|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-07-2018, 02:37 | #21 |
Reputacja: 1 | Aldric czuł dumę prowadząc drużynę przez ostępy Puszczy. Był jednym z niewielu ludzi, nawet pośród swojego plemienia, którzy dobrze znali jej sekrety. Starał się unikać zagrożeń, przede wszystkim spotkań z potężnymi zwierzętami władającymi Puszczą. Pozostali byli przynajmniej na tyle ostrożni aby słuchać się jego porad... był ciekaw jak sprawdzą się w boju. |
14-07-2018, 01:36 | #22 |
Reputacja: 1 | - Zgadzam się - odpowiedział Soveliss, tym razem bez cienia drwiny czy sarkazmu, często obecnych w jego głosie - Miejsce wydaje się spaczone. Kto wie jakie siły działają na ten las. Im szybciej znajdziemy się u celu, tym lepiej. Telepatycznie rozkazał sowie, by szybowała nad nimi i rozglądała się po okolicy, by w razie kłopotów ostrzec drużynę. Od czasu do czasu podczas marszu osobiście spoglądał jej oczami na ziemię. |
14-07-2018, 02:06 | #23 |
Reputacja: 1 | Althaea skinęła jedynie głową, że zgadza się z Aldricem i wyciągnęła swój łuk, by w razie ataku potencjalnego przeciwnika być gotową do strzału. |
16-07-2018, 20:13 | #24 |
Reputacja: 1 | Mordred wiedział że śni, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że cień który go nawiedził jest realny. |
23-07-2018, 23:29 | #25 |
Reputacja: 1 | Drużyna wędrowała niestrudzenie w ciemnościach. W odróżnieniu do innych obszarów Puszczy, tutaj w większości martwe drzewa nie blokowały całkowicie światła gwiazd i to pomagało wędrującym Aldrikowi i Mordredowi dotrzymać kroku widzącym w ciemnościach elfom. Dookoła panowała cisza, przerywana jedynie cichymi przekleństwami Einara, oraz zmęczonym sapaniem Deireda. Cisza tym dziwniejsza, że poprzednia noc w Puszczy pokazała, jak bardzo tętni ona życiem. Tutaj zaś zdawałoby się, że wędrowcy są jedynymi istotami, które nawiedzają to wymarłe miejsce. Było to jednak wrażenie mylne. Nie dalej jak kilka godzin po zapuszczeniu się w rejony Martwej Puszczy, wysłany naprzód chowaniec Sovelissa nagle zaczął panikować. Jego przerażenie było tak porażające, że sam mag bez wahania ruszył mu na pomoc, wraz z pozostałymi. Po dłuższej chwili poszukiwań odnaleźli ptaka, rozpaczliwie szamoczącego się i trzepoczącego skrzydłami, uwięzionego w pasmach cienkich niczym elfi jedwab, niemal niewidocznych w gwiezdnej poświacie pajęczych nici. Uwolnienie sowy nie stanowiło problemu, choć same sieci były zaskakująco wytrzymałe i ponownie dało się słyszeć ciche klątwy Einara, gdy znaleziony przez niego na pobojowisku gobliński nóż przywarł do nici i sam najemnik nie był w stanie go uwolnić. W końcu porzucił zdobyczną broń, teraz zwisjacą zdawałoby się w powietrzu i dalej klął pod nosem. Natomiast Deired wspólnie z Aldrikiem i Ardiel odkryli coś niespodziewanego. Najpierw na jednym drzewie, potem na drugim, aż w końcu wiedzeni ciekawością, także na innych. Wszystkie martwe drzewa miały w sobie otworki. Zawsze parami, czasem dwa a czasem cztery, zawsze w pobliżu korzeni. - Wygląda jakby coś tutaj, nie wiem, wlano? Jakby ktoś zatruł drzewa...wszystkie... - Deired wzdrygnął się lekko. Ku zdziwieniu maga, sowa bała się latać dalej. Nawet w jej oczach niektóre pasma pajęczej przędzy między drzewami były niemal niewidoczne. Zdwajając ostrożność, drużyna ruszyła dalej. Mijały kolejne godziny wędrówki, tym bardziej męczące, z uwagi na trudny teren i ciągłą gotowość towarzyszy. W końcu dotarli do okolicy, w której według mapy powinna znajdować się siedziba Strażnika. Wiele drzew było opasanych pasmami pajęczyn, jednak z jednego kierunku dało się dostrzec wyraźną poświatę, łunę. Coś się paliło. Ostrożnie, drużyna zbliżała się do źródła światła. Po chwili ich oczom ukazała się polana, otoczona ścianą drzew pokrytych pajęczynami. Pasm było tak wiele, że w świetle ognia były dobrze widoczne. Sama polana oświetlona była wielkim ogniskiem i kilkoma mniejszymi, w których płonęły świeżo ścięte gałęzie. Grupka czterech hobgoblinów stała razem, popatrując nieufnie na inne kształty, przemieszczające się po polanie. Pająki. Wielkie niczym dorosły człowiek z zadziwiająca szybkością i koordynacją przemykały po polanie, wędrując po drzewach. Największy z goblinów pochylał się właśnie nad jednym z pająków, przyciskając rękę do piersi i zamykając coś w zaciśniętej pięści. Uwagę zwracało zwłaszcza jedno, duże drzewo, którego kora była całkiem biała, zaś z licznych otworów sączyła się żywica, w świetle ogniska czerwona niczym krew. Drzewo to było obsiądnięte przez pająki, a jego gałęzie pokrywało wiele warstw pajęczyn. Co dodatkowo zadziwiło towarzyszy, to fakt, że w pniu drzewa dało się zauważyć zarysy twarzy. Twarzy, z której oczu i ust sączył się czerwony płyn. Nagle oczy na pniu otworzyły się. Głos, głęboki, nieludzki, ale przepełniony bólem i cierpieniem odezwał się donośnie. - Uciekajcie wędrowcy! Uciekajcie lub zginiecie! Ratujcie się! Drzewo krzyczało. Gałęzie lekko poruszyły się, napinając pasma sieci. Część drużyny zrozumiała już kim był pierwszy ze Strażników Puszczy. Krzyk drzewa przerodził się w przeciągły jęk, gdy zza pnia wychyliły się wielkie, włochate odnóża. Pająk, większy od pozostałych wypełzł spoglądając wprost na towarzyszy. W tej samej chwili goblin nachylający się nad mniejszym pająkiem podniósł głowę i wskazawszy w stronę drużyny wydał z siebie ni to skrzek, ni to szeleszczący klekot. W tej samej chwili wszystkie pająki obróciły się w stronę towarzyszy. Goblin, noszący jak pozostali tabard ze znakiem Płonącej Pięści, sięgnął po miecz.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 23-07-2018 o 23:31. |
26-07-2018, 21:12 | #26 |
Reputacja: 1 | Ożywione drzewo nakazało uciekać... ale Aldric nie miał takiego zamiaru. Czując jak narasta w nim determinacja i lodowata furia, patrząc na atakujące Strażnika potwory. Nie pozwoli, żeby dłużej plugawiły Puszczę. |
26-07-2018, 21:18 | #27 |
Reputacja: 1 | Althaea idąc w ślady Aldrica, również przystąpiła do ataku. Wybiegła przed swych towarzyszy i posłała strzałę w kierunku jednego z hobgoblinów. |
27-07-2018, 20:59 | #28 |
Reputacja: 1 |
|
28-07-2018, 22:12 | #29 |
Reputacja: 1 | Tuż po strzale Althei, Modred wysunął się przed nią i rzucił włócznią prosto w hobgoblina, który według niego był przywódcą tej bandy. Ostatnio edytowane przez Komtur : 05-08-2018 o 21:17. |
01-08-2018, 23:36 | #30 |
Reputacja: 1 | Strzała Althaei syknęła w powietrzu, mijając goblina o niemal metr. Stwór lekko zakołysał się na ośmiu odnóżach, a elfka poczuła na wzrok kaprawych oczu. Barbarzyńca z Puszczy nie czekał. Spadł na wrogów niczym burza, a jego topór śmignął w powietrzu, mijając owłosione cielsko. Ohydna bestia obróciła się nieco, skupiając swą uwagę na przeciwniku. Nagle oboje usłyszeli słowa magii i Athaea z radością zauważyła, że jej brat włączył się do walki. Moc splotów magii skrystalizowała się w formie długich, szarych i lepkich pasm, które splątały ruchy goblinów i towarzyszącego im pająka. Jeden ze stworów zdołał odskoczyć, ratując się przed dotykiem magicznej sieci, ale pozostali nie mieli tyle szczęścia. Wódz goblinów, dwóch jego towarzyszy i pająk zaczęli się szamotać, próbując się uwolnić. Obok atakującego Aldrika przemknął oszczep ciśnięty ręką rycerza. Tylko dzięki temu, że wódz goblinów zaplątał się lepkie sieci, stalowy grot dotarł do celu. Odbił się od zbroi, sprawiając że stwór zachwiał się na nogach, po czym rozorał pysk goblina, niemal zrywając mu z szyi dziwny, czarny medalion w kształcie pająka. Ardiel po chwili wahania wybiegła do przodu i nieco w bok, poszukując lepszej pozycji strzeleckiej, po czym posłała strzałę prosto w już ranionego goblina. Pierzasty pocisk wbił się w szczelinę pancerza na biodrze stwora, wywołując ryk bólu i wściekłości. Soveliss usłyszał za sobą głos Deireda, wzywający moc Pelora na pomoc. Młody kapłan ruszył do przodu, groźnie potrząsając buzdyganem. Spętany magiczną siecią pająk zdołał pochwycić szczękami atakującego Aldrica. Barbarzyńca poczuł piekący ból, gdy jadowe kły wbiły się w jego ciało i choć trzonkiem topora wyrwał się z uścisku, jad pająka palił jego ciało żywym ogniem. Pomimo bólu zdołał głowicą swojej broni zbić na bok podstępny cios jedynego goblina który uniknął spętania siecią, a którego szabla śmignęła w stronę szyi wojownika. Goblin nie nacierał długo, dosięgnął go bowiem cios Einara. Żeleźce halabardy przecięło skórzany pancerz i rozpłatało stwora, który bez ruchu padł na ziemię. Pozostali próbowali wyrwać się z magicznej sieci, jednak póki co pasma stworzone przez Sovelissa trzymały mocno. Reszta pająków popędziła do przodu. Obiegając ognisko, jeden z nich nagle wyprostował się na swoich odnóżach, po czym z odwłoka wystrzeliły pasma delikatnej, jednak bardzo wytrzymałej przędzy. Sieci pomknęły w powietrzu i choć kilka niewielkich nitek natychmiast zajęło się ogniem i spłonęło w żarze pobliskiego ogniska, to większość trafiła młodziutką elfkę. Dziewczyna zaczęła się rozpaczliwie szarpać, próbując się wydostać i chyba widok zbliżających się pajęczych szczęk dodał jej sił, gdyż w końcu sie jej udało. Odskoczyła w tył porzucając łuk i sięgnęła po smukły, elficki miecz, jednocześnie splatając słowa magii, tak, jak dawno temu próbowali ją uczyć elfi mistrzowie.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 02-08-2018 o 05:46. Powód: atak okazyjny Einara |