|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-05-2018, 10:49 | #21 |
Reputacja: 1 | orin się nie spieszył. Tym razem to ludzie musieli zwalniać by dostosować się do tempa wójta. Usłyszawszy pytanie roześmiał się tubalne i uderzył dłońmi po udach. - Jak każdego Heleno, jak każdego. Trzeba tylko znaleść odpowiedni sposób. Z koboldami jest dokładnie jak z ludźmi są osobniki odważne i osobniki strachliwe. Z zadowoleniem pogładził się po brodzie. - Jednego jestem pewny. Potrafię się z nimi porozumieć, zapewne lepiej niż wójt. Znam smoczy, którym to językiem koboldy głownie posługują się, chociaż ich mowa jest nieco... szczekliwa. Rzadko, który zna podwspólny, różniący się od wspólnego, bo wiele słów jest w nim z drowiego i ithildzkiego.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
03-05-2018, 02:11 | #22 |
Reputacja: 1 | Zainteresowanie nie dziwiło go. Zwykle gdy przemierzał wsie skupiał na sobie niepożądaną uwagę. Teraz różnica była jedynie taka, że skupienie rozchodziło się na sześć równie nietypowych dla okolicy postaci. Pomimo wiszącego w powietrzu zagrożenia, niziołki zachowywały się spokojnie. Było jednak coś jeszcze w atmosferze. Czarodziej wciągnął w nozdrza zapach potrawki i poczuł jak żołądek kruczy mu się nieprzyjemnie. W drodze nie mieli okazji do takich rarytasów, a i ostatni posiłek był dawno temu. Organizm dopominał się o swoje. Trzeba było mieć tylko nadzieje, że słynna gościnna niziołków to nie są jedynie plotki. *** Pod domem samego Dunina doszło do małego zamieszania. Najpierw spowodowanego wilkiem i jego konfrontacją z psami obronnymi, a następnie pojawieniem się wcześniej opisanych przez Pamosa jegomości. Gdy ujadania psów niebezpiecznie się nasiliły Xhapion mocniej zacisnął palce na lasce. Wielokrotnie zabobonni chłopkowie odpędzali go za pomocą tych przyjaznych czworonogów. Miał więc coś w rodzaju doświadczenia i odruchu wobec psów wszelkiej maści. Tym razem jednak ich nienawiść skupiła się na innych. Wkrótce zaś nerwowa atmosfera udzieliła się innym. Czarodziej nie wiedział dlaczego krasnolud i niziołek zaczęli sobie skakać do oczu. Znowu wyłączył się z rozmowy zatopiony we własnych myślach. Chyba nawet odezwał się w trakcie tej rozmowy, ale już po chwili zgubił wątek. Targi nudziły go. Szczegóły ich misji były jedynie zmiennymi wariantami tego co się wydarzy. Nie rozumiał zacietrzewienia krasnoluda. Pewnie taka była ich natura, kto tam ich zresztą wie. Xhapion wolał skupić się na prostszych sprawach, do czasu podjęcia trudnych wyborów. Trzeba było odpowiedzieć na dwa pytania. Co się stało i jak temu zaradzić. Niczego nie osiągnął dyskusjami. Trzeba było... Czy tak kobieta powiedziała "badania nad stworzeniami Innych Sfer"? Tajemnica zawisła w powietrzu i tylko ostatni półgłówek nie zorientował by się, że kwintesencja działań tego Moama jest bardziej skomplikowana. To nie miało większego znaczenia. Odczuwał nagłą potrzebę porozmawiania z nim na temat tych badań. - Chodźmy więc do niego - powiedział wstając i uderzając się boleśnie o sufit. *** W trakcie drogi z trudem udawało mu się hamować entuzjazm. Przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy jednocześnie zastanawiając się jak wydobyć efekty badań od Moama. Spotkanie z tajemniczym jegomościem wyzbyło go złudzeń na ten temat. Pół-orkowie nie należeli do najlepszych kompanów do rozmowy.
__________________ you will never walk alone |
04-05-2018, 15:36 | #23 |
Reputacja: 1 | Nazir nie czuł się najlepiej w otoczeniu stada psów bojowych. Shee'ra musiała go mocno hamować, żeby z konfrontacji nie wywiązała się krwawa jatka. Na szczęście treserzy odwołali psy w odpowiednim czasie. Następnym razem będzie musiała zostawić wilka w pobliżu osady. Nie chciała narażać go na niepotrzebny ból i stres. Dotknęła zwierzęcia uspokajająco. Spór pomiędzy Duninem i Arvanem mocno utrudniał im wykonanie zadania. Jeden żądał rozejmu, drugi najchętniej wymordowałby ich rękami całą wioskę koboldów. A na to Shee'ra nie miała ochoty. Tym bardziej, że nawet nie wiedzieli co tak naprawdę dzieje się u gadoidów czy nawet ilu ich jest... Dobrym rozwiązaniem okazała się propozycja zaciągnięcia porady miejscowego maga. Maga, który okazał się być .... półorkiem. Fakt ten kompletnie zaskoczył druidkę.
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |
04-05-2018, 16:13 | #24 |
Administrator Reputacja: 1 | Ivor nie bardzo rozumiał, z jakiego to powodu wioska przygarnęła takiego typa. Ale to nie była jego sprawa. |
04-05-2018, 17:41 | #25 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
05-05-2018, 07:48 | #26 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zormar : 13-06-2018 o 19:27. |
05-05-2018, 13:53 | #27 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
06-05-2018, 12:29 | #28 |
Reputacja: 1 | Helena miała mieszane uczucia co do przyzywania. Z drugiej strony Moam ryzykował tyle co i reszta, jak nie więcej. Skoro więc był pewny swego doszła do wniosku, że można mu zaufać niezależnie od rasy jaką reprezentował. W przypadku mieszańców granica zawsze była płynna. Ucieszyła się też, że niziołki nadal mają w swych szeregach odważnych tropicieli. Jeśli by mieli schwytać jeńca to pomoc tego Sema oraz Elely będzie nieoceniona. Oczywiście jeśli zgodzą się z nimi wyruszyć. Jeśli nie - zawsze będą mogli podzielić się swą wiedzą. Propozycję obiadu przyjęła z szerokim uśmiechem. Dziś nigdzie raczej nie wyruszą, to czemu i nie? Co prawda nie była dobra w luźnych rozmowach przy posiłku, lecz dobrym posiłkiem nie gardziła nigdy. Choć reakcja niziołki na słowa Dunina nieco ją zdumiała. - Nie ma za co przepraszać. Moam wcześniej nie był skłonny do współpracy, czy po prostu nie przyszło wam do głowy by go poprosić? - spytała Elely. Dunin z Elely spojrzeli na siebie. – Prawdę powiedziawszy mało wiemy o szczegółach jego badań oraz o tym jaką dokładnie mocą włada – zaczęła Elely. – Jest w tych sprawach niezbyt nierozmowny, jak również niezwykle rzadko wychodzi ze swojego domostwa, to też zwyczajnie nie wpadliśmy na to, że jego czary mogą się przydać inaczej, aniżeli do ewentualnej faktycznej obrony wioski – dokończył Dunin. – Niestety, nie dziwię się mu, iż postawił na życie odludka. Krew płynąca w jego żyłach nie pomaga w zdobywaniu przyjaciół. Na pomysł posłania Was do niego wpadłam, kiedy zobaczyłam Was Panie Xa… Xy… Przepraszam, mógłby się Pan raz jeszcze przedstawić? – gospodyni zagadnęła maga. - Xhapion, moja droga. A czemu to moja osoba nasunęła skojarzenia z Moamem? - Czarodziej oderwał kawałek chleba i podsunął okruszki pod dziób kruka. - Co tutaj dużo mówić, po prostu wyglądacie Xhapionie jak mag i to taki, jakiego opisują historie wędrujące po gościńcach. Bez urazy. - Nie wiem czemu miałbym być urażony. Nie kryje swoich talentów, chociaż zapewne przed tak spostrzegawczą i bystrą niewiastą niewiele może się ukryć. Ivor stłumił uśmiech. - Może od wymiany komplementów przejdziemy do spraw związanych z koboldami? - zaproponował. - Możecie powiedzieć, gdzie się znajduje siedziba koboldów? Jak daleko się zapuszczają w stronę wioski? Gdzie, mniej więcej, znajdowała się linia, jakiej nie przekraczaliście ani wy, ani koboldy? Może jakiś szkic...? Im więcej informacji będziemy mieć, tym lepiej. – Jak już wspominałem siedziba klanu znajduje się na wschód, czy właściwie bardziej na północy wschód od Ostoi. W kwestii dokładniejszej lokalizacji rzec Wam jedynie mogę, iż mieści się ona u zbocza Gwiezdnych Gór. Odkąd zaczęły się ataku koboldy były widywane nawet pół dnia marszu od wioski licząc naszym tempem. W waszym przypadku powinno to być zatem około kilku godzin. Natomiast wcześniejsza granica wyznaczana była mniej więcej przez, wspominany już uprzednio, menhir będący jednocześnie punktem handlu. Droga do niego jest stosunkowo prosta, a stosunkowo częste spotkania stworzyły coś na wzór ścieżki. Niemniej deszcze i młode rośliny zapewne skutecznie ją zatarły, zwłaszcza, że od tygodni nie wędrowała tamtędy większa grupka. W kwestii szkicu… – Pozwólcie, że ja się tym zajmę, kiedy już zjemy. Las znam lepiej od Dunina, to też powinno mi się udać rozrysować coś, co pomoże Wam w wędrówce – dokończyła Elely. - Myślicie, że Sem Ritnog mógłby być naszym przewodnikiem? Zapuszcza się w tamte okolice? - Helena zwróciła się do Elely, która wydawała się bardziej praktycznie myśląca od Dunina; jak to kobieta. - Nawet jeżeli nie, to możemy skorzystać z ptaków - Xhapion podrapał kruka pod dziobem. - One najlepiej wiedza co może się dziać w lesie. - I powiedzą nam czy się wódz koboldów zmienił? - Helenie trudno było ukryć sceptycyzm. - Nie, ale uprzedzą gdzie może ukrywać się kobold, który już będzie mógł udzielić nam na to odpowiedzi. – Nie jest to wykluczone – gospodyni odpowiedziała Helenie. – Nie należy do bojaźliwych, jak również bardzo dobrze zna las. Zrobiła pauzę, by napić się z kufla. – Istnieje również możliwość, bym to ja wyruszyła z wami. Dunin, aż zakrztusił się na te słowa. – Chyba nie mówisz poważnie? Zdajesz sobie sprawę jakie to ryzyko?! – głos niziołka pełen był najszczerszej troski. – Zdaję sobie, a jakżeby inaczej. Tym bardziej więc musimy Im pomóc jak tylko możemy. Dunin chciał coś powiedzieć, lecz tylko przygryzł wargę. Nie trzeba było być telepatą, by stwierdzić, że w tej chwili w jego umyśle rozpętała się istna nawałnica myśli, niepewności, strachu i wielu innych emocji. - W końcu pomagając nam pomagacie sobie - rzuciła w przestrzeń Helena. – To prawda, ale… – Dunin mówił z ciężkim sercem, lecz przerwał, kiedy tylko poczuł dłoń na swej dłoni. Po raz kolejny spojrzał w spokojne, pełne przekonania oczy Elely. Ta lekko skinęła dłonią, a on westchnął. Przyszło mu to z trudem, ale odzyskał po dłuższej chwili spokój, lecz nie całkowity. - Będziemy o ciebie dbać tak samo, jak o własną skórę - zapewnił Ivor, spoglądając na Elely, która odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem i skinieniem głowy. - Nazir również otoczy cię opieką - dodała Shee’ra dotykając zwierzęcia delikatnie. Wilk odpowiedział jej spojrzeniem potwierdzając gotowość. Druidka zadbała o to, żeby Nazir otrzymał porcję mięsa, zanim sama rozpoczęła posiłek. Sama jadła niewiele, tak żeby nie przepełnić żołądka. Nadal z niepokojem myślała o rytuale, który Moam szykował w czasie kiedy jedli i nie bardzo mogła skupić się na rozmowie toczącej się przy stole. Ostatnio edytowane przez Sayane : 11-05-2018 o 12:00. |
12-05-2018, 00:04 | #29 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 28-05-2018 o 08:51. |
12-05-2018, 00:36 | #30 |
Reputacja: 1 | ożliwość zjedzenia normalnego posiłku w przyjemnych warunkach była niemożliwa do przecenienia. Tęskniła za tym przez całą drogę do Zielonej Ostoi i z całą pewnością zatęskni za tym w jaskiniach koboldów. Jednak nawet podczas tej krótkiej chwili wytchnienia, Astine nie mogła zapomnieć o celu jej wyprawy. Przysłuchiwała się w milczeniu rozmowy przy stole, rzucając tylko na końcu krótkie, ciche pożegnanie w stronę Xhapiona. Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 16-06-2018 o 15:44. |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |