|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-05-2018, 09:41 | #31 |
Reputacja: 1 | Rozmowa nie potoczyła się początkowo tak jak planował. Niewątpliwie negatywność krasnoluda nie pomagała w przełamaniu lodów. Moam zdecydował się im pomóc. Chciał samotnie przeprowadzić rytuał. Upór czarodzieja nie zamierzał na to pozwolić. Na razie jednak zdecydowali się przyjąć gościnę Dunnina i wspólnie posilić się wyśmienitym niziołczym jadłem. Xhapion jadł dystyngowanie, małymi porcjami, chociaż organizm dopominał się o swoje. Co jakiś czas odrywał też kawałki mięsa czy chleba nie zapominając o swoim latającym przyjacielu. Przy stole kontynuowano rozważania na temat Koboldziego problemu *** - Pozwolę sobie was opuścić. Po tak sutym posiłku spacer dobrze mi zrobi. Poza tym Nevermore też chętnie rozprostował by skrzydła - Xhapion również powstał kłaniając się gospodyni za kunszt jej potraw i wychodząc na zewnątrz. Gdy tylko uderzyło w nich wieczorne powietrze ptak zakrakał głośno i rozwinął skrzydła do lotu. Posłuszny sugestii czarodzieja obserwował z powietrza okolicę wioski. Wątpił czy jego ptasi móżdżek zdoła przetworzyć taka masę informacji, ale zawsze da to pewne rozeznanie w okolicy. Sam człowiek zwrócił swoje kroki na obrzeża wioski ku domostwu Moama. Zastanawiał się jak przemówić do pół-orka, żeby zezwolił towarzyszyć sobie w trakcie rytuału. Większość jego konfratrów potrafiła być niezwykle tajemnicza i niechętna w dzieleniu się wiedzą. Nie raz i nie dwa musiał używać fortelu czy płaszczyć się pod nimi, żeby uszczknąć chociaż odrobiny ich tajemnic. Splunął na ziemię na samo wspomnienie tamtych dni. Przyspieszył kroku. *** Xhapion zawahał się. Nie był pewien reakcji pół-orka. Mógł mu w końcu przeszkodzić w niezwykle drobiazgowych i precyzyjnych działaniach. Przez chwilę bił się z myślami, ale w końcu zastukał laską o drzwi. Kruk na ramieniu skrzeknął nerwowo. Nie minęła krótka chwila, a drzwi otworzyły się. Stanął w nich Moam z niezmiennym spokojnym wyrazem twarzy. Jedynie lekko uniesiona brew wskazywała na to, iż wykazuje ślady zainteresowania, bądź ciekawości. - Tak? - Ciekawi Cię zapewne, mistrzu, moja obecność. Jako twój konfrater chciałbym zaoferować pomoc w twoim przedsięwzięciu - ukłonił się uniżenie. - [i]Celem mojego życia jest poszerzanie wiedzy dla ogółu ras tego świata. Jestem pewien, że obserwując Cię przy pracy skorzystam z twojego doświadczenia, a myślę, że przy tak niebezpiecznym zadaniu pomoc nie zaszkodzi. [i] - Zdobywanie wiedzy jest zaprawdę chwalebnym zajęciem. Niemniej to nie czas, ani miejsce, bym się nią dzielił - półork odrzekł rzeczowo. - Jak sami wspomnieliście zadanie moje jest niebezpieczne, to też nie mogę się rozpraszać niczyją obecnością. To wszystko? - Rozumiem, twój niepokój - kontynuował dalej czarodziej. Gdy było trzeba potrafił być niezwykle uparty. - Mogę Cię jednak zapewnić, że nawet nie odczujesz mojej obecności. W końcu obaj działamy dla większego dobra. - Decyzja została podjęta i nie zamierzam jej zmieniać - odrzekł, po czym cofnął się do środka. - Żegnam. Drzwi zamknęły się. Uśmiech spłynął z ust czarodzieja. Palce, zaciskające się na kosturze, zbielały. Przez moment w jego głowie krążyła jedynie formuła kuli kwasu, która stopiła by drzwi, wraz z progiem. Powstrzymał się jednak. Głębiej narzucił kaptur na głowę i ruszył w kierunku skraju wioski. Czarnopióry kruk wylądował na jego ramieniu. - Pompatyczny dureń! - Durreń! - zaskrzeczał kruk. - Nie musisz po mnie powtarzać - warknął czarodziej. - Mogłeeś się tego spodzieewać. Wszyscy pilnujecie swoich skrrywanych tajeemnic. Czarodziej westchnął na takie dictum. - Prawda. Ale liczyłem na coś więcej. Trzeba będzie spróbować innej drogi. Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
__________________ you will never walk alone |
12-05-2018, 19:36 | #32 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zormar : 13-06-2018 o 19:36. |
16-05-2018, 12:54 | #33 |
Administrator Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-05-2018 o 08:23. |
16-05-2018, 16:04 | #34 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 16-06-2018 o 15:38. |
17-05-2018, 16:15 | #35 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
17-05-2018, 20:29 | #36 |
Reputacja: 1 | Helena pomogła Elely ogarnąć dom, a potem przygotować świetlicę na przybycie reszty najemników. Walka w leśnych ostępach nie była jej specjalnością toteż nie przychodziły jej do głowy żadne sensowne pytania. Ot, musieli iść, sprawdzić co się tam dzieje i tyle. Chyba że Moam uzyska od swoich demonów interesujące informacje. Czuła jednak, że ich zlecenie tak czy siak sprowadzi się do wyprawy do koboldziej wioski, jaskini, czy co oni tam mieli. Tak, Dunin wspominał chyba o jaskini. Gdzie kopalnia tam i jaskinie. Spytała tylko Eleylę o czas wędrówki do poszczególnych punktów orientacyjnych. Ponieważ wśród najemników był ciężkozbrojny krasnolud nie musiała nawet brać poprawki na długość nóg; nie będą poruszali się szybciej niż niziołki. Z braku lepszego zajęcia dokonała wieczornych ablucji. Potem pomodliła się do Torma. Wychodziła z założenia, że modlitwy nigdy za wiele, a podczas podróży zwłaszcza ta wieczorna weszła jej w krew. Chwilę zastanawiała się czy powinna wziąć udział w Podniesieniu. W końcu uznała, że ceremonia za niedawno zmarłych jest zbyt intymnym przeżyciem by uczestniczył w niej ktoś z zewnątrz i postanowiła zmówić modlitwę za zmarłych mieszkańców Ostoi w samotności. Potem pozostało tylko oczekiwanie na resztę obecnych towarzyszy broni. |
19-05-2018, 22:23 | #37 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zormar : 12-07-2018 o 17:02. |
20-05-2018, 12:50 | #38 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
21-05-2018, 00:23 | #39 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 16-06-2018 o 15:45. |
23-05-2018, 07:56 | #40 |
Reputacja: 1 |
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |
| |