Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-11-2006, 23:07   #1
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
The Planewalkers!

Lergan Kwiecistousty był naprawdę dziwnym człowiekiem. W okolicznej gildii bardów zwano go "Specem od historii zmyślonych", wśród dzieci zaś był "najlepsiejszym z bardów co opowiadają historyje". Można też dodać parę słów o tym, jak nazywają go w każdym ze swoich okrzyków zamężne i urodziwe niewiasty, a co później wykrzykują pod adresem minstrela ich mężowie, ale to chyba zbyteczne.

Tak czy inaczej to właśnie Lergan potrzebował trochę monet, by zarobić na tajemniczy "szczytny cel", który jak zwykle zapewne stałby się kolejną kolejką w jednej z najpodlejszych knajp w mieście, gdzie kobiet lekkich obyczajów więcej, niż błota na podłodze (a tego jest naprawdę wiele). Cóż łatwiejszego dla człowieka o przydomku Kwiecistousty jak nie wdrapanie się na scenę i rozpoczęcie kolejnego występu z kolejną piękną i nieprawdziwą historią? Tym razem stało się inaczej. Tym razem opowieść była prawdziwa...

Postać ubrana na czarno, w czarnym płaszczu i z szerokim kapeluszem na głowie wkroczyła na scenę. Nie minęła chwila, a płaszcz znalazł się na ziemi, a kapelusz poleciał gdzieś w kierunku ściśniętego tłumu fanek. Długie, ucharakteryzowane na elfa, złote włosy, jasnobłękitne oczy, spory wzrost i nienaganna figura, oto jak wyglądał Lergan Kwiecistousty. A gdy swoimi długimi palcami uderzył w lutnię, która już od co najmniej półgodziny czekała nań w rogu sceny, hałasy w całej karczmie ucichły. Widać było, że te kilkadziesiąt osób zgromadzonych pod sceną czeka na coś naprawdę niezwykłego. Bard uśmiechnął się pod nosem- to właśnie miał zamiar im dać...

-Witajcie, moi mili, witajcie!- zaczął mówić, powoli wygrywając wpadającą w ucho melodię- Tym razem nie opowiem wam o wielkich bóstwach szukających swoich skarpet zimowych, nie będę też śpiewał o wielkich bitwach okolicznych królestw. Teraz czas na historię zasłyszaną i zobaczoną własnymi oczami, która jest równie pewna jak to, że stoję dziś przed wami. Oddajmy więc hołd tym, dzięki którym żyjemy ciągle na tym świecie- i chociaż nie zawsze jest dobrze, to dzięki nim w ogóle jest. To oni, Wędrujący po Kole, Epiccy Herosi, Władcy naszego życia... To oni!





The Planewalkers
Wędrowcy

Czyli opowieść o bohaterach
Łotrach i przygodzie,
Która przyćmi wszystko, o czym słyszeli ludzie
Słów Lergana Kwiecistoustego
Autorstwa samego życia




Kolejne wykresy, kolejne działania, kolejne próby- umysł pracował najwydajniej jak tylko potrafił, a ciągle coś wychodziło nie tak. To już trzydziesta godzina, zauważył Alfrax, trzydzieści godzin siedzi nad tą księgą. W duszy podziękował swojemu przyjacielowi, Gasmondo i jego "Miksturom Niepowstrzymanej Energii", dzięki którym jeszcze jakoś trzymał się na nogach. No i te widoki, one też dodawały mu sił i otuchy. Ich Planarna Wieża była ulokowana dokładnie obok jednego z najczęstszych szlaków bojowych, który prowadził wprost na Acheron, tak więc dziennie przelatywało tędy co najmniej kilkaset Planarnych Okrętów. Aha, chyba nie muszę dodawać, że wieża maga była zupełnie niewidzialna?

Kolejne ruchy cyrkla, kolejne cyferki zapisane obok. Gdyby wyglądało to tak jak w tych opowieściach, że mag machnie różdżką i pojawi się magiczny pomocnik, który rozwiąże za niego każdy problem... Nie, jest skazany na pracę w samotności- niby ma Gasmonda, ale ten właśnie kończył mocowanie wytopionego ze stopu platyny i złota Koła Planów w nowym portalu. Nie był to żaden cud magii planarnej, ale te prawdziwe portale umieją tworzyć jedynie bóstwa. Jak na dwóch podstarzałych magów to całkiem nieźle, pomyślał i zaśmiał się cicho. Był zmęczony...

Wtedy nastąpiło to, co w każdej powieści pojawia się w momencie, gdy autor przestaje mieć pomysły na powiązanie wątków. Olśnienie. Liczby jakby nagle stały się łatwiejsze, składały się w całość. Maczał pióro w kałamarzu i pisał, bez chwili na zastanowienie. Wiedział, wiedział, wiedział!

Gasmondo też jednak nie bawił się świetnie. Układ już dawno ruszył, teraz tylko Alfrax musiał wyrysować na okręgu z kamienia sprowadzonego wprost z Najwyższej z Gór setki znaków i cyfr, by określić połączenia tego portalu z resztą świata. Sam zaś siadł i myślał. Myślał o tym wszystkim. Bo jeżeli Regulatorzy nie dają rady, a nie mogą dawać gdy przyznają coraz więcej agentów, to co mają zrobić nawet najcudniejsi z herosów świata? A oni nie zdołali zachęcić żadnego z nich- zawitają do nich bohaterowie tak różni, bez boskiej mocy i wspólnych poglądów. Będzie walka w całym oddziale, będzie walka w drużynach... Bał się tego, bo tam właśnie nie umiał im pomóc.

Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak Alfrax przybiegł wymachując papierami i krzycząc coś w dialekcie orków- jak zwykle, gdy był podniecony. Po co się odzywać? Oglądał tylko, jak dziwaczną kredą rysował jakieś chore wzorki na tym kamulcu, myślami był daleko. Jaką potęgę musiał zdobyć? I jakim cudem mogli go tak późno zauważyć? Na Boccoba, taka głupota to już grzech! Nie widzieć takich zawirowań, tylu zmian na planach... Dopiero gdy w Ysgardzie przestali zmartwychwstawać wszyscy zobaczyli, że coś nie tak, ale było już sporo za późno. Gdyby nie te paradoksy z podróżą w czasie... Chociaż... Podniósł swój notes, który leżał obok niego i zapisał w nim tą myśl, podobnie jak setki innych.

-Na bóstwa wszelakie, gotowe! Udało się! Udaaaaało! Gasmondo, popatrz! Kręci się, kręci!- krzyczał, wręcz ryczał podstarzały czarodziej- Spójrz! Układ Planarny się kręci, powstaje powoli okrąg... Powstaje! Powstaje! Zaraz będzie słychać szumy, głosy z każdego portalu... Boccobie, udało się, udało!

Tak, udało się. Gasmondo jednak nie był w tak euforycznym nastroju, on się po prostu bał. Po co im bohaterowie, jeżeli mogą zginąć już na pierwszym kroku? Okrąg powstały na kamieniu coraz szybciej się powiększał, pękło lustro ustawione za nim... Huk, na lustro przeniósł się okrąg. Portal gotowy, cztery miesiące przygotowań i minuta tworzenia... Ale czym są te miesiące w porównaniu do 326 lat, które gnom już przeżył? Spojrzał na swoje dłonie- musi znowu udać się na kuracje, zaczyna wyglądać jak pięćdziesięciolatek...

Minęła godzina, może dwie, obydwoje już rozpisali swoje role na spotkanie i ustanowili, o czym będą mówić. A będą mówić, sporo muszą wyjaśnić- Regulatorzy skrzętnie ukrywali każdy ślad kultu, a Wędrowcy muszą dowiedzieć się wszystkiego, czego tylko mogą. A później wyruszą i jedyny kontakt przez długi czas to tylko te małe kule, które gnom z człowiekiem przygotowywali od blisko miesiąca. Znowu statek, obydwoje lubowali się w obserwowaniu tych majestatycznych konstrukcji sunących po Niebycie. Ten też nie wyglądał jak te dawniej, nie był tak barwny, nie roznosiły się od niego te dźwięki, dźwięki wojska pewnego wygranej... Bez przyśpiewek i kłótni o to, czyja matka zaprosiła między swe uda więcej mężczyzn. Nie. Tym razem byli cicho, byli skupieni i gotowi do walki w każdej chwili...

Wtem za oknem rozległ się huk! Krzyki dobiegły ze statku, kolejny huk, jasnoniebieskie płomienie zajęły cały statek. Gdzieś znad wieży, kilkaset kilometrów stąd, kolejny z Magicznych Niszczycieli... Po chwili krzyki ucichły, statek zniknął, a na jego miejscu pozostał tylko mały płomień. Smutne, że właśnie tak ma wyglądać ta wojna, że tak właśnie giną herosi. Może i nasi ludzie zginą właśnie tak...

Portal zagrzmiał cicho. Cały wzór rozrysowany na kamieniu zabłysnął, jego jaskrawy kolor wręcz oślepił dwóch mędrców. Wieża zadrżała, portal znów zaczął wydawać dwadzieścia różnych dźwięków- łączy się, nadeszła chwila gdy nadejdą! Alfrax zerwał się, stanął obok portalu wcześniej porywając z biurka jakieś dziwne berło. Kreślił jakieś dziwaczne wzory nad portalem, wcześniej tłumaczył to gnomowi- teraz właśnie go reguluje, ustawia go tak, by przybywający nie trafili na miejsce w kawałkach lub jako krwawa mieszanka kości, skóry i mięcha rozwleczona na ziemi.

Gasmondo zaś miał jedną rolę- powitać gości, wskoczył więc na specjalnie ku temu wyczarowany podest i ostatni raz w myślach powtórzył sobie swoje "przemówienie". Huk, błysk...

- Nadchodzą!- krzyknął Alfrax. Tak, nadchodzili! Bohaterowie, herosi... Niepokonani... Ci, którzy naprawią maszynę dziejów, brakujące tryby w tym wielkim zegarze. Błysk, huk, nagła zmiana temperatury i mgła. A we mgle ukazała się postać...
 

Ostatnio edytowane przez Kutak : 13-05-2007 o 14:44.
Kutak jest offline  
Stary 19-11-2006, 15:56   #2
 
Leonidas's Avatar
 
Reputacja: 1 Leonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znany
Z portalu powoli wyłoniła się zakapturzona, dość wysoka postać, ubrana niemal wyłącznie na czarno z przewieszonym łukiem na plecach i długim mieczem przy pasie. Przybysz odszedł na parę kroków od portalu, stanął i spokojnie zdjął kaptur. Był to człowiek, dość młody, na oko dwudziestokilkuletni. Pierwsze co rzucało się w oczy to jego ponadprzeciętna uroda - wyrazista i butna twarz, wydająca się zarazem delikatna jak i w pewien sposób drapieżna. Krótkie, ciemno-blond włosy pozostawały w lekkim nieładzie. Całość wyglądu dopełniały lazurowe oczy - wnikliwe spojrzenie z którego nie dało się nic odczytać skupiały na sobie uwagę rozmówcy. Była to jedna z tych osób wobec której nie przechodzi się obojętnie gdyż zawsze wywoływała jakąś reakcje czy chwile zastanowienia. Na moment płaszcz postaci odsuną się i dało się zobaczyć czarną koszulkę kolczą młodzieńca. Tylko wprawne oczy mogły odgadnąć, że materiał z którego została wykonana to najprawdziwszy mihtril. Na zbroje przerzucony był przez brak na ukos pas z jakimiś zwojami. Na każdej dłoni znajdował się jeden, dość ładnie zdobiony pierścień. Nieznajomy przez chwilę rozglądał się dookoła, lustrując otoczenie. Po paru chwilach spostrzegł gnoma - w tej chwili wyraz jego twarzy zmienił się z obojętnego na wyraźnie radosny. Podszedł szybszym krokiem do Gasmonda i zawołał.
Minęło zbyt wiele czasu przyjacielu.
Widząc jednak nowych przybywających, skinął do niego głową i nie czekając na odpowiedz odrzekł - Porozmawiamy przy innej okazji... dobrze cie znów wiedzieć - dodawszy odszedł na bok przyglądając się z założonymi rękami przybyłym.
 
Leonidas jest offline  
Stary 19-11-2006, 16:55   #3
 
Hammen's Avatar
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
Gdy pierwszy z przybyłych spojrzał na portal, ten dziwnie zatrzeszczał. Nagle dało się słyszeć coraz głośniejszy, niski krzyk. Magiczne przejście dziwnie rozbłysło i na posadzkę z wielkim impetem runęła krępa postać.-Oleresie myliłeś się…nigdy nie powinno się wbiegać w portal-wymruczał niski humanoid powoli podnosząc się z podłogi. Jak się okazało był to krasnolud. Zadbana broda okalała jego dość jasną twarz, a czarne oczy, z których bił nienaturalny spokój, starały się ogarnąć wszystko co otaczało młodzieńca. Pod ciemno zielonym płaszczem znajdowała się, doskonałej roboty krasnoludzka zbroja, która zapewniała ochronę nawet przed najpotężniejszymi ciosami. Rzeczą, która z pewnością zwróciłaby na siebie uwagę nawet najwytrawniejszych złodziei był piękny topór wiszący przy prawym udzie wojownika. Broń tą spowijało dziwne, połyskujące białe światło, a na rękojeści żarzyło się pięć złotawo-czerwonych run. Krasnolud z zaciekawieniem spojrzał na gnoma i niskiego człowieka, szczerze uśmiechających się do niego.- No masz...zapamiętaj Błyskaczu, za wszystkie dziwactwa tego świata odpowiedzialne są gnomy i zwariowani słudzy Boccoba- wymruczał pod nosem, klepiąc delikatnie topór ręką, jakby był jego najwierniejszym przyjacielem. Krępy mężczyzna sprawiał wrażenie bardzo podejrzliwego i nieufnego, lecz nagle, nie wiadomo z jakiego powodu stał się pewny siebie. -Witajcie! Czy bylibyście tak łaskawi i powiedzieli mi gdzie jestem, bo sądzę, że nawet spity niziołek ma lepszą orientacje w terenie ode mnie.-powiedział krasnolud powoli zbliżając się w stronę magów.
 
Hammen jest offline  
Stary 19-11-2006, 17:27   #4
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Osoby zwrócene w stronę nowo przybyłego zauważyli wyłaniającą się szczupłą- wręcz chudą postać z portalu za plecami krasnoluda. Z pod szarego kaptura przezierały tylko białka oczu i hebanowa twarz. Niewiele większy od karła osobnik cichutko odsunął się zza pleców swojego poprzednika. W prawej ręce, obleczonej czarną rękawicą, dzierżył lekką kuszę, wycelowaną w stronę uzbrojonego w topór mężczyzny. Lewą ręką - tak samo hebanową jak jego twarz - odrzucił kaptur na plecy odsłaniając swoje białe długie włosy i elfie uszy. Mężczyzna spojrzał po komnacie i z nieznacznym grymasem zdziwienia i zatrzymał wzrok na widoku z okna
- Vel'bol zhah nindol k'lar ?- szepnął do siebie Drow.

Nienaturalnie szybko jego twarz pozbyła się wyrazu zdziwienia, gdy mroczny elf spojrzał na zgromadzonych. Skupiając się na jego oczach można było dostrzec, iż faktycznie nie są one całkowicie mleczno-białe - tęczówki miały kolor delikatnego srebra. Rozchylił poły szarego podróżnego płaszcza lewą ręką, odsłaniając czarny skórzany pancerz. Położył dłoń na biodrze, przy którym wisiał w skórzanej pochwie sztylet o rdzewiejącej rękojeści. By następnie mrużąc oczy wycedzić lekko poirytowanym głosem we Wspólnym:
- czy ktoś może mi łaskawie wyjaśnić w jakim celu mnie tu sprowadzono ?-

Jego oczy kolejno spoczywały na każdym obecnym w pomieszczeniu. Cała jego postać wydawała się być spięta i jakby gotowa do skoku w chwili zagrożenia. Kusza w prawicy nieznacznie tylko opadła w stronę podłogi ...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 19-11-2006, 17:57   #5
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
No tak. Na to gnom nie był przygotowany. Zadawanie pytań przed przemówieniem, cholera... Regulatorzy przecież mieli wszystko dokładnie wyjaśnić, tak to jest zaufać wynajętym agentom... Na wszelkie bóstwa otchłanne, nie wyjaśnili mu niczego!

Ale cóż było robić gnomowi? Szybko przeklął w myślach matki i siostry tych, którzy za zadanie mieli zaprosić tutaj drowa, a później zaczął mówić.

- Po co? W celu pomocy sobie samemu i nam, przyjacielu... Xar'fen Alar, czyż nie? Słyszeliśmy o tobie naprawdę wiele, zacny elfie, wiele dobrych i wielkich słów, podobnie jak o reszcie tu zgromadzonych.- tu przerwał na chwilę i spojrzał na pozostałą dwójkę- Prócz was, panowie, przybędzie tu jeszcze osiemnastu herosów, bohaterów. Najsilniejszych z silnych, najsprytniejszych ze sprytnych. Dwadzieścia jeden osób tak potężnych jak wy nie gromadzi się w jednym miejscu bez powodu, pewnie wielu z was domyśla się już dlaczego zostali zaproszeni właśnie tutaj... Z racji niewielkiej liczby zgromadzonych wybaczcie, iż nie wyjawię na razie całego celu tej wyprawy- lecz zaręczam, iż gdy zgromadzimy się wszyscy, wraz z przyjacielem omówimy każdy aspekt waszego zadania, którego łaskawie zgodziliście się podjąć...- urwał nagle Gasmondo, a jego wzrok skierował się w kierunku portalu.

Kolejny huk, ryk, kolejna zmiana temperatury- tym razem do chłodnej komnaty w wieży dostał się powiew delikatnego wiatru wraz z temperaturą wiosennego popołudnia i tym odprężającym zapachem dziewiczego lasu... Mgła opadła nad wyraz szybko, lecz wszystko jeszcze zasłaniały wirujące liście- setki, ba- może i tysiące liści! Nikt nie miał wątpliwości, że kolejny portal znajdował się w lesie.

- Wybaczcie mi moje najście, tak niespodziewane i nagłe. Miałem zamiar wysłać Itkensa z zapowiedzią mojej osoby, ale nie podobała mu się perspektywa samotnego przechodzenia przez portal, więc musiałem pojawić się w sposób wręcz barbarzyński, bez słowa wspomnienia o moim nadejściu...- mówiła postać niskim i męskim głosem, a liście powoli opadały. Po około minucie cały przybysz był już widoczny.

[center:bced439ca2][/center:bced439ca2]

- Witaj Alfraxie, przyjacielu, witaj także o słynny Gasmondo, strasznie miło mi poznać cię w końcu osobiście. Witam także was, panowie- mężczyzna zwrócił się w kierunku trzech rozglądających się po wieży mężczyzn- Me imię, me imię lata temu przestało być istotne, podobnie jak moje pochodzenie i całe dawne życie. Moi przyjaciele, ci zwierzęcy, nadają mi różne imiona, a w miastach zwany jestem po prostu Wilkiem...- przerwał, widząc uśmiechy na twarzach wszystkich obecnych- Tak, wiem, nie jestem pierwszym i ostatnim Wilkiem na świecie, ale czy pomysłowość jest domeną ludności wiejskiej?- uśmiechnął się przyjaźnie do obecnych- Tak czy inaczej witam was, drodzy przyjaciele!

Gaduła, nudziarz i dobrze wychowany dzikus w jednym. Jeżeli tacy mają być wszyscy członkowie tej drużyny, to najwyższy czas uciekać...
 
Kutak jest offline  
Stary 19-11-2006, 18:22   #6
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
- Hm ciekawe - zaiste imię się zgadza, choć chyba wiadomości masz nie do końca dobre mości gnomie.-
Drow opuścił jednak kusze i powoli podszedł do najbliższej ściany, o którą oparł sie plecami.
- No nie ważne zaczekam sobie na resztę Twoich herosów i chętnie posłucham jak to mogę sam sobie pomóc, a raczej co z tej pomocy udzielonej Wam będę miał-
zakończył zdanie lekko parskając i uśmiechając się ironicznie.

Odsunął płaszcz z prawego uda gdzie przywiesił kusze, następnie zaplótł ręce na klatce piersiowej i obserwując wszystkich bacznie zrobił znudzoną minę ...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 19-11-2006, 18:41   #7
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Portal ponownie zaiskrzył i ponownie dało się poczuć chłodny powiew w komnacie wieży. Z mgły pomieszanej ze sporą ilością kurzu wyłoniła się kolejna postać. Niewiasta o długich ciemnych włosach, które swobodnie opadały na pięknie zdobiony płaszcz w ciemnozielonym kolorze. Była całkiem ładna, trochę może zbyt chuda i pierwsze co się rzucało w oczy to wyraźny smutek i zakłopotanie. W dłoniach okrytych wspaniale wykonanymi skórzanymi rękawicami, trzymała plecak podróżny, a spod płaszcza wychylał się nieśmiało zdobiony gryf od Mandoliny.

- Och - widocznie zaskoczona ilością osób w pomieszczeniu, od razu uśmiechnęła się i ciągnęła dalej - Witajcie, jestem Adamanda. Mam nadzieje, że się zaprzyjaźnimy - z lekką obawą spojrzała w stronę Drowa - Ty jak sądzę jesteś Gasmondo? - skierowała swoje słowa do Maga - Przysyła mnie Linarr z Księstwa Urnst - podeszła szybko do niego i już ciszej powiedziała - Przepraszam, ale mam sprawę niecierpiącą zwłoki, otóż jest ktoś kogo darzę wielkim uczuciem - widać w jej oczach ból - oczywiście zostawiłam go pod dobrą opieką, ale jeśli jest choć niewielka szansa, aby on mógł mi towarzyszyć, proszę powiedzieć - gdy zobaczyła na twarzy Gasmondo lekkie zakłopotanie szybko wytłumaczyła się - chodzi o mojego Al-Fartil... wierzchowca.
 
Rhamona jest offline  
Stary 19-11-2006, 19:04   #8
 
Hammen's Avatar
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
- Czy mi się zdaje, czy jestem jedyną osobą na tym „zgromadzeniu”, która nie dostała pisemnego, czy też słownego zaproszenia?- powiedział ze zdziwieniem w głosie krasnolud.- Z tym większym zainteresowaniem wysłucham co szanowni magowie mają do powiedzenia-oświadczył z lekkim przekąsem.- Nie mam zwyczaju się przedstawiać pełnym imieniem. Nazywajcie mnie po prostu Hagfur.- powiedział wyciągając z wewnętrznej kieszeni płaszcza bogato rzeźbioną fajkę. Wsypał do niej szczyptę jakiegoś dziwnego, sproszkowanego ziela, po czym zapalił.-Kto wie…może nasze drogi splotą się na dłużej- rzekł z obojętnością, spoglądając przy tym jak jeden z pierścieni dymu powoli unosi się nad jego głowę.
 
Hammen jest offline  
Stary 19-11-2006, 19:05   #9
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Wierzchowiec... Cóż...- Adamanda usłyszała głos zza pleców, tym razem z pewnością ludzki, należący do Alfraxa- Z Gasmondem próbowaliśmy już parokrotnie transportować zwierzęta, lecz jest to trudne na dłuższą metę- potrzeba do tego dodatkowych czarów i długich przygotowań, a wasza wędrówka zahaczy o niejeden plan...- tu Alfrax przerwał, drapiąc się w zamyśleniu berłem po brodzie- Możemy go z pewnością przenieść jednokrotnie, ba- nawet dwa razy, lecz nie więcej- trwa to zadziwiająco długo i działa okropnie na psychikę nieświadomego podróży zwierzęcia...

-Czyli mówiąc krócej, Adamando- przerwał wypowiedź starca Gasmondo- Bo ze słów Alfraxa zrozumieją coś jedynie uczeni- twego zwierzęcego przyjaciela chętnie przeniesiemy do naszej wieży, a później jeszcze raz, gdy dasz nam znać, że jest ci potrzebny. Częstsze wędrówki są niewskazane... Co Ty na to?- spytał, a uśmiech powrócił na jego twarz
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 19-11-2006, 20:33   #10
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Podczas kolejnego huku, zwiastującego zapewne przybycie następnej osoby, nagle w komnacie zrobiło się wręcz lodowato zimno. Ci, którzy byli zwróceni w stronę portalu, mogli zobaczyć unoszące się w powietrzu drobinki lodu i płatki śniegu. Nie trwało to więcej niż kilka sekund, jednak to wystarczyło, aby nieprzyzwyczajone do chłodu osoby poczuły na swoim ciele nieprzyjemne dreszcze.
W portalu ukazała się postać szczelnie owinięta w gruby, śnieżnobiały płaszcz obszyty białym futrem. Kiedy portal się zamknął nie wpuszczając więcej mroźnego powietrza do wieży, nowoprzybyła osoba zdjęła z głowy kaptur. Zgromadzonym ukazała się bardzo młoda i szczupła twarz kobiety o poważnych, błękitnych oczach przywodzących na myśl bliźniacze lodowe jeziora. Rozejrzała się uważnie dookoła, dokładnie lustrując każdego badawczym spojrzeniem. Choć starała się zachować powagę, w jej twarzy dało się wyczytać wielkie zaskoczenie i lekkie zmieszanie. Po chwili zreflektowała się i skłoniła przed wszystkimi:
- Jestem Lorelei Lodowa Róża, Obdarzona, członkini Wielkiej Rady Lykeonu. Przybyłam z Lodowych Pustkowi na wieść o tym, że w odległym świecie ktoś potrzebuje mojej pomocy. Proszę zatem o nieco więcej faktów, gdyż nie zostałam poinformowana o co dokładnie chodzi...
Słysząc za swoimi plecami trzaski portalu, odsunęła się pod ścianę stając obok dziwnego człowieka o długich uszach i hebanowej skórze - tak różnej od jej niemal białej karnacji. Uśmiechała się do wszystkich, których mijała, a dochodząc na miejsce zdjęła swój płaszcz i przewiesiła go przez rękę. Ubrana była w prostą białą tunikę przewiązaną w pasie szarfą oraz płócienne spodnie. Nie nosiła żadnych ozdób, miała przy sobie jedynie kilka sakiewek i torbę podróżną.
- Bardzo tu gorąco... - szepnęła ni to do siebie, ni to do osób, które stały najbliżej i nostalgicznie uśmiechnęła się - A w moim świecie właśnie szaleje burza śnieżna...
 
Milly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172