lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D 5ed] Kurhan Zapomnianego Króla (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/20374-d-and-d-5ed-kurhan-zapomnianego-krola.html)

Aro 21-11-2022 06:03

Bla, bla, BLA!, za dużo było mielenia ozorem jak na felixowy gust i pytań o rzeczy tak ważne, jak zeszłoroczny śnieg, toteż uśmiech prędko zszedł z ust chłopaka, a spojrzenie zjechało gdzieś w stronę okien z ciążącymi powiekami. Po paru chwilach nawet, w poważaniu mając kindersztubę czy powagę sytuacji, głośne i przeciągłe ziewnięcie wyrwało się z gardła Felixa, który nijak nie starał się go stłamsić. Gdyby nie zaliczka, całe to gadanie byłoby zupełną stratą czasu, ale szczęśliwie błyszczące monety wynagrodziły nudne minuty wysłuchiwania pytań i odpowiedzi.

Mała, bo mała, ale Piórko każdy, najmniejszy nawet pieniądz, przyjmował z szerokim i szczerym uśmiechem.


Już w pełnym rynsztunku ruszyli na cmentarz, na którym "źle się działo", za zbędnego przewodnika mając uroczą Mię, którą Felix - podobnie jak i resztę kompanów - zupełnie zignorował, pałaszując w najlepsze dorodne jabłko i bezceremonialnie mlaskając i przegryzając kolejne kęsy. Równie bezceremonialnie pozbył się ogryzka, gdy już wkroczyli na teren nekropolii, ciskając go szybkim rzutem między nagrobki i poprawiając torbę na plecach. Tyle dobrego, że przekąska zajęła jadaczkę Piórka i uniemożliwił - zapewne irytujący jak zwykle - monolog.

Odnalezionym pod mauzoleum trupom nie poświęcił za wiele uwagi, skupiając się o wiele bardziej na inspekcji własnych, starannie przystrzyżonych i opiłowanych, paznokci. Felix ożywił się dopiero na słowa Lucretii.

- Jak to dobrze, że dyplom inżynierski znaczy o wiele więcej niż "wojownicze wyszkolenie"! - Klasnął w dłonie. - Doprawdy, cóż byśmy bez ciebie uczynili, słodka Lucretio, w życiu byśmy nie doszli do odkrywczego wniosku, że...

Szczęśliwie słowa ugrzęzły Piórku w gardle, gdy zjawiły się futrzaste drapieżniki pod przewodnictwem przerośniętego samca alfa. Miecz przy pasie jakby sam wskoczył mu w lewicę, niemalże odruchowo. Felix nie zastanawiał się za długo, skacząc w ślad za S'Ulą i wykorzystując szerokie plecy aasimarki za żywą tarczę przed wilczą sforą. Prędkim, wyuczonym ruchem wyskoczył zza kobiety i bez skrupułów dźgnął ostrzem wprost w pysk worga, krzywiąc się gdy w przedśmiertnej konwulsji gorąca posoka naznaczyła smukłą dłoń i rękaw.

I tyle tego było. Wilcze truchła prędko zaczęły przyozdabiać ziemię, stając się najnowszymi lokatorami cmentarza. Hayle, nadal z grymasem wykrzywiającym twarz, ruszył w kierunku stopni prowadzących do mauzoleum.

- Stało się! I to jak! - Odparł na pytanie inżynierki, znacząco unosząc zaplamioną dłoń i rękaw. - Niepowetowane straty moralne, ugh!

Lekki miecz świsnął, wbity na sztorc i niebezpiecznie blisko głowy Zeery, gdy Felix pacnął na stopień i krytycznym spojrzeniem obejrzał rękę.

- Głupie, śmierdzące, zapchlone kundle.

Bransolety zadźwięczały, gdy Piórko sięgnął po mistyczne i eteryczne zwoje energii, splatając je w przyziemnej czynności czyszczenia dłoni i rękawa z wilczej krwi, prychając i mrucząc pod nosem litanie przekleństw pod kierunkiem martwej sfory.




Rzut na Investigation: 15.
Rzut na Perception: 17.

Pod kątem tego, czy ciała zostały tu przywleczone przez wilki i jeśli tak, to z jakiego kierunku.


Arsinoe 21-11-2022 09:21

Fergun był tak samo zniecierpliwiony jak Felix. Nie cierpiał siedzieć na dupie, gdy można było zająć się czymś pożyteczniejszym, niż targowanie się o większe pieniądze. Krasnoludowi latało to koło tyłka, czy dostaną je czy nie, dla niego liczyło się, żeby uratować zaginionych i przy okazji trochę powojować, jeśli będzie z kim. Na wzmiankę o “Ogarach S’Uli”, tylko przewrócił oczami. Dlaczego ludzie musieli wymyślać takie rzeczy? Nie rozumiał tego, tak jak i innych zachowań krótkożyjących. Ale jak kobita chce se ich tak nazywać, to niech se nazywa, Fergun miał to gdzieś.

Gdy w końcu można było się ruszyć, zabrał swój plecak z pokoju i usiadł na schodkach przed gospodą, czekając na pozostałych. Nie zamierzał robić żadnych dodatkowych zakupów, bo oprócz topora na podorędziu i bukłaka wypełnionego piwem niewiele mu do życia było potrzebne. Lucretia wróciła niebawem ze składu i wyruszyli z Mią w stronę cmentarza. Krasnolud czuł w środku przyjemną ekscytację, licząc, że będzie miał z kim skrzyżować swój oręż.


Cmentarz okazał się być dobrze utrzymany i całkowicie cichy, co w połączeniu z ładną pogodą dawało mu wręcz sielski obraz. Nie pasowało to barbarzyńcy do tego, co działo się tu ostatnio, dlatego odkąd znalazł się między nagrobkami, trzymał topór w pogotowiu, przeskakując wzrokiem to tu, to tam.

Nie musieli długo leźć, bo mauzoleum z białego kamienia stanowiło centralny punkt cmentarza. Tam też znaleźli zwłoki zaginionych strażników.
- Wilki - rzucił do pozostałych, oceniając ich obrażenia.

Ale Lucretia, S'Ula i Felix dali szerszy pogląd na sytuację, pokazując krasnoludowi dodatkowe rany na ciałach.
- Czyli coś tu mocno nie gra. Dobrze, idealnie - rzucił, jakby do siebie wpatrując się w zwłoki.

No a potem ni stąd, ni zowąd pojawiły się cztery wilki w towarzystwie większego kumotra. Fergun rozpoznał w nim młodego worga i zastanawiał się, co ten robi tu z tymi wyraźnie pobudzonymi wilkami.

Nie miało to w sumie teraz znaczenia, trzeba było walczyć.

Kompani skupili swoje ataki na worgu, co było najlepszą zagrywką, więc jemu pozostało zająć się którymś z mniejszych okazów. Z bitewnym okrzykiem zaszarżował na rannego wilka znajdującego się pod ścianą mauzoleum i zamachnął swoim wielgaśnym toporem. Ostrze weszło gładko w kark zwierzęcia a potężne uderzenie oderwało łeb od reszty cielska. Buchnęła ciemna krew a drapieżnik padł, jak ścięte drzewo. Głowa potoczyła się pod ścianę. Było po walce.

- Nawet nie zdążyłem się rozgrzać, psia mać - mruknął niezadowolony Fergun, spluwając przez ramię.

Wrócił do towarzyszy pochylających się nad ciałami zaginionych strażników. Przyjrzał się smugom krwi wiodącym do środka mauzoleum.

- Jak na moje, to oni walczyli z kimś w środku, a potem albo się stamtąd wyczołgali, albo ktoś im pomógł. I tutaj dokonali żywota. W każdym razie nie ma co tak stać, jak kołki. Oni nie żyją, a my mamy rodzinę do odnalezienia. Jak już se obejrzeliście te ciała, to chodź, Hassan, przeniesiemy je do środka, żeby znowu się jaki zwierz do nich nie dobrał. Szacunek zmarłym się należy, zwłaszcza tym, którzy polegli w walce.

Po tych słowach, z toporem w dłoni ruszył do wnętrza mauzoleum, rozglądając się czujnie a gdy upewnił się, że wewnątrz nie czekają żadne niespodzianki, przeniósł z wojownikiem ciała strażników.

Shartan 21-11-2022 12:29

Po odebraniu zaliczki mag wyszedł przez "Trzy Młoty". Aktualnie nic mu nie było potrzebne, to odpuścił sobie wizytę w składzie Hartoga. Lokalna strażniczka Mia zaprowadziła jego i resztę grupy na lokalny cmentarzyk. Było, to całkiem zadbane miejsce. Można by nawet powiedzieć, że urocze gdyby, to nie był, to cmentarz. Kiedy kobieta się z nimi żegnała życzyła im by odnaleźli zaginionych całych i zdrowych. Czarodziej szczerze jednak wątpił by wszyscy zaginieni żyli, bo nikt z własnej woli nie spędza paru dni na cmentarzu zamiast wrócić do domu. Nawet jeśli ten cmentarz jest wyjątkowy zadbany.

Kiedy oczom maga okazało się mauzoleum rzucił na siebie zaklęcie zbroi mając przeczucie, że lada moment przyjdzie zmierzyć się z jakimś przeciwnikiem, a po chwili dostrzegł martwe ciała strażników. Niestety miał racje. Jeśli ktoś zostaje na cmentarzu dłużej niż, to konieczne, to zwykle sam żegna się z życiem.
- Pozostałych pewnie też wkrótce znajdziemy. Być może będą mieli więcej szczęścia.
Natrafili tylko na zwłoki strażników. Także dla tej zaginionej rodziny być może była jeszcze nadzieja. Zwłaszcza, że wyglądało na to, że strażnicy próbowali uciec z cmentarza, ale ich zabójcy im, to uniemożliwili. Może zatem zaginiona rodzina wciąż była przetrzymywana przez szefa zabójców lokalnych przedstawicieli prawa.

Adeptowi sztuki magicznej rozmyślanie przerwało powarkiwanie wilków, które wyszły zza mauzoleum wraz z młodym górującym nad innymi wilkami wargiem. Należało wyeliminować go w pierwszej kolejności, bo stwarzał największe zagrożenie dla wszystkich.

S`ula ruszyła na niego pierwsza nazywając go wcześniej mistrzem. Przez chwilę nie wiedział do kogo się zwraca, ale wypowiedziała słowo uczennica wszystko stało się dla jasne. Było, to nawiązanie do tej historii gdzie przedstawił się jako smok. Czarodziej uznał, że dziewczyna sobie teraz żartuje, ale uznał, to za zabawne. Kto wie może dzięki temu kiedy będą opowiadać razem różne historie wydadzą się one bardziej prawdopodobne.
- Z pewnością tak się stanie.
Karanthir do tej pory nie nazywał siebie mistrzem, ale uznał, że określenie mistrz Karanthir brzmi całkiem dobrze i może należałoby się zacząć tak przedstawiać, ale teraz należało zająć się walką.

Mag podążył za dziewczyną, a chwilę po tym jak ta zraniła worga stworzył dwie kule chromatyczne, które następnie uderzyły w najbardziej groźnego przeciwnika i jednego z wilków zadając im obrażenia od błyskawic, ale wciąż nie pozbawiły ich życia.
- Twarde sztuki.
Może i były twarde, ale Felix i Lucretia skutecznie je dobili, Hassan i Fergun wykończyli pozostałe wilki poza jednym, który wydawało się, że uciekł, ale po chwili padł od broni Lucretii.
- Każde niepowetowane straty moralne, da się powetować znalezieniem solidnego mieszka. Kto wie może coś znajdziemy. W końcu gdzieś tutaj mają być ukryte skarby.
Karanthir przerzucił wzrok na krasnoluda.
- Nasza kolejna walka raczej tak łatwa już nie będzie, także przy następnej pewnie się już rozgrzejesz.
Czarodziej skierował wzroku ku budynkowi.
- Chyba należało by zwiedzić, to mauzoleum.
Mag przyjrzał się zwłokom worga i wilków. Być może dostrzeże coś istotnego.


Percepcja

Rzut: 12 + 3 = 15


Asmodian 24-11-2022 11:12

Sprawa dla Hassana wydawała się dalece podejrzana. Podejrzany był fakt, że lokalny władca problemem się nie interesował. Podejrzane było też zwracanie się do obcych najemników, by rozwiązać problem. Podejrzane było też to, że ich potencjalni pracodawcy musieli być ciągnięci za język, aby rzucić choć cień światła na tą sprawę.
Złoto jednak było na tyle dobrym argumentem, że Hassan zgodził się towarzyszyć wojowniczce i barbarzyńcom z północy na cmentarz. Zaliczka była dobra, choć z drugiej strony Hassan wątpił, by cokolwiek dało się tu kupić za tak niewielką sumę. Spakował swoje rzeczy, osiodłał konia i spotkał się z resztą swoich barbarzyńskich towarzyszy nieopodal bramy cmentarza.

Jak wspomniała Mia, tak też się stało. Wataha wilków, która zgodnie z opowieściami kobiety pojawiała się na cmentarzu pojawiła się i tym razem, gotowa jakby bronić okazałego mauzoleum, które znajdowało się w samym centrum nekropolii.
Grupa barbarzyńskich awanturników rozpierzchła się, aby przechwycić ciasno biegnącą grupę wilków. Wielki, acz młody warg został nieco z tyłu, jednak S`Ula zręcznie wyskoczyła w lewą stronę od Hassana, flankując całą watahę, dopadając warga. Jej podwójne szable kreśliły ładne łuki stali, tnąc raz po raz kudłatego stwora.
“Magia…” pomyślał Hassan czując metaliczny, jakby musujący posmak w ustach, kiedy Karanthir, głośno inkantując zaklęcie wysłał dwie kolorowe kule energii prosto w watahę wrogów. Huknął strzał z dziwnej broni Lucretii, która z kolei zajęła pozycję daleko na prawej flance. To nieco komplikowało sytuację wojownika, którego atutem był zasięg jego morderczej broni.
W tym czasie do walki dołączył Felix, kończąc pojedynek S`Uli i warga pchnięciem miecza. Widząc rejteradę jednego z wilków, najpewniej wystraszonego gwałtownym natarciem grupy i śmiercią przywódcy stada, Hassan szybko skrócił dystans do biegnących wilków, osadzając ich w miejscu. Pierwszego uderzył sztychem glewii, która gładko weszła w trójkątny, szary pysk stwora, zabijając go na miejscu. Hassan zawinął glewią w powietrzu niczym ramionami wiatraka i uderzył tylcem broni prosto w pysk kolejnego wilka, który zatrzymał się w miejscu i zaskomlił z bólu. Wojownik spokojnie cofnął się o kilka kroków, spokojnie wodząc żeleźcem glewii daleko przed pyskiem wilka. Miał czas, a poza tym głupie w gruncie rzeczy zwierze nie rozumiało taktyki wojownika, który spokojnie szachował swoją długą bronią resztę watahy, aby ta nie mogła dobiec ani do Lucretii, ukrytej za kamiennym nagrobkiem, ani do Karanthira. Fergun wyrwał się przed Hassana, dobijając ranionego tylcem glewii wilka, a po dwóch gromkich strzałach Lucretii, nad cmentarzem zaległa ponownie, grobowa cisza.

Każdy z jego towarzyszy miał swoje pomysły i spostrzeżenia, miał je i Hassan.
Wpierw obejrzał sobie dokładnie pobojowisko, szczególnie wilki i ich zachowanie wydały się wojownikowi wielce podejrzane. Fakt, że mieli ogromnego worga jako przywódcę stada, jednak wilków było stanowczo za mało by rzucać się na liczebniejszego wroga.
Pokręcił głową, słysząc propozycję Ferguna - Nie ruszałbym ich z miejsca, ani tym bardziej wrzucał do tego wielkiego grobu. Objadę cmentarz i sprawdzę czy są tu jakieś inne wejścia, aby kolejna wataha wilków nie zaskoczyła nas, jak będziemy w środku - odrzekł po czym donośnym gwizdem przywołał czekającego obok bramy wierzchowca aby objechać konno cmentarz w taki sposób, by obejrzeć każdy odcinek ogrodzenia. Zamierzał też zamknąć bramę i dopiero wtedy dołączyć do towarzyszy.

Arsinoe 24-11-2022 17:32

Fergun skrzywił się i zmarszczył brwi na słowa Hassana.
- Dopóki ja tu jestem, to oni nie będą leżeć jak to ścierwo, co je można zeżreć albo rozdziobać - mruknął wojownikowi i nie prosząc nikogo o pomoc sam zajął się zwłokami strażników, przenosząc je do środka mauzoleum, jeśli oczywiście nie czekało tam na nich nic, z czym trzeba byłoby sobie poradzić stalą.

snaga 25-11-2022 07:32

Lucretia

Przyglądając się ciałom, mogłaś jednoznacznie wykluczyć motyw rabunkowy. Dornal zasłonił swoim ciałem większość topora, na którym leżał a Zeera wypuściła miecz - leżał teraz jakiś metr od jej ciała. Przy pasach strażników dostrzegłaś sztylety i resztę rynsztunku. Nie wyglądało, by ktokolwiek ruszał zwłoki po ich śmierci (lub po przeniesieniu ich tutaj) a tym bardziej je ograbił.

Felix

Zerkając na smugi krwi na podłodze ciągnące się od wejścia do mauzoleum, mogłeś domyślić się, że strażnicy musieli sami wybiec ze środka i tam skonać, bądź zostali stamtąd wyciągnięci już martwi i wyrzuceni na schody. Z pewnością ich szczątki nie zostały tutaj przywleczone przez wilki.

Karanthir i Hassan

Oględziny trucheł martwych zwierząt pozwoliły domyślać się, że albo podano im jakiś czas temu coś pobudzającego albo na coś chorowały. Świadczyła o tym rozległa, biało żółta piana zalegająca wokół pysków wszystkich martwych wilków i dziwnie zaropiałe oczy - jedynie worg wyglądał całkowicie… zwyczajnie. Jak na worga oczywiście. Wszystkie drapieżniki nie zdradzały żadnych cech zniewolenia, były dobrze odkarmione i w dobrej formie.

Hassan

Objechanie całego terenu przyniosło odpowiedź jedynie na to, skąd mogły wziąć się wilki. Północna, murowana ściana cmentarza była rozbita, jakby ktoś bardzo silny wziął wielki młot i walnął w nią, rozbryzgując gruz do środka nekropolii. Oceniłeś, że mur cmentarza nie był jakoś bardzo wytrzymały, więc mogło to zrobić nawet jakieś większe zwierzę, które po prostu zahaczyło o niego tylnymi łapami.

Albo i nie, ale tego nie mogłeś być pewny. Szlak poza nekropolią wiódł w cichy, sosnowy zagajnik, który był zupełnie bezgłośny, pomijając szczebiot ptaków. Nie odkryłeś żadnych innych śladów, niż zwierzęce, więc nie było sensu skupiać się na tym dłużej. Nie niepokojony wróciłeś do pozostałych, upewniając się, że zamknąłeś za sobą wejście na cmentarz.

Wszyscy

Fergun jako pierwszy sprawdził wnętrze mauzoleum i dał znać pozostałym, że teren jest czysty. Krasnolud przeniósł samotnie ciała strażników do środka, gdzie panował przyjemny chłód. Sala nie była oświetlona, ale przez wpadające do środka światło słoneczne dało się wychwycić jej wszelkie szczegóły. Tak, jak się spodziewaliście, plamy krwi ciągnęły się od wejścia aż po środek mauzoleum. Wyglądało, jakby Dornal i Zeera zostali tutaj przez kogoś zaskoczeni. Nie dostrzegliście żadnych innych śladów krwi, co mogło oznaczać, że strażnicy nie zdołali zranić swoich oprawców.

Na obu ścianach mauzoleum znajdowały się po trzy marmurowe krypty z nazwiskami mieszkańców Kingsholm, jednak żadne miejsce spoczynku nie należało do rodziny poszukiwanych Yurlingów. Miejsce było wysprzątane lepiej, niż niejedna karczma, choć we wpadających smugach światła widać było poruszające się w powietrzu drobinki kurzu. Na północnej ścianie, w kącie, dostrzegliście kolejne, drewniane drzwi. Były lekko uchylone a w zamku wciąż spoczywał klucz, z którego na wąskim powrozie zwisał rząd jedenastu kolejnych.

Hassan szarpnął za te drzwi, gotów do zadania ciosu, gdyby ktoś znajdował się za nimi, nikogo jednak nie zastał. Jego oczom ukazała się za to pogrążona w mroku wąska klatka schodowa prowadząca do ciasno wybudowanych schodów wiodących dość stromo w dół. Delikatny wietrzyk dochodzący z dołu niósł wilgoć i stęchliznę.


Mi Raaz 25-11-2022 20:53

Oto ona. S’Ula Niezwyciężona. Prawie pokonała worga. Prawie.

- Mistrzu, nie musiałeś. Nie uciekłby mi.

Była zawiedziona. Przysiadła na schodach i obserwowała kładąc podwójne ostrze na ramieniu. Szron jaki zbierał się na zbroi teraz zaczął też pojawiać się na Srogiej Pomście. Patrzyła jak wszyscy się rozbiegli. A to badać mury, a to ślady krwi. Mistrz Karanthir oglądał truchła wilków. Pewnie oceniał ślady po jej trafieniach.

Fergun zabrał się za wciąganie ciał do wnętrza mauzoleum. Było w tym coś logicznego, wszak miejsce trupów było w grobach. Czemu te miałyby być inne? Pomogła mu z racji braku pomysłów na siebie. Wszak dysponowała tak obszerną wiedzą w tak wielu dziedzinach, że nie wiedziała kogóż wspomóc. Dlatego pomogła barbarzyńcy.

W końcu zebrali się wszyscy w środku.

- Myślisz Mistrzu, że będą o nas pisać historie? Jak to zeszliśmy do krypt mierzyc się z nieznanym niebezpieczeństwem? W ogóle może warto przemyśleć zmianę systemu nauczania? Zamiast całej Akademii Magii może więcej zajęć w terenie? Moglibyśmy pracować w parach.

S’Ula wyciągnęła dłoń przed siebie jakby chciała nią pokazać wielki szyld:
- “Zawsze jest ich dwóch. Mistrz i uczeń”. Tak mogłaby brzmieć jedna z reguł szkoły - powiedziała z patosem, po czym wypowiedziała słowa czaru a jej dwuostrzowy miecz rozbłysnął czerwonym światłem rozświetlając całe pomieszczenie.

- Te klucze mogą się przydać. Zabierze je ktoś? - dziewczyna wskazała na pęk pozostawiony w drzwiach.

Drużyna wybrała drogę na dół. Pierwszy ruszył Krasnolud. Aasimarka podążała za nim ze swym dwuostrzowym mieczem, oświecając ile tylko się dało. Suffi nagle zerwała się z jej ramienia.

Nie żryj żadnych myszy. Cholera wie co one tu jedzą. Jeszcze się czymś zarazisz.

S'Ula przekazała mentalnie do Suffi.

Alex Tyler 26-11-2022 12:52

Lucretia zafrasowała się, słysząc po raz kolejny opryskliwe słowa ze strony Felixa. Przypuszczała, że jej towarzysz miał jakieś powody ku takiemu zachowaniu. Być może pewne problemy, o których niezręcznie było mu mówić? Jego nieprzyjemna maniera i ostentacyjny brak taktu w jej mniemaniu mogły być cichym wołaniem o pomoc.
— Jakbyś kiedyś potrzebował porozmawiać, ot tak, po prostu, to jestem do dyspozycji — zakomunikowała kordialnie mistycznemu sztukmistrzowi.
Nieco później konstruktorka dołączyła do Karanthira i Hassana, którzy przyglądali się ciałom powalonych wilków.
— No i co? Udało wam się coś ustalić? — zapytała uprzejmie kompanów.
Nie wyglądało jednak na to, by wpadli na coś szczególnego. Toteż dziewczyna przykucnęła przy jednym z trucheł i zaczęła je dokładnie oglądać. Dokonała inspekcji całego ciała, ale przede wszystkim skupiła się na uszach, oczach i pysku. Przeanalizowała wygląd i zapach spienionej śliny. Odrobinę nawet nabrała do malutkiego flakonika, to samo czyniąc również z krwią zwierzęcia.
— Bez wątpienia zostały odurzone jakimś specyfikiem pobudzającym agresję — podzieliła się swoimi wnioskami. — Żeby określić jego dokładny skład, będę musiała w wolnej chwili poddać dokładnej analizie alchemicznej pobrane płyny fizjologiczne.
Przed zejściem na dół inżynierka sprawdziła jeszcze ciała zamordowanych strażników pod kątem ewentualnej grabieży. Jednak przejrzawszy ich wyposażenie, kompletnie wykluczyła, by motywem napaści była chęć wzbogacenia się. Na dany moment wyglądało jej na to, że para została zaatakowana przez kogoś, komu nie spodobała się ich obecność w tym miejscu.


Wchodząc do mauzoleum Lucretia zsunęła noktowizyjne google na oczy i poprawiła chwyt na muszkiecie.
— Miło, że okazujecie taki szacunek tragicznie zmarłym — pochwaliła Ferguna i S'ulę wnoszących wspólnym wysiłkiem ciała do środka.
Po drodze przyjrzała się plamom krwi ciągnącym wzdłuż schodów prowadzących na dół. Podążając ich śladem, dotarła razem z towarzyszami do miejsca, gdzie musiało dojść do niespodziewanej napaści. Wszystko wskazywało na to, że para strażników została zaskoczona i nie miała nawet szansy odgryźć się swym napastnikom. Brakowało bowiem śladów po obrażeniach, jakie mogliby im zadać zaatakowani.

Po krótkiej inspekcji pomieszczenia okazało się, że nie było w nim krypty Yurlingów, zatem zaginieni musieli zejść głębiej. Drzwi prowadzące niżej były delikatnie uchylone i tkwił w nich pęk kluczy.
— Tak, zatrzymajmy je, mogą otwierać inne odrzwia — szepnęła Rosalie, zgadzając się z kobietą czarnoksiężnikiem.

Shartan 26-11-2022 15:04

Czarodziej odgarnął lekko włosy.
- Wierzę, ale nie było sensu przedłużać dalej tej walki.

Mag oglądał truchła wilka, ale nie odkrył niczego istotnego.
- Niestety nie - odpowiedział Lucretii
To czego jemu i Hassanowi nie udało się odkryć, udało się dziewczynie, która o to zapytała. Kiedy przypatrzyła się martwym zwierzętom.
- Ktoś sobie urządza nie ładne eksperymenty.
Zdawał sobie sprawę. że teraz przydałoby się tego kogoś znaleźć.

Choć z pewnością zajmie, to trochę czasu.
- To zależy od skali S`ula. Jeśli znaleźlibyśmy skarb, a przeciwnik okazałby się groźny, to wtedy z pewnością o tej przygodzie by opowiadano. Z resztą wtedy powstałby też różne wersje ballad tej historii, ale jeśli przeciwnik nie okaże się groźny, a skarbu nie będzie, to raczej nie. Jednak wtedy będzie można napisać o jakiejś innej naszej przygodzie. Stawiam jednak na to, że o tej historii napiszą. Całkiem pomysłowe rozwiązanie. Trzeba będzie je dokładniej przemyśleć.
Karanthir przyglądał się jak S`ula wyciąga przed siebie rękę jakby chciała pokazać jakiś szyld.
- Niezła maksyma. Chociaż mam wrażenie, że już gdzieś ją słyszałem.

Uwagę części grupy przykuł pęk kluczy.
- Faktycznie mogą się przydać. Wezmę je.
Mag zabrał klucze i ruszył z resztą grupy na dół. Był 5 osobą w kolejności, która schodziła w dół, a za nim była Lucretia.

Arsinoe 26-11-2022 18:07

Kompani sprawdzali sobie różne rzeczy odnośnie wilków, więc on wziął się za działanie. Zdziwiło go podejście Hassana do ciał strażników. Może człowiek miał w dupie, co się z nim stanie po jego śmierci, ale Fergun jednak by chciał, żeby jego szczątki zostały uszanowane, gdyby mu się zeszło.

Może krótkowieczny bał się, że złapie jakąś chorobę, dotykając ciał? Jebać. Taką podjął decyzję i dobra. Fergun z największym szacunkiem przeniósł ciało Zeery a przy przenoszeniu Dornala pomogła mu S’Ula, ale nie odezwał się do niej słowem ani podczas pracy ani po. Nie był w nastroju.

A mauzoleum, jak mauzoleum. Ciche, chłodne i puste. Z plamami krwi na środku posadzki, co potwierdzało przypuszczenia Żelaznoskórego, że strażnicy zostali tutaj zaatakowani a potem albo sami próbowali uciekać, albo tu zginęli i ktoś ich wyrzucił na zewnątrz jak niepotrzebne ścierwo. Teraz i tak nie miało to znaczenia.

Nie było tu komory rodziny Yurlingów, czyli trzeba było zejść niżej. Drzwi prowadzące w dół były otwarte, a pęk kluczy rzeczywiście mógł się przydać. Karanthir postanowił mieć na nie oko.

- Czuwaj nad tymi kluczami, bo jestem pewien, że się nam jeszcze przydadzą, czarodzieju - rzucił do niego, ruszając do drzwi.

Otworzył je na oścież i zerknął w mrok, mrucząc coś pod nosem i marszcząc brwi.
- Schodzimy. Idę przodem.

Po tych słowach ruszył schodami z uniesionym toporem. Szykował się, że na dole przyjemnie nie będzie. I dobrze. O to mu chodziło, gdy godził się na to zadanie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172