Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2022, 10:21   #1
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Klątwa Strahda - D&D 5 ed.

Nie minęły trzy dni od waszego powrotu z domu alchemika a Eliander Fireborn znów po was posłał. Strażnik miejski, który po was przyszedł do "Wiklinowego Kozła" oczywiście nic nie wiedział poza tym, że macie się stawić w ratuszu, bo sam Eliander ma do was sprawę.

Na miejscu uprzejmy i uśmiechnięty Eliander przywitał was i szybko "wyłożył kawę na ławę".

-Mamy problem. Ktoś lub coś napada na podróżnych wędrujących traktem z północy przez Silverstand. Do napaści dochodzi w lesie. Kasztelan Kiara Shadowbreaker ze swoimi żołnierzami na razie jest bezsilna. Uważamy, że drużyna poszukiwaczy przygód poradzi sobie lepiej. Stąd prośba do was. Udajcie się do Burle i zbadajcie miejsce ostatniego napadu. Może wy odkryjecie coś co przegapili żołnierze.

Nie mając nic lepszego do roboty przystaliście na propozycję Kapitana Eliandera.

Podróż do Burle odbyła się bez niespodzianek chociaż pogoda nie rozpieszczała. Było pochmurno i mżył deszcz. W samym Burle panowała atmosfera wyczekiwania. Widać to było w zachowaniu żołnierzy stacjonujących w forcie, ciszy którą zachowywali, braku rozmów. Kiedy powiedzieliście, że przysłał was Eliander od razu zaprowadzono was do rycerz Kiary.
Kiara była blondwłosą, wysoką półelfką w zbroi płytowej.
Jak przystało na żołnierza od razu przeszła do rzeczy.

-Na trakcie biegnącym przez Silverstad coś rozszarpuje ludzi. Wygląda na wilki bądź wilkołaki. Na miejscu oprócz ludzkich są wilcze tropy. Próby tropienia spełzły na niczym. Tropy urywają się w lesie. Najświeższe miejsce napaści jest ledwo milę od brzegu lasu. Uprzątnęliśmy tylko ciała poza tym niczego nie ruszaliśmy. Śmiało możecie się tam udać, do zmierzchu jeszcze parę godzin.

Zachęceni ruszyliście traktem przez las. Po około pół godzinie drogi natknęliście się na miejsce zbrodni. Na miejscu jeszcze czuć było krew, która tu i ówdzie tworzyła kałuże. Widać też było strzępy ubrań i ciał niezbyt starannie uprzątnięte przez żołnierzy.

W pewnym momencie usłyszeliście wycie nie dalej jak dwadzieścia metrów od was. Jak na komendę spojrzeliście w tamtą stronę. Były to trzy wilki o ewidentnie złych zamiarach.
Ci z was, którzy mieli przyszykowane łuki wypuścili strzały, ale chybiliście a wilki zaczęły uciekać. Rzuciliście się w pościg w nadziei, że odkryjecie leże watahy.

Wilki uciekały, ale wyraźnie nie miały zamiaru gubić pościgu. Kiedy za bardzo się oddalały zwalniały biegu i oglądały się za siebie. Trwało to na tyle długo, że nawet się nie spostrzegliście a zaczęło robić się ciemno. Iglaste korony drzew przepuszczały coraz mniej słońca, zrobiło się wręcz zimno i podniosła się mgła.

Wycie watahy oddaliło się i ucichło a wy kompletnie nie mieliście pojęcia gdzie jesteście. Zdecydowaliście się rozbić obóz.

Poza sporadycznym wyciem nic nie zakłócało wam odpoczynku. Rano ruszyliście, jak wam się wydawało, ku skraju lasu. Poszliście zwyczajnie w kierunku, gdzie mgła była rzedsza.

Wyszliście tym sposobem na błotnisty trakt. Będąc pewni, że jest to droga do Burle zaczęliście nim iść. W pewnym momencie usłyszeliście skrzypienie wozów i zobaczyliście jak z mgły wynurza się tabor. Znaliście tych ludzi. Zwaliście ich Vistanie. Muzykanci, wróżbici, handlarze, wolny lud.

Powożąca pierwszym wozem dziewczyna wstrzymała konie.
-Jesteście nowi w Barowii? Co ja gadam, oczywiście. Pakujcie się na wóz. Podwiozę was do wsi, tu nie jest bezpiecznie.
***
Dziewczyna przedstawiła się jako Lenka.

-Kolejni poszukiwacze przygód w Barovii? Jak się tu dostaliście? Zresztą nieważne. Uważajcie na wilki, te normalne i te złowieszcze i na Barona Strahda i jego ludzi. Oni są wszędzie i słyszą wszystko. Musicie koniecznie odwiedzić Madam Evę. Znajdziecie ją w obozie na stawem Tser. Ona wam wiele wyjaśni. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało pytajcie.
 
Nostromo jest offline  
Stary 21-04-2022, 13:42   #2
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trzydzieści sztuk złota piechota nie chodziło, a poza tym Caelan wyniósł z domu alchemika parę przedmiotów, które jemu nie było potrzebne, a na które - miał nadzieję - znajdą się jacyś chętni.
No i znaleźli się, a zarobione złoto Caelan wydał najrozsądniej, jak potrafił - kupił parę mikstur leczących.

* * *

Propozycja, jaką złożył radny, Eliander Fireborn, przerwała mile spędzane chwile. A że wszystko, nawet błogie lenistwo, z czasem się przeje, Caelan nie miał nic przeciwko temu, by ponownie pomóc mieszkańcom Słonego Bagna i, być może, dodać kolejny laurowy liść do wieńca chwały. Skoro udało się odkryć sekret domostwa alchemika, to zapewne i z wilkami powinni sobie poradzić.

* * *

Wilki okazały się mniej groźne, niż się tego Caean spodziewał. Na widok barda i jego towarzyszy zwierzaki podwinęły ogony i uciekły. Jedyne, co można było zrobić, to spróbować je dogonić.

- Zachowują się tak, jakby je to bawiło - powiedział Caelan, gdy minęła kolejna godzina pościgu.

Najwyraźniej wilkom zabawa się w końcu znudziła, bo przyspieszyły i zniknęły wśród drzew.

* * *

Ranek powitał ich mgłą i chmurami. A potem... było jeszcze bardziej ponuro. I paskudnie.
Dziewczyna wyglądała milo i sympatycznie, ale to, co powiedziała, zdecydowanie zepsuło Caelanowi humor.
Skorzystał z zaproszenia i wsiadł na wóz, równocześnie usiłując dowiedzieć się czegoś więcej.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-04-2022, 16:46   #3
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Poprzednie zlecenie zakończyło się dość nagle i całkiem nieoczekiwanie. Dobrze chociaż, że otrzymali obiecaną zapłatę. Jednak co trzydzieści sztuk złota w sakiewce to już nikt nie zabierze. byle by było gdzieś i na coś je sensownie zainwestować. Co prawda mieli szansę na więcej w dalszej perspektywie zlecenia, ale urwało się ono nagle. Cóż takie to całe życie najemnika i wcale nie zawsze jest tak kolorowo jak to opiewają w swoich pieśniach bardowie.

Nie minęło kilka dni jak radny Eliander ponownie przysłał po was posłańca. Tym razem zlecenie dotyczyło szlaku przez Silverstad i zagadkowych śmierci przez rozszarpywanie. Wszystko wskazywało na wilki, jednak z doświadczenia Elric wiedział, że wilki tak same z siebie nie atakują ludzi. Musiałyby być albo bardzo wygłodniałe albo co się rzadko zdarzało pod wpływem jakiegoś zaklęcia. Jednak kto w tej okolicy miałby interes w tym, żeby siać terror przy pomocy watahy wilków. Sprawa wyglądała na bardzo tajemniczą.

Po przegonieniu kilku wilków, które najwidoczniej bardziej się z wami droczyły niż chciały wam realnie zagrozić znaleźli na szlaku miejsce na nocleg. Noc minęła spokojnie i bez atrakcji. Rankiem zaś napotkali wyłaniający się z mgły tabór ludzi znanych pod nazwą Vistanie.

- Kolejni poszukiwacze przygód w Barovii? Jak się tu dostaliście? Zresztą nieważne. Uważajcie na wilki, te normalne i te złowieszcze i na Barona Strahda i jego ludzi. Oni są wszędzie i słyszą wszystko. Musicie koniecznie odwiedzić Madam Evę. Znajdziecie ją w obozie na stawem Tser. Ona wam wiele wyjaśni. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało pytajcie.
- Barovia? Jaka, na demony, Barovia? - spytał zaskoczony Caelan. - Wszak jesteśmy w Keolandzie, niedaleko Słonego Bagna... I kto to jest ten Strahd?
Lenka zaśmiała się dziewczęco.
- Byliście w Keolandzie, teraz jesteście w krainie otoczonej przez mordercze mgły, którą rządzi wampir Strahd. Kontroluje nawet pogodę - wskazała ręką zasnute chmurami niebo - więc nigdy nie zobaczycie tu słońca. Przy pomocy swoich sług sprowadza do tej krainy poszukiwaczy przygód, jak wy. Madam Eva twierdzi, że jedynym sposobem na uwolnienie tej krainy od klątwy jest zabicie Strahda, ale nikomu się to jeszcze nie udało. Teraz wasza kolej.
- Wielu ich było? Tych śmiałków? - spytał bard, któremu wizja starcia z jakimś wampirem niezbyt przypadła do gustu.
- Co noc cały korowód duchów powstaje na cmentarzu we wsi Barovia i udaje się z procesją do zamku Ravenloft - odpowiedziała z ponura miną - klątwa trwa całe wieki, więc się ich uzbierało.
- Duchów? Takich prawdziwych, latających szaro-przezroczystych? I co robią jak już dotrą na zamek? - zaciekawiła się Lua.

Elric póki co przysłuchiwał się uważnie. Też był odrobinę zaskoczony tym, że tak nagle i tak szybko znaleźli się w Barovii. Coś tam kiedyś w jakiejś karczmie słyszał o tej krainie, ale nie na tyle, żeby uchodzić za znawcę tematu. Po prostu obiła mu się ta nazwa o uszy.
- Klątwa? Czy możesz nam wyjaśnić na czym właściwie polega ta cała klątwa? - Zapytał elf.
- Najprawdziwszych duchów - odpowiedziała Lenka - a z klątwą to jest tak, że cała baronia Strahda została oderwana od krainy w której się znajdowała i odgrodzona barierą ze śmiercionośnej mgły. Tylko Vistanie mają od barona pozwolenie na przekraczanie bariery. Wszyscy inni są więźniami krainy łącznie ze Strahdem. Nawet dusze nie mogą przekraczać bariery. Ja jestem młoda, więc niewiele wiem, ale Madam Eva zna sprawę klątwy lepiej. Jeśli się do niej udacie to z pewnością wam pomoże, bo zależy jej jak nikomu innemu na zdjęciu przekleństwa.
- Czyli jeśli dobrze rozumiem klątwa działa i jest zabójcza tylko dla tych, którzy próbują Barovię opuścić? Wygląda na to, że tak ponieważ jakoś się tu dostaliśmy i żyjemy. Jednocześnie jeżeli tak to znaczy, że tak czy inaczej utknęliśmy tu na dobre… No chyba, że uda nam się zdjąć klątwę. Inaczej rzecz ujmując wygląda na to, że nie mamy za dużego wyboru. - Dodał Elric.
- Dla tych, którzy w Barovii są zabójczy jest Baron Strahd i jego słudzy - powiedziała Lenka uśmiechając się smutno - zresztą pewnie sam baron niebawem wam się objawi. Słyszeliście powiedzenie bawić się jak kot myszą. To prawdopodobnie was czeka.
- W takim razie przyda się nam garść informacji na temat Barovii i barona - powiedział Caelan.
- To wilki i ludzie którzy napadali na podróżnych, były jego sługami i nas tu sprowadzili? - spytała Lua, sądząc że znalazła wyjaśnienie dla dziwnego zachowania wilków, ale nie była pewna czy było ono prawdziwe.
Lenka lekko się uśmiechnęła.
-Nie chcę was martwić, ale my Vistanie też mamy polecenie sprowadzania śmiałków do tej przeklętej krainy. Zarówno od Strahda jak i od Madam Evy. Jak już mówiłam Strahd jest wszechwładny w swojej krainie. Służą mu wilki, wilkołaki, nietoperze i źli ludzie.
- Ojej - wyrwało się smutnym głosem goblince. - Opowiedz nam o waszym ludzie, o Vistanach - poprosiła.
- Jesteśmy ludem wędrownym-odpowiedziała Lenka. Stanowimy połączenie baronii ze światem. Trudnimy się handlem, jesteśmy muzykantami, tańczymy. Jak widzicie kolorowo się ubieramy. Ciężko się mówi o sobie

Barovia? Coś Elricowi świtało w głowie. Gdzieś to już słyszał jednak nie pamiętał szczegółów. Niestety te niewielkie fragmenty, które gdzieś mu tam świtały nie należały do optymistycznych wieści. Wyglądało na to, że wdepnęli w znacznie większą aferę niż byli na nią przygotowani. Cóż trzeba się będzie zmierzyć z tym co i czeka.
- Moim zdaniem powinniśmy skorzystać z dobrej rady i odwiedzić tę Madam Evę. Może wyjaśni nam więcej i rozwieje choć kilka z tych zagadkowych tajemnic jakimi mam wrażenie wypełniona jest ta kraina. - Stwierdził Elric zwracając się do towarzyszy podróży w oczekiwaniu czy podzielają jego zdanie czy nie.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 25-04-2022, 00:10   #4
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Pochodził ze średniej wielkości mieściny, na wschód do Luskanu. Wiódł dość dostanie życie w jednej z lepiej sytuowanych rodzin. Mimo, że jego rodzice formalnie nie byli sobie zaślubieni, to żyli ze jak mąż i żona, a dzięki wysokiej pozycja Maxiusa, nikomu w okolicy jakoś to nie przeszkadzało. Nie mogło być przecież inaczej, skoro to od starego Mory zależało życie większości mieszkańców, a nie należał do osób zbyt łagodnych.

Nie będąc przesadnie ograniczanym przez nikogo, Nicodemus mógł spokojnie zająć się rozwojem w wybranym przez siebie kierunku. Na początku padło na fechtunek i chociaż może wybrana forma walki rapierem i tarczą, nie należała do najbardziej efektownych to z pewnością był skuteczny. Młodzieniec nie chciał być trafiany bo rany pozostawiają blizny, a te nie były zbyt estetyczne, co miało dla niego duże znaczenie. Tę cechę odziedziczył po ojcu i podobnie jak on, cenił piękno i pięknem się otaczał. Nie tolerował u siebie najmniejszej niedoskonałości czy to w ubiorze, czy w uczesaniu, czy też nawet w mowie. Bywało czasem, że brzmiał nieco zbyt patetycznie, czy może niekiedy określenia, których używał brzmiały jak wyjęte z poprzedniej epoki.

Kolejnym krokiem w dorastaniu młodego Mora, było skierowanie się ku kultowi Lathandera, w którym odnalazł boga, będącego uosobieniem jego własnych przekonań. Nigdy oficjalnie nie został członkiem zakonu, ale w swoich odczuciach i często w ludzi, którzy go znali był najbliższym tego, co można nazwać Paladynem. Waleczny rycerz, złocistej zbroi, walczący w imię swego boga i tępiący wszelkiego rodzaju maszkary i zagrożenia dla ludzi. Podobnie jak Lathander, Nicodemus szczególną uwagę poświęcał tępieniu wszelkiej maści nieumarłych stworzeń, które uważał za najohydniejsze i najdalsze od właściwego porządku rzeczy. Dużo czasu spędził z Williamem, emerytowanym łowcą wampirów i wilkołaków, który chętnie dzielił się wiedzą na temat stworów z mroku.

Po śmierci ojca, matka wpadła w taką histerię, że nie dało się z nią wytrzymać, nie narażając swojego zdrowia, zwłaszcza, że to swemu jedynemu dziecku przypisywała winę, za utratę miłości swojego życia. Należało więc wynieść się na jakiś czas.

Po zapasy udał się do pobliskiego Luskanu i tam, zatrudnił się jako ochroniarz w karawanie zdążającej do Waterdeep. W czasie podróży ledwie raz byli niepokojeni przez szajkę, żądającą opłaty za "przejazd ich drogą", ale na szczęście, dzięki giętkiemu językowi Nicodemusa i kilku groźnym spojrzeniom rzuconym hersztowi, udało się zażegnać spór bez rozlewu krwi. Bez większych problemów dotarli do celu podróży.

Początkowo planował za zarobione pieniądze wynająć jakąś czystą kwaterę i przeczekać. Nie ukrywał dokąd się udaje i wiedział, że matka prędzej czy później spróbuje go odnaleźć. Liczył na to, że nie w celu skrócenia jego żywota. Kilka dni gnuśności zaczęło mu jednak ciążyć i wieczory spędzał w pobliskiej karczmie. Nie pił wiele, ale uważnie nasłuchiwał plotek. W końcu usłyszał, jak jeden z klientów opowiadał karczmarzowi, że jego Pan ma problem z rodową kryptą, w której zmarli niekoniecznie chcieli leżeć w trumnach i tak to się zaczęło.

-Nikodemus Mora, sługa Lathandera, łowca wampirów i wszelkiego plugastwa. - pierwszy raz przedstawił się w taki sposób, a później... Później weszło mu to już w nawyk. Okazało się, że tak dużym mieście jest sporo zajęcia dla kogoś, kto nie boi się stworów zrodzonych w mroku.
Czasami pracował sam, czasem zleceniodawcy zatrudniali większe grono osób, zwłaszcza, kiedy sprawa wydawała się być trudna.

Pierwsza w życiu praca zarobkowa zmuszała go czasem do opuszczenia miasta i eskortowania kupieckich karawan. W czasie jednej z podróży między miastami, odszedł na moment od wozu, przekonany, że widział coś we mgle i… Zgubił się. Błąkał się dobre kilka godzin, nie mogąc znaleźć traktu, aż natrafił na wóz prowadzony przez uroczą dziewczynę, która przedstawiła się jako Lenka. Zaprosiła go do wspólnej podróży i wyjaśniła, czemu tak łatwo zgubił się we mgle. Wyglądało na to, że trafił do zaklętej krainy rządzonej przez wampira. Wydawało mu się, że staruszek William coś o niej kiedyś opowiadał, ale nie mógł przywołać z pamięci szczegółów. Postanowił nie martwić się na zapas i po krótkiej pogawędce z Lenką, pozwolił sobie na małą drzemkę w głębi wozu. Kiedy się przebudził, usłyszał, że jego dobrodziejka prowadzi rozmowę z kimś, kto również znalazł się w podobnej sytuacji. Podniósł się z posłania i zbliżył się do obcych.

- Witajcie wędrowcy. Widzę, że również i was los zesłał na te tajemnicze ziemie. Jestem Nicodemus Mora, sługa Lathandera, łowca… wilkołaków, wiedźm i wszelkiego plugastwa. - Przedstawił się, pomijając zwyczajową wstawkę o wampirach. Jawne deklarowanie wrogości wobec pana krainy, w której się znalazł wydawało mu się niezbyt rozsądnym pomysłem.


Delikatne i perfekcyjne rysy, w połączeniu z krótko przystrzyżonymi blond włosami i soczyście zielonymi oczami przykuwały wzrok osób obojga płci. Nikodemus był bardzo przystojny i zdawał sobie z tego sprawę. W dodatku był dość charyzmatyczny, uprzejmy i potrafił dogadać się niemal z każdym, a przynajmniej tak mu się wydawało. Poza urodą, nie wyróżniał się zbytnio. W średnim pancerzu, z tarczą i rapierem o dość kunsztownie wykonanej rękojeści i kilkoma dodatkowymi sztukami broni wyglądał jak wielu innych Feareuńskich podróżników. Jedynie jego strój był zaskakująco czysty i zadbany, jakby osoba go nosząca miała swego rodzaju obsesję na punkcie czystości.

-Podobnie jak wy, tak i ja utknąłem po tej stronie mgły. Tuszę, że razem uda nam się znaleźć wyjście z tej kłopotliwej sytuacji.

 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
Stary 25-04-2022, 08:22   #5
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
W mniemaniu Luy, cała historia z tajemnicą domu alchemika zakończyła się pół na pół. Bardzo negatywną częścią było to, że nie zdołali uratować życia młodzieńca, który zapragnął stawić czoła wyzwaniu. Wielka to była szkoda. Pozytywną zaś stroną było to, że odkryli kto odpowiadał za jego śmierć i policzyli się z nimi, oraz że odkryli tajemnicę nawiedzonego domu, dowiadując się iż rzekomymi duchami i mocami zła, była tylko grupa przemytników.
Sami przemytnicy nie mieli dla goblinki znaczenia. Dopóki nikogo nie zabijali, zupełnie jej nie przeszkadzało, że transportują sobie towary. Uważała, że powinni móc to robić, wszak ona też kiedyś przemyciła - samą siebie.
Ona nie miała sobie nic do zarzucenia i pozostała uczciwa swoim przekonaniom. A mimo reprymendy, dostali pieniądze, więc jak dla niej wszystko było w porządku.

Już następnego dnia rano, przykre efekty pokąsania przez pająki były niewidoczne i nieodczuwalne. Zarówno u niej jak u Thoruga. Lua odetchnęła z ulgą się, gdy mężczyzna ze śmiechem oznajmił, że nie ma jej za złe spotkania z pająkami. To co ona uznała za koszmar, dla niego było nowym doświadczeniem, które przyjął jako jedną z lekcji życia.
Poznając jego zdanie w tej kwestii, zdecydowanie się rozchmurzyła.

Lua miała zamiar trzymać się poznanej ekipy, a ta na szczęście nie zamierzała się rozdzielać. Poza Thorugiem, który zobaczył orczycę na statku, który przypłynął do Słonego Bagna i uznał, że musi się z nimi zabrać.
Najważniejsze, żeby był zadowolony. Ich relacje były na tyle dobre, że goblinka zapisała go w swoim notesie.


* * * * *

Jak to w życiu bywa, jedna przygoda się kończy, a druga zaczyna. Gdy w okolicy pojawił się nowy problem, ich dzielna drużyna gotowa była stawić czoła wyzwaniu.
Z zarobionych pieniędzy Lua zdążyła kupić tylko trochę jedzenia i litrową butlę piwa, zapakowaną w idealnie do niej dopasowany wiklinowy koszyk, mający na celu uchronienie jej przed stłuczeniem. Lua uznała to za piękne i praktyczne zarazem.

* * * * *

Zachowanie wilków było co najmniej dziwne. Równie nietypowe co mgła, która ich otoczyła. Lua nie miała pojęcia co się dzieje, ale gdy napotkali na przejeżdżający leśną drogą wóz... część się wyjaśniła, ale powstała cała masa nowych pytań. Szczegóły musiały niestety poczekać, aż spotkają się z osobą lepiej poinformowaną. Ale dla goblinki, sprowadzenie ich wbrew własnej woli i uwięzienie w obcej krainie, przedstawiały się bardzo niefajnie.
 
Mekow jest offline  
Stary 25-04-2022, 11:42   #6
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Nie minął nawet tydzień od powrotu z domu alchemika jak już Eliander posłał po jego oraz drużynę.
Ani chwili spokoju - pomyślał mężczyzna. Co prawda nigdy nie dowiedział się kto tak naprawdę stał za ową grozą, bo raczej nie byli to ci przemytnicy, którzy mocno ranili Elricka. Nie chciał w to wierzyć. Od razu poszedł do 'Wiklinowego Kozła' by tam wysłuchać ponownie gospodarza. Na miejscu spotkał znane twarze. Lua, Caelan i Elrick. Widać, że rany po starciu z pająkami już zniknęły. Zlustrował niewielkie ciało goblinki. Wyglądało na to, że wszystko jest ok. U szpiczastouchego było podobnie. Następnym razem weźmie udział w walce.

Przeszedł do słuchania mości karczmarza.
-Burle. To dwadzieścia mil stąd - mruknął sam do siebie. Bez wątpienia przyjęli zlecenie i dość szybko trafili na miejsce. Niemal od razu udali się do Kiary. Ta zaś opowiedziała im o wilkach bądź też wilkołakach co atakują w okolicach Silverstad. Szybko też ruszyli w tę stronę. Napotkali kilka wilków, niektórzy nawet walczyli, jednak żadnemu nie udało się im ubić.

Drużyna uciekła wgłąb lasu lub tak im się zdawało, gdyż biegli na tyle długo, że nie zauważyli jak się zrobiło ciemno. W spokoju rozpalili ogień i przeczekali. Nad ranem ruszyli dalej. Aż trafili na trakt, który mógł prowadzić z powrotem do Burle, gdy usłyszeli stukot kół zatrzymali się. Szkoda tylko, że nie było z nimi Thoruga, on jako jedyny był w stanie powalić delikwentów samym oddechem.

Na wozie rozgorzała rozmowa o Barovii, Strahdzie, wampirach, zamku Ravenloft, i wilkach oraz o klątwie. Po niedługim czasie z mglistej pogody wyłonił się nowy członek drużyny. Był to niejaki Nikodemus Mora wyznawca Lathandera. Jego hipnotyzujące spojrzenie omal nie zwaliło go z wozu jednak szybko się opamiętał.

Hm. Może być wartościowym człowiekiem, choć jego gatka przyprawia mnie o mdłości - pomyślał białowłosy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 25-04-2022, 17:21   #7
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Rozmowa z Lenką akurat zajęła wam czas jaki trwało dojechanie do niewielkiej, biednej i zaniedbanej wsi.

-Barovia wita!- powiedziała zatrzymując wóz Lenka- od tej pory musicie podróżować na własnych nogach. Powodzenia!

Po tym krótkim pożegnaniu Vistanka pogoniła konie i tabor ruszył w dalszą drogę.

Wieś sprawiała przygnębiające wrażenie. Wiele domów wyglądało na opuszczone. Okna i drzwi zabite deskami. Ludzie w przeżartych przez mole, obszarpanych szatach czmychający na widok przybyszów. Ich szare, zmęczone twarze wyrażały strach i beznadzieję. W oczach wielu widać było jedynie pustkę. Przez ciężkie, ciemne chmury trudno było ocenić porę dnia, ale do wieczora było jeszcze daleko, dlatego zdziwiły was zamknięte sklepy i karczma. Wszystko było zamknięte na głucho.

Ciche pochlipywanie zwróciło waszą uwagę na dwójkę dzieci stojących na środku opustoszałej ulicy.
Dziewczynka uciszyła popłakującego chłopca po czym powiedziała do was:

-W Naszym domu czai się potwór.

Wskazała na wysoki ceglany dom, który lata świetności ma już za sobą. Okna są ciemne. Do wejścia prowadzi portyk, którego żelazna pordzewiała brama jest lekko uchylona. Domy po obu stronach budynku są opuszczone a ich okna zabito deskami
.
-Ja jestem Rosalinda Durst a to mój brat Thornboldt. Ale możecie nam mówić "Róża" i "Cierń". Wszyscy nas tak nazywają. Pomóżcie nam. Nie możemy wrócić do domu dopóki ktoś nie przegoni potwora.

Zwróciliście uwagę, że w czasie jak dziewczynka do was mówiła, wokół domu podniosła się mgła, której ciężkie opary szybko zbliżały się do was, stojących przy domu wskazanym przez dzieci.
 
Nostromo jest offline  
Stary 25-04-2022, 18:06   #8
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wioska, do jakiej dotarli przy wydatnej pomocy Lenki, sprawiała wrażenie gorsze niż złe. Lepiej byłoby, zapewne, szukać noclegu w lesie, niż w jednym z tutejszych obejść. Gdyby, oczywiście, ktoś zechciał przyjąć pod swój dach obcych przybyszów.

Caelan już miał zaproponować, by opuścić to ponure miejsce i ruszyć dalej, prosto przed siebie, gdy los postawił na ich drodze dwójkę dzieci.
Historia, jaką opowiedziała Róża-Rosalinda była w normalnych warunkach mało prawdopodobna, ale bard uznał, że w tym przeklętym przez bogów kawałku świata wszystko jest możliwe.

- A wasi rodzice? - spytał. - Chyba nie powinniście zapraszać obcych do domu. I jak wygląda ten potwór?

Miał nadzieję, że dzieci przesadzają i po prostu czegoś się przestraszyły, a ewentualna pomoc nie sprowadzi na ratujących żadnych kłopotów. Równocześnie sądził, że przyjemniej będzie spędzić parę godzin pod dachem, niż w serdecznym uścisku panoszącej się dokoła i gęstniejącej mgły.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-04-2022, 18:21   #9
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
-Boimy się właśnie o naszych rodziców- odpowiedziała Róża- zostali w domu i chyba zjadł ich potwór.

Na słowa siostry Cierń wybuchnął płaczem i chwilę zajęło dziewczynce uspokojenie go.

-Miejmy nadzieję, że do tego nie doszło.

-Nie wiemy jak wygląda potwór. Słyszeliśmy tylko jego zawodzenie dobiegające z piwnicy. Proszę pomóżcie nam.

Róża wyglądała na zrozpaczoną.
 
Nostromo jest offline  
Stary 25-04-2022, 20:17   #10
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Nicodemus z uwagą przyglądał się dzieciom. Nie był w stanie odmówić im pomocy, ale wydawało mu się to wszytsko zbyt dziwne, żeby tak po prostu wejść do domu. Rozszerzył swoje zmysły, łącząc się w myślach z Lathanderem.
Divine Sense

 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172