Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2018, 09:18   #1
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Waterdeep: Dragon Heist [D&D 5 | Shared campaign | 18+]


Our swords, once sharp, now gather dust
Much oil and care to fight the rust
Where once we had not time to care
And would give battle with brave hands bare

Our lances shone in brighter sun
Our chests groaned heavy with treasure won
Proud names we held over many lands
Proud men respected our commands

In those days dragons raged fierce
Keener, sharper blades did pierce
Swung by bolder, stronger men
Wine and women both sweeter then

So long ago, in fading dreams
Sometimes fantasy it all seems
But believe me not, ‘Tis true!
Taunter, my blade will answer you!

I am old now; my eyes no longer shine
My hands are weak; far too much wine
Has passed these lips - yet will I fight
For old wolves can still, defiant, bite

And talk your talk not so loud
Foolish, blind, young and proud
Or I’ll rise yet, and we shall see
If ye’ll ever live as long as me.

- Gall Jednonogi, eks-awanturnik

Życie w Leilonie było zwykłe i szare; monotonne i powolne jak uderzenia kilofów w tutejszych kopalniach. Leilon nawet na mieszkańców działał usypiająco. Stanowił też, co było jakąś jego zaletą dla ciekawskich uszu i przedsiębiorczych głów, sypialnię dla wszystkich podróżujących pomiędzy miastami Neverwinter i Waterdeep. Chłonęliście zatem przywożone z karawanami nowinki jak gąbki. Wraz z nimi budziła się w was gorycz, gdyż wszystkie interesujące, istotne dla Wybrzeża Mieczy zdarzenia dokonywały się wszędzie wokół, tylko nie w Leilonie. Wieści o owych zdarzeniach docierały tutaj z opóźnieniem i nierzadko mocno zniekształcone, czy to dla zaspokojenia gawędziarskich ambicji podróżników, czy przez bezlitosny upływ czasu.
Wydawało się też, że przejezdnych nigdy nie nudził żart o rycerstwie Leilonu. Według powszechnych plotek należało się jego przedstawicieli obawiać, choć nigdy w okolicy nie zadomowił się nawet jeden raubritter, a co dopiero rycerz z prawdziwego zdarzenia. “Rycerstwo Leilonu, przed którym drżyjcie wszyscy”, mówili, wskazując kuflem piwa na kolejną zmianę wychodzącą z kopalni. Dopiero kiedy wybrana przez Sojusz Lordów Pelindar Filmarya, obrończyni Tyra, objęła we władanie Leilon i powołała do życia jednostkę nazwaną Lancami Leilonu, stary żart powoli zmieniał się w wyraz szacunku. To było tak wiele, wiele lat temu...
W końcu po Lancach Leilonu przyszedł czas na was, na Miecze Leilonu. Nie rycerskie miecze, tylko awanturnicze, gdyż byliście po prostu paczką twardych kumpli potrafiących się dobrze lać. A już dawno nie było tu śmiałków chcących udowodnić swą wartość w inny sposób niż poprzez wyrobienie trzystu procent normy w kopalni. Nie wszyscy wywodziliście się stąd, ale właśnie tutaj się poznaliście i zawiązaliście kompanię wspólnie z wieloma innymi. Stąd nazwa. W szczytowym momencie było was dwadzieścioro czworo: i świeżaków, i doświadczonych poszukiwaczy przygód takich jak Gaerethus Trollobójca, przywódca waszej bandy. Jego przydomek wynikał bardziej z liczebności potworów w okolicy niż z waleczności samego awanturnika, ale to już wątek na inną opowieść.
Przeważnie najmowaliście się do ochrony karawan. Wspólnymi siłami odkryliście sześć zrujnowanych grobowców zapomnianych czarodziejów niedaleko Leilonu, gdzie niektórzy z was życiem przypłacili odkrycie kilku znalezisk, niestety mających wartość co najwyżej dla kapłanów Deneira czy mędrców obeznanych w historii i archeologii. Wtedy po raz pierwszy usłyszeliście o Podgórze, kiedy w przydrożnej tawernie jakiś stary, jednonogi awanturnik porównywał wasze mało owocne wyprawy do skarbów i chwały czekającej na prawdziwych śmiałków w podziemiach pod Waterdeep. Jako ochotnicy wspieraliście też miejscowych w walce z niewielkim plemionem jaszczuroludzi nad Jeziorem Martwych Ludzi i choć było to pyrrusowe zwycięstwo, to jednak wygrana. Czego nie można było powiedzieć o starciach w okolicach Żelaznego Brodu z prowadzonymi przez czarodziejów hobgoblinami legionu Kolekcjonerów Palców. Zebrały one pośród was i mieszkańców naprawdę ponure żniwo, na zawsze odmieniając losy kompanii. Po tragicznej śmierci Gaerethusa Trollobójcy pozostali weterani Mieczy Leilonu albo wybrali inną drogę, albo wrócili do spokojniejszego życia. Nie zawsze udawało wam się rozstać z nimi w dobrej atmosferze. Jako że nikt inny nie rościł sobie praw do nazwy, postanowiliście dalej poszukiwać przygód jako Miecze Leilonu i to nie tutaj, tylko w samym Waterdeep...



Waterdeep... Podobno były miasta równie wielkie, czy też bogate co Waterdeep, ale żadne nie dorównywało Koronie Północy w rozmaitości doświadczeń, jakie można było w nim znaleźć. Korzystaliście z miejskich dobrodziejstw, już od kilku dni trwoniąc awanturnicze oszczędności. Przebywaliście w Waterdeep w nieco okrojonym składzie, bo bez Llalsa. Przyczepił się jak rzep do psiego ogona do jakiejś wiedźmy z Jeziora Martwych Ludzi i nie zamierzał prędko wrócić. Według Luskańczyka wiedźmą wcale nie była. Zaklinał się nawet na Mystrę, że to dla niego bratnia magiczna dusza, ale brzmiało to jak typowa wymówka napalonego faceta.
Tego wieczoru, kiedy rozpoczyna się nasza opowieść, 8 Mirtula 459 roku Rachuby Północy, udaliście się do “Ziejącego Portalu”, gdzie mieliście nadzieję spotkać się na obiedzie ze sławnym Volo. Ponoć miał jakiś interes, ktoś was polecił, a że szukał właśnie ludzi waszego pokroju i koniecznie świeżej krwi, to Durnan - oberżysta - szybko umówił spotkanie. Gdyby taka osobistość została waszym patronem, byłoby to sporym wyróżnieniem.
Karczma, jak we wszystkich zasłyszanych plotkach, zbudowana była wokół głębokiej studni, prowadzącej do owianej czarnymi legendami Podgóry, niegdyś podziemnej siedziby szalonego czarodzieja Halastera. Czekaliście na Volo przy barze, co jakiś czas z nudów zerkając w nieprzeniknioną ciemność “portalu”. Oczekiwany celebryta modnie się spóźniał, zdążyliście więc już porządnie zjeść i wypić. Brudne od resztek jakichś zębatych ryb talerze i na wpół wypite kufle szarego “Cienistego” oświetlał jasny blask świecy. Pod okopconą powałą rozbrzmiewał gwar szulerów, śpiewki chełpliwych awanturników i krzyki odzianych dziewek o piskliwych głosach, zagłuszające nieczystą grę kędzierzawego lutniarza siedzącego trzy stoły dalej. Popołudnie jak każde inne, mogłoby się wydawać. Może chałtura i hałas trwałyby jeszcze godzinami do późnego zmroku, gdyby nie przeciął ich niespodziewanie przeraźliwy krzyk:
- Świnio ty dzika! Locho paskudna! Krew moich kumpli ci zasmakowała?! Precz z Waterdeep, zanim nożem przez świński ryj przejadę! - wrzeszczał ogolony na łyso elf. Słoneczny elf, o głowie świecącej niczym złoto. Anur skądś go kojarzył; był wręcz pewien, że kiedyś go widział w towarzystwie swej wtyki z gildii Xanathara, Darza Helgara. Wraz z czterema nie-elfimi, ale podobnymi mu drobnymi łotrzykami “Złoty” otoczył stolik. Siedziała tam postawna półorczyca, regularna bywalczyni karczmy. Łysol już przymierzał się do wściekłego kopniaka w brzuch wstającej z miejsca rozwścieczonej olbrzymki. Pozostali obwiesie z wilczymi uśmiechami zaciskali pięści...
Co robicie?!

 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 15-10-2018 o 23:53.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 01-10-2018, 20:46   #2
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Cytat:
//Na początku gry grałem jako gnomi bard Anur Andun. Przez pewien fragment historii widoczna będzie jego perspektywa.
Wracając do stołu oczekujących poszukiwaczy przygód, jednym z nich jest Anur Andun. To jest, pomijając szereg zbędnych imion pomiędzy pierwszym a nazwiskiem, których liczne nadawanie było tradycją gnomów takich, jak Anur.

Liczący lekko ponad sto centymetrów wzrostu bard był szczupły, miał rozczochrane włosy i chadzał w krótkim płaszczu z kapturem, którego wierzch zdobiły dwa odstające rogi charakterystyczne błazeńskim czapkom, których końce gnom ozdobił niewielkimi drewnianymi figurkami nietoperzy — zabawkami z dzieciństwa.

Gnom miał ledwie pięćdziesiąt lat, jego twarz pozbawiona była zmarszczek, a poza ostoję swojej rodzinnej nory w lasach Ardeep wyruszył zaledwie dekadę temu, gdy osiągnął pełnoletniość.

W obecnej sytuacji może być istotnym zaznaczenie, że Anur mieszkał w “Ziejącym Portalu”, od kiedy drużyna przeniosła się do Waterdeep. Cena odpowiadała jego bardziej kieszeni, a szczęśliwie dostał też pokój w piwnicy: na tyle głęboko w ziemi, na ile gnomom odpowiada najbardziej. Biorąc więc pod uwagę, że mężczyźni po fachu rozpętywali burdę w jego domu, nie był zadowolony. Nie był też do końca trzeźwy, bo z resztą grupy siedział tu od dawna.

Jego reakcją było uniesienie dwóch palców do ust i gwizdnięcie. Gwizd ten nie był słyszalny dla siedzących z nim rówieśników, ponieważ był magiczny i dedykowany orczycy oraz jej nowym kompanom. Było to zaklęcie snu, skierowane na cały stół jako taki.

FTH: Rzucam Sleep na środek stołu z orczycą, tak, aby przynajmniej mieć w zasięgu wszystkich bandytów. Jak trafię też orczycę, to trudno.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar

Ostatnio edytowane przez Fiath : 19-12-2018 o 18:20.
Fiath jest offline  
Stary 01-10-2018, 22:00   #3
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Rad'ghanuz siedział obok gnoma dopijając powoli swój kufel cienistego. Chcąc uniknąć zaczepiania i nieprzychylnych spojrzeń nie ściągał jednak czarnego kaptura. Zdecydowana większość, nie wiedząc nic o jego rasie uznawała go po prostu za jakąś zdeformowaną hybrydę człowieka i elfa, lub kogoś dotkniętego chorobą skóry. Kiedy zaś wstawał, jego wysoki wzrost połączony z chudą sylwetką wprawiał w zakłopotanie poddając w wątpliwość wcześniejsze domysły.

Czas wlekł się już niemiłosiernie w oczekiwaniu na Volo, więc nawet oglądanie burdy wydało mu się dobrą odmianą od widoku studni. Gotów był jednak wspomóc Durnana gdyby oberżysta potrzebował pomocy. Anur natomiast nie czekał na reakcję prowadzącego karczmę.
-Głupiś gnomie? - Powiedział kładąc dłoń na ramieniu barda po tym jak ten rzucił zaklęcie. - To nie nasz interes mieszać się w sprawy tych obdartusów. Szukasz rozrywek czy pracujesz tutaj jako wykidajło? - mimo swojej niechęci do brania udziału w całym zamieszaniu githyanki położył ukradkiem dłoń na rękojeści miecza licząc w duchu, że zaklęcie zadziała.
 

Ostatnio edytowane przez Dust Mephit : 01-10-2018 o 22:02.
Dust Mephit jest offline  
Stary 02-10-2018, 14:22   #4
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Dwóch uśpionych rzezimieszków runęło w dół. Pierwszy upadając uderzył o bar i rozlał kilka kufli. Drugi wywrócił do góry nogami jeden ze stołów. Leżała na nim kukła goblina; wyleciała w powietrze niczym z katapulty i wpadła w atramentową czerń ziejącego portalu. Lalka należała do Raviski, krasnoludzkiej brzuchomówczyni, znanej z zabawiania bywalców opowieściami goblina Garziba. Zapadła cisza pełna napięcia, kiedy cała karczma czekała na reakcję upokorzonej, ubrudzonej kremowym ciastem gawędziarki.
- Któremu to kurwa czarować się zachciało?! - huknął basowy kobiecy głos. - Ty! - wskazała na Anura, wiedziona bezbłędnym instynktem awanturnicy. - Mały kurduplu, zejdziesz do Podgóry i wrócisz z moim ukochanym Garzibem... - syknęła. Porwała miotłę od już zamierzającej sprzątać Bonnie, wzięła rozpęd przez rozsuwającą się klientelę i zamachnęła się potężnie. Trzonek ze świtem spadł na głowę Anura tak mocno, że gnom zobaczył wszystkie gwiazdy i zsunął się ze stołka bez zmysłów. Krasnoludka zamierzała wysłać go w tym stanie po swoją zgubę. Prosto do czeluści Podgóry.
W tym czasie półorczyca wykorzystała ogólne zamieszanie, by stanąć na równych nogach. Wściekły kopniak rozkojarzonego niespodziewanym zaklęciem elfa zatrzymał się na jej twardym brzuchu. Zamierzała odpowiedzieć uderzeniem pustego kufla o łysy łeb, ale "Złoty" okazał się za szybki. W gospodzie podniosła się pijacka wrzawa, rozgorzała bijatyka. Durnan schylił się pod ladę, kiedy lutnia Trzystrunnego rozstrzaskała się o barek, mijając głowę oberżysty o centymetr.
Co robicie?! Niedaleko leży ciężka kelnerska taca. Idzie nią nabić naprawdę dużego guza. A ze ściany spogląda głowa dzika. Nawet wypchany mógłby jeszcze kogoś wziąć na kły.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 02-10-2018 o 21:32. Powód: stylistyka
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 03-10-2018, 00:04   #5
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://i.pinimg.com/564x/d2/67/38/d26738923eec75bc4e8a55887849a70e.jpg[/MEDIA]

Shandri siedziała zmyślona. Ubrana był w jedwabne szaty ozdobione dyskretnym herbem jej rodziny, na których nosiła jednak skórznie. Pochłonięta myślami bawiła się okręcając pukiel długich włosów wokół palca, na którym błyszczą sygnet herbowy. Z powrotem była w rodzinnym mieście, zdążyła już odwiedzić rodzinę. Złożyć kurtuazyjna wizytę patriarsze rodu. Przywitać się z najbliższą rodziną. Uściskać matkę, siostry a nawet ojczyma. Wycałowanej przez córeczkę Glorianę i zroszonej jej łzami poczuła ból jakby jej serce rozpadało się na dwoje. „Zostań ze mną”. Tej prośby nie mogła spełnić. Poszukiwani zaginionego męża nie szły po myśli szlachcianki z domu Phylund. Tropy urywały się. Obiecujące okazywały się tylko ułudą. Światem odbitym w wodnej tafli. Podróż z Mieczami Leilonu była tyko środkiem do osiągnięcia wyznaczonych celów. Shandri nigdy nie mogą usiedzieć w jednym miejscu, jak wadera nie znosiła tego. Od najmłodszych lat wybierała się na wycieczki po okolicy. Teraz już wie, że była zawsze dyskretnie obserwowana przez zaufanego sługę domu Tirona, który po cichu eliminował potencjalne zagrożenia. Jednak dzięki tej iluzorycznej samodzielności wyrosła na samodzielną kobietę.
Powiadomiona listem przez Durnana, jednego z najstarszych przyjaciół, w którego to karczmie uczyła się występów, trenowała śpiew i grę na cytrze, stawiła się na wyznaczonym spotkaniu Vola z Mieczami Leionu.

 Spotkanie z Volothampem Geddarmanem u mnie. Nie zapomnij cytry. Dawno nie słyszałem twojej gry i śpiewu. Durnan


*

Rozmyślania szlachcianki przerwały wzburzone głosy. Jakiś elf z kompanami szukał zwady z samotną półorczycą. Shandri zawsze myślała, iż elfy są szlachetne, dlatego nauczyła się ich języka. Ten jednak nie by z cła pewnością szlachetny. Już miała wstać i odpędzić opryszków, biorąc pod opiekę półorczycę. Nawet takie draby trzy razy by się zastanowiły nim zatokowały by szlachciankę w jej rodzinnym mieście. Nie zdążyła. Anur rzucił sen i rozpętał bijatykę. Szybko podniosła się. Zaciśniętą pięścią, na której błyszczał sygnet rodowy, powidła dokoła ukazują go potencjalnym agresorom.
- Zaatakuj szlachcica a kat zajmie się tobą. - trochę skróciła prawa Waterdeep.
Porwała tacę ze stołu i podskoczyła od tyłu do zaabsorbowanego walką z półorczycą łysego elfa. Po czym zamachnęła się.
[/justuj][/indent]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-11-2018 o 17:48.
Cedryk jest offline  
Stary 03-10-2018, 07:20   #6
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Crescendo trzasków wywracanych krzeseł, tupotu nóg, wrzasków i przekleństw zderzających się ze sobą ludzi wypełniało coraz bardziej karczmę. - Kobieca solidarność?! - zaśmiał się pewny siebie elf. Jego mocny głos przecinał rosnący hałas jak nożem.
Taca była chyba za ciężka dla drobnej Shandri. Cios został zadany tak niezręcznie, że elf nie musiał wkładać wiele wysiłku w unik. Nawet nie spojrzał w jej stronę. Szlachcianka szybko wyciągnęła właściwe wnioski i odrzuciła ciężki kawał drewna. Duża niezapalona świeca czy jeden z pustych kufli wydawały się poręczniejszą "bronią". Jednak nie zdążyła ich użyć. Ostatnim co pamiętała przed utratą przytomności był brudny drewniany brodzik lecący w jej stronę. Jeszcze z mydlinami w środku.
Co robicie? Stołki barowe, na których siedzicie, mogą okazać się nieocenione w tej dzikiej rozróbie.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-10-2018 o 11:43.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 03-10-2018, 09:30   #7
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Klimat
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/96/d1/16/96d11605cbb9612d3f1354ea276156b8.jpg[/MEDIA]

Leshana wychowała się wśród elfów wysokiego lasu. Jej ród od niepamiętnych czasów wydawał na świat wspaniałych wojowników i do tego była szkolona od najmłodszych lat. Niestety z uwagi na nienaturalną jak dla leśnych elfów bladość i kolor włosów, była w wieku dziecięcym celem kpin i braku zaufania. Leshena zauważyła też, że kipi w niej gniew nienaturalny dla elfiej rasy, niepokój, który niezależnie od chwili trawi jej serce. Przez wiele lat służyła w elfiej armii, widząc jednak, że brak zaufania uniemożliwia jej awans, a poruszanie się po terenie lasu, nie potrafi rozwiać jej wątpliwości, wyruszyła w podróż.

Elfka pamiętała swoją samotną wędrówkę przez połacie Wielkiego Lasu. Ile czasu minęło nim dotarła do jakiejś grupy, do której mogłaby się przyłączyć? Tydzień… miesiąc. Mógł to być i rok. Z przymkniętymi oczami wspominała te spokojne dni, czując w nozdrzach zapach ogniska, igliwia i żywicy. Zapachy domu. To ludzie doprowadzili ją do Leilonu. Dla niej kierunek był obojętny dla nich nie. To ci mężczyźni chcieli zaciągnąć się do Mieczy. To ona przeżyła.

A teraz….

Rozmyślania Leshany przerwał łomot i przelatująca tuż przed jej twarzą miotła. Tak bardzo starała się uspokoić buzujący w niej gniew. Wspomnienia były takie kojące. A ten cholerny gnom znów kombinował, bo elfka była niemal pewna, że to całe zamieszanie jest sprawką nieprzytomnego już towarzysza. Leshana podniosła się od stołu.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/fb/d7/b4/fbd7b483607fe8847ac85e965eddf7fb.jpg[/MEDIA]

Jej przyozdobiony czarnymi piórami płaszcz i ubrudzona gdzieniegdzie krwią zbroja nie nastawiały do niej życzliwie ale i ona nie potrzebowała teraz takiego nastawienia. Ruszyła za nazbyt energiczną druidką nim ktoś zrobi jej coś więcej niż mycie głowy.
Nie to że sama była wzorowy przedstawicielem swojej rasy, ale nie odpowiadało jej gdy ktoś zachowywał się agresywniej od niej. Zacisnęła okryte skórzanymi rękawicami dłonie w pięści pozwalając by cała zebrana złość przerwała tamy jej spokoju.
- Kto ci sprzedał uszy bękarcie. - Warknęła i gdy tylko znalazła się w zasięgu ręki od elfa wzięła zamach by uderzyć go pięścią w twarz.
 
Aiko jest offline  
Stary 03-10-2018, 11:39   #8
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Pięść ze straszliwą siłą uderzyła w szczękę elfa, który wyleciał w powietrze i spadł jak zmięty łachman. - Na bogów, niby spiczastoucha a też ma twarde pięści! Albo tamten ma takie nędzne, elfie kości... - Półorczyca poklepała Leshanę po ramieniu, jednak bicie serca później obydwie musiały się uchylić przed pięciolitrowym kegiem rzuconym przez tłustego rzezimieszka, który usiłował je odgonić od nieprzytomnego szefa. Beczka roztrzaskała się o zębatego obwiesia dobierającego się do sygnetu Shandri. Teraz obojga leżeli w mydliniasto-piwnej, śliskiej kałuży, stanowiącej nie lada przeszkodę dla pozostałych przy zmysłach hałaburd.
- Zabierajcie go i wynoście się stąd, łachudry! - wydarł się Durnan do rzezimieszków. Sam przeskoczył ladę i z dwoma kuflami w dłoniach złapał głowę oszalałej ze złości Raviski w okrutnie bolesne imadło, zanim ta zdążyła dobrać się do Anura i wrzucić go do Podgóry. Trzasnęło drewno pękających kufli. Krasnoludka upadła na bar i tak już została. - Jak oprzytomniejesz, to mi jeszcze za to podziękujesz - powiedział do siebie oberżysta.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-10-2018 o 12:06. Powód: stylistyka
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 03-10-2018, 13:03   #9
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Hassan rąbał drzewo. Jego długie i węźlasto umieśnione ramiona podnosiły drewniane stylisko topora i z każdym sapnięciem, na boki sypały się drewniane szczapy. Wojownik podziwiał za każdym razem swoje dzieło, kiedy masywny obuch żelaznego topora rozłupywał ciężkie klocki, po czym znów kładł kolejny klocek na pocięty ciosami pieniek. Powtarzalność pracy koiła jego nerwy, jak i pozwalała zachować członkom należytą siłę. Pozwalała też nieco zarobić. Młoda i przeurocza Calia Davnos, żona pewnego podoficera w służbie lordów, którego wysłano gdzieś na północ, w stronę Luskan, została sama z tą ciężką i niewykonalną dla jej słabej płci robotą. Hassan, widząc jej czarne loki, przepiękny uśmiech i rozkosznie wypięty dekolt nie wahał się ani chwili.

W końcu, kierowany mocarnymi łapami Hassana topór wylądował na pieńku, a szczapy pofrunęły na boki, prosto w dwie pryzmy drewna. Wojownik chwilę jeszcze pomęczył się z uporządkowaniem bałaganu w ogródku i wkrótce stał podpierając się pod brodę, z zadowoleniem patrząc na dwie, wysokie pryzmy porąbanego drzewa. Odwrócił głowę dopiero wtedy, kiedy w drzwiach do domu stanęła Calia, trzymając w rękach dzban i dwa kubki. Zakharyjczyk uśmiechnął się, łowiąc swoimi szarymi oczami jej rozpalone spojrzenie...


Hassan leżał na rozłożonej na podłodze ogromnej skórze niedźwiedzia, zaplątany w kolorowy koc, i niedbale rozrzucone tu i owdzie fatałaszki. Nie tylko swoje. Wojownik gładził kobiece krągłości wtulonej w jego pierś kobiety, która wcześniej częstowała go winem. Pusty dzban wciąż walał się na podłodze, a kubki zaginęły gdzieś w ogólnym rozgardiaszu, który był jak najbardziej z ich winy. Jej czarne pukle drażniły słodko jego nozdrza swoim ziołowym zapachem. Rozmawiali. O wszystkim i o niczym, zabijając czas słodkim nieróbstwem, prawiąc sobie komplementy i opowiadając niewinne kłamstewka. Hassan jednak popatrzył w pewnym momencie na stojącą nieopodal klepsydrę, a w dodatku pewien zapach przedarł się przez zapach jej rozkosznego ciała
- Kobieto. Niewątpliwie dostaniesz dziś w skórę od swojego męża. Twój piekny tyłek spuchnie, i nie zmieścisz się w suknię – zawyrokował rechocząc.
- Dlaczego? Przecież o niczym się nie dowie – zaśmiała się mężatka – Wiesz.. może dlatego, że zdemolowaliśmy kuchnię? - wojownik popatrzył po pobojowisku, niczym wódź po stoczonej bitwie, potem powęszył w stronę kuchni – a może... już nas oblega ogniem bo czuję spaleniznę. Albo spaliłaś obiad – rechotał kiedy Calia pisnęła i wyskoczyła naga z posłania i zaczęła myszkować nad kuchnią, klnąc pod nosem, próbując ratować resztki strawy. Garnki i rondle klekotały i dzwoniły uciesznie kwitując jej desperackie wysiłki w ogarnięciu bałaganu.

Hassan zwlókł się z posłania, i zaczął wciągać białe, wełniane szarawary i purpurową, jedwabną koszulę, wiązaną z przodu trokami. Potem założył kaftan pikowany, mający gdzieniegdzie zacieki od rdzy i oliwy używanej do konserwacji zbroi. Wciągnął na nogi wysokie prawie do kolan skórzane buty o fantazyjnie wykręconych do góry noskach i cholewach wywijanych na zewnątrz. Potem zadzwoniła wciągana na grzbiet kolczuga, którą wojownik ściągnął w pasie za pomocą troków i rzemieni, aby lepiej się dopasowała. Szorca z płytek poszła w następnej kolejności, klekocząc cicho kiedy Hassan dopinał ją za pomocą pasków do dolnej krawędzi kaftana. Zarzucił na siebie krótki do kolan, czerwony thawb, ściągając go szerokim, nabijanym mosiężnymi guzami pasem, za który zatknął toporki do rzucania, przypasując jednocześnie za pomocą zdobionych rapci długi jatagan o oburęcznej rękojeści. Wziął ze stołu swoją borkę, która przypominała po prostu zgięty w pół rulon białej wełny, spięty za pomocą mosiężnego diademu, założył na głowę, i potrząsnął czarną grzywą i podniósł z podłogi swoją glewię. Podszedł do kobiety, klepnął ją w jej zgrabną pupę, pocałował w szyję, ściskając przez chwilę zgrabną, rozchichotaną gospodynię i rechocząc wyszedł przed dom, kierując się w stronę gospody w której chwilowo kwaterował. Idąc zabłoconą ulicą chłonął nozdrzami wiosenne zapachy gwarnego miasta Waterdeep. Pachniało tą przedziwną mieszaniną zapachów podobną do Huzuz, jednak pierwsze, co mamelukowi rzucało się jako różnica była wszechogarniająca wilgoć. Czuć ją było w powietrzu, od roślin które czasami bujnie zwieszały się z kolorowych balkonów lub okiennic gęsto pobudowanych domów. Dla Hassana jednak, najpiękniejsi byli mieszkańcy tych egzotycznych ziem, patrzący również na niego jak na jakieś zjawisko przywołane z magicznego portalu. Wojownik korzystał z obopólnego zainteresowania i szlajał się po ulicach Waterdeep, szukając przygód, zwady i rozrywek a właściwie zabijając jedynie czas swobodną wędrówką.

***

Wieczór w "Ziejącym Portalu" nie był początkowo ekscytujący. Wojownik nudził się niezmiernie, kosztując niektórych potraw które dozwolone były w jego oświeconej kulturze. Patrzył niepocieszony na swój talerz, pełen zieleniny i ciętego w paski podwędzanego łososia i próbując nie patrzeć na łeb dzika za swoimi plecami. "Jak można spożywać świnie" dziwił się po raz kolejny w duchu mameluk popijając piwo. Picie w towarzystwie było niedozwolone w Zakharze, ale Hassan zdawał sobie sprawę, że już tam nie jest, a kraj północy, miejscami barbarzyński obfituje w możliwości wcześniej absolutnie wojownikowi nieznane. Wychylał właśnie kolejny kufel, kiedy inwektywy dotyczące świń i prosiaków znów zaczęły go drażnić. Tym razem jednak, wyzywano nie jego, ale pewną półorczycę o przyjemnych, atletycznych kształtach. "Rasistowski skurwysyn" przemknęło wojownikowi przez myśl "W dodatku cham i prostak. Kultury go trzeba nauczyć, kurwia jego mać". Potem jednak zrobiło się całkiem zabawnie, kiedy gnom postanowił chyba wykręcić jeden ze swoich zwyczajowych numerów i skończył zaliczając miotłę w czoło.

- Gnom jest moim kompanem! - ryknął wojownik podnosząc z podłogi miotłę której witki ukręcił swoją żylastą dłonią. Uzyskany w ten sposób kij od szczotki zafurkotał niczym ramiona wiatraka. Stanął okrakiem nad nieprzytomnym gnomem broniąc go przed tłumem. Spokojnie oczekiwał ataku z wyciągniętym niczym drzewce glewii trzonkiem kija od miotły.
- Kto następny? - Hassan patrzył spokojnie na uspokajający się tłum, zamierzając poczęstować drewnianym trzonkiem każdego chętnego rozróby

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 03-10-2018 o 19:39.
Asmodian jest offline  
Stary 03-10-2018, 21:48   #10
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Alia nie popisała się refleksem, gdy Anur zaczął zaplatac zaklęcie. Nim kobieta się spostrzegła czar był już gotowy. Maluch miał prawdziwy talent do Sztuki choć bezsprzecznie brakowało mu dyscypliny… i zdrowego rozsądku. To ostatnie było aż nadto widoczne gdy kij od szczotki spadł na czółko malego czlowieczka.
Anur nie byl oczywiscie ani człowiekiem ani dzieckiem i Alia o tym wiedziała. Po prawdzie, gnom był od niej nawet z dekadę starszy. Nie raz jednak kobieta łapala się na tym, że nicpoń gra na jakiejś macierzyńskiej nucie w jej sercu.
Jesli na cos takiego w ogole bylo miejsce.
Alia usłyszała kiedyś, jak bard improwizuje przed jedną z ofiar swoich krętactw, jakoby Alia była jego matką. Anur oczywiście myślał, że Alia nie słyszy, a Alia wybrała udawać, że naprawdę tak jest.

Jako nietutejsi, Miecze winni kierować się nade wszystko rozwagą. Dla Alii to było oczywiste, dla innych…
niekoniecznie.

Kobieta posiadała liczne talenta, jednak krasomówstwo czy dar przekonywania (bez udziału Sztuki, rzecz jasna) nie znajdowały się pośród nich.

Z całej kompaniji która ich pozostała najbardziej złotousty był chyba właśnie nietomny teraz Anur. Luskańczyk też potrafił uratować swoją smolistą skórę samym mieleniem jęzorem, co zaiste było nielada wyczynem. Jednak teraz, język przystojnego drowa zajmował się zapewne czymś zgoła innym…

No nic, Alia miała całkiem dobry obraz całej sytuacji zanim ta się jeszcze wydażyła. Kiedy pozostali wpatrywali się tępo w studnię, wzrok kobiety spoglądał oczami małego czarta, którego Alia zaklęła mocą Sztuki w postać kruka. Kobieta wiedziała więc co się wydarzy.
To czego nie mogła wiedzieć, to to, że jej kompani postanowią zmarnować świetną okazję by siedzieć cicho i się nie wyrywać.
Oczywiście jej kompani mieli prawdziwy talent do marnowania takich okazji, to między innymi dlatego Alia nabrała takiej wprawy w składaniu ich kości i cerowaniu ich ciał.

Wciąż nie ruszając się z krzesła, Alia odłożyła wreszcie drewnianą łyżkę, którą od początku awantury mieszała stojącą przed nią w misce rybną polewkę. Kobieta zerknęła na Shandri, Phylundanna akurat umiała się nie tylko ładnie wysłowić ale i pokazać, czego można było sięwszak spodziewać po osobie lepiej urodzonej. Jednak słownictwo szlachcianki mogło znajdującą się w oberży gawiedź jedynie wprawić w konsternację, brakowało jej pomysłowości i sprytu gnoma. W opinii Alii, Phylundanna mogłaby jedynie takiej “publiczności” zatańczyć jak gamratka…
Kobieta zerknęła na Leshanę. Elfka podobnie jak Alia nie była typem rozmownym. Leshana nad dysputy przekłada działanie. Może czasem pochopne ale… jak widać przynajmniej skuteczne.
W końcu Hassan. To dopiero był junak! Nie tylko skory do bitki ale i dosłownie roztaczający wokół siebie mir grozy. Laszana nie była wcale gorsza od człowieka w wojennym rzemiośle jednak mimo elfiej urody, tak cenionej przez ludzi, brakowało jej mrocznego magnetyzmu mężczyzny. Tam gdzie Kruk musiała przemówić argumentem pięści, Hassan mógł jedynie srogo spojrzeć i już przeciwnik schodził z drogi.
Przynajmniej czasami.
Doprawdy, Zakharyjczyk miał wiele cnót, jakie Alia ceniła w silnych mężczyznach, jednak największą z nich był oczywiście niski intelekt.

Tego oczywiście nie można było powiedzieć o Rad'ghanuzie, który roztropnie powstrzymał się od angażowania w coś, co było wątpliwie ich problemem. Alia z uznaniem kiwnęła mu głową.

Mleko jednak się wylało i teraz trzeba było po tym posprzątać. Największą szansę oczywiście miała Alia, ale historia sama będąc kobietą, z zawiścią patrzy na ród niewieści i heroizm tylko mężów pamięta. Alia nie miała zamiaru tego zmieniać: Palcem wskazała na Hassana i za sprawą Sztuki i tak postawny i poważny mężczyzna stał się nawet bardziej straszny. Na jego szyi wisiał teraz naszyjnik z zmumifikowanych ludzkich głów, bardzo podobnych do tych noszonych na szyjach miejscowej gawiedzi...
Minor ilussion wokół szyi, ramion i torsu Hassana, zmumifikowane głowy, bryloczek z wątroby też tam jest.



 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 03-10-2018 o 21:54.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172