Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-03-2022, 08:51   #1
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
[D&D 5ed] Splendor zimy


EPIZOD 1: PRZEŁAMUJĄC LODY


Śródzimie, 30 Młot Roku Szkarłatnej Wiedźmy 1491 RD,
Waterdeep, Wybrzeże Mieczy.


Zima zagościła w Waterdeep na dobre i nic nie wskazywało na to, że miała się szybko wynieść. Śnieg przykrył ulice, jednak od kilku dni było tak, jakby ktoś, kto siedział tam wysoko w górze, dochodził do wniosku co wieczór, że jest za mało „biało”, więc kiedy tylko zapadał zmrok, z nieba zaczynał sypać gęsty, biały puch. Niczym z pękniętych, pełnych pierza poduszek, które serwowano gościom co znamienitszych karczm w Morskim Kwartale.

Przybyliście w to miejsce właściwie w jednym celu. Coroczna, zimowa gala Waterdeep organizowana na przecinających się ulicach Diamentowej i Dezerin wabiła możliwościami przyjemnego spędzenia czasu. W szczególności jarmark świąteczny mógł być świetnym miejscem na przekąskę lub zakup drobnego prezentu dla osób bliskich sercu. Jednak punktem kulminacyjnym gali miało być otwarcie dla zwiedzających jednego z lokalnych domów szlacheckich – dworu Cassalanter. Plotka głosiła, że Cassalanterzy mieli zaplanowany szczególnie imponujący występ mający uczcić to wydarzenie.

Niezależnie od tego, czy chcieliście się po prostu bawić wraz z innymi, czy sprawdzić, w jakim przepychu mieszka wpływowa szlachta, był to jeden z tych zimowych festiwali, na którego przegapienie nie mogliście sobie pozwolić. W drodze na wydarzenie zatrzymaliście się w "Odpoczynku Pielgrzyma", piętrowej, wygodnej i niedrogiej jak na warunki Morskiego Kwartału karczmy. Siarczysty mróz i ciągle sypiący śnieg zachęcały, by wejść do środka pięknie oświetlonej głównej sali, zjeść coś ciepłego czy napić się czegoś rozgrzewającego. Los chciał, że w niemal wypchanym po brzegi lokalu zajęliście wspólny stolik. Pierwsza pojawiła się Malvolia, za nią po jakimś czasie Savra a potem panowie - kolejno Eravien i Cassius.


Było lekko po czwartym dzwonie a oficjalne otwarcie gali zaczynało się równo o piątym uderzeniu. Mieliście więc wciąż trochę czasu, by zjeść, napić się, czy porozmawiać, gdyż jak się okazało w trakcie krótkiej rozmowy, wszyscy zamierzaliście udać się na to wydarzenie i odwiedzić posiadłość Cassalanterów. Podczas tego zimnego, szarego popołudnia wkraczającego powoli we wczesny, zimowy wieczór, atmosfera w karczmie była przednia - zgromadzeni ludzie pili grzane wino, co bardziej wstawieni śpiewali skoczne piosnki, których głównym tematem było przesilenie zimowe i związane z nim historie. Otuleni ciepłem głównej izby patrzyliście co jakiś czas, jak przechodnie za oknem umykali gdzieś przed gęstym śniegiem smaganym przez wiatr.

W tym momencie docenialiście, że stać was było na to, by gościć się w ciepłym, przyjemnym miejscu.

 
Bellatrix jest offline  
Stary 13-03-2022, 21:50   #2
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Młoda kobieta wzdrygnęła się, gdy poczuła przeszywająco zimny dotyk płatka śniegu na swym nagim licu. Chwilę potem zaklęła pod nosem, poprawiła ułożenie kaptura i powiodła wzrokiem za najbliższą gospodą. Zima nie wpływała korzystnie na nastrój cudzoziemki, zdecydowanie preferowała ona ciepły, nadmorski klimat z południowych rejonów jej ojczyzn. Jednak zew przygody i pokusa wiodąca ku coraz większym wyzwaniom już dawno przepędziły ją z tamtych stron, ostatecznie wpychając w ramiona Klejnotu Północy. To w tym miejscu od kilku miesięcy prosperowała z różnym skutkiem, czekając niecierpliwie na większy uśmiech losu.

Okazja pojawiła się gdy tylko usłyszała o Zimowej Gali Waterdeep. A właściwie jego punkcie kulminacyjnym – wizycie w dworze szlacheckiego rodu Cassalanter. Normalnie dostanie się do tego miejsca, mogłoby być dla niej dość trudne, nawet jakby wykorzystała swoje znajomości i powołała się na pochodzenie. Zresztą, nie byłoby to zbyt rozsądne z punktu widzenia tego co zamierzała zrobić. Zwłaszcza że gala stanowiła wprost świetną okazję, by spokojnie rozejrzeć się po posiadłości, dokonać wnikliwych obserwacji i wszystko doskonale zaplanować. Była wręcz wymarzoną szansą, dlatego dziewka za nic nie zamierzała jej opuścić.


Malvolia wkroczyła gwałtownie do „Odpoczynku Pielgrzyma”, szybko zamykając za sobą drzwi, by zostawić na zewnątrz przeklęte zimne powietrze. Była smukłą, czarnowłosą kobietą o ciemnobrązowych oczach, oliwkowej cerze i fizysie wskazującym na mieszankę sembiańsko-cormyrańskiej krwi. Nosiła porządne ubranie, lekki pancerz i broń. Na tę ostatnią składała się ręczna kusza, zestaw noży do rzucania i elegancka szpada. Jej spojrzenie było wyniosłe i zadziorne. Wkroczyła do głównej sali gibkim i dziarskim krokiem, klucząc wzrokiem za wolnym stolikiem i pomstując pod nosem na złożoną z klienteli ciżbę.

Kiedy tak szukała miejsca, w pewnym momencie w jej kierunku poleciała niewybredna uwaga ze strony jakiegoś podchmielonego i nadmiernie rozochoconego mężczyzny. Adesso zareagowała natychmiast, obracając się gwałtownie na pięcie i zerkając spod wykrzywionych w gniewnym grymasie brwi dokładnie w stronę ordynusa.
— To niby miało być do mnie?!
— A jakże paniusiu! Może skoczyłabyś nam piwa, a potem uraczyła nas swoim uroczym towarzystwem? — wycedził z pewnym trudem pijak, nie tracąc rezonu.
— Czy ja wyglądam na dziewkę służebną?! Tym bardziej kurtyzanę?!
Ochlej skinął bezczelnie głową i szturchnął porozumiewawczo łokciem siedzącego obok kolegę, wybuchając przy tym obrzydliwym rechotem. Jego niewybredna drużyna od razu dołączyła do tej eksplozji radości.
— Ty, TY!... A zresztą, dobrze… — na ustach młódki momentalnie wykwitł diaboliczny uśmieszek.
Pół sekundy później porwała z pobliskiego stolika kufel, czyniąc to tak szybko, że jego właściciel nawet się nie zorientował. Potem gwałtownie zbliżyła się do swego „adoratora”.
— Proszę, pańskie zamówienie!
Trzasnęła naczyniem tuż przed jego nosem, oblewając mu twarz częścią spienionego napitku, następnie usiadła obok i uśmiechnęła się szelmowsko do jego konfratrów.
— Lubicie hazard? Stawiam złotą monetę, że nie uczynię mu najmniejszej krzywdy, a mimo to będzie piszczał niczym „paniusia”. Podejmujecie wyzwanie?
Zgromadzeni wokół stolika kompanioni mężczyzny wpierw spojrzeli po sobie z dozą niepewności, lecz wkrótce potem dali ponieść się chwili i krążącemu gwałtownie w żyłach trunkowi, ze śmiechem rzucając kolejno „smoki” na stół.
— No to zaczynajmy — rzekła chytrze Malvolia dodając swoją monetę do puli. Następnie docisnęła swoją lewą dłonią do drewnianego blatu tą należącą do wyrywnego pijaka.
— Ej, zaraz! Co ty robisz?!
— Spokojnie, to tylko niewinna zabawa. Chyba nie jesteś „paniusią”?
Mężczyzna gwałtownie zbladł, gdy chwilę później w ręku Nicoletty pojawił się znikąd nóż. Dziewczyna nie czekała na sygnał, tylko od razu zaczęła kolejno dźgać w wąskie przestrzenie między nałożonymi na siebie palcami jej i niewychowanego klienta gospody. Czyniła to nader szybko i z każdą zakończoną serią coraz bardziej przyspieszała, przygryzając w skupieniu wargę. Później jeszcze zaczęła zmieniać sekwencje, wciąż bezlitośnie dociskając do blatu dłoń rozpaczliwie próbującego wyrwać się ochlaptusa. Wkrótce jej broń pracowała tak szybko, żłobiąc kolejne zastępy dziur w drewnie, że pijacy zupełnie nie mogli za nią nadążyć wzrokiem i zebrało im się na mdłości. W międzyczasie ofiara zaczęła krzyczeć niczym obdzierana ze skóry, opluwając się podczas bezładnych próśb i błagań, by szalona kobieta się zatrzymała, zanim popełni fatalny błąd. Dokładnie wtedy Malvolia zakończyła swój pokaz.
— Wiedziałam, mężczyźni to żałosne istoty.
Skomentowała szyderczo, po czym zerknęła z pogardą na swego oponenta i zacisnęła teatralnie dwa palce na nosie.
— A przy okazji, coś tu cuchnie. Uch, co za syf. Spadam stąd.
Zgarnęła zgrabnym ruchem wolnej ręki wszystkie leżące monety i ruszyła w dalsze poszukiwania stolika, zostawiając jeszcze drżącego moczymordę pokrytego własnym moczem i zdjętego wstydem.


W końcu półcormyranka-półsembianka znalazła wolny stolik. Długo jednak nie przyszło jej nacieszyć się samotnością, bowiem z powodu braku wolnych siedzisk szybko dorobiła się trzech osób do towarzystwa. W zasadzie niezbyt jej to przeszkadzało, należała raczej do typu „dusza towarzystwa”. Stąd szybko zagaiła rozmowę i wybadała nieznajomych. A gdy tylko zorientowała się, że każde z nich również wybiera się na słynną Zimową Galę Waterdeep, zaproponowała, by wyruszyć tam wspólnie. Bynajmniej ze szlachetnych pobudek. Zwyczajnie od razu dostrzegła w ich towarzystwie materiał na doskonałą przykrywkę, a to mogło okazać się korzystne dla jej planów i kluczowe dla zachowania odpowiednio niskiego profilu, o ile oczywiście nowi towarzysze nie postanowiliby zbytnio węszyć kiedy by wykonywała swoją pracę.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 30-11-2023 o 17:29.
Alex Tyler jest offline  
Stary 14-03-2022, 09:24   #3
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Było coś nieopisanie pięknego w krajobrazie przysypanego śniegiem Waterdeep. Gdy nadchodziła zima, a biały puch osadzał się na dachach i ulicach, miasto zyskiwało na uroku. Co prawda byli tacy, co narzekali, że zimno, że trzeba odśnieżać chodniki i ulice, ale ona do nich nie należała. Lubiła tę porę roku i gdy tylko mogła, odwiedzała wtedy Miasto Wspaniałości. Tym razem moment jej przyjazdu zbiegł się z otwarciem Zimowej Gali i zwiedzaniem posiadłości jednej z bardziej wpływowych rodzin szlacheckich Waterdeep. I tak nie miała nic lepszego tego popołudnia do roboty, więc postanowiła wybrać się na jarmark i przy okazji zwiedzić dwór Cassalanterów. Chciała namówić do tego swojego wieloletniego przyjaciela - bibliotekarza Pennywise'a, ale niziołek wolał zostać w swoim domu i ślęczeć nad książkami. Cóż, co kto lubi.

Z Północnej Dzielnicy do Morskiej dość szybko dojechała dorożką, zapłaciła woźnicy i ruszyła przed siebie. Nie miała jasno sprecyzowanego planu - ot, pokręci się trochę po okolicy, a potem przejdzie się na Zimową Galę. Wokół niej roznosił się gwar spieszących się ludzi, którzy co chwila wchodzili i wychodzili ze sklepów, z zakupionymi w ostatniej chwili sprawunkami. Przystrojone witryny sklepowe migotały blaskiem kolorowych światełek i świec, roztaczając jedyną w swoim rodzaju atmosferę, charakterystyczną tylko dla zimowych dni. Pomimo mrozu szczypiącego w nos i policzki miała dobry nastrój i czuła, że to będzie dobrze spędzony czas.

W pewnym momencie przechodziła obok karczmy o przyjemnej nazwie “Odpoczynek Pielgrzyma” i coś tknęło ją, by wejść do środka. Być może były to przyjemne zapachy jadła płynące z wnętrza i mieszające się z mroźnym powietrzem, a może coś innego. Otworzyła więc drzwi i otrzepując się ze śniegu weszła do środka. Miejsce było prawie pełne, choć bystrym spojrzeniem szarych, dużych oczu dostrzegła stolik, przy którym siedziała samotnie czarnowłosa kobieta. Ruszyła więc w jej stronę, przemykając między stolikami i nie rozglądając się zbytnio.

- Przepraszam, czy można się przysiąść? - Zapytała uprzejmie nieznajomą.
Malvolia zbadała wzrokiem obcą.
— Ależ oczywiście — odparła kordialnie po chwili wahania, wskazując eleganckim skinieniem głowy na jedno z siedzisk. — Nie godzi się, by kobieta stała gdy... „mężczyźni”... siedzą sobie w najlepsze.
Spojrzała z ukosa na liczną klientelę przybytku.
— Mnie samą niemało trudu kosztowało znalezienie wolnego miejsca. Trudno więc, bym komuś miała czynić podobne problemy. Ludzie chyba pogłupieli z powodu tej całej gali.
- Na to wychodzi. W końcu taka okazja trafia im się tylko raz w roku - odrzekła Savra i poczęła się rozdziewać.

Zrzuciła z barków gruby, zimowy płaszcz i położyła go przy palenisku, aby wysuszyć i wróciła do stolika. Była wysoką, szczupłą elfką odzianą w dobrze wyprawioną, ćwiekowaną skórznię. Cechą jej wyglądu, która od razu przyciągała uwagę, były długie włosy koloru turkusu splecione tu i tam w kilka warkoczyków, brwi tej samej barwy oraz duże, szare oczy. Podbródek po prawej stronie znaczyła niemal niedostrzegalna z daleka blizna - jeden z efektów lekcji fechtunku, które odbyła wiele lat temu. W obu uszach znajdowało się kilka kolczyków, a gdy zdjęła skórzane rękawiczki, na palcach jej smukłych dłoni o zadbanych paznokciach można było ujrzeć kilka prostych, metalowych pierścieni. Wyglądu dopełniało uzbrojenie zupełnie nie zdradzające jej prawdziwego fachu - sejmitar i sztylet przy pasie oraz ręczna kusza i kołczan bełtów. Między łydkami położyła też wypchany plecak; robiła tak od czasu, gdy kilkanaście lat temu została okradziona w jednej z karczm we Wrotach Baldura.

Niedługo później do ich stolika dołączyło dwóch mężczyzn. Savra nie lubiła napiętej, tudzież grobowej atmosfery, więc od razu zagaiła rozmowę.
- Piękną mamy pogodę na zewnątrz, prawda? Uwielbiam zimę. Myślę, że dzisiejszy jarmark i Gala będzie jedną z tych ciekawszych. Wybieracie się też może? - zapytała, odgarniając kosmyk włosów za szpiczaste ucho.
 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 14-03-2022 o 15:58. Powód: dodanie krótkiej odpowiedzi Malvolii
Umbree jest offline  
Stary 14-03-2022, 15:52   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zima, jak powiadano, ma wiele uroków, a jednym z nich było to, że nikogo nie dziwiło, gdy człek - zamiast włóczyć się po dworze - spędzał czas po dachem, grzejąc się przy kominku i popijając grzane wino.
Niesione wiatrem mokre płatki śniegu, szczypiący w uszy mróz i zimny, wciskający się pod pelerynę wiatr należały do przyjemności, których Eravien wolałby uniknąć. Nie zawsze jednak chcieć to móc i z niektórymi nieprzyjemnościami trzeba było się zmierzyć, by móc z pewnych przyjemności korzystać. Z tego też powodu półelf porzucił wygodny fotel i kominek i ruszył przez zaśnieżone ulice Waterdeep, ciesząc się z tego, że posłuchał dobrej rady i zaopatrzył się w porządne odzienie, pomagające w walce z wiatrem i mrozem.



Wędrówka po sklepach oznaczała nie tylko podziwianie wystaw i zapoznawanie się z mniej czy bardziej egzotycznymi towarami oraz krótkie rozmowy z napotkanymi od czasu do czasu znajomymi, ale i konieczność opuszczania ciepłego pomieszczenia i zanurzania się w szarość i mróz zimowego popołudnia. Jeśli ktoś miał w żyłach lodowata woda, to, zapewne, takie gwałtowne ochłodzenia nie robiły na nim wrażenia, ale bieganie po śniegu czy kąpiele w przeręblu należały do rozrywek, które Eravienowi niezbyt odpowiadały. Nadeszła więc chwila, gdy zapragnął na dłuższa chwilę schronić się pod dachem, w cieple, najlepiej przy rozgrzewającym trunku. A że niedaleko znalazł się "Odpoczynek Pielgrzyma", kapłan nie wahał się zbyt długo...



Karczma przywitała Eraviena ciepłem i przyjazną atmosferą, oraz tłokiem. Mimo tego półelf zdołał wypatrzyć wolne miejsce. Stolik co prawda wolny nie był, ale cóż szkodziło się dowiedzieć, czy można się przysiąść.
- Można się dosiąść? - spytał.
Twarz wysokiego mężczyzny okolona była starannie utrzymanym zarostem, stosunkowo długie, kasztanowate włosy były w lekkim nieładzie. Niebieskie oczy pytająco spoglądały na siedzące przy stoliku kobiety.

Otrzymawszy potwierdzającą odpowiedź ściągnął pokryty topniejącym śniegiem płaszcz z kapturem, a potem rękawiczki. Pod płaszczem nosił ozdobiony symbolem Mystry ciemny tabard, skrywający łuskową zbroję.
Chociaż trwała zimowa gala, uroczystość jak by nie była, półelf uzbrojony był jak na wojnę, bowiem miał ze sobą nie tylko buławę, ale i lekka kuszę tudzież tarczę, ozdobioną herbem jednego z cormysrskich szlacheckich rodów. Taki sam herb widniał na pierścieniu.
- Eravien - przedstawił się. - Eravien Darstan.
Jeśli ktos się interesował cormyrską heraldyką, to rozpoznał to nazwisko.

- Zima tam - skinął głową w stronę okna - jest piękna. Z tego miejsca patrząc - dodał z lekkim uśmiechem. - Osobiście wolę słońce i cormyrskie plaże.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-03-2022, 14:46   #5
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Sunął zaśnieżonymi ulicami Waterdeep powoli i spokojnie, z białym puchem chrzęszczącym pod ciężkimi butami. Lawirował między tłumem ludzi, przemykając się jak zjawa to tu, to tam. Od straganu do straganu, od witryny do witryny, z jednej ulicy skręcając w drugą. Płatki śniegu wirowały leniwie w powietrzu, strącane ze swoich ścieżek ruchami tłumu i oddechami uchodzącymi w postaci białych obłoków. Tłum falował, wypełniając i przepełniając ulice Morskiego Kwartału. Falowały też płomienie ozdobnych świec i jaskrawych latarni, a nawet i magiczne ogniki w kolorach wszelakich. Festiwal był popularny, nawet pomimo bycia wciśniętym w ciemny zakątek faeruńskiego kalendarza, w najgorsze mrozy i długie dni. Zimowa Gala wciągała jednak ludzi i nieludzi w objęcia chłodu, a oni dawali się ponieść zabawie i świętowaniu. Zimno nie przeszkadzało nikomu.

Nie przeszkadzało i Cassiusowi Ambrosiusowi Mavrosowi. Elegancki, ciężki czarny płaszcz z wysokim kołnierzem i podszyty futrem, w połączeniu z szarym szalikiem, skutecznie zatrzymywał mróz i trzymał ciepło, a proste rękawiczki ogrzewały smukłe dłonie. Jedynie twarz wystawiona była na zimne powietrze, które wyciągało rumieńce na wierzch, nadając blademu licu trochę kolorytu. Jasne włosy, ścięte na krótką wedle najnowszej mody, jeszcze do niedawna były schludnie ułożone, ale topniejące nań płatki śniegu dawały o sobie znać i platynowa czupryna oklapła już nieco.

Zimowa Gala była miłą odskocznią od codziennej rutyny, nawet dla Cassiusa który rzeczoną rutynę lubił. Ostatnimi dniami nieco mniej, ale to była kwestia nieustającej blokady pisarza, która go złapała. Manuskrypt, mający być kontynuacją “Miejskiej Menażerii”, leżał odłogiem już ładnych parę dekadni i nic nie wskazywało na to, by miało się to zmienić - nowe stronice pełne były wykreśleń i grubych linii, o ile nie lądowały w kominku. Losy Apollonii Decuivre, ekscentrycznej mieszczanki i prywatnej śledczej, wisiały teraz w limbo, podobnie jak grafomania Cassiusa. Fani Corvusa Albusa (jak brzmiało nom de plume Mavrosa) musieli uzbroić się w cierpliwość, czekając na kolejne perypetie Apollonii.

Cassius zostawił więc zawalone książkami, księgami i woluminami mieszkanie w jednej z kamienic na granicy Morskiego Kwartału i, przezwyciężając niechęć do tłumów, ruszył na festiwal. Miał nadzieję że odstawienie pisania i udział w Gali rozpalą ponownie zgaszoną wenę, ale była i kwestia szlacheckich zobowiązań - przedstawicielowi Mavrosów w Waterdeep nie wypadało zlekceważyć Cassalanterów. Dyplomacja, kurtuazja, et cetera. Krążył więc po mieście, sunął powoli i spokojnie, obserwując falujące tłumy na waterdhaviańskich ulicach i czekając na piąty dzwon. Spacer w mroźnej aurze zaczął się jednak dawać we znaki i zachciało mu się usiąść, rozgrzać i odetchnąć. Cassius zaczął więc krążyć w poszukiwaniu karczmy czy tawerny, która nie była nazbyt przepełniona celebrantami. “Nadzieja matką głupich”, jak zwykło się mówić.

Postawił w końcu na “Odpoczynek Pielgrzyma”, gdy miał już dosyć krążenia i zerkania przez okna. Tłum był wszędzie, jakżeby inaczej i musiał po prostu zagryźć zęby i przemęczyć się w hałasie i rumorze. Przywołał się więc do porządku, zmuszając szczypiącą twarz do zmazania grymasu i przybrania neutralnego wyrazu, zanim pchnął drzwi. Chwilę stał w miejscu, jasnym spojrzeniem lustrując salę, ściągając rękawiczki i otrzepując buty szybkimi uderzeniami jeden o drugi. Jak można było się spodziewać, lokal pękał w szwach, ale Cassius wyłapał jedno wolne miejsce. Ruszył w tamtą stronę, przemykając między gośćmi “Pielgrzyma”.

- Drogie panie, szanowny panie - skinął głową. Głos miał nieco zastały od nieużywania, ale jedno chrząknięcie prędko temu zaradziło. - Czy można się dosiąść?

Odpowiedź była twierdząca, a Cassius zaraz zaczął rozpinać płaszcz, coby się nie ugotować i rozpłynąć. Okrycie wierzchnie wylądowało na oparciu krzesła, odsłaniając kolejne elementy kreacji na Galę - w postaci dubletu zdobionego srebrną nicią i bryczesów. Dobrej jakości, skrojonych na najnowszą modę i, oczywista oczywistość, w kolorze zawsze eleganckiej, głębokiej czerni wściekle i upiornie kontrastującej z fizjonomią w jasnych kolorach. Był też i rapier, i mizerykordia przy pasie, ale na tym skończyło się widoczne uzbrojenie.

- Cassius Ambrosius Mavros - przedstawił się, siadając na krześle.

Cassius pominął szlachecki tytuł “baroneta Fezansaguet”, którym nie lubił się afiszować. Ktoś przy sąsiednim stoliku jednak wyłapał jego imię, bo nachylił się do kompanów i wskazał go palcem. Mavros nie zwrócił na to uwagi. Najpewniej skojarzył nazwisko z butelek ciemnego Fezansaguet, które rodzinna winnica eksportowała do Waterdeep. Albo, co mniej prawdopodobne, zauważył sygnet z herbowym krukiem na kościstym palcu Cassiusa.

- Nigdy nie byłem w Cormyrze - mruknął na słowa Eraviena, jakby na powrót przypominając sobie jak rozmawiać w towarzystwie. Na pytanie Savry skinął głową. - Jak co roku. Państwo pierwszy raz na Gali?
 
Aro jest offline  
Stary 17-03-2022, 09:26   #6
 
Bellatrix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
Czas w dobrym towarzystwie uciekał szybko i nim się spostrzegliście, nadszedł moment, by ruszyć na jarmark. Ruszając do wyjścia z karczmy, Cassius dostrzegł, jak wskazujący go wcześniej mężczyzna uniósł kielich z winem w jego kierunku i uśmiechnął się półgębkiem. Wyglądało na to, że to jednak z powodu wina został rozpoznany. Malvolia natomiast uchwyciła nienawistne spojrzenie mężczyzny, któremu dała wcześniej lekcję. W obu przypadkach nie miało to teraz żadnego znaczenia.

Opuściliście "Pielgrzyma", wychodząc z ciepłej izby wprost w lodowate objęcia przysypanej śniegiem ulicy. Otulając się płaszczami ruszyliście w stronę ulic Diamentowej i Dezerin, gdzie miał odbyć się jarmark a potem zwiedzanie willi Cassalanterów. Im bliżej miejsca się znajdowaliście, tym więcej ludzi mijaliście a z nieopodal dochodziła was przyjemna, skoczna muzyka. Koła powozów i zaprzęgów trzeszczały na świeżo spadłym śniegiem, dowożąc gości z całego miasta do Morskiego Kwartału. Mimo mroźnej temperatury atmosfera była ciepła i miła.


Obie ulice zostały zamknięte i ogrodzone na czas wydarzenia. Na chodnikach po obu stronach stały pokryte czerwonym aksamitem namioty, z których kupcy oferowali smakołyki i drobiazgi, nawołując przechodniów do swoich kramów. Chociaż widać było, że ulice zostały wcześniej odśnieżone, to biały puch zdążył zasypać już chodniki i dachy szeregowców znajdujących się wzdłuż głównej arterii. Powietrze wypełniały dźwięki przyjemnej muzyki oraz zapachy ciast i grzanego wina.

Idąc ulicą Dezerin, uwagę przykuwało wielu kupców; wesoły, ​​stary gnom sprzedający rozmaite napoje alkoholowe, niziołek w fartuchu zachwalający swoje wypieki każdemu, kto przechodził obok, czy postawny młody mężczyzna polecający piękne, drewniane wyroby. Nieco dalej można było dostrzec stragany z dzianinami, instrumentami muzycznymi i różnymi innymi rzeczami, głównie rękodziełem .

Na końcu ulicy Dezerin znajdowała się otoczona wysokim murem wspaniała posiadłość rodu Cassalanter. Wiedzieliście, że niedługo ciężka, dwuskrzydłowa brama otworzy się, by zaprosić ludzi do środka. Na razie jednak mogliście cieszyć się uroczystościami odbywającymi się na zewnątrz. Sprawdzić oferowany przez gnoma alkohol, czy niziołcze wypieki. Lub po prostu przejść się wzdłuż straganów. Zastanawiając się, co uczynić, uchwyciliście nagle spojrzeniem osobliwy widok - w jednym z wąskich przesmyków między budynkami, niemal na skraju ulicy nieopodal was, siedziała przycupnięta z zimna, na oko ośmioletnia, dziewczynka.


Ogrzewała się jedynie słabym, drżącym płomieniem zapałki, osłaniając go malutką dłonią przed zgaśnięciem. Nawet z tego miejsca widzieliście, że była boso i cała trzęsła się z zimna a słabe odzienie i podziurawiony koc zarzucony na głowę nie dawały jej najmniejszej ochrony przed paskudną pogodą. Stanowiła przedziwny kontrast dla tego pochłoniętego zabawą i dobrą atmosferą miejsca, nie mówiąc o tym, że Morski Kwartał zajmowany był głównie przez bogate, szlacheckie rody. Żaden jednak z bogato ubranych przechodniów nie zwracał na nią uwagi, lub po prostu nie chciał tego zrobić.

 
Bellatrix jest offline  
Stary 17-03-2022, 15:06   #7
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Tak, pierwszy raz - przyznał Eravien. - Przynajmniej ja. Jedynie słyszałem, że takiej okazji nie można przegapić.



Czas spędzony pod dachem, w przyjaznej atmosferze, w sympatycznym towarzystwie, płynął szybko i w końcu nadeszła chwila, gdy znów należało ubrać się ciepło i opuścić gościnne podwoje "Pielgrzyma".

- Robi się coraz przyjemniej - powiedział kapłan, gdy coraz bardzie zbliżali się do miejsca jarmarku. - Takie oblicze zimy mogę nawet polubić - dodał z lekkim uśmiechem.
A było co oglądać, bowiem wzrok przyciągała nie tylko zawartość kramów, ale i stroje (a niekiedy i uroda) tych, co chcieli sprawdzić, co znajduje się za zamkniętymi wrotami posiadłości Cassalanterów.

Było jednak coś, co nie pasowało do wesołej atmosfery towarzyszącej oczekiwaniom. Coś, a raczej ktoś...
- Czy to coś związanego z uroczystością? - Spojrzał na Cassiusa, który zdawał się być obeznanym z tutejszymi obyczajami. -
Przeniósł wzrok na dziewczynkę, usiłując dostrzec jakiś czar, który chroniłby małą przed zimnem.

- Zafundujemy jej coś do zjedzenia? - Spojrzał na towarzyszącą jej trójkę. - Dowiemy się, co się dzieje? Ale chodźmy tam razem, Mnie mogłaby się przestraszyć.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-03-2022 o 16:20.
Kerm jest offline  
Stary 18-03-2022, 15:33   #8
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
- Ja też pierwszy raz, tak jak Eravien - odpowiedziała Savra. - Jestem bardzo podekscytowana, lubię takie jarmarki zimowe. I nie tylko zimowe. Wszelkie festiwale i inne takie. Ogólnie liczę, że będzie naprawdę fajnie.
Czarodziejka nie mogła się już doczekać, dlatego ucieszyła się, że niecała godzina zleciała, jak z bata strzelił i mogli ruszyć na miejsce.


Udekorowane ulice i kolorowe kramy bardzo jej się spodobały. Czuć było atmosferę zabawy i ogólnej radości.
- Dobrze, że takie rzeczy odbywają się raz do roku, bo gdyby były codziennie, lub nawet co kilka tygodni, szybko by się znudziły - powiedziała do Eraviena. - A tak możemy podziwiać i cieszyć się tym wspaniałym widokiem. No i spróbować grzańców i wypieków, zanim Cassalanterzy otworzą dla nas swoje podwoje.

Zanim jednak zdecydowali, co zamierzają sprawdzić w pierwszej kolejności, elfka wraz z pozostałymi dostrzegła w jednej z uliczek przemarzniętą dziewczynkę, która próbowała ogrzać się zapałką. Zrobiło jej się bardzo szkoda dziecka.
- Nie wygląda mi na jakąś część tego jarmarku - rzuciła do Eraviena. - Tak, chodźmy do niej. Kupmy jej coś do jedzenia i jakieś ubranie. Widzicie, że biedna nawet butów nie ma?

Savra westchnęła i ruszyła w stronę skulonej w przejściu dziewczynki. Zatrzymała się przy niej i uśmiechnęła.
- Hej, mała, dlaczego tak tu siedzisz i marzniesz? Gdzie są twoje buty? Rodzice? Skąd się tutaj w ogóle wzięłaś? - zasypała ją pytaniami. - Znasz swój rozmiar stopy? Jest trochę późno, ale może udałoby się znaleźć dla ciebie jakieś trzewiki.
Skończyła, pozwalając dziewczynce przetrawić słowa, które wypowiedziała.
 
Umbree jest offline  
Stary 18-03-2022, 15:55   #9
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy Eravien wspomniał o Cormyrze, Malvolia westchnęła, patrząc na położoną daleko od paleniska, delikatnie oblodzoną okiennicę.
— Zaiste, niewiele jest miejsc dorównujących pięknem cormyrskim wybrzeżom i lazurowej tafli Jeziora Smoków...
Po krótkim namyśle jednak dodała.
— W sumie jedno. Sembiańskie plaże i widok na Morze Spadających Gwiazd.
Na pytanie Mavrosa odparła.
— Pierwszy. Ale kto wie? Jeśli mi się spodoba, to może skuszę się kolejny raz? — zakończyła z łobuzerskim uśmiechem, mając na myśli tylko sobie wiadome rzeczy.

Wychodząc z „Odpoczynku Pielgrzyma”, łotrzyca w odpowiedzi na nienawistne spojrzenie posłała jeszcze wyimaginowanego całusa upokorzonemu przez nią mężczyźnie, kończąc salwą szyderczego śmiechu. Następnie zatrzasnęła za sobą drzwi karczmy.

Na mrozie dobry humor temperamentnej dziewczyny z wolna zanikał, a zazwyczaj żywo pracujący język wyraźnie tracił na żywotności. Szła więc we względnej ciszy, mocniej dociskając do siebie poły odzienia. Wiedziała, że zanim posiadłość Cassalanterów otworzy swe podwoje, w najlepsze trwać będzie jarmark. Nie miała jednak zbytniej ochoty na pokazy sztukmistrzów, kosztowanie orientalnych dań i trunków czy nabycie luksusowych dóbr. Starała skupić się na czekającej ją pracy, nie dając kąsającemu mrozowi.
— Jak dla kogo Eravienie, zimno tu jak w Canii — wycedziła łotrzyca, odnosząc się do słów kapłana. — Tak jakby Mefistofeles postanowił drugi raz zdobyć Waterdeep.
Kiedy trafili w pobliże samotnej dziewuszki chroniącej się bezradnie przed mrozem, Malvolia dowiedziała się o jej istnieniu dopiero od zatroskanych kompanów. Dla niej tacy ludzie byli niewidzialni. Nie wyrażała również najmniejszego zainteresowania ich losem. Kaprysem bogów tak już świat wyglądał i ona nie zamierzała w najmniejszym stopniu ingerować w ten stan rzeczy. Bardziej niż bezdomna i jej niedola zajmował ją własny dyskomfort powodowany niską temperaturą.
— Ach, tak. Przydałaby jej się pomoc — jedynie pusto zadeklarowała, nie rwąc się do żadnego działania i zaledwie asystując dla pozoru.
Nie zamierzała się wyłamywać dzieląc prywatną opinią, ani tym bardziej zawartością trzosa z byle kim.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 18-03-2022, 15:59   #10
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Czy to coś związanego z uroczystością? - Zapytał Eravien.

- Uroki życia w mieście - odparł Cassius.

O ile dotychczas młody Mavros przemykał w tłumie wraz z nimi, nucąc harmonizująco ze słyszanymi melodiami i zerkając to tu, to tam z jednego straganu na drugi, tak teraz spochmurniał i wpatrywał się w marznące dziecię ze zmarszczonym czołem. Apatia przechodniów nie zdziwiła go wcale - zdegustowała, owszem, ale nie zdziwiła. Morski Kwartał, bogata dzielnica błękitnokrwistych i nuworyszy, któż tam przejąłby się takim widokiem! Pewnikiem nawet gdyby zauważyli dziewczynkę z zapałkami, wzięliby jej obecność i stan za grę aktorską i próbę wyłudzenia paru złociszy. Tak jak czasami grali rzekomi "weterani wojenni" wokół Akademii - niby sparaliżowani i podupadli na zdrowiu, a tak naprawdę oszukiwali i aktorzyli, licząc na dobre serca losowych przechodniów.

Któż wie, może i dziewczynka była oszustką, ale Cassius mimo wszystko posłuchał głosu serca. Mruknął do nowych towarzyszy, że zaraz wróci i prześlizgnął się dalej, w głąb tłumu, w kierunku straganu z dzianiną. Chwilę przebierał i przeglądał całkiem dobrej jakości towary, zastanawiając się nawet czy aby nie kupić czegoś dla siebie lub nie zlecić jakiejś roboty. Koniec końców jednak, Cassius wskazał palcem gruby, szaro-bury koc, który ośmiolatce mógłby dublować nawet jako płaszcz. Wysupłał monety z sakiewki przy pasie, zapłacił i podziękował ładnie. Starannie złożył zakupioną darowiznę, ruszając z powrotem ku kompanom i dziewczynce, którą już maglowała elfka.
 
Aro jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172