Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2022, 22:30   #21
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Pomimo że Kołysanka nie odpowiedział druhowi od razu, ledwie uwaga zebranych przeniosła się na zadawane pytania
- Nie, to po prostu był pomysł który przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili. Ot, będziemy mieli większe szanse, a mi złota nie żal - odszepnął słudze Goruma

Sam Kołysanka z uwagą słuchał pytań jakie zadawali inni. Sam trzymał swoje na koniec, na moment kiedy jak najwięcej poszukiwaczy opuści salę. Miał ich niemało, ale nie raz taki ludzki spryt był tym co przeważało szalę.

Narada - już w piatkę, a może i szóstkę, zależnie od tego czy chowaniec Tamish równie głośno jak Sen dopominał się zliczenia - co dalej zrobią, była krótka i rzeczowa. Aby nie trwonić czasu na dalekie wypady za miasto, jednogłośnie zdecydowali że zaczną od wypytania kapłanów w obu świątyniach. Było bliżej niż na pola za miasta czy do tartaku, a potem i na najświeższe miejsce zaginięcia było równie blisko.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 03-01-2022, 07:31   #22
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Noc upłynęła spokojnie w rytm odmierzany przez krople uderzające w szybę okna, które nie ustąpiło gdy przez drewniane okiennice zaczęły przeciskać się pierwsze promienie słoneczne. Wędrowiec obserwował jak drobinki kurzu tańczą w powietrzu podświetlone snopami światła. Był już po porannej medytacji i właśnie kończył rozciąganie.

Odświeżony zeszedł na dół do kompletnie pustej izby głównej, a następnie cicho wymknął się na zewnątrz. Wciąż padało. Naciągnął na siebie mocniej kaptur i ruszył uliczkami Orthus. Do spotkania z burmistrzem miał jeszcze wiele czasu, postanowił więc poznać lepiej okolicę. Przechadzał się szybko pomiędzy wymarłymi uliczkami. O tej porze miasto powinno budzić się do życia, jednak nieciekawa pogoda na zewnątrz i ciepło wewnątrz zniechęcały zarówno mieszkańców jak i przyjezdnych do wyściubienia nosa poza domy. Koniec końców jednak należało jakoś zarobić na chleb, toteż uliczki ożywały zwykłym miejskim życiem, a Wędrowiec zajął miejsce w ratuszu oczekując na spotkanie z burmistrzem. Obserwował codzienną pracę urzędników krzątających się wszędzie, petentów, a także innych śmiałków niechybnie zbierających się na to samo spotkanie co on.

Zbieranina była bujna i różnorodna co zapewniało szeroki wachlarz możliwości rozwiązania problemów miasta. Mnich siedział cicho przysłuchując się rozmowom między najemnikami, a być może partnerami. Wreszcie po długim oczekiwaniu pojawił się burmistrz i wyłożył sprawę. Wędrowiec kiwał głową słuchając uważnie. Sprawa nie była prosta, to jasne. Przydałaby się pomoc śledczego, albo maga, ale nikt z obecnych na takiego nie wyglądał. Nikt też nie zadawał zbyt dużo pytań. To nie było dobrym znakiem. Wędrowiec zadał. Było ich sporo, część dość podstawowych, część nie. Głos miał niski, basowy, mocno nosowy.

Na słowa Kołysanki nie zareagował od razu. Propozycja była dziwna sama w sobie. Jeśli komuś zależało na pomocy, powinien przyjąć każdego. Jeśli byli grupą, powinni mieć to uzgodnione wcześniej. Pijana jeszcze półorczyca, którą wczoraj widział w karczmie zgodziła się bez obiekcji zajmując miejsce po przeciwnej stronie stołu wraz z trzema najemnikami.
- Dobro Orthrust mając na względzie, powinniśmy działać razem. - odpowiedział półelfowi. - Konkurencja do złota nie jest w interesie miasta. Pomogę każdemu, kto będzie chciał współpracować przy rozwiązaniu problemu - zadeklarował. Harde spojrzenie świdrowało każdego z obecnych.
- Jeśli, jak sugeruje Yarod, ataki się powtórzą będziemy potrzebowali albo wytypować miejsce, albo rozproszyć się i pokryć jak największy teren.

Niestety ataki nie łączyła wspólna pora dnia, która umożliwiałaby podzielenie czasu na zbieranie informacji i zastawienie pułapki. Miejsce ataku nie ograniczało się do samego miasta, co znacznie poszerzało teren do pilnowania. To nie wróżyło sukcesu.
- Powinniśmy możliwie skupić się na zawężeniu czasu i miejsca kolejnego ataku.
Spojrzał na Kołysankę, który zdawał się przewodzić swojej grupie, a przynajmniej mówić w jej imieniu. - Masz jakiś pomysł na to?
 
psionik jest offline  
Stary 03-01-2022, 21:29   #23
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Spotkanie u burmistrza finałowo zaowocowało podzieleniem się chętnych do pomocy awanturników, przebywających w miasteczku, na dwie grupki. Pierwsza z nich, w skład której wchodził mięśniak Brun, zbrojna Elfka, Półelfi kieszonkowiec z łasiczką, i “ślepa” kobieta w czerni, postanowili wybrać się na początek do tartaku.

Drugą grupę stanowił Elros, Vuko, Draugdin, Tamish… oraz chyba Yarod i “Wędrowiec”. Ci dwaj ostatni, jeśli nie chcieli dołączyć do innych, czy i samotnie szlajać się po Orthus, po prostu zbliżyli się do pozostałych, i… no i jakoś to było.

Padły różne propozycje.

By zastawić przynętę, by patrolować miasto. Obie były, delikatnie mówiąc, kiepskie. Nikt nie był pewien, czy nastąpi kolejny atak, kiedy, i gdzie. Równie dobrze mogli wielce patrolować ulice do następnego miesiąca, lub “przynęta” by była w złym miejscu, lub atak na nią nigdy by nie nastąpił. Nadal błądzili chyba w tej całej sprawie po omacku…

I nagle pojawił się pomysł, by iść do świątyni.

No ale po kiego??

To wiedział chwilowo tylko “Kołysanka”.

A że na bezrybiu, i rak ryba… najwyżej stracą pół godziny, i tyle. Bo jakoś nic nikomu innego, sensownego, do łba nie przychodziło.

~

Przybytek Mitry składał się z kilku budynków, i posiadał nawet mały ogród, kroki jednak oczywiście skierowano do głównej sali modlitewnej, otwartej dla wszelkich zaglądających tu potrzebujących… która świeciła pustkami. Ot jedynie jakaś babinka w rogu w ławie, najwyraźniej cicho się modląca, a tak nikogo.

Sama świątynia była dobrze oświetlona dzięki wielkim oknom, było i w niej czysto. W centralnym miejscu, znajdował się wielki na jakieś pięć metrów pomnik samego Mitry.


Na ścianach było nieco małych płaskorzeźb, oraz masa… różnych religijnych symboli?? Ten jednak kto się znał, wiedział iż wyznawcy Mitry nie posiadali jednolitego symbolu swej religii, ot taki mały szczegół, mogący jednak świadczyć o otwartości, i braku jako takiego, szeroko pojętego "rygoru" wśród wyznawców.

Po chwili ktoś potuptał dosyć cicho między kolumnami, zbliżając się do grupki, jednak na ich widok chyba, owe kroczki zwolniły…

- Emm, witam w domu Najjaśniejszego, w czym mogę pomóc? - Szepnęła niepewnym głosikiem oszpecona na twarzy dziewoja.









***
Komentarze jutro...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 26-01-2022, 16:30   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Błogosławieni ci którzy nie znają prawdziwego imienia boga bez twarzy, a jednak chcą zrozumieć wszystkie jego aspekty - półelf skłonił się lekko, przedstawiając się jako ostatni z przybyłych. Choć brak pewności siebie sugerował że dziewczyna raczej nie była główną kapłanką, Kołysanka traktował ją jak równą sobie i starannie przedstawił przyczynę najścia.
- Burmistrz Shorsk, prosząc nas o pomoc, wspomniał że od kilku tygodni kapłani leczą tajemniczą chorobę która zaczęła się objawiać wśród mieszkańców w podobnym czasie jak zniknięcia...
- Stąd też moje pytanie: co wiecie o tej chorobie? Jakie modły pomagały, a jakie nie? Co spowodowało że to znamię znikło, a co pomagało na osłabienie objawy?

Rudowłose dziewczę najpierw się cichutko zapowietrzyło na słowa Półelfa, po chwili jednak pokręciło przecząco główką.
- Wybacz panie, ja nie bardzo wiem… ja tu tylko pomagam, nawet akolitką jeszcze nie jestem… - Powiedziała wbijając na moment wzrok w posadzkę - ...ale bracia i siostry pewnie wam powiedzą! Tylko że teraz, obiad jedzą… ja mogę spytać, ale trzeba chwilę poczekać…

- Mogę przedstawić im sprawę kiedy jeszcze jedzą - jasnowłosy łagodnie skierował się w stronę przejścia łączącego świątynię z mniejszym budynkiem - A i dopóki jedzą, mniejsza szansa że ktoś z nich będzie mi przerywał - pozwolił sobie także na żart
- Ale ty także masz oczy i uszy, a przecież tak dochodzi się do boskich łask - pobożną uważnością, prawda?
- No ale to tak… nie wolno! - Zaprotestowała trochę głośniej młódka - Tak komuś przy obiedzie przeszkadzać…
- Zgadzam się, żeby przerwać komuś posiłek to nie może być byle błahostka. I z całą pewnością docenią jeśli pobiegniesz ich uprzedzić ich choć pół minuty przed nami że morderstwa w miasteczku którymi się nie zajęli nie chcą już dłużej czekać.
- Uhhh… no dobrze, już idę… - Mruknęła dziewoja, i szybkim krokiem ruszyła gdzie trzeba.
Tamishi zbliżyła się do Kołyski. Półorczyca była naprawdę rosłą kobietą Wsunęła kciuk za pas i pochyliła się nieco i pociągnęła nosem.
- Nie wiem czy intencją burmistrza było sianie paniki wśród akolitów. Ale jeżeli było, to mogę przycisnąć tych obżerających się kapłanów. Rzuć tylko słowo.
Mrugnęła do dziewczyny szczerząc kły w uśmiechy.
- Zepsujesz im apetyt - zażartował Yarod. - A jak dostaną niestrawności, to nie będą skorzy do współpracy.
- Jak nie zmitygują się że czas działać po kilku pierwszych zdaniach, to masz moje błogosławieństwo żeby ustawić ich do pionu. - W łagodnym tonie półelfa po raz pierwszy odkąd przybył do Orkhus zabrzmiały mocniejsze tony. - Sztuka rośnie dzięki wyzwaniom - dodał niejasno.
Tamishi skłoniła głowę. Nie zrozumiała tego ostatniego wywodu, ale brzmiał mądrze, więc doszła do wniosku, że kiwając głową również będzie wyglądać mądrze.
Vuko w zasadzie rozumiał niechęć dziewczyny do przerwania posiłku kapłanom. Spotkał w życiu ich całkiem sporo i często odnosił wrażenie, że spora część za swoją życiową misję miała krojenie potrzebujących, a nie służbę swemu bogu i potrafili być bardzo nieprzyjemni.
-Też nie lubię, jak przeszkadza mi się w posiłku, ale wydaje mi się, że w tym momencie pomoc w naszych poszukiwaniach powinna być traktowana nie jak uciążliwość, a obowiązek wobec miasta, który powinni spełnić bez szemrania. Jeśli trzeba będzie użyć nieco… czynów, by ułatwić im zrozumienie sytuacji to nie powinniśmy się wahać.
- Nie sądzę, by użycie czynów przysporzyło ci czyjejś sympatii - powiedział Yarod. - Nie mamy do czynienia z byle parobkami z gospody.
- Ani nie zależy mi na ich sympatii, ani na twoim zdaniu. - Vuko nadal nie był przekonany, czy dołączanie do ich drużyny każdego, kogo popadnie było dobrym rozwiązaniem i nie ukrywał swojego zdystansowanego podejścia.
- A powinno ci zależeć przynajmniej na ich sympatii - odparł łucznik. - Sojusznicy są więcej warci, niż wrogowie.
- Jak już mówiłem… - westchnął - na twoim zdaniu mi nie zależy. Tak czy siak wyjaśnię ci to może pojmiesz. Kołysanka, Tamishi i ja jasno daliśmy do zrozumienia, że JEŻELI będzie trzeba to brak chęci do współpracy skorygujemy w sposób, który na pewno zrozumieją. Mam nadzieję, że tobie wystarczają słowa i fakt, że dwa razy Ci coś powtórzyłem jest wystarczający. Nie widziałem, żebyś oponował, kiedy półorczyca proponowała przyciskanie kapłanów, zakładam więc, że próbujesz ustalić swoją pozycję w stadzie. - Uśmiechnął się - Omega to maks na co możesz liczyć. Mam nadzieję, że rozwiałem wątpliwości.
Wędrowiec uśmiechnął się jedynie przysłuchując rozmowie. Przez większość czasu nic nie mówił, jakby złożył śluby milczenia i tylko pytania zadane burmistrzowi zdradzały, że nie ma to nic wspólnego z pobożnością. Mnich nie lubił strzępić języka gdy nie było to konieczne.
- Nie będzie żadnych problemów, o ile nie przyniesiemy ich ze sobą - odezwał się w końcu, uznając za konieczne załagodzić atmosferę. Ciekaw był, czy ci poszukiwacze będą na tyle nieroztropni by obijać akolitów w ich świętym domu? - Mitryjanie znani są z dobroci i bezinteresownej pomocy. Zachowajmy odpowiedni szacunek i jeśli nasza sprawa będzie odpowiednio pilna, dostaniemy to, po co przyszliśmy. - Resztę uwag na temat kleru Mitry pozostawił dla siebie, jednak minimalny akcent na słowach ‘będzie’, oraz ‘odpowiednio’ sugerował, że rozwiązanie sytuacji zależeć będzie od sposobu przedstawienia swoich racji. Widząc chwilowy zastój, Wędrowiec ruszył za dziewczyną.
- Nieodpłatnie leczyli chorych którzy przychodzili do nich z tymi czarnymi znamieniami - przytaknął mnichowi Kołysanka, nieśpiesznie podążający za dziewczyną w korytarz wychodzący z bocznej nawy i prowadzący z kaplicy do części mieszkalnej - Choć wiedząc to co wiem o tym jak dogmaty opisują aspekty Mitry, to że słudzy Nieśmiertelnego Ognia zostawili zarazę bez dalszych działań jest … niezwykłe. Mogli mieć powód. I to tego powodu się obawiam.

Dziewczę co chwilę odwracając się ze skwaszoną miną, spoglądając na idącą za nią grupkę, poprowadziło ich korytarzykiem… i w końcu zatrzymało się przed jakimiś bocznymi drzwiami. Zastukała, po czym je otworzyła, i weszła.
- Bracia i siostry, przepraszam za najście, ale jakaś uparta grupa awanturników… - Zaczęła komuś wyjaśniać rudowłosa, ale zniknęła za drzwiami, które nawet za sobą zamknęła.
Niezrażony takimi drobnymi gestami - być może nawet nieświadomymi - Kołysanka posadził sobie Sen na ramieniu i wszedł do środka. Pomimo żwawych kroków, drzwi uchylił ostrożnie - wszak nie chciał nikogo uderzyć! Z swobodnie podniesioną głową rozejrzał się po zebranych zakonnikach.
- Z całą pewnością wybaczycie nam to najście, kiedy wyjaśnię jego przyczynę. Od razu moimi słowami, bez zbędnych ozdobników - z ukosa spojrzał na dziewczynę, dając do zrozumienia że akurat jej ozdobnik usłyszał.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-01-2022, 20:38   #25
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Trzech mężczyzn, i dwie kobiety, będący w trakcie posiłku, spojrzeli w kierunku nieproszonych gości, minimalnie marszcząc brwi.
- Stało się coś strasznego? Ktoś potrzebuje pomocy? - Spytał najstarszy z "biesiadników".
- Ludzie znikają, szerzy się magiczna zaraza - Kołysanka, pamiętając prośbę burmistrza o nie rozgłaszanie że tym razem ofiarami były dwie osoby, nie wspomniał że teraz są wprost mordowani w środku miasta - Trzy osoby, tydzień w tydzień, a kolejny tydzień się kończy. Każdy dzień tylko zwiększa ryzyko -
Yarod został na korytarzu. Uznał, że jego obecność w niczym nie pomoże. Poza tym nie popierał takiego sposobu zawierania znajomości z kapłanami.
Vuko wcisnął się do pomieszczenia ostatni, zanim dziewczyna zamknęła drzwi, ale nie zamierzał brać czynnego udziału w dyskusji o ile kapłani będą chcieli pomóc.

- No i…? - Tym razem do Elrosa zagadnęła jakaś starsza kobieta.
- I jesteście pierwszymi do których udaliśmy się żeby wspólnie rozwiązać ten problem. Bo pierwsze pytanie jakie mi zadaliście, czy ktoś potrzebuje pomocy, pozwoliło mi zachować wiarę że jesteście częścią rozwiązania - półelf uważnie obserwował rozmówców - a zwłaszcza różnicę między nastawieniem najstarszego mężczyzny a starszej kobiety.
- Chorzy zostali wyleczeni, a na zaginionych nic nie wskóramy… nie widzę więc aż tak nagłej potrzeby, by nam przeszkadzać w posiłku, i pchać się do PRYWATNYCH KOMNAT. Porozmawiać o tym i owym możemy, nie widzę problemu, jednak odrobina kultury by się przydała - Odezwał się ponownie najstarszy z kleru.
- Przyczyna choroby wciąż tam jest, tak samo jak to przez co ludzie giną. A nie o bierności wobec zdarzeń opowiadali mi w Waterdeep wielbiciele Lśniącego Pana, a o czynach <może znajdę lepsze tłumaczenie> - Elros nie dał się zbić z pantykału i już nieco bardziej bezpośrednio powołał się na dogmaty wyznawców Mitry. Wciąż dopuszczał możliwość że kapłani podjęli działania, a jedynie ludzka pycha nie pozwalała im opowiedzieć się przybyszowi z drogi.
- Czy naprawdę wam tak trudno pojąć, że chcielibyśmy w spokoju dokończyć obiad?? - Wycedził rozmówca - Pięć minut was zbawi?? Nie jesteście w stanie poczekać, i nie możemy w spokoju porozmawiać za chwilę? Tak trudno to pojąć, i trzeba się pchać, gdzie nie powinniście? Powtórzę raz jeszcze: to prywatne komnaty. Więc nie macie tu czego szukać. Proszę więc wyjść, albo wezwiemy straż.
Półelf odwrócił się przez ramię do towarzyszy - Lepiej idźcie dalej jak planowaliśmy, dojście do porozumienia tutaj trochę zajmie. -
- Chodź więc ze mną, pozostali zjedzą w spokoju, a ty sam wezwiesz straż i opowiesz jej jak to obiad był ważniejszy niż ich tygodnie poszukiwań po mieście i lasach dookoła
- Ty również opuścisz świątynię, razem ze swoimi towarzyszami, tą samą drogą, którą tu wtargnęliście. Proszę więc wyjść - Starszy wstał od stołu, a wraz z nim reszta jego towarzystwa.
- A więc chodźmy po straż -
-Nie! - wypaliła stojąca za Kołysanką Tamishi. Wyciągnęła przed siebie dłonie:
- Usiądźmy. Czas ma ogromne znaczenie. Wiemy, że choroba jest związana z atakami. Spodziewamy się kolejnego. Każda minuta może więc uratować czyjeś życie. Czy pięć minut ma znaczenie? Pewnie nie ma. Za ile dotrze tu straż gdyby usłyszała krzyki? A tak to sobie chwilę pogadamy i nas nie ma.
Półorczyca zamilkła i od niechcenia położyła dłoń na głowni miecza wiszącego u pasa.

Kapłani spojrzeli na Tamish ze skwaszonymi minami…
- Poszkodowani przychodzili o różnych porach i w różnych dniach, leczyliśmy ich praktycznie wszyscy! - Powiedział nagle jakiś młodszy kapłan, do tej pory ciągle milczący.

Tamisha uśmiechnęła się szeroko.
- Chodź z nami. Opowiesz więcej, a reszta zje w spokoju.
Półorczyca złapała kawałek kurczaka i zaczęła obgryzać w drodze do drzwi.
- Odłóż to i zachowaj szacunek w miejscu kultu - Wędrowiec stojący dotąd z tyłu w mgnieniu oka pojawił się przy rosłej półorczycy. - Dość już nawyrabialiście.
Shanur wzięła wielkiego kęsa obgryzając tyle ile się dało jednym kęsem, a potem odłożyła lekko obślinioną nóżkę z powrotem na talerz. Pokiwała głową wędrowcowi na znak, że się z nim zgadza i skupiła się na przeżuwaniu.
Wędrowiec posłał wojowniczce pełne dezaprobaty spojrzenie, ale odstąpił.
- Chociaż ktoś rozsądny - mruknął Yarod, widząc zachowanie Wędrowca. - Może po prostu przeprosimy i pójdziemy? - zaproponował.
Vuko nie był najlepszym dyplomatą, całe zajście obserwował więc z bezpiecznej odległości. Fakt, że młodszy z kapłanów był skłonny do współpracy był dla mężczyzny wystarczający. Z resztą chyba nie mieli już szans, żeby się porozumieć. Wydawało mu się nawet, że usłyszał Yaroda mamroczącego coś na korytarzu, ale nie bardzo go interesowało jego zdanie.
Młodszy kapłan przez parę chwil spoglądał na paru awanturników dyskutujących między sobą… i w końcu się odezwał, trochę pobladły:
- Ale… gdzie iść z wami? Bo ten… - Powiedział do półorczycy.
- Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie - odpowiedział kapłanowi Wędrowiec. - …nawet jeśli metody są kontrowersyjne. - dokończył splatając dłonie niczym do modlitwy. Głos miał szorstki, jednak nie było w nim agresji, ani nachalności. Był raczej beznamiętny, bardziej oznajmiający fakt, niż otwierający drogę do polemiki. - Potrzebujemy bezpośredniej relacji z wydarzeń. - powiedział lakonicznie. Jeśli ktoś czekał na dalszą część, na prośbę o pomoc, o zachęcenie do tego, by ich odprowadzić, cokolwiek - srodze się zawiódł. Wędrowiec był bardzo oszczędny w słowach, przekazał wszystko co miał do przekazania, stał więc w drzwiach czekając aż kapłan ruszy się, lub zacznie mówić. Jednak ani jedno, ani drugie nie miało miejsca… w końcu jednak coś znowu wydukał, wśród jakby zrezygnowanego kręcenia głową starszego kapłana:
- To co... wyście wreszcie... chcieli?
Mnich nie westchnął nawet. Niczym skała smagana deszczem wytrzymał idiotyczne pytanie kapłana, któremu najwyraźniej demencja nie pozwalała skupić uwagę na więcej niż chwilę. Spojrzał na Kołysankę, który przyprowadził ich w to miejsce i nieznacznie kiwnął głową by wyłożył ich sprawę.
Kołysanka powtórzył. Ba, nawet powtórzył cierpliwie, choć kapłani zaprezentowali swoją taką, a nie inną stronę. Wplótł nawet nadprogramową ilość pojednawczych stwierdzeń by udobruchać rozjuszonych kapłanów.
I tylko dla pewności sprawdził ich aury, czy ich zepsucie nie miało bardziej zewnętrznego charakteru.
- Usunięcie choroby(Remove Sickenss) nic nie dawało, Usunięcie przypadłości(Remove disease) też nie… Usunięcie klątwy nie poskutkowało, a mieszczanie dalej podupadali na zdrowiu. Wykrywanie magii, ją wykryło… średnia aura… i w końcu przełamanie zaklęcia pomogło(Break Enchantment). A potem trzeba im było pomóc z samym zdrowiem, regenerując jego ubytki(Restoration,lesser) - Powiedział młodszy kapłan jednym tchem, z widocznymi kroplami potu na czole.
Shanur nie była ekspertem od magii. Wydało jej się to dość skomplikowane. Spojrzała tylko pytająco na Kołysankę, który najwyraźniej dużo lepiej niż ona radził sobie w rozmowach.
Tłumaczenia kapłana niewiele powiedział Yarodowi, który stale nie widział związku między porwaniami a magiczną chorobą. Ale w tym momencie nie zamierzał wypytywać Kołysanki.
Półorczyca pokiwała z uznaniem głową.

Gdy opuścili świątynię zatrzymała się na moment.
- Tamci ruszyli do tartaku. Do miejsca uprowadzenia drwala. Zostają miejsca uprowadzenia żony burmistrza - spojrzała na Yaroda - i miejsce zaginięcia pastereczki. Moglibyśmy się spróbować podzielić, żeby było szybciej.
Potoczyła wzrokiem po reszcie ekipy i sięgnęła paznokciem, żeby wydłubać kawałek mięsa z kapłańskiego stołu spomiędzy zębów.
- Nie spodziewałbym się, żeby tamci podzielili się informacjami, więc nadal zostają trzy miejsca - Wędrowiec odpowiedział Shanur. Nie podzielał opnii o rozdzieleniu się, ale głównie z powodu motywacji stojącej za takim pomysłem.
- Możemy się rozdzielić. - Yarod skinął głową półorczycy. - Znacie się na magii? - Spojrzał na kompanów. - Jeśli podczas porwania użyto magii, to jak długo utrzymają się takie ślady?
- I - tym razem skupił wzrok na Kołysance - po kiego grzyba była ta wizyta w świątyni? Jaki niby widzisz związek między porwaniami a chorobą? Chyba nie sądzisz, że kapłani maczali w tym palce...
- Najpierw fakty. Obserwacje. Potem wnioski - półelf nie udzielił prostej odpowiedzi - Draugdin, co ty myślisz o tych kapłanach? - zapytał kapłana
- Potężne zaklęcia. - odezwał się Wędrowiec - Czymkolwiek się zarazili było to magiczne i potężne, skoro pomogło dopiero przełamanie zaklęcia. Nie wyczułem kłamstwa, choć dziwne, że nie zbadali sprawy. - zamilkł na chwilę. - Ruszajmy dalej, nic tu po nas.
- Racja - poparł go Yarod. - Idę obejrzeć miejsce, gdzie została porwana żona burmistrza. Jeśli gdzieś zostały jakieś ślady, to z pewnością tam - dodał, uzasadniając swe stanowisko. - Kto idzie ze mną?
Nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę wschodniego rynku.
 
psionik jest offline  
Stary 06-02-2022, 19:59   #26
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu świątyni, towarzystwo udało się na wschodni rynek… nagle jednak "Kołysanka" oznajmił, iż idzie sprawdzić coś innego, i niedługo się ponownie spotkają. Wraz z Elfem podążył zaś i Draugdin, grupka się więc nieco rozdzieliła.

Deszcz już dawno przestał padać, nadal jednak było szarawo i mokro, a na ulicach sporo kałuży… pojawiło się za to i więcej miejscowych, wychodzących w końcu na zewnątrz. Towarzystwo ruszyło więc przez most, do drugiej części miasta, i wkrótce znalazło się na Wschodnim Targu.


Powoli rozkładano tu kramy, stoły i stoliki, wiele osób spoglądało jednak niepewnie w niebo, obawiając się ponownego deszczu…

~

Śmiałkowie stali więc, przypatrując się okolicy, i rozkładającym swoje manele kupczykom, zastanawiając chyba mocno, co dalej. Czy był wśród nich ktoś, kto był mistrzem tropienia i odczytywania śladów, i to na miejskim bruku? Wszak od porwania w tym miejscu minął już tydzień, przeszły tędy pewnie setki osób, do tego i padało. Kiepska sprawa. No chyba, żeby coś jakąś magią zdziałać? Tylko co, jak?

Wszelkie dumania, dłuuuugie dumania, przerwało nagle… pojawienie się straży miejskiej. Tuzin zbrojnych, wraz ze swoim dowódcą, pomaszerowało prosto do śmiałków.

- Nazywam się Igron Bav i jestem kapitanem straży miejskiej. Otrzymaliśmy na was skargę ze świątyni… zarzucają wam najście kleru w prywatnych komnatach, groźby wobec nich, przymuszenia do współpracy… nie interesuje mnie, że pracujecie dla burmistrza. Jeszcze jeden taki wybryk, i wylądujecie na parę dni w lochu - Wycedził kapitan - Zachowujcie się!

Gdy grupka śmiałków mrugała w zdumieniu oczami, dowódca ze swoimi ludźmi, odwrócili się zaś na pięcie, po czym pomaszerowali sobie w cholerę. Ummm, dobra…

"Wędrowiec", a po chwili i Vuko, zauważyli z kolei jakiegoś obdartusa stojącego przed jednym z budynków, który im się przyglądał z kilkunastu metrów, głupkowato uśmiechając pod nosem.









***

Komentarze jeszcze dzisiaj...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 07-02-2022, 15:06   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wizyta w świątyni nie dała nic - chyba że komuś chodziło o narażenie się kapłanom, co byłoby krokiem bardzo nierozsądnym, jako że mieli w mieście spędzić trochę czasu, a pomoc świątyni mogła się przecież przydać w razie jakichś niepomyślnych zdarzeń. Wszak kapłani też byli tylko ludźmi i niekoniecznie musieli bezinteresownie pomagać tym, co zaleźli im za skórę.
Jaki w ogóle był cel wizyty w świątyni, tego Yarod nie wiedział, bowiem pomysłodawca oddalił się w sobie tylko znanym kierunku, nie udzieliwszy wcześnie odpowiedzi na to pytanie. Jako że poszedł z nim również Draugdin, była szansa, że w razie kłopotów ta dwójka wyjdzie z opresji obronną ręką.

Wnet okazało się, iż niezbyt fortunna rozmowa z kapłanami nie odbyła się bez konsekwencji. Na szczęście nie trafili do lochu, ale ostrzeżenie było aż za bardzo wyraźne. Aż szkoda, że nie usłyszał go główny winowajca...
Yarod wolał jednak tego nie komentować.

* * *


Wschodni targ nie nosił żadnych śladów tego, co stało się tydzień temu, a jeśli kiedyś były tu jakiekolwiek ślady fizyczne, to z pewnością zostały zatarte przez mieszkańców.
A inne ślady?
- Zna się ktoś z was na magii? - spytał wojownik. - Jak długo utrzymałyby się ślady działania magii? Być może porywacze posługują się magią. To by tłumaczyło wiele. Na przykład to, że ofiary nie stawiają oporu.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-02-2022, 07:26   #28
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Tamishi obserwowała z uwagą straż. W razie problemów mogła związać walką dwóch, może trzech. Uśmiechnęła się do siebie na tę myśl.

Choć w zasadzie racją było, że nie powinni prowokować zadym.

Przyklękła pod jednym z budynków i wyciągnęła zza pazuchy dwunożną jaszczurkę wielkości kury.

- No mały, rozejrzyj siię po okolicy. Chyba ktoś czynił tu magię tydzień temu. Może coś znajdziesz?

Po chwili wyprostowała się.

- Mogę spróbować czegoś poszukać. Tropiłam już magów. Jednak minął tydzień. Małe szanse, że coś znajdziemy. Ale wyglądacie na niegłupich - okrasiła ten komplement uśmiechem i niby przypadkiem zaczesała krótkie włosy za prawe ucho - uprowadzenie człowieka w dość ludnym miejscu, ze strażnikami za rogiem wymaga sporo zachodu. I raczej jest planowane. Spróbujcie pomyśleć jak wy byście tego dokonali. I przesuńcie się tutaj bliżej. W mieście jest zakaz czarowania, głupio będzie, jeżeli mnie zamkną za rzucanie czaru mającego poszukać magii.

Gdy tylko bohaterowie zbliżyli się do Tamishi ta mruknęła zalotnie:
- Ależ od was ciepło bije. Och och.
Po chwili już składała dłonie w gesty i szeptała słowa zaklęcia.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-02-2022, 17:32   #29
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wędrowiec w milczeniu wysłuchał strażników. Jedyne co go zdziwiło to jak sprawnie skargi w tym mieście trafiają do strażników i jak sprawnie są w stanie na nie reagować. Strażnicy wykonywali jedynie swoje obowiązki, choć nie. Robili za posłańca. Przekazali wiadomość i odeszli. Pewnie radzi, że nie musieli wchodzić w spór z uzbrojonymi awanturnikami. Gdy tak stali, Wędrowiec zauważył, że jeden mężczyzna przypatruje im się nieco bardziej niż inni. Większość osób, owszem lubiła obserwować potyczki ze strażą, ale zwykle unikała wzroku i szybko wracała do swoich spraw gdy tylko straż odchodziła.
- Tam - wskazał na mężczyznę po drugiej stronie coraz to ruchliwszej uliczki. - Chodźcie. - Nie czekając na resztę, Wędrowiec ruszył miękkim i sprężystym krokiem we wskazanym kierunku. Jego białe, pikowane szaty zawirowały gdy wyminął kilku kupców.
- Kolego! - zawołał do nieznajomego. -Chodźże na chwileczkę.
 
psionik jest offline  
Stary 14-02-2022, 18:40   #30
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Posłańcy-strażnicy lekko rozbawili mężczyznę. Ego kapłanów musiało być naprawdę kruche. Nikt nikomu nie wyrządził krzywdy, ale ojczulkowie uznali za zasadne, aby donieść na uchybienia względem etykiety, kiedy w grę wchodziło ludzkie życie. Najwyraźniej mieli inne priorytety.

***

Jak można się było spodziewać, na miejscu nie znaleźli śladów, które przetrwałyby tyle czasu, ale Vuko bardziej interesował wybór miejsca porwania. Rozglądał się za potencjalnymi kryjówkami, których można by zaatakować ofiarę i zwrócił uwagę na mężczyznę, który wyraźnie się im przyglądał. Kiedy Wędrowiec wskazał go palcem, mężczyzna był już w drodze, sięgając ręką do sakiewki, z które wyjął kilka monet, wyraźnie pokazując je nieznanajomemu.

-Czesto tu bywasz? Mogę byc chojny, jeśli wiesz coś, co może mi się przydać. - powiedział bez ogródek.
 
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172