Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-07-2019, 19:28   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ich gospodarz nie był, jak się okazało, kłótliwy, więc dało się z nim niektóre rzeczy załatwić - na przykład nie przerobił xapionowego kruka na rosół. Nieco bardziej niepokojące informacje dotyczyły Shee'ry. Słyszało się to tak, jakby dziewczyna nie była w stanie się ruszyć... Albo musiała być związana. No ale o stanie faktycznym przekonać się będzie można później, jak już staną na nogi. A na razie Ivor miał zamiar posłuchać dobrej rady. Zdrowie z pewnością było potrzebne do odbycia podróży, a to chociaż to słowo z pewnością nie było związane z Shee'rą, to Ivor miał świadomość, że prędzej czy później czeka go, a raczej ich, długa podróż. Siedzenie w nieskończoność na dalekiej Północy nie leżało w planach Ivora, a na dodatek należało pamiętać o niebezpieczeństwie, od którego nie tak znowu dawno uciekli. Trudno było sądzić, że aasimar i jego kompani odpuszczą i pozwolą niepowołanym osobom rozgłaszać rzeczy, które miały zostać w sekrecie.
Innymi słowy należało się spodziewać pościgu. Z przekazaniem tych rewelacji ich tajemniczemu (i nieco dziwnemu) gospodarzowi lepiej było nieco poczekać.

- Dziękuję - powiedział Ivor, gdy u jego stóp wylądował plecak i część ekwipunku.

Gdy tylko ich gospodarz wyszedł, zaklinacz zabrał się za sprawdzanie, co przepadło podczas przebytej właśnie podróży.
 
Kerm jest offline  
Stary 13-07-2019, 00:38   #12
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
zucił się w kierunku swojego plecaka, potraktowanego w tak barbarzyński sposób. Delikatnie wyjmował po kolei jego zawartość, krytycznie obserwując uszkodzenia jakich doznał. Najbardziej ucierpiały tekstylia czyli sam plecak i ubrania, oraz sakiewka z komponentami, w której ewidentnie brakowało niektórych składników. Xhapion miał pewne podejrzenia, co do ich losu, ale nie wyraził ich głośno. Złorzeczył tylko pod nosem robiąc dokładną listę co mu pozostało. Najbardziej żal było mu stalowego lusterka, rzeczy nie taniej, do której miał sentyment. Pozostałe rzeczy nosiły jedynie ślady brudu, nic wielkiego. Rozłożony ekwipunek został po chwili starannie powkładany do odpowiednich przegród plecaka.
Uspokojony odzyskaniem swojego ekwipunku czarodziej pogładził swojego kruka, czyszczącego skrzydła z kawałków listowia.
- Ten staruch ma pewną rację, druhu. Zasłużyłeś na odpoczynek.
Skupił wolę i przeobraził ją w słowa. Chowaniec zniknął w mgnieniu oka, powracając do swojego macierzystego wymiaru. Tam odzyska siły nadszarpnięte przebytą odległością oraz czasem przebywania obok czarodzieja.
Ten mógł wreszcie usiąść na łóżku i rozmasować bolące skronie.
- Wydaje mi się, że przez ostatnie wydarzenia będziemy musieli zachować większą czujność Ivorze, a nie zdradzać nasze miana pierwszemu napotkanemu staruchowi – powiedział bez podnoszenia oczu. Nie spodziewał się, żeby ktokolwiek ich teraz podsłuchiwał. – Warto też przemyśleć coś z tym.
Uniósł dłoń do góry, wskazując na kryształ.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 13-07-2019 o 00:40.
Noraku jest offline  
Stary 15-07-2019, 11:56   #13
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ostawszy sami zaczęli sprawdzać co ostało im się z ich dotychczasowego ekwipunku. Już na pierwszy rzut oka stwierdzili, że nie mają przy sobie żadnej broni, a stan ten był wywołany pojmaniem, którego doświadczyli zaraz przed przeniesieniem. Z jednej strony nie potrzebowali jej tak bardzo, mieli bowiem magię, lecz z drugiej ta mogła się zawsze wyczerpać lub być nieskuteczna. Do tego wszystkiego trudno było stwierdzić, jak mogą zareagować miejscowi, szczególnie jacyś barbarzyńcy lub inni dzikusi. Z kolei co się tyczyło ich pozostałego ekwipunku to większość była na miejscu, aczkolwiek niektóre rzeczy uległy zniszczeniu, zaginięciu lub uszkodzeniu. Zorientowawszy się w tym co im zostało oraz uprzątnąwszy to z niewielką pomocą magii zabrali się za inne sprawy, którym chcieli się poświęcić podczas oczekiwania na swego gospodarza.

W pierwszej kolejności postanowili zająć się kryształami. Wprawdzie testy poczynione w pobliżu Ostoi oraz magia Kirkrima rzuciła na to trochę światła, lecz nadal nie można było rzec o nich zbyt wiele. Zaczęli od skupienia się i wyczucia emanujących z nich mocy. Po chwili zorientowali się, że towarzyszy im dziwne uczucie, jakby rozciągnięcia czy niematerialnego przykucia napiętym łańcuchem. Bez problemu powiązali to z jednym ze swych eksperymentów. Wyglądało na to, że Sheera musiała znajdować się w dość znacznej odległości od nich. Kolejną z obserwacji był sam kształt kryształów czy też ogólnie pojęty ich wygląd. Mianowicie dość dobrze pamiętali, że przed swą niespodziewaną podróżą były jedynie pojedynczymi klejnotami, lecz teraz było inaczej. Od centralnego kamienia rozchodziły się mniejsze, jakby rozrastały się po ich dłoni. Niemniej to były wszystkie testy jakie mogli w tej chwili podjąć bez specjalistycznego magicznego lub alchemicznego sprzętu.

Nie mając już co robić z kryształami spróbowali znaleźć sobie coś innego do roboty. Xhapion wyjął jedną z pergaminowych kart i z pamięci próbował odtworzyć mapę okolicznych terenów. Wprawdzie pisanie nigdy nie sprawiało mu większej trudności, lecz kreślenie map nie należało do jego wyuczonych kompetencji, chociaż widział ich w swym życiu już wiele. Pióro zostawiało na pergaminie znaki oraz linie, które z wolna zaczęły się układać w coś co mogło w pewnym stopniu przypominać mapę, wprawdzie nierówną, koślawą z nie do końca rozróżnialnymi symbolami gór oraz lasów, ale zawsze.

Z kolei Ivor próbował odpocząć, lecz obolałe od leżenia plecy nie pozwalały się zrelaksować. Wreszcie uznał, że musi troszeczkę rozprostować nogi i rozpoczął przechadzkę po pokoju. Nie szukał niczego konkretnego, ot tak przyglądał się temu, co dziwny jegomość zgromadził. Znalazł przede wszystkim różnorodne pęki ziół porozwieszane tu i ówdzie, szereg glinianych naczyń z różnymi proszkami, maściami i płynami, który nie rozpoznawał, chociaż dałby sobie palec uciąć, że częścią z nich był niedawno wysmarowany. Odkładał wszystko starannie na swoje miejsce i przechodził dalej. Kiedy tak przez chwilę przyglądał się kociołkowi zrozumiał, że nie był on wykonany z żeliwa, a z cienkiego kamienia uformowanego w kształt naczynia, tak samo kilka noży wyglądało na wykonanych podobną metodą.



ilka godzin później usłyszeli, jak ktoś wwala się do pomieszczenia obok przy akompaniamencie niewyraźnego złorzeczenia. Rozpoznali ten głos, jako ten należący do ich gospodarza. Po chwili zaczął on przeciskać się przez kotarę ciągnąć za sobą dorodną łanię. Zwierzę miało rozpruty kark, z którego przestała już płynąć krew. Przyglądając się ranom Ivor był w stanie stwierdzić, że za jej śmierć musiał odpowiadać potężny wilk lub podobne zwierzę. Dodatkowo śmierć musiała być zadana szybko, ponieważ na ciele nie było widać innych śladów zębów ani pazurów. Dziwny jegomość wyglądał zaś na lekko zmęczonego, chociaż mając na uwadze jego nie najmłodszy wiek to musiał mieć niezłą krzepę. Nie zwracając na nich większej uwagi rękawem otarł część zaschniętej krwi zalegającej mu wokół ust, po czym przeskakując z nogi na nogę między paleniskiem, a zwierzyną dobył jednego z noży. Wówczas dopiero zdał sobie sprawę, że obserwuje go dwójka jego gości.
Co? Spokojnie, podzielę się! – rzekł zaczynając szukać miejsca, w które dobrze byłoby wrazić ostrze. Po chwili bezowocnych starań popatrzył na ogień w palenisku, machnął ręką, a płomienie zyskały na intensywności. W jednym momencie w środku zrobiło się wyraźnie cieplej oraz jaśniej.
LEPIEJ – stwierdził gospodarz, po czym wrócił do przerwanej pracy. – Lepiej wam? Boli coś? Maści MAM, gdyby POMÓC wam potrzeba.


 
Zormar jest offline  
Stary 16-07-2019, 16:42   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Oględziny ekwipunku przyniosły nie do końca pomyślne informacje - część przepadła, w tym parę różdżek, ale ocalało parę przydatnych w głuszy (i w razie starcia) drobiazgów.
Ocalili życie i pamięć, ale raczej nie można było powiedzieć, by dobrze wyszli na tym, że wmieszali się w sprawy między mieszkańcami Zielonej Ostoi a koboldami.
Ale chociaż zapobiegli, na jakiś czas, wojnie.

* * *

Zbyt długie wylegiwanie się na czymś, co nie było wygodnym materacem, najwyraźniej nie służyło zdrowiu. A przynajmniej niektórym kościom - zdaniem Ivora przynajmniej. I uznał, że parę kroków w jedną czy drugą stronę dobrze mu zrobi.
I trzeba było przyznać, że w pomieszczeniu było wiele bardzo interesujących rzeczy - jeśli ktoś lubił zielsko różnego rodzaju.

A gdy już się naoglądał, usiadł, by poczekać cierpliwie na ich gospodarza.
Ten wrócił, targając ze sobą zdobycz, której wygląd nasuwał pewne podejrzenia. Czyżby mężczyzna, który ocalił im życie, zamieniał się w wilka i biegał za zwierzyną? To jednak była tajemnica tamtego, w którą nie wypadało wnikać.
Co nie znaczyło, że nie można było zadawać innych pytań.

- Sam zrobiłeś ten kociołek? - spytał. - Ciekawa robota. I czy wiesz może coś o naszych kryształach? - zadał kolejne pytanie.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-08-2019, 00:22   #15
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Sam zrobiłeś ten kociołek? – spytał Ivor. – Ciekawa robota. I czy wiesz może coś o naszych kryształach? – zadał kolejne pytanie.
Hem? – mężczyzna wychylił się zza oskórowanego zwierza, by popatrzeć na Ivora, a następnie podążyć za jego wzrokiem do kociołka. – Moja? MOJA! Brzydactwo straszliwe! Ale GOTUJE! O!
Odpowiedziawszy pochylił się nad czymś co rzuciło mu się w oczy. Ujął ostrze troszeczkę inaczej i zaczął grzebać w ciele, by po chwili w okrwawionej ręce trzymać grot strzały. Zbliżył się z nim nad ogień i po oględzinach rzekł niemal triumfalnie:
Ylfy! HA! Nie dziś, długie uszy! Ha!
By ostatecznie wrzucić kawałek metalu do ognia.
Kryształowi ludkowie pytają o kryształy? A nie WIEDZĄ? JA wiem! Co nieco. Stara to robota! O tak! Stara stara! Jak chcecie pytać to pytać, czasu sporo.
Czyim więc dziełem są kryształy? – spytał Ivor, sprawę elfów i ich niedoszłej zdobyczy odkładając na później. – Po co je stworzono? I co dają użytkownikom?
Mężczyzna przerwał swoją pracę i przeniósł wzrok na Ivora.
Kto, po co i dlaczego? TEGO nie wiem, ale WIEM, że robota dawna, bardzo daaawna! Dzieło magika i kogoś, kto z lasem dobrze żył… tak… duda jak tu i tam gadają. Ja… MAM takie same moce… jakby… jeno mizerniejsze trochę… i nie tak stare, ale MAM! Bez chwalenia się mówiąc.
Robota druida? – upewnił się Ivor. – A raczej wspólne dzieło jakiegoś potężnego druida i potężnego maga? Słyszałeś wcześniej o takich kryształach? I o tych, co noszą takie kryształy?
Ano chyba duida i maga, jak mówisz. MÓJ mentor opowiadał różne historie. DRZEWA też mają ich nie mało! ZWŁASZCZA stare! A DĘBY szczególnie! Cholerne zdrewniałe dziady! ALE to tyle… chyba… raczej… Yhym…
O takich kryształach też opowiadał? – Ivor spróbował przekierować rozmowę na bardziej interesujący go temat.
Mężczyzna zamyślił się chwilę zaprzestając również oskórowania.
Może… Trudno rzec, pamięć już nie ta. RZADKO mnie ktoś pyta o kryształy przed wieków – rzekł wreszcie, po czym wrócił do pracy.
Ale znam kogoś, kto chyba wie – odezwał się niespodziewanie po chwili skryty za brzuchem zwierzęcia.
Xhapion poderwał nagle głowę. Rozmowa do tej pory nie interesowała go zbytnio. Usiadł na swoim łożu.
Znasz kogoś, kto mógłby nam o tym opowiedzieć? – dopytał jednocześnie unosząc kryształ.
No tak. POWIEDZIAŁEM czy tak? Chyba muszę poszukać ziół na leczenie uszu, bo coś źle z tobą – odparł mu gospodarz jak gdyby nigdy nic.
Kto to? Jak go zwą? – zignorował przytyk dziadka.
Zig… Sago… Siggard? Siggard… tak chyba, TAK się zwał – Na chwilę zaprzestał obdzierać skórę z brzucha zwierzęcia. W powietrzu zaczął się powoli unosić nieprzyjemny zapach kojarzony zazwyczaj z rzeźnią. – Mieszka na północy, w starym zamku. DOBRY człek, ale samotny. Chyba czasami z ylfami GADA też.
Czarodziej westchnął. W tej rozmowie potrzebował każdej uncji cierpliwości jaką mógł wykrzesać.
Siggard jaki? Ma jakieś dodatkowe miano?
Nie – odparł po chwili zastanowienia. – ale nie mam pamięci do mian.
A byłbyś w stanie wskazać nam do niego drogę? – dopytywał dalej czarodziej.
Pokazać mogę.
Czy to daleko stąd? Ile czasu zajęłoby nam dotarcie do tego zamku? – spytał Ivor.
WAM?! – Gospodarz zamyślił się. – Nie wiem. Ja latam jak chce go odwiedzić.
Latasz, mówisz? – powiedział cicho Xhapion, rozmyślając nad czymś. – A jesteś może w posiadaniu jakiejś mapy tego miejsca?
Mapy? Kawałka czegoś ze znaczkami i takie tam? MAM! TUTAJ! – Gospodarz wskazał na swoją głowę. – Najlepsza MAPA!
Ale ylfy może mają albo ludzie ze Skraja – rzekł po chwili widząc nietęgie miny czarodziejów.
Cóż gdybyś nie zdecydował się nam towarzyszyć, to najlepszą opcją faktycznie byłoby zasięgnąć języka wśród ludności “ze Skraja” – spapugował sposób mówienia druida. Przynajmniej udało im się do czegoś dojść.
Bliżej są ludzie ze Skraja, czy elfy? – spytał Ivor.
Poszukujesz wyroczni? JA nią nie jestem! A ylfy po lasach ganiają.
Ja na razie do biegania się nie nadaję – stwierdził Ivor. – To może do tych ludzi powinniśmy się wybrać. – Spojrzał na Xapiona.
Możemy. Ewentualnie gdybyśmy spotkali ich po drodze to mogli by nam pomóc. Musimy najpierw wydobrzeć.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Kerm : 11-08-2019 o 10:07.
Noraku jest offline  
Stary 11-08-2019, 10:15   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rozmowa czarodziejów

Czarodziej usiadł na łóżku i rozmasował skronie. Ciągle czuł się obolały i wiele by dał za gorącą kąpiel.
- Co o tym wszystkim sądzisz? - zapytał nie podnosząc wzroku.
- O tym - Ivor rozejrzał się dokoła - i naszym gospodarzu, czy o tamtych... nawiedzeńcach... którzy chcą zwalczać zło za pomocą zła, a przy okazji pozbawić nas pamięci?
- Myślę że warto skupić się raczej na sprawach ważniejszych. Rozpoznałeś ich symbol?
- Mogę się mylić
- odparł zaklinacz - ale tak jak teraz myślę, to chyba tak. Coś takiego chyba widziałem u jakiejś organizacji czy kampanii najemniczej. Waterdeep, Neverwinter... a może Athkatla...? - Pokręcił głową.
- Mi niestety nic nie wpadło do głowy. Trzeba będzie poszukać. - Xhapion podniósł wreszcie głowę i spojrzał mętnym wzrokiem na towarzysza. - Czy dalej jesteś tego samego zdania co wtedy w komnacie?
- Jeśli mnie pamięć nie myli
- powiedział Ivor - ten aasimar i jego banda planowali wybić mnóstwo inteligentnych istot, by zwrócić uwagę bogów. Tak to było? - Upewnił się.
- “Złych” istot, ale w sumie generalnie chodziło właśnie o to.
- Przedtem mi się nie podobał ten pomysł, teraz również
- stwierdził Ivor. - Na razie jednak nie bardzo wiem, jak ich powstrzymać.
- Bardziej bym się obawiał tego, że oni zechcą powstrzymać nas. Widziałeś jaki los spotkał tych, którzy nie chcieli do nich dołączyć.
- Nam chcieli jedynie wykasować pamięć
- odparł zaklinacz. - Widać nie uznali nas za tych złych i okazali nam łaskę.
- Tym razem będą pewnie bardziej bezwzględni. Powinniśmy zachować, wszelkie środki ostrożności. Na początek proponowałbym zrezygnowanie z naszych oficjalnych imion. Nasi niedoszli towarzysze z pewnością to wykorzystają.
- No to mów mi Darvan
- powiedział Ivor.
- W takim razie ja przyjmę miano Ezechiel - zawyrokował czarodziej. - Nie możemy sobie pozwolić na długi odpoczynek. Powinniśmy jak najszybciej się stąd zabierać, razem z naszą przyjaciółką.
- Im dłużej tu jesteśmy, tym więcej czasu im dajemy
- zgodził się zaklinacz.
- Prawda… - zamyślił się Xhapion zwany od tej pory Ezechielem. - Trzeba się wreszcie dowiedzieć o co chodzi z tym kryształem. Tylko co potem? Myślisz, że zostawią nas w spokoju? Mamy uciekać i ukrywać się, czy też może stawić im czoła?
- Najpierw kryształ
- zdecydował Ivor/Darvan. - A może przy okazji spotkamy kogoś, z kim będziemy się mogli podzielić drugim problemem.
- O ile w ogóle nam uwierzą….
- Znajdziemy w końcu takich, co uwierzą.

 
Kerm jest offline  
Stary 14-08-2019, 21:03   #17
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
eszta owego dnia upłynęła im przy akompaniamencie skóry zrywanej z ciała, noża krojącego mięśnie i niekiedy łamanych kości. W pewnym momencie powietrze wypełniło się swądem treści żołądkowej zwierza, która jednak szybko opuściła przysłowiowe mury ich schronienia. Sam zapach nie męczył nosów długo długo, bowiem gospodarz jednym kiwnięciem ręki sprawił, że powietrze stało się czyste. Najgorzej cały proces oskórowania zdawał się znosić Ivor, bowiem Xhapion niezwykle szybko stracił zainteresowanie i nawet nieprzyjemne zapachy zdawały się nie robić na nim wrażenia. Mięso wkrótce zostało podzielone na porcje i powoli znoszone do jamy gdzieś pod nimi. Kiedy Ivor zbliżył się do owego miejsca odczuł dobiegający stamtąd chłód, najwyraźniej druid potrafił całkiem nieźle konserwować jedzenie.



olejny dzień lub dwa mijały im leniwie, wręcz ciągnąc się nieubłaganie, kiedy to gospodarz zajmował się takimi sprawami jak czyszczenie skóry czy przygotowywanie posiłków. Te ostatnie były całkiem pożywne, zaś w smaku wyśmienite, bowiem magowie odzyskawszy świadomość przypomnieli sobie o tym, że przecież mogą w prosty sposób poprawić smak druidzkiej strawy. Szybki, krótki gest, magiczne słowo lub dwa i coś co mogło być dla podniebienia przypaloną podeszwą buta nabierało wyrazu najlepszego jadła z królewskich stołów.

Sam gospodarz, co mu było trzeba oddać, był zaradny i niezwykle sprawny jak na swój wiek. Krzepy mu nie brakowało, zręcznych palców jednako, chociaż co oczywiste jego maniery pozostawiały wiele do życzenia, lecz trudno się było temu dziwić. Ze słów starca, czy może raczej okazyjnego bełkotu lub mówienia do siebie, wynikało że mieszkał tutaj absolutnie sam. Z kolei doliczając do tego najwyraźniej częste chwile spędzane w skórze zwierzęcia nie dziwnym więc jest, że jego zachowanie jest, coby nie mówić, ekscentryczne i specyficzne. Szczególnie zastanawiające dla dwójki magów były jego codzienne parogodzinne wypady w głuszę, po których nie przynosił żadnej zwierzyny, a jedynie pogrążał się we własnych myślach. W chwilach tych był szczególnie łatwy do zdzierżenia, aczkolwiek ogarniający go nastrój i aura niepewności, którą emanował wzbudzała w nich pewien niepokój.

Zniknięcia te spróbowali spożytkować i korzystając z nieobecności gospodarza dowiedzieć się czegoś o tym gdzie są lub co się działo z Shee’rą. Przeszukiwaniem domostwa zajął się Xhapion, którego kruk czuł się coraz lepiej. Utracone pióra odrastały bardzo szybko, magiczna natura zwierzęcia nie pozostawała bierna. Siedział on wtulony w kark swego pana niemal trochę jak kot. Mag zaś przeglądał gliniane naczynia, przerzucał sterty skór czy zaglądał we wszelkie zakamarki jakie mu przyszły na myśl. Stan sprzętów i innych przedmiotów jednoznacznie wskazywał na niezbyt częste ich użytkowanie, tak samo całe domostwo prezentowało się raczej na zarośnięte i dopiero niedawno przystosowane do zamieszkania, jednakże nie wykluczał możliwości, że jego percepcja mogła być błędna, ponieważ był to pierwszy raz kiedy gościł u kogoś podającego się za druida. Im dłużej szukał i głębiej grzebał tym bardziej godził się powoli z tym, że niczego wartościowego się nie dowie. W tym miejscu nie było praktycznie niczego związanego z Shee'rą ani strzępka ubrania, ani niczego podobnego. Absolutne nic, jakby jej tutaj nigdy nie było.

Tymczasem Ivor opatulił się w najcieplejsze ubrania jakie miał, dorzucił jeszcze jakiś koc i ostrożnie wygramolił się na zewnątrz, bowiem
"drzwi" do tego domu były raczej wejściem do nory, aniżeli częścią standardowego budownictwa. Kiedy wreszcie wystawił głowę ponad linię ziemi zobaczył śnieg i wysokie, smukłe drzewa pokryte igliwiem oraz białą czapą. Uderzył go też wiatr, zimny wicher targający włosy i odbierający cenne ciepło. Do twarzy przywierały niesione nim płatki śniegu. Trwała śnieżyca lub coś podobnego. Chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o tym gdzie byli niechętnie wyszedł na zewnątrz. Śnieg był głęboki i stary, bowiem z każdym krokiem grzązł przy akompaniamencie burkliwego skrzypienia. Oddaliwszy się kilka metrów od wejścia spróbował przebić wzrokiem białą zawieruchę i dostrzegł nad sobą wielkie drzewo, to właśnie wśród jego korzeni swe lokum miał ich gospodarz. Wprawdzie nie był znawcą roślin, lecz nie trzeba było nim być by wiedzieć, że miał przed sobą wielki dąb, nie wykluczone, że nawet milenijny. W końcu przejmujący ziąb zaczął przebijać się przez odzienie oraz futra zmuszając maga do powrotu i zostawienia za sobą lasu skąpanego w białej zawieji.

Dnia trzeciego od ich przebudzenia druid oznajmił im, że mają się ubrać, bowiem zaprowadzi ich do tej, która przybyła wraz z nimi. Słowa te były dość niespodziewane, a nawet odrobinę niepokojące bowiem poprzedniego wieczoru druid zdawał się mieć paskudny i nieżyczliwy im humor. Skojarzyli również, że mieli wyruszyć w momencie dnia, kiedy ich gospodarz znikał w sobie tylko znanych celach. Kiedy oni odziewali się najlepiej jak mogli, druid mieszał coś w jednym z garnków. Ogień w palenisku pod nim zrobił się intensywny, a powietrze wypełniło się ciężką wonią korzeni i ziół.
Pić! – zarządził wciskając im kubki z naparem w dłonie. Unosząca się mgiełka emanowała przyjemnym ciepłem i już ona wydawała się rozgrzewać. Wypiwszy co im podano twarze wykrzywiły się w grymasie, bowiem smak tego czegoś był paskudny. Ciała wypełniło jednak przyjemne ciepło i zastrzyk nowych sił.


imny wiatr smagał ich twarze, kiedy szli za niedźwiedziem torującym drogę poprzez zaspy. Niebo było czyste, jego jasny, chłodny błękit przebijał się przez ośnieżone czubki sosen i białe szczyty górskie majaczące na horyzoncie. Im jednak nie było zimno. Jakimś magicznym sposobem podana im wcześniej mikstura sprawiała, że chłód nie imał się ich, chociaż nawiewany do oczu i ust śnieg dalej pozostawał drażniący i nieprzyjemny. Prowadzącym ich zwierzęciem był starzec, który w chwili kiedy wyszli na zewnątrz w jednej chwili nabrał masy i pokrył się futrem. Wedle obserwacji Xhapiona podążali gdzieś w kierunku zachodnim, w kierunku Gór Grzbietu Świata. Nevermore znikł na tę chwilę w międzywymiarowej kieszonce odesłany tam troską swego pana. Podróż sama w sobie być może nie byłaby taka ciężka, gdyby nie wszędobylski śnieg i ich ubrania nieodpowiednie do takich warunków. Niemniej bez większych skarg szli dalej, a towarzyszące im uczucie rozciągnięcia zdawało się zmniejszać z każdym krokiem. Byli w drodze do Shee’ry to było pewne.

Dość niespodziewanie ciemna sylwetka idącego na czele niedźwiedzia zaczęła się zmieniać, prostować i tracić futro. Po chwili w miejscu zwierzęcia stał już dziwny jegomość.
Jesteśmy. TUTAJ ona jest – rzekł do nich nie odwracając się.
Kiedy zerknęli mu przez ramię zobaczyli lekko w dole krąg menhirów, których wierzchołki pokrywały śnieżne czapy. Już z daleka dostrzegli, że kamienie pokrywają liczne znaki i druidyczne symbole często nawiązujące do lasu, zwierząt oraz gór. Schodząc ostrożnie w dół nie widzieli nigdzie swej towarzyszki, lecz menhiry były na tyle ciasno upakowane, że trudno było cokolwiek dostrzec między nimi.
Kiedy już znaleźli się przy nich poczuli coś znajomego, magiczną aurę podobną do tej, którą zastali przy menhirze niedaleko Ostoi. Jak tam tak i tutaj magiczna energia była niezwykle silna, zdawała się wręcz brzęczeć w powietrzu, które sprawiało wrażenie naelektryzowania.
Żyła – rzekł do nich mężczyzna, kiedy dostrzegł ich zachowanie oraz spojrzenia. – Chodźcie.

Ponownie postąpili za nim. Mijali kolejne kamienne słupy kierując się ku wewnętrznemu kręgowi. Kiedy obeszli największe centralne menhiry zobaczyli ją. Shee’ra była skulona w pozycji embrionalnej, jej trudno dostrzegalna twarz wydawała się być wykrzywiona przez ból i strach, który niemal emanował z jej sylwetki, lecz to nie było wszystko. Nie siedziała ona, ani nawet nie unosiła się nad ziemią, nie. Miast tego otaczała ją szkarłatna skorupa z kryształu, zamykając w sobie niby czerwony bursztyn ogromnego komara. Trwała tak uwięziona w samym centrum kręgu. Kiedy tak przypatrywali się temu widokowi zrozumieli, że to właśnie w tym miejscu niemal konali zaraz po przeniesieniu, to tutaj podszedł do nich niedźwiedź… ten sam, który ich przyprowadził...


 
Zormar jest offline  
Stary 19-08-2019, 17:30   #18
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
trzymany od losu czas czarodziej przeznaczył na zbieranie sił, rozmyślania oraz próbę odzyskania utraconych części notatek. Jako, że pamięć bywa jednak ulotna to ostatnia rzecz powiodła mu się w stanie wysoce niezadowalającym. Próbował też delikatnych eksperymentów z kryształem, ale pomny na jego wcześniejsze reakcje, nie próbował zbyt zawiłych zabaw ze splataniem czaru. Skupiał się na jego właściwościach fizycznych i obserwowalnych ludzkimi zmysłami. Magie wolał zostawić dla spraw, które rozumiał lepiej. Tak jak delikatną, i oczywiście dyskretną, poprawę smaku oferowanych potraw. Dbał też o swojego międzywymiarowego druha, obserwując jak kuruje się z odniesionych ran.
Martwiło go jednak, że nie udało im się trafić na żaden trop Shee’ry, pomimo metodycznego przeczesania każdego zakamarka nory. Poszukiwania jego towarzysza również nie przyniosły wymiernych korzyści. Zaczynał się coraz bardziej obawiać tej wiążącej ich więzi. Odseparowanie od towarzyszki ewidentnie nie wpływała na nich korzystnie.
Godziny mijały leniwie, niczym nie różniąc się od siebie. Trudno było nawet rozpoznać dzień i noc w inny sposób niż poprzez obecność ich gospodarza, chrapiącego w kącie. W końcu szaleniec postanowił jednak gdzieś ich zaprowadzić. Chociaż Xhapion wykluczył już jego wrogie intencje, to czuł się niepewnie popijając gorzki napar. Dziadyga wiedział jednak co robił. Bez tego nie przetrwali by podroży przez śnieżną zawieje i zwały śniegu nierzadko sięgające im aż do pasa. Nie wyobrażał sobie w jaki sposób druid, przeobrażony w niedźwiedzia, odnajdywał drogę w tych warunkach. On już dawno stracił by orientację, chociaż wiedział mniej więcej w którą stronę zmierzali. Obserwując pogodę z pod przymkniętych powiek poczuł jeszcze większą wdzięczność dla trudów jakie musiał pokonać Nevermore. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce poczuł niewysłowioną ulgę. Nie tylko bo wreszcie znaleźli ich towarzyszkę, ale również dlatego, że mogli odsapnąć.
Dopiero później skupił się na stanie kobiety. Podszedł i przyłożył dłonie do kryształu, przecierając jego powierzchnie jakby miało to dać odpowiedź na wszystkie pytania.
- To tutaj nas znalazłeś? – zapytał, zwracając się w stronę druida.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 21-08-2019 o 12:23.
Noraku jest offline  
Stary 19-08-2019, 18:07   #19
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Druid, bo tym był bez wątpienia ich gospodarz, mieszkał w domku idealnie pasującym do uprawianej przez niego profesji. A dom, bez wątpienia oryginalny, był na dodatek ciepły, bo wewnątrz drzewa nie czuło się, nawet w najmniejszym stopniu, panującego na zewnątrz zimna.
Czy bezpośrednie otoczenie domu różniło się czymkolwiek od typowego lasu, tego już Ivor się nie dowiedział. Było zdecydowanie za dużo śniegu i zdecydowanie za zimno, by móc przeprowadzić jakieś dokładniejsze oględziny. Pozostawało zrobić w tył zwrot i wrócić do ciepłego wnętrza, zanim wiatr i zimno dobiorą się do nieco jeszcze osłabionego organizmu.

- Zimno, wieje, i pada śnieg - poinformował Xapiona.

* * *


Mikstura, którą napoił ich druid, miała (zapewne) magiczne właściwości, bo zimna Ivor nie odczuwał. Co nie znaczyło, że nie przeszkadzał mu wiatr i śnieg.
Ale nawet gdyby wiatru i śniegu było więcej, to i tak zaklinacz szedłby za druidem, bo czuł całym sobą, że z każdym krokiem coraz bardziej zbliżają się do Shee’ry.

I wreszcie doszli, lecz to, co zobaczyli, nie podniosło Ivora na duchu. Shee'ra żyła, zapewne, ale była zdecydowanie niedostępna. Zatopiona w krysztale.

- Shee'ra... - powiedział cicho Ivor, po czym rzucił na dziewczynę i kryształ wykrycie magii. Miał nadzieję, że uzyska jakiekolwiek informacje, które pomogą im wydostać Shee'rę z tej kryształowej pułapki.

- Widziałeś kiedyś coś takiego? - zwrócił się do druida. - Albo słyszałeś kiedyś o czymś takim?

Wypytywanie o miejsce, w jakim się znaleźli postanowił pozostawić na później. Teraz najważniejsza była Shee'ra.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-09-2019, 10:49   #20
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
o tutaj nas znalazłeś? – zapytał Xhapion, zwracając się w stronę druida, a ten przytaknął mu.
Tu tu. Blisko akurat byłem, PRAWIE zamarzliście.
Widziałeś kiedyś coś takiego? Ivor zwrócił się do druida. – Albo słyszałeś kiedyś o czymś takim?
Wy… ONA pierwsza była. Jynkała, stynkała, pomóc chciałem, ale walnęła mnie i zaczęła się w kryształ zamykać. Trochę mi tak MOTYLA przypomina, jak jeszcze PASKUDNY jest.*
Wylegnie się innej, lepszej... doskonalszej – poprawił się Ivor. – postaci?
Druid podrapał się po brodzie, wzruszył ramionami.
Kryształ pod ręką Xhapiona był gładki. Czarodziej wyczuwał zarówno zimną powierzchnię kryształu oraz bijące ze środka ciepło. Sama kobieta prezentowała się niezbyt dobrze, twarz wykrzywiona była w grymasie bólu, ściągnięta i pełna przerażenia. Całe ciało zaś napięte i skulone w pozycji embrionalnej.
Mówiła cokolwiek? Coś co dało się zrozumieć?
Bełkotała i jeczała… o głowie chyba coś było… – odpowiedział mu po chwili zastanowienia starzec.

Ivor na moment skupił się na krysztale, w którym zamknięta była dziewczyna.
Promieniowała od niego magia - dzika, pierwotna... i silna. Niestety była to magia, z którą Ivor nic nie potrafił zrobić. Za to kryształy - ten, który pochłonął Shee'rę i jego - wyraźnie się rozpoznały.
No dalej, wypuść ją... – powiedział cicho do kryształu, lekko stukając swoim kryształem w gładką powierzchnię, lecz nic się nie wydarzyło. Równocześnie przyjrzał się Shee'rze, a dokładniej jej ręce. Z uwagi na jej pozycję było to dość trudne, lecz po kilku próbach znalazł odpowiedni kąt. Zobaczył coś co można by określić jako rozrost. Kryształ pokrywał większość ręki kobiety, a potem z niej rozchodził się zamykając całe ciało w sobie.
Na demony...Ivor był bardzo daleki od zachwytu. – Ten kryształ... Sami nie zdołamy jej z tego... wydłubać. - Spojrzał na Xapiona i pokręcił głową. – Musimy znaleźć kogoś, kto się zna na takich kryształach.
Najwyraźniej – odparł zafrasowany. – Nie możemy jednak zbytnio się od niej oddalać, żeby nie ryzykować. Trzeba by znaleźć sposób by bez wywoływania sensacji przenosić ją z nami.
Przenosić? – druid zamyśliwszy się zaczął krążyć między menhirami i Shee’rą. – Wy tu uczeni chyba, nie? Myśleć zatem trzeba!
Gdybym miał jakiś pomysł, to bym zaczął go realizować – odparł Ivor. – Nie znam się na kryształach. A to... – wskazał na kryształ, w którym zatopiono dziewczynę. – Boję się, że cokolwiek zrobimy, zaszkodzi naszej przyjaciółce.
Moje zdolności magiczne również na niewiele się tutaj przydadzą – wzruszył ramionami Xhapion. – Potrzebujemy bardziej sanie albo wóz na który moglibyśmy przenieść ten kryształ.
Druid wykrzywił usta w grymasie, po czym zbliżył się do zakryształowanej Shee’ry. Stuknął palcem w czerwony kamień i podrapał się po brodzie. Rzucił okiem na tworzące krąg menhiry.
JA pomysł mam! Kręgu użyć mogę.
Tę moc i ja czuję – powiedział Ivorjeno pojęcia nia mam, jak ją wykorzystać.
Ale JA mam! – druid wydawał się być zawiedziony bezsilnością magów. – może by tak… zrobić ją MNIEJSZĄ?
Xhapion spojrzał na Ivora. Widzieli już, że takie zaklęcia są niezwykle skuteczne.
- Byłbyś w stanie to zrobić?
Kryształ to robota kogoś JAK JA, mam krąg, więc TAK. Chyba… Z całą pewnością… Na pewno.
Potrzebujesz czegoś, by się za to zabrać? – spytał Ivor.
Chwili czasu.
Xhapion kiwnął głową i odsunął się od kryształu, nie chcąc przeszkadzać starcowi. Jednocześnie skupił moc eteru chcąc przekonać się jakie zaklęcia zostały tutaj użyte i jakie zamierza zastosować druid.

Wszechobecna moc kipiejąca pod nimi albo zagłuszała wszelkie pozostałości splecionych tutaj zaklęć, bądź miały one miejsce tak dawno temu, że jakiekolwiek ślady zdążyły się już zatrzeć. Niemniej dzięki swym czarom mógł obserwować zmiany jakie zachodziły w surowej mocy pod wpływem działań starca. Druid wzniósł zaśpiew w niezrozumiałym dla nich narzeczu, a krąg zareagował. Wyryte w kamieniu znaki i symbole zajaśniały, zaś kotłująca się wokoło surowa energia Splotu zdawała się falować, odpowiadając kolejnym słowom i sylabom. Wokół Shee’ry zaczęła ogniskować się moc z całej okolicy, a w mieszającej się ferii barw mógł dostrzec, że elementów reprezentujących szkołę przemian było więcej niźli pozostałych. Moc wzbierała i wzbierała, aż starzec nie osiągnął kulminacyjnego momentu, w którym uniósł dłonie i podniósł głos. Z wypełnionych magią menhirów splecione części zaklęcia uderzyły w kryształ. Nastąpił błysk białego światła przeplatanego czerwonymi akcentami, a powietrze przeciął grzmot niby błyskawicy. Po chwili wszystko poczęło się uspokajać, światła blednąć, a skupiona energia rozpraszać. Pośrodku kręgu zaś, w niewielkim wgłębieniu stał kryształ z Shee’rą wielkości butelki wina.
Uhhh… Chyba robię na takie rzeczy za stary, hehe… huh. – Druid wyglądał na zmęczonego całym procesem, w głosie brakowało wcześniejszej siły, a czoło zalewał pot. Być może było to tylko zwykłe wrażenie, ale magowie mogliby przysiąc, że starcowi przybyło trochę siwych włosów tu i tam. Ivor przez moment milczał, po czym z uznaniem pokiwał głową.
- To było wspaniałe - powiedział.
A byś widział co się w młodości robiło! Hehe – Druid uśmiechnął się, po czym wziął głęboki oddech. – Ale bez KRĘGU trudno by dziś było, oj było.
Xhapion nie komentował wysiłku starca, ale był pod wielkim podziwem. Starał się zapamiętać jak najwięcej ze splotów, żeby móc wykorzystać kiedyś podobną sztuczkę. Podniósł kryształ z ich towarzyszką i przyjrzał się mu dokładnie.
- W ten sposób zdecydowanie łatwiej będzie ją przetransportować
- Zaopiekujesz się nią? - spytał Ivor.
- Tak - odpowiedział czarodziej. - Pomyślę też nad jakimś dobrym sposobem jej ukrycia.
WRACAĆ pora, chyba, że PYTANIA mają? – rzekł druid zaczynając zbierać się do drogi.
- Wracajmy - powiedział Ivor, a Xhapion przytaknął.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172