lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D 5E] Pieśń pustyni. Klątwa piasku (+18) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18441-d-and-d-5e-piesn-pustyni-klatwa-piasku-18-a.html)

Koime 29-01-2021 11:09

Chwilę potem drzwi ustąpiły, otwierając się na oświetloną salę, z każdej strony ozdobioną kolorowymi hieroglifami. Blask magicznych pochodni odbijał się od ustawionych wzdłuż ścian malowanych glinianych waz i skrzyń wypełnionych srebrnymi, złotymi i miedzianymi przedmiotami. To co przykuwało jednak największą uwagę, złoty sarkofag na środku komnaty i stojąca obok niego wysoka postać owinięta w długie, brudne bandaże. Jej niezdrowo zielone ciało ściśle przylegało do kości, a potężny smród wymieszany z zapachem balsamów uderzał silnie w nozdrza wszystkich przybyłych.

- O obcy, którzy macie czelność włamać się do mej domeny. Kim jesteście i dlaczego zakłócacie mój spokój? - zapytał wydawałoby się bardziej z ciekawości niż z gniewu czy lęku.

-... pomocy...- w głowie Andraste odezwało się ledwie słyszalne wołanie kobiecego głosu.

[media]https://i.pinimg.com/474x/55/90/ae/5590aef51219c604e16b66d96eba7a50.jpg[/media]

- Hę? - bardka zdezorientowana zaczęła rozglądać się za właścicielką wzywającego o pomoc głosu.

- Coś się dzieje Andraste? - Rashad spojrzał na bardkę, po czym zwrócił się do mumii, taksując ją wrzrokiem. Na pewno nieumarły nekromanta byłby potężnym przeciwnikiem, a oni byli wyczerpani przeprawą przez grobowiec, może warto było najpierw spróbować dyplomacji:

- Nie jest naszą intencją zakłócać twój spoczynek potężny Atmotepie.. Jestem Rashad Al-Maalthir i wraz z moimi dzielnymi towarzyszami podążamy szlakiem artefaktu zwanego Sercem Makarydii, który jako jedyny może uratować dziedziczkę tronu przed potężną klatwą..W tym celu musimy dostać się legowiska smoczycy Selene, a wiemy że portal do niego znajdziemy w tym grobowcu. Czy wskażesz go nam?.

Słyszałam jakby wołanie o pomoc, damski głos… ale nie wiem skąd” bardka wysłała wiadomość do wojownika.

Nieumarły odsłonił zęby w uśmiechu, przez który opinająca ciasno jego twarz skóra jeszcze bardziej się napięła, odsłaniając kości czaszki.

- Wiele ostrzeżeń które pewnie spotkaliście już w mojej domenie chyba jasno dawały znać, że sprawy żywych mnie nie obchodzą. Wszelka magia znajdująca się w tym miejscu należy do mnie i nie mam najmniejszego powodu, by dzielić się nią z bandą bezczelnych intruzów i pospolitych rabusiów grobów.

-Nie jesteśmy pospolitymi rabusiami a podróżnikami, nie jest naszą intencją odebranie ci twojej własności. Im szybciej dotrzemy do naszego celu podróży, tym szybciej pozbędziesz się nas ze swoich włości- powiedziała grzecznie Amira, acz bez nadmiernej czołobitności.

- Pospolici rabusie nie przetrwaliby twoich pułapek i strażników - dodał Rashad mrużąc oczy i zastanawiając się skąd dochodził głos który słyszała Andraste, spojrzał czy grobowiec obok którego stała mumia wyglądał na pusty, niczego niezwykłego jednak nie dostrzegł.

- Już za samą chęć korzystania z mojej potęgi mogę uznać was za rabusiów. Niszczenie mego grobu i walka z mymi sługami jedynie pogarsza waszą sprawę. Mógłbym jednak rozważyć waszą prośbę, o ile jesteście w stanie zaoferować mi coś cennego w zamian - nieumarły odpowiedział rozbawiony, gładząc dłonią po podbródku.

-Zostałem wybrany na Sułtana Makarydii, po zakończeniu mojej misji zasiądę na tronie. Pytanie czego byś oczekiwał… - odparł ostrożnie Rashad, zastanawiając się czy podnieść temat głosu który słyszała Andraste.

Atmatep rozejrzał się uważnie po zgromadzonych, mrużąc nieprzyjemnie oczy.

- Przyznam że ostatnie lata ciszy i spokoju odrobinę mnie znudziły. Skoro jednak zadaliście sobie tyle trudu, aby przybyć przed moje oblicze, to przydałoby mi się kilka “obiektów” do przeprowadzenia badań. Tak dla rozrywki, by nie wypaść z wprawy.

- Co masz na myśli? - spytała Andraste grzecznie, jednak ze słyszalnym niepokojem w głosie. Domyślała się o co chodzi, jednak mimo to wolała rozwiać swe wątpliwości.

- O to dziewczę, że jako badacz tajemnic życia i śmierci potrzebny mi jest materiał, na którym mógłbym przeprowadzać testy.

Rashad przełknął ślinę i czyniąc wysiłek by nie okazywać niepokoju rozejrzał się po swojej drużynie a potem przeniósł spojrzenie na Atmatepa.

-Nie wiem czy jest dobrze cię zrozumiałem, czarnoksiężniku, chciałbyś na nas jakieś badania przeprowadzać? Obawiam się że wszyscy członkowie naszej drużyny są potrzebni do wykonania misji, natomiast możemy się porozumieć co będzie później -w Makarydii nie brakuje kryminalistów skazanych na śmierć lub ciężkie kary, mógłbym ci ich dostarczać dla potrzeb twoich badań. - odpowiedział.

Czarodziej przyjrzał się uważnie szlachcicowi, najwyraźniej rozważając jego propozycję. Uśmiech zniknął mu z twarzy, zastąpiony niejednoznacznym grymasem kogoś, kto nie spodziewając się takiej odpowiedzi został zbity z tropu.

- Twoja propozycja mnie zaintrygowała. Jaką mam jednak pewność że dotrzymasz danego słowa... Sułtanie, który podróżujesz bez armii?

"Czyli… Żadnej" - Bardka odpowiedziała sobie w myślach na pytanie czarnoksiężnika. Nie miała na razie zamiaru dalej udzielać się w rozmowie, żeby nie zwracać na siebie uwagi Atmatepa. Starała się skupić umysł na tym czy wcześniej odzywający się w jej głowie głos, nie odezwie się ponownie.

- ...ocy! Nie zostawiajcie mnie tutaj!... - udało jej się ponownie uchwycić bezgłośne, pełne desperacji wołanie.

Eladrinka zaczęła ponownie się rozglądać w poszukiwaniu właścicielki głosu, ponownie jednak nie dostrzegła nikogo innego, kto mógłby jeszcze znajdować się w komnacie.

-Jestem ze starożytnego rodu i nie zwykłem nie dotrzymywać słowa, a armii nie mam bo jeszcze nie objąłem tronu, wpierw muszę zakończyć moją misję by ocalić życie dziedzicki, córki właśnie zmarłego sułtana którą potem poślubię….zresztą jaki miałbym powód by robić sobie wroga z tak potężnego czarnoksiężnika jak ty, badacza tajemnic życia i śmierci? Mógłbyś być potężnym sojusznikiem, a ja nie jestem uprzedzony do żadnej z mistycznych sztuk…. towarzyszący mi mistrz Tet-pthah-af-ankh bada tę samą dziedzinę wiedzy co ty…. - spojrzał w stronę wężowego nekromanty.

Na wzmiankę o nekromancie, Atmatep przeniósł uwagę na czarodzieja yuan-ti. Przez chwilę obaj magowie mierzyli się wzrokiem, oceniając, każdy według własnej miary.

- Jestem w stanie zgodzić się na Twoją propozycję, jednak nie możecie wziąć ze sobą dalej tej osoby. Istnieją pewne tajemnice, którymi nie mam zamiaru się dzielić, a coś mi się wydaje, że owy Tet-pthah-af-ankh, nie udał się tutaj jedynie z chęci wsparcia was w tej misji - odpowiedział, cały czas patrząc na Tet’a podejrzliwie - Zdecyduj: albo odprawisz go teraz, albo zostawisz go mnie dla mojej rozrywki.

Rashad odpraw go. Ten psychol go zabije.” Andraste ponownie wysłała mentalną wiadomość do swojego byłego kochanka.
Rashad skinął głową Andraste i zawahał się, marszcząc brwi i przenosząc spojrzenie pomiędzy dwoma nekromantami. Czy nie powinien postawić na potężniejszego...choć nie uśmiechało mu się stracić kolejnego członka drużyny, chociażby z tej przyczyny że osłabiało to ich siłę.

-Co o tym myśliszy Tecie? - zwrócił się do wężowego czarnoksiężnika?

Yuan-ti nieznacznie zmarszczył brwi na moment, lecz szybko zmienił swój wyraz twarzy.

- Wybacz Sułtanie że ośmielę się wyrazić swą opinię, lecz chyba zbyt surowo traktujesz mnie biorąc pod uwagę poświęcenie jakie oddałem twej sprawie. Służyłem ci wiernie swą wiedzą i poświęciłem swe sługi. Chyba nie rozważasz zostawienia mnie samemu sobie po tym wszystkim? Poza tym, jaką masz pewność, że ten oto mag nie kieruje was prosto w stronę pułapki, którą wie że tylko ja byłbym w stanie rozpoznać?

Amira ponownie skłoniła się przed władcą grobowca:

- Jak sam wiesz, przyszłość jest ukryta przed wszystkimi, nie tylko przed zwykłymi ludźmi jak my, lecz również przed kimś takim jak wy, szlachetny gospodarzu. Czasem jednak warto zaryzykować słabą figurę aby za jej pomocą uzyskać bardziej dogodną pozycję do osiągnięcia swoich celów. Jeśli dzięki twej niewielkiej życzliwości ułatwisz nowemu sułtanowi umocnienie władzy, łatwo uzyskać możesz to co dostępne jest sułtanowi a ciężko dostępne tobie jak na przykład świeże dostawy materiałów do badań, bo jestem przekonana że czego a czego ale zbrodniarzy w naszej nowej ojczyźnie nie zabraknie. Obecny tu Yuan-Ti okazał się pomocny mojemu krewniakowi w godzinie próby i wskutek tego pozwolono na towarzyszenie mu w tej wyprawie. Jak więc świadczyło by o moim krewniaku, gdyby łamał dane przez siebie słowo?

- Twój krewniak może więc teraz zdecydować o losach owego maga, ponieważ nie postawi on kolejnego kroku dalej, w mej siedzibie! - powiedział podniesionym głosem nieumarły.

Rashad westchnął i zawahał się, ale słowa Teta były rozsądne, a dotąd był lojalny.

-Nie, przykro mi ale nie będziesz mi dyktować mi kogo z członków mojej świty mam odsyłać a kogo nie! Czy uważasz że mistrz Tet jest dla ciebie zagrożeniem? I czym jest ten kobiecy głos wzywający pomocy, który słyszała moja towarzyszka?

Andraste zdębiała. Starała się nie zwracać uwagi czarodzieja swoją osobą. Obawiała się że uwaga Rashada o głosie w jej głowie może ją zwrócić.

Atmatep westchnął teatralnie, po czym zwrócił się do zebranych w sali.

- Mi również jest przykro młody Sułtanie, ponieważ przez swój upór przypieczętowałeś los was wszystkich. - powiedział z uśmiechem w kącie zniszczonych ust, po czym wykrzyknął słowa w nieznanym większości języku. Jedynie Amirze udało się rozpoznać znaczenie tego rozkazu, wypowiedzianego w dialekcie stworzeń zamieszkujących plan żywiołów.

- Zabić…



Koime 29-01-2021 11:10

W odpowiedzi na rozkaz do ataku wydany przez Atmatepa, dwa wielkie gliniane wazony stojące pod ścianą naprzeciw wejścia roztrzaskały się w drobny mak, nic jednak nie wskazywało, by coś w sobie zawierały. Nic prócz czegoś, co mogłoby się wydawać złowieszczymi podmuchami wiatru, które rowiewając na boki piasek znajdujący się na posadzce komnaty, pomknęły w stronę swych ofiar.

Pierwszym który poznał jak bardzo niebezpieczni byli niewidzialni adwersarze, był nieumarły sługa Tet’a, który potężnym uderzeniem powalony został na podłogę. Chwilę potem w podobny sposób, potężna siła uderzyła w kompletnie zaskoczonego Akrama.

Najszybciej na zagrożenie zareagował Nadal, który miał pod ręką odpowiednie zaklęcie, pozwalające mu dostrzec nowe zagrożenie.

- Mój Panie, czarodziej ma w pobliżu dwie niewidoczne sługi. Zajmiemy się nimi. Wy zniszczcie maga!

Eladrince nie trzeba było dwa razy powtarzać. Czym prędzej skierowała w stronę Atmatepa obezwładniające zaklęcie, jednak zaraz potem na jej twarzy pojawił się wyraz konsternacji, gdy czar nie mógł znaleźć swojego celu. Sylwetka stojąca przed bohaterami okazała się być ułudą, którą Andraste udało się wreszcie przejrzeć.

- To iluzja! - ostrzegła pospiesznie swoich kompanów.

Rashad, który trzymał już w gotowości swój płonący rapier, zaczął uważnie rozglądać się po sali, starając się wykryć najdrobniejszy szczegół, który mógł zdradzić gdzie ukrywał się mag. Wreszcie kątem oka dostrzegł brudny skrawek materiału, ledwie wystający zza kolumny w odległym rogu komnaty.

- Ukrywa się za tamtą kolumną! - krzyknął do towarzyszy i wskazując miejsce czubkiem ostrza.

Amira nie wahała się ani chwili, posyłając w tamtym kierunku kulę ognia. Niszczycielskie płomienie skompresowane w formę niewielkiej sfery pomknęły w stronę całkowicie zaskoczonego maga. Ogłuszający wybuch wstrząsnął całą komnatą, śmiałkowie poczuli zaś jak fala gorąca wdziera im się przez nos oraz usta i sprawia, że cała skóra piecze. Jednak to właśnie Atmatep znalazł się w samym środku ognistego inferno. Poparzona sylwetka z trudem wyszła zza kolumny, spoglądając na bohaterów z wściekłością. Ze spalonego ogniem gardła nieumarłego wydobyły się sylaby złowrogiego czaru, który oczarował połowę jego wrogów. Rzucając zaklęcie nie zauważył jednak, jak gnomi mag w tym samym czasie posłał kolejną ognistą kulę w jego kierunku. W ostatniej chwili udało mu się rzucić za kolumnę, unikając tym samym pełnej mocy destrukcyjnego czaru, lecz sama siła wybuchu i gorąc spowodowały, że utracił kontrolę nad hipnotycznym urokiem.

Nieumarłemu resztką siły woli udało się jeszcze jakimś cudem odeprzeć kolejny wymierzony przez Andraste czar, co na tyle odwróciło jego uwagę aby Rashad mógł do niego dobiec z ostrzem gotowym do zadania ciosu. Drżący od magicznych wibracji płonący rapier pomknął w stronę nieumarłego. Atmatep w przypływie desperacji starał się jeszcze podnieść przed sobą magiczną tarczę… która rozpłynęła się w powietrzu, rozproszona przez czujnego Orryna. Pierwsze pchnięcie przeszyło w jego spalone ciało, podobnie jak drugie, błyskawicznie szybkie, po którym utrzymywane w całości mroczną magią ciało nekromanty rozsypało się wreszcie w proch, a jego bandaże stanęły w płomieniach.

Śmierć ich pana nie zatrzymała jednak niewidocznych sług, które uparcie starały się wypełnić ostatnie wydane im polecenie pozbycia się intruzów. Ta walka nie trwała już jednak długo i wspólnym wysiłkiem bohaterowie pozbyli się również tej niedogodności. Gdy ostatni niewidzialny przeciwnik po otrzymaniu ostatecznego ciosu zawył i rozwiał się w delikatnym podmuchu wiatru, śmiałkowie byli już jedynymi, którzy pozostali w ostatnim miejscu spoczynku potężnego Atmatepa.




Lord Melkor 30-01-2021 23:29

Rashad odetchnął głęboko, rozglądając się po pobojowisku. Z wzbudzającego grozę nieumarłego czarnoksiężnika ostały się jeno popioły, a nikt z jego towarzyszy nie wydawał się być ciężko ranny. A pomyśleć, że chciał wykazać się rozwagą i próbował się z tym paskudztwem układać..... tak, Atmatep był potężny lecz w swojej pysze nie docenił z kim ma do czynienia. Jak dobrze, że miał w swojej drużynie kilku czarowników. Czy teraz można było pozwolić sobie na moment triumfu? Ostatnio cały czas tylko przejmował się ciężarem który spadł na jego barki.

Wskazał swoim płonącym ostrzem na palące się resztki mumii.

-Spójrzcie moi oddani i nieznający lęku towarzysze! Ta kupa popiołu to wszystko co pozostało z tego starożytnego czarnoksiężnika, który nam groził i chełpił się swoją mocą. A my pokonaliśmy i jego i wszystkie pułapki który na nas przygotował, nie tracąc sami nikogo! Oby tak dalej, a nasza misja zakończy się triumfem i przejdziemy do historii jako bohaterowie którzy przełamali pradawną klątwę i ocalili Makarydię! - Zawołał, po czym przypomniał sobie o tym dziwnym głosie który słyszała Andraste. Trzeba było się za nim rozejrzeć i sprawdzić leże czarnoksiężnika.


BloodyMarry 31-01-2021 21:16

Andraste cieszyła się, że udało im się pokonać Atmatepa i jego niewidzialnych sługusów oraz że wszyscy są cali, jednak sułtańskie wzniosłe przemowy Rashada przyprawiały ją o mdłości. Nie umiała już się doczekać kiedy opuszczą grobowiec, a ona oddzieli się od grupy, pójdzie w swoją stronę i już nigdy więcej go nie zobaczy. Kto wie może wróci do swojej ojczystej ziemi? Póki co na razie trzeba było zająć się głosem, który wołał o pomoc w jej głowie. Nie zaszczycając przyszłego sułtana ani jednym słowem odpowiedzi na jego płomienne przemówienie zaczęła się rozglądać za źródłem tego głosu.

Asmodian 02-02-2021 18:21

Atmatep. Potężny, niemal legendarny mag. Zazwyczaj, gdy w źródłach padało te określenie, Orryn zwykł podchodzić do takich stwierdzeń z dużą dozą ostrożności. W końcu nigdy nie wiadomo było, kto jest potężny dla kogo i kiedy i gdzie stał się legendą.
Atmatep był dobry. Zaklęcia były utkane z wielką biegłością, ale obecność dwóch równie biegłych magików w zupełności wystarczyła. Nie miał też Atmatep, wzorem innych magików na usługi legionu sługusów, animowanych mroczną magią. Pułapki, sigle i sztuczki nie zdołały zatrzymać gnomiego magika, dla którego takie zabawy wydawały się wręcz fraszką.

Gnomy były też biegłe w magii. Orryn czuł moc Atmatepa, a jednak rozplątać i skontrować jego czary nie było wcale trudno. Być może sprawiał to gnomi umysł, przyzwyczajony do uroków, iluzji i innych sztuczek, których powszechnie sami używali? I tak hipnotyczne wzory, które mogły przeważyć szalę zwycięstwa na stronę ożywieńczego magika były dla Orryna jedynie ciągiem pasm energii, uplecionych w dające się zrozumieć równania i inkantacje. Desperacko przyzywana sfera energii, która miała zapewnić magikowi ochronę przed rapierem szlachcica była niczym sklecona z mroku, szklana kula, pełna jednak rys i dziur, które można było otworzyć i rozewrzeć kontr zaklęciem i machnięciem różdżki.

- Czasem pokonanie cielesnej powłoki nie rozwiązuje problemów. Po pierwsze, trzeba się stąd wydostać. Po drugie, znaleźć to, po co tu przyszliśmy - Orryn miał jasno określone priorytety.
- Wpierw dokładnie przeszukajmy to, co po nim zostało - czarodziej zatarł sękate dłonie, wkładając jednocześnie różdżkę za pasek.

Wisienki 04-02-2021 09:37

Amira przykucnęła w kącie komnaty, spragniona chwili odpoczynku. Następnie sięgnąwszy po manierkę z wodą przyglądała się krewniakowi i elfce. Była całkiem niezła i najwyraźniej jej uczucie do Rashada nie wygasło, na co wskazywała jej złość. Była niebrzydka, utalentowana i zaradna, nawet jej duma wydawała się odpowiednia dla przeniesienia w przyszłość szlachetnej krwi Al-Maalthirów. Pociągnęła kolejnego łyka z manierki. Córka sułtana umrze prędzej czy później, więc trzeba będzie pilnować tej dziewczyny.

Następnie wstała i zaczęła się rozglądać za skarbami Atmatepa.

Lord Melkor 17-03-2021 20:01

Andraste zbliżając się do skrzyni, ponownie zaczęła słyszeć dziewczęcy głos w głowie.

Czuję że się zbliżasz. Uratuj mnie!

Gdy podniosła ciężkie wieko skrzyni, jej oczom ukazał się widok królewskich wręcz skarbów: Złote i srebrne monety. Kamienie szlachetne. Miedziane misy i kielichy. Broszki, kryształy, figurki i inne elementy ozdobne.

Oprócz nich znajdowała się tam również zdobiona lira.

- ”Nareszcie” - odezwał się uradowany głos.

- ”Dlaczego zajęło ci to tyle czasu”?! - zapytał chwilę później z wyraźnym wyrzutem.

[media]https://i.pinimg.com/564x/5c/33/b6/5c33b632d642bc0b1a62e1b0ac5f7bd5.jpg[/media]

- ”Musieliśmy najpierw zająć się Atmatepem i jego sługusami…” - odpowiedziała skonfundowana bardka. Potrząsnęła głową z lekkim niedowierzaniem. - ”Czekaj, jesteś gadającą lirą?!”

Andraste wyczuła w umyśle coś na kształt zrezygnowanego westchnienia.

”Jestem zaklętą lirą geniuszu! Cóż, skoro jesteś moją wybawczynią, tym razem wybaczę ci tą gafę. A teraz zabierz mnie stąd czym prędzej, bo mam wrażenie, że już wieki siedzę w tej zakurzonej norze!”

- ”Dobrze, już dobrze. Po tym co przeszliśmy można być zdezorientowanym.” - powiedziała barska biorąc lirę do rąk.

- ”Skoro zrozumiałaś swój błąd” - “odpowiedziała” bardziej wyniośle, niż mógłby to zrobić niejeden władca. - ”A teraz zdradź mi proszę, kim są moi wybawcy? O ile oczywiście macie jakieś imiona. Ten Rashad był na tyle głośny, że pewnie wszyscy w promieniu kilku mil go słyszeli. Ale reszta z was jednak się nie przedstawiła.”

- Chyba będziemy się dobrze dogadywać. - zaśmiała się bardka. - Ja nazywam się Andraste Ravalar, ta oto to kobieta to Amira, kuzynka Rashada - tego głośnego jak to nazwałaś, ten niskiego wzrostu, ale wielkiego umysłu czarodziej zwie się Orryn, natomiast ten o nieco wężowatej urodzie to Tet. A ci dwaj zacni wojownicy to kapitan Nadal i Akram. - przedstawiła wszystkich towarzyszy.

- “Ja nazywam się Erin’midh… ale możesz mi mówić Erin” - odpowiedział instrument, teraz już mniej wyniośle.

- Miło mi poznać. Jak długo właściwie byłaś tu zamknięta? - spytała eladrinka.

- ”Naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na te pytanie. Wydaje mi się, że jestem tu już od wieków. Ten psychopata zamknął mnie tu przed śmiercią, bym umilała mu czas moją muzyką.”


- Przeszukajmy wszystko, tylko ostrożnie - Rashad zwrócił się do pozostałych.

Wszyscy zabrali się więc do pracy. Zachowując możliwą ostrożność, skierowali bohaterowie skierowali swe kroki w stronę znajdujących się w pomieszczeniu pozostałych skrzyń i naczyń. Otwarte kufry mieściły w sobie skarby podobne do tych, na które natknęła się Andraste. Monet było na tyle dużo, że samo ich zliczenie byłoby jedynie stratą ich czasu.

Aby rozpoznać, które z przedmiotów zaklęte były magią mogącą im pomóc, Orryn rozpoczął rzucanie rytuału, który wyczuliłby jego zmysły na wykrywanie magicznej emanacji.

W tym czasie reszta towarzyszy zaczęła kłaść na ziemi poszczególne przedmioty tak, aby magowi łatwiej przyszło rozpoznanie poszczególnych aur. Ci którzy zajęli się sprawdzeniem glinianych wazonów, z odrazą odkryli, że wypełnione były zabalsamowanymi i wysuszonymi ludzkimi narządami: mózgami, sercami, jelitami i innymi wnętrznościami.

Po około dziesięciu minutach gnom rozpoznał, że oprócz liry eladrinki zaklęte były również wypolerowana sfera wykonana z jakiegoś białego kamienia, pięknie zdobione naramienniki z brązu, srebrna broszka w kształcie zwiniętego węża, miedziana wypolerowana misa, złoty pierścień z osadzonym w nim obsydianem, sejmitar z rękojeścią i pochwą z kości słoniowej, różdżka oraz figurka w kształcie gryfa.

Silną magią emanowała również magiczna księga, leżąca na piedestale przy jednej ze ścian komnaty. Opasły tom wydawał się być ciągle pokryty piaskiem i kurzem, nawet gdy Tet kilkakrotnie starał się je odgarnąć z okładki.

-Czy jest tu coś przydatnego? - zapytała Amira małego gnomiego czarodzieja, jednocześnie przymierzając biżuterię z ukontentowaną miną przywołującą na myśl wizerunek kota, który właśnie napił się śmietanki.

-Zaiste skarb godny sułtana. -Rashad podobnie jak jego kuzynka przyglądał się z zadowoleniem zgromadzonych bogactwom.
-Niestety chyba nie damy rady tego wszystkiego wynieść, skupmy się na najcenniejszych rzeczach i magii. - Szlachic oglądać sejmitar i figurkę gryfa w których Orryn wyczuł mistyczną moc.
-Komus udało się zlokalizować tę niewiastę w opalach, która odzywala się do Andraste? - dodał po chwili.

- Tak znalazłam ją. - odpowiedziała Andraste wskazując na lirę.

-I to właśnie ta lira krzyczała do ciebie o ratunek kobiecym głosem? - zdziwił się Rashad, patrząc sceptycznie na instrument.
- Hmm...coś mi tu nie pasuje. Wciąż nie znaleźliśmy jego biblioteki, albo czegoś w tym rodzaju. Ta księga, to tylko manuał tworzenia golemów. A gdzie zapisywał wiedzę o magii? - zastanawiał się na głos Orryn.

Gdy gnomi mag zajęty był wnikliwą analizą magicznych trofeów, Rashad podszedł do otwartego sarkofagu maga, by na wszelki wypadek sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyli. Nachylając się nad nim stracił na chwilę równowagę i ciężko oparł o dno trumny. Głuchy odgłos świadczył o pustej przestrzeni znajdującej się poniżej. Upewniwszy się że dno można podnieść i odłożyć, dostrzegł że pod spodem ukryta była metalowa dźwignia...

-Jest tu jakaś dźwignia… nie wiemy gdzie prowadzi i czy nie uruchamia jakiś pułapek, więc proponuje nieco odpocząć zanim to sprawdzimy.- Rashad zobaczył że większość członków jego drużyny wygląda jak nie na na rannych to przynajmniej na zmęczonych.

Amira burknęła coś niezrozumiałego pod nosem a potem odezwała się głośno:
- To może ta brzękliwa panienka nam powie co tam jest z wdzięczności za ratunek - spojrzała na trzymaną przez Andraste lirę.
W odpowiedzi lira przekazała eladrince wyniosłym, suchym tonem:
- ”Czy ja się przesłyszałam, czy ta wypudrowana kwoka właśnie nazwała mnie ‘brzękliwą panienką’?”

- Auć. Widzę, że panie z podobnych sfer. - zaśmiała się pod nosem Andraste. - W skrzyni w której była zamknięta jest pełno złota, mis, figurek, kryształów i wiele innych błyskotek. Chociaż nawet gdyby nie było, to dostajecie z kuzynem Makarydię i księżniczkę w nagrodę za te wyprawę, aż tak chciwi jesteście, że chcecie jeszcze więcej? - rzuciła z delikatną nutką szyderczości w głosie.
- ”Chociaż mówię to z trudnością Andraste, to jednak ta baba poruszyła ważną kwestię. Jeśli chcecie się dostać do pracowni maga, to musicie przejść przez tamte wrota. Kilka razy widziałam, że aby je otworzyć szperał w tym swoim zakurzonym sarkofagu.”
- Rozumiem… - bardka uważnie wsłuchiwała się w słowa liry. - Rashadzie, pociągnij proszę za tą dźwignię którą znalazłeś. - powiedziała po chwili patrząc na swojego byłego kochanka.


Rashad zamrugał, zastanawiając się czy jego kuzynka właśnie została obrażona przez gadającą lirę? Chociaż wyglądało to jakby Andraste rozmawiała sama ze sobą. Ale po chwili tylko machnął ręką i pociągnął za dźwignię.
Żelazny pręt stawiał przez chwilę opór, lecz wreszcie ustąpił pod siłą ramienia wojownika. Metalicznemu zgrzytowi towarzyszył odgłos poruszenia się kolejnych mechanizmów i wkrótce po tym część ściany, znajdująca się po przeciwnej do wejścia stronie komnaty ustąpiła, otwierając drogę do ukrytego korytarza.
Andraste teatralnie wskazała ręką w stronę otwartego przejścia.
- Zapraszam do pracowni Atmatepa. - powiedziała z przebłyskiem satysfakcji w oczach.

Amira podążyła za bardką zastanawiając się w jaki sposób można podziękować lirze, bo co taka lira mogłaby lubić robić.-Ze skupieniem przygryzła wargę ponieważ nic jej nie przychodziło do głowy zapytała Andraste:
- Czy wiesz może co lubią liry? Wypadało by wynagrodzić brzęczącą panienkę za przysługę. Zapytaj się jej proszę czy nie wie czegoś więcej na temat portalu albo Serca Makarydii.

- Wydaje mi się, że wystarczy że weźmiemy ją ze sobą. - odpowiedziała z uśmiechem bardka. Dziwnie rozmawiało jej się z Amirą, nie wymieniły ze sobą zbyt wielu zdań, zresztą bardka miała wrażenie, że kobieta za nią nie przepada.
-To dobrze, w takim razie weźmy ją ze sobą. A jak będzie przydatna, to możemy jej wymienić struny na nowe albo zaolejować pudło rezonansowe, odświeżyć lakier albo co tam liry lubią. - odpowiedziała Amira, chociaż widać było że skoncentrowana już raczej była na wejściu do pracowni nieumarłego czarnoksiężnika.

- Świetnie, to sprawdźmy już tę pracownię a później odpoczniemy- Rashad wskazał ostrzem rapiera na otwarte przejście.

Śmiałkowie ruszyli niezbyt długim korytarzem, który wydawał się być częściej używany niż mijane do tej pory zapomniane przez czas przejścia. Po chwili stanęli przed jeszcze jednymi kamiennymi drzwiami. Solidnymi i pozbawionymi jakichkolwiek zdobień.

-Orryn, czy wyczuwasz tu jakąś magię? - spytał się Rashad, rozglądając się za potencjalnymi pułapkami.

Gnomi czarodziej skupił się na blokujących przejście drzwiach i rzeczywiście rozpoznał, że przejście chronione jest barierą, stworzoną przy pomocy magii odpychania. Niezwłocznie podzielił się też tym faktem z resztą.
-Jakaś magia ochronna powiadasz, Tet zostały ci jakieś nieumarłe sługi? Jeśli tak, niech któryś z nich otworzy te drzwi. - Rashad wolał zachować ostrożność.

- Żaden z nich niestety się... nie ostał - odpowiedział wężowy mag.

-Ktoś ma pomysł jak otworzyć te drzwi ostrożnie, nie uruchamiając jakieś magicznej pułapki?

Yuan-ti uważnie przyjrzał się emanacji bijącej ze strony wrót.

-Hmm. Taaak... Sądzę że zwykły czar rozproszenia magii, powinien pozwolić na pozbycie się bariery.

Czarodziej rozpoczął tajemny zaśpiew i skierował swą laskę w powietrze. Wszyscy w pobliżu, którzy byli wrażliwi na magię poczuli coś, jakby powietrze przed nimi roztrzaskało się w drobny mak. W następnej chwili też kamienne przejście ustąpiło i otworzyło się na niewielką, acz wysoką komnatę, oświetlaną złowieszczą poświatą, bijącą z magicznego kręgu narysowanego na jej środku. Po przeciwległej stronie komnaty znajdował się ołtarz wykuty z czarnego marmuru. Na nim zaś spoczywała wielka księga, oprawiona w czarną skórę, do której błyskawicznie podbiegł, wyraźnie podekscytowany Tet.

-Tet, stój! Tu mogą być kolejne pułapki! - rzuciła zaniepokojona eladrinka.

Mag yuan-ti jednak nawet na chwilę nie zatrzymał się na jej ostrzeżenie i tuż po dotarciu do księgi zaczął prędko wertować jej strony, studiując zawartość.

-Orryn sprawdź to pomieszczenie pod kątem magii. Szukamy przede wszystkim jakiegoś portalu - Dodał Rashad, rozglądając się z ciekawością po pomieszczeniu. To starożytne miejsce mocy robiło wrażenie.

Gnomi mag w rzeczy samej wyczuł magiczną emanację ze strony magicznego kręgu, który w jakiś sposób połączony był z księgą, którą pilnie studiował Tet. Aura magii przemieszczania mogła świadczyć o tym, że znajdujący się na ziemi obszar wykorzystywany był - między innymi - do teleportacji.
- Uważaj. Księga może uaktywnić krąg. Nie zrób jakiegoś głupstwa z tą ksiegą - Orryn zakończył magiczne badania i wyciągnął rękę, by zerknąć do ksiegi.
Yuan-ti odwrócił się, błyskawicznie widząc sięgającego po tom maga, blokując mu do niego dostęp. Jego wzrok przez chwilę przepełniony był olbrzymim gniewem, lecz prędko powrócił do typowej beznamiętności.
- Bez obaw Mistrzu Orrynie. Wiem co nieco o sekretach tej księgi i najlepiej będzie jeśli to ja upewnię się najpierw jakie niebezpieczeństwa mogą na nas czyhać z jej strony.

-Dobrze, to niech Orryn i Tet zbadają tę ksiąg i krąg do teleportacji a w międzyczasie proponuje odpocząć zanim opuścimy to miejsce. - Podsumował Rashad, który sam czuł zmęczenie ostatnimi wydarzeniami i tymi wszystkimi starciami i pułapkami, które spotkały ich w grobowcu, a to że został nominalnie sułtanem i sytuacja z Andraste też nie pomagały.
- Tak właśnie zamierzałem zrobić Rashadzie, jednak mój konfrater ma na ten temat inne zdanie. Zdaje mi się, że zdecydował już za nas wszystkich - Orryn poprawił okulary na swoim długaśnym nochalu i zerknął podejrzliwie na Teta - Nalegam, abyśmy zerknęli tam razem. Dla dobra wszystkich i całej wyprawy - wyjaśnił, choć stanowczym głosem magik.

- Tet, jesteś dla mnie bardzo cennym członkiem naszej wyprawy i nie chciałbym żebyś zostawał sam w takim miejscu, nie wiemy czy po śmierci Atmatepa nie ma tu żadnych zagrożeń -Odezwał się Rashad, próbując podejść weżowego nekromantę od innej strony.

Czarodziej zgodził się z widoczną niechęcią, twierdząc że znacząco może wydłużyć to rozpoznanie w jaki sposób przenieść grupę w pożądane miejsce. Opuściwszy pracownię, ostatecznie wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek.

Koime 19-03-2021 17:04

Wracając ostrożnie do pierwszej ze zbadanych komnat, po drodze bohaterowie dostrzegli, że spotkany wcześniej szkielet-robotnik rozsypał się w stertę kości, pozostawiając naprawę wyrwy w pomieszczeniu w połowie nie dokończoną.

Dotarłszy na miejsce z przykrością dowiedzieli się również, że najemnik który niedawno do nich dołączył ostatecznie umarł od przeklętej rany, zadanej przez jednego z nieumarłych sług Atmatepa. Według tego co przekazał Ramad, nieszczęśnik nie odzyskał już przytomności a jego rozpalone ciało zaczęło potwornie gnić. Gdy tylko wydał z siebie ostatnie tchnienie, zamienił się w suchą skorupę i rozsypał w pył.

Dwóm żołnierzom udało się również rozłożyć w pomieszczeniu prowizoryczny obóz. Zebrali i wyrzucili na zewnątrz pozostałości po potworach, rozłożyli posłania oraz przenośne stoły, a także zabezpieczyli wejście prowizoryczną barykadą z części pakunków. Na jednej z rozłożonych mat leżał spokojnie Firu, co chwilę strzygąc w powietrzu długimi uszami. Na widok swojego pana, prędko podleciał do niego, piszcząc radośnie.

Po powrocie reszty wszyscy zasiedli aby spożyć prosty posiłek ze spakowanych racji podróżnych i udali się na przygotowane posłania, aby pozwolić odpocząć ciałom i umysłom po ciężkich przeżyciach minionych godzin. Nadal i Akram wraz żołnierzami podjęli się stania na warcie przy wrotach, zmieniając się co kilka godzin.

Sen zdecydowanie był tym czego wszystkim było trzeba, ponieważ pomimo znalezienia się w niegościnnej okolicy, podróżnicy obudzili się świeży i wypoczęci. Można by nawet rzec, że zgromadzone przez poprzednie dni doświadczenia wydały się uczynić wszystkich twardszymi i silniejszymi.

Po przebudzeniu przez jakiś czas każdy zajął się swoimi sprawami. Część badała znalezione magiczne skarby. Inni starali się przewidzieć możliwe zagrożenia w dalszej części podróży. Ostatecznie przyszedł jednak czas by kontynuować przygodę.

Wszyscy udali się więc ponownie do pracowni maga, aby spróbować rozwikłać tajemnicę portalu, który zgodnie z przepowiednią wyroczni, miał ich doprowadzić bliżej do odnalezienia Serca Niebios.



Lord Melkor 25-03-2021 11:46

Rashad, zmęczony zmaganiami i pułapkami grobowca, zasnął szybko i spał twardo, bez snów. Kiedy się obudził, jego humor był najlepszy od dłuższego czasu, pod jego przywództwem drużyna pokonała wiele przeciwności i starożytnego nekromantę i był na najlepszej drodze do zostania sułtanem. Tylko ta sprawa z Andraste tkwiła w nim jeszcze niczym cierń... czuł się z nią szcześliwy, ale najwyraźniej wspólna przyszłość nie była im przeznaczona.

Podzedł do każdego członka drużyny po kolei by podziękować im za dotychczasowe dokonania. Zwrócił im też uwagę, w tym też Nadalowi i Akramowi, że znaleźli trochę magicznych artefaktów i każdy mógł sobie coś wziąść. Sam zbadał mistyczną figurkę zmieniającą się w gryfa i sejmitar mający w sobie moc przyspieszenia, ta broń wydawała się być równie świetnym orężem jak jego ognisty rapier którym zadał śmiertelny cios Atmotepowi.

Podziękował również Tetowi, który był powodem dla którego spotkanie ze starożytną mumią skończyło się brutalnym starciem. Może to była jego wężowa natura (niewiele wiedział o Yuan-Ti, ale to co słyszał nie było szczególnie zachęcające) ale wciąż mu do końca nie ufał (pamiętał jak chciał zostać sam w komnacie Atmotepa), choć starał się tego nie okazywać.

Andraste przeprosił za to jak ją potraktował gdy dostał propozycję poślubienia księżniczki, mówiąc że jest mu przykro i że będzie zawsze ciepło wspominał ich znajomość, ale chyba oboje nie byli w nastroju do dłuższej rozmowy.

W końcu wrócili do sekretnej komnaty Atmotepa.

- Sprawdźmy teraz dokładnie tę księgi i pentagram, szczególnie wy Mistrzu Orrynie I Mistrzu Tecie. Szukamy portalu do uruchomienia.



Asmodian 26-03-2021 10:54

Czarodziej przywitał upragnioną chwilę odpoczynku z radością, którą wykorzystał, aby ponownie rzucić się w wir pracy. Grimuar tworzenia golemów był bardzo cennym nabytkiem, a w przyszłości zamierzał wykorzystać kilka co ciekawszych projektów opisanych w książce.
Gnoma nie interesowała zbytnio magiczna biżuteria, którą pozostawił raczej dla Amiry, i szlachty, lubiącej zapewne błyskotki. Sam zaś zajął się badaniem nieco mniej imponujących przedmiotów.
Kula z dziwnego kamienia okazała się aktywowaną na rozkaz magiczną lampą. Gnom uśmiechnął się na myśl, że będzie mu bardzo pomocna w trakcie nocnych badań, bo jego oczy nie były już tak młode jak kiedyś. Gogle, które również badał właśnie z powodu wzroku właśnie również mogły mu się przydać. Szczególnie, że mając je założone, rozróżniał o wiele więcej szczegółów w ciemnym korytarzu. Gdyby miał je na sobie zanim weszli, być może dałoby się uniknąć tej niepotrzebnej śmierci tego najemnika. Co prawda wiedział, czym ryzykuje, ale i tak nie było to konieczne.
Ostatnim przedmiotem, na którym się skupił była misa. Już po zdobieniach na jej szerokim brzuściu gnom dostrzegł symbole dywinacji. Czarodziej widział takie misy i zawsze chciał mieć jedną. Szklane kule do wróżenia zawsze kojarzyły mu się z tanim wróżbiarstwem, praktykowanym przez niewprawnych magików, oszustów i szarlatanów. Misa jasnowidzenia zaś, była czymś o wiele potężniejszym i gnom cieszył się już na samą myśl na jakie pytania zechce poszukać odpowiedzi.

Teleportacja. Tak, na ten problem misa mogłaby odpowiedzieć. Choć z drugiej strony magik wolał to rozwiązać własną wiedzą.

Krąg widoczny na podłodze pracowni i księga, będąca zapewnie kluczem i aktywatorem były jedynie fizycznymi oznakami pewnego faktu, nie do końca znanego przeważającej większości śmiertelników.
Proste umysły tłumaczyły sobie teleportacyjną podróż natychmiastowym przeniesieniem obiektu z jednego punktu, do drugiego. Karygodne uproszszenie, jednak całkowicie zrozumiałe, biorąc pod uwagę ograniczoną percepcję zwykłych śmiertelników, niewprawnych w sztukach magicznych. Dla większości magików jednak, rzeczywistość był nieco inna, a przynajmniej, problematyczna do ustalenia.
Znanym dla magików był fakt, że rzeczywistość w której egzystowali, była jedynie jedną z wielu. Złożona z pewnych żywiołów, z których każdy posiadał własną rzeczywistość, tworzyła materialny świat, który można było dotknąć. Stabilny i na tyle statyczny, by przebywanie w nim było bezpieczne. Istniało jednakże o wiele więcej rzeczywistości, mniej lub bardziej stabilnych, zwanych roboczo wymiarami, do których podróż była pod pewnymi warunkami możliwa.

Gnom prowadził już swoje skromne badania nad podróżami międzywymiarowymi. W jego księdze widniało zaklęcie międzywymiarowych drzwi. Działało ono na zasadzie kierunkowanego załamania rzeczywistości w ten sposób, aby umożliwiać podróż w jednym jedynie wymiarze, jednak przy zastosowaniu pewnej formuły matematycznej i odpowiedniego słowa klucza, niejako oszukiwał on prawa panujące w danej rzeczywistości powodując, że dało się przemieścić magika nawet o pięćset stóp od miejśca, w którym rzucił zaklęcie. Dużo prostsza sztuczka, którą opanował o wiele wcześniej, polegała na podobnej formule, jednak zarówno słowo klucz, jak i liczba współrzędnych do równania była o wiele mniejsza, jednakże sam zasięg przemieszczenia był dalece krótszy, choć znacznie szybciej można było je dokończyć, co przydawało się nawet w czasie walki.

- Muszą tu być współrzędne - gnom gadał do siebie, szukając symboli na misternie przygotowanym kręgu - Każdy obiekt znajdujący się w jakiejś rzeczywistości posiada współrzędne, jak na mapie. W ten sposób sam wszechświat upewnia się, że ktoś jest tam, gdzie być powinien. To tutaj, to krąg teleportacyjny. Potężne zaklęcie, potężne. Łączy jeden punkt rzeczywistości, z innym. Jakim? Tego nie wiadomo, ale na to pytanie musi odpowiedzieć księga - mamrotał do siebie zaaferowany znaleziskiem gnom.
- Wpierw trzeba określić znaczenie symboli, które odpowiadają za określenie naszej aktualnej rzeczywistości. Następnie trzeba określić symbol odpowiedzialny za odległość i kierunek przesunięcia, oraz znaleźć słowo aktywujące! - Powiedział głośno gnom sięgając po księgę - Prościzna! - zakrzyknął i zaczął wertować wolumin aby po chwili zmarkotnieć i zasępić się - No, może nie do końca..-


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172