|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-04-2007, 19:33 | #11 |
Reputacja: 0 | Raphagorn "Materialistka jedna!", pomyślał mnich, gdyż miał w życiu wyższe (jego zdaniem) cele niż bogacenie się, np. pomoc innym ludziom (tym, którzy według niego na to zasługiwali, a do takich należała księżniczka). Jednak nie dając poznać po sobie swoich odczuć, zwrócił się do Charlesa: -Co to jest?
__________________ "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka" -facet zachwycony sposobem produkcji Milki |
18-04-2007, 19:26 | #12 |
Reputacja: 1 | Charles znalazł na kolanach zapieczętowany list.Widniała na nim pieczęć znajomego Ci miasta-Wrót zachodu.Otworzyłeś dyskretnie-nikt z drużyny Cię nie zauważył.list był napisany po Cormyrsku,jednak znałeś te język. List głosił: "Drodzy Przyjaciele Obawiam się że jesteśmy pod stałą obserwacją,więc muszę stosowac pewne formy ostrożności-wróg nie może się o was dowiedzieć. Idżcie do karczmy "szczęście Cormyru" spotkacie tam pewnego człowieka-poznacie go po czerwonej książce którą będzie czytać.wyjaśni wam wszystkie szczegóły. Pozdrawiam Alusair Obaskyr" |
18-04-2007, 21:51 | #13 |
Reputacja: 1 | Po przeczytaniu owego listu. Popatrzył sie po kompanach. Niepostrzeżenie wsunął list pod stół podając Raphagornowi. Z głupim uśmieszkiem wstał i powiedział. No to ten, eee... Skoro już wielbiona nasza Alusair wyszła. No to eee... przydałoby się, abyśmy już zaczeli poszukiwania w sprawie tych zbrodni przeciwko sprawie Cormyru. Sprawdzając czy nikt ich nie podgląda ani nie podsłuchuje, przeciągnął sie unosząc ręce do góry. Zza kapelusza dał znak oczyma aby oni, czyli jego koledzy, wyszli na zewnątrz. Lepiej, żebysmy zaczeli teraz nie czekać na świt. A tak wogule to kto ma ochote coś jeszcze przegryśc, lecz nie po królewsku, to mnie dobija i po prostu nie lubię takiej eleganci. Co powiecie na jakąs obskurną karczme? Co? Nie ma to jak prawdziwe Cormyrskie piwko. Kończąc zrobił pierwsze kroki w strone drzwi na zewnątrz.
__________________ "Za stodołą, gdzieś na płocie, kogut gromko pieje, zaraz przyjdę, miła do cię, tylko się odleję" - A.Sapkowski "Coś się kończy, coś zaczyna" |
18-04-2007, 22:04 | #14 |
Reputacja: 0 | Raphagorn skinął na towarzyszy. -Słyszałem o takiej karczmie, "Szczęście Cormyru", myślę, że się nada...
__________________ "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka" -facet zachwycony sposobem produkcji Milki |
19-04-2007, 08:11 | #15 |
Reputacja: 1 | *Zauważył trochę dziwne zachowanie towarzyszy, lecz niczego się nie domyślał. Posłuchał uważnie kompanów, po czym stwierdził - Tak, niezła, byłem tam kiedyś. Co to była za burda!*zaśmiał się* |
19-04-2007, 18:09 | #16 |
Reputacja: 1 | Nikt wam nie przeszkadzał w drodze karczmy.Po dłuższej drodze i małym zagubieniu,dotarliście przed całkiem,porządną knajpe,standardowego wyglądu. Otworzyliście drzwi i weszliście do środka.Od razu otrzymaliście około trzydziestu niezbyt życzliwych spojrzeń.Zwłaszcza Seerena. Na przeciwko was znajdował się duży kominek.Po waszej prawej strony,widniały zadbane schody,do pokojów wyżej.Na lewo,za bandą stołów,widniała niewilka scena i znajdujący się obok bar. Po krótkiej obserwacji,Charles i Raphagorn,zauważyli pulchnego mężczyzne w czerwonym surducie,czytającym pokaźną ksiązke,o tym samym kolorze.Wymeniliście ukradkowe spojrzenia. W karczme był tłum chyba sami ludzie-nie dało się wyłowić innych ras. |
19-04-2007, 20:02 | #17 |
Reputacja: 0 | Mnich poprosił o piwo (szczerze wolał produkowane przez swój klasztor wino, ale wiedział, że takiego tu nie dostanie), po czym siadł obok ubranego na czerwono czytelnika, łyknął niepozornie z kufla, a drugą ręką ukradkiem dotknął nieznajomego i podsunął mu na kolana list od księżnej, czekając na odzew.
__________________ "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka" -facet zachwycony sposobem produkcji Milki |
19-04-2007, 21:56 | #18 |
Reputacja: 1 | Charles Nowid Wchodząc karczma wydawała się bardowi nieco dziwna jak i jej goscie. Choć karczma była dosc poważnie wyglądająca i zadziwiała i przewyższała wiele karczm w których był Charles wielkością, wydawała się niespokojnie dziwna. Miło było wejść i poczuc atmosfere jaka w panowała w tej karczmie, lecz nie od samego początku gdyż, dziwnie jest to, że po wejsciu cała chmara gosci patrze na ciebie jak gbydy spadł ze słońca. Ta dziwne uczucie zaś nie przeszkadzało poczuć unoszącego się w powietrzu atmosfery, jak na prawdziwy bar przystało. Zapewne zaistaniał to dzięki ogniowi z paleniska jak i gością, których trzydziestoosobowa grupa dawała niezły klimat owemu miejscu. - O tam. Powiedział wskazując palcem swoim towarzyszą, miejsce w którym siedział mężczyzna w czerwonym. Meżczyzna poniekad wydawał mu sie dziwny. Co jak co, ale czytać książkę w karczmie, dziwne... Chyba, że jest to cos w rodzaju zmyłki, choć wątpił ponieważ za bardzo zwracał na siebie uwagę Charlsa. A podejżewa, że i innych gości. Podążył do stolika przy którym siedział ów człowiek. Zauważył ruch mnicha, czekał tylko co powie nieznajomy i jaka będzie jego reakcja. - Witam mości panie, jam jest Charles Norwid. Powiec nam ino co wiedziec musimy, bez zbędnych wiadomości. Nie pryszlismy tu na popijawe - powiedział, po czym popatrzył na Raphagorna. - No, może tyko ja. Lecz przekaż mi jeszcze jedno, czużem sie dziwił od początku. Czemuż na kopercie znak jest Wrót zachodu, a podano nam udać sie tutaj. A jeno nie będziem dla wasz mości zbyt miły i na pogawędki tez nie przyszłem. To, że panna miłościwa księżniczka podała nam tu przyjśc nie oznacza, iż zostać i biesiadować wówczas tu musimy.
__________________ "Za stodołą, gdzieś na płocie, kogut gromko pieje, zaraz przyjdę, miła do cię, tylko się odleję" - A.Sapkowski "Coś się kończy, coś zaczyna" |
19-04-2007, 22:11 | #19 |
Reputacja: 1 | *wszedł do karczmy zaraz za towarzyszami. Zręcznie wyminął wymierzony w niego cios, jak najszybciej się oddalając, wymienił uśmiechy z jedną z "pań lekkich obyczajów", w końcu docierając do stolika, wskazanego przez Charlesa. Bez słowa przysiadł się i obserwował sytuację |
19-04-2007, 23:39 | #20 |
Reputacja: 1 | Cała drogę podążał za resztą nie odzywając się. Nie należało wtrącać swojego zdania, gdy było ono niepotrzebne. Skoro wybrano tych ludzi, a podobnoż wsławili się to należało ufać ich decyzjom. Charles wydawał mu sie odpowiednim dyplomatą czego o Raphagonei powiedzieć nie było można, mimo iż widział go w akcji może kilka razy. Zastanawiało go działanie Sareeny, która mimo krwi mrocznych elfów i tak zdobyła zaufanie królowej.
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |