|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-02-2021, 17:36 | #11 |
Reputacja: 1 | Sigarda była skonsternowana uwielbieniem kapłana. - Nie jestem i nie będę Avacyn… Pamiętam czasy gdy nie było Pani Nadziei i wiem, że ludzkość sobie poradzi. Może to był jej największy grzech, że o was zapomniała Za to Joan poklepała Neda po plecach. - Tak dziubsku. Doskonale zrozumiałeś. – uśmiechała się, co wywołało trudny do określenia niepokój wywołany taką ilością srebra, a Thalia skryła twarz w dłoni z zażenowania. Potem Thalia kazała podać im zapasy i wtedy Sigarda zniknęła. Pozostali także zaczęli się zbierać. W końcu Joan rzekła. -[i] Do ojca najłatwiej dostać się okrężną drogą, obok cmentarzyska Riggen, ale najszybciej będzie przez las Wittal. Można też przejechać przez miasteczko Drachenkreautze, ale mieszkańcy każą się każdemu rozebrać przed wejściem do miasta, czy aby nie był spaczony.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
23-02-2021, 17:46 | #12 |
Reputacja: 1 | -Szlachciance nie godzi się rozbierać. Chodźmy przez las, skor tak jest najszybciej. - Zawyrokowała Anja. - Nie straszne nam wilki, a w samym lesie będzie nieco cienia. Nie powinniśmy tracić sił na maszerowanie w żarze. Vasgoth w ogóle byla za tym, żeby w ciągu dnia nie wychodzić z budynków, a podróżować w nocy. Krew weń płynąca niosła wielką moc, ale niosła też przekleństwo.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
24-02-2021, 21:58 | #13 |
Reputacja: 1 | Amos skrzywił kącik ust. - Wybierasz najtrudniejszą z dróg. - skwitował. - Skoro wstydzisz się swojego ciała, to pozostaje nam najbezpieczniejsza z pozostałych dwóch droga. Poprowadzę nas drogą przy Riggen, znam te rejony. Bezpieczniejsze to niż las pełen wilkołaków. - powiedział z pewnością w głosie. Nie zwykł dyskutować o wyborze drogi z osobami nie mającymi pojęcia o survivalu, ale czuł, że tu może być zupełnie inaczej. Postanowił jednak nie dawać przyczynku do dyskusji odwracając się w kierunku Lunarcha i sięgając po "dary" świątynne. Wziął skórzany kołczan z bełtami zakończonymi grotami z czystego srebra. Mieniły się niebezpiecznie w migotliwym świetle świec. Przez chwilę zastanawiał się nad tym co jeszcze wziąć, ostatecznie decydując się na fiolkę z magiczną miksturą. - Jeśli nie macie nic do załatwienia, to wyruszamy natychmiast. . Ostatnio edytowane przez psionik : 24-02-2021 o 22:10. |
25-02-2021, 19:04 | #14 |
Reputacja: 1 | Razael milczał w odpowiedzi na słowa Sigardy, ale widać było, iż dalej patrzy na nią z uwielbieniem. Być może archanielica pamiętała czasy bez Avacyn, ale jemu jawiło się to jako coś pośredniego między bluźnierstwem a kłamstem. Nie sugerował, że Sigarda bluźni bądź kłamie, co to to nie, ale fakty były takie, iż owa wypowiedź była tak obca jego postrzeganiu i wiedzy o świecie, iż nie był w stanie jej odpowiednio przetrawić. Wziął z wdzięcznością swoją paczkę podarunków i kiwnął w podziękowaniu głową. Nie znał się na tym, jak przetrwać w głuszy, więc nie brał udziału w dyskusji odnośnie tego, którą z dróg wybrać. Przerastało to jego kompetencje. |
25-02-2021, 19:18 | #15 |
Reputacja: 1 | Ned zesztywniał przerażony nie na żarty gdy Joan podeszła tak blisko niego i pokazała srebrne zębiska w uśmiechu. Jego oczy natychmiast rozbłysły karmazynową czerwienią a ostre wampirze kły ujawniły się w pełnej krasie. Ogłupiały nie wiedział co ma robić. Po prostu pustka w głowie. Gapił się na anioła w panice, bojąc się że zaraz coś mu zrobi, albo po prostu stanie się coś bardzo, bardzo złego. Ale… nie stało się nic. Ned przywołał na twarz nieśmiały uśmiech i naciągnął głębiej kaptur na twarz starając się ukryć lico, które na jego nieszczęście nigdy jakoś do końca normalne nie było. Po chwili na bladym policzku dhampira pojawił się bardzo, bardzo delikatny ślad czegoś co mogło być rumieńcem. Chwilę jeszcze gapił się na anioła zastanawiając się czy zrobi coś więcej, ale w końcu zorientował się, że jego „nowa rodzina” zaczęła się spierać. Podrapał się po szyi zmieszany. Nieśmiało podniósł rękę. -Ja, ja też nie lubię słońca, ono.. no… przeszkadza. Jest.. No generalnie jakieś nieprzyjemne. I No… No nie, nie chce się rozbierać przy obcych. Ludzie… Ludzie źle na mnie reagują, mimo, że tak bardzo staram się być miły. – mówił coraz bardziej zmieszany. Nerwowo zaczął skubać brzeg kaptura. -Ja wolę las, bo potwory są bezpieczniejsze od ludzi i… I będziemy mogli zrobić coś dobrego zabijając wilkołaki. Ja… Ja nie lubię wilkołaków. – powiedział ponuro. -Ale… - spojrzał na Amosa. -Jak pan mówi, że się pan zna to ja panu ufam i nie będę robił kłopotu. – myślał chwilę. -I w sumie mogę iść. Mam tylko to co mam przy sobie. Ostatnio edytowane przez Rot : 25-02-2021 o 19:21. |
25-02-2021, 19:28 | #16 |
Reputacja: 1 | Frank spojrzał spode łba na dhampira przyglądając mu się przez chwilę. Wreszcie jakby zdecydował się co robić, wyciągnął rękę w kierunku Neda. - Frank. - przedstawił się. - Żaden "pan". Spojrzał na obu wpółumarłych, najpierw na jednego, później na drugą, po czym powiedział: - Rozumiem niechęć do słońca, ale... cóż, noc jest bardziej niebezpieczna, również dla was. - westchnął. Albo nie zwykł pracować z innymi, albo nie przywykł do tłumaczenia się ze swoich decyzji. Gdy zaczął, mówił już łagodniejszym, bardziej ugodowym tonem: - W Riggen mogą czekać nas nieumarli z pobliskiej nekropolii, ale będę w stanie nas ustrzec przed ewentualną zasadzką, co do lasu zaś... na pewno spotkamy wilki, wilkołaki i inne bestie, i o ile podzielam entuzjazm do czynienia dobra, naszym celem jest dostarczenie piór do Urbana, nie czyszczenie lasu z plugastwa. - |
25-02-2021, 19:45 | #17 |
Reputacja: 1 | Ned po chwili wahania wyciągnął rękę do Franka. Była nieprzyjemnie zimna i sucha. -Ne-Ned Northman. Ale… Nie z tych Northmanów… Jestem… No… No z innej rodziny. – mruknął jakby zawstydzony. W końcu pokiwał głową na słowa Amosa. -Ja-jasne, rozumiem. Nieumarli nie są w końcu tacy źli nie?- uśmiechnął się. Po chwili niezręcznej ciszy dodał. -To... Wiesz... miał być żart. Ned wyczuwając, że towarzystwo nie chwyciło dowcipu podszedł do srebrnej tacy i wziął piękny miecz. I... Po chwili wahania wziął jeszcze jeden w myśl zasady jak dają to biorę. Ostatnio edytowane przez Rot : 03-03-2021 o 14:06. |
26-02-2021, 09:46 | #18 |
Reputacja: 1 | - Lady Anna Vasgoth herbu Czarny Dwugłowy Orzeł - zachęcona również wyciągnęła dłoń w pozycji gotowej do ucałowania jej, jak na damę przystało. Po wszystkim podeszła do przygotowanych zapasów. Długo zastanawiała się co może się przydać najbardziej. W końcu zabrała ze sobą dwie mikstury leczące. Wróciła do swojego plecaka, który wraz z tarczą leżał na polanie zupełnie nie po szlachecku. Upchała mikstury do środka. Zaczepiła pasy tarczy na lewej ręce. Założyła plecak. Sprawdziła czy pióra są odpowiednio zabezpieczone na czas podrózy. - Ruszajmy zatem.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
26-02-2021, 10:50 | #19 |
Reputacja: 1 | - Razael Acton, kapłan Avacyn Wiedzącej. Miło mi - powiedział kleryk. Z tonu głosu było oczywiste, że rzeczywiście mu miło. Wyciągnął rękę, tak, by ci, którzy chcieli, mogli ją uścisnąć - Niestety, nie jestem zbyt dobry, jeśli chodzi o kwestie przetrwania w głuszy bądź walki, ale mam nadzieję, że mimo wszystko okażę się przydatny i nie będą Was spowalniać - dodał, nieco skrępowany. |
26-02-2021, 18:46 | #20 |
Reputacja: 1 | Joan popatrzyła na Neda zmieszana, jakby takiej reakcji się nie spodziewała, a potem uśmiechnęła się szerzej. - Jesteś sympatyczniejszy od większości twoich pobratymców i mam mniejszą ochotę wbić ci kołek w serce. Ale nadal mam – popatrzyła na resztę – Jestem Joan od srebrnych zębów, adept magi wojennej i nie, żaden wampir nie zabił mi krewnego, moja niechęć jest altruistyczna. Ruszyli w drogę, choć dopiero świtało. Jazda przebiegała pomyślnie. Nie wydawało się, aby gdzieś na tym świecie mogło czaić się zło. Chłopi po pachy brodzili w pracy, zwierzęta spoglądały na was leniwie. Mijaliście pojedyncze drzewa, na jednym wisiał powieszony człowiek, który miał tabliczkę z napisem „Szpaczeniec”. Ot, typowy widok w Innistradzie, choć szpaczeńcy byli czymś nowym, co się pojawiło dopiero po pokonaniu Emrakula. O szpaczeństwo oskarżano zwykle tych, którym udowodniono przemianę w czasach ataku Eldraziego lub po prostu byli dziwni. Choć bywali też i prawdziwi kultyści… W końcu zaczęliście się zbliżać się do nekropoli, która majaczyła na horyzoncie, nie była zbyt wielka ale spora, było tu przez kilka wieków pochowanych może z tysiąc osób. Zauważyliście, że ostatnie lata były dla okolicy niezbyt łaskawe. Mur był zniszczony w kilku miejscach, kilka pomników było strzaskanych, a strażników nie było widać. Ale za był malutki obozik pielgrzymów. Większość była okaleczona lub chora, obozowali tu od wczoraj. Śpiewali pieśni ku chwale Avacyn.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |