|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-01-2007, 13:13 | #21 |
Reputacja: 1 | Zauważywszy szybki ruch ręki Morgrida z wielką złością Bard został zmuszony do zmienienia melodii swojej pieśni. Sokół opadł bez sił u stóp druida ten taniec całkowicie go wykończył. Nowe nuty wytworzone przez szybkie ruchy prawej ręki agresywnie poszybowały nad ich twórce wirowały chwilkę aż w końcu zanikły tworząc fioletową świecącą powłokę w ostatnim momencie odbijając sztylet który utkwił w drzewie obok... słowa Grajka znów zostały potwierdzone gdy drzewo swoim wielkim konarem strąciło sztylet który potem z wielką siłą wbił się w palik utwierdzony w wodzie. Zdenerwowany Bard szarpnął strunami gdy odchodził w dżungle omijając drzewa które były nieco ruchliwe... -Dużo czasu wam nie zostało krzyknął zatapiając się w gęstwinie lasu. Ostatnie szarpnięcie spowodowało że nikt z waszej drużyny nie był w stanie podążyć za bardem ani nawet się ruszyć, jednak chwile czasu po zniknięciu lutniarza z dżungli usłyszeliście ten sam dźwięk który wytworzył przed wejściem do dżungli a który z cała pewnością spowodował wasze problemy z poruszaniem. To było zaklęcie przywracające wam możliwość poruszania się. |
05-01-2007, 16:57 | #22 |
Reputacja: 1 | Przynajmniej jeden problem z głowy chociaż zbytnio to nie poprawiło naszej sytuacji. Zacząłem masować nadgarstki po czym sprawdziłem czy kieszenie w mojej ręce i nodze nie uległy uszkodzeniu podczas podróży i czy broń tam ukrytą nadal można wyjąć i schować z łatwością. -Najpierw te luskańskie psy teraz ten grajek. Cała ta sprawa mi się nie podoba. Nie dość ,że przypadkiem siedział tu gdy dotarliśmy to akurat potrzebował kilku mieczy żeby zabili jakiegoś bogu ducha winnego grajka który wygląda jak on lub z jakiegoś powodu chce wyglądać jak on albo na odwrót. Jednak czy się zdecydujemy na przyjęcie tego zlecenia to i tak musimy dojść do jakiegoś miasta równie dobrze może być akurat to jak i inne a siedzenie tu raczej nam nie pomoże. No więc idziemy? |
05-01-2007, 18:58 | #23 |
Reputacja: 1 | - Jestem za udaniem się do karczmy ponieważ i tak musimy zebrać jakieś informacje. A to czy wykonamy zadanie czy nie zdecydujemy na miejscu zależnie jak będzie sytuacja wyglądać. Przynajmniej ja to uważam za dobre wyjście ale wysłucham też waszych opinii na ten temat. Po tych słowach popatrzył na sztylet i nie wiedząc zbytnio jak go wyjąć popatrzył się na Skałę. - Mógłbyś go wyjąć ? wygląda na dość mocno wbity w drewno.... a Tobie łatwiej będzie go wyciągnąć... - jego głos wyrażał wiarę w niezwykłą siłę Skały i dumę z tego powodu że może być z kimś takim w drużynie.
__________________ Given the choice, whether to rule a corrupt and failing empire; or to challenge the fates for another throw - a better throw - against one's destiny... what was a king to do? But does one even truly have a choice? One can only match, move by move, the machinations of fate... and thus defy the tyrannous stars. Is it possible to win every single battle, but lose the war ? |
05-01-2007, 18:59 | #24 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Jakoś czułam, że z walki nici, i tak nie mieliśmy pewnie z nim szans. Jeden człowiek robi z nami co chce, tak być nie może! Kiedy mogliśmy już się ruszać podeszłam do zabitych, którzy mieli to nieszczęście płynąć z nami statkiem. Dokładnie ich przeszukałam, nigdy nie wiadomo co mogli mieć, a co może się nam przydać. - Popieram pomysł ruszenia się stąd i znalezienia jakiegoś miasta, jestem cholernie głodna. Co do zabijania kogokolwiek - nie dam się szantażować. Już dosyć mnie... nas upokorzyli. Możemy tu zacząć od nowa, odbudować siły i wrócić do Luskanu po zemstę. Ale tylko działając rozważnie, krocząc własnymi ścieżkami i działając wspólnie. Razem wdepnęliśmy w to gówno, teraz razem musimy z niego wyleźć. I niech bogowie nas mają w opiece. Ruszyłam przed siebie oczekując, że inni również pójdą za mną.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
05-01-2007, 19:16 | #25 |
Reputacja: 1 | - Bogów do tego nie mieszaj to skurwysyny i nic od nich nie chce... - powiedział to i widać było na jego twarzy gniew... - A to czy zabijemy kogoś to się zobaczy. Jak to się mówi... wszystko zależy od sytuacji Viliathen. I proszę Cię nie wspominaj mi o tych bogach... - powiedział to pogardliwie - ja swój los wole mieć w moich rękach jak i w rękach moich towarzyszy a nie jakiś porżniętych, perfidnych i zboczonych skurwieli jak bogowie...
__________________ Given the choice, whether to rule a corrupt and failing empire; or to challenge the fates for another throw - a better throw - against one's destiny... what was a king to do? But does one even truly have a choice? One can only match, move by move, the machinations of fate... and thus defy the tyrannous stars. Is it possible to win every single battle, but lose the war ? |
05-01-2007, 20:28 | #26 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Przeszukiwanie ciał, przyzwyczaiłam się do tego, to już rutyna. Wzięłam sakiewkę z monetami i wrzuciłam do niej coś jeszcze co zabrałam umarlakom. Dwa sztylety - jeden wkładam za pasek. A drugi pokazuję towarzyszom. - Chce ktoś sztylet? Kiedy usłyszałam wypowiedź Mortiusa aż mnie zatkało, przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, ale szybko odzyskałam mowę. - Słuchaj, jeśli nie lubisz bogów, twoja sprawa, nie musisz ich wielbić. Ale nie musisz też ich obrażać. Nie nam osądzać czy są perfidni i zboczeni, zresztą mają niezłe wzory w nas. Więc na przyszłość, nie obrażaj bogów, nie w mojej obecności. - Mówiłam to wszystko patrząc mu prosto w oczy, trochę głośniej niż to było potrzebne.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
05-01-2007, 20:53 | #27 |
Reputacja: 1 | - Nie będę ich obrażał - przynajmniej na głos czy też w Twojej obecności pomyślał sobie - o ile ty nie będziesz życzyła żeby mnie chronili, prowadzili czy inne takie głupoty... nie przepadam za nimi i nie chce mieć z nimi nic wspólnego... ale masz prawo mieć własne zdanie i nie będę go podważał. W końcu każdy ma wybór i robimy co chcemy z naszym życiem. Przepraszam Cię jeśli Cię uraziłem.... nie chciałem tego - jego głos złagodniał a on wyraźnie się uspokoił - poniosło mnie...
__________________ Given the choice, whether to rule a corrupt and failing empire; or to challenge the fates for another throw - a better throw - against one's destiny... what was a king to do? But does one even truly have a choice? One can only match, move by move, the machinations of fate... and thus defy the tyrannous stars. Is it possible to win every single battle, but lose the war ? |
05-01-2007, 21:09 | #28 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Dobra, w porządku, widze że doszliśmy do kompromisu, zapomnijmy o tym. - Mój ton również złagodniał i nawet posłałam Mortiusowi szczery uśmiech. - To co, idziemy? Ma ktoś lepszy pomysł?
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
05-01-2007, 21:23 | #29 |
Reputacja: 1 | -Tak, idźmy już zanim wdamy się w kolejną bezcelową dyskusję. Zaczynam iść plażą w stronę miasta. -Jeżeli grajek nie kłamał niedługo zajdzie słońce lepiej wejść do miasta nim się ściemni. |
06-01-2007, 03:49 | #30 |
Reputacja: 1 | Wziąłem głęboki oddech. Emocje złość trzeba odłożyć w tej chwili na bok. Już dwa razy daliśmy się pokonać, raz w luskan a teraz tu na plaży. Spojrzałem na sokoła leżącego wyczerpanego u mych stóp. Złość powoli znów zaczęła we mnie wzbierać, lecz nie dałem za wygraną. Teraz tylko trzeźwy umysł może nas uratować. Podniosłem delikatnie sokoła z ziemi. Trzymając go w jednej ręce drugą delikatnie położyłem na nim starając się przekazać mu nieco energii, aby tylko odzyskał przytomność. Nie wkładałem w to całej mocy ta jeszcze może się przydać. Spojrzałem na pozostałych towarzyszy, jeżeli idziemy do miasta to jest ono niedaleko tak jak mówił grajek urwałem, spojrzałem w kierunku Gahna, jeżeli ktoś ucierpiał i potrzebuje, aby opatrzyć jego rany to służę pomocą. Musimy się na razie trzymać razem, jeżeli chcemy mieć jakieś szanse. Spojrzałem w kierunku puszczy droga plażą chyba będzie bezpieczniejsza powiedziałem beznamiętnie. [user=1716]Nie zwracając uwagi towarzyszy przyglądam się puszczy. Staram się dostrzec jakieś zwierzęta, ptaki, owady i ocenić ich naturę. Czy są to stworzenia, jakie można spotkać wszędzie czy też jest w nich coś nienaturalnego? Przyglądam się także drzewom i innym rośliną starając się zebrać, jak najwięcej informacji. Puszcza jest moim najlepszym schronieniem, ale nie mam powodów by nie wierzyć w słowa grajka.[/user] |