Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2020, 09:18   #21
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
120 złotych monet! Kiedy Delamros usłyszał tę sumę, aż zagwizdał z zachwytu. Kurierowi musiało bardzo mocno zależeć, żeby ta wiadomość została dostarczona. Nawet dzieląc to na trzy osoby i tak wyjdzie ładna sumka. Miał tylko nadzieję, że nie będą mieli za dużego problemu ze znalezieniem tej całej Tary Cane. Może jednak warto było wyruszyć w tą podróż, już na samym początku złapali łatwy zarobek.

Gdy Milena z uśmiechem na twarzy, zgodziła się na dostarczenie przesyłki, Delamros poklepał po ramieniu Roegnera.

- Za 120 złotych monet, masz moją gwarancję, że ta przesyłka dotrze do pani Cane – uśmiechnął się, odsłaniając swój złoty ząb. Takie kwoty od razu wprawiały go w dobry nastrój, stawał się wtedy sympatyczny i pomocny. Cóż, czego się nie robi dla pieniędzy.

Miał duże problemy z zaśnięciem na trzeźwo. Po wypiciu kilku kufli piwa, zasypiał natychmiast i to niezależnie od miejsca. Teraz kręcił się cały czas, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji do snu. Napiłby się chociaż odrobinki alkoholu. Zauważył, że lekko zaczęły mu drżeć dłonie. Nie wiedział, czy było to spowodowane zimnem, czy też tęsknotą za mocnymi trunkami. Zawsze powtarzał, że „rzeczywistość jest wynikiem braku alkoholu.” Po godzinie rozmyślań, w końcu udało mu się zasnąć.

Rano postanowił, że chociaż część drogi pokona siedząc na dwukółce Edorima. Gdy usadowił się wygodnie, zauważył, że coś było przykryte brezentem. Przez chwilę próbował walczyć ze sobą, ale wiedział, że jest to walka z góry przegrana. Upewniając się, że Edorim go nie widzi, postanowił zaspokoić swoją ciekawość.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 25-04-2020, 08:26   #22
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Nie wiadomo czy to duszna noc spędzona przez pięć osób w nie za dużym pomieszczeniu schroniska czy też może zapowiedź pięknego dnia sprawiły, że wczesnym rankiem wszyscy byli już na nogach. Po skromnym posiłku tym razem złożonym z podróżnych racji żywnościowych popitych gorącą herbatą ziołową, którą poczęstował Edorim byli gotowi do dalszej drogi. Opatrunek założony na ranę Draugdina, która okazała się nie tak poważna jak na to wyglądało, oraz odpoczynek pozwoliły mu na regenerację sił. Czuł jeszcze ból, jednak nawet już nie kulał.

Roegner przekazał na ręce Mileny list oraz sakiewkę z monetami mówiąc, że chciał im zaproponować połowę tego co sam dostał, ale sto złotych monet nie bardzo się dzieli na trzy. Natomiast on sam powtarzając pod nosem jaki to był nieroztropny zgadzając się na to zlecenie, pożegnawszy się ruszył w drogę powrotną.

Drużyna od razu podzieliła między sobą świeżo zarobione nieco do przodu pieniądze. Równie dobrze mogliby teraz ten list wrzucić do urwiska czy strumienia. Jednak uczciwość, a przynajmniej Draugdina nie pozwoliłaby mu na to. Był bardzo honorowy. Poza tym chyba wszystkich intrygowała kwota za tak prostą usługę i z samej choćby ciekawości postanowili dostarczyć przesyłkę na miejsce.

Pomimo zapewnień Edorima, że on ze swoim osiołkiem będzie się strasznie wlókł drużyna postanowiła mu towarzyszyć. To znaczy dwie trzecie drużyny, gdyż Draugdin pomimo odniesionej dzień wcześniej rany głosował za tym, żeby iść tempem marszowym tym bardziej, że od schroniska droga prowadziła już tylko w dół. Mało tego. Zarówno Milena jak i Delamros wpakowali się się na dwukółkę jakby nie mieli zdrowych nóg. Dobrze, że wszyscy byli szczupłej budowy ciała i droga prowadziła w dół, gdyż w innym przypadku pojedynczy osiołek mógłby być biedny. Ci dzisiejsi poszukiwacze przygód pomyślał sobie wojownik niezauważalnie kręcąc z dezaprobatą głową.

Droga wiła się zakolami w dół doliny. Szybko zauważyli, że z każdym krokiem robiło się jakby cieplej, ale zrzucili to na fakt, że wstawał naprawdę piękny dzień i słońce wznosiło się coraz wyżej. Jednak ku zdziwieniu wszystkich w pewnym momencie minęli linię śniegu i weszli między zielone drzewa i krzewy. Wszystko kwitło i tętniło życiem, latały owady i biegały wiewiórki i inne małe gryzonie. Wyglądało to jak dwa nierealne światy, a jednak byli tu i teraz. Z tyłu za sobą mieli śnieg i zaspy, dookoła siebie wysokie, strzeliste i całkowicie ośnieżone góry. Natomiast przed sobą jak okiem sięgnąć mieli olbrzymią dolinę, tętniącą życiem i mieniącą się wszystkimi barwami wiosny. W oddali widzieli niewielką wioskę, do której bezpośrednio wiodła ścieżka.
Patrzyli na siebie z niedowierzaniem, natomiast Edorim jedynie uradowany kiwał głową.
- Mówiłem wam. Specyficzny mikroklimat. - Powiedział nie wyjaśniając niczego więcej.



Ruszyli dalej było nie było nadal w tempie biednego osiołka. Milena siedziała na zydlu obok Edorima i pogrążona była w niezobowiązującej rozmowie towarzyskiej z nim. Natomiast Delamros przysiadł na tylnym skraju dwukółki tam gdzie najwięcej bujało na każdym najmniejszym nawet wertepie. Ochłonąwszy z pierwszego wrażenia jakie wywarła na nich wszystkich dolina zaczął się najnormalniej w świecie nudzić. W pewnym momencie zmieniając pozycję na platformie wózka dotknął czegoś twardego. Praktycznie całość powierzchni dwukółki zakryta była szczelnie brezentem i solidnie obwiązana. Łotrzyk nie byłby sobą gdyby nie mógł dać upustu swojej ciekawości.
Wyczekawszy jak mu się wydawało odpowiedniej chwili postanowił zajrzeć co też tam kryje się pod przykryciem. Niestety pomimo starań się i wykorzystania wszystkich swoich umiejętności podczas próby odchylenia materiału brezent potwornie zaszeleścił.

Edorim odwrócił się momentalnie z groźnym wyrazem twarzy.
- Co się dzieje z tymi ludźmi? Gdzie się podziały zasady postępowania na szlaku? Zawiedliście moje zaufanie, żeby nie powiedzieć o wścibianiu nosa w nie swoje sprawy. - Powiedział głosem pozbawionym co prawda gniewu jednak wyraźnie nasyconym rozgoryczeniem i zawodem.
- Jestem zmuszony prosić was o zostawienie mnie i ruszenie do wioski w Waszym własnym tempie. To już niedaleko. Ja tu sobie odpocznę i pomyślę o okazanym braku wdzięczności. Potem gdy już ochłonę, ruszę ponownie w drogę. Mi się nigdzie nie spieszy.

Po minie Draugdina widać było, że chętnie udusiłby Delamrosa własnymi rękami. Nie znał zbyt dobrze Złotej Doliny jednak wiedział, że to dość mała i zamknięta społeczność i nie było sensu z góry robić sobie tu wrogów. Przeprosił Edorima w imieniu wszystkich. Poprawił tarczę zawieszoną na plecach i nie czekając na resztę drużyny miarowym krokiem ruszył ścieżką w dół doliny nie oglądając się czy za nim nadążają.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 25-04-2020, 18:32   #23
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Dziewczyna odebrała list od Roegnera i schowała go. Podziękowawszy za gościnę ruszyli dalej w drogę. Wszyscy byli zgodni, żeby udać się razem z Edorimem do Złotej Doliny. Jednak tempo jakie narzucił im osiołek sprawiło, że pożałowała tej decyzji.

Trzeba było jednak udać się piechotą - marudziła w myślach. Zaczęła jednak od rozpoczęcia rozmowy z woźnicą. Podobno czas szybciej mija przy dobrej konwersacji. Nawet i to nie pomogło. Dragonborn i człowiek usiedli, gdzieś w okolicach tyłu dwukółki czując każdy wybój, natomiast Milena towarzyszyła Edorimowi siedząc koło niego. Droga chyliła się ku spadkowi, ale siła grawitacji nie przyspieszyła marszu osiołka. Kręta droga w dół była rozświetlona przez poranne słońce, krajobraz był iście bajeczny. Tak rozmawiając i podziwiając widoki nagle coś usłyszała, a elfie uszy są dwa razy bardziej wyczulone niż u człowieka. Odwróciła się w tym samym czasie co Edorim. Przyłapał Delamrosa jak próbował zajrzeć pod brezent, na to elfica tylko pokiwała głową z zażenowania. Ten grzecznym acz nakazującym tonem ich wyprosił z dwukółki. Oczywiście posłuchała, bo nie będzie się sprzeczać z nieznajomym. Milena posłała Delamrosowi mroźne spojrzenie. Draugdin zrobił gorzej, bo w ogóle się nie odzywał. Tylko poszedł niczym niestrudzony tak po prostu.

-Obyś sczezł w najgłębszej zaspie do jakiej wpadniesz - rzuciła do człowieka po czym szybkim tempem odeszła od niego zostawiając bezpieczną odległość między nią, nim, a ich przewodnikiem. Była zła na Delamrosa, choć zanim dotrą na miejsce pewnie jej przejdzie. Resztę drogi, w poszarpanej tunice, szła w milczeniu.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 28-04-2020, 08:27   #24
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Żadna najpiękniejsza nawet melodia, nie mogła się równać z dźwiękiem brzęczących monet w sakiewce Delamrosa. To był chyba najłatwiejszy zarobek w jego życiu. Zero wysiłku, a zarobek naprawdę konkretny. Jakby się uprzeć, to w sumie mógłby już ruszyć swoją drogą, złota starczy mu na jakiś czas. Z drugiej jednak strony, kto wie, ile jeszcze zarobi podczas tej podróży.

Droga była bardzo przyjemna, chociaż czasami dość mocno bujało. Tak bardzo nie chciało mu się iść, że wolał mieć lekko obolałe ciało, niż męczyć się chodzeniem.

W końcu jednak, zaczęło mu się nudzić, ileż można podziwiać piękne widoki. Już od momentu wyruszenia w drogę, strasznie interesowało go, co też znajduje się pod tym brezentem. Nie myśląc za dużo, postanowił to sprawdzić.

Możliwe, że to przez wieczne nadużywanie alkoholu lub też po prostu zaczął się starzeć, ale popełnił błąd przy podnoszeniu brezentu, wszyscy, którzy siedzieli na dwukółce usłyszeli szelest. Dłonie łotrzyka coraz częściej go zawodziły, ale na razie postanowił, że nie będzie się tym jakoś szczególnie martwić.

Edorim był wściekły na Delamrosa, co również odbiło się na jego towarzyszach. Chorster nie pierwszy raz znajdował się w takiej sytuacji, na słowa Mileny tylko wzruszył ramiona i powoli ruszył za swoimi towarzyszami, pogwizdując cicho pod nosem.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 28-04-2020, 16:16   #25
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Ruszyli dalej ścieżką w dół. Dragonborn idąc jako pierwszy zmiął tylko przekleństwo pod nosem. Przybyli tu w poszukiwaniu przygód i łatwego zarobku, a jedyne co na tą chwilę dostali to jedynie zlecenie jako doręczyciele i atmosferę w drużynie jakby ktoś komuś stryja siekierą zabił. Czegóż jednak można się było spodziewać po grupie całkowicie przypadkowych osób spotkanych gdzieś w karczmie na szlaku. Może się jeszcze do grają, w końcu nadzieja umiera jako ostatnia.

Ścieżka wiła się leniwie w dół i aż przyjemnie było iść tym bardziej, że mroźna zima za sprawą jakiejś dziwnej anomalii pozostała za nimi, a tu panował iście letni klimat. Może to było za sprawą czarów. Tego raczej na pewno nikt nie mógł wiedzieć, a mało tego przypuszczalnie każdy mieszkaniec wioski, do której się szybko zbliżali prawdopodobnie miał na ten temat swoje własne zdanie.

Mniej więcej w połowie drogi coś, czego nikt inny nie zauważył przykuło uwagę niezawodnego elfiego wzroku. Milena wskazała coś towarzyszom, a oni postanowili to zbadać. W cieniu pobliskich drzew pod głazem wielkości półtora człowieka leżał niemalże całkowicie zagrzebany w trawie ludzki szkielet. W kościstych dłoniach trzymał jeszcze przerdzewiały miecz. Obok niego leżała książka zbutwiała do tego stopnia, że nie odważyli się jej dotknąć by się nie rozpadła. Jedyne co to ledwie widoczny aczkolwiek możliwy jeszcze do odczytania rzucał się w oczy tytuł: “[i]Korespondencyjny kurs dla bohaterów.”[/] Paradoksalnie.

Gdy już mieli ruszyć dalej coś się wydarzyło. Najpierw to usłyszeli potem dopiero zobaczyli. Odgłos jakby trawy wyrywanej źdźbło po źdźble i suchy chrzęst. Ze zgrozą patrzyli jak martwa od nie wiadomo kiedy czaszka szkieletu odwróciła się w ich stronę i zaczęła coś mówić. Wiedzieli, że gdy już raz ktoś usłyszy mówiącego szkieleta zapamięta ten głos do końca życia. Czaszka mówiła powoli jakby z trudem artykułując dźwięki.

- On tu jessst. Czas nagliiii. Do przesssileniiia zostałyyy cztery dni… - Na ich oczach czaszka opadła na bok jakby opuściły ją resztki sił. Jednak usłyszeli jeszcze ostatnie słowo. - Zaagłaadaaa! - Zapadła martwa cisza gdyż na moment zamilkły wszystkie ptaki i ustało bzyczenie owadów.

Wydarzenie to mogło zjeżyć włosy na głowie lub wywołać ciarki na ciele najmężniejszego nawet woja, także nie oglądając się za siebie ruszyli ścieżką w dół w tempie tym razem znacznie szybszym niż marszowego.

Jako że wyruszyli wczesnym rankiem do wioski dotarli około godziny ósmej rano. Napis na tablicy, którą przed chwilą minęli głosił: “Orzechówka. Liczba mieszkańców 247.”

Była to niewielka wioska położona nad jeziorem. Z daleka już było widać czerwone dachy i niebieskie ganki wyłaniających się zza ostatniego zakrętu budynków. Ponad domami górował nad wszystkim ogromny orzech o rozłożystej koronie, rosnący na nadbrzeżnym rynku. W jego cieniu zaś ulokował się bodajże jeden z najważniejszych budynków każdej miejscowości.
Tawerna.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 28-04-2020 o 16:20.
Draugdin jest offline  
Stary 04-05-2020, 11:09   #26
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Szli ścieżką w milczeniu w odpowiednich odstępach. Droga wiła się w dół, a pogoda dopisywała jak nigdy. Brzaskiem, gdy wyruszali to było chłodno, a teraz iście wiosna. Słońce ogrzewało jej włosy, które aż mieniły się jasnym kolorem. Widziała małe miasto na końcu drogi, a Azuth jeden wiedział ile czasu im jeszcze zajmie dotarcie na miejsce. Spotkanie w karczmie zupełnie nowych osób i ras jednocześnie doprowadziło ją aż tu, gdzie miała dostarczyć list za pokaźną ilość sztuk złota. Mniej więcej w połowie drogi niezawodny wzrok elfa coś dostrzegł.

-Patrzcie coś tam jest! - zawołała do mężczyzn wskazując kierunek lewą ręką. Podeszli we wskazanym przez elfkę kierunku. Między drzewami pod dużym głazem znajdował się szkielet człowieka, a tak się przynajmniej wydawało Milenie. Jednak kościec elfów czy krasnoludów bardzo się różni niż to co zobaczyli. Trzymał za miecz, a obok niego leżała jakaś książka. Była bardzo zniszczona, że długoucha dziewczyna nie odważyła się jej tknąć. Jedyne co z całą pewnością mogła odczytać to tytuł.

Korespondencyjny kurs dla bohaterów - przeczytała w myślach ruszając brwiami w wymownym geście obecnej sytuacji. Nim mieli ruszać w dalszą podróż coś usłyszeli jakby ktoś w lesie wyrównywał trawę, a potem usłyszeli głos wydobywający się ze szkieletu. Ciarki przeszły dziewczynie po plecach. Za cztery dni w czasie wiosennego przesilenia miała nastąpić zagłada. Nie mogła zostać tu ani chwili dłużej, pozostawiła więc męska część widowni i poszła w te pędy naprzód aż się kurzyło. Reszta poszła na nią. Po zdecydowanym przyspieszeniu dotarli na miejsce przed godziną ósmą rano. Napis na tabliczce oznaczał, że są w maleńkiej mieścinie noszącą nazwę Orzechówka, urocze. Liczba mieszkańców była tak mała, że nawet połowę Surthay by nie wypełnili. Klimaty były niemal jak w rodzinnych stronach. Orzechówka znajdowała się nad rzeką. Milena czuła się niemal jak u siebie. Jedno rzucało się w oczy to ogromny orzech, skąd pochodziła nazwa miasteczka, a pod nim znajdował się dobrze znany im budynek o nazwie Tawerna. Tam więc się udali by złapać trochę oddechu po tym co usłyszeli i zobaczyli zarazem.

On tu jest. Czas nagli. Do przesilenia zostały cztery dni…… Zagłada - powtórzyła w myślach to co rzekł im kościotrup.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 06-05-2020, 12:08   #27
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Podczas drogi nikt do siebie się nie odzywał, co dla Delarmosa było trudne do zniesienia, ale uznał, że reszta drużyny jest i tak już bardzo wściekła na niego, więc może warto raz w życiu, posłuchać głosu rozsądku i po prostu się nie odzywać. Łotrzyk i tak za bardzo nie przejmował się zdaniem innych, radosne brzęczenie monet w jego sakiewce wystarczyło, żeby mieć dobry humor. Miał jednak nadzieję, że dosyć szybko dojdą w końcu do celu ich podróży, powoli zaczynały go boleć nogi, a podróżowanie w takim towarzystwie i tak nie było zbyt przyjemne.

Nagle elfka coś zauważyła. Gdy podeszli bliżej, okazało się, że jest to ledwo już widoczny, ludzki szkielet. Delamros podszedł bliżej i kucnął przy czymś, co kiedyś było książką. Gdy przeczytał tytuł, uśmiechnął się szyderczo.

- Widać niewiele mu dała ta lektura… – jego komentarz pozostał bez odpowiedzi.

Gdy wydawało się, że ta podróż nie może być jeszcze bardziej dziwna, szkielet zaczął do nich mówić. Ten głos był przerażający, Delamros przeżył już wiele w swoim życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie słyszał. Głos ucichł i w tym samym momencie dało się słyszeć, jak łotrzyk głośno przełyka ślinę. Nie podobało mu się to ani trochę, więc bardzo mocno mu ulżyło, gdy ruszyli dalej w drogę.

W końcu udało im się dotrzeć do Orzechówki, niewielkiej wsi położonej nad jeziorem. Delamros najlepiej czuł się w dużych miastach, ale w tych warunkach nie było co narzekać. Jego uwagę zwrócił wielki orzech, który górował nad resztą budynków. Najważniejsze jednak, znajdowało się w cieniu wielkiego drzewa. Łotrzyk od razu zapomniał o gadającym szkielecie i żwawym krokiem ruszył w stronę wejścia do tawerny.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 08-05-2020, 08:42   #28
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Zbliżając się do tawerny zobaczyli dwa elementy, których wcześniej ni jak z odległości nie można było zaobserwować. Nad wejściem wisiał szyld na którym dość wymyślną czcionką wyrzeźbiona była nazwa tego przybytku - ”Dziurawy Rondel”’ Natomiast w cieniu zadaszenia nad wejściem do budynku Siedziała wysoka blondynka i pykała fajkę. Na widok wędrowców jej twarz rozjaśniła się w pięknym, szczerym uśmiechem i zasypała ich gradem słów.

- Witajcie w Orzechówce. Co was sprowadza do naszej doliny tak wcześnie rano. Jak mniemam jesteście tu pierwszy raz. Interesy czy czysta ciekawość? Bo wiecie myśmy już przywykli do wycieczek by zobaczyć nasze dziwna i cudy. Nie wiem czy słyszeliście czy nie, ale nasza okolica i cała ta dolina jest dokładnie taka sama jak teraz. Zawsze. Pogoda jest tu zawsze piękna i nigdy niezależnie od pory roku nie pada tu śnieg. Temperatura zaś nigdy nie spada poniżej zera. Zawsze. Nie pytajcie mnie co i jak, bo tak jest od kiedy ja sama pamiętam i od kiedy pamiętają moi rodzice. Natomiast jeśli przybyliście tu słysząc przydomek Złota Dolina to już wyjaśniam, że jest to wynikiem źródeł siarkowych, na których brzegach tworzą się złotożółte osady. Nie martwicie się jednak jeśli szukacie zajęcia czy pracy to zawsze coś się do roboty znajdzie. Pewnie jesteście głodni. Mam na imię Miriam i jestem sołtysem tutaj także z każdym problemem zapraszam do mnie. Ja to gadu gadu, a wy pewnie głodni. Zapraszam do środka. Mama Josephine właśnie podaje tutejszą specjalność czyli rybie gumbo taki gulasz, pikantny i rozgrzewający, a to przecież pora śniadania jest. Zapraszam, zapraszam. - Poderwała się ze swojego miejsca i otworzywszy drzwi tawerny zaprosiła wszystkich do środka.

Oszołomieni natłokiem słów i informacji gdy weszli do środka uderzył w nich miły zapach rybiej polewki. W niewielkim palenisku palił się ogień dając przyjemne ciepło. Sala była wypełniona mniej więcej w połowie. Zajęli wskazany stolik pod ścianą.
Mama Josephine okazała się kobietą pulchną - jak to zazwyczaj na kucharki przystało - i postawną. Jej twarz i postura -ciepła, serdeczna, ale i surowy gdy potrzeba - była odzwierciedleniem matczynych wspomnień, które każdy gdzieś w pamięci przechowywał i stąd pewnie przydomek jaki nosiła. Ledwie zajęli miejsca a już przed nimi wylądowały trzy pełne półmiski parującej potrawy.

- Jak widzę prosto z drogi także teraz mi tu ładnie jeść. Na gadanie będzie potem czas. Co do picia chcecie kochanieńcy? - Mama Josephine z rozbrajającym uśmiechem na twarzy nie pozwoliła im dojść do słowa.

Podczas posiłku, który okazał się nad wyraz smaczny siedzieli w milczeniu. W tej sytuacji akurat przypadkiem okazało się to być może najlepszym rozwiązaniem. Poza nimi w tawernie byli sami miejscowi, rybacy, wieśniacy i mała grupka drwali jak się można było domyśleć po toporach opartych o krzesła. Toczyły się tu normalne codzienne rozmowy tak więc zamiast wypytywać na ślepo wystarczyło jedynie dobrze wytężyć słuch i naciągnąć uszy do granic możliwości. Delektowali się jedzenie wysłuchując plotek…

Od rozmawiających ze sobą drwali dowiedzieli się, że tydzień temu wioskę zaatakował grupa bandytów. Była jednak to banda tak żałosna, że grupa mieszkańców z widłami i pochodniami przegoniła ich gdzie pieprz rośnie.
Dwóch wieśniaków rozprawiało, że nie dalej jak dwa dni temu do tutejszej faktorii handlowej przyjechała dostawa nowego towary i być może warto by tak było zajrzeć i zorientować się jakie to cuda tym razem właściciel zamówił.
Natomiast z rozmowy prowadzonej między Miriam, a Mamą Josephine dowiedzieli się, że niejaka Tara Cane - zareagowali na wymienione imię choć nie dali tego po sobie poznać - była we wiosce jakieś dwa lub trzy tygodnie temu. Zachowywała się bardzo dziwnie. Dziwniej niż nawet jej samej przystało. Mierzyła ryby, do małych buteleczek zbierała próbki wody i w ogóle zachowywała się bardzo tajemniczo. Jednak od trzech tygodni nikt jej nie widział i nikt o niej nie słyszał. Być może przebywała pod drugiej stronie jeziora w okolicach obozu łowców skór. Jednak oni też dawno nie byli w tawernie i nawet nie było ich jak podpytać czy może nie widzieli Tary Cane.

Wędrowcy z pełnymi brzuchami dobrego jedzenia i głowami pełnymi natłokiem informacji byli w sumie zadowoleni z początków swojego pobytu w Złotej Dolinie. Teraz należało podjąć dalsze decyzje. Być może popytać głębiej, pogadać z rybakami czy samą panią sołtys. Być może na własną rękę szukać adresatki listu, który mieli dostarczyć. Jak to mówi stare przysłowie krasnoludów zlecenie czy robota zawsze się znajdzie, wystarczy wiedzieć tylko kogo i jak zapytać bądź też po prostu znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 08-05-2020, 18:45   #29
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Dziurawy rondel. Osobliwa nazwa - pomyślała dziewczyna, gdy dotarła na miejsce i przeczytała nazwę tawerny. Przed nią pod daszkiem siedziała kobieta o jasnych włosach takich jak u Mileny. Najpewniej człowiek sądząc po drobnej posturze. Jak tylko cała trójka podeszła do niej bliżej, ta zasypała ich słowami. Ledwo nadążała ze zrozumieniem wszystkich słów. Nie zdążyła nawet na jakiekolwiek pytanie odpowiedzieć gdyż Miriam podniosła się z miejsca i otworzyła im drzwi niemal z marszu.

Już cię lubię - pomyślała dziewczyna i weszła do środka. Powiew ciepłego powietrza po raz kolejny uderzył w elficę przyjemnie. Elf, dragonborn i człowiek w tawernie. Niezła paczka się trafiła. Jak Delamros czuł się tu jak u siebie to elfica już nie za bardzo. Głowa ją bolała od wrażeń i zapachów oraz innych osób. Ten szkielet człowieka nieźle Mileną wstrząsnął. Chyba za bardzo to przeżyła. Usiedli przy oknie, gdzie ładna pogoda poprawiła jej nastrój. Nim się obejrzała to tuż przy ich stoliku pojawiła się matka Miriam, czyli Josephine. Podała im pikantny rybny gulasz.

Już wiem po kim Miriam ma skłonność do mówienia bez tchu - pomyślała Milena i zaczęła jeść. Potrawa faktycznie wypalała kubki smakowe. Jadła w ciszy, bo wszyscy byli zdezorientowani po całej akcji. Jednak do niezawodnego słuchu elfa dotarły mimochodem ciekawe informacje, ale najważniejszą z nich była ta o Tarze Cane, do której miała dostarczyć list. Akurat tę informację dowiedziała się podczas rozmowy Miriam z jej mamą. Tylko bystre oko elfa mogło dostrzec delikatny ruch jaki wykonała Milena prawym uchem, gdyż je odsunęła włosami by lepiej mogła usłyszeć co się działo wokół niej. Zjadła posiłek w tempie rzuconego kamienia i wstała z krzesła by podejść do Miriam, tak by ewentualnie nie przeszkodzić w rozmowie.

-Dziękuję za gościnę. Miłe miejsce naprawdę - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Najpierw wypadałoby się przedstawić, ale tak nas pani zaskoczyła, że nie było jak się zmieścić. Jestem Milena i razem z tamtymi dwoma facetami idziemy dostarczyć list do niejakiej Tary Cane. Chcąc nie chcąc podsłuchałam waszą rozmowę, nic nie poradzę, że była tu kilka tygodni temu tak? - zapytała delikatnie żeby jej nie spłoszyć. Po czym kontynuowała.

-Jeszcze przed wejściem do tawerny wspominała pani, że mogę się zgłosić do ciebie z każdym problemem. Tak? - nie czekając na ewentualną odpowiedź ciągnęła temat dalej.
-Widzieliśmy coś…..niepokojącego. Ale to może innym razem - speszyła się Milena i uciekła w stronę stolika popijając wodę.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 12-05-2020, 14:21   #30
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nigdy w życiu nie pomyślałby, że znajduje się na tym świecie osoba, która była w stanie go przegadać. Trzeba było przyznać, Miriam miała gadane. Łotrzyk próbował coś wtrącić w trakcie monologu, powiedzieć jakiś złośliwy komentarz, ale niestety, nie dało się.

Gdy tylko przekroczyli próg karczmy, Chorster zaciągnął się mocno powietrzem. Cudowny zapach jadła, piwa i delikatna nutka fajkowego ziela. Całe podenerwowanie, związane z tym dziwnym zdarzeniem z kościotrupem, nagle zniknęło. Jakby w całym pomieszczeniu panowała cisza, to na pewno dałoby się słyszeć głośne burczenie dochodzące z brzucha Delamrosa. Był bardzo głodny, nie lubił zbyt ostrego jedzenia, ale teraz był w stanie zjeść wszystko, a jeżeli do tego doda się jeszcze kufelek zimnego złocistego trunku, to na pewno posiłek będzie do przełknięcia.

Dobrze jest mieć w drużynie kogoś takiego jak Milena. Jest miła, uprzejma, podziękuje ładnie za wszystko w imieniu drużyny, a wtedy on nie musi się silić na jakieś sztuczne uprzejmości.

Starał się jak mógł, żeby chociaż na chwilę się zrelaksować, ale cały czas nie dawał mu spokoju ten szkielet, który widzieli po drodze. W głowie cały czas słyszał ten mrożący krew w żyłach głos. Może Miriam będzie wiedziała coś więcej. Z jednej strony nie był do końca przekonany, czy chce drążyć ten temat, z drugiej jednak był strasznie ciekaw, jaka historia kryła się za tym wszystkim.

Akurat Milena kończyła rozmowę z Miriam, gdy Delamros podszedł do nich. Poczekał, aż Elfka wróciła do ich stolika.
- Powiedziałbym, że widzieliśmy coś bardzo niepokojącego – zwrócił się do Miriam i uśmiechnął się szarmancko. – Na pewno taka piękna kobieta i to jeszcze na takim stanowisku, z pewnością wie o wszystkim, co dzieje się w okolicy. Nagle jego mina spoważniała. – Po drodze tutaj, natknęliśmy się na szkielet leżący przy drodze, w dłoni miał książkę o kursie dla bohaterów. Widać, lektura na niewiele się przydała, ale mniejsza z tym. Czy może przybył tu niedawno ktoś obcy? Ktoś kto sprawia wrażenie niekoniecznie dobrze nastawionego do życia i innych?

On tu jessst.”Cały czas miał w głowie ten głos. W pierwszej kolejności trzeba było się dowiedzieć, o kogo może chodzić.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172