Felix dalej doprowadzał magiczne dłoń i rękaw do porządku, podczas gdy inni rozpoczęli dywagacje, hipotetyzowanie i dobre uczynki. Junak tylko przewracał oczami na niektóre słowa bądź parskał pod nosem, w międzyczasie zaczynając wydłubywanie brudu spod paznokci nożykiem, wyciągając się na stopniu mauzoleum w oczekiwaniu aż egzotyczny Hassan zakończy objazd cmentarza ze znudzeniem jasno wymalowanym na twarzy. Ożywił się dopiero na słowa wynalazczyni, acz ich dobroduszny wydźwięk zbił go nieco z tropu. Piórko zamrugał raz, drugi i trzeci, zanim sformułował odpowiednią ripostę.
—
Ah!, bez wątpienia skorzystam, słodka Lucretio — niebieskowłosy oznajmił filuternym tonem. —
Aczkolwiek, jeśli to zawoalowana próba umówienia się na randkę to wiedz, że lepiej byś poczekała na lepsze okoliczności. Długi spacer po plaży to najprędsza ścieżka do mego serca.
—
Och, p-przepraszam? C-co?! — wystękała dziewczyna otwierając szeroko oczy ze zdumienia i momentalnie pąsowiejąc, kompletnie zaskoczona zuchwałą odpowiedzią podstępnego łotrzyka. —
Nie! To nie tak! Nie to miałam na myśli! — wyraźnie zaprzeczyła i szybko wycofała się rakiem chcąc oszczędzić sobie dalszego wstydu.
—
Mhmmm, oczywiście że nie! - Piórko wymruczał niewinnie w odpowiedzi, ze słabo ukrywanym samozadoweleniem na twarzy.
Mauzoleum prezentowało się równie imponująco wewnątrz, co z zewnątrz - to jest, wcale. Piórko tylko zmarszczył nos i spojrzał krytycznie na zalegający wszędzie kurz, obchodząc komnatę powolnym krokiem i zerkając wgłąb przejścia w dół ziejącego stęchlizną i chłodem.
—
Urocze — skwitował, wzdychając.
Odkrywcze stwierdzenia na temat znaleźnych kluczy skomentował jedynie ciszą, przewracając oczami, w niesłychanym przejawie samokontroli gryząc się w język. Ziewnął po raz kolejny, stukając czubkiem buta o posadzkę i sięgnął ku kieszeni kurty.
—
Juliuszu, pora się wykazać, kochany — przemówił zarówno na głos, jak i telepatycznie do swojego wiernego chowańca.
Szara mysz zaraz wychyliła się ze swojego schronienia, zajmując miejsce na smukłej dłoni i węsząc z ciekawością. Felix już, już miał się pochylił i puścić gryzonia w dół w ramach zwiadu, gdy zreflektował się i łypnął podejrzliwie w kierunku S'Uli i jej sowy.
—
Ej, tylko niech twój drapieżny milusiński nie robi sobie z Juliusza Czedara przekąski. Bo będę zmuszony przedwcześnie i tragicznie zakończyć legendę S'Uli Mentak — Piórko teatralnie pogroził aasimarce palcem i marsową miną.
Po czym przykucnął i pozwolił myszy przemknąć w stronę stopni. Juliusz zniknął po chwili w ciemności, a Felix oparł się o zimny kamień u szczytu stopni, czekając na towarzyszy ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach.
—
Czuję się bezpieczniej będąc otoczonym przez silnych mężczyzn — oznajmił prowokacyjnym tonem gwoli wyjaśnienia, o które nikt nie prosił, szczerząc zęby.