Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2019, 18:13   #1
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
[PF 18+] W poszukiwaniu Kami Księżyca [Przerwana]

Rok 7215 kalendarza imperialnego (4715 AR), XXVI Pharast, wiosna

Mistrz Dwadzieścia Palców zadbał, aby podróż mogąca trwać wiele miesięcy zajęła zaledwie kilka chwil – dwa kroki wystarczyły, by z wspaniałego i uporządkowanego Goka przenieść się do hałaśliwego i zadymionego Longshadow. Zajmujące się głównie przetopem pozyskiwanej w niedalekich górach rudy miasto było ostatnim miejscem, w którym jego magia wykryła ślady obecności Kami Księżyca. Bohaterowie musieli kontynuować poszukiwania na własną rękę, kierując się na północ, w stronę większego i bardziej imponującego Skelt, położonego na urwisku nad Błyszczącą Rzeką. Tam niestety trop się urwał, i dopiero po dwóch tygodniach bezczynności, spędzonych na poznawaniu tutejszej, jakże nietypowej kultury, coś się wydarzyło. Lokalny agent Pathfinder Society szukał śmiałków, którzy rozprawią się z duchem nękającym niedaleką wioskę - to był dla nich! Może zagubiony w obcym miejscu kami postradał zmysły?

Ale to już inna historia…


Nirmathas, gdzieś na rzece Toroundel

Czarna Mgła nie przypominała smukłych, misternie zdobionych statków, które upiększały swą obecnością rzeki w Tian Xia. Była przysadzistą, prostą, acz praktyczną prostokątną barką o niewielkich żaglach, mającą jakieś dwadzieścia kroków długości i dziesięć szerokości. Braki w estetyce zdecydowanie nadrabiała poczuciem solidności i wytrzymałości. Mieścił się na niej nie tylko spory zapas drewna, ale także, chociaż niezbyt wygodnie, cztery osoby wraz z wierzchowcami, i jeden wilk. Kapitanem barki był Walren, krasnolud w średnim wieku, o krótkich, jasnych włosach, powiązanej w warkoczyki brodzie i ogorzałym od słońca i wiatru obliczu. Zawód żeglarza był nietypowy dla przedstawicieli jego rasy, lecz on wydawał się czerpać ogromną przyjemność z żeglugi – nie mówił wiele, ale widoczne na jego twarzy zadowolenie podczas mistrzowskiego kierowania łodzią wystarczał. Poza nim jedyną załogę Czarnej Mgły stanowił Ewem, pokryty bliznami, potężnie zbudowany mężczyzna, pochodzący z dzikiej krainy zwanej Kellidem. Bardzo słabo znał wspólną mowę, wystarczająco jednak, by rozumieć polecenia krasnoluda.

Kilka dni temu, zatrzymując się w wiosce Stehold, do niedawna nękanej przez złośliwego ducha, kapitan zaproponował grupce przybyszy z daleka transport w dół rzeki w zamian za ochronę przed ewentualnymi zagrożeniami, które mogą wypaść na nich z głębin Fangwood. Ci, zmęczeni zarówno po przygodzie z nieumarłym, jak i świętowaniu wiosennej równonocy z wdzięcznymi mieszkańcami, nie mieli nic przeciwko - im oraz ich wierzchowcom nie przeszkodzi przecież parę dni na wodzie, prawda? Podróż barką w dół rzeki upływała spokojnie i bez niespodzianek, dając okazję do podziwiania nowych krajobrazów. Równinny teren ustąpił miejsca gęstej i mrocznej puszczy, która okalała Toroundel z północy i południa - ogromne drzewa sięgały praktycznie do samego kamienistego brzegu rzeki, przez większość dnia rzucając głębokie cienie na wodę. Bystre oczy dostrzegały przemykające wśród zarośli mniejsze i większe zwierzęta, a czasem i znacznie dziwniejsze stwory. Widać było, że Fangwood to tętniące życiem i dzikie miejsce - zaledwie w paru miejscach wdarła się w nie cywilizacja w postaci niewielkich przyczółków drwali, którzy walczyli z lasem o drewno, spławiane potem aż do stolicy regionu. Te mijane przez Czarną Mgłę były w większości puste, co najwyżej kilku mężczyzn pozdrawiało ich z oddali - wyręb zaczynał się tutaj dopiero po równonocy, więc nie wszyscy zdążyli jeszcze dotrzeć.


Parę dni spokoju dało bohaterom okazję do zastanowienia się, co dalej. Wykonanie zadania i uratowanie mieszkańców wioski przed duchem było powodem do dumy, lecz nie takim, jakiego się spodziewali. Okazało się, że był on jedynie „zwyczajną” niespokojną duszą, nie mającą nic wspólnego z Kami Księżyca, chociaż Hira był mocno przekonany, że jego cel jest gdzieś niedaleko – co jednak to dokładnie znaczyło, nie wiedział. W odległości rzutu kamieniem? Dzień marszu stąd? Czuł jedynie, że to gdzieś w dole rzeki... Qara i Lao mieli w tym czasie inną zagwozdkę - co w tych stronach robią Hei Dangao? Yutu dowiedziała się, że bluźniercze wypieki zostały przywiezione przez handlarza, który zmierzał w stronę stolicy regionu, Tamran. Czyżby sekta, o której było głośno lata temu w ich ojczyźnie, odżyła na innym kontynencie?

Ponure rozważania przerwał Walren, podchodząc do drużyny z uśmiechem na twarzy
- Za tym zakolem jest już Kassen! Zatrzymamy się w nim na parę dni, uzupełnimy zapasy, mam też kilka spraw do załatwienia – stwierdził kapitan - Potem jeszcze tylko tydzień i będziemy w Tamran -
Zgodnie z jego słowami, zaledwie kilkanaście minut później barka wypłynęła na prosty odcinek rzeki. Na przestrzeni mili gęsta puszcza ustępowała tu miejsca niewielkiemu, ogrodzonemu solidną palisadą miasteczku, będącemu zapewne rozrośniętą osadą drwali. Kassen leżało w większości na południowym brzegu Toroundel, zaledwie kilka z kilkudziesięciu domostw stało na północy, tuż obok skromnego mostku. Przeważająca większość zabudowań była drewniana, co nie zaskakiwało, zważając na dostępność surowca, o dość prostej, acz solidnej konstrukcji. Teren dookoła palisady został wykarczowany, ktoś nawet pokusił się o zasianie maleńkich poletek tuż pod samą puszczą.
Mniej więcej w połowie zabudowań, na drewnianym pomoście, Yutu dostrzegła kilka postaci - musieli na nich czekać, gdyż zamachali energicznie, gdy tylko zobaczyli barkę.
- Ha, może w tym roku zobaczymy bohaterów wracających z Wiecznopłomieniem? - mruknął Walren, szykując Czarną Mgłę do przybicia.

 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 19-12-2019 o 19:08.
Sindarin jest offline  
Stary 27-12-2019, 02:12   #2
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Mężczyzna dostojnej postury stał z noga opartą na burcie barki i leniwie obserwował brzeg puszczy Fangwood. Hira Shēngwong, wędrowny samuraj na służbie Księcia Księżyca, był młodym człowiekiem, ale dziedzictwo niebiańskiej krwi które płynęło w jego części rodu wraz z naukami jakie odebrał w świątyniach Lasu Duchów potrafiły zwieść obserwatorów co do jego wieku. Jasne pasma w ciasno związanym koku i starannie przyciętej brodzie nie były oznaka starości, a jedynie przebłyskami platynowych włosów anielskiego przodka wiele pokoleń temu. Tak samo wiele osób myliło narzucony podczas szkolenia umiar w działaniu z mądrością lat - czymś co raz na jakiś czas mogło mieć równie dobry efekt.

Pod wpływem jakiejś niewielkiej fali na rzecze barka zakołysała się i Hira w pośpiechu cofnął się bliżej środka pokładu. W swojej zbroi o egzotycznych, trójkątnych łuskach, pływałby raczej kiepsko, a jeszcze gorszym przypadkiem byłoby zgubienie swojego długiego, zakrzywionego miecza w odmętach Toroundel tuż przed atakiem. Po nieudanej przeprawie przez ocean którą podjął zanim Mistrz Dwadzieścia Palców zorganizował swoją wyprawę, żegluga Toroundel, przy dobrej pogodzie i w dodatku z kapitanem który dla odmiany znał swój fach, była przyjemnością. Wszak płynęli już parę dni bez żadnych przygód, dotarli do osławionego Fangwood, a Oni prowadziły go w dół rzeki tropem zaginionego Kami.

- Jakie to sprawy będziesz załatwiał w Kassen, Walren? - młodzieniec, odkąd opuścili Tian Xia, błyskawicznie stawał się coraz bardziej nieokrzesany. Przestawał tytułować ludzi jak należy - jak choćby Walrena kapitanem - i skracał dystans jaki powinien trzymać do innych klas jako samuraj i sługa boży. Zaprawdę, gdyby mon na pancerzu, trudno byłoby zgadnąć że to jeden z szlachetnych potomków rodu Shēngwong - a już na pewno ktoś ze starszyzny uznałby za stosowne naprostować jego braki etykiety. Tutaj, w Nirmathas, taka otwartość i bezpośredniość mogła zjednywać mu to ludzi, a Książę Księżyca którego jadeitowy półksiężyc nosił na szyi być może pochwalał taką otwartość na inne sposoby myślenia, ale w patrząc w kategoriach ojczyzny popełniał jedną śmiertelną obrazę za drugą.
- Mam przesyłkę dla burmistrza ze Skeltu, widzisz, czasami dorabiam sobie jako goniec, Czarna Mgła jest pewniejsza niż konie - krasnolud wyszczerzył się radośnie - Muszę też dogadać szczegóły odbioru drewna z Gildią Drwali. Sezon się zaczyna - rzucił obojętnie. Widać, że była to dla niego rutyna, i to nie sprawiająca mu takiej radości jak żegluga.


- W takim razie wygląda że spędzimy w Kassen kilka dni. Zobaczymy jak ludzie tu żyją i jak świętują i sami damy się poznać, to jasne - przerwał i uśmiechnął się szeroko do któregoś ze wspomnień ze Skelt - Ale może chcecie dowiedzieć się czegoś zanim ruszymy dalej do Tamran? - to pytanie skierował do Yutu i Quara - Albo o tutejszych duchach? - sam Hira starał się przywołać w pamięci to, co duchy szeptały mu po nocach o Kassen. Kogo on mógłby odwiedzić? Czy byli tu jacyś znani prorocy którzy rozjaśniliby proroctwa które na niego spadały? Członkowie Stowarzyszenia Obieżyświatów którzy mogliby dopomóc mapami lub okazją do zarobienia kilku przysług? A może był tu księgozbiór wielkiej wartości do którego zajrzeć lub zielarka słynąca z ziół które być może było warto dodać do ceremoni herbacianej? Wszak w mieście był prawie tysiąc mieszkańców, bo w przeciwieństwie do pozostałych osad nie był to tylko rozrośnięty obóz drwali.

Kiedy dobijali do nabrzeża, zmówił modlitwę o natchnienie do rozmów z ludźmi od swojego patrona. Czasem ta łaska spływała na niego, a czasem musiał zapracować na nią sam.
- A od ilu lat już nie wracają? I czym jest ten Wiecznopłomień? - odwrócił się do krasnoluda z obliczem rozjaśnionym szczerą chęcią zrozumienia czegoś nowego.
- Zawsze wracają! To takie tutejsze zawody dla młodzików, co to by chcieli poszukiwaczami przygód, jak wy, zostać. Wysyłają ich do niedalekiej krypty, skąd mają przynieść Wiecznopłomień - świecący klejnot. Wszystko jest przygotowane, żeby dzieciaki nie zrobiły sobie większej krzywdy. A potem jest niezła feta!
- Do krypty Ekata Kassena, założyciela tej osady? - upewnił się, choć słyszał o emerytowanym podróżniku który jako pierwszy zaprowadził tu jako taką gospodarność.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 27-12-2019 o 22:27.
TomBurgle jest offline  
Stary 28-12-2019, 13:53   #3
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Ten który został nazwany Qara, siedział na pokładowych deskach ze skrzyżowanymi nogami. Chociaż plecy miał wyprostowane, przez zwalistą i lekko otyłą posturę sprawiał wrażenie jakby się garbił. Sprawiał też wrażenie jakby nie oddychał i w ogóle się nie poruszał. W istocie, po ciemku przypominałby jeden z pakunków wypełnionych towarami przeznaczonymi na handel. Tak samo z resztą ciężko było go obejść.

Rysy żółtawej twarzy zdradzały hongalskie pochodzenie... ale mało kto w okolicy wiedział kim są, albo gdzie mieszkają hongalowie. Skośne oczy bardzo rzadko otwierały się szerzej niż na pół paznokcia. Pucułowate, zaczerwienione poliki oraz wyraźne usta, w połączeniu z łysą głową i brakiem brody, nadawały trochę obcego, a nawet niepoważnego wyglądu. Wrażenie potęgowały wąsy wyrastające dopiero przy kącikach ust oraz opadające tuż poniżej poziomu brody - rzecz normalna w Tian Xia, lecz tu... co najwyżej dziwna i przywodząca na myśl stepowych orków lub hobgoblinów.

W przeciwieństwie do towarzyszy, nie nosił żadnej zbroi, czy oręża. Ciało, dość szczelnie odziewał w zwykłą szatę o długich połach, związaną szerokim pasem. Pod spodem miał spodnie ze zwykłego materiału. Wszystko w pomarańczowo - fioletowych barwach. Obok, na pokładzie stały zwykłe, drewniane chodaki. Ktoś mógłby rzec że strój bardziej przypomina fikuśną piżamę, niż ubranie podróżne. Jednak zaplamione nogawki utwierdzały w przekonaniu że olbrzym właśnie w ten sposób przemierza lokalne trakty.

Qara nie był zaskoczony umiejętnościami Mistrza Dwadzieścia Palcy. Przyjmował takie dziwy, nawet nie zastanawiając się, w jaki sposób działają. Wiedział że zrozumienie przyjdzie wraz z pełnym zrozumieniem ciała i duszy. Z początku był jednak trochę zły, gdy wyprawa nie zakończyła się po pierwszych dwóch dniach. Zanim wyruszyli w drogę, schował w swej komnacie słój z ciasteczkami i jak na złość zapomniał go ze sobą wziąć. Był pewny że mistrz o tym wiedział i dlatego tak szeroko się uśmiechał gdy ich żegnał.

Mając do dyspozycji wyłącznie własne oczy, twój punkt widzenia będzie ograniczony – odpowiedział Qara... w zasadzie nie wiadomo czy Yutu, czy też na pytanie Hiry. Głos miał miękki i przyjemny dla ucha.
 
Jaracz jest offline  
Stary 28-12-2019, 00:04   #4
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Rodzina Shengwang miała na swoich usługach wiele osób. Najbardziej znaną i lubianą przez Yutu był samsarianin – Mistrz Dwadzieścia Palców. Jak rodzice, czy może i dziadkowie pozyskali jego usługi? Aasimarka nie miała pojęcia. Okazało się też że nie znała wszystkich jego możliwości pomimo lat nauki pod jego czujnym okiem.

Nowy świat jaki zobaczyła po drugiej stronie portalu zachwycił. Po części podobny, ale jakże różny! Przyzwyczajona do tego, aby ktoś się nią zajmował i że zasługuje na najlepsze materiały oraz ubrania od razu podchwyciła nową modę i związane z nią nowinki. Dziwnie jej było jednak opuścić zupełnie znane tereny i nie mieć ciągłego towarzystwa swoich służek. Zajmowanie się samą sobą i jeszcze do tego wierzchowcem zaczęło jej zajmować większość wolnego czasu. Tym bardziej, że uroda kobiety była nietypowa. Podobnie jak jej kuzyn Hira, Yutu była niebiańskiej krwi. Nie byli do siebie jednak podobni. To co rosło na głowie Yutu to nie były włosy, a bardzo starannie przystrzyżone, białe jak śnieg pióra. Przez lata staranie układane przez służki pod czujnym okiem rodzicielki. Na twarzy i dłoniach arystokratki można było zauważyć inne ptasie cechy. Jej oczy były żółto-złote, a jej paznokcie wyglądały jak pazury. To co jej rodzina starannie ukrywała pod warstwami makijażu i ubrań była zrogowaciała skóra przypominającą tą z ptasich nóg. Potomkini rodu Shengwang musiała być idealna, wspaniała i wartościowa. Była kluczem do prestiżu rodziny. Tym bardziej, że została pobłogosławiona przez samego Tsukyio. Jego święty symbol, zielony książyc, widniał na środku jej czoła jako przypomnienie tego wydarzenia.

Aasimarka cieszyła się, że jest daleko od domu. Pocieszała się, że ma przy sobie swojego ochroniarza. Qara był dla niej ostoją spokoju. Nie został jeszcze spaczony intrygami dworu, czego raczej nie mogła powiedzieć o swoim kuzynie oraz jego tajemniczej towarzyszce. Wyglądało na to, że Hira uwolniony od wpływu swojej rodziny porzucił całą wyuczoną etykietę. Może byli daleko od domu, ale to nie znaczyło, że przestał być przedstawicielem rodu. Yutu nie pochwalała jego zachowania, co zdążyła mu wytknąć kilka razy. Lecz bez skutku. Może jej rodzice mieli nieco racji nazywając tamtą część rodu „nieokrzesanymi barbarzyńcami”.

- Jesteście wielka pomocą Warlen-sama. - Te obce imiona brzmiały bardzo dziwnie z tradycyjnymi grzecznościowymi zwrotami języka tian. Yutu nie była jednak tak chętna zapominać o kulturze osobistej jak Hira. Co ostatecznie robiło z niej straszną sztywniaczkę.

- Będziemy czekać na was jak skończycie swoje sprawy. Niekoniecznie mam ochotę brać udział w zabawie. To dobra rozrywka dla wioskowych dzieci. Nie przystoi nam się do tego zniżać - upomniała na koniec kuzyna. Z jakiegoś powodu miała jednak wrażenie, że jej nie posłucha. Do tego miała jeszcze większe przeczucie, że Qara też będzie chciał wziąć udział i tak skończy się na tym, że i ona w tym weźmie udział. Nie może przecież spuścić Hiry z oka.
 
Asderuki jest offline  
Stary 02-01-2020, 12:32   #5
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Lao siedziała w ciszy na jednym z pakunków, ściskając w dłoni wodze swego gniadego wierzchowca. Jej rysy były typowe dla elfów. Smukła o długich palcach i wyrazistych rysach. Oczy w kształcie migdałów lśniły na bladej twarzy objętej pasmami długi czarnych włosów. Lubiła oddech i spokój Jiāxīn, pomruki wydobywające się spomiędzy chrap wałaha. Tak jak dotyk żółwiej skorupy pod palcami drugiej dłoni. Wraz z kołysaniem fal wprawiały ją w przyjemne rozleniwienie. Tym bardziej, że A‘tuin spał.


Jego błekitnawą skorupę pokrywały misternie wymalowane, tuszem barwy ultramaryny, symbole. To je badały palce Lao, jakby szukając odpowiedzi, która mogła być w nich zapisana. Te znaki podpowiedziały jej duchy. Były podobne do znaków Tian, ale jednak… inne. Jakby z błędami. Ona czuła jednak, że to w tych niedoskonałościach kryje się tajemnica. Tak jak w liściu mącącym taflę idealnie gładkiego jeziora.

Wzrok czarnowłosej elfki wędrował po okolicy. Z zainteresowaniem przyglądała się brzegom szukając dobrych miejsc do przeprawy. Toroundel była silną rzeką. Wiedziała, że pod jej spokojną teraz taflą kryje się silny duch, który na początku wiosny bez trudu może wpaść w gniew. Gdyby tylko można było sięgnąć do tej siły…. Zaciągnęła się charakterystycznym aromatem rzeki i uśmiechnęła czując jak po plecach wędrują jej przyjemne dreszcze symbolizujące entuzjazm. Znów wędrowała…. A’tuin miał rację… jak zwykle. Cieszyła się, że zgodziła się pomóc swemu małemu Hirze.

Skupiła się na rozmowie z krasnoludem przysłuchując się jej bez słowa. Słowa… tak teraz gdy towarzyszył im jedynie szum fal, wiele ich padało i tonęło bezpowrotnie. Troskliwie przykryła A’tuina rękawem swego barwionego na czarno kimona. Czuła jak żółw poruszył się. Jego pysk delikatnie otarł się o wnętrze jej dłoni. Uznając to za znak odezwała się cicho.

- Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić. - Szepnęła i skupiła wzrok na mijanych domostwach.
 
Aiko jest offline  
Stary 02-01-2020, 16:11   #6
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- Dokładnie tak, sporo wiecie - stwierdził kapitan, po czym zmarszczył brwi, próbując zrozumieć słowa Quary i Lao - Ehm, miejscowi będa wam mogli więcej o tym opowiedzieć. A tymczasem wybaczcie, muszę dopilnować barki - po tych słowach wrócił pośpiesznie do steru.

Gdy Czarna Mgła zbliżała się do pomostu w Kassen, z brzegu dało się słyszeć kilka głosów pozdrawiających Walrena - krasnolud miał tu trochę znajomych. Przy samym pomoście na barkę czekało trzech brodatych mężczyzn. Dwóch z nich było potężnie zbudowanych i ubranych w proste, ale zadbane stroje: wełniane koszule i spodnie, a na to narzucone kamizelki ze skóry – typowy strój okolicznych drwali. Trzeci zaś, z włosami i brodą poprzetykanymi siwizną, był od nich starszy, lecz z pewnością kiedyś mógł ich przypominać, o czym świadczyły duże, spracowane dłonie oraz pewna energia w ruchach. Jego strój także się wyróżniał: znacznie bogatszy, z dubletem zdobionym we wzory drzew i liści. Nie było wątpliwości, że był jakąś znaczącą osobą, szczególnie że wystarczył jeden gest, by oba dryblasy bez wahania ruszyły, by pomóc Ewemowi przy cumowaniu Czarnej Mgły.

W tym czasie starszy mężczyzna powitał kapitana, biorąc go w niedźwiedzi uścisk, co biorąc pod uwagę różnicę wzrostu, wyglądało dość niezręcznie.
- Dobrze cię widzieć w jednym kawałku, Walrenie. Miałeś być w zeszłym tygodniu - w głosie mężczyzny dało się usłyszeć lekki wyrzut.
- Poza lasem zima dłużej trzymała, musiałem czekać na towary - odburknął niezadowolony kapitan, ale jego rozmówca wydawał się go nie słuchać. Zamiast tego przyglądał się drużynie.
- A kim są twoi egzotyczni pasażerowie? - nie czekając na odpowiedź, zwrócił się do bohaterów, kłaniając się i rozkładając ramiona - Witajcie w Kassen, podróżnicy! Zwę się Colbin Vetnar i jestem szefem tutejszego cechu drwali. Co was tu sprowadza? -
Qara i Yutu spojrzeli po sobie - mężczyzna brzmiał uprzejmie, ale oboje byli pewni, że to raczej wymuszona grzeczność.


Z brzegu dało się już dostrzec większą część Kassen. Poza prostymi zabudowaniami mieszkalnymi znajdowało się też kilka większych, wyróżniających się budynków, otaczających centralny plac miasteczka. Były dość charakterystyczne i nietrudno było odgadnąć ich naturę: będąca jedyną w pełni kamienną budowlą świątynia, dwupiętrowa tawerna z szyldem przedstawiającym siedem srebrnych monet, magazyn z dużym symbolem drzewa na drzwiach (identycznym jak ten na dublecie Colbina) oraz wysoki budynek, który na tych ziemiach był siedzibą przywódców osad oraz miejscem zebrań, sądów, a także zabaw i świętowania. Przed nim stał drewniany podest, używany zapewne do publicznych przemówień. Po głównym placu, a także odchodzących od niego promieniście uliczkach, kręciły się dziesiątki mieszkańców Kassen, załatwiając swoje sprawunki. Przybycie barki nie wzbudziło wielkiego zainteresowania, ale ci, którzy już zatrzymali się, by spojrzeć na pomost, przez dłuższą chwilę stali bez ruchu, ze zdziwieniem obserwując jej pasażerów. Zwyczajowe dla bohaterów stroje podróżne były najwyraźniej dla tutejszych wyjątkowo egzotyczne, a obecność wilczego towarzysza Hiry jeszcze bardziej ich wyróżniała.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 03-01-2020 o 06:52.
Sindarin jest offline  
Stary 08-01-2020, 13:21   #7
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Dziękujemy za przywitanie Vetnarze - Yutu schyliła głowę w zdawkowym ukłonie. - Poszukujemy kogoś, lecz w Kessen zatrzymujemy się tylko na czas postoju kapitana. Nie zamierzamy sprawiać kłopotów. Macie tutaj miejsce dla przyjezdnych mam nadzieję?
- Ależ jakie kłopoty! Każdy gość w Kassen jest mile widziany! W "Siedmiu Srebrnych" znajdzie się dla was miejsce, mogę posłać jednego z moich chłopaków, żeby zajął dla was kilka izb - mężczyzna, nie czekając na
odpowiedź, przywołał gestem jednego z dwóch dryblasów.
- Zbytek uprzejmości - kobieta ponownie delikatnie się ukłoniła. Wciąż nie czuła się komfortowo z tutejszą kulturą. Była bardzo odmienna od jej własnej.
- Warlen-san wspomniał o waszym tutejszym święcie..?
Colbin z lekceważeniem machnął ręką
- Żadne tam święto, tylko wymysły burmistrza. Zachciało mu się wydarzenia i rozrywek… dzieciaki bawią się w awanturników, zamiast zająć porządną pracą -
Hira nie zauważył wymuszonej grzeczności w głosie Vetnara lub postanowił przyjąć ją za dobrą monetę, za to z całą pewnością zwrócił uwagę na ostrożność Yutu bo na chwilę rzucił jej uważne spojrzenie.
Uważając by nie wpaść do wody Hira wyszedł na pomost, i trochę natchniony, a trochę wzorem kapitana przywitał uściskiem szefa drwali.
- Płyniemy do Tamran, Colbinie, a dokładniej popłyniemy z Walrenem i Ewem kiedy zakończą swoje sprawunki. Czyli za kilka dni, zgadza się? - upewnił się, zwracając się do krasnoluda, który kiwnął potwierdzająco głową.
- Co porządnego da się robić pomiędzy wydarzeniami? - odbił pytanie do Vetnara z szczerą ciekawością innego punktu widzenia niż ten przedstawiony wcześniej przez krasnoluda.
Mężczyzna z zaskoczeniem przyjął uścisk, ale widać było, że siła przybysza zrobiła na nim wrażenie.
- Ot, czymś normalnym się parać, zamiast włóczyć po świecie - rzucił, ale zaraz pojął swój błąd - Wybaczcie, nie chcę was urazić. Ale tu w Kassen dobry drwal czy rzemieślnik jest wart naprawdę wiele, a karmienie dzieciaków opowieściami o awanturnikach do niczego nie prowadzi. Poza młodymi opuszczającymi nas i nie wracającymi. - w głosie Colbina słychać było gorycz. Pokręcił głową - Ale nie zwracajcie panie uwagi na moje narzekanie. Mam nadzieję, że miło spędzicie te kilka dni - uśmiechnął się wymuszenie.
Qara również się uśmiechnął, ale szczerze.
Nie będziemy namawiać tutejszych dzieci, by szukały przygód w świecie. – rzekł, a uśmiech zniknął z jego twarzy – Ale wiem, że sama nasza obecność takie myśli może budzić. Diamentowa droga naucza jednak, że Kiedy przyjrzysz się dokładnie temu, co znajduje się na zewnątrz, zobaczysz samego siebie.
Lao w tym czasie przyglądała się wszystkiemu z zainteresowaniem. Długo nie wynurzała się z Lasu Duchów. W jednej dłoni trzymała rozglądającego się A'tuina, a w drugiej wodze.
- Jest może ktoś kto potrzebuje medyka? - Spytała jak to miała w zwyczaju, wędrując od wsi do wsi.
- Ee - Colbin zająknął się, nie wiedząc, co odpowiedzieć Qarze, ani Lao. Walren odwrócil się od niego, parsknąwszy cicho śmiechem - Nic mi o żadnych konkretnych chorych nie wiadomo, ale możecie zapytać w świątyni - ruchem głowy wskazał kamienny budynek - Miło was poznać, ale obowiązki wzywają. Jeśli będziecie szukać pracy albo chcieli coś załatwić, znajdziecie mnie w budynku cechowym. To ten przy rynku, tak oznaczony - wskazał wzór na swoim dublecie.
- To ten duży magazyn, obok dwupiętrowej tawerny, prawda? Walren, niesiemy tam coś? -
Hira podróżował lekko, czasami nawet zbyt lekko, ale wynikało to raczej z filozofii niż braku sił.
- Dao, idziemy! - zawołał na pomost półdzikiego psa z którym podróżował od opuszczenia Lasu Duchów.
- Kuzynie, proszę trzymaj go z dala ode mnie - Yutu pospiesznie ustąpiła z drogi wilkowi. Dla niej najważniejsza była teraz tawerna gdzie mogłaby odstawić konia. Od biedy dowiedzieć się czegoś o tym całym święcie - nie święcie.
Qara za dobrą monetę wziął brak odpowiedzi ze strony drwala. Gdy z pokładu zaczął zbiegać wilk, mnich również próbował ustąpić mu miejsca, ale trochę ospale i w przeciwnym kierunku niż Yutu. Gdy zaś zwierzę się zawahało nie widząc wolnej drogi zaczął się niezręczny taniec "kto kogo przepuści". W końcu olbrzymi hongal przeszedł na stronę pomostu na której stała Yutu niemal ją strącając do wody.
- Przepraszam… - powtarzał - przepraszam…
- Iiik! - niespodziewanie z sztywniackiej aasimarki wydał się bardzo dziewczęcy pisk. Zabalansowała na krawędzi w ostatnim momencie łapiąc równowagę. Zawstydzona spojrzała na Qarę z wyrzutem.
- Ostrożnie! - Hira rzucił się na pomoc, ale zanim wrócił się o te kilkanaście kroków było już po sprawie - Uff, jeszcze tym razem obeszło się bez kąpieli - rzucił, przesuwając wilczura nogą za siebie jakby chowając go za sobą.
- Uch, chooodźmy już zanim jeszcze bardziej się zbłaźnię… - jęknęła zawstydzona aasimarka.
 
Asderuki jest offline  
Stary 12-01-2020, 18:25   #8
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Krasnolud pokręcił głową na pytanie Hiry - Mam tylko torbę z listami, ale doceniam chęci - uśmiechnął się szeroko - Spotkajmy się wieczorem w karczmie, postawię wam po kufelku! - dodał, mijając swoich pasażerów i znikając w uliczkach Kassen. Ewem został na Czarnej Mgle, pomagając przy okazji w sprowadzeniu wierzchowców na suchy ląd. Bohaterowie postanowili od razu udać się do tutejszego zajazdu - podróż barką była przyjemna, ale perspektywa zjedzenia czegoś na stabilnym podłożu była bardziej niż kusząca.

Centralny plac Kassen nie był dzisiaj specjalnie zaludniony, ale liczne koleiny i ślady butów sugerowały, że w święta i dni targowe musi być tu dość tłoczno. Ignorując ukradkowe spojrzenia miejscowych, drużyna skierowała swe kroki w stronę wskazaną im przez Walrena. Z zewnątrz karczma Siedem Srebrnych wyglądała porządnie i przytulnie. Kamienne fundamenty wieńczyła dwupiętrowa konstrukcja z solidnych dębowych bali. Budynek miał niewielkie okna, ale przez ciemne szybki nie było zbyt wiele widać. Z wnętrza dochodził typowy dla tych lokali harmider rozmów, okrzyków oraz bezskutecznie próbującej się przez to przebić muzyki.

Obok postawiono niewielką stajnię, w której obecnie przebywały zaledwie trzy konie - najwyraźniej Kassen nie miało dziś zbyt wielu gości z daleka. Znudzony chłopak stajenny z zapałem podbiegł do bohaterów i przejął wodze ich wierzchowców, a jego jasne oczy skakały z jednej egzotycznej postaci na drugą. Gdy tylko odebrał ostatniego, stanął wyprężony z uśmiechem przed Hirą - nic nie powiedział, ale wyraźnie liczył na jakąś dodatkową rekompensatę za wykonaną usługę. Kolejny dziwny gest tutejszych…

Wnętrze „Siedmiu Srebrnych” było zaskakująco jasne jak na karczmę, co zawdzięczało wyjątkowo dużej liczbie świec i pochodni, z czego część wyglądała na magiczną. W głównej izbie znajdowały się cztery masywne podłużne stoły oraz kilka mniejszych, z czego zaledwie dwa były wolne. Pozostałe zajmowali głównie potężnie zbudowani mężczyźni i kobiety, zapewne drwale korzystający z ostatnich wolnych dni przed wyruszeniem na całe tygodnie w lasy. W głębi pomieszczenia, przy szynkwasie urzędował starszy, łysy mężczyzna z brzuszkiem – podawał kolejne piwa, przy okazji gawędząc z paroma osobami stojącymi obok. Tematu ich rozmów nie dało się usłyszeć, gdyż tonął w ogólnym gwarze panującym wewnątrz. Nawet grajek, który do niedawno próbował zagrać coś na lutni, zrezygnował i teraz z kwaśną miną opróżniał swój kufel przy barze.


Cały ten gwar szybko ucichł, gdy tylko bohaterowie weszli do środka. Rozmowy przycichły, i cała czwórka wyczuła na sobie kilkanaście spojrzeń – zaskoczonych, zdziwionych, a nawet podejrzliwych. Trwało to przez dobrych kilka sekund, aż do momentu, gdy do przybyszy podeszła młoda, zaledwie kilkunastoletnia dziewczyna. Była niewysoka i odrobinę pulchna, ale poruszała się z gracją i energią.
- Witajcie u „Siedmiu Srebrnych”! – miłą buzię ozdobił szeroki uśmiech - Jestem Asina. Czym możemy wam służyć? Mamy świetne ciemne z Kraggodanu, a mama przygotowała pyszny gulasz – zaproponowała typowe dla tych krain, a jakże nietypowe w Tian potrawy. Tymczasem pozostali bywalcy karczmy wrócili do swoich spraw, jedynie od czasu do czasu rzucając zaciekawione spojrzenie w stronę stolika, przy którym usiedli bohaterowie. Wyjątek stanowił jedynie grajek, najwyraźniej mający trudności z oderwaniem wzroku od nietypowej fizjonomii Yutu, oraz czwórka drwali, która wypiła już chyba o kilka kufli za dużo, a teraz rozmawiając wpatrywała się w bohaterów to z wrogością, to z pogardą, to ze zwykłym szyderstwem w oczach.

Gdy tylko Asina postawiła przed przybyszami zamówione napoje, stojący dotąd przy barze i rozmawiający z karczmarzem jegomość wyprostował się i ruszył wyraźnie w ich stronę. Mężczyzna był wysoki, bliski wzrostem nawet Qarze, ale zdecydowanie smuklejszy, co wyróżniało go na tle masywnych sylwetek drwali. Ubrany był w znoszony strój podróżny, na który miał narzucony ciemnozielony płaszcz z kapturem, który w połączeniu z niewielkim zarostem ukrywał większość rysów. Gdy podszedł i bez zaproszenia usiadł przy stoliku bohaterów, dało się dostrzec jego twarz, pokrytą drobnymi bliznami i wykrzywioną mało sympatycznym grymasem.

Zanim nieznajomy się odezwał, położył na blacie srebrny kompas ze złotymi zdobieniami - geometryczne wzory były wyraźnie wzorowane na sztuce starożytnego imperium Azlantu. Bohaterowie od razu rozpoznali w błyskotce wskazywacz, przydatne magiczne urządzenie, będące jednocześnie swego rodzaju odznaką używaną przez Obieżyświatów. Gest ten wyraźnie świadczył o tym, kim był ten ktoś, i zapewne też czemu w ogóle zainteresował się bohaterami.

- Mówcie mi Cygnar.- zaczął bezpośrednio, prawie że obcesowo - To was wysłali do załatwienia tego bałaganu w Stehold, tak? Zgaduję, że się udało? Opowiadajcie - mimo zdecydowanego braku ogłady, w jego głosie pobrzmiewała ciekawość, a brakowało wrogości.
 
Sindarin jest offline  
Stary 14-01-2020, 23:27   #9
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Kierując się do karczmy, Qara miał wrażenie jakby w tej krainie czas płynął inaczej niż w Tian Xia. Nierówno. I nie chodziło tu nawet o niezaprzeczalny fakt, że czekając na kolację, każda klepsydra jest odrobinę dłuższa. Tutaj miał wrażenie jakby co jakiś czas wszystko zastygało w bezruchu, nawet on sam, by dopiero po chwili ponownie ruszyć do przodu, wrócić do swych obowiązków i zadań. Patrząc po twarzach mieszkańców do tej pory, nie widział w ich spojrzeniu zrozumienia tego fenomenu. Nie wiedział nawet kogo miałby pytać, gdyż jak Mistrz Dwadzieścia Palcy wspominał: "Mędrcem jest nie ten, kto wieżę z ksiąg buduje, lecz ten kto wie jakiego koloru jest woda". Pozostawała jeszcze możliwość że są to halucynacje. Albo głód.

Burczenie w brzuchu sprawiło że Qara się otrząsnął z rozważań. W porę, by ujrzeć postawiony przed sobą kufel. Wziął go do ręki i już miał go wypić gdy w nozdrza wciągnął charakterystyczny zapach alkoholu i zrobił kwaśną minę. Przyglądał się przez moment kuflowi i jego zawartości, jakby chciał tam dojrzeć coś innego. Ze smutkiem go odstawił. W brzuchu znów mu zaburczało, a do stolika dosiadł się nieznajomy i zamachał kompasem.

Mnich przesunął kufel ze swoim piwem po blacie, przed mężczyznę który przedstawił się jako Cygnar. W drodze powrotnej zgarnął kompas, by przyjrzeć się mu z bliska.
 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 14-01-2020 o 23:31.
Jaracz jest offline  
Stary 14-01-2020, 23:35   #10
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Yutu Shengwang - odpowiedziała uprzejmie aasimarka. - Słusznie zgadujesz, to nas wysłano do Stehold. Misja zakończyła się sukcesem. Uwolniliśmy tamtejszych od nękającego ich ducha. Udało się to osiągnąć bez uszczerbku na liczebności drużyny jak i ich dobytku.

Inkwizytorka miała bardzo poważną minę zdając raport "przełożonemu". Nie do końca była pewna czy jest ich przełożonym. Nie miała okazji poznać wszystkich ani zostać wszystkim przedstawiona. Dlatego lepiej było być bezpiecznie uprzejmym. Był też inny powód jej zdawkowej odpowiedzi. Byli w miejscu publicznym i nie warto było o wszystkim paplać. Szczególnie, że ściągnęli uwagę kilku osób na sali. Zastukała nerwowo pazurkami o blat stołu. Brakowało jej jadłodajni z Tian Xia gdzie można było siedzieć jak człowiek, a nie majtać nogami z niewygodnych ław. Przynajmniej było tu gdzie odstawić muszkiet. Może ta broń spowodowała że ściąga taką uwagę? Jak na okolice miejsca jej wymyślenia nie widziała aby i tutaj była specjalnie popularna.

- Przepraszam, ale czy to w waszej kulturze normalne, ale tak bezczelnie się patrzeć na obce osoby? - zapytała kierując spojrzenie na Cygnara. - Bo mam wielką ochotę powiedzieć co uważam o takim zachowaniu.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172