|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-05-2007, 14:50 | #21 |
Reputacja: 1 | Verryaalda stał spokojnie wpatrując się w zakapturzoną postać. Przynajmniej tak mógł sądzić jakiś postronny gość tawerny, jednakże dobry obserwator zauwarzyłby nerwowe zaciskanie obu dłoni na trzymanych w nich przedmiotach.Gdy przy jakimś stoliku wybuchała głośniejsz dyskusjał w brązowych oczach młodzieńca pojawiał się strach, który usilnie próbował on ukryć pod maską spokoju. Gotowy do ucieczki, niczym jeleń, który w poszukiwaniu jedzenia późną jesienią podszedł niebezpiecznie blisko ludzkich osiedli, stał tak analizując przez chwile słowa elfa. Gdzieś z boku dobiegł go głos Króla - Łaskawco! -. Ponownie Verryaalda msuiał opanować chęć natychmiastowej ucieczki z tego przeklętego miejsca. Przybył tu aby się czegoś dowiedzieć i nie opuści tego miejsca zanim się tego nie dowie, na szczęście wkońcu udało mu się spotkać kogoś kto spotkał Człowieka w Czerni. Opanowując swoje odruchy ponownie się odezwał. -Gdzie Go spotkałeś? |
12-05-2007, 20:05 | #22 |
Reputacja: 1 | - Ej, ty! Pusz... znaczy się mości rycerzu! - zawołał Rasgan dziarsko do kamrata krasnoluda. - Może tak ku chwale karczmarza pozwolicie na murach ubić jakieś coś? – Rycerz spojrzał na elfa, po czym łyknąwszy piwa odpowiedział. - Raczej, nie.- Mina Rasgana świadczyła o dużym zdziwieniu, zaś rycerz obojętnym tonem mówił dalej. – Z wypowiedzi waści wnioskuję, że nie rozumiecie powagi sytuacji. A ja nie mogę sobie pozwolić na lekkomyślnych wojowników na murach. Jak ci tak bardzo na boju zależy, to przyjdź do koszar w dzielnicy rzemieślników na przeszkolenie podstawowe, a wtedy może…Może dostaniesz swoją szansę elfie. Nie wcześniej. Po czym z obojętną miną powrócił do picia piwa. Tymczasem do karczmarza podeszła pół-elfka i rzekła. - Przepraszam bardzo, mości karczmarzu, ale czy masz zwykłą wodę? Chciałabym napoić moją wilczycę... Urwalg uśmiechnął się przyjaźnie. Co prawda dziewczyna nie była w jego typie (za chuda ,za wysoka i za małe krągłości.. jak u wszystkich pełnokrwistych elfów jak i elfów półkrwi), ale miała miły glos. - A juści panienko, będzie i woda dla twej wilczycy. Odkąd świat światem, nikt nie wyszedł z mej karczmy , bez chodźmy drobnego posiłku. Tak było za mego ojca dziada ,jego pradziada, tak jest za mnie i tak będzie po mnie. Poczekaj tutaj panienko.- rzekł krasnolud do elfki po czym dodał do rycerza.- Davius, możesz podać Girsunowi jego napar? -Powinieneś zatrudnić pomocnika.- odrzekł rycerz . - Po to żeby znikł po kilku dniach i dołączył do obrońców miasta, jak poprzedni? Szkoda czasu . – Odparł krasnolud, następnie zaś ruszył na zaplecze. Davius wziął kufel woda miętową i ruszył w kierunku stolika Girsuna. Po drodze dobrze było widać ozdobę napierśnika. Sokoła otoczonego promieniami , symbol zakonu. Tymczasem przy stoliku rozmowa przybrała nieco gorętszy wymiar. Jedynie Amman zachował spokój siedząc i przysłuchując się rozmowie dwóch zakapturzonych osobników. Podczas gdy Girsun zajęty swymi myślami bazgrał po pergaminie. Ale nie tylko Amman słuchał tej rozmowy. Także Werdz się przysłuchiwał ,a w jego głowie ukuł się genialny plan. A przynajmniej według „króla”, genialny. - Łaskawco! – rzekł głośno król skulony niczym żebrak (za jakiego się nie uważał, choć nim był). Verryaalda opanowując swoje odruchy ponownie się odezwał do Aydenna. -Gdzie Go spotkałeś? - W rzeczy samej łaskawco, gdzie go spotkałem? – zapytał głośno retorycznie Werdz, starając się zwrócić uwagę potencjalnego klienta. - I ile warta dla ciebie by była ma wiedza? Tymczasem w nozdrza siedzących przy stoliku uderzyła fala smrodu. Tak to juz było z Gregiem. Najpierw się go czuło, a potem widziało. - Co ty robisz Werdz?- chwycił Króla za ramię. - Wpakujesz nas w kłopoty. - Wiem co robię...Pogadamy na osobności ,to ci objaśnię mój plan.- odparł zdenerwowany Król. Po czym obaj żebracy oddalili się od stolika, ku wielkiej uldze nosów siedzących przy nim osób. I zaczęli cicho rozmawiać ,ale mocno gestykulować. Widać że była to ożywiona dysputa. Tymczasem Davius postawił wodę miętową na stoliku mówiąc. - Twoja woda Girsunie. - Dziękuję Urwalgu, chyba nieco urosłeś.- rzekł roztargnionym głosem starzec. Po chwili żebracy wrócili, razem. Król z uśmiechem nadającym jemu szpetnemu obliczu, wygląd sparszywiałego lisa. – Łaskawco, moja pomoc kosztuje i nie mówię tu tylko o kilku monetach.. Co możesz zaoferować? Jednak ani Aydenn ani Verryaalda nie zdawali się zauważać żebraków, co tylko bardziej zdenerwowało Króla.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. Ostatnio edytowane przez abishai : 19-11-2007 o 19:44. |
12-05-2007, 20:30 | #23 |
Reputacja: 1 | - Psia krew - zaklął elf pod nosem. Nie pozostało mu więc nic innego jak poczekać chwilę na rozwój sytuacji. W jego głowie zaś rodził się plan działania na dzisiejszą noc.
__________________ Szczęścia w mrokach... |
12-05-2007, 22:32 | #24 |
Reputacja: 1 | Amman Amman jednocześnie przysłuchiwał się rozmowom i myślał, co się stało ze świątynią i gdzie może być nauczyciel. ~~Może to druidzi?~~ pomyślał Amman. ~~Nie...Przecież to absurd...Druidzi nie niszczyli by własnej świątyni.~~ |
16-05-2007, 21:55 | #25 |
Reputacja: 1 | ~Może jednak zmienię plany~ - pomyślał elf patrząc na kołyszące sie biodra elfki zmierzającej w stronę baru. Podszedł do niej, uśmiechnął sie najładniej jak potrafił. - Witaj nieznajoma. Siedzę sobie i myślę, że tak urocza kobieta jak ty, pewnie musi się non stop odganiać od takich typów jak ja, prawda?
__________________ Szczęścia w mrokach... |
16-05-2007, 22:55 | #26 |
Reputacja: 1 | Osłonięty grubym płaszczem, młody krasnolud podążał w kierunku tawerny karczmy „Pod Żelaznym Łbem” w dzielnicy Przybyszów. Kwasowy deszczyk już słabł, ale mimo to krasnolud czuł zapach palonej skóry. W jego głowie myśli galopowały niczym wyścigowe charty. ~Czemu wuj tak nalegał na spotkanie. Czemu wymagał zachowania tajemnicy. Czemu użył rodowego szyfru Silberkinnów. Czemu nie przekazał wiadomości poprzez służbę zamkową, a zamiast tego użył pocztowego gołębia?~ Zamyślony wzrok krasnoluda wlepiony w ziemię i zapewne nie zauważył osobnika idącego z naprzeciwka. Zderzył się z nim tuż przed drzwiami. Wstał szybko, skłonił się pospiesznie nakładając płaszcz , rzekł odruchowo.- Przepraszam za kłopot. Następnie otworzył drzwi i stanąwszy w nich krzyknął. - Szukam bohaterów do wynajęcia. Są tu jacyś? Uwaga kilka osób zwróciła się na tego młodego krasnoluda, o krótko przyciętej białej brodzie i równie białych włosach (zadziwiający kolor włosów jak na młodego krasnoluda). Ubrany był w brązowy kubraki szare spodnie przy których wisiał duża sakwa. Tymczasem do półelfki podszedł Urwalg z glinianą miską wypełnioną wodą i rzekł.- Woda dla waszej pupilki.. Trochę stęchła, ale lepszej nie znajdziecie. Nie, w dzisiejszych czasach.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
17-05-2007, 06:45 | #27 |
Reputacja: 1 | - No! - elf niemal krzyknął. - W końcu w tej podrzędnej mieścinie coś się dzieje! Wybacz mała - powiedział już ciszej, klepnął właścicielkę wilczycy w tyłek i podszedł do kranoluda. - Ja się najmę. Pełna dyskrecja i profesjonalne wykonanie. Kiedy zaczynamy? - elf wiedział, że nie ma co pytać o cele. Zrobi co mu każą o ile zapłata będzie godziwa. Nie spodziewał się jakichś problemów przy wykonywaniu zadań, tak jak nie spodziewał się jakichś wielkich zarobków, ale nudziło mu się strasznie, zaś klimat panujący w tej karczmie nie do końca mu odpowiadał. Musiał się stąd wyrwać. - Więc jak mości krasnoludzie?
__________________ Szczęścia w mrokach... |
17-05-2007, 09:19 | #28 |
Reputacja: 1 | Luinehilien Gdy podszedł do niej elf podniosła zrezygnowanie wzrok do góry i powiedziała słodkim głosem. - Nieee. W lasach raczej nie ma natrętów twojego pokroju. Nie wytrzymał by tam taki długo Gdy wszedł krasnolud, zaciekawiła ją propozycja przygody ~może uda mi się wyrwać z tego miasta?~ Zignorowała elfiego natręta, podziękowała grzecznie karczmarzowi za wodę i dała ją Nuhilii. Wilczyca szybko wszystko wypiła. Luinehilien cały czas się zastanawiała co zrobić. Zamyślona kucała i głaskała Nuhilę. -Ciekawa jestem, co o tym myślisz... Pewnie na razie się nie dowiem, bo wole nie używać tu czarów... Raczej nie znajdziemy już tego druida. - szepnęła do wilczycy po czym wstała i podeszła do krasnoluda. - Może i bohaterką nie jestem, ale znam się trochę na magii i naturze. O co dokładnie chodzi? - powiedziała nie zwracając uwagi na stojącego obok niej elfa. Ostatnio edytowane przez Odyseja : 17-05-2007 o 15:30. |
17-05-2007, 13:50 | #29 |
Reputacja: 1 | Amman Przemyślenia nad problemem nauczyciela i świątyni przerwał wchodzący krasnolud. Amman pomyślał: ~~Może podczas "misji" znajdę jakiegoś nauczyciela sztuki druidzkiej? Jeślibyśmy szli przez las, może mógłbym porozglądać się za jakąś kaplicą lub nauczycielem?~~ Tak rozmyślając podszedł do krasnoluda i zapytał z nadzieją: - Jeśli ta sprawa będzie jakkolwiek związana z podróżą w lesie, to z chęcią pomogę. Ostatnio edytowane przez Amman : 22-05-2007 o 21:55. Powód: Brak tytułu posta |
17-05-2007, 16:29 | #30 |
Reputacja: 1 | Mildran Szczupła postać w czerwonym płaszczu kroczyła w deszczu w stronę tawerny. Spod kaptura można było dostrzec spływające na klatkę piersiową długie blond włosy. Tuż przed drzwiami, osobnik ów wpadł na krasnoluda podążającego w pośpiechu w stronę budynku. Postać weszła do tawerny zaraz za brodatym jegomościem. ~~Ciekawe czemu tak mu się spieszy. A może zajmnie mi ostatnie miejsce? ~~ pomyślał Mildran. W tawernie panowała dziwna atmosfera. Jednocześnie smród amatorów rynsztoku i zapach bohaterów. Gdy tylko kaptur odsłonił twarz, każdy mógł rozpoznać, iż kolejny gość tawerny jest elfem. Niebieskie oczy dokładnie badały każdy skrawek tego przeludnionego przybytku. Ciemniejsza niż zwykle u elfów karnacja wskazywała na to, że gość jest raczej z cieplejszych terenów. ~~I ja chętnie pomogę w tej sprawie. O ile ktoś zaliczy mnie do bohaterów.~~ Ostatnio edytowane przez Mohikanin : 17-05-2007 o 16:34. |