S’Ula szła do walki z gotowym planem. Nie wiedząc jeszcze kogo zastanie za załomem drogi już wiedziała, że krzyknie ze wszystkich sił. Wzmocniona swoim półboskim pochodzeniem krzyknęła więc, po czym uśmiechnęła się widząc jak wszystkie łby patrzą w jej strone. Wszystko było dokładnie tak, jak chciała. Nadszedł czas, żeby podzielić się z mocą z towarzyszami.
- Nesverax was błogosławi - z prostej różdżki cień rozleciał się w stronę Percivala i Galvina. Jego fala zaś otoczyła na moment S’Ulę i sprawiła, że warkocze na jej głowie zafalowały.
Kobieta ruszyła uzbrojona w tarczę pomiędzy gobliny i udało jej się dokładnie to, co planowała. Pierwsi przeciwnicy skupili się na niej. Cios jednego sparowała tarczą. Przed drugim odskoczyła tanecznym krokiem. Jedynie kątem oka dojrzała Percivala, patrzącego na oddalonego goblina, który padał pod siłą czaru.
“Skubany… i nie powiedział, że nie trzeba mu sztyletu…”
Ten moment zawahania zabolał. Goblin ciął nisko, po udzie, tuż pod wypuszczoną kolczugą, a ponad nakolannikiem. Krew chlusnęła, a S’Ula omal nie padła na kolana.
“Zawsze tak się kończy rozglądanie za facetami”
Goblin okazał się bardziej mobilny niż myślała. Gdy dobyła swojego topora to zielony pokurcz był daleko. Spojrzała więc na najbliższego:
- Pożrę twoją duszę - słowa dziewczyny cały czas niosły się echem. Jej oczy na moment błysnęły czernią. Tak samo oczy przeklętego przez nią goblina. Ruszyła truchtem, nie zwracając uwagi na krew spływającą po nodze. W trzech susach była już przy ofierze. Topór opadł na goblina z tak wielką siłą, że jego ciało rozpadło się na dwie części, a S’Ula zaśmiała się złowieszczo niczym demon.
A potem faktycznie pożarła jego duszę. Cień z oczu goblin przeniósł się do oczu kobiety, a jej noga zaczęła się zasklepiać. Czuła, że żyje. Gdy rozejrzała się po polu walki, żył już tylko jeden z goblinów. Gdy do niego dotarła, to trafiła go niby od niechcenia, oddzielając rękę z ramieniem od reszty ciała.
Walka się zakończyła. Szkoda, że nie było z nimi barda. Takie zwycięstwo zasługiwało na pieśń. S’Ula zasługiwała na pieśń.
Zanim wszyscy rzucili się do pomocy rannemu dziewczyna podeszła do Percivala.
- Oddaj sztylet. Nie mówiłeś, żeś Nekromanta i zabierasz życie słowem i gestem.
Stała tak przez moment, z toporem wciśniętym pod pachę ręki dzierżącej tarczę i z wyciągniętą prawą dłonią po sztylet. Mierzyła przy tym wzrokiem mężczyznę.
***
Chwilę później dziewczyna ściągnęła wszystkie goblińskie truchła w jedno miejsce na trakt. Jedno przy drugim. Miała przy tym minę, jakby zbierała trofea. Zresztą, mogło tak być, bo odcinała im kciuki, które starannie upychala do sakiewki.
- Ahearn, widziałam, żeś biegły w posługiwaniu się ogniem. Pomożesz mi spalić ich truchła? Niech nie śmierdzą przy trakcie.