Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2007, 22:46   #1
 
Reputacja: 1 Huor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumny
Mroczne Kopalnie

Witam wszystkich graczy.

Na początek poinstruuję każdego z Was (nowych użytkowników Last Inn) na temat kart postaci. U góry tematu widzicie tabelkę. Są w niej wpisane Wasze imiona na forum, oraz niżej "Gracz 1, 2" itd. Klikając w odpowiednio "Gracz X" (znajdź swój numer pod nickiem z forum) zaglądacie do swojego panelu kontrolnego (przynajmniej ja to tak nazywam).
Pierwsze co rzuca się w oczy to słowa "brak" w większości miejsc... to trzeba zmienić.
Kawałek wyżej znajdźcie napis "Edytuj kartę". Kliknijcie.
Ok, teraz możecie edytować swoją kartę postaci.
Tak więc wpiszcie odpowiednio dane, które mi podawaliście. Historia, opis, umiejętności, atuty, ekwipunek, broń i gotówkę. (jeżeli jest jakiś problem, napiszcie do mnie na GG bądź na PW).
Następna sprawa - Avatar. Wydaje mi się bardzo ważnym wklejenie swojego avatara...
Nie chcemy chyba w miejscu przeznaczonym na swoją twarz zobaczyć czegoś...
takiego:

(pamiętaj, avatar powinien mieć maks wielkość 195x195. - wolałbym, żeby były to wielkości w granicach... 120/120... no ale to Wasz wybór).

Ok. Jeszcze taka wskazówka. Również wydaje mi się ważna. Przed zaczęciem grania na forum w gry RPG proponuję przeczytanie tego artykułu.
Pamiętajcie, że gracze też tworzą klimat. Co za tym idzie, Wasze wypowiedzi powinny być obszerne, przemyślane, klimatyczne. Pozbawione wszelkich wyzwisk, błędów, idiotyzmów (pojęcie szerokie) czy... PoKeMoNoWaTeGo (? O.O) pisma.

Następna sprawa (dopiero sobie przypomniałem). Doradzam, aby imiona bohaterów, do których się zwracacie, albo o których myślicie zaznaczać bodlem - pogrubieniem ([ b ] tekst [ / b ]), natomiast wypowiedzi i przemyślenia pochyleniem ( [ i ] )


Wspaniale, tak więc teraz, możemy przejść do tego, co najlepsze, do gry.

[center:a4e6fc3f12]*********
"Mroczne Kopalnie"[/center:a4e6fc3f12]

Urodziliście się, wychowaliście i żyjecie w Greyhawku. Część z Was zna się od dawna, część widziało się parę razy w życiu, zaś inna część drużyny jest Wam kompletnie nieznana.
Łączy Was jedna słabość. Słabość do kosztowności. Nie chce się wierzyć, że komuś nie spodobałby się widok kilkunastu ton złota, srebra i kryształów, dlatego nikt nie ukrywa się ze swoimi upodobaniami.
Ta też cecha przywiodła Was wszystkich do Ceantorii, małego miasteczka, położonego na południowy wschód od Greyhawku (miasta).

Miasto Ceantory nie jest dobrze rozwinięte pod względem gospodarczym. Nie posiada dużych kopalni, portu czy tartaku. Zajmuje się handlem głównie wędrownym. Skupuje towary w Greyhawku i sprzedaje je w dalszych częściach kraju.
Pierwsze co można zauważyć przybywając do Ceantorii to dobrze rozwinięta infrastruktura społeczna.
Widać, iż mieszkańcom po prostu dobrze się żyje w mieście.
Handel nie jest jedynym źródłem pieniędzy miasta. Rozwinięta infrastruktura ma duży wpływ na ogromną liczbę podróżnych zatrzymujących się w mieście.
W sezonach największego handlu w Ceantorii przebywa więcej podróżnych, niż mieszkańców. Stąd jest tu kilka dobrej klasy karczm, oraz kilka, tych klasy nico niższej.

Do Ceantory przybiliście wszyscy kilka dni temu. Przywiodła Was tutaj plotka, jaka zaczyna obiegać cały kontynent. Otóż podobno, pewien krasnolud wybrał się w niskie góry - Cairn Hills - (położone na północ, na wschód i na południowy wschód od Greyhawku) w poszukiwaniu schronienia przed komornikami i strażą miejską.
Znalazł tam opuszczoną kopalnię mithrillu. Zaciągnął do roboty kilku koboldów, których rzekomo uratował z tamtejszych lochów i zabrał się do wykopywania.
Po powrocie do miasta, stał się jednym z najbogatszych w okolicy. Każdy znał "Ivelliousa". Niskiego, chrapliwego krasnoluda, posiadającego tyle złota, ile nie można sobie wyobrazić.

Jednak pewnego dnia, na kopalnię najechali najemnicy. Zabili każdego, kto tam pracował. Mimo doskonałej sposobności nie wykradli kosztowności.
Opuścili tę krainę i nikt więcej o nich nie słyszał.

Kopalnia pozostawała pusta przez kilka lat. Ludzie w obawie przed najazdami zamaskowanych, doskonale wyszkolonych wojowników zasypali wejście do kopalni.
W miesiącu smoka - obecnym miesiącu - miasto zaczęło biednąć. Nikt nie znał tego przyczyny. Może był nią spadek popytu na towary z Greyhawku? Może poprostu pech.. Król po długiej naradzie ze szlachcicami postanowił odnowić kopalnię i przywrócić zyski z niej.
Po rozpoczęciu prac, z niewiadomych przyczyn wprowadzono zmiany do planu. Każdy mieszkaniec, oraz każdy zatrzymujący się w mieście podróżny miał prawo wejść do podziemi, niewylegitymowany i zacząć wydobywać drogocenny surowiec na własną rękę.
Początkowo decyzja ta wzbudziła kontrowersję, jednak, gdy ludzie zaczęli plądrować kopalnię, ulegli i przestali protestować.

Wizja tak łatwego, a zarazem tak ogromnego zysku była dla Was bardzo pociągająca. Każdy, może i udając, że tak nie jest miał cel, na który musiał przeznaczyć sporą sumę pieniędzy... każdy miał marzenia. Tak więc wyruszyliście w podróż z Waszych rodzinnych miast.

[center:a4e6fc3f12] ********[/center:a4e6fc3f12]
Obecnie...
W Greyhawku panuje lato. Miesiąc Smoka, odpowiadający naszemu lipcowi.
Temperatury są nie do zniesienia, a wiatr, wydaje się w ogóle nie odwiedzać tych stron kontynentu.
Deszcz padał ostanio kilka do kilkunastu dni temu. Panuje susza..

Od kilku dni mieszkacie w karczmie w miasteczku Ceantory. Prace w kopalni zostały tymczasowo zamknięte, jednak ma to zostać zmienione dzisiaj, w południe.
Karczmy przepełnione są podróżnikami. Wszyscy mający ten sam cel. "Zdobyć fortunę i uciec z tego miasta".
Zazwyczaj są nimi młodzi krasnoludowie, którzy wyrwali się z biednych rodzin. Szukają przygód, wrażeń, mając nadzieję, na lepsze życie.
Kopalnia położona jest około trzystu metrów za miastem. Chroniona jest sporym kamiennym murem. Zazwyczaj pilnuje jej grupka strażników.

Wszyscy, chcący udać się na prace wykopaliskowe powinni stawić się przed kopalnią około godziny dwunastej.

[center:a4e6fc3f12]*********[/center:a4e6fc3f12]

Jest godzina siódma, może później. Irith z Asinary, Morte z Mirlith oraz Wojciech, syn Podciecha mieszkają w Karczmie pod siedmioma kuflami. Jest to średnia karczma, nie należąca do tych najlepszych, ani nie przypominająca stodoły. Macie pokoje zamówione na trzy następne dni. Codziennie rano, macie załatwione śniadanie w karczmie, natomiast resztę posiłków musicie załatwić sobie sami. (zazwyczaj jadacie je w innej tawernie, w południowej części miasta - "Karczma Freda").
Każdy z Was ma osobny pokój nie wysokiej klasy. W środku znajduje się łóżko, odpowiadające Waszym wzrostom i mały stolik z dostawionym drewnianym krzesełkiem.
Wszyscy się obudziliście na sygnał dzwonka, oznaczającego "śniadanie gotowe".

Natomiast Storn Grzmiący Róg, Mildred Jannon i Balzaac Vile mieszkają w "Karczmie pod zbrojownią". Jest jedna z lepszych karczm w mieście. Jest ona przepełniona. Śniadanie podawane jest codziennie między godziną siódmą a ósmą trzydzieści. Wieczorami jest również możliwość otrzymania lekkiego obiadu. W pokojach macie standardowe wyposażenie lepszej karczmy.
Obudziło Was ciche pukanie do drzwi. Otworzywszy oczy, usłyszeliście słowa wypowiedziane
przez Verdina - lokalnego sługę : "Panie, śniadanie gotowe" oraz "Pani, podano do stołów".
 
__________________
Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis

A fructibus eorum cognoscetis eos
Huor jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:25   #2
 
Reputacja: 1 Balzaac ma wyłączoną reputację
Balzaac długo mierzył sługę, swoim nienawistnym spojrzeniem czerwonych oczu. Verdin drżał - wojownik wyczuwał jego strach. Czuł coraz szybsze bicie jego serca - wiedział też, co je powoduje. Nikt nigdy nie patrzy w oblicze albinosa bez cienia lęku... A już na pewno takiemu, który służy Nerullowi, pomyślał, zwracając się do mężczyzny: Doskonale. Możesz odejść, miernoto. Nie, czekaj. Wiesz... naprawdę chciałbym, żeby tym razem potrawa przypadła mi do gustu... Rozumiesz, wierny wyznawca Nerulla powinien być traktowany z NALEŻYTYM szacunkiem... Wiesz, co mam na myśli, nieprawdaż? Sługa wbił przerażone spojrzenie w te ogniste oczy, które sprawiały wrażenie, jakby ich właściciel właśnie kroił kogoś w myślach. Wymamrotał szybko: Ależ tak, panie, zrozumiałem panie, już się robi..., po czym zbiegł szybko po schodach. Balzaac stał jeszce przez chwilę w drzwiach, masując swoją prawą rękę, na której miał założoną czarną rękawiczkę. Dawno nie składałem Nerullowi żadnej ofiary... Będzie już cały jeden dzień... A ja nie mogę zawieść swego Pana... , pomyślał, po czym wydał z siebie syk, który musiał być jego śmiechem. Potem zamknął drzwi i zaczął się ubierać. Musiał się spieszyć z tym śniadaniem, ma przecież dzisiaj spotkać się z jakąś grupą poszukiwaczy przygód... A wśród nich ma się znajdować stara znajoma, Morte z Mirlith. Ciekawe, czy pamięta jeszcze nasze ostanie spotkanie..., powiedział sam do siebie, zakładając swój czarny naszyjnik w kszatłcie czaszki. Wydaje mi się, że ciężko jest je jednak zapomnieć... Nieczęsto w końcu spotyka się albinosa, który zabija wszystkich towarzyszy podróży... Nhihhheihheihe... - po tych słowach, już ubrany, zszedł do sali jadalnej.
 
__________________
Po prostu kolejny frustrat - egocentryk.
Balzaac jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:32   #3
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Mildred nie spała już kiedy służący zapukał - była przyzwyczajona do wczesnego wstawania (a także nieprzespanych nocy). Już wcześniej wstała, skorzystała z chłodnej wody do mycia i ubrała się i oddała medytacjom w porze wschodu słońca - tak więc teraz zeszła na śniadanie do sali wspólnej. Była możliwość spożycia go w pokoju, ale zazwyczaj trzeba było czekać na to dość długo a Mildred miała na dziś rano inne plany... Pplanowała przejść się po mieście i - oprócz kupienia kilofa i kilku pochodni - wypytać mieszkańców a także innych poszukiwaczy bogactwa o wieści i plotki.

Siadła przy szerokim stole i gestem wezwała pomocnicę karczmarza - oprócz posiłku dziewczyna może mieć do zaoferowania coś więcej... a konkretnie plotki, najlepiej swój plan realizować od razu.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:37   #4
 
Reputacja: 1 Morte ma wyłączoną reputację
Na dźwięk dzwonka Morte otwarła oczy. Przetarła je i głęboko odetchnęła gorącym powietrzem.
"Kolejny upalny dzień... Lubię ten gorąc. Przypomina mi rodzinne okolice." - Pomyślała.
Zerwała się z łóżka i pośpiesznie ubrała. Koraliki przypięte do jej szaty brzęczały cicho. Zerknęła do lusterka stojącego na drewnianym stoliku i poprawiła burzę ciemnych włosów. Była głodna, jak wilk i czuła, że jeśli zaraz się nie napije, może się to źle skończyć.
"Za bardzo wczoraj zabalowałam. Ciekawe, czy Irith też już wstała." - Zdała sama sobie pytanie i podeszła cicho do drzwi, ujęła w dłoń zimny klucz i przekręciła go w zamku. Głuchy szczęk poniósł się korytarzem.
Chłód uderzył dziewczynę w twarz. Mroczna sień pachniała lekko stęchlizną. Morte postanowiła oswoić się z miejscem, w którym miala spędzić najbliższe pare dni i na chwilę zamknęła oczy, by wsłuchać się w otaczające ją dźwięki. Posunęła się o krok do przodu. Do jej uszu napłynęły nowe dźwięki, jakieś głosy, cichy szelest. Jeszcze jeden krok. Ktoś kaszlnął, śmiech. Jeszcze jeden. I jeszcze jeden krok.
- O szlaaaag...! - Zdążyla krzyknąć lecąc w dół ze schodów.
 
Morte jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:37   #5
 
Reputacja: 1 Maslakus ma wyłączoną reputację
Wstaje.
Przeciągam się i ide szybko się ubrać
"Żeby tylko mi śniadanie nie wystygło"
Gdy jestem już ubrany ,wykonuje podstawowe poranne czynności mycie zębów itp.
Chowam wszystkie wartościowe rzeczy , zamykam pokój i z uśmiechem na ustach zmierzam do jadalni.
 
Maslakus jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:41   #6
 
Reputacja: 1 Irith ma wyłączoną reputację
Co za niemiłe przebudzenie na sam początek dnia pomyślała Irith zaraz po otworzeniu oczu. Nie była szczególnie głoda i nie miała też ochoty na przysmaki, które były podowane w karczmie. A już szczególnie nie chciała wejść do zatłoczonej sali pełnej dziwnych typów. Irith nie była strachliwa, ale wolała mieć się na baczności. Nigdy nie wiadomo gdzie czai się zło.
Ubrała się w leżący na krześle strój. Zabrała również miecz, który leżał na stole. Wyjrzała na zewnątrz przez niewielkie okno. Oślepił ją blask słońca, niespodziewanie jasnego jak na tak wczesną porę. Zapowiadało to duży upał w ciągu dnia. Okno pokoju Irith wychodziło na dość ruchliwą ulicę, po której krzątali się ludzie, krasnoludy i od czasu do czasu elfy. Irith domyśliła się, że wszyscy przybyli do miasta w tym samym celu co ona. Nieco zdegustowana ilością chętnych do wzbogacenia się wyszła z pokoju i udała się na śniadanie.
 
Irith jest offline  
Stary 17-02-2007, 23:49   #7
 
Reputacja: 1 Astaniel ma wyłączoną reputację
Storn słysząc słowa sługi zaczął się podnosić z posłania leżącego na ziemi. Ludzie są zdecydowanie za miękcy. Jak można spać na czymś co ugina się pod twoim ciężarem jakby się miało złamać? Opierając się ręką na swym kolanie powoli uniósł się na proste nogi. Wciąż jeszcze czuł kilometry kilometrów, które niedawno przebył. Rozprostował ramiona po czym zajął się zakładaniem butów. Czy jest coś wartego mej uwagi w tym mieście? Czy okaże się to kompletną stratą czasu? Założywszy obuwie na nogi, wziął do ręki klucz do pokoju i przypasał sakiewkę. Młot i zbroja zostały pod łóżkiem. Wyszedł na korytarz, zamykając drzwi na klamkę i skierował się do jadalni.
 
Astaniel jest offline  
Stary 18-02-2007, 16:58   #8
 
Reputacja: 1 Huor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumnyHuor ma z czego być dumny
@Grupa Pierwsza (narazie będę Was tak nazywał, członkami tej grupy jest drużyna, przebywająca w Karczmie pod siedmioma kuflami.

Schodząc z drugiego piętra na śniadanie natychmiast wyczuliście woń pieczeni wykonanej przez, jak się domyślacie, karczmarza. Zawsze smakowały Wam jego dania. Posiadał dobre wyczucie w przyprawianiu. Był uczciwym, starszym mężczyzną, pozbawionym skąpstwa. Nie żałował wina, piwa, gdy ktoś o nie prosił. Nigdy nie podwyższał cen, tylko ze względu na odmienność rasową, inny stan społeczny czy po prostu ze złego humoru. Codziennie, od kilku dni, zastanawialiście się, co tym razem przygotuje na posiłek.
Zdziwiło Was tylko to, iż na śniadanie podane zostanie Wam danie, obiadowe, ciężkie. Jednak zapach szybko przegonił tę myśl i poprowadził Was do jadalni.

Jadalnia była sporym pomieszczeniem zbudowanym z dobrej jakości cegły. Na przeciwko schodów, umieszczone były duże, drewniane drzwi, które praktycznie nigdy nie były zamykane. W jadalni poustawiane były rzędy długich, sosnowych stołów wraz z ławami. Na stołach nic nie ustawiano. Każdy, chcąc posilić się z rana musiał podejść do solidnie wykonanej lady, ustawionej po prawej (patrząc ze schodów) stronie pomieszczenia. Za nią stało dwóch pomocników karczmarza, jedna kelnerka i stary karczmarz.
Dla podróżnych, przebywających w karczmie dłużej, była możliwość zamówienia posiłku do pokoju, bądź do stołu.
Po środku pomieszczenia ustawiono duży, drewniany podest, do którego przystawione były krótkie schodki. To miejsce jest Wam dobrze znane. Praktycznie codziennie, zaczynając od wieczora, a kończąc czasem i późną nocą odbywały się tutaj tańce, śpiewy i karaoke.
Gdy karczmarzowi dopisuje humor, bywa, iż cała karczma dostaje kilka kolejek piwa, całkiem za darmo, byle by tylko zabawa trwała.

Obecnie w jadalni przebywało wyjątkowo dużo ludzi. Panował tam gawr i podniecenie przed otwarciem kopalni, co miało mieć miejsce już wkrótce.
Ludzie, krasnoludy i inne rasy zamawiały pożywienie dające im duże ilości energii, niezbędnej do pracy.
Część osób zabierała nawet prowiant ze sobą.
Karczma była przepełniona. Ledwo znaleźliście miejsce dla siebie, jednak usiedliście razem, we dwójkę.

Morte, upadając ze schodów nie odniosłaś większych obrażeń. Odczuwałaś jednak nie mały ból w kręgosłupie.
-A cóż to się stało, szanowna Pani? - usłyszałaś głos mężczyzny, stojącego przed Tobą.
Spojrzawszy na niego, zauważyłaś znanego tobie od kilku dni pomocnika karczmarza - Darena. Miał na sobie lekko podarte, lecz mimo to czyste ubranie. Był zadbany. Nie przypominał chłopaka, z biednej, patologicznej rodziny... którym był.. Wyciągnął ku Tobie rękę, chcąc Ci pomóc.

@Grupa Druga (drużyna przebywająca w Karczmie pod zbrojownią)
Schodząc do jadalni zauważacie to samo, co widzicie każdego ranka.
Duża, zadbana jadalnia, której jasne, kamienne ściany nadawały bogaty wygląd. Dzięki sporym, drewnianym oknom było tam bardzo jasno, o każdej porze dnia.
Ustawione w niej były krótkie, szerokie stoły, wykonane z dobrego drewna. Do każdego dostawione było kilka starannie wykonanych krzeseł.
W karczmie, w której przebywacie, mieliście zupełną swobodę, jeżeli chodzi o posiłki.
Mogliście zamówić posiłek wcześniejszego dnia i zjeść go w pokoju, na osobności bądź przy stoliku w jadalni. Podejść z rana do karczmarza i odebrać śniadanie bądź skorzystać ze szwedzkiego stołu.
Każde piętro karczmy zarezerwowane miało dla siebie inną część stołów.
Młody karczmarz, który odziedziczył cały interes po ojcu był poukładanym, mężczyzną, zawsze działającym według planu.
W karczmie zawsze panował ład i porządek. Nie zdarzały się tutaj bójki.

Wszyscy usiedliście przy jednym stoliku. Karczmarz natychmiast wysłał do Was pomocników z posiłkiem.
Na śniadanie dostaliście doskonale wypieczony schab. Schab był specjalnością kucharza, przez co, praktycznie codziennie na śniadanie, czy obiad był schab. To był minus tej karczmy..
Pomocnica karczmarza podeszła do Ciebie Mildred z uśmiechem i zapytała:
-Jak mogę Ci pomóc, Pani? - w jej głosie była uprzejmość i życzliwość.
Balzaac słysząc jej głos, jakoś, pogorszył Ci się humor.

Taka informacja. Kto się z kim zna?
Według własnych historii. Ale, Irith zna się z Morte. Morte kiedyś spotkała Balzaaca. Balzaac zna z widzenia Wojciecha, który kiedyś spotkał i porozmawiał ze Stornem.
Mildred widziała się kiedyś z Irith i Morte. Zna całkiem dobrze Storna.

Jeżeli coś Wam nie pasuje, lub macie inną koncepcję co do znajomości, zapraszam na PW, póki jeszcze można coś zmienić.

p.s. Dzisiaj odpowiedź dam późnym wieczorem. Mama ma urodziny
 
__________________
Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis

A fructibus eorum cognoscetis eos
Huor jest offline  
Stary 18-02-2007, 17:32   #9
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Witaj, mam na imię Mildred panienko - kapłanka uśmiechnęła się do pomocnicy karczmarza - masz może chwilę na rozmowę? Chętnie dowiedziałabym się czegoś o tym miejscu - a szczególnie o kopalniach i tych tłumach poszukiwaczy bogactwa do których wszyscy należymy. Czy wiesz, dlaczego kopalnie są otwarte dla wszystkich? Co mówią luszie? - Mildred mówiła szybko i beztrosko, jednocześnie uśmiechając się do dziewczyny i patrząc na nią z wielkim zainteresowaniem.
Mildred wiedziała, że teraz - póki Storn jeszcze nie zszedł na śniadanie - nyła po temu dobra okazja. Później nie będzie już tak łatwo - z doświadczenia wiedziała, że pewne rozmowy najlepiej przeprowadzać w damskim gronie
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline  
Stary 18-02-2007, 17:39   #10
 
Reputacja: 1 Irith ma wyłączoną reputację
Irith poczuła zapach pieczeni gdy tylko wyszła z pokoju. Nagle nabrała ogromnej ochoty na jedzenie, choć zastanawiała się dlaczego podają tak ciężkostrawną potrawę wcześnie rano.
Zeszła po schodach do jadalni. Rozglądnęła się w około. "Tak, jak myślałam. Tutaj aż roi się od złych ludzi" pomyślała. Nigdzie nie widziała swojej znajomej, Morte. "Nie zdziwiłabym się gdyby w ogóle nie przyszła na śniadanie. Przesadziła wczoraj na zabawie. Jest niepoważna."
Irith podeszła do okienka i odebrała od starego karczmarza swoją porcję pieczeni.
Wszystkie stoliki były zajęte, więc musiała usiąść z nieznanym sobie mężczyzną. Zrobiła to bardzo niechętnie, ale wolała to niż jedzenie śniadania w swoim pokoju. Był on caisny i Irith przyzwyczajona do dużej przestrzeni czuła się w nim bardzo źle.
 
Irith jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172