|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-09-2018, 15:00 | #31 |
Administrator Reputacja: 1 | Jak się okazało, ulice nie były aż tak opustoszałe, jak się to na pozór wydawało. Rybak (jeśli faktycznie ów 'człek' parał się tym zawodem)wyglądał na istotę myślącą, chociaż harpun w jego dłoni nie musiał służyć li tylko połowowi ryb. Z drugiej strony dziwną rzeczą było, iż nie zwrócił uwagi na obcych, na dodatek przybywających w tak dziwnym towarzystwie. Chociaż może była to tylko udawana obojętność. Jedno spotkanie sugerowało, że nastąpią kolejne, zatem Daryus nie pobiegł za potencjalnym informatorem, pozostawiając załatwianie lokalnych spraw 'tubylcom'. Bardziej zainteresowała go fontanna. Pływające w wodzie rybki sugerowały, że woda nadaje się nie tylko do mycia, ale i do picia, ale w tym momencie Daryus jedynie obmył ręce, na później pozostawiając przyjemność kąpieli. Teraz należało iść za Iskierką. A ta doprowadziła ich do budynku wyglądającego jak gmach sądu. Za sądami Daryus nie przepadał (podobnie jak i większość inteligentnych istot), ale skoro żywiołaczka przyprowadziła go akurat tutaj... Sale nie wyglądały przyjemnie i widać było, że zbudowano je tylko po to, by zastraszyć petentów i pokazać im, że tutaj niewiele znaczą. Jak się okazało, ci, co znajdowali się na sądowej sali, znaczyli w tej chwili bardzo, bardzo mało. Nie tylko widzowie, ale i najważniejsi uczestnicy rozprawy. Prócz oskarżonego. Czyżby to była jego sprawka? Ta masakra? Nim jednak Ramas zdołał rozeznać się w sytuacji, Arreta postanowiła zapoznać się z zawartością księgi. Czy było to najrozsądniejsze, co można było zrobić? Tego Ramas nie wiedział, ale i tak nic na to nie mógł poradzić. |
12-09-2018, 07:15 | #32 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
13-09-2018, 13:25 | #33 |
Reputacja: 1 | Arreta i Rodrik stanęli na postumencie. Przed nimi spoczywała księga. Na okładce oddane z wielkim pietyzmem symbole ognia i lodu. Sama księga nie nosiła znamion starości. Oprawiona w skórę, pachniała minią i farbą drukarską. Prawo jest najwyższą nauką. To zdanie widniało na pierwszej stronie. Chwila namysłu. Dalej? Oczywiście. Kolejna strona. Na trzech kolejnych stronicach powtarzał się schemat. Na lewej i prawej stronie widniały zdania zapisane w języku orków. Pierwsza strona: Bez praw nie może być prawdziwej wolności. Jeżeli rządowa machina wymaga od ciebie, abyś był pośrednikiem niesprawiedliwości wobec innych, wtedy, powiadam ci, złam prawo. Druga strona: Lampą jest nakaz, a światłem Prawo. Ludzie skłonni są myśleć, że to, co jest legalne, musi być dobre. Trzecia strona: Bądźmy niewolnikami prawa, abyśmy mogli być wolni. Prawo zazwyczaj mija się ze sprawiedliwością. Kolejne stronice, od góry do dołu, zapełniały spisywane drobnym drukiem kolumny tekstu. Język był wam nieznany, ale wypowiadany brzmiał jak trzask płomienia. Zapis wyglądał jakby autor starał się oddać brzmieniem jednego języka formę języka drugiego. Księga sama w sobie stanowiła lingwistyczną zagadkę. Co teraz? |
14-09-2018, 08:23 | #34 |
Reputacja: 1 | Arreta czytała tekst w milczeniu podążając wzrokiem za kolejnymi zdaniami. Podobały jej się te słowa, które były nie tylko słuszne lecz przede wszystkim konkretne i jednocześnie pełne mistyki. Następnie odwróciła się w kierunku kompanów - na moje oko mamy tu jakieś połączenie tekstu prawnego z religijnym. Rozumie ktoś z Was ten dziwny język tam dalej? - zapytała
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |
16-09-2018, 19:12 | #35 |
Reputacja: 1 |
|
18-09-2018, 13:39 | #36 |
Reputacja: 1 | -Niektóre z zapisanych tu fraz są mi znane, ale niektóre są dziwne: "Bez praw nie może być prawdziwej wolności." - oczywiście, że tak, ale to co ma być: "Jeżeli rządowa machina wymaga od ciebie, abyś był pośrednikiem niesprawiedliwości wobec innych, wtedy, powiadam ci, złam prawo.."�- - Rycerz po odczytaniu tych słów na głos zmarszczył brwi z wyrazem niesmaku na ustach... Za plecami Arrety i Rodrika rozległo się Słowo. Słowo nieznane, brzmiące jak trzask płomienia, jak zgrzyt łyżew na zmrożonej tafli wody. I Słowo Ciałem się stało. Za plecami dwójki zatańczyły ogniste i lodowe iskry. Iskry błyskawicznie się połączyły. Ogień do ognia, lód do lodu. Przed wami zawirowały opętańczo kula ognia i lodowa sfera. I nagle... Eksplodowały. Ognisto-lodowy impuls poraził Rodrika i Arretę jak cios. Zranił oczy was wszystkich. Zareagowaliście instynktownie. Czując, Rodrik swą nagle zmrożoną zbroję, Arreta tlący się płaszcz, odskoczyliście, byle dalej. Zgrzyt dobywanej stali zlał się w jeden dźwięk. Widząc potężniejące manifestacje żywiołów dobyliście broni ustawiając się odruchowo w wachlarz wokół postumentu z księgą. Wrzask. Pulsująca kula ognia i wirująca wokół własnej osi sfera lodu osiągnęły już każde kilka metrów średnicy. Trzask płomienia brzmiał jak śmiech, głos lodu jak syk żmii. Katem oka dostrzegliście, że umarli siedzący na ławach powstają by stanąć prosto z pustymi oczodołami wlepionymi w żywy płomień i lód. Nie próbowali nikogo atakować, nie wykonali w ogóle żadnego innego ruchu. Po prostu stali opierając wyschnięte dłonie o oparcia ław przed nimi. Wokół tańczyły cienie wszystkich obecnych, posiłkowane żywym ogniem. Po postumencie z księgą zaczęły ściekać strumyczki wody. Lód walczył z ogniem. Nagle zabrzmiał głos, jak impuls żaru. Niczym echo jeszcze potężniejszego dźwięku. - WINNI CZY NIEWINNI? I odpowiedź Lodu. - NIEWINNI. Nim zdążyliście zareagować lodowa sfera rozszerzyła swą objętość jeszcze bardziej by w następnej sekundzie zapaść się do swego wnętrza. W jednej chwili sfera przekształciła się w kulę, a kula w lodową iskrę. Wreszcie zniknęła zupełnie. Kula ognia eksplodowała szaleńczym śmiechem. Ten śmiech ciął was jak bat, niczym kula płomienia, która zaraz odłączyła się od swego źródła by eksplodować przed postumentem. Mordercze zamiary Ognia były oczywiste. Ale zaraz. Przecież Sąd ogłosił, że jesteście niewinni... Na ułamek sekundy przed tym jak kula ognia eksplodowała miedzy wami, nim skoczyliście szukając, każdy na własną rękę, schronienia... Zdążyliście pomyśleć, że ten sąd jest gorszy od sądu piekielnego. A potem był już tylko żar na odsłoniętych policzkach i świadomość, że płomienna istota powoli idzie na was, z każdym krokiem coraz bardziej podobna do humanoida, a drzwi do sali sądowej zamykają się z trzaskiem. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 18-09-2018 o 13:46. |
22-09-2018, 12:50 | #37 |
Administrator Reputacja: 1 | Daryus nie miał nic przeciwko żywiołakom. Jedne nawet, Iskierka, pokazywał im drogę. Jednak niespodzianka, jaką sprawiła im sala sądowa, zdała się magowi dość nieprzyjemną. Co z tego, że uznano ich za niewinnych, skoro Ogień raczył stosować własną sprawiedliwość? A ta, zdaje się, wywodziła się ze znanej nie tylko Daryusowi maksymy "Zabić wszystkich! Bogowie rozpoznają swoich!" Daryusowi jakoś nie spieszyło się do stanięcia przed obliczem bogów, nawet gdyby ich wyrokiem miał trafić do krainy wiecznej szczęśliwości. Zdecydowanie wolał odwlec tę chwilę w czasie, dlatego też postanowił pokrzyżować plany żywiołaka ognia. A ten, najwyraźniej, uznał maga za głównego wroga. Może wyczuł nieprzyjazne zamiary Daryusa, może nie spodobała mu się obecność innego żywiołaka. Trudno było ocenić motywy, ale skutki były jednoznaczne i to Daryus oberwał jako pierwszy. Nie na tyle groźnie, by miało go to zwalić z nóg, ale obrażenia od ognia zdecydowanie nie były przyjemne. Na szczęście Daryus miał się czym zrewanżować. CO prawda znaczna część jego zaklęć związana była z ogniem, ale inne żywioły też potrafił wykorzystać i wnet w miejscu, gdzie znajdował się żywiołak rozszalała się lodowa nawałnica, nie tylko utrudniająca potworowi poruszanie się, ale i zadająca obrażenia, głównie od lodu, który dla ognistego stwora musiał być podwójnie nieprzyjemny. Inni również stanęli do boju, niestety przy okazji utrudniając życie nie tylko żywiołakowi, ale i Daryusowi, który nie mógł zastosować tego samego zaklęcia nie raniąc przy okazji towarzyszy broni. A że Arreta i Rodrik znaleźli się między żywiołakiem a Daryusem, ten ostatni musiał się przesunąć, by poczęstować ogniste stworzenie błyskawicą. Zaklęcie trafiło w cel, a chociaż nie była ta przysłowiowa kropka nad i, czar osłabił żywiołaka na tyle, by Rodrik zakończył żywot ognistej istoty. Gdy wszystko wróciło do normy Daryus podszedł do miejsca, gdzie zniknął żywiołak i ostrożnie, przez rękawicę, podniósł kawałek szkła, jaki pozostał po potworze. O dziwo - wcale nie był gorący. - Jak na żywiołaka ognia miał zadziwiająco zimne serce - powiedział. Może to jeden z kawałów naszego zwierciadła - dodał, co było ni to pytaniem, ni to stwierdzeniem. Ostatnio edytowane przez Kerm : 22-09-2018 o 13:23. |
28-09-2018, 21:24 | #38 |
Reputacja: 1 | Powoli schodziło z niej napięcie spowodowane walką, zawiesiła topór u pasa, otarła pot z czoła i spojrzała na Rodrika karcąco - musimy być bardziej ostrożni - powiedziała cichym głosem - ktoś z was rozumie o co w tym wszystkim chodzi? Daryus możesz spróbować zapytać iskrę dlaczego nas tu przyprowadziła?
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett Ostatnio edytowane przez Wisienki : 28-09-2018 o 21:28. |
29-09-2018, 11:16 | #39 |
Reputacja: 1 | Nie do końca rozumiał tego dziwacznego starcia Lodu z Ogniem - była to sztuczka, czy prawdziwy konflikt? Nie rozumiał, ale gdy pojawił się żywiołak, nie zawahał się, tylko ruszył na niego z mieczem gotowym do zadania ciosu. Walka była krótka, choć zacięta, ogień go sparzył, ale zaklęcia jego kompanów oraz pięknie wykonany, wyglądający na magiczny, topór Arrety, raniły żywy ogień, aż wreszcie stwór padł pod ciosem lodowego tchnienia jego ostrza. |
03-10-2018, 10:44 | #40 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |