Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2018, 14:12   #21
Konto usunięte
 
Nitara's Avatar
 
Reputacja: 1 Nitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputację
A więc jednak instynkt jej nie mylił, wpadli w zasadzkę. Trzeba było szybko myśleć i jeszcze szybciej działać.
- Gobliny! Gotujcie się! - Krzyknęła gardłowo do pozostałych, unosząc swój wielki topór.
Aż odetchnęła z ulgą, gdy w ostatniej chwili dostrzegła strzałę i odchyliła się, tak, że grot ześlizgnął się jedynie po napierśniku. Bogowie mieli ją chyba w swojej opiece, jednak tej opieki i ich dobroci nie zamierzała nadużywać.
- Worick, spróbuj zlokalizować strzelców! - Krzyknęła komendę do tropiciela. Trzeba się było pozbyć łuczników, bo kolejne strzały mogły narobić im zdecydowanie więcej szkód, niż te wypuszczone przed chwilą.

Sama z okrzykiem bojowym na ustach i toporem gotowym do walki zerwała się w stronę biegnącego z przodu goblina, mając zamiar pozbawić go jak najszybciej życia. Taktyka była prosta - Ferna chciała wyczekać, aż tamten zada cios, uskoczyć przed nim, lub zrobić unik, a potem zaatakować z boku, celując w newralgiczne punkty na ciele zielonego pokurcza. Miała zamiar powtarzać ten manewr, aż ubije przeciwnika, a gdyby udało jej się to zrobić wcześniej, ruszy, by wspomóc walczących towarzyszy. Czuła, jak adrenalina buzuje jej w krwiobiegu - teraz był czas, by po raz kolejny wykorzystać wszystko to, czego nauczył ją przez te wszystkie lata Ragnar.
 
Nitara jest offline  
Stary 27-08-2018, 20:33   #22
 
SmokeDrinker's Avatar
 
Reputacja: 1 SmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwu
Worik wytężył swój wzrok do granic możliwości. Każdy nie naturalny ruch mógł oznaczać potencjalnego wroga. Zlokalizował dwa punkty, z których wyleciały strzały. Pierwsze pociski całe szczęście nie były tak celne. Łucznik nie mógł pozwolić sobie na podobną sytuację.

Ferna miała racje, ukryci strzelcy były największym zagrożeniem. Jeśli skupili by całą uwagę na walce wręcz mogli by zostać ostrzelani w najmniej oczekiwanym momencie.
Szybsze tętno, nagły zastrzyk adrenaliny. Słyszał jak dudni mu serce. Jeden mały ruch. Zobaczył jak mały zielony goblin z krzywym nosem wychylił się z pobliskiego krzewu do ponownego ataku w stronę Ferny.



"Nie tym razem." -Pomyślał. Wziął w usta łyk powietrza i wstrzymał na ułamek sekundy przed puszczeniem strzały w kierunku goblina. Obserwował czarną lotkę strzały aż nie zniknęła mu z oczu. Szybko złapał po następną strzałę, by szybko oddać drugi strzał w to samo miejsce, jeśli okaże się goblin zdołał się uchylić niczym Ferna.

-Czarodziejko zdołasz czymś zająć pobliskie gobliny zyskasz mi trochę czasu na zlikwidowanie dalszego zagrożenia.- Krzyknął w stronę Elfki wychylając się zza wozu z naciągniętą drugą strzałą.
 
SmokeDrinker jest offline  
Stary 27-08-2018, 20:59   #23
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Milo wiedział, iż nie jest najlepszym wojownikiem, lecz zapewne był najlepszym zabójcą. Zwycięzcą nie był ten, który wykazał się najwyższym kunsztem w walce, lecz ten, który przeżył walkę. Milo był specjalistą od przezywani walk. Nie pędził na nikogo z okrzykiem. Teraz widząc pędzących goblinów oraz ukrytych strzelców, postanowił wyeliminować krzykaczy. Powoli spokojnie przesunął się w kierunku, z którego nadleciały strzały. Przesunął się tylko o kilka jardów , tak by nie odkryć swojej kryjówki. Wycelował w najbliższego nadbierającego goblina, wypatrzył w jego zbroi lukę i w nią posłał strzałę. Był niemal pewny, że jeśli trafi to goblin będzie martwy, zaś on nadal będzie ukryty. Po czym, zaczął dokładnie przyglądać się krzakom z których nadleciały strzały, tak by wypatrzyć goblinach strzelców.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 29-08-2018, 12:06   #24
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Gobliny. Jak Milena ich nienawidziła, oj i to bardzo. Ferna od razu rzuciła się w wir akcji i próbowała sięgnąć wzrokiem by dostrzec dwóch łuczników, ale wszyscy i tak wiedzieli, że to elfka miałą najlepszy wzrok ze wszyskich tu zebranych.
Jeden z nich powędrował w stronę wojowniczki, a ta go zaatakowała wręcz.
Hm, może jej się uda - pomyślała Milena po czym ułamała strzałę w połowie po czym schowała ją do torby, jakby zupełnie ignorowała zagrożenie ze strony zielonych pokurczów.
-Gobcie! Chodźcie do mnie! - zawołała elfka i pokazała gest by łucznicy wyszli zza krzaków i stawili czoło jej oraz jej magii.
Pogrzebała w torbie i sięgnęła po księgę zaklęć, stojąc w miejscu i patrząc jak reszta błąka wzrokiem by wypatrzeć łuczników
-Co my tu możemy użyć - powiedziała do siebie widząc jak Worick próbuje odwrócić jej uwagę od szukania odpowiedniego zaklęcia. Widząc jak Ferna walczy postanowiła jej pomóc rzucając Magiczny Pocisk w stronę zielonego potwora.
Spojrzała w obie strony drogi, jak zauważy łuczników to wypowie słowa.
-Wykryto łuczników. Poziom zagrożenia. Zabójczy - powiedziała Milena.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 30-08-2018, 20:40   #25
 
Andriuss's Avatar
 
Reputacja: 1 Andriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetnyAndriuss jest po prostu świetny
To, że wpadli w zasadzkę było jasne dla wszystkich członków drużyny oprócz krasnoluda.
Z niedowierzaniem obserwował to co działo się na drodze, wyglądał wypisz, wymaluj jak postać, którą zwykle udawali pocieszni komedianci, dający spektakle uliczne przy okazji ważniejszych świąt.
Aldrik nie raz miał okazję ich oglądać i zawsze był pełen podziwu jak można być taką gapą. Sam w tej chwili był mniej więcej na tym poziomie i dopiero wystrzelona przez goblina strzała, przelatując koło głowy krasnoluda, sprowadziła go z powrotem do walczących towarzyszy.
Natychmiast zsunął się z ławki i ukryty za wozem zdążył zobaczyć jak Ferna ruszyła bez namysłu ze swoim toporem. Pozostali, także wiele się nie namyślając ruszyli w bój i Aldrik choć wiedział, że nie jest ani tak skoczny ani tak szybki jak pozostali, to nie mógł okryć się hańbą.
W momencie, w którym chciał sięgnąć po miecz, uświadomił sobie, że przecież zdjął go, żeby nie przeszkadzał podczas prowadzenia wozu. Miecz wraz z bojowym młotem spoczywał sobie spokojnie w jego bagażach na wozie.
„Jestem prawdziwą ofiarą losu” – pomyślał o sobie, miał co prawda ukryty sztylet ale był to bardziej kozik niż realna broń podczas takiego zagrożenia. Wyglądało na to, że przez własną głupotę sam wyeliminował się z walki. Na szczęście, jak do tej pory nikt nie został ranny i chwilowo krasnolud nie był potrzebny, to znaczy biorąc pod uwagę jego uzbrojenie, sam za chwilę mógłby potrzebować pomocy.
Jednocześnie przez głowę przelatywały mu dziwne myśli, jak to się stało, że znowu napotykał na swojej drodze gobliny, co więcej prawie nikt nie wiedział o ich wyprawie. Co prawda nie kryli się jakoś specjalnie z tym, że zamierzają wyruszyć w drogę ale z faktu zasadzki można było się zorientować, że obawy Aldrika były w pełni uzasadnione albo Gundren powiedział o jedno zdanie za dużo albo mieli w drużynie szpiega.
 
Andriuss jest offline  
Stary 31-08-2018, 09:21   #26
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Walka rozgorzała na dobre choć nie wszystkie figury na szachownicy zostały jeszcze odkryte.



Pierwsza do czynów poderwała się wojowniczka. Ferna de Vinter dobywszy swojego potężnego topora ruszyła w kierunku bliższego z nacierających goblinów. Swoją drogą kontrast jaki stanowiły piękna kobieta wprawnie i bez wysiłku posługująca się potężnym dwuręcznym toporem niejednego potrafił już na dzień dobry wybić z równowagi i to nie tylko fizycznej.
Gobliny nacierały w szale bojowym. Te ich wrzaski, które zapewne uznawały one za okrzyki bojowe niewiele pomagały poza czynieniem straszliwego jazgotu. Niestety nie pomagały też w koncentracji. Jednak nie dotyczyło to tak doświadczonej wojowniczki jak Ferna. Godziny, dni i miesiące wytrwałych ćwiczeń właśnie w takich sytuacja przynosiły owoc, a pamięć mięśni działa sama. Wojowniczka postanowiła użyć jednego z najlepszym swoich manewrów. Zwód, unik po czym wyprowadzenie potężnego ciosu w odkrytego lub nawet wybitego z równowagi przeciwnika. Nacierający goblin zaczął wyprowadzać cios.

Worick Ackerman z równą sprawnością posługiwał się dwuręcznym mieczem co i długim łukiem. Tu jednak nie wahał się ani chwili. Większym zagrożeniem na tą chwilę jawili się ukryci łucznicy niż te dwa zielone nacierające z wrzaskiem pokurcze. Bez wahania więc sięgnął po swój łuk. Dobył strzałę z czarnymi lotkami - jego znakiem rozpoznawczym. Jednym wprawnym ruchem napiął długi łuk i wycelował. Potrzebował jedynie celu lub ułamka celu. Fragmentu ciała przeciwnika, nierozważnego ruchu czy choćby drgnięcia liści lub gałązki. I zobaczył. Kawałek krzywego zielonego nosa. Cięciwa zagrała.

Milo High-Hill nie był zbyt dobry w starciach bezpośrednich. Był jednak mistrzem przeżywania walk, a jednocześnie mistrzem ataku z ukrycia i "przy okazji". On to wiedział. Nie do końca jednak wiedzieli o tym jego nowo poznani towarzysze więc gdy niziołek nagle zniknął nie wiadomo gdzie to nie jednemu z nich przeszła być może przez głowę myśl "tyle widzieli łotrzyka”. Nic bardziej mylącego. Nadrzędną zasadą niziołka było przeżyć jednak nie stronił on od walki i wykorzystywała wszelkie możliwości jakie się nadarzały oraz wszystkie zdolności, którymi dysponował. Niestety z pozycji którą udało mu się przyjąć pod osłoną krzaków i zarośli nadal nie był w stanie zlokalizować stanowisk strzelców. Jednak sam też mógł wykorzystać lepszą pozycję strzelecką pozostając samemu również w ukryciu.
Nie zastanawiając się dłużej przygotował swój krótki łuk. Wycelował w najbliższego z krzykaczy i oddał strzał. Mając nadzieję, że celny.

Milena Everyn stała w tym momencie de facto niemal że po środku bitwy. Jednak jej niezmącony niczym elfi stoicyzm wcale na to nie wskazywał. Niespiesznymi ruchami wydobyła swoją księgę czarów i ostentacyjnie jakby od niechcenia zaczęłam przeglądać jej stronice. Jakby nie znała na pamięć wszystkich swoich czarów, które miała przygotowane lub też miała do swojej dyspozycji. Jednak sytuacja w jakiej się znaleźli nie była aż tak skrajna żeby nie móc sobie pozwolić na delikatny performance. Ach te elfy.
Znalazła odpowiedni czar. Szybkie spojrzenie na pole bitwy. Co tu dużo wybierać? Postanowiła pomóc wojowniczce. Jakby nie wyglądała na taką co sobie sama doskonale da radę. Palce dłoni elfki zaiskrzyły się i po chwili krótszej niż oddech wystrzelił z nich magiczny pocisk, który nieuchronnie poleciał do celu.

Podobno krasnoludy nigdy praktycznie nie wychodzą ze swojej roli zawsze i wszędzie gotowych do walki. Aldrik był jednak chyba tym jednym jedynym wyjątkiem potwierdzającym regułę. Stał oniemiały jak słup soli. Przecież był weteranem wielu bitew Podjął się kierowania wozem jednak, żeby zostawiać broń w bagażach to aż do niego niepodobne. Co prawda od początku tej misji był nieco rozkojarzony i roztargniony, ale przecież swojego czasu był sierżantem najemników, a tego nie zdobywa się pochlebstwami i sprzątaniem koszar tylko na ostrzach mieczy i toporów. Aldrik wyraźnie nie był dzisiaj sobą. Zganił się w duchu za swoje postępowanie. Dobrze, że Gundren Rockseeker nie mógł go teraz widzieć, bo wstyd by był na kilka pokoleń. Ze złości z całych sił klepnał się na otrzeźwienie obiema dłońmi kilkukrotnie po twarzy. Zamiast szukać wszędzie szpiegów i winowajców weź się lepiej za siebie samego pomyślał sobie rozglądając się szybko dookoła co i jak mógłby jednak w tej mało szczęśliwej dla niego sytuacji pomóc.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

Dla większości najemników najbliższy lub pierwszy w kolejce do uciszenia okazał się jeden i ten sam przeciwnik. Paradoksalnie. Dokładnie ten, który zbliżał się do wojowniczki. Goblin szarżował z nieartykułowanym wrzaskami i obłędem w oczach. Gdy był już jakieś dwa kroki przed kobietą zaczął swój atak. Przygotowana na to Ferna zrobiła kilka szybkich kroków schodząc zielonoskóremu z linii ataku po przekątnej w lewo, a jednocześnie wyprowadzając atak potężnym toporem znad głowy tak by przy lekkim skręcie ciała w prawo zadać mu morderczy cios po przekątnej przez plecy goblina. Topór nabrał już rozpędu i ostrze osiągnąwszy apogeum swojego toru ruchu zaczęło się opuszczać w kierunku celu.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

W tym momencie rozpędzony goblin, który minąwszy się z celem parł dalej siłą własnego rozpędu, który niestety swoim impetem ciągnął go dalej. Nagle goblin stanął jak wryty. Siła krótkiego łuku jak i jego właściciela nie mogła być może równać się z siłą długiego łuku jednak niewielki dystans z jakiego oddany został strzał wystarczyło. To co zatrzymało rozpędzonego goblina w miejscu była celnie posłana przez niziołka strzała, która utkwiła mniej więcej na wysokości obojczyka między luką w pancerzu, a szyją i barkiem uniesionej ręki goblina, w której miał miecz. Goblin momentalnie zamilkł bezmyślnie wpatrując się w pocisk tkwiący niemalże po sam bełt.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

Tak wpatrując się strzałę tkwiącą w jego ciele nie zauważył, pędzącego w jego stronę dziwnego magicznego światła. Magiczny pocisk elfki trafił zamroczonego goblina prosto w klatkę piersiową. Strzała, która uderzyła sekundę wcześniej wykonała swoje zadania zatrzymując stwora w miejscu. Czar, trafił stojącego w miejscu goblina z pełną mocą co spowodowało, że zielonoskórego lekko uniosło do góry i odrzuciło do tyłu.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

W tym samym niemalże momencie odpadło od tyłu ostrze topora Verny. Siła ciosu i działającego w przeciwną stronę impetu czaru nałożyły się na siebie. Ostrze topora przeszło przez ciało goblina jak rozgrzany nóż przez masło. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania gdyż goblin dosłownie został rozcięty na pół.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

Worick na szczęście nie wybrał nie wybrał najbliższego celu jako źródło potencjalnego największego zagrożenia. On wiedział, że największym zagrożeniem są ukryci łucznicy. Mieli nad nimi przewagę. Przynajmniej dopóki byli ukrycie. Łuk, strzała, naciągnięcie cięciwy, celowanie, czekanie na tej jeden właściwy moment. Powtarzał to tak wiele razy, że robił to bezwiednie nawet w warunkach stresu czy w zgiełku bitewnym. Łuk naciągnięty, cięciwa przy policzku. Czekał. Szukał. Jest. Ułamek sekundy. Niecierpliwość lub po prostu roztargnienie przeciwnika. Zobaczył. Fragment zielonego nosa. Wstrzymał oddech i strzelił. Nie zastanawiając się długo i nie spuszczając wzroku z celu szybko dobył drugiej strzały, naciągnął i strzelił drugi raz. Drugą strzałę posłał 15 cm niżej poprzedniej.
Nałożył kolejną strzałę, ale wstrzymał się z naciągnięciem łuku.
Przez chwilę nic się nie działo po czym nagle dało się usłyszeć trzask łamanych gałęzi. Krzaki ożyły i na ścieżkę wypadło ciało zielonoskórego goblina. W jego piersi i w lewym oku tkwiły dwie strzały z czarnymi lotkami.
Worick już rozglądał się za kolejnym celem.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

Po tym co spotkało pierwszego goblina krzyk drugiego zamarł mu na jego prymitywnych ustach. Jednak nie stracił głowy na tyle, żeby przerwać atak.
W tym samym momencie z drugiej strony ścieżki z zarośli wyskoczyła kolejna strzał.
Dwóch przeciwników leżało martwych. Przynajmniej dwóch jeszcze pozostawało przy życiu.
Walka trwała dalej.

Wiele rzeczy wydarzyło się na raz.

Stara krasnoludzka metoda na otrzeźwienie samego siebie była zazwyczaj dość skuteczna. Jednak nic tak nie otrzeźwiało i nie rozjaśniało myśli jak celne trafienie z łuku. Świst strzały i po chwili szok po silnym uderzeniu otrzeźwiły Aldrika ostatecznie. Tym razem jednak najbliższym celem ataku był on sam. Najbliższym celem dla ukrytego gobliniego łucznika. Natomiast to, że stał jak słup soli przy wozie było dla strzelca dodatkowych atutem. Strzała weszła do połowy swojej długości w lewe udo krasnoluda tuż poniżej linii zbroi. Ból przeszył całe jego ciało i Aldrik z lekkim zdziwieniem wpatrywał się w wystający z jego nogi pocisk. Jedyny pozytywny aspekt całego zdarzenia był taki, że to ostatecznie rozjaśniło mu myśli.
Momentalnie odzyskał rozum i sprawność ruchów. Kuśtykając czym prędzej schował się za wozem na tyle, aby przynajmniej zejść z linii strzału łucznika. Klnąc na czym świat stoi gorączkowo starał sobie przypomnieć gdzie dokładnie zostawił swoją broń. Nie mógł popełniać takich błędów, Był przecież wcale nie najgorszym wojownikiem, a czary leczące jakimi dysponował miały być pomocne nie tylko jemu samemu, ale i przede wszystkim całej drużynie.

Walka trwała dalej. Drużyna choć jeszcze nie wprawiona do współdziałania razem nar razie radziła sobie na pięćdziesiąt procent. Dwóch zabitych przeciwników, a dwóch nadal żywych. Może odrobinę mniej. Mieli jednego rannego w swoich szeregach.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 31-08-2018 o 12:10.
Draugdin jest offline  
Stary 31-08-2018, 11:55   #27
Konto usunięte
 
Nitara's Avatar
 
Reputacja: 1 Nitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputacjęNitara ma wspaniałą reputację
Adrenalina napędzała ją do działania i buzowała w skroniach. Nawet, jeśli strach o własne życie gdzieś tam pozostawał, to obecnie ukryty był głęboko pod chęcią pokonania zielonych pokurczy i wyjścia z potyczki bez najmniejszego zadrapania. Tak, jak się spodziewała, goblin zaatakował pierwszy, dał się nabrać na pozorne wyhamowanie wojowniczki. Na pozorne opuszczenie gardy, odsłonięcie się. Gobliny miały to do siebie, że nie były zbyt mądre, co Ferna skrzętnie wykorzystała. Uniknięcie ataku przeciwnika w pół-piruecie i od razu wyprowadzenie własnego ciosu. Mocnego. Mającego zadać jak najwięcej obrażeń.


Krew chlustnęła we wszystkie strony, gdy ostrze topora weszło z mlaśnięciem w ciało goblina, niemal je rozpoławiając. Ferna miło zaskoczyła się siłą ataku i tym, że walka z tym zielonym zakończyła się po jednym, precyzyjnym uderzeniu. Z lekkim trudem wydobyła zakrwawioną broń z truchła, które zwaliło się pod jej nogami i rozejrzała się dookoła. Pozostali radzili sobie równie dobrze, no, może pomijając Aldrika, który został ranny. Teraz jednak nie było czasu, by jakkolwiek się nim zająć, gdyż wciąż musieli bić się o życie z dwoma nacierającymi goblinami.

Ferna z okrzykiem bojowym na ustach poderwała swój oręż i ruszyła szybko w kierunku najbliższego przeciwnika. Tym razem taktyka uległa delikatnej modyfikacji - miała zamiar zasypać zielonego gradem ciosów; nawet, jeśli przyjąłby je na swoją broń, któryś i tak pewnie wgryzie się w jego ciało, na co mocno liczyła. Wciąż przygotowana była również na uniki i odskoki, gdyby tego potrzebowała.

Trzeba było to zakończyć tu i teraz. Jak najszybciej.
 
Nitara jest offline  
Stary 01-09-2018, 12:30   #28
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Milena widząc jak w goblina trafia najpierw strzała Woricka potem czar elfki, a na końcu ginie od uderzenia Ferny to pomyślała, że następnym razem tak nie postąpią i może sama zaczeka aż w trzeciego goblina ktoś pokona skoro jak na razie się nie potrafili w ogóle zgrać ze sobą, a co dopiero myśleć jakoś logicznie.
Chociaż jakby popatrzeć na tą sytuację z drugiej strony, to w końcu każdy chciał się w jakiś sposób wykazać no może nie licząc nierozgarniętego krasnoluda, który chwilę później został ranny w nogę.
Nie dość, że niski z ciebie facet to jeszcze oberwałeś - pomyślała rudowłosa dziewczyna patrząc na zwijającego się z bólu Aldrika. Nie mając nic więcej do roboty, bo raczej Ferna się wykaże i zabije trzeciego łachudrę i będą mogli jechać dalej, więc pobiegła w stronę krasnoluda i owinęła nogę kawałkiem swojej szaty odsłaniając fragment obnażonej nogi obwiązując mu wokół uda.
-Tylko teraz się nie wierć dobra? - zapytała Aldrika i rozejrzała się jak radzą sobie inni. W końcu ktoś musiał się zająć rannym towarzyszem podróży.
-WORICK! Widzisz jeszcze jakiegoś łucznika? - zapytała w stronę łucznika. Po wczorajszych manierach ze strony elfki jak się spotkali po raz pierwszy, to umówmy się, że delikatnie była nieco zmęczona by odpowiadać na pytanie zadane wczoraj przez Ackermana. O pytanie czy Milena jest zagubiona. Może w wolnej chwili odpowie na to pytanie paniczowi łucznikowi. Teraz trzeba było skończyć walkę.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 01-09-2018, 15:39   #29
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Walka to nie taniec. Zwłaszcza, gdy nie idzie się ławą, ani w szyku. Czy to ważne czy wróg zginął od jednego ciosu, czy od strzałów i ciosów. Milo wiedział, iż zawsze liczy się efekt. Przeżył a wrogowie są martwi. Potem zawsze można przeszukać trupy. Chociaż wątpił by przy goblinach znalazło się coś wartego zabrania. Być może tylko broń będzie warta by ją zabrać.
Pierwszy strzał efektowny i efektywny, zapewne uśmiercił goblina nim dosięgły go magia i cios topora.


Niziołek powoli przesuwał się w kierunku strzelców. Dostrzegł goblina, w końcu wypatrywanie i okrywanie tego co ukryte było jego fachem. Zielony przycupnął na grubym konarze, trzy jardy nad ziemią, obejmując go nogami. Zdradził go tylko pośpiech w oddanym do krasnoluda strzale. Być może takie strzelanie było zgodne ze sztuka strzelecką, lecz poprzez szybki ruch przyciągało wzrok.


Milo nie zamierzał popełnić błędu gobliniego strzelca. Znał zasady skrytego strzelania. Naciągnąć łuk należało powolnym równym ruchem, tak by nie przyciągnąć wzroku wroga. Milo ćwiczył tą sztukę godzinami. Widział tą zielonoskórą pokrakę nerwowo sięgającą po strzałę. Łuk naciągnięty, strzała celował w serce pod lewym, dzierżącym łuk, ramieniem goblina. Milo wyrównał oddech, wstrzymał i wypościł strzałę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-09-2018 o 15:46.
Cedryk jest offline  
Stary 01-09-2018, 15:40   #30
 
SmokeDrinker's Avatar
 
Reputacja: 1 SmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwuSmokeDrinker jest godny podziwu
Szybki rozwój akcji. Dwóch padło i jeden z naszych ranny, jeszcze dwóch trzeba zdjąć. Czy to wszystkie zagrożenia, które na nich czekają?

Słaby początek przygody.. - Pomyślał.

Ackerman nie przejmował się goblinem biegnącym w stronę Ferny. Domyślał się że jej mięśnie nie były tylko na pokaz mężczyzn a raczej do pozbywania ich głowy. Drugi strzelec jest gdzieś ukryty po drugiej stronie ścieżki. Worick postanowił zmienić pozycje na bardziej dogodną. Jak tylko Elfka podbiegła do niego. Jak na ironie przystało przyszła opatrzyć Medyka, postanowił uskoczyć z głównej ścieżki w las. Skoczył do najbliższego drzewa by zmniejszyć dystans do potencjalnego wroga.


Starał się podejść w okolice, z której wyleciała strzała z łukiem napiętym w gotowości. Wiedział że jest wystarczająco szybki by zrobić pierwszy ruch. Zatrzymał się przy drzewie w bezruchu, stojąc kilka stóp od krzewu z którego wyleciała strzała. Tym razem będzie gotowy nawet jeśli wyleci na niego z mieczem. Będzie szybszy od niego.
 
SmokeDrinker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172