|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
26-10-2019, 14:00 | #21 |
Administrator Reputacja: 1 | Gharth pożegnań nie lubił... i nie miał nic przeciwko temu, że nikt, nawet pies z kulawą nogą nie zainteresował się ich wyruszeniem na wielką batalię ze stworem o bardzo złej reputacji. |
27-10-2019, 14:44 | #22 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
28-10-2019, 17:08 | #23 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mother always said: Don't lose! |
28-10-2019, 17:25 | #24 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
28-10-2019, 18:07 | #25 |
Reputacja: 1 | Halvar przyjął fiolkę. - Myślę, że powinniśmy zostać. Zaczekajmy na zjawę. Przyjrzyjmy się jej. Jeżeli uznamy, że jej siła nas przytłacza, to pójdziemy do pustelnika. Mamy świętą wodę. Cóż może nam zagrozić? - rzekł paladyn z ufnością. - Ale rozpalmy ogień na cmentarzu. Żeby w razie konieczności nie walczyć w ciemności
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
28-10-2019, 18:10 | #26 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Draugdin był dzisiaj jakiś rozkojarzony. Wzrok miał jakby nieobecny. Tyle tylko że przynajmniej rozmowy towarzyszy do niego docierały i na co byc może z zewnątrz nie wyglądało przyswajał i zapamiętywał ich treści i znaczenie. Przyjął dodatkowy ekwipunek w postaci fiolki z wodą święconą, lusterka i zatyczek do uszu. Przyjrzał się towarzyszom wysłuchawszy wszystkich opinii. , po czym dodał od siebie. - Moim zdaniem Malcolm ma rację i równie dobrze możemy stawić czoła potworowi tu i teraz z tym co sami posiadamy i z dostępnym sprzętem. Jednak jeśli będziecie się upierali co do tematu pobłogosławienia broni to nie będę się upierał i odwodził was od tego pomysłu tylko jak to mówią: jak nie możesz ich pokonać to lepiej się do nich przyłącz. Ja jestem gotów na obie opcje. - Powiedział paladyn spokojnym głosem.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
28-10-2019, 21:28 | #27 |
Reputacja: 1 | Brody Mocy Przygotowania do walki były dość krótkie. Rozpalono kilka ognisk wokół grobowca, namaszczono oręż świętą wodą, kilka flaszeczek skitrano, aby wykorzystać je jako pociski. Na podorędziu były jeszcze srebrne lusterka i woskowe zatyczki do uszu. I to w sumie tyle. Plan zaiste godny prawdziwych bohaterów. - Mamy ogień, świętą wodę. Cóż może nam zagrozić? Słowa Halvara wlały w serca wszystkich otuchę i odwagę, tak niezbędną w tego typu zadaniach. Bohaterowie przygotowali broń, zaklęcia i ustawili się wokół grobowca. W napięciu i wielkim podnieceniu oczekiwali na pojawienie się mrocznej zjawy. Tego jednak co nadeszło nie spodziewał się żaden z nich. Ledwo słońce skryło się za horyzont, cmentarzysko ogarnęły nieziemskie wręcz ciemności. Rozpalone ogniska okazały się zbyt małe, zbyt liche, aby choćby w najdrobniejszym stopniu rozproszyć mrok, który zawładnął okolicą. Powietrze stało się zimne i lepkie. Silne porywy wiatru ze wschodu niosły ze sobą wyraźną woń zgnilizny i rozkładu. Kompani spojrzeli po sobie, ale żaden z nich nie zdążył wypowiedzieć choćby słowa. Gdyż każdemu z nich szczęka opadła ze zdziwienia i przerażenia. Potężny snop oślepiającego światła wystrzelił w niebo. I choć światło wszystkim kojarzyło się z ciepłem i bezpieczeństwem, to w bijącym z grobowca blasku było coś złowrogiego, zimnego, przerażającego i złego do szpiku kości. Gdy oczy wszystkich przyzwyczaiły się do potężnej jasności, członkowie Bród Mocy dostrzegli kobiecą sylwetkę majaczącą we wnętrzu świetlistego snopu. Wiatr przybrał na sile, a dłonie i wargi w momencie wszystkim posiniały. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - mrożące krew w żyłach zawodzenie roztrzaskało w drobny mak panującą do tej pory cmentarną ciszę. Jej odłamki wbijały się boleśnie w uszy bohaterów, ale ich zapobiegliwość przyniosła pożądane efekty. Żaden z nich nie ucierpiał w skutek rozdzierającego duszę wycia banshee. - Któóóóóż śmiaaaaaaaał? Któóóóóóóóóóóóóóóż! - zaszlochała zjawa - Koooooooomuuuuu życieeeeeee nieeeeeeeeeee miiiiiiiiiiiłłłeeeeeeeee! Sathara Żadnego bohaterstwa nie da się zaplanować, może się ono jedynie przytrafić - tak przynajmniej zwykł mawiać pewien mędrzec z dalekiego kraju słynącego z piwa i knedlików. Nie pytajcie, co to knedliki. Opowiem o tym innym razem. Ważne jest że bohaterstwo przydarzyło się Satharze. Wahała się tylko chwilę. Bojowy okrzyk dzikuski rozniósł się gromkim echem po leśnych ostępach. Wraz za nim pomknął oszczep. Ostry, żelazny grot przeszył powietrze ze świstem. Chwilę później jeden z wilkołaków, stojący najbliżej uciekającej dziewczyny, zawył przeraźliwie z bólu i ku zaskoczeniu Sathary zwalił się na ziemię. Jego kompanii dosłownie zastygli w miejscu. Dzikuska wyczuła ich strach. Powietrze dosłownie wypełniło się jego kwaśny, lepkim zapachem. Dopiero teraz dziewczyna dostrzegła, że napastnicy nie byli żadnymi wilkołakami, a jedynie ludźmi, którzy mieli na sobie wilcze futra i maski. Młoda dziewczyna, która jeszcze sekundę temu nie była pewna swego losu. Odetchnęła z ulgą i z uśmiechem na twarzy zaczęła biec w kierunku swej wybawczyni. Sathara była nadal zaszokowana, gdy leśne echo przyniosło ze sobą wilcze zawodzenie. wycie nie pochodziło jednak od wilkołaczych przebierańców, ale o kogoś zupełnie innego. Kogoś skrytego w leśnym gąszczu. Kogoś niebezpiecznego i złego. Dzikuska nie miała, co do tego żadnych wątpliwości. Młoda dziewczyna w tym czasie dobiegła do Sathary i złapała ją za rękę. - Tędy - pisnęła i pomknęła przed siebie. Zaszokowana dała się porwać nad wyraz silnej dziewczynie i przez ramię obserwowała tylko jak czterech mężczyzn w wilczych skórach pochyla się nad swym martwym kompanem. *** Dziewczyny przebiegły przez las kilkanaście metrów, przeskakując nad połamanymi i powalonymi drzewami. Satahara chciała o coś zapytać, zażądać wyjaśnień, ale młoda dziewczyna syknęła tylko groźnie. - Cicho! Zachowanie było to całkowicie niezrozumiałe i niezwykle niewdzięczne. Dziewczyna pędziła przed siebie, nie zważając na protesty i szarpanie się dzikuski. Za ich plecami po raz kolejny odezwał się zawodzący wściekle wilk. - Szybko, to już niedaleko - rzuciła dziewczyna, oglądając się z lękiem za siebie. W furiackim pędzie dziewczyny pokonały kolejne kilkadziesiąt metrów. Sathara dostrzegła przed sobą jakiś dziwny, niesamowicie jasny, świetlisty blask. Nie było to żadną miarą ognisko, gdyż kolor światła był biały i niezwykle klarowny. Młoda dziewczyna, a za nią dzikuska, przeskoczyła niewielki kamienny murek. Po kilku krokach Sathara zorientowała się, że znajdują się na cmentarzu. Stare, w większości poprzewracane nagrobki, wyglądały niczym pochylone płatki zwiędłych kwiatów. Kilkanaście metrów przed nimi znajdował się wysoki grobowiec od którego bił świetlisty blask. Wokół niego zebrało się pięciu mężczyzn z bronią w ręku. Każdy z nich wyglądał na mocno przerażonego. Wilcze zawodzenie dało się słyszeć po raz kolejny. tym razem wycie było niesamowicie głośne i bliskie. Sathara obejrzała się za siebie, bojąc się że goniący ich wilk jest tuż za ich plecami. Ku jej zaskoczeniu nie dostrzegł jednak nikogo.
__________________ >>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<< Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul! |
31-10-2019, 11:52 | #28 |
Reputacja: 1 |
|
31-10-2019, 13:19 | #29 |
Administrator Reputacja: 1 | Mądre rady, by zdobyć odpowiednie błogosławieństwa, zostały zlekceważone, a że Gharth nie chciał się spierać ani rozbijać drużyny, to pozostał razem z innymi i wziął czynny udział w przygotowaniach. A te, jak się później okazały, zdały się psy na budę. Przynajmniej w większości. Zatkanie uszu na szczęście przyniosło pożądany efekt i wrzaski banshee nie zrobiły na nikim wrażenia, ale ogniska... To była porażka. Ich światło przygasło, a zimno, jakie zapanowało, mroziło do szpiku kości. Nie dość jednak na tym, że wszystko poszło nie tak, jak się tego Gharth spodziewał, to jeszcze wyglądało na to, że w całą sprawę wmieszał się ktoś trzeci, ktoś, kto zamierzał unicestwić, lub może nawet porwać banshee, której sylwetka zdawała się blednąć... co mogło być tylko złudzeniem, spowodowanym stopniem jaskrawości snopu światła, w którym tkwiła elfka-upiór. A Gharth był przekonany, że światło to, dziwnie zimne, jakby źródło panującego dokoła chłodu, nie jest dziełem dziewczyn, które wybiegły z lasu. Rzucił w stronę światła wykrycie magii, a potem zaczął się rozglądać dokoła, usiłując wypatrzyć innych uczestników tego zdarzenia. Wyglądało na to, że banshee jest chwilowo bezbronna, ale to nie znaczyło, że nagle zrobiło się bezpiecznie. - Czy tam ktoś jest? - spytał, gdy zdało mu się, że widzi jakieś błyski. - Koło bramy? |
02-11-2019, 22:22 | #30 |
Reputacja: 1 | Paladyn po zniesieniu drwa na ogniska i odpaleniu ich długo wcierał wodę święconą w swój wielki miecz. Cieszył się, że będzie mógł dobyć tego oręża. Zazwyczaj nie miał tyle miejsca, żeby móc w pełni wykorzystać jego możliwości.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |