Lord Melkor | 17-03-2021 20:01 | Andraste zbliżając się do skrzyni, ponownie zaczęła słyszeć dziewczęcy głos w głowie. Czuję że się zbliżasz. Uratuj mnie!
Gdy podniosła ciężkie wieko skrzyni, jej oczom ukazał się widok królewskich wręcz skarbów: Złote i srebrne monety. Kamienie szlachetne. Miedziane misy i kielichy. Broszki, kryształy, figurki i inne elementy ozdobne.
Oprócz nich znajdowała się tam również zdobiona lira.
- ”Nareszcie” - odezwał się uradowany głos.
- ”Dlaczego zajęło ci to tyle czasu”?! - zapytał chwilę później z wyraźnym wyrzutem.
[media]https://i.pinimg.com/564x/5c/33/b6/5c33b632d642bc0b1a62e1b0ac5f7bd5.jpg[/media]
- ”Musieliśmy najpierw zająć się Atmatepem i jego sługusami…” - odpowiedziała skonfundowana bardka. Potrząsnęła głową z lekkim niedowierzaniem. - ”Czekaj, jesteś gadającą lirą?!”
Andraste wyczuła w umyśle coś na kształt zrezygnowanego westchnienia. ”Jestem zaklętą lirą geniuszu! Cóż, skoro jesteś moją wybawczynią, tym razem wybaczę ci tą gafę. A teraz zabierz mnie stąd czym prędzej, bo mam wrażenie, że już wieki siedzę w tej zakurzonej norze!”
- ”Dobrze, już dobrze. Po tym co przeszliśmy można być zdezorientowanym.” - powiedziała barska biorąc lirę do rąk.
- ”Skoro zrozumiałaś swój błąd” - “odpowiedziała” bardziej wyniośle, niż mógłby to zrobić niejeden władca. - ”A teraz zdradź mi proszę, kim są moi wybawcy? O ile oczywiście macie jakieś imiona. Ten Rashad był na tyle głośny, że pewnie wszyscy w promieniu kilku mil go słyszeli. Ale reszta z was jednak się nie przedstawiła.”
- Chyba będziemy się dobrze dogadywać. - zaśmiała się bardka. - Ja nazywam się Andraste Ravalar, ta oto to kobieta to Amira, kuzynka Rashada - tego głośnego jak to nazwałaś, ten niskiego wzrostu, ale wielkiego umysłu czarodziej zwie się Orryn, natomiast ten o nieco wężowatej urodzie to Tet. A ci dwaj zacni wojownicy to kapitan Nadal i Akram. - przedstawiła wszystkich towarzyszy.
- “Ja nazywam się Erin’midh… ale możesz mi mówić Erin” - odpowiedział instrument, teraz już mniej wyniośle.
- Miło mi poznać. Jak długo właściwie byłaś tu zamknięta? - spytała eladrinka.
- ”Naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na te pytanie. Wydaje mi się, że jestem tu już od wieków. Ten psychopata zamknął mnie tu przed śmiercią, bym umilała mu czas moją muzyką.”
- Przeszukajmy wszystko, tylko ostrożnie - Rashad zwrócił się do pozostałych.
Wszyscy zabrali się więc do pracy. Zachowując możliwą ostrożność, skierowali bohaterowie skierowali swe kroki w stronę znajdujących się w pomieszczeniu pozostałych skrzyń i naczyń. Otwarte kufry mieściły w sobie skarby podobne do tych, na które natknęła się Andraste. Monet było na tyle dużo, że samo ich zliczenie byłoby jedynie stratą ich czasu.
Aby rozpoznać, które z przedmiotów zaklęte były magią mogącą im pomóc, Orryn rozpoczął rzucanie rytuału, który wyczuliłby jego zmysły na wykrywanie magicznej emanacji.
W tym czasie reszta towarzyszy zaczęła kłaść na ziemi poszczególne przedmioty tak, aby magowi łatwiej przyszło rozpoznanie poszczególnych aur. Ci którzy zajęli się sprawdzeniem glinianych wazonów, z odrazą odkryli, że wypełnione były zabalsamowanymi i wysuszonymi ludzkimi narządami: mózgami, sercami, jelitami i innymi wnętrznościami.
Po około dziesięciu minutach gnom rozpoznał, że oprócz liry eladrinki zaklęte były również wypolerowana sfera wykonana z jakiegoś białego kamienia, pięknie zdobione naramienniki z brązu, srebrna broszka w kształcie zwiniętego węża, miedziana wypolerowana misa, złoty pierścień z osadzonym w nim obsydianem, sejmitar z rękojeścią i pochwą z kości słoniowej, różdżka oraz figurka w kształcie gryfa.
Silną magią emanowała również magiczna księga, leżąca na piedestale przy jednej ze ścian komnaty. Opasły tom wydawał się być ciągle pokryty piaskiem i kurzem, nawet gdy Tet kilkakrotnie starał się je odgarnąć z okładki.
-Czy jest tu coś przydatnego? - zapytała Amira małego gnomiego czarodzieja, jednocześnie przymierzając biżuterię z ukontentowaną miną przywołującą na myśl wizerunek kota, który właśnie napił się śmietanki.
-Zaiste skarb godny sułtana. -Rashad podobnie jak jego kuzynka przyglądał się z zadowoleniem zgromadzonych bogactwom.
-Niestety chyba nie damy rady tego wszystkiego wynieść, skupmy się na najcenniejszych rzeczach i magii. - Szlachic oglądać sejmitar i figurkę gryfa w których Orryn wyczuł mistyczną moc.
-Komus udało się zlokalizować tę niewiastę w opalach, która odzywala się do Andraste? - dodał po chwili.
- Tak znalazłam ją. - odpowiedziała Andraste wskazując na lirę.
-I to właśnie ta lira krzyczała do ciebie o ratunek kobiecym głosem? - zdziwił się Rashad, patrząc sceptycznie na instrument.
- Hmm...coś mi tu nie pasuje. Wciąż nie znaleźliśmy jego biblioteki, albo czegoś w tym rodzaju. Ta księga, to tylko manuał tworzenia golemów. A gdzie zapisywał wiedzę o magii? - zastanawiał się na głos Orryn.
Gdy gnomi mag zajęty był wnikliwą analizą magicznych trofeów, Rashad podszedł do otwartego sarkofagu maga, by na wszelki wypadek sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyli. Nachylając się nad nim stracił na chwilę równowagę i ciężko oparł o dno trumny. Głuchy odgłos świadczył o pustej przestrzeni znajdującej się poniżej. Upewniwszy się że dno można podnieść i odłożyć, dostrzegł że pod spodem ukryta była metalowa dźwignia...
-Jest tu jakaś dźwignia… nie wiemy gdzie prowadzi i czy nie uruchamia jakiś pułapek, więc proponuje nieco odpocząć zanim to sprawdzimy.- Rashad zobaczył że większość członków jego drużyny wygląda jak nie na na rannych to przynajmniej na zmęczonych.
Amira burknęła coś niezrozumiałego pod nosem a potem odezwała się głośno:
- To może ta brzękliwa panienka nam powie co tam jest z wdzięczności za ratunek - spojrzała na trzymaną przez Andraste lirę.
W odpowiedzi lira przekazała eladrince wyniosłym, suchym tonem:
- ”Czy ja się przesłyszałam, czy ta wypudrowana kwoka właśnie nazwała mnie ‘brzękliwą panienką’?”
- Auć. Widzę, że panie z podobnych sfer. - zaśmiała się pod nosem Andraste. - W skrzyni w której była zamknięta jest pełno złota, mis, figurek, kryształów i wiele innych błyskotek. Chociaż nawet gdyby nie było, to dostajecie z kuzynem Makarydię i księżniczkę w nagrodę za te wyprawę, aż tak chciwi jesteście, że chcecie jeszcze więcej? - rzuciła z delikatną nutką szyderczości w głosie.
- ”Chociaż mówię to z trudnością Andraste, to jednak ta baba poruszyła ważną kwestię. Jeśli chcecie się dostać do pracowni maga, to musicie przejść przez tamte wrota. Kilka razy widziałam, że aby je otworzyć szperał w tym swoim zakurzonym sarkofagu.”
- Rozumiem… - bardka uważnie wsłuchiwała się w słowa liry. - Rashadzie, pociągnij proszę za tą dźwignię którą znalazłeś. - powiedziała po chwili patrząc na swojego byłego kochanka.
Rashad zamrugał, zastanawiając się czy jego kuzynka właśnie została obrażona przez gadającą lirę? Chociaż wyglądało to jakby Andraste rozmawiała sama ze sobą. Ale po chwili tylko machnął ręką i pociągnął za dźwignię.
Żelazny pręt stawiał przez chwilę opór, lecz wreszcie ustąpił pod siłą ramienia wojownika. Metalicznemu zgrzytowi towarzyszył odgłos poruszenia się kolejnych mechanizmów i wkrótce po tym część ściany, znajdująca się po przeciwnej do wejścia stronie komnaty ustąpiła, otwierając drogę do ukrytego korytarza.
Andraste teatralnie wskazała ręką w stronę otwartego przejścia.
- Zapraszam do pracowni Atmatepa. - powiedziała z przebłyskiem satysfakcji w oczach.
Amira podążyła za bardką zastanawiając się w jaki sposób można podziękować lirze, bo co taka lira mogłaby lubić robić.-Ze skupieniem przygryzła wargę ponieważ nic jej nie przychodziło do głowy zapytała Andraste:
- Czy wiesz może co lubią liry? Wypadało by wynagrodzić brzęczącą panienkę za przysługę. Zapytaj się jej proszę czy nie wie czegoś więcej na temat portalu albo Serca Makarydii.
- Wydaje mi się, że wystarczy że weźmiemy ją ze sobą. - odpowiedziała z uśmiechem bardka. Dziwnie rozmawiało jej się z Amirą, nie wymieniły ze sobą zbyt wielu zdań, zresztą bardka miała wrażenie, że kobieta za nią nie przepada.
-To dobrze, w takim razie weźmy ją ze sobą. A jak będzie przydatna, to możemy jej wymienić struny na nowe albo zaolejować pudło rezonansowe, odświeżyć lakier albo co tam liry lubią. - odpowiedziała Amira, chociaż widać było że skoncentrowana już raczej była na wejściu do pracowni nieumarłego czarnoksiężnika.
- Świetnie, to sprawdźmy już tę pracownię a później odpoczniemy- Rashad wskazał ostrzem rapiera na otwarte przejście.
Śmiałkowie ruszyli niezbyt długim korytarzem, który wydawał się być częściej używany niż mijane do tej pory zapomniane przez czas przejścia. Po chwili stanęli przed jeszcze jednymi kamiennymi drzwiami. Solidnymi i pozbawionymi jakichkolwiek zdobień.
-Orryn, czy wyczuwasz tu jakąś magię? - spytał się Rashad, rozglądając się za potencjalnymi pułapkami.
Gnomi czarodziej skupił się na blokujących przejście drzwiach i rzeczywiście rozpoznał, że przejście chronione jest barierą, stworzoną przy pomocy magii odpychania. Niezwłocznie podzielił się też tym faktem z resztą.
-Jakaś magia ochronna powiadasz, Tet zostały ci jakieś nieumarłe sługi? Jeśli tak, niech któryś z nich otworzy te drzwi. - Rashad wolał zachować ostrożność.
- Żaden z nich niestety się... nie ostał - odpowiedział wężowy mag.
-Ktoś ma pomysł jak otworzyć te drzwi ostrożnie, nie uruchamiając jakieś magicznej pułapki?
Yuan-ti uważnie przyjrzał się emanacji bijącej ze strony wrót.
-Hmm. Taaak... Sądzę że zwykły czar rozproszenia magii, powinien pozwolić na pozbycie się bariery.
Czarodziej rozpoczął tajemny zaśpiew i skierował swą laskę w powietrze. Wszyscy w pobliżu, którzy byli wrażliwi na magię poczuli coś, jakby powietrze przed nimi roztrzaskało się w drobny mak. W następnej chwili też kamienne przejście ustąpiło i otworzyło się na niewielką, acz wysoką komnatę, oświetlaną złowieszczą poświatą, bijącą z magicznego kręgu narysowanego na jej środku. Po przeciwległej stronie komnaty znajdował się ołtarz wykuty z czarnego marmuru. Na nim zaś spoczywała wielka księga, oprawiona w czarną skórę, do której błyskawicznie podbiegł, wyraźnie podekscytowany Tet.
-Tet, stój! Tu mogą być kolejne pułapki! - rzuciła zaniepokojona eladrinka.
Mag yuan-ti jednak nawet na chwilę nie zatrzymał się na jej ostrzeżenie i tuż po dotarciu do księgi zaczął prędko wertować jej strony, studiując zawartość.
-Orryn sprawdź to pomieszczenie pod kątem magii. Szukamy przede wszystkim jakiegoś portalu - Dodał Rashad, rozglądając się z ciekawością po pomieszczeniu. To starożytne miejsce mocy robiło wrażenie.
Gnomi mag w rzeczy samej wyczuł magiczną emanację ze strony magicznego kręgu, który w jakiś sposób połączony był z księgą, którą pilnie studiował Tet. Aura magii przemieszczania mogła świadczyć o tym, że znajdujący się na ziemi obszar wykorzystywany był - między innymi - do teleportacji.
- Uważaj. Księga może uaktywnić krąg. Nie zrób jakiegoś głupstwa z tą ksiegą - Orryn zakończył magiczne badania i wyciągnął rękę, by zerknąć do ksiegi.
Yuan-ti odwrócił się, błyskawicznie widząc sięgającego po tom maga, blokując mu do niego dostęp. Jego wzrok przez chwilę przepełniony był olbrzymim gniewem, lecz prędko powrócił do typowej beznamiętności.
- Bez obaw Mistrzu Orrynie. Wiem co nieco o sekretach tej księgi i najlepiej będzie jeśli to ja upewnię się najpierw jakie niebezpieczeństwa mogą na nas czyhać z jej strony.
-Dobrze, to niech Orryn i Tet zbadają tę ksiąg i krąg do teleportacji a w międzyczasie proponuje odpocząć zanim opuścimy to miejsce. - Podsumował Rashad, który sam czuł zmęczenie ostatnimi wydarzeniami i tymi wszystkimi starciami i pułapkami, które spotkały ich w grobowcu, a to że został nominalnie sułtanem i sytuacja z Andraste też nie pomagały.
- Tak właśnie zamierzałem zrobić Rashadzie, jednak mój konfrater ma na ten temat inne zdanie. Zdaje mi się, że zdecydował już za nas wszystkich - Orryn poprawił okulary na swoim długaśnym nochalu i zerknął podejrzliwie na Teta - Nalegam, abyśmy zerknęli tam razem. Dla dobra wszystkich i całej wyprawy - wyjaśnił, choć stanowczym głosem magik.
- Tet, jesteś dla mnie bardzo cennym członkiem naszej wyprawy i nie chciałbym żebyś zostawał sam w takim miejscu, nie wiemy czy po śmierci Atmatepa nie ma tu żadnych zagrożeń -Odezwał się Rashad, próbując podejść weżowego nekromantę od innej strony.
Czarodziej zgodził się z widoczną niechęcią, twierdząc że znacząco może wydłużyć to rozpoznanie w jaki sposób przenieść grupę w pożądane miejsce. Opuściwszy pracownię, ostatecznie wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek. |