Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-07-2019, 19:24   #1
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
[D&D 5E] Pieśń pustyni. Klątwa piasku (+18)

[media]http://www.youtube.com/watch?v=cEci_nFvQ0E&feature=youtu.be [/media]
Nul Agbar – to tu mieści się stolica Makarydii i siedziba jego Sułtańskie Wysokości, Murafaty III. Codziennie do portu wpływają i wypływają z niego dziesiątki statków, a karawany przekraczają bramy niekończącym się sznurem wozów wypełnionych wszelkimi możliwymi towarami.




Miasto jak co dzień tętniło życiem, czego dowodem był gwar, panujący na jego ulicach, pomimo potwornego upału. Chociaż słońce wzeszło zaledwie przed kilkoma godzinami, żar bez litości lał się z nieba. To jednak wydawało się nie przeszkadzać strażnikom pałacowej bramy, którzy nie okazywali jakichkolwiek oznak zmęczenia wysoką temperaturą. Dwie niewzruszone sylwetki, ubrane w lśniące pancerze i dzierżące włócznie o złotych grotach, przypatrywały się uważnie grupie śmiałków, która stawiła się tego dnia na wezwanie Wielkiego Wezyra, Khusebeka.




Wnoszenie przez gości broni na teren posiadłości Jego Sułtańskiej Wysokości jest zakazane. Złóżcie ją tutaj, a zwrócona zostanie wam przy wyjściu – przekazał jeden z żołnierzy.

Przybysze w każdym razie nie sprawiali w oczach strażników wrażenia szczególnie niebezpiecznych. Respekt mogło wzbudzać jedynie dwóch mężczyzn.

Jednym był ten uchodźca z Varudżystanu, którego zdecydowanie zbyt często widywano w pałacu. Pewnie kolejny szlachetka, który wszędzie szuka sposobności, by popisać się przed karczemnymi dziewkami. Bajki o jego wyczynach i męstwu wykazywanym w walce były z pewnością przesadzone, a sam ”Jaśnie Wielmożny Panicz” większość potyczek spędzał zapewne za plecami ochroniarzy.

Drugi mężczyzna, również bogato ubrany i nienagannie uczesany, chociaż nie wydawał się tak wysportowany jak cudzoziemiec, to jednak było w nim coś, co przyprawiało o ciarki na całej skórze. Było to o tyle zaskakujące, że w normalnych okolicznościach powinien sprawiać wrażenie miłego jegomościa.

Na wezwanie stawiły się też dwie kobiety. Wysokiej Tabaxi zdecydowanie należał się szacunek, lecz co takie drobne ciało mogłoby zrobić, gdyby przyszło jej walczyć z cięższym przeciwnikiem? Krążyły plotki, że służyła w sułtańskiej marynarce wojennej. Zresztą czemu tu się dziwić? Każdy okręt chciałby móc skorzystać z dobrej fortuny, jaka płynęła z obecności tej rasy w pobliżu. Do tego była niezwykle urodziwa, nawet dla przyzwyczajonych do towarzystwa ludzkich kobiet żołdaków, lecz...

Srażnicy przez moment przenieśli wzrok na drugą z kobiet i od razu się zarumienili. Płomiennowłosa piękność, równie wysoka co Tabaxi, charakteryzowała się urodą jeszcze bardziej egzotyczną niż młody szlachcic, lub ostatni z tej zgrai. Obaj zbrojni zastanowili się, czy sami nie powinni zgłosić się do Wezyra, byle tylko mieć możliwość towarzyszenia i obrony tej niezwykłej elfki.

I właśnie... na ostatniego przybysza, chociaż było to niezwykle niekulturalne, trzeba było spoglądać z góry. Siwy gnom był równie często widywany w pałacu co „Szlachetka”. Ten jednak miał zdecydowanie gorszą opinię wśród żołnierzy, którzy mieli okazję usłyszeć jego "historyjki" w karczmach. To, dlaczego zwariowany staruszek został uznany przez Wezyra, jako godny udziału w misji, było zagadką, której strażnicy nie byli w stanie rozgryźć.


Skończywszy rewizję ekwipunku, strażnicy przepuścili przybyłych przez bramę, gdzie czekała już na nich kolejna dwójka żołdaków. Ci poprowadzili gości Wezyra w stronę głównego pałacu ścieżką z kostki ułożonej w zawiłe wzory. Droga prowadziła pod górę po wzniesieniu tak, że kompleks pałacowy wydawał się górować nad miastem. Uwagę przykuwała też niezwykle zielona trawa, najprawdopodobniej codziennie pielęgnowana przez zastępy ogrodników.

Gdy wreszcie dotarli do jednego z głównych budynków kompleksu, przybyli poprowadzeni zostali wzdłuż szerokich, dobrze oświetlonych, półotwartych korytarzy pałacu. Z zewnątrz docierała do nich woń kwiatów i śpiew kolorowych ptaków. Pałac zdawał się być miejscem znajdującym się w całkowicie innym świecie.

Po kilku minutach doszli wreszcie przed wielkie, zawile zdobione drewniane drzwi.
Pamiętajcie by okazać należyty szacunek Jego Wspaniałości. – warknął jeden z ich eskorty, po czym zapukał trzykrotnie i z pochyloną głową czekał na odpowiedź.

Drzwi otworzył jeden z pałacowych sług, ubrany prawie tak kolorowo jak ogrodowe ptaki, które śpiewały w cieniu ogrodowych drzew.
– Jego Wspaniałość, Wielki Wezyr jego Sułtańskiej Wysokości, oczekuje was. – powiedział uniżenie i wprowadził przybyłych do wielkiej, dobrze oświetlonej przez nieoszklone okna, sali.

Na podłodze pomieszczenia stało kilka niskich stoliczków otoczonych miękkimi poduszkami do siedzenia, a na każdym z nich leżały patery apetycznie wyglądających przekąsek, takich jak karmelizowane owoce, daktyle, orzechy i kawałki ciasta sezamowego.

W pokoju panował przyjemny chłód, zupełnie jakby upał panujący na zewnątrz nie miał wpływu na temperaturę. Prawdopodobnie było to efektem jakiegoś mającego umilić życie magicznego urządzenia, których według opowiadań w pałacu było mnóstwo. Siedząca pod jedną ze ścian harfiarka grała przyjemną dla ucha melodię, umilając czas wszystkim tam obecnym. Światło wpadało do środka przez otwarte łukowe okna i wyjścia tarasowe.




Przy jednym z tych okien, nad jedynym w sali wysokim stołem, pochylone były dwie postacie, wpatrujące się w rozłożone na meblu pergaminy. Młodszy był dobrze zbudowanym mężczyzną o twardych rysach twarzy i surowym spojrzeniu. Jego sylwetka przypominała trochę dzikiego kota, gotowego w każdym momencie skoczyć na ofiarę.


Drugi z mężczyzn był wyższy od pierwszego, lecz nie tak umięśniony. Pomimo tego cała jego sylwetka zdawała się emanować dostojeństwem i wzbudzać respekt. Postać ta znana była chyba wszystkim w Makarydii. Wielki Wezyr był wyprostowany i ubrany w ciemne szaty. Jego ciemne oblicze również było surowe, lecz spokojne niczym posąg wyrzeźbiony z onyksu. Nie to jednak przykuwało wzrok, lecz jego oczy, wydające się świecić niby roztopione złoto. W jednej ręce trzymał zakończone kryształem, berło o kształcie skrzydlatego węża.


Przybycie gości odwróciło uwagę mężczyzn od przeglądania dokumentów. Młodszy spojrzał na nich i zmrużył niebezpiecznie oczy. Możliwe, że oczekiwał osób sprawiających bardziej... heroiczne wrażenie.

Wezyr z kolei wyszedł im naprzeciw i rozłożył ramiona w geście powitania. Jego głos był niski i głęboki. Nie podniósł głosu, lecz słowa jego roznosiły się po całej sali.
Witajcie. Czekaliśmy na was. Siadajcie i posilcie się. Mamy wiele spraw do omówienia.


Gdy tylko przybyli posilili się i ugasili pragnienie schłodzonym winem figowym, podanym przez kolorowo ubranego sługę, ich zleceniodawca ponownie zabrał głos.
– Zapewne każde z was zastanawia się nad tym czego może dotyczyć zadanie, do którego wykonania zechcieliście się zgłosić. Dla części z was informacje, które za chwilę przekażę mogą być już znane. Niemniej pragnąłbym was prosić, aby szczegóły naszej rozmowy pozostały tajemnicą. Otóż nasz Pan, Najwspanialszy z Władców, Ojciec Makarydii, Jego Wielkość Sułtan Murafata III, toczy bitwę z potworną klątwą, nałożoną na jego ród przed stu laty za zło, jakie zesłał na swój lud. Z niekłamanym żalem wyznać wam muszę, że walkę tę, niestety, przegrywa – wypowiadając ostatnie słowa, głos Wezyra na moment się załamał. Była to pierwsza oznaka jakichkolwiek emocji okazanych przez mężczyznę od momentu przybycia grupy.

Szczegóły co do tego kiedy to wszystko się rozpoczęło i przez jakie katusze przechodzi Jego Światłość nie muszą wam być znane. Co do klątwy, pewnie część z was zna opowiadania o tragedii, która przed stu laty spotkała Morroc.

Khusebek zamknął swe świetliste oczy i wziął głęboki oddech, zupełnie jakby starał sobie przypomnieć coś, czego świadkiem był dawno temu.
Dwudziestego roku panowania Jaśnie Oświeconego Sułtana Murafaty I wydano święty dekret. Mieszkańcy górniczego miasta, słynącego z wydobycia jednych z najwspanialszych klejnotów Makarydii, mieli doznać zaszczytu wzięcia udziału w rytuale, który miał przywrócić ziemiom naszego kraju urodzaj i zieleń jakimi szczyciły się przed wiekami. Całe rodziny wyszły przed uroczyście udekorowane miasto, aby przywitać ich ukochanego władcę. Nie mogli mieć jednak pojęcia, jak straszny czeka ich los tego dnia. Zaślepiony diabelskimi podszeptami Sułtan, nie wiedział, że obrzęd ten nie tylko nie zesłałby dobrobytu na jego kraj, ale sprzedał dusze nieszczęsnych mieszkańców mocom piekieł. Mroczna energia uwolniona tego dnia przeniosła całe Morroc wraz z jego ludem prosto w czeluście piekielne, na jego miejsce zaś zsyłając zastępy niewyobrażalnych okropieństw.
Obszar ten owego dnia zmienił się w ziemię obiecaną, jednak nie dla ludu Makarydii, lecz dla sił ciemności. Pełni wściekłości mieszkańcy miasta zwrócili się do bogów, aby wysłuchali ich ostatniej prośby i przeklęli ród Murafaty, człowieka, który zapieczętował los ich i ich rodzin. Bóstwa widząc jaka tragedia rozegrała się owego dnia, wysłuchały ostatnich wołań swych wyznawców i obłożyli sułtańską krew klątwą. ”Trzy pokolenia przeminą, a z krwi twej nie ostanie się nawet jedna kropla!” – słychać było słowa dobiegające z nieba, donośnie niczym grzmot.


Wezyr ponownie otworzył oczy i ciężko westchnął, po czym ciągnął dalej.
Trzecie pokolenie właśnie przemija, a my wciąż nie jesteśmy w stanie nic zaradzić na tę klątwę. Najpotężniejsi magowie i kapłani z całego kraju starali się zrobić wszystko co w ich mocy, by zdjąć przekleństwo, lecz na próżno. Ciemność, którą zaklęcie jest związane z duszą Sułtana jest zbyt potężna. Zdawać by się mogło, że wyczerpaliśmy już wszelkie możliwości. Jedynym co mogłoby być na tyle potężne, by przełamać klątwę wydaje się wykorzystanie Serca Niebios. Według podań i legend artefakt ten jest w stanie przełamać wszelką klątwę i uleczyć każdą chorobę. Tę właśnie misję chciałbym złożyć w wasze ręce. Cała Makarydia liczy na waszą pomoc.
 

Ostatnio edytowane przez Koime : 30-08-2019 o 16:04.
Koime jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172