lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Bard - Szaleństwo i Śmierć (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/2280-bard-szalenstwo-i-smierc.html)

Flamir 01-01-2007 19:47

Bard - Szaleństwo i Śmierć
 
-Patrz! Szkarłatne Cienie w kajdanach! Ha! Już nie będą bezczelnie dupczyć za darmo i skończą się ich te chore zabawy...
-No ale ładnie płacili czasem i nawet mi się nie którzy z nich podobają na przykład ta dupeczka - leśna elfka szkoda że nie przyszła do mnie kiedyś bawiłabym się z nią bez końca, a ten tam po lewej to...


Rozmowe dwóch kurtyzan przeciął krzyk jednego z wielu strażników prowadzących Skałę. Który upadł z potokiem krwi na twarzy, chwila nieuwagi i już taki oszpecony. Na jego miejsce podszedł następny nieco większy który był w stanie odpowiednio zablokować cios złączonymi rękami połączonymi kajdanami. Pochód z więźniami poruszał się powoli bo co chwile jakiś strażnik po nieoczekiwanym ciosie z łokcia, łancucha, kolana i wielu innych rzeczy mogących zrobić krzywde padał na ziemie i musiał być zastąpiony przez kolejnego. Ćwierć wszystkich strażników z miasta była wyznaczona pod te zadanie, ale te zadanie było płatne ekstra i chętnych nie brakowało. Piątka magów co chwile utrwałała czary blokujące czary Cieni które będą trwały przez parę dni umożliwiając bezpieczną podróż dla kapitana statku jak i załogi na których będą czekały pękate sakwy złota po wykonaniu zadania. Bez pękatych sakw chętnych nie było a jakoś rada musiała się pozbyć Szkarłatnych lecz gospodarka Luskan będzie o wiele lepiej prosperować bez tej szajki. Dla niektórych rozstanie było bolesne. Grabaż Peeks o mało się nie rozpłakał widząc pakowanych na statek Cieni lub kobiety niektórych bardziej ustatkowanych członków tej bandy.

Szkarłatne Cienie zostały zamknięte pod pokład a każde z nich dodatkowo przykute do ścian a na każdego z nich została przydzielona para strażników w pełnych zbrojach płytowych i z długimi halabardami.
-Odcumować!! Ryknął kapitan co było mało słyszalne pod pokładem. Chlupot obijającej się o statek wody był waszym najlepiej znanym dźwiękiem przez niecały tydzień...

Zostaliście wyciągnięci na góre pokładu a później po koleji zrzucani z statku na molo. Tylko dwóch pomocników strażników złamało sobie kark spadając za wami tylko z małą różnicą... głową w dół. Statek nawet nie cumował jak najszybciej chcieli odpłynąć. Po statku nie było już ani śladu, gdy podszedł do was stary yuan ti. "Magia", szepnęli niektórzy z bardziej doświadczonych magicznie Cieni. Iluzja, widmowa postać. Pewnie prawdziwy nie chce się pokazać, jak to zwykle te wężowe skurwiele.
-Witam za odpowiednią zapłatą chętnie wasss odkuje i pomoge znaleźć się wam w tym innym zapewne innym od wasszego świecie. Niewiem co zrobiliście nie często przypływają tu statki z banderolą Lussskan i nie częssto zostawiają tu bandę ludu w kajdanach.

Redone 02-01-2007 11:51

Luskan - przez tyle lat był moim domem, tu zostawiłam swoje poprzednie zwykłe życie i zeszłam na drogę złodziejstwa, popadając w coraz większe zło. Jeszcze sto lat temu nawet nie myślałam o tym że kiedyś będę zabijać bez mrugnięcia okiem, wtedy byłam jeszcze jak małe zagubione dziecko, elfie dziecko, które dusiło się w mieście i chciało przenieść się do lasu. Ale to już przeszłość, cały Luskan jest już przeszłością, może nigdy go już nie zobaczę.

...

Fale, ich szum wdzierał się do naszego umysłu nie dając ani chwili wytchnienia. Grobowy nastrój panujący przez cały czas podróży tylko jeszcze pogarszał całą sytuację. Patrzyłam na twarze znanych mi osób, dawniej pełnych siły i sprytu, teraz słabych i bezbronnych, zupełnie tak jak ja. Jak do tego doszło?

...

Ląd był miłą odmianą od kołysania statku. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy dwóch ludzi złamało sobie kark. Światło było z początku rażące, bo pobyt przez tyle czasu w ciemnym pomieszczeniu był ogromnym kontrastem między dziennym światłem.

Yuan ti. Chyba nigdy nie widziałam żadnego na żywo, ale rozpoznałam go bez problemu. Czas na małe przedstawienie.

Skłoniłam się przed Yuan ti z rozbrajającym uśmiechem i spojrzałam na widmo.
- Ah, myślę że po prostu nie podobał im się mój kolor włosów. Ale nie ma co narzekać, przynajmniej dostaliśmy takie ładne bransoletki. Powiedz kochaniutki, czego byś chciał w zamian za pomoc, obawiam się że nie mamy przy sobie zbyt wiele pieniędzy.
Skończyłam swój wywód pozostawiając uśmiech na twarzy.

welf 02-01-2007 13:30

Oszołomienie związane pojmaniem, podrożą i nałożonymi magicznymi osłonami powoli mijało, a zmysły wracały do swojego naturalnie wyostrzonego stanu. Nie mijała jedynie złość, że tak łatwo dałem się uwięzić. Nigdy nie lubiłem przegrywać, ale to nie koniec. Jedynym pocieszeniem było to, iż nie znalazłem się tu sam, lecz w tak doborowym towarzystwie. Teraz najważniejsze by uwolnić się z kajdan i dowiedzieć się gdzie jesteśmy.
...

W pierwszej kolejności spróbowałem nawiązać mentalny kontakt z moim zwierzęcym towarzyszem sokołem, ale nie przywoływałem go. Jeżeli udało mu się dotrzeć tu razem zemną, lepiej niech pozostanie w ukryciu.
Zacząłem rozglądać się po okolicy, gdy podszedł do nas stary Yuan ti. Od razu wyczułem nienaturalną energie otaczającą go. Szepnąłem iluzja, magia. Wzbudził we mnie niechęć, jak wszystko, co nienaturalne. Na szczęście to nie ja z nim będę rozmawiał, bo pewnie źle by się to dla nas skończyło. Spojrzałem na Viliathen, niezauważalnie uśmiechnąłem się, ona już była w swoim żywiole jak zawsze opanowana i pewna siebie z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, pierwsza rozpoczęła rozmowę. Tak niech lepiej ona rozmawia z tą paskudną zjawą. Spojrzałem na Elvina on zapewne też włączy się do rozmowy, zawsze był dobry w negocjacjach i niejednego wyprowadził w pole swoją gadką. Ja wolę rozejrzeć się za bardziej naturalnymi informatorami, zwierzętami roślinami one mogłyby mi wiele powiedzieć o miejscu gdzie znaleźliśmy się.

imported_Elwin 02-01-2007 15:21

W czasie podróży byłem niespokojny i niecierpliwy co było widać. Nie chciałem opuszczać Luksan ponieważ ktoś bardzo ważny dla mnie tam został. Przysięgłem sobie że wrócę i jeszcze o mnie rada usłyszy... Niestety niewiele mogłem zrobić będąc na statku.... nic tylko czekać i się zastanawiać.

Lecz w końcu po podróży trwającej zdecydowanie za długo jak na moje gusta dobiliśmy do brzegu i znów poczułem grunt pod nogami.... a to była dobra rzecz. Lecz nie jest tak wspaniale ponieważ jesteśmy zakuci w kajdany i jeszcze jakiś wynaturzeniec Yuan-ti do nas podchodzi. Cóż jak zwykle trzeba grać.... schowałem swoją niechęć do stworzenia za przyjazną miną i spokojnym pewnym siebie głosem powiedziałem
- Witaj Panie widzę że chcesz sie okazać pomocny naszej wspaniałej drużynie - uśmiechnąłem się miło - zapewniam Cie że zapłata jaką możesz otrzymać jak nam pomożesz całkowicie Cie zaskoczy jak również będziesz z niej szczęśliwy. - miałem nadzieje że mój gładki język i przyjemny głos i tym razem mnie nie zawiodą.
Po chwili jednak przestałem i przyglądnołem sie mu uważnie. coś mi w nim nie pasowało nie było do końca realne....
- Jeśli chcesz sie z nami targować to nie wysyłaj obrazów tylko przyjdź tu osobiście - powiedziałem spokojnie po czym staram się rozproszyć iluzje.

Relo 02-01-2007 17:17

Przez całą podróż siedziałem rozmyślając nad minionymi dniami i nad tymi które miały dopiero nadejść. O planach które były w realizacji i o tych które został przerwane przez interwencje radnych z luskanu jednak to już było przeszłością i nie było do czego wracać. Podróż minęła mi dość szybko gdyż żyłem już w o wiele gorszych warunkach przez sporą część swego życia. Gdy wreszcie przybyliśmy do brzegu rozpoczął się czas na nowe plany, plany o zemście.
Ponura parodia uśmiechu wpełzła na moje usta na myśl o ponownym spotkaniu z radnymi luskan.

...

Gdy zeszliśmy na ląd szybko okryłem się płaszczem i zakryłem twarz kapturem stając za resztą grupy. Nie sądzę ,że moja twarz zrobiła by dobre pierwsze wrażenie na yuan ti. Teraz potrzebowaliśmy sojuszników , przynajmniej na jakiś czas.

MisieK666 03-01-2007 18:29

Dawno nic mnie tak nie wkurzyło jak ta nieudana ucieczka od psów Luskańskiej rady. A wszyscy wiedzą, że wkurzenie Gahna nie należy do rzeczy łatwych. I jeszcze ta rana na głowie. Normalnie bym się nią nie przejął bo po wizycie u Reyusa wszystko byłoby w porządku(Zresztą, takie małe gówno zszyłbym sobie sam) tyle, że żadna z tych głupich pind-strażników nie chciała mi tej rany przemyć nawet. Co za tym idzie podczas tygodniowego rejsu, oprócz sporych mdłości, widziałem wszystko na czerwono. Szał.

Kiedy zrzucali nas ze statku chętnie zająłem się jednym ze strażników. Biedak, zmarł jeszcze zanim zdążył spaść i skręcić sobie kark...

Na Yuan-ti nie zwracałem uwagi. Rozmową z nim zajęli się już Viliathen i Mortius. Ja się nim zajmę jak już nas uwolni.
He, he... biedaczysko.

Flamir 03-01-2007 19:34

Po interwencji Mortiusa stary yuan ti rozmył się pozostawiając po sobie tylko krótkotrwała mgiełkę rozwianą później przez morski chłodny wiatr. Lekki huk przed welfem i kolejna mgiełka spowodowała pojawienie się kolejnej iluzji.

Był to młody chłopak prawdopodobnie osiemnastoletni z długimi brązowych włosami i mętnym wzrokiem usadzonym w wściekle zielonych oczach. Lutnia zwisająca mu z ramienia na pasku nieruchomo świadcząc o profesji tej osoby.
-Zabijecie mnie, jestem w karczmie która jest w mieście. Musicie przejść plażą na prawo tam będą doki miasta. Tam już każdy będzie wiedział i wskaże wam droge do Karczmy tak zwanej "Glorii". Uwolnie was za to a także zapłace sporą sumkę. Jak na was powiedzmy że 20 sztuk złota na osobe. Co o tym sądzicie?

imported_Elwin 03-01-2007 19:54

Widząc kolejną iluzje podchodzę do Viliathen i szepcze jej coś na ucho.

Po czym zwraca się do iluzji:
- Jak tego chcesz to Cie zabijemy - powiedział spokojnie i prosto bez żadnych półsłówek ani półprawd - lub raczej cel jaki nam pokazałeś.... może byś się ujawnił i powiedział nam kto tak naprawdę zleca nam to zadanie ? - mówi z krzywym uśmieszkiem.
Rozgląda się po towarzyszach podróży czekając na ich znaki i propozycje albo przynajmniej zgodność z własnym planem i prośbą tego szaleńca lub głupca władającego magią.

Olimpius 03-01-2007 21:50

Banda niedoświadczonych bachorów... - pomyślałem omiatając wzrokiem drużynę.
Wielka bezmózga kupa mięśni... "Wspaniały"przyjaciel natury... I dwóch jakiś podrzędnych negocjatorów. No tak... Jeszcze ten z tyłu... Przynajmniej trochę wygląda jak "Szkarłatny Cień".

Na mej twarzy pojawił się lekki uśmiech... uśmiech ironii. To dla mnie rzadkość, ale nawet mi się to czasem zdarza.

A co do tych iluzji... Sam sobie ledwo ufam, a co dopiero jakiemuś stworowi, lub człowiekowi, który chce mi zapłacić za jego zabicie.

Spojrzałem w stronę, którą opisał osiemnastolatek. Czy mam jakiś wybór? - Ponownie rozejrzałem się po towarzyszach - Na razie mogą być przydatni... A jak będą bezużyteczni... To się pomyśli.

welf 03-01-2007 22:33

Kolejna iluzja. Znów jakiś zwariowany mag się zabawia. Jak ja ich nie znoszę, wydaje się im, że posiadają moc i się nią popisują, a tak naprawdę to zwykłe tchórze i do tego zawsze knują jakieś intrygi nigdy nie powiedzą wprost, o co im chodzi. Pewnie jeszcze uraczy nas kilkoma iluzjami i jakimiś fajerwerkami. Tchórz i tyle, sam nie potrafi załatwić swoich spraw, do wszystkiego potrzebuje pomocy. Ech gdyby nie te kajdany to nawet chwili bym mu nie poświęcił. Już chciałem warknąć na niego na szczęście Viliathen uprzedził mnie.

Jeszcze raz staram się nawiązać kontakt z moim sokołem. Informacje od niego były by bardzo przydatne. Dobrze by było wiedzieć, co widać z góry. Już nieraz jego pomoc była dla mnie nieoceniona. Zwłaszcza teraz tu w nieznanym mi miejscu dobrze by było wiedzieć, co nas otacza? Czy daleko do tego miasta? Czy to miasto w ogóle istnieje?

Ta iluzja ciągle mnie rozprasza, jest tak nienaturalna, niby jak każda iluzja, ale jest w niej coś innego. Hmm a może to nowe miejsce tak na mnie działa? Muszę się lepiej skoncentrować, jeżeli jest coś nie tak to ja pierwszy powinien to zauważyć.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172