lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D] Przetrwać apokalipsę (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3126-d-and-d-przetrwac-apokalipse.html)

Mi Raaz 01-08-2007 10:22

- Rasgan, powiedz mi, czy potrafisz odnaleźć drogę do zamku? Bo tam będą nasi - kapłan wyraźnie zaakcentował ten wyraz - towarzysze. Jeśli tak, to skieruj nas. A uwierz nie mamy zbyt wiele czasu na pomyłki.
- Jeden, Dwa idziecie przodem. Trzy, Cztery za nimi. My pójdziemy w środku - kapłan spojrzał na zakapturzoną postać - Reszta za nami, w parach. Oprócz Osiemnaście. Osiemnaście zostajesz tutaj i pilnujesz naszego odwrotu. Nikt nie może wejść ani wyjść z kanałów, zrozumiano? ~~Po co ja w ogóle pytam, przecież to bezmózgie jest.~~
Mi Raaz przyklęknął, wyjął ceremonialny sztylet z symbolem Ashura, wyszeptał kilka słów pod nosem. Z drobnej sakwy przy pasku rozsypał na lewej dłoni szczyptę sproszkowanego fosforyzującego mchu. W cieniu dawało to mały biały punkcik.
- Panie, pozwól mi aby światło które mi ześlesz działało długo, abym widział cierpienie na twarzach mych ofiar, których ból posłuży twej chwale. - Patetyczny ton z jakim mówił te słowa pozwalał odczuć, że jest on oddanym sługą swego boga, jednak słowa które wypowiedział później nie miały już w sobie nic z patosu. Były za to okraszone lekką ironią - I nie zsyłaj mi proszę już różowych motylków.
Mi Raaz wzniósł lewą rękę z roztartym na niej fosforyzującym proszkiem ~~O ile wszystko pójdzie dobrze to za kilka uderzeń serca moja rękawica zalśni potężnym jasnym blaskiem i rozświetli wszystko wkoło~~
- I drugiego dnia podróży Ashur spotkał na swej drodze światło i rzekł "nie należysz do królestwa mego idź więc precz by służyć sługom moim, bowiem nie godne jesteś by przebywać przy mnie" a światło opuściło pana i nigdy już nie zastępowało jego drogi. A sługom pana światło służyło dobrze, gdysz mogli zawsze oglądać cierpienie na twarzach swych ofiar. Tako rzecze księga.
- Jeżeli nie wiesz jak dotrzeć do pozostałych, to proponuje tuszyć w stronę odgłosów bitwy. Osobiście raczej nie przypuszczam, żeby w kanałach ktoś inny niż Twoi przyjaciel mogli się wdać w jakieś kłopoty.

malahaj 01-08-2007 10:28

Aydenn

-Niestety takim mało przydatnym czarem nie zaśmiecałem swojej księgi.- rzekł Mildran. - Kto by mógł przypuszczać, że będzie potrzebny? -

- Każdy, kto ma w planach wycieczkę po CIEMNYCH kanałach? Chyba, że zakładałeś, że specjalnie na nasze przybycie zamontują oświetlenie? -
Odparł cierpko elf. Wyczynu tropiciela nawet nie skomentował, kręcąc tylko głową. ~~ Jak nie zbiją mnie potwory, pułapki albo ten cholerny smród, to pewnie któreś z nich mnie wykończy...~~~ Dobrze, że wysłał go na szpice. Jak już coś wysadzi to przynajmniej tylko siebie.
- Ale, to nie droga dla bohaterów. Czyż Attani Lew Północy, Pogromca Siedmiu Smoków, kiedykolwiek łaził pod wychodkiem ? Nie sądzę. -
- Taaa... To był ten kawałek, który pominięto w legendzie. Zapewne kiepsko się rymował... - odrzekł krasnaludowi, po czym zwrócił sie do reszty - W takim razie idziemy! Myślę, że na razie poradzimy sobie bez latania Pani Luinehilien. Zostawmy sobie te możliwość, na czas kiedy faktycznie będzie niezbędna. Póki co idziemy, tym samym szykiem. Turamie wskaz drogę dla naszej „bohaterskiej” drużyny. -
Aydenn już miał ruszać we wskazanym przez krasnala kierunki, kiedy odezwał sie drugie z druidów.
- A tak swoją drogą, Rasgana trochę długo nie ma nieprawdaż?
- Wiedział co robi, rozdzielając sie z nami. Zostawię mu znak, którędy poszliśmy, powinien sobie poradzić. Czekać na niego nie ma sensu, ruszamy. -

rasgan 01-08-2007 10:44

- Skończ mamrotać i poświęć. - elf nakazał kapłanowi. Gdy pojawiło się światło odczytał znak. - To wiadomość dla mnie, wskazówka gdzie mam iść. Na następnym rozwidleniu będzie kolejny. Tak dogonimy towarzyszy. - elf ruszył szybkimi krokami w głab tunelu. Przy każdym rozwidleniu szukał znaków od Aydenna.
- Mam nadzieję, ze są niedaleko. Aha. Nie nazywaj mnie mordercą przy kobiecie. Nie chcę by miała jakieś uprzedzenia ta ptaszyna. Im mniej o mnie wiedzą inni, tym łatwiej będzie ich wykończyć.

Ruchi 01-08-2007 22:56

Verryalda bez słowa wyminął drużynę i ponownie zajął pozycje na przodzie. Od razu skierował się w stronę wskazaną przez krasnoludzkiego mistrza inżynierii i kanalizacji. W lewej ręce trzymał białą pochodnie gotów w każdej chwili zanurzyć ją w ściekach aby zgasić jej blask widoczny zapewne z odległości kilkuset metrów, zaś prawą rękę miał wolną przyczepiwszy swój łuk do pleców. Biała rękojeść miecza delikatnie kołysała się tuż obok głowy z kążdym kolejnym krokiem. Szedł powoli, aby zminimalizować chlupot cuchnącej brei towarzyszący każdemu jego krokowi, co jakiś czas zatrzymując się i nasłuchując czy podobny chlupot nie dobiega z drugiej strony korytarza którym podążał, zwiastując kłopoty, których wszyscy się spodziewali.

Mohikanin 03-08-2007 18:04

Mildran pozostawił bez komentarza kolejny już docinek Aydenna. ~~Nadawałbyś się na barda ... ~~ pomyślał z uśmiechem.
Cała sytuacja zdawała mu się co najmniej komiczna. Widział nie raz prawdziwe śluzy czy też ich pobratymców - fosforyzujące grzyby czy brunatne galarety. Jednak te tutaj zdawały mu się trochę inne. Nie zdążył się dobrze nad tym zastanowić, kiedy elf zdecydował o tym, że nie będą dłużej czekać na swojego "towarzysza".
Jeśli kanały są niezbyt przyjemnym miejscem, to te którymi szli należały do elit swojego rodzaju. Smród był wprost nie do zniesienia. Jeśli ta droga miała ich uratować i oszczędzić im walki, to trudy jej przebycia dawały mu nikłe wyobrażenie potęgi potworów czających się w innych częściach. Swoją drogą nie miał nawet czasu myśleć o niedogodnościach podróży. Wiedział o tym, jakie monstra mogą czaić się za każdym rogiem, szczególnie teraz... Może nie wyglądał na takiego i niektórzy mogliby nie zdawać sobie sprawy jednak w każdej chwili był on gotów rzucić śmiercionośne zaklęcie. Całkowicie skupiony na czarze, który miał przygotowany zdawał się nawet nie słuchać tego, co mówią towarzysze. Jednak słowa te docierały do niego i analizował je bardzo dokładnie. Badał otoczenie w poszukiwaniu istoty, która miała stać się jego celem.

abishai 03-08-2007 19:00

Phalenopsis, zamek króla czarodzieja, wieża astrologa.

-Mistrz Biblioteki przysyła mnie z zapytaniem, czy skończyłeś już może, panie, czytać którąś z książek przyniesionych przeze mnie wcześniej? Dla mnie szczególnie interesująca jest książka ,,Złe wróżby. Znaczenie gwiazd", chcę ją bowiem przestudiować.
Wysłuchując słów elfa , krasnolud potarł swoją białą brodę i rzekł. - Tak szybko ? Nie, nie skończyłem jeszcze mości elfie...I nie zamierzam jeszcze oddawać. Nie przejrzałeś wcześniej, twoja strata, musisz poczekać na swoją kolej.
- A teraz , jeśli nie masz innych spraw, to możesz opuścić moją wieżę.- rzekł astrolog delikatnie starając sie wypchać maga z pokoju.
Beriand przypomniał sobie wnerwionych krasnoludów. Znając zwyczaje tej rasy, wiedział że tak szybko nie odpuszczą pogoni.

Phalenopsis, kanały pod miastem.

- Ale, to nie droga dla bohaterów. Czyż Attani Lew Północy, Pogromca Siedmiu Smoków, kiedykolwiek łaził pod wychodkiem ? Nie sądzę. -
- Taaa... To był ten kawałek, który pominięto w legendzie. Zapewne kiepsko się rymował... - Aydenn odrzekł krasnoludowi, po czym zwrócił sie do reszty - W takim razie idziemy! Myślę, że na razie poradzimy sobie bez latania Pani Luinehilien. Zostawmy sobie te możliwość, na czas kiedy faktycznie będzie niezbędna. Póki co idziemy, tym samym szykiem. Turamie wskaż drogę dla naszej „bohaterskiej” drużyny. -
-Już się robi.- rzekł krasnolud i rzekł. - musimy skręcić w lewy na poprzednim połączeniu kanałów.
Amman nie przysłuchiwał tym wypowiedziom, lecz dotknął karwaszem śluzu i przez chwilę odczuwał mrowienie , a potem, poczuł ból...Nie tak silny jak ostatnio, ale potęgujący sie z każdą chwilą. Odskoczył jak oparzony i zobaczył jak pnącza jego karwasza obumierają.
A ból bynajmniej nie ustępował, i choć nadal dotkliwy, nie zwiększał swego natężenia. Amman, ignorując na razie boląca rękę, spytał Aydenna.
- A tak swoją drogą, Rasgana trochę długo nie ma nieprawdaż?
- Wiedział co robi, rozdzielając sie z nami. Zostawię mu znak, którędy poszliśmy, powinien sobie poradzić. Czekać na niego nie ma sensu, ruszamy. -odparł elf.
Verryalda bez słowa stanął na przedzie obok wilczycy która cichymi powarkiwaniami wyrażał swój niepokój. Druidka stanęła tuż za swym zwierzęciem zaniepokojona jej zachowaniem ...Zaburzyło to nieco pierwotny układ. Bo teraz jedynie pobladły Amman zamykał całą kolumnę bohaterów.
Tropiciel z jedna dłonią na mieczu, i z pochodnią szedł na czele, obok niego wilczyca i Luinehilien. Potem Aydenn, Turam ,Mildran , a na końcu Amman. Gdy doszli do miejsca o którym wspominał krasnolud wilczyca zaczęła głośniej warczeć, a na furto na jej grzbiecie sie zjeżyło. Druidka uklękła i szepcząc jej o ucha -Co sie stało? Jestem przy tobie. próbowała uspokoić pupilkę.
- Ostatnim razem jak jej piesek zaczął tak sie zachowywać, pana Mildrana porwał latający szkielet.. Może wyczuła następnego szkieleta? -rzekł Turam do Aydenna.
Bohaterowie rozejrzeli się po miejscu w którym się znajdowali. Było ono skrzyżowaniu czterech kanałów. Trzy wąskie przechodziły w jeden szeroki. Sami wyszli z wąskiego kanału i kierowali się do drugiego wąskiego po lewej. Niewielkie ilości światła wpadały przez kratkę ściekową zakrywającą otwór przez którą mógłby się przecisnąć co najwyżej niziołek.
Tymczasem z kanału leżącego naprzeciw wybiegł na wpół spanikowany półork w zbroi płytowej goniony przez wielkiego otyłego humanoida wyglądającego jakby był ukształtowany z pijawek.
- Ppo..moo..cyy.- wykrztusił półork.

Phalenopsis, kanały pod miastem

Oddech.. urywany oddech, Yokura od czasu do czasu krztusił się własna śliną. Nie wiedział jak długo biegł uciekając przed pijawkowym potworem... stracił rachubę czasu. Wiedział jednak że tracił siły, za szybko tracił. Każdy krok był udręką, każdy oddech cierpieniem i jedynie perspektywa nieprzyjemnej śmierci z rąk bestii powodowała, że nadal biegł. Nie wiedział dokąd.. Nie mógł w żaden sposób namierzyć źródła dźwięku.. Jedynie mógł mieć nadzieję, że bóstwo jego wychowawcy pomoże mu uniknąć śmierci bolesnej i strasznej..
Na rozwidleniu kanałów zobaczył ich ..Innych zagubionych podróżników..
- Ppo..moo..cyy.- wykrztusił Yokura, słysząc za sobą biegnącego stwora.

Phalenopsis, kanały pod miastem tuż obok zbiornika burzowego

- Panie, pozwól mi aby światło które mi ześlesz działało długo, abym widział cierpienie na twarzach mych ofiar, których ból posłuży twej chwale. - Patetyczny ton z jakim mówił te słowa pozwalał odczuć, że jest on oddanym sługą swego boga, jednak słowa które wypowiedział później nie miały już w sobie nic z patosu. Były za to okraszone lekką ironią - I nie zsyłaj mi proszę już różowych motylków.
Mi Raaz wzniósł lewą rękę z roztartym na niej fosforyzującym proszkiem .
Niestety nic sie nie stało.. Zapewne Ashur nie miał poczucia humoru, albo.. Od czasu gdy magowie doprowadzili do kataklizmu, nawet magia kapłańska zaczęła zawodzić.
- I drugiego dnia podróży Ashur spotkał na swej drodze światło i rzekł "nie należysz do królestwa mego idź więc precz by służyć sługom moim, bowiem nie godne jesteś by przebywać przy mnie" a światło opuściło pana i nigdy już nie zastępowało jego drogi. A sługom pana światło służyło dobrze, gdyż mogli zawsze oglądać cierpienie na twarzach swych ofiar. Tako rzecze księga.-
Dodał Mi Raaz patetycznym tonem Przez chwile obaj stali w całkowitych ciemnościach, po czym ta chwila zaczęła się przedłużać...Aż w końcu kapłan rzekł.
- Jeżeli nie wiesz jak dotrzeć do pozostałych, to proponuje ruszyć w stronę odgłosów bitwy. Osobiście raczej nie przypuszczam, żeby w kanałach ktoś inny niż Twoi przyjaciel mogli się wdać w jakieś kłopoty.
I wtedy rękawica rozbłysła słabym światełkiem.. Wystarczyło to jednak Rasganowi.
- Skończ mamrotać i poświeć. - elf nakazał kapłanowi. Gdy pojawiło się światło odczytał znak. - To wiadomość dla mnie, wskazówka gdzie mam iść. Na następnym rozwidleniu będzie kolejny. Tak dogonimy towarzyszy. - Elf ruszył szybkimi krokami w głab tunelu. Kapłan i jego nieumarła świta za nim. Przy każdym rozwidleniu szukał znaków od Aydenna.
- Mam nadzieję, ze są niedaleko. Aha. Nie nazywaj mnie mordercą przy kobiecie. Nie chcę by miała jakieś uprzedzenia ta ptaszyna. Im mniej o mnie wiedzą inni, tym łatwiej będzie ich wykończyć.

Yokura 03-08-2007 20:31

- Ppo..moo..cyy.- wykrztusił Yokura, słysząc za sobą biegnącego stwora.

Podbiegł do nieznajomych, po czym padł na kolana z wycieńczenia...
Łapiąc oddech zdołał jedynie wydusić - Gotujcie się do... do walki z tym czymś!

Nieznajomi ujrzeli pokrytą krwią, wycieńczoną postać. Wojownik przywdziewał pełną zbroję płytową, był przynajmniej o głowę wyższy od najwyższego członka drużyny. Zielonkawy odcień jego skóry wskazywał na to że był półorkiem. Łysa głowa na której było widać znamiona niejednej bitwy. Wieli miecz spoczywający w jego dłoniach wskazywał na to że jest bardzo silny.

Yokura rzucił tylko okiem na swoich nowych towarzyszy, po czym odwrócił się w stronę kanału z którego wyszedł. Lekko chwiejąc się, dysząc ciężko oczekiwał tego co było nieuniknione, wierząc jedynie że nieznajomi mu pomogą...

Mi Raaz 03-08-2007 22:56

Podążali w pół mroku śmiercionośnym korowodem. W ciszy, o ile ciszą można nazwać bezustanne trzaski kości i stawów, oraz chrzęst stalowej zbroi.
- Rasganie, proszę powiedz mi coś więcej o tych najemnikach z którymi pracujesz. Chciałbym wiedzieć o nich tyle ile to tylko możliwe, bo doświadczenie mnie nauczyło, że wiedza nie raz jest skuteczniejsza niż najlepszy oręż.

Po chwili Mi Raaz rzekł:
- Jeden, jak wyczujesz kogoś żyjącego blisko nas, to unieś rękę.

rasgan 04-08-2007 11:55

- Co ci mogę o nich powiedzieć. Może po kolej: Amman - dzieciak. Niedoszły druid, całkowicie nie stanowiący zagrożenia. Coś mu ostatnio na ręce wyrosło, jakieś pnącza i chyba jest z tym połączony. Próbowałem to wczoraj usunąć, ale mi oddało. - elf zaśmiał się przypominając sobie minę dziewczyny gdy widziała go bez koszuli. - Później mamy Mildrana. To chyba magik. Nie znam jego możliwości. Varryaalda jest chyba najemnikiem. Zwinny z niego wojownik. Miałem przyjemność mieć go po swojej stronie podczas walki. Myślę, że z chęcią się do nas przyłączy. Aydenn też jest wojownikiem. Uzurpował sobie władzę w drużynie, ale w porządku z niego gość. Nie mam nic do niego, tak długo jak mi się nie wtrąca w moje sprawy. Na sam koniec nasza ptaszyna. Dziewczyna nie dość, że jest całkiem urodziwa, dodatkowo ma wilczycę. Równie ładna jak właścicielka. Jedyną jej wadą jest to, że płynie w niej krew szyszkojadów. Ale uważaj, jest równie groźna co piękna i niedostępna.. - Elf skręcił w kolejny zaułek oznaczony przez Aydenna. Miał nadzieję, że szybko dołączą do reszty i że jeszcze szybciej wyjdą z tych cuchnących kanałów. - - Wracając do dzieczyny. Z tego co widziałem to sprowadza pioruny z nieba. Trzeba będzie na nią uważać. O mnie nie powiem ci niczego, aż ty mi nie powiesz czegoś o sobie.

Mi Raaz 04-08-2007 17:41

- O mnie nie powiem ci niczego, aż ty mi nie powiesz czegoś o sobie.
- Dobrze więc. To, że jestem kapłanem już wiesz. A czy słyszałeś o Trzynastu Mrocznych? Możliwe, że nie. Działaliśmy na pograniczu. Był to elitarny oddział zawierający doświadczonych magów, wojowników i zabójców. Magowie tutaj byli zajęci swoimi wojnami, podczas gdy pogranicze należało do nas. - Mi Raaz na chwilę zamilkł, jakby zaczął wspominać wspaniałe czasy. - Jednak później zdarzył się wypadek, którego nie można było przewidzieć. Ze wszystkich Trzynastu żyje już tylko ja, uniżony sługa mego pana - ton jego głosu się zmienił. Posmutniał. - Podróżuje już od roku z miasta do miasta, żyje w ukryciu, bo tu kult Ashura jest zakazany i będą chcieli mnie powiesić, jak tylko zauważą. Swoją drogą nie sądzisz, że żyjemy w podłych czasach? Brak tolerancji i niezrozumienie doprowadziłyby ten świat do zagłady nawet i bez pomocy deszczu kwasu, czy spadających z nieba kamieni. Wracając do mojej skromnej osoby, to zadanie którym się teraz zajmuje nie jest tym co lubi i nie robie go do końca z własnej woli, tym niemniej postaram się wykonać je dobrze - Przerwał myśląc nad czymś - Będzie trzeba porozmawiać z tym Varryalaada, ale proponuje to zrobić dopiero po wyjściu z kanałów. Musimy też uważać na tego maga. To, że jeszcze nic nie znaczy. Spotkałem na swej drodze wielu magów i niemal za każdym razem o włos unikałem śmierci. Co do druidki, będę ją omijać. Pozostawiam ją Twojej "opiece". A teraz opowiedz coś o sobie. Jesteś szlachcicem, prawda? Słychać to w sposobie mówienia, dlaczego zatem zajmujesz się tym czym się zajmujesz? O ile można wiedzieć, bo nie chce naruszać Twojej prywatności. Wiem jak to jest jak ktoś się pcha z buciorami w twoje życie. ~~ A gdy wszczepia ci kleszcza kontrolnego, to już całkiem dobrze!~~


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:41.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172