Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2020, 09:33   #111
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Willie z zadowoleniem przyjął sukces kapłanki. Przynajmniej był blisko rozwiązania, którym okazało się użycie jednego z żywiołów. Nie bardzo rozumiał, co woda ma wspólnego z życiem, ale w gruncie rzeczy chodziło w końcu o otwarcie drzwi i dalsza wędrówka po lochach.

Kolejne pomieszczenie wydawało się interesujące. Jego magicznie wyostrzone zmysły wykryły mnóstwo nakładających się aur, emanujących od przedmiotów na ołtarzu.
- Ostrożnie...wyczuwam... - Willie nie zdążył niestety powiedzieć nic więcej, bo oto zaklinacz, najwyraźniej znęcony łupem w postaci zgromadzonych na ołtarzu precjozów zabrał się do ich plądrowania.

Willie niemal czuł wyładowanie nekromantycznej energii, zmieszanej z mocą przyzwania i już wiedział, że mają problemy. Klasyczny motyw w rodzaju, rusz jeden element układanki i odpal pułapkę właśnie wybuchnął im w twarz w postaci pięciu szkieletowych wojowników, którzy z głośnym klekotem wychynęli ze stojących pod ścianami sarkofagów.

Willie wiedział, że najbliższy szkielet jest za blisko na strzał z kuszy, i dobył sztyletu, zdecydowany pokroić stare kości swoją niewielką, ale ostrą klingą.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 06-05-2020, 16:40   #112
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Draugdin ruszył na najbliższego przeciwnika, uderzając w niego swymi mieczami. Ostrza gładko odcięły lewą rękę i kawałek korpusu z prawej strony szkieletu, jednak nieumarły wciąż trzymał się na nogach. W odpowiedzi przejechał ostrzem swego krótkiego miecza po lewym przedramieniu smokowca, otwierając szeroką, krwawiącą ranę. Amos miał więcej szczęścia, gdyż zamach wielkiego miecza znad głowy zdmuchnął jego przeciwnikowi czaszkę z karku, gruchocząc przy okazji kości kręgosłupa i posyłając go na podłogę, gdzie już się nie poruszył. W tym czasie Archie rzucił zaklęcie i kilka szkieletów obok niego zaczęło zachowywać się dziwnie otępiale.

Bran wykorzystał sytuację i cisnął magicznymi pociskami w zbliżającego się przeciwnika, urywając mu obie kościste ręce na wysokości łokci i żuchwę - mimo to stwór wciąż parł na zaklinacza. Swoje dołożył Willie, tnąc sztyletem przy kolanie nieumarłego, a ten nagle rozsypał się w kupkę kości. Walcząca z tyłu Elora posłała z dłoni strumień ognia, który szybko objął zbliżający się do niej szkielet, który pomimo tego nie zaprzestał bezrozumnego ataku. Kapłanka nie zdążyła się odsunąć i ostrze wroga przecięło jej skórę na prawej nodze, powyżej kolana. Ostatni ze szkieletów otępionych czarem Archiego zaatakował właśnie niziołka, ale cios znad głowy był zbyt czytelny i Archie bez problemu go uniknął.

Nieopodal Draugdin wyprowadził kolejne ataki swymi mieczami, przebijając się przez korpus i czaszkę umrzyka, posyłając go ostatecznie w niebyt. To samo uczynił Amos, potężnym cięciem pozbywając się płonącego szkieletu, który wcześniej zranił Elorę. Archie, wykorzystując ospałość ostatniego z przeciwników, postanowił wykorzystać czar zadający psychiczne obrażenia.
- Nie jesteś może ździebko za chudy, żeby brać się za wojaczkę? - rzucił tylko niziołek, gdy tamtym szarpnął spazm.
Wykorzystała to reszta drużyny. Bran cisnął ognistym pociskiem, który trafił szkielet w korpus, Willie wypuścił z kuszy bełt, a ten znalazł się w mostku umrzyka, a Elora dokończyła dzieła, znów smażąc go swoim świętym płomieniem. Szkielet zatoczył się jeszcze po czym runął, tworząc palącą się kupkę kości.

Walka została zakończona i wygrana, choć Elora i Draugdin odnieśli lekkie rany. Niemal od razu Archie zabrał się za sprawdzenie ołtarza i ku swojemu zdziwieniu i jednocześnie zadowoleniu, odkrył za nim niewielką skrytkę, w której znalazł osiem pięknie obrobionych perydotów w kształcie łez.


Sarkofagi nie kryły niczego szczególnego, więc zabraliście, co było cenne i ruszyliście dalej z Meepo, który zniecierpliwiony stał w wejściu do komnaty.
- My nie tracić czasu, my iść znaleźć Calcryxa - irytował się.


Skoro Meepo miał prowadzić, wcisnęliście mu w łapy tyczkę, którą sprawdzał powierzchnię i poprowadził was korytarzem wcześniej sprawdzonym przez Archiego, po czym odbił w lewo, kierując się do drzwi. Standardowo niziołek zbadał przejście i gdy upewnił się, że wszystko w porządku, puściliście przodem sowę Williego. Komnata, do której wleciał chowaniec była jednak zupełnie pusta i zawalona resztkami gruzu, więc podążyliście dalej, ku drzwiom na północnej ścianie, które były delikatnie otwarte. Archie zatrzymał was jednak gestem dłoni, pokazując na niemal niewidoczny sznurek i mały dzwoneczek wiszący na nim - przy próbie natychmiastowego otwarcia drzwi, dzwonek zrobiłby masę hałasu i z pewnością kogoś zaalarmował.

Najwyższy z was Amos wsunął dłoń między drzwi i framugę, po czym objął dzwonek i odciął pożyczonym od Brana sztyletem sznurek. Pułapka została zneutralizowana i mogliście przejść dalej. Wcześniej jednak teren sprawdził chowaniec Williego. Okazało się, że podłogę tego prostokątnego, podłużnego pomieszczenia ścieliły tak zwane "pajączki" - małe metalowe przedmioty, z których wystawały cztery szpikulce, ustawione tak, że gdy trzy opierały się o podłogę, czwarty zawsze sterczał do góry. Nie było tutaj północnych drzwi, a zamiast nich wybito do połowy ścianę, by służyła za coś w rodzaju osłony przed atakami.

W pomieszczeniu za wybitą ścianą dostrzegliście pełzające po ścianach światło pochodni i usłyszeliście dźwięki szurania oraz wysokie, piskliwie głosy. Sowa, która zajrzała przez otwór do sali z pochodnią, pozwoliła Williemu ujrzeć trzy rozmawiające ze sobą gobliny siedzące przy wygaszonym palenisku. Każdy z nich trzymał na kolanach zaladowaną, lekką kuszę. Gnom oczywiście podzielił się z pozostałymi tymi rewelacjami a towarzyszący wam Strażnik Smoków od razu wpadł na swój pomysł.
- Meepo wyczyści szybko komnatę z tych szpikulców tym badylem - uniósł tyczkę. Problem polegał na tym, że pewnie narobiłby przy tym masę hałasu, a tego akurat teraz nie potrzebowaliście.
 
Ayoze jest offline  
Stary 07-05-2020, 07:12   #113
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Pierwszy słup świętego ognia zrobił, co trzeba, ale też nie do końca, gdyż nieumarły dopadł do niej i chlastnął ją po nodze swoim mieczem. Elora poczuła pieczenie i ból, gdy ostrze rozcięło skórę, na szczęście rana nie wyglądała na poważną. Wokół toczyła się walka i pozostali chyba dobrze sobie radzili, bo Amos przyszedł jej nawet z pomocą i jednym, potężnym ciosem swojego wielkiego miecza po prostu rozniósł w pył umarlaka, który ją zranił.
- Piękny cios - powiedziała z uznaniem do półgiganta i skinęła mu głową. - Dzięki!

Moment później na polu walki został już ostatni kościotrup, który nie był w stanie przeciwstawić się atakom Brana, Williego i samej kapłanki, która po raz kolejny skąpała przeciwnika w ogniu i niewiele z niego zostało. Elora spojrzała na swoją ranę, z której delikatnie sączyła się krew.
- A tak lubiłam te spodnie - westchnęła, po czym sięgnęła do plecaka i wygrzebała z niego kawałek jałowego materiału i bandaż, którym owinęła nogę. Mocniejszy ból czuła tylko przy napinaniu mięśni, więc stwierdziła, że póki co magiczne leczenie jej niepotrzebne.

Ale smoczy wojownik mógł potrzebować, bo też został ranny.
- Draugdin, potrzebujesz pomocy z raną? Mogę na to spojrzeć, jeśli chcesz?
- Będę wdzięczny. Odpracuję w polu. - Odparł mrugając okiem.
Odpowiedziała uśmiechem, podeszła do wojownika i spojrzała na rozciętą rękę.
- Ne per virtutem horum verborum et alia terra lita in vulneribus. - wypowiedziała słowa zaklęcia.

Po chwili oboje widzieli, jak krwawiąca rana na ramieniu smokowca samoistnie się zasklepia i została po niej jedynie delikatna, wąska kreska z zaschniętą krwią.
- Proszę bardzo, wszystko powinno być już dobrze. - Uśmiechnęła się szeroko do Draugdina.
Archie sprawdził jeszcze ołtarz i mogli ruszać dalej. Ponaglający ich w tej sprawie Meepo zaczynał ją powoli denerwować.


Korytarz i kolejna komnata były puste, ale przy następnych drzwiach Archie odkrył sprytnie zamontowaną pułapkę nad drzwiami, na którą Elora nawet nie zwróciła uwagi, skupiona bardziej na tym, że drzwi są uchylone. Doceniała, że mają w drużynie sprytnego i dociekliwego niziołka - gdyby nie on, prawdopdobnie przez dzwonek nad drzwiami zwaliłoby im się na głowę sporo wrogów. A tak Amos go unieszkodliwił i mogli zobaczyć, co znajduje się dalej.

Kapłanka skrzywiła się, gdy zobaczyła pokój, w którym porozrzucano metalowe kolce. Co więcej, za prowizorycznymi blankami na końcu znajdowało się pomieszczenie, w którym siedziały gobliny. Meepo jak zwykle wyrwał się ze swoim "planem" usunięcia kolcy, przez co mogli mieć tylko kłopoty.
- Nawet nie próbuj - syknęła do niego Elora. - My się tym zajmiemy.
Amos, Archie i Willie już rozmawiali nad najlepszym sposobem usunięcia przeszkód, więc kapłanka po prostu rozglądała się czujnie, trzymając kuszę w gotowości. Czekała, aż będzie możliwość przejścia dalej.

healing words: Draugdin odzyskuje 4 HP

 
Umbree jest offline  
Stary 07-05-2020, 07:27   #114
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Walka na szczęście skończyła się niemal równie szybko, jak się zaczęła. Sprawni wojownicy rozsiekali większość przeciwników a czego nie zrobiła broń zbrojnych, sprawiły połaczone wysiłki pozostałych. Kiedy ostatni szkielet runął na podłogę, Willie odwrócił się na pięcie do Brana i patrząc stanowczym wzrokiem na zaklinacza wypalił
-Młodzieńcze, byłbym niewymownie wdzięczny, gdybyś wpierw pozwolił działać "specjalistom" od zabezpieczeń, również magicznych - dla wzmocnienia efektu podniósł nieco wyżej kościsty paluch i podszedł do splądrowanego ołtarza. Świeca wyglądała zacnie, ale była zbyt prymitywna jak na potrzeby gnoma. Co innego śmiejąca się do niego buteleczka z kolejnym płynem, który tylko czekał na zbadanie. Willie, zaaferowany znaleziskiem omal nie zapomniał poszukać swojego bełtu. Czarodziej co miał powiedzieć to powiedział, ale krótkowieczne rasy były tak prędkie i nieostrożne, że wątpił czy jego sugestia zostanie potraktowana poważnie. Zadbanie o stan amunicji wydawało się więc bardzo zasadne.

- Kolczatki... - mruknął gnom marszcząc czoło. Pokręcił głową widząc dziwny zapał kobolda do zgarnięcia metalowych przedmiotów długą tyczką. Wolał nie wyobrażać sobie hałasu jaki by tym wywołali, szczególnie, że sowa wykryła kolejnych przeciwników. Gobliny miały całkiem niezły słuch i kobold mógł jedynie pogorszyć sytuację.
Spojrzał na moment na bagaż halflinga i uśmiechnął się widząc zrolowany śpiwór przyczepiony do plecaka.
- Pożyczę, na momencik - odpiął śpiwór i rozścielił swój płaszcz na podłodze. następnie chwycił rulon oburącz, i metodycznie zaczął zbierać kolczatki wbijając je w zrolowany materiał, a następnie wytrząsał je na rozścielony płaszcz, który tłumił brzęk strząsanych w ten sposób kolczatek. Zamierzał wybrać z podłogi na tyle szeroką ścieżkę, aby cała drużyna mogła spokojnie zaatakować gobliny. Liczył też, że jego rola w eksterminacji zielonoskórych zostanie ograniczona do minimum, bo zamierzał zebrać nieco więcej kolczatek, ot tak na wszelki wypadek.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 07-05-2020, 13:12   #115
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Tak się też stało gdy po wejściu do sali,
Wytężając wzrok swój pomimo złowrogiego półmroku,
Bran dostrzegł skarby czekające na ołtarzu w oddali,
które zamknęły serce jego w uścisku ich uroku.

Wieka kamiennych grobów uchyliły się wtedy.
Przedwieczne potwory ruszyły w ich stronę.
Tym jednym czynem napytali sobie biedy.
Ale cóż mogli zrobić? Kości zostały rzucone...”

Gdy Archie zajęty był układaniem w głowie piosenki, która najlepiej pasowałaby do opisania ich ostatniej potyczki, ktoś właśnie szturchnął go dłonią, zachęcając do przeszukania reszty pomieszczenia. Cóż… ułożenie ballady mogło przecież poczekać. Mogło nawet poczekać aż napełnią brzuchy smakołykami, kupionymi za pieniądze ze sprzedaży kamieni, które znalazł przy ołtarzu. Zaiste musiała to być dłoń fortuny, która popchnęła go do działania.

Ta sama dłoń ustrzegła ich pewnie przed uruchomieniem alarmu i nadepnięciem na niebezpieczne pajączki. Tak, na komponowanie pieśni przyjdzie jeszcze bardowi trochę poczekać.

 
Koime jest offline  
Stary 07-05-2020, 16:38   #116
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
W końcu coś na czym znał się najlepiej. W końcu pierwsza walka, bo przecież uśpienie i ukręcenie karków dwóm hobgoblinom nie mogło uchodzić nawet za potyczkę.
Z pasją rzucił się w wir walki kątem oczu widząc, że cała drużyna mimo, iż tego nigdy wcześniej nie ćwiczyła zareagowała niemalże w tym samy czasie. Także ich sześciu na pięć szkieletów i walka mimo, że zostali w sumie lekko zaskoczeni była wyrównana i zakończyła się szybko. Dziękował tylko w duchu bogom, że żadne z jego ostrzy nie utknęło między żebrami czy innymi kośćmi atakujących szkieletów. To było główne utrudnienie podczas stawiania czoła akurat tego rodzaju przeciwnikom. Dlatego też przeciw szkieletom lepsze były bronie obuchowe.
Jednak jak zwykle teoria z praktyką często się rozmija i Draugdin cieszył się, że tym razem poszło im tak szybko.

Dopiero gdy adrenalina trochę opadła zorientował się, że został ranny. Nie była to poważna rana jednak bardzo mocno krwawiła, także z chęcią przyjął oferowaną przez Elorę pomoc w postaci leczenia. Usłyszał tylko kilka słów zaklęcia i rana samoczynnie się zabliźniła i przestała krwawić. Magia kapłańska zawsze go fascynowała.

Ruszyli dalej. Po szczęśliwym rozbrojeniu dość prymitywnych pułapek wyglądało na to, że czeka ich kolejna walką. Trzy gobliny nie powinny stanowić większego zagrożenia, ale ich kusze już tak. Głównym problemem przed jakim teraz stanęli był nie poziom trudności ewentualnej kolejnej walki, a to, żeby zrobić to szybko i w miarę po cichu i żeby żaden ze stworów nie uciekł wszcząć alarm.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 07-05-2020, 18:02   #117
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Magiczne pociski zadziałały prawie jak należy, a że prawie robi wielką różnicę, więc dzieła musiał dokończyć Willie, za co zaklinacz podziękował mu skinieniem głowy.
Na wymianę uprzejmości nie było czasu, bowiem walka trwała. Na szczęście "żyjący" uzyskali przewagę, a uszczuplone pod względem liczebnym szkielety nie były już takie groźne.
Oszczędzając czary na bardziej wymagających przeciwników zaklinacz posłał ognisty pocisk w ostatniego stojącego na nogach szkieleta, a współpraca Willie'ego z Elorą pozbawiła nieumarłego resztek niby-życia.

Odczuł pewne wyrzuty sumienia po słowach kapłanki, ale nie miał zamiaru się samobiczować. Rana nie wyglądała na groźną, a najwyżej kiedyś, przy okazji, odkupi jej te spodnie... Albo zaprosi na dobry obiad...
Na szczęście wyglądało na to, że będzie go na to stać, nawet gdyby nie odnaleźli poszukiwanych krewniaków ich szanownej zleceniodawczyni.

To, co powiedział Willie, Bran skwitował lekkim uśmiechem. Willie, wygrażający paluchem, wyglądał dość zabawnie. A zaklinacz był pewien, że prędzej czy później któryś z członków drużyny i tak zainteresowałby się magicznymi przedmiotami, a nie wierzył, by mały czarodziej zauważył wcześniej jakiekolwiek znaki świadczące o magicznym alarmie, który budził do życia uśpione przed wiekami szkielety. Był też przekonany, że Willie mały wzrost nadrabiał słowami bez pokrycia.
Poza tym uznał, że Willie nie powinien narzekać, skoro w jego łapki wpadła magiczna mikstura...

Pozostawała jeszcze sprawa świstawki, którą zainteresował się Bran. Efekt jej podniesienia nie podziałał na zaklinacza odstraszająco, teraz też aż tak bardzo nie przejmował się efektami przyszłego eksperymentu. Uniósł świstawkę do ust i dmuchnął, ile miał siły w płucach... i nic.
- Mocy, przybywaj - mruknął z ironią i z pewnym rozczarowaniem, jako że żadna moc nie przybyła.
Schował przedmiot do kieszeni, dochodząc do wniosku, że - jak na razie - ma dość eksperymentów.

Sala usłana kolcami (przez niektórych zwanymi pajączkami) nie stanowiłaby przeszkody dla pająka, ale grupa osób mogła mieć pewne kłopoty z przejściem, szczególnie że kawałek dalej siedziały sobie gobliny, których z pewnością zostałyby zaalarmowane brzękiem odsuwanych na bok pajączków. Na szczęście Willie zabrał się za ciche usuwanie przeszkody, co stwarzało szanse, że przez salę da się przejść po cichu.
Co prawda Bran mógłby spróbować uśpić strażników, ale trzy gobliny zdawały się być mniejszą przeszkodą, niż banda ożywionych szkieletów. Dlatego też Bran chwilowo pozostawił działania w rękach towarzyszy. Stanął za to obok Elory, bacznie się rozglądając na wszystkie strony.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-05-2020, 07:18   #118
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Pomysł Williego z wykorzystaniem śpiwora okazał się być strzałem w dziesiątkę. Gnom pracował metodycznie nad usunięciem zalegających w komnacie kolczatek i po dłuższej chwili drużyna mogła przejść szerokim, kamiennym pasem wolnym od "pajączków" aż do prowizorycznej zasłony najpewniej nieudolnie stworzonej przez gobliny.

Wychylając się zza blank, zobaczyliście ten sam widok, który niedawno przekazała Williemu sowa - trzech zielonych siedziało na posłaniach ze skór jakichś zwierząt przy wygaszonym palenisku w rogu pomieszczenia i dyskutowało o czymś energicznie w swoim twardym, niezrozumiałym języku. Mieli przy sobie załadowane lekkie kusze i byli tak zaaferowani toczoną dyskusją, że zupełnie nie zwracali uwagi na otoczenie.

Mogliście to wykorzystać.


 
Ayoze jest offline  
Stary 10-05-2020, 11:25   #119
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Elora z delikatnym uśmiechem patrzyła, jak ich gnomi towarzysz radzi sobie z kolcami pozostawionymi na podłodze. Gdy skończył, rzuciła tylko szeptem:
- Dobra robota.
I pochylona ruszyła w stronę wyłomu w ścianie. Trzy gobliny siedziały w rogu pokoju i nie zwracały na nic uwagi, co było dla nich idealną sytuacją, by zająć się nimi po cichu.

Klepnęła Brana w ramię i przyłożyła jedną dłoń do policzka, zamykając oczy i pochylając głowę a potem poklepała łoże załadowanej kuszy. Chciała w ten sposób zapytać zaklinacza, czy będzie usypiał zielonych zaklęciem, czy mają użyć na nich bardziej konwencjonalnych sposobów. Najważniejsze, by żaden z nich im nie uciekł, bo mógł w ten sposób zaalarmować innych.
 
Umbree jest offline  
Stary 10-05-2020, 13:11   #120
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Magia nadawała się do subtelnego załatwiania różnych spraw, ale miała też swoje ograniczenia, jako że większością zaklęć nie można było szafować bez końca.
Pokonanie trzech goblinów nie powinno - zdaniem Brana - stanowić zbyt wielkiego wyzwania, więc lepiej było użyć brutalnej siły, niż tracić zaklęcia, które mogły się okazać przydatne w trudniejszym starciu.
"Mogłem się uczyć goblińskiego", pomyślał z pewnym żalem, jako że nie zrozumiał ani słowa z wymiany poglądów między przeciwnikami.
Wychylił się ostrożnie raz jeszcze i rozejrzał, by sprawdzić, czy gobliny nie mają zainstalowanych jakichś urządzeń alarmowych, a potem dopiero zareagował na pytanie Elony. Dość jednoznacznym gestem przejechał kantem dłoni po szyi, a potem - podobnie jak jego rozmówczyni - poklepał rękojeść kuszy. A potem zasugerował gestami, że ona i on powinni wziąć na cel pierwszego goblina z lewej, pozostałych przeciwników pozostawiając innym.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172