Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2018, 10:49   #21
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
orin się nie spieszył. Tym razem to ludzie musieli zwalniać by dostosować się do tempa wójta. Usłyszawszy pytanie roześmiał się tubalne i uderzył dłońmi po udach.
- Jak każdego Heleno, jak każdego. Trzeba tylko znaleść odpowiedni sposób. Z koboldami jest dokładnie jak z ludźmi są osobniki odważne i osobniki strachliwe.
Z zadowoleniem pogładził się po brodzie.
- Jednego jestem pewny. Potrafię się z nimi porozumieć, zapewne lepiej niż wójt. Znam smoczy, którym to językiem koboldy głownie posługują się, chociaż ich mowa jest nieco... szczekliwa. Rzadko, który zna podwspólny, różniący się od wspólnego, bo wiele słów jest w nim z drowiego i ithildzkiego.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 03-05-2018, 02:11   #22
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Zainteresowanie nie dziwiło go. Zwykle gdy przemierzał wsie skupiał na sobie niepożądaną uwagę. Teraz różnica była jedynie taka, że skupienie rozchodziło się na sześć równie nietypowych dla okolicy postaci. Pomimo wiszącego w powietrzu zagrożenia, niziołki zachowywały się spokojnie. Było jednak coś jeszcze w atmosferze. Czarodziej wciągnął w nozdrza zapach potrawki i poczuł jak żołądek kruczy mu się nieprzyjemnie. W drodze nie mieli okazji do takich rarytasów, a i ostatni posiłek był dawno temu. Organizm dopominał się o swoje. Trzeba było mieć tylko nadzieje, że słynna gościnna niziołków to nie są jedynie plotki.

***

Pod domem samego Dunina doszło do małego zamieszania. Najpierw spowodowanego wilkiem i jego konfrontacją z psami obronnymi, a następnie pojawieniem się wcześniej opisanych przez Pamosa jegomości.
Gdy ujadania psów niebezpiecznie się nasiliły Xhapion mocniej zacisnął palce na lasce. Wielokrotnie zabobonni chłopkowie odpędzali go za pomocą tych przyjaznych czworonogów. Miał więc coś w rodzaju doświadczenia i odruchu wobec psów wszelkiej maści. Tym razem jednak ich nienawiść skupiła się na innych. Wkrótce zaś nerwowa atmosfera udzieliła się innym.
Czarodziej nie wiedział dlaczego krasnolud i niziołek zaczęli sobie skakać do oczu. Znowu wyłączył się z rozmowy zatopiony we własnych myślach. Chyba nawet odezwał się w trakcie tej rozmowy, ale już po chwili zgubił wątek. Targi nudziły go. Szczegóły ich misji były jedynie zmiennymi wariantami tego co się wydarzy. Nie rozumiał zacietrzewienia krasnoluda. Pewnie taka była ich natura, kto tam ich zresztą wie. Xhapion wolał skupić się na prostszych sprawach, do czasu podjęcia trudnych wyborów. Trzeba było odpowiedzieć na dwa pytania. Co się stało i jak temu zaradzić. Niczego nie osiągnął dyskusjami. Trzeba było...
Czy tak kobieta powiedziała "badania nad stworzeniami Innych Sfer"?
Tajemnica zawisła w powietrzu i tylko ostatni półgłówek nie zorientował by się, że kwintesencja działań tego Moama jest bardziej skomplikowana. To nie miało większego znaczenia. Odczuwał nagłą potrzebę porozmawiania z nim na temat tych badań.
- Chodźmy więc do niego - powiedział wstając i uderzając się boleśnie o sufit.

***

W trakcie drogi z trudem udawało mu się hamować entuzjazm. Przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy jednocześnie zastanawiając się jak wydobyć efekty badań od Moama. Spotkanie z tajemniczym jegomościem wyzbyło go złudzeń na ten temat. Pół-orkowie nie należeli do najlepszych kompanów do rozmowy.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 04-05-2018, 15:36   #23
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Nazir nie czuł się najlepiej w otoczeniu stada psów bojowych. Shee'ra musiała go mocno hamować, żeby z konfrontacji nie wywiązała się krwawa jatka. Na szczęście treserzy odwołali psy w odpowiednim czasie. Następnym razem będzie musiała zostawić wilka w pobliżu osady. Nie chciała narażać go na niepotrzebny ból i stres. Dotknęła zwierzęcia uspokajająco.

Spór pomiędzy Duninem i Arvanem mocno utrudniał im wykonanie zadania. Jeden żądał rozejmu, drugi najchętniej wymordowałby ich rękami całą wioskę koboldów. A na to Shee'ra nie miała ochoty. Tym bardziej, że nawet nie wiedzieli co tak naprawdę dzieje się u gadoidów czy nawet ilu ich jest... Dobrym rozwiązaniem okazała się propozycja zaciągnięcia porady miejscowego maga.
Maga, który okazał się być .... półorkiem.
Fakt ten kompletnie zaskoczył druidkę.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 04-05-2018, 16:13   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ivor nie bardzo rozumiał, z jakiego to powodu wioska przygarnęła takiego typa. Ale to nie była jego sprawa.
- Ivor - przedstawił się. - Zapewne wiesz - przeszedł od razu do rzeczy - że wioska ma kłopoty z koboldami. I mamy tylko jedno, proste pytanie - czy możesz nam w jakiś sposób pomóc? Magią, znaczy.
- Oraz wiedzą
- dopowiedziała Helena, stając nieco z boku. Może czarodziej będzie miał jakieś przydatne informacje. - W końcu ciężko prowadzić spokojną pracę, gdy koboldy mogą zaatakować tych, którzy ów spokój zapewniają, prawda? - uśmiechnęła się.
Na słowo wiedza usta półorka wykrzywiły się w niejednoznacznym uśmiechu.
Wiedza. Bodaj najcenniejsza waluta w sferach… Niestety masz rację – zgodził się ze słowami Heleny odnośnie spokojnej pracy. – Na moje badania po raz kolejny pada cień ignorancji i błahych konfliktów. Bez urazy Duninie. Niemniej lata nienagannej współpracy zasługują niewątpliwie na przysługę… O jakiego rodzaju usługach mówimy? – przeszedł do rzeczy.

Widok półorka zaskoczył druidkę. Niemniej jednak opanowała się szybko i spokojnie zapytała:
-Zastanawialiśmy się czy istnieje sposób na to aby podejrzeć w magiczny sposób co dzieje się obecnie u koboldów? Czy możesz nam w tym pomóc, Moamie?
Półork w zastanowieniu podrapał się po podbródku, by po dłuższej chwili odpowiedzieć.
Przykro mi. Zaklęcie o które prosicie znajduje się poza moim zasięgiem. Byłbym być może w stanie uczynić coś podobnego, ale ze stosunkowo niewielkiej odległości. Hmm… - Pogrążył się dalej w rozmyślaniach, by wreszcie dokończyć. – Być może udałoby mi się sprowadzić i rozmówić z jakimś małym diabłem. Taaak… To mogłoby odnieść pewien skutek, bowiem to właśnie na pierwszej warstwie Baator swą domenę powinien mieć bóg koboldów. Co o tym sądzicie?

Ivor nie wyglądał na zachwyconego.
- Mi się to niezbyt podoba - przyznał. - Ale nie mnie o tym decydować.
Spojrzał na Dunina, którego zdanie (według Ivora przynajmniej) powinno być decydujące. Nie wyglądał on na przekonanego co do tego przywoływania.
Nie jest to niebezpieczne? - spytał.
Zawsze istnieje niewielka szansa, iż na wezwanie odpowie jakaś potężniejsza istota, aniżeli ta, którą zamierza się przyzwać, lecz jest to rzadkie zjawisko, jak również odpowiednio reagując można mu zapobiec, jak to skutecznie czyniłem od lat. Ryzyko oczywiście istnieje, jak zawsze podczas korzystania z potęgi splotu, lecz nie powiedziałbym, iż jest prawdopodobne. Hmmm… – Pogrążył się po raz kolejny w myślach. – Istnieje jednak inne ryzyko. Nie jest to bezpośrednie zagrożenie, aczkolwiek istnieje szansa, iż przywołana istota po odesłaniu poinformuje potężniejsze byty o tym co chcieliśmy wiedzieć. Wówczas taki byt, być może i sam bóg koboldów, postanowi wykonać własny ruch, jak np. poinformowanie swych kapłanów o możliwym ataku, czy czymś innym co poweźmiecie.

Po tych słowach Dunin stał się jeszcze bardziej nieprzekonany co do tego pomysłu, lecz czując, iż nie dysponuje zbyt małą wiedzą w tych sprawach postanowił zwrócić się do awanturników:
Jakie macie zdanie w tej sprawie? – niziołek powiódł po wszystkich wzrokiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-05-2018, 17:41   #25
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Na pewno coś tam już podejrzewają. W końcu ile można na kogoś napadać, nie oczekując, że ten ktoś w końcu odpowie siłą? - powiedziała Astine. - Chociaż to ryzyko przywołania czegoś innego mnie niepokoi… Wiem, że mówiłeś, że jest ono niewielkie, Moamie. ale mimo wszystko istnieje…
- Czy ktoś “z tamtej strony” może posiadać w ogóle informacje o takim niewielkim plemieniu? Bo ono jest niewielkie, tak?
- Helena skierowała ostatnie pytanie do Dunina. Wydawało się, że mała niziołcza wioska powinna mieć sojusz z równie małym plemieniem, ale kto wie, skoro tamte eksploatowały kopalnię klejnotów. - Wiesz, ile liczy osobników… znaczy osób? - trochę ciężko było przestawić się na tego typu myślenie. Sojusze między rasami agresywnymi (przynajmiej bardziej niż ludzie), a mało agresywnymi zdarzały się jednak rzadko i w wyjątkowych okolicznościach. Gobliny, koboldy, orki i inne tego typu rasy nazywano raczej “stworzeniami”, “potworami”, “istotami”… “Osoba” kobolda była konceptem... osobliwym.
Krasnolud pokręcił głową.
- Wchodzenie w konszachty z diabłami, czy też demonami nigdy nie jest bezpieczne. To dwie strony tej samej monety. Zła. Jeśli więcej osób zechce skorzystać z tego sposobu, mogę sprawdzić jakie krótkotrwałe konsekwencje będzie miała nasza zgoda na sprowadzenie jakiegoś diabła z jego planu na nasz. Jednakże przepowiadanie przyszłości również jest zawodne. Niemal tak zawodne jak czary uniemożliwiające mówienia kłamstw. Jak zawodne one są sami byliście świadkami. Sam jestem przeciwny przywoływaniu diabłów, zbyt wiele może pójść nie po naszej myśli.
Torin zakończył z chrzęstem “wyłamując” sobie palce u dłoni.
- A to się czymś różni od przywoływania stworzenia na przykład do walki? - spytała Helena.
– Minimalizuję taką ewentualność poprzez skoncentrowanie się na konkretnym rodzaju istoty – wyjaśnił Astine.
– Doprawdy nie wiemy. Kiedy byłem w ich siedzibie widziałem niewiele, ale raczej nie sądzę, by było ich więcej niż kilka dziesiątek, licząc oczywiście z dziećmi. Niemniej przy tym jak dobrze prosperowały do tej pory można by się chyba pokusić o stwierdzenie, że możemy mieć do czynienia nawet z setką, jak nie więcej – Dunin spróbował odpowiedzieć na pytanie Heleny.
– Gadoidy – Moam pomógł znaleźć kobiecie inne słowo na koboldy. – Co zazwyczaj świadczy o posiadaniu licznego potomstwa celem maksymalizacji szans na przetrwanie jakiegokolwiek wychowanka. Klasyczna selekcja, prawo natury jak mawiają druidzi.
Shee’ra skinęła na to zdanie twierdząco głową. Niemniej co się tyczy zadawania pytań diabłom, czy jakiejkolwiek spoza naszego planu egzystencji jest o tyle kłopotliwe, iż bez poznania konkretnego imienia akt przywołania działa niezwykle losowo, przez co można trafić na taką istotę, która akurat nic na interesujący nas temat nie wie, bądź zwyczajnie nie chce się taką wiedzą podzielić. Szczególnie jest to kłopotliwe właśnie w przypadku istot ze sfer niższych tak lubujących się w nieszczerości i kłamstwie. Co do samego rytuału przywoływania to klasyczną jego formą jest stosowanie tak zwanego *spętania*. Rodzaju zaklęcia, które siłą przenosi istotę z jego planu egzystencji na inny i więzi na nim, aż ta nie wykona konkretnego zadania, bądź odpowie na pytanie. Niestety nie dysponuję, *jeszcze*, taką mocą, lecz w toku badań opracowałem autorską metodę przywoływania. Nie miejcie mi za złe, ale szczegóły pozostawię dla siebie.

Mimo, że kapłani też korzystali z pomocy przywołańców Helena była bardziej praktykiem niż teoretykiem i zgubiła się gdzieś w pierwszej połowie wypowiedzi maga. Poza tym “autorskie metody” nieprzyjemnie kojarzyły jej się z wybuchajacymi pracowniami. Nieco bezradnie spojrzała na krasnoluda, potem na resztę najemników i na niziołczego kapłana.
- Może jednak najpierw spróbujemy pojmać i przepytać jakiegoś kobolda? - zaproponowała niepewnie. Setka koboldów nie brzmiała optymistycznie. Z drugiej strony gdy odliczyć samice… znaczy kobiety, dzieci, starców… to bitewnych gadoidów mogło być ze dwadzieścia-trzydziesci może? Nadal było ich jednak więcej niż najemników.
Torin zaplótł ręce na piersi.
- Moje zdanie już znacie. Zdecydowany brak zgody na przywoływanie złych istot. To przypomina mi próbę wyleczenia przeziębienia kulą ognistą. Niewątpliwie nie będzie już pacjent cierpiał na przeziębienie, lecz też nic już nie będzie czuł.
Po tych słowach uśmiechnął się krzywo pod brodą.
– Zaprawdę niepotrzebne i przesadzone porównanie. Niemniej zawsze można spróbować z jakimiś istotami z planów wyższych, bądź jeszcze innych. Niemniej z moich licznych doświadczeń z nimi jasno wynika, iż ich stopień zainteresowania Pierwszym Planem Materialnym jest o wiele niższy, aniżeli ich odpowiedników ze sfer niższych. Zdecydowanie częściej wykazują zainteresowanie tym, co czyną ich bezpośredni przeciwnicy, czy to na ich rodzimych planach, czy też na tych, na których to prowadzone są zmagania konfliktu pomiędzy Tanar’ri, a Baatezu.
- Całkiem udane porównanie. Po co zwracać uwagę istot z niższych planów na nasze działania. Zwrócimy uwagę na nas i jeszcze włączą nas, w tą swoją odwieczną wojnę.
Torin za nic nie zaufałby półorkowi zwłaszcza takiemu, który nawołuje do przyzwania diabłów. “Czyżby Ten czarownik miał coś wspólnego z kłopotami z koboldami”. Krasnolud przestał się uśmiechać i przesunął w takie miejsce, z którego mógłby jednym ruchem kontrolować czarownika. Wiedział, że przewrócony nie będzie już taki groźny.

Moam skomentował słowa krasnoluda jedynie przewróceniem oczami i cichym westchnieniem. Krasnolud miał właśnie okazję poznać trochę historii wykraczającej daleko poza Toril, lecz jak zwykle sprowadzało się to do najzwyklejszego strachu przed czymś, czego się nie zna. Niestety, tak niewielu było otwartych na poznawanie tego, co sięga dalej, aniżeli czubek ich nosa, bądź długość ręki. Niemniej taka właśnie była wada wolnej woli. Możliwość podejmowania złych decyzji, a przynajmniej złych w rozumieniu Moama.
Czekając co powiedzą inni powiódł po nich wzrokiem.
- Jeśli mówisz, że to bezpieczne, to w porządku. W końcu jesteś w tym ekspertem, wiesz lepiej… - mruknęła niepewnie Astnine.
- Ja również zaufałbym twojej wiedzy - wtrącił się w stosownym momencie czarodziej. - Proponowana alternatywa mości Heleny niesie za sobą również podobne ryzyka. Paliwem do rozwoju jest ryzyko. Jeżeli Moam jest w stanie zapanować nad przywołaniem to ułatwi to nam zadanie. Niech nie przemawiają przez ciebie uprzedzenia, mości krasnoludzie. A nuż doświadczysz nowego oświecenia w trakcie tej podróży?
Ja na pewno skorzystam z obserwacji “autorskich” metod półorka, dodał już w myślach, jak to na praktyka i pragmatyka przystało.

Na twarzy Torina malowało się lekkie znudzenie, w końcu nie chodziło o kwestie zapłaty. Odchrząknął.
- Decydujcie się szybciej, czy zaufacie czarownikowi, który nie jest całkowicie pewien swoich mocy, a ze skutkami jego błędów być może przyjdzie się nam się zmierzyć, może i zginąć. Dzięki łaskawości wójta Duninna, zmierzyć się za dodatkową opłatą, bo zwalczania demonów czy też innych mieszkańców niższych planów nasza umowa nie dotyczyła. Czy też wolicie zrezygnować wątpliwej w jakości pomocy stworów niższych planów, które to nie mają żadnych powodów by nam pomagać, a jako zdradliwe i kłamliwe mogą nas okłamać lub zatajając ważne informacje wprowadzić w pułapkę. Decyzja zresztą i tak należy do wójta, bo cóż on zrobi, gdy sprowadzony nieumiejętnie diabeł wyrwie się na wolność i nas pozabija? Czy do jednego niebezpieczeństwa grożącego wiosce chcecie dołożyć kolejne?
- Niezbyt mi się to podoba. - Ivor poparł przedmówcę. - Proponowałby uciec się do bardziej tradycyjnych metod.

Moam znów pokręcił głową. Słowa krasnoluda definitywnie wskazywały na to, iż jedyne co wie na temat przyzywania to to, że od razu sprowadzani są władcy piekieł do niszczenia miast. Na sam zarzut niepewności mocy chciał już zareagować śmiechem, gdyż słowa te padły najprawdopodobniej z ust kogoś, kto magią dysponuje z boskiego nadania oraz łaski, a jak wiadomo bogowie są kapryśni, lecz powstrzymał się. Takie konflikty powinno rozwiązywać się w akademickiej dyskusji. Niestety krasnolud najwyraźniej nie zamierzał w takiej brać udziału. Kolejna stracona okazja, by wstąpić na drodze ku oświeceniu.
– Pytaliście, więc przedstawiłem swoje możliwości, jak również zaznaczyłem, iż nie jest wymaganym kontaktowanie się z planami niższymi – rzekł pełen spokoju, po czym zwrócił się do Heleny i Shee’ry. – Panie jakie mają w tej kwestii zdanie?
- Skoro do tej pory pańskie eksperymenty były bezpieczne dla wsi… - zaczęła ostrożnie Helena.- To chyba można spróbować. Ale ostateczna decyzja należy do pana Dunina, tak myślę. - jeden diablik to nie stado koboldów. Jeśli tu niczego się nie dowiedzą można spróbować schwytać jeńca. Moam zaś później mógł nie być tak skory do współpracy jak teraz.
-Podobnego zdania jestem. - przytaknęła Shee’ra
- O bezpieczeństwo wioski zawsze można zadbać poprzez oddalenie się od niej przed rozpoczętym rytuałem. Jeżeli mość Moan nie potrzebuje do tego swojego laboratorium - wtrącił się coraz bardziej zainteresowany Xhapion.
– Rozwiązaniem to pewnym jest, aczkolwiek skrajnie niepraktycznym. Mianowicie praktycznie niemożliwym jest, by na trawie stworzyć odpowiednio dokładny krąg przywoływania, co jest podstawowym zabezpieczeniem w takim rytuale. Do tego otwarte przestrzenie utrudniają koncentrację, jak również nie jest pożądanym, by przywołaniec mógł zorientować się w tym, gdzie się znalazł, co stanowi kolejne z zabezpieczeń. W skrócie: Przy obecnych środkach nie będzie bezpieczniejszego miejsca do przyzywania jak moja pracownia.
- Jeżeli tak uważasz to zaufam twojemu doświadczeniu - zgodził się mężczyzna, ponownie kłaniając głowę, żeby ukryć uśmiech. Takie rozwiązanie nawet bardziej mu pasowało.
- Panie Duninie? - Helena spojrzała na niziołka. Rozmowa utknęła w martwym punkcie, a on znał półorka najlepiej i wiedział, czy można mu zaufać.
- W gruncie rzeczy to pan Dunin powinien podjąć decyzję - powiedział Ivor. - To on jest odpowiedzialny za wioskę.
Helena słysząc słowa Ivora stłumiła uśmiech.
Dunin powiódł wzrokiem po wszystkich, by ostatecznie spojrzeć w oczy Moama.
– Jesteście pewni swych umiejętności?
– Przez te wszystkie lata, które tutaj jestem i prowadzę eksperymenty, ani razu moje badania nie stały się źródłem nieszczęścia. Wedle ustalonej na samym początku umowy – odpowiedział półork.
Kapłan jeszcze chwilę bił się z myślami, po czym wreszcie przemówił:
– Zrób to – w głosie niziołka nadal było dostrzegalne wahanie, lecz najwyraźniej postanowił zaufać doświadczeniu maga.
Moam skinął głową.
– Jakie konkretne informacje mam postarać się zdobyć? Odpowiedzi na konkretne pytania?
- To chyba zależy jak długo zaklęcie utrzyma przywołańca na tym planie... Czy u koboldów zmienił się przywódca. Czy rządzi nimi teraz inna rasa? Dlaczego atakują i nie chcą rozmawiać? Co można im zaoferować by nakłonić do zawarcia pokoju. Czy ich kopalnia łączy się z Podmrokiem lub innym miejscem?
- Helena z grubsza podsumowała to, o czym mówił im Dunin. Ostatnie pytanie było ukłonem wobec krasnoluda, by go nieco udobruchać. - Torinie, mówiłeś, że przed rzuceniem zaklęcia możesz pomodlić się o przepowiednię. Na pewno to nie zaszkodzi. - uśmiechnęła się.
Krasnolud uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Jak długo zajmą przygotowania kręgu ochronnego Moamie? Poproszę o wgląd w przyszłość, jak najbliżej faktycznego przywołania. W chwili obecnej zapewne odpowiedź byłaby, beż żadnego wpływu, bo pół dzwonu (godziny) wypadło by zapewne na czas przygotowań.
-Czy coś jeszcze zrobić możemy, żeby zminimalizować ryzyko i wspomóc ciebie Moamie? - zapytała druidka
– Przygotowanie doskonałego kręgu do rytuału zajmie mi około trzy godziny. Do tego chciałbym przestudiować uprzednio wyniki moich badań dotyczących istot z niższych planów. Myślę, że maksymalnie zajęłoby mi to około dwóch godzin, nie więcej, a zapewne mniej. Jeżeli nie macie nic przeciwko, to w chwili, kiedy zakończę przygotowania, przyślę do was Kiro, moją sowę. Przekażecie jej rezultat waszych objawień, a ona powtórzy je mnie. W kwestii samych pytań mam rozumieć, iż w pierwszej kolejności pragniecie informacji o tym, kto przewodzi koboldom oraz przyczynę ich zachowania? – rzekł, po czym zwrócił się do Shee’ry delikatnie się uśmiechając. – Modlić się. I nie przeszkadzać, kiedy już rozpocznę przygotowania.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 05-05-2018, 07:48   #26
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ozmowa z półorkiem zakończyła się mniej więcej pomyślnie, lecz sam fakt, iż zamierzał on przyzwać diabła był co najmniej niepokojący, dla jednych bardziej, dla innych mniej. Dunin zdecydowanie należał do tych drugich, lecz ostatecznie postanowił zaryzykować. Ufał Moamowi, gdyż zawsze wywiązywał się z zawartych umów oraz nie ściągał kłopotów, a czasami pomagał nawet jakieś rozwiązać. Największe wątpliwości męczyły Torina, który nie zamierzał się z nimi kryć, czym zasiał kolejne ziarna niepewności w, i tak już silnie strapione, serce niziołka.

chwili, kiedy drzwi do chaty Moama zamknęły się podróżnicy zdali sobie sprawę z tego, iż zbliżało się popołudnie. Dunin, tak jak zaproponowała Elely, zaprosił ich na posiłek w swym domostwie. Przechodząc po raz kolejny przez wioskę dostrzegali subtelne zmiany zarówno w zachowaniu mieszkańców, jak przygotowania do powrotu do domostw z pól, czy zaganianie zwierząt do zagród. Zmianie uległo też coś jeszcze, coś mniej oczywistego. Nie byli do końca pewni cóż to mogło być, aczkolwiek wskazówkami stały się oczy. Oczy błyszczące iskierkami lęku, nadziei i niepewności zerkające to na nich, to na ciemny skraj lasu na horyzoncie.



ostrzegli Pamosa przenoszącego z miejsca na miejsce jakieś skrzynki, beczułki i inne tego typu przedmioty. Był nimi tak zaaferowany, iż nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi. Oczywiście mogło być inaczej, zapewne tak właśnie było, lecz nie dawał nic po sobie poznać. Zbliżając się do domu Dunina dostrzegli Arvana, który równym krokiem zmierzał wzdłuż ściany lasu. W pewnym momencie zatrzymał się i wyciągnął miecz, lecz jego zaniepokojenie okazało się zbyteczne, gdyż z lasu wyszedł niziołek z zawieszonym na plecach łukiem i dwoma królikami w rękach. Kapłan porozmawiał z nim chwilę, po czym oboje ruszyli w swoje strony.
To Sem Ritnog, jeden z naszych myśliwych. Odkąd koboldy zaczęły przypuszczać swoje ataki on jeden postanowił nadal zapuszczać się głębiej w las. Jest młody, ale strzelać z łuku i przemykać przez las potrafi najlepiej z nas wszystkich, nie licząc rzecz jasna ElelyDunin uśmiechnął się delikatnie. – Nie pozwólmy jej czekać.



osiłek przygotowany przez Elely nie był być może wystawny, lecz smaczny i ciepły. Obejmował on świeże podpłomyki, chleb, gotowaną kiełbasę oraz kawał wędzonej szynki. Do tego na stole znalazło się oczywiście masło, czy konfitury, a wszystko dopełniały kufle z piwem o ziołowym aromacie. Do stołu zaprosiła ich rzecz jasna sama Elely, która zdjęła z siebie pancerz, a włosy uwolniła spod chusty i zaplotła w jeden grubszy warkocz. Ubrała się w czyste spodnie i koszulę w kolorze jesiennego klonu.
Moam postanowił pomóc? – zagadnęła wyraźnie ciekawa, czy jej propozycja okazała się pomocna.
Tak... – niziołek przerwał, by pociągnąć z kufla. – Chociaż nie jestem pewien, czy dobrze postąpiłem zgadzając się, by odprawił swój rytuał.
Rytuał? Czyżby chciał kogoś sprowadzić z tych innych światów?
TaakDunin wyraźnie zawahał się, lecz kiedy tylko spojrzał jej w oczy obawy opuściły go. – Przyzwie pomniejszego diabła, by rozmówić się z nim i wypytać na temat koboldów.
Oczy niziołki zrobiły się widocznie większe, oczywistym było, iż zaskoczył ją taki rozwój wypadków, lecz nie okazywała strachu.
Nie spodziewałam się tego po nim… – przerwała zdając sobie sprawę, że zachowuje się nieuprzejmie wobec gości. – Przepraszam… Rzadko miewamy gości… a teraz ta cała sprawa z koboldami… przepraszam.

 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 13-06-2018 o 19:27.
Zormar jest offline  
Stary 05-05-2018, 13:53   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ivor nie był zachwycony ideą przywołania jakiegoś stwora z kręgów piekielnych, ale zbytnio nie oponował. Nie było wiadomo, jak wygląda sytuacja z koboldami - ile ich jest, ilu może walczyć i tak dalej. Każda informacja, mogąca pomóc w rozwiązaniu tego problemu, była nie tyle na wagę złota, co (zapewne) na wagę zwycięstwa. I życia. A to ostatnie Ivor cenił sobie bardziej, niż złoto czy sławę. Trupowi na nic się przyda mieszek pełen złota czy też pomnik na rynku.

Pomysł z obiadem spodobał mu się dużo bardziej, szczególnie że podczas posiłku można było zebrać dodatkowe informacje - nie tyle o samych koboldach, co o miejscu, w jakim przebywają tudzież jak daleko w las mają zwyczaj się zapuszczać.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-05-2018, 12:29   #28
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena miała mieszane uczucia co do przyzywania. Z drugiej strony Moam ryzykował tyle co i reszta, jak nie więcej. Skoro więc był pewny swego doszła do wniosku, że można mu zaufać niezależnie od rasy jaką reprezentował. W przypadku mieszańców granica zawsze była płynna. Ucieszyła się też, że niziołki nadal mają w swych szeregach odważnych tropicieli. Jeśli by mieli schwytać jeńca to pomoc tego Sema oraz Elely będzie nieoceniona. Oczywiście jeśli zgodzą się z nimi wyruszyć. Jeśli nie - zawsze będą mogli podzielić się swą wiedzą.

Propozycję obiadu przyjęła z szerokim uśmiechem. Dziś nigdzie raczej nie wyruszą, to czemu i nie? Co prawda nie była dobra w luźnych rozmowach przy posiłku, lecz dobrym posiłkiem nie gardziła nigdy. Choć reakcja niziołki na słowa Dunina nieco ją zdumiała.
- Nie ma za co przepraszać. Moam wcześniej nie był skłonny do współpracy, czy po prostu nie przyszło wam do głowy by go poprosić? - spytała Elely.
Dunin z Elely spojrzeli na siebie.
Prawdę powiedziawszy mało wiemy o szczegółach jego badań oraz o tym jaką dokładnie mocą włada – zaczęła Elely.
Jest w tych sprawach niezbyt nierozmowny, jak również niezwykle rzadko wychodzi ze swojego domostwa, to też zwyczajnie nie wpadliśmy na to, że jego czary mogą się przydać inaczej, aniżeli do ewentualnej faktycznej obrony wioski – dokończył Dunin.
Niestety, nie dziwię się mu, iż postawił na życie odludka. Krew płynąca w jego żyłach nie pomaga w zdobywaniu przyjaciół. Na pomysł posłania Was do niego wpadłam, kiedy zobaczyłam Was Panie Xa… Xy… Przepraszam, mógłby się Pan raz jeszcze przedstawić? – gospodyni zagadnęła maga.
- Xhapion, moja droga. A czemu to moja osoba nasunęła skojarzenia z Moamem? - Czarodziej oderwał kawałek chleba i podsunął okruszki pod dziób kruka.
- Co tutaj dużo mówić, po prostu wyglądacie Xhapionie jak mag i to taki, jakiego opisują historie wędrujące po gościńcach. Bez urazy.
- Nie wiem czemu miałbym być urażony. Nie kryje swoich talentów, chociaż zapewne przed tak spostrzegawczą i bystrą niewiastą niewiele może się ukryć.

Ivor stłumił uśmiech.
- Może od wymiany komplementów przejdziemy do spraw związanych z koboldami? - zaproponował. - Możecie powiedzieć, gdzie się znajduje siedziba koboldów? Jak daleko się zapuszczają w stronę wioski? Gdzie, mniej więcej, znajdowała się linia, jakiej nie przekraczaliście ani wy, ani koboldy? Może jakiś szkic...? Im więcej informacji będziemy mieć, tym lepiej.
– Jak już wspominałem siedziba klanu znajduje się na wschód, czy właściwie bardziej na północy wschód od Ostoi. W kwestii dokładniejszej lokalizacji rzec Wam jedynie mogę, iż mieści się ona u zbocza Gwiezdnych Gór. Odkąd zaczęły się ataku koboldy były widywane nawet pół dnia marszu od wioski licząc naszym tempem. W waszym przypadku powinno to być zatem około kilku godzin. Natomiast wcześniejsza granica wyznaczana była mniej więcej przez, wspominany już uprzednio, menhir będący jednocześnie punktem handlu. Droga do niego jest stosunkowo prosta, a stosunkowo częste spotkania stworzyły coś na wzór ścieżki. Niemniej deszcze i młode rośliny zapewne skutecznie ją zatarły, zwłaszcza, że od tygodni nie wędrowała tamtędy większa grupka. W kwestii szkicu…
– Pozwólcie, że ja się tym zajmę, kiedy już zjemy. Las znam lepiej od Dunina, to też powinno mi się udać rozrysować coś, co pomoże Wam w wędrówce – dokończyła Elely.
- Myślicie, że Sem Ritnog mógłby być naszym przewodnikiem? Zapuszcza się w tamte okolice? - Helena zwróciła się do Elely, która wydawała się bardziej praktycznie myśląca od Dunina; jak to kobieta.
- Nawet jeżeli nie, to możemy skorzystać z ptaków - Xhapion podrapał kruka pod dziobem. - One najlepiej wiedza co może się dziać w lesie.
- I powiedzą nam czy się wódz koboldów zmienił?
- Helenie trudno było ukryć sceptycyzm.
- Nie, ale uprzedzą gdzie może ukrywać się kobold, który już będzie mógł udzielić nam na to odpowiedzi.
– Nie jest to wykluczone – gospodyni odpowiedziała Helenie. – Nie należy do bojaźliwych, jak również bardzo dobrze zna las.
Zrobiła pauzę, by napić się z kufla.
– Istnieje również możliwość, bym to ja wyruszyła z wami.
Dunin, aż zakrztusił się na te słowa.
– Chyba nie mówisz poważnie? Zdajesz sobie sprawę jakie to ryzyko?! – głos niziołka pełen był najszczerszej troski.
– Zdaję sobie, a jakżeby inaczej. Tym bardziej więc musimy Im pomóc jak tylko możemy.

Dunin chciał coś powiedzieć, lecz tylko przygryzł wargę. Nie trzeba było być telepatą, by stwierdzić, że w tej chwili w jego umyśle rozpętała się istna nawałnica myśli, niepewności, strachu i wielu innych emocji.
- W końcu pomagając nam pomagacie sobie - rzuciła w przestrzeń Helena.
– To prawda, ale… – Dunin mówił z ciężkim sercem, lecz przerwał, kiedy tylko poczuł dłoń na swej dłoni. Po raz kolejny spojrzał w spokojne, pełne przekonania oczy Elely. Ta lekko skinęła dłonią, a on westchnął. Przyszło mu to z trudem, ale odzyskał po dłuższej chwili spokój, lecz nie całkowity.
- Będziemy o ciebie dbać tak samo, jak o własną skórę - zapewnił Ivor, spoglądając na Elely, która odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem i skinieniem głowy.
- Nazir również otoczy cię opieką - dodała Shee’ra dotykając zwierzęcia delikatnie. Wilk odpowiedział jej spojrzeniem potwierdzając gotowość.
Druidka zadbała o to, żeby Nazir otrzymał porcję mięsa, zanim sama rozpoczęła posiłek. Sama jadła niewiele, tak żeby nie przepełnić żołądka. Nadal z niepokojem myślała o rytuale, który Moam szykował w czasie kiedy jedli i nie bardzo mogła skupić się na rozmowie toczącej się przy stole.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 11-05-2018 o 12:00.
Sayane jest offline  
Stary 12-05-2018, 00:04   #29
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin ze smakiem zajadał się prostymi potrawami. W końcu to nie żarcie obozowe, lecz potrawy przygotowane przez niziołków, w dodatku umiejących gotować, w przeciwieństwie do większości drużyny.
- Wójcie, macie tutaj kuźnię? Bo widzicie mości Duninie, ja modlę się do Moradina wykonując ku jego chwale i z jego znakiem przedmioty mistrzowskie. Mogę to robić wszędzie, ale wygodniej czynić to w kuźni.
– Mamy, oczywiście. Niezbyt dużą, ale mamy. Zajmuje się nią Amtaron wraz ze swoim synem Kiomem, którego przyucza do zawodu. Znajdziecie go w północnej części wioski niedaleko składu Pamosa. Bez problemu rozpoznacie kuźnię po okazałym kominie i palenisku.
Torin ze smakiem zajadał się potrawami, lecz mając też inne cele, szybko zakończył posiłek.
- Wyślijcie do mnie kogoś, gdy Moam zakończy przygotowania. Zapewne będę w kuźni. Wójcie, gdzie dla nas wyznaczyliście lokum? A… jeszcze jedna sprawa. Gdzie mogę zostawić swojego Dracula... no, muła.
– Miejsce do spania przygotowaliśmy wam w naszej świetlicy, jak to zwykle czynimy, kiedy zdarzy się zawędrować do nas grupce podróżnych. Pamos w swej stajni powinien mieć dość miejsca, a jeżeli nie u niego, to bez problemu znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie się nim zaopiekować, o to nie musicie się martwić.
- Pozwolę sobie was opuścić. Po tak sutym posiłku spacer dobrze mi zrobi. Poza tym Nevermore też chętnie rozprostował by skrzydła - Xhapion również powstał kłaniając się gospodyni za kunszt jej potraw i wychodząc na zewnątrz.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 28-05-2018 o 08:51.
Cedryk jest offline  
Stary 12-05-2018, 00:36   #30
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
ożliwość zjedzenia normalnego posiłku w przyjemnych warunkach była niemożliwa do przecenienia. Tęskniła za tym przez całą drogę do Zielonej Ostoi i z całą pewnością zatęskni za tym w jaskiniach koboldów. Jednak nawet podczas tej krótkiej chwili wytchnienia, Astine nie mogła zapomnieć o celu jej wyprawy. Przysłuchiwała się w milczeniu rozmowy przy stole, rzucając tylko na końcu krótkie, ciche pożegnanie w stronę Xhapiona.
yglądało na to, że jej towarzysze chcieli pozałatwiać ostatnie sprawy przed wymarszem. Z początku chciała pokręcić się po wiosce, nie narzucająć się towarzyszom, jednak kiedy padł pomysł zbadania śladów po niedawnym ataku koboldów, zmieniła zdanie. Ciężko było pomyśleć o zadaniu, w którym mogłaby się bardziej przydać. Dlatego po obiedzie zagadała Ivora i Shee'rę o to, czy może im jakoś pomóc.
 

Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 16-06-2018 o 15:44.
Rozyczka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172