lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D] Przetrwać apokalipsę (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/3126-d-and-d-przetrwac-apokalipse.html)

malahaj 20-05-2007 21:18

Aydenn

- Hmmm... No cóż, wyczucie dowcipu masz widzę równie finezyjne jak orkowy topór przyjacielu. - odparł elf nieco rozbawionym głosem. - Nie przejmuj się tedy, ważne, że równie... bezpośrednie. Wdziałem całkiem sporo wszelkiego rodzaju... z braku lepszego słowa, ludzi w czerni, niestety nie sadzę, aby którykolwiek z nich był tym, którego szukasz. W rzeczy samej, nawet nie zwracałem na nich większej uwagi. -
Tu Aydenn przerwał na chwile, przywołując z pamięci kilku tych, na których faktycznie dane mu było zwrócić baczniejsza uwagę. Jednak uznał, że o nich też nie warto wspominać. W końcu ten tu szuka raczej żywych wielbicieli czerni...
- Więc, tak jak już wspomniałem nie mogę ci pomóc. Za to ten tam jegomość. - tu elf wskazał lekkim ruchem głowy na Króla i jego towarzysza. - No cóż, pomimo swojego... nieodpartego, tak to dobre słowo, nieodpartego uroku, potrafi być użyteczny. Może spróbuj szczęścia u niego przyjacielu. -
Aydenn pozostawił nieznajomego osobnika sam na sam z Królem i pomimo, że jego sumienie obciążał ciężar złośliwej podłości, jaką mu tym uczynkiem zrobił, to ruszył raźnym krokiem w kierunku poszukiwacza „bohaterów”. W końcu mógł sobie na to pozwolić. Jego sumienie do pracowitych nie należało i nigdy nie było przesadnie obciążone. Może jak trochę popracuje to się wyrobi?
- Ja też się zgłoszę. Oczywiście, jeśli jeszcze zostanie miejsce, jak zatrudnisz tych wszystkich bohaterów... -

Ruchi 21-05-2007 23:25

~Tyle słów...~
Brązowe oczy Verryaldy wpatrywały się w zakapturzoną postać siedzącą na krześle przed nim.
~Zbyt wiele~
Młodzieniec nie próbował dojrzeć twarzy rozmówcy, poprostu, jak zwykle bacznie obserwował każdy najmniejszy ruch ciała "zwierzyny".
~Co on chciał mu przekazać?
Patrzył jak tajemnicza postać powolutku wstaje z krzesła i rusza w stronę wejścia i stłoczonej tam wokół jakiegoś krasnoluda grupki osób.
~Spotkał wielu "Ludzi w Czerni"....~
Drogi panie! Twój uniżony sługa może mógłby ci w czymś pomuc? przemówiwszy błagalnym głosem Król padł na kolana dla poprawy efektu.
~...w takim razie jak znaleść tego który to wszystko rozpoczął?
Sprawnym ruchem Verryaalda przerzucił sobie przez ramię pochwę z mieczem, umieszczając go ponownie na swoich plecach z rękojeścią z białej kości zawieszoną tuż przy jego głowie. Ruch ten chociaż troche przeraził Króla, czego ewektem było jeszcze bardziej uniżne płaszczenie się na podłodze (oraz niewielka plama śliny w tym miejscy), nie złamał jego wiary w łatwy zarobek. Panie miłościwy nie przestawał sypać pochlebstwami podczołgał się bliżej i objął nogi młodzieńca, uważając na trzymany przez niego w lewej ręce drewniany kostur Z pewnąścią ktoś tak Wspaniałomyślny i Odważny znajdzie w swoich sakwach coś czym by się mógł podzielić z nic nie znaczącym prochem jakim jestem, za odrobinę informacji. Zadowolony iż udało mu się nie pokręcić tak starannie ułożonej formułki (co kilka razy mu się niestety zdażyło, a czegp efekty nie były zbyt mile przez niego wspominane) czekał, aż ręka Verryaaldy powędruje do sakwy z której wyciągnie on jakiś brylant, szmaragd lub przynajmniej kawałek mięsa. Tak otóż wielkie było jego zdziwienie kiedy poczuł nagle jak but jego Klienta nagle zatopił się w jego sflaczałym cielsku, poczym zgodnie z podstawowymi prawami fizyki jego ciało a wraz z nim on sam, przeleciało kilka metrów w głąb sali potrącając jakieś krzesło które właściciel kwadrans wcześniej postanowił opuścił wybierając odrobinę wygodniejsze miejsce leżące pod solidnym stołem..
~Pójdę za nim, może uda mi się w ten sposób dowiedzieć czegoś więcej o ludziach których spotkał. Tak to mój jedyny ślad.~

abishai 22-05-2007 18:54

- No! - elf niemal krzyknął. - W końcu w tej podrzędnej mieścinie coś się dzieje! Wybacz mała - powiedział już ciszej, klepnął właścicielkę wilczycy w tyłek i ruszył w kierunku krasnoluda.
Młody krasnolud obserwował to zdarzenie i zastanawiał się nad tym jak dziwaczne są zachowania wysokich ludów. Krasnolud nie odważyłby się klepnąć w ten sposób krasnoludzkiej kobiety, gdyż ryzykowałaby zemstę klanu z którego owa krasnoludka się wywodziła. Zostawienie nie pomszczone obrazy na czci kobiecej, mogłoby spowodować klątwę Opiekunki. Ale duże ludy, a zwłaszcza elfy słynęły z rozwiązłych obyczajów.. A przynajmniej większość krasnoludów tak sądziła.
Rasgan, gdy podszedł , zapytał. - Ja się najmę. Pełna dyskrecja i profesjonalne wykonanie. Kiedy zaczynamy?
- Chyba jak najszybciej.- rzekł po chwili siwowłosy krasnolud.
- Więc jak mości krasnoludzie?- dopytywał się elf.
- Liczyłem na trochę więcej zgłoszeń.- westchnął w odpowiedzi krasnolud.
Tymczasem do krasnoluda podeszła owa kobieta , mijając po drodze Daviusa idącego w przeciwnym kierunku.
- Może i bohaterką nie jestem, ale znam się trochę na magii i naturze. O co dokładnie chodzi? - rzekła Luinehilien nie zwracając uwagi na stojącego obok niej elfa.
-Otóż.. sprawa jest troszkę zagmatwana..- zaczął krasnolud.
Tymczasem podszedł kolejny, bardzo wysoki elf i zapytał z nadzieją: - Jeśli ta sprawa będzie jakkolwiek związana z podróżą w lesie, to z chęcią pomogę.
- Podrożą? W lesie? Raczej nie, sprawa dotyczy..- rzekł krasnolud, gdy nagle kolejna osoba przerwała rozpoczęty przez niego wątek.
- I ja chętnie pomogę w tej sprawie. O ile ktoś zaliczy mnie do bohaterów.- Krasnolud odwrócił się w tamtą stronę i spojrzawszy na niego rzekł.- Cóż, pomoc zawsze jest przydatna. O czym to ja mówiłem?
- Ja też się zgłoszę. Oczywiście, jeśli jeszcze zostanie miejsce, jak zatrudnisz tych wszystkich bohaterów... –kolejna osoba odezwała się, zaś krasnolud westchnął głośno. – Kurka flaczek, nie wiedziałem, że to takie trudne. Siądźmy przy wolnym stoliku to postaram się wyłuszczyć o co mi biega.
Gdy już wszyscy usiedli, a Urwalg przyniósł młodemu krasnoludowi i nowo przybyłemu elfowi kufel kiepskiego piwa. Młody krasnolud rozpoczął przemowę. – Nazywam się Turam Silberkinn. Jestem, architektem i kartografem. Nie znam się na tej całej bohaterskiej robocie, ani nawet na wynajmowaniu bohaterów. Nie wiem ile sobie żądacie, i jakie oferujecie usługi.
Tu zrobił przerwę , łyknął nieco piwa i rzekł. - Mam poważny problem. Otóż wuj mój jest astrologiem na dworze króla czarodzieja Arsiviusa. I ostatnio przesłał mi przez gołębia pocztowego nakaz, abym natychmiast się u niego zjawił. Problem polega na tym, że bramy fortecy Arsiviusa, są zamknięte i nikt nie może wejść. A ja muszę wykonać polecenie mego wuja.
Turam wyjął grubą księgę, na której okładce było napisane „ Pięciu wielkich bohaterów Arwacji”, przejrzał kilka jej stron i rzekł. - Teraz chyba powinniście się przedstawić i uknuć sprytny plan.

Odyseja 22-05-2007 19:12

Luinehilien
 
Pół-elfka zamyśliła się. Spodziewała się jakiegoś zadania, które pomogło by jej się stąd wydostać... Spojrzała na wilczycę. Ta jednak, znudzona wszystkim co się działo ziewnęła. ~Ciekawa jestem, co ty o tym myślisz...~ Po chwili zastanowienia rzekła
- Jestem Luinehilien. Z chęcią pomogę. Lepsze to, niż bezczynność... Poza tym, pewnie już nie znajdę owego druida, którego miałam uczyć - powiedziała już ciszej, ale dalej słyszalnie. (dodam, że stoi koło Ammana) - Co do sprytnego planu, podejrzewam że są tu osoby które znają się na takich lepiej, niż druidka wędrująca przez góry i puszcze - dodała, po czym znów zaczęła głaskać wilczycę.

Amman 22-05-2007 21:55

Amman
 
Po słowach Luinehilien (pewnie już nie znajdę owego druida, którego miałam uczyć), Amman zaczął przyglądać się druidce z niedowierzaniem.Powoli składał wszystkie rzeczy w jedną, logiczną całość, lecz nadal nie mógł uwierzyć, że tym druidem będzie Ona. Spodziewał się on bowiem, że Nauczycielem będzie przede wszystkim osobnik płci męskiej (mężczyzna?)i że będzie wielkim, starym elfem, bardzo bogatym, z jakimś wielgachnym niedźwiedziem polarnym u boku, a tu widzi wręcz ledwo trzymającą się przy życiu elfkę, z równie źle wyglądającą, ziewającą wilczycą obok. W końcu jednak przestał się zastanawiać nad Nauczycielem, a bardziej zainteresował się krasnoludem.
- Jestem Amman, niedoszły druid. Niedoszły bo szuk... eee....-
zająkał się, patrząc na Luinehilien - jestem jeszcze w trakcie nauki. - skończył szybko i cofnął się zawstydzony.

Ruchi 23-05-2007 08:32

Oparłwszy się o swój kij Verryaalda spokojnie przyglądał się oddalającej postaci. Patrzył jak dołancza do grupki utworzonej wokół krasnoluda, tylko po to by po chwili powrócić do stolika...

Król zatrzymał się dopiero na stoliku przy którym siedziało troje ludzi. Uderzenie w solidny drewniany stół zaowocowało, oprócz nagłego i tępego bólu w już i tak starych kościch żebraka, również przewróceniem kufla który oczywiście zgodnie z prawem "malejącego szczęścia Króla" nie dość że nie był pusty, to jeszcze wykonany z żelaza, a jakby tego było mało upad wprost na twarz biedaka, dokonując uczciwej, i można by nawet rzec że opłacalnej dla konsumenta, wymiany handlowej. Mianowicie pozostawiwszy jednego guza na głowie, półlitra piwa na brodzie i łachmanach oraz kolejne ukłucie bólu, pobrał jedynie jednego i tak już połamanego zęba oraz nic nie znaczącą świadomość...
W normalnych czasach, w normalnej karczmie takie wydarzenie zapewne zakończyło by się, ku ucieszy wszystkich oprócz karczmarza, tradycyjną burdą. Niestety z uwagi na ogólny "zły" stan samopoczucia właściciela kufla, dość mocarnie zbudowanego właściciela karczmy oraz jego uzbrojonego towarzysza, człowiek zadowolił się jedynie jednym siarczystym kopniakiem wymierzonym w żebra nieszczęśnika, po czym ponownie usiadł i pogrążył się w rozmowie, w której co jakiś czas padały jak litania dwa krótkie słowa: Zginiemy tu!

.....niedoszły druid.... Słowa te uderzyły w Verryaalde na tyle że odwrócił wzrok od Aydanna i przyjrzał się półelfce i Amman'owi.

rasgan 23-05-2007 08:45

Elf spodziewał się czegoś takiego. Zdecydowanie lepiej czuł się w mieście niż w lesie i nie podobało mu się to, że zgłosiło się aż tylu ochotników, aż tylu elfów.~~Jak ja ich nienawidzę~~ - pomyślał po czym zmierzył jeszcze raz grupkę ochotników. Kim mogli być? Druidzi, łowcy, dzieci lasu i tym podobni władcy lasów. ~~Czy to kara? Bogowie, czy zawsze muszę pracować z elfami? Nie ma dla mnie ratunku?~~ Rasgan otrząsnął się z zamyślenia.
- Możesz na mnie liczyć brodaty przyjacielu. Dostaniemy się do środka. Cenę uzgodnimy później na osobności. Co ty na taki układ? - czekając na odpowiedź krasnoluda elf jeszcze raz, teraz bardzo dokładnie, przyjrzał się właścicielce wilczycy. Zwrócił uwagę na jej twarz, na oczy i uśmiech. Później pozwolił sobie wzrokiem zejść odrobinę niżej, na piersi, talię i nogi. Jednak to co zobaczył na dole wprawiło go w zadumę. ~~Tak piękne stworzenie, śliczna wilczyca... z elfką~~ - szczerze żałował tego co zobaczył. Współczuł losu zwierzęcia. One powinno być wolne, z dala od ludzi, z dala od miast.
Przyklęknął i powoli wyciągnął rękę do zwierzęcia. Chciał by zapoznało się z jego zapachem. Chciał by nie widziało w nim wroga. ~~Kiedyś będziesz wolna. Tak jak ja~~ - dodał po chwili, w myślach mając nadzieję, że zwierze zrozumie o co mu może chodzić.

Odyseja 23-05-2007 17:54

Luinehilien
 
Spojrzała na Ammana. Zorientowała się, że to jego szukała. Zastanawiała się tylko, czemu tak późno się połapała. On chyba też się zorientował, że to ona miała być jego nauczycielką. Z jego nietęgiej miny wywnioskowała, że spodziewał się jakiegoś innego nauczyciela. Postanowiła porozmawiać z nim i upewnić się że to jego szukała dopiero jak skończy się "narada".

abishai 23-05-2007 18:09

- Jestem Luinehilien. Z chęcią pomogę. Lepsze to, niż bezczynność... Poza tym, pewnie już nie znajdę owego druida, którego miałam uczyć - powiedziała już ciszej, ale dalej słyszalnie. - Co do sprytnego planu, podejrzewam że są tu osoby które znają się na takich lepiej, niż druidka wędrująca przez góry i puszcze
- Oby, bo jeśli chodzi o planowanie to ja tylko roboty budowlane potrafię zaplanować.- westchnął krasnolud.
- Jestem Amman, niedoszły druid. Niedoszły bo szuk... eee....- zająkał się, patrząc na Luinehilien - jestem jeszcze w trakcie nauki. – milczący przedtem elf skończył szybko i cofnął się zawstydzony.
Turam spojrzał w jego stronę i pogrążyli się w ponurych myślach. ~ W baśniach jakoś inaczej to przedstawiali. Czy oni nie powinni zacząć kreślić jakichś planów?~
- Możesz na mnie liczyć brodaty przyjacielu. Dostaniemy się do środka. Cenę uzgodnimy później na osobności. Co ty na taki układ? –rzekł entuzjastycznie kolejny elf.
- Fajno.- odparł bez entuzjazmu Turam. Te gołosłowne deklaracje nie napawały go bowiem optymizmem. Był architektem, przywykł do obmyślania planów, a nie słuchania bohaterskich okrzyków. Spojrzał z nadzieją w kierunku elfa wyglądającego na czarodzieja. Liczył na to, że skoro czarodziej, to i zapewne mędrzec. A skoro mędrzec, to i pewnie obmyśli jakichś sprytny podstęp. Potem przypomniał sobie słowa elfa „ Cenę uzgodnimy później na osobności.”
- Jeśli nic na przeszkodzie nie stoi wolałbym, uzgodnić zapłatę tu i teraz. – rzekł pospiesznie Turam. Krasnolud miał dość kłopotów i bez zaciągania długów u elfów. Bogowie tylko wiedzą, jaką formę zapłaty i ile sobie uroi ten nastawiony entuzjastycznie elf.



Tymczasem z dala od zgromadzonej przy stoliku elfów „Król” z nienawiścią spoglądał na Varryaalda. Obiecując mu w myślach, zemstę krwawą i bolesną...Jedyny problem polegał na znalezieniu okazji i sposobności do vendetty.

Mohikanin 24-05-2007 19:31

Mildran
 
Elf ciężko westchnął. ~~Zamiast gadać można by zacząć wymyślać plan~~ pomyślał. Rozejrzał się po karczmie raz jeszcze. Widok nie napawał go optymizmem, ale o ten ciężko było ostatnimi czasy i zdołał się już przyzwyczaić. Wzrok jego na moment zatrzymał się na właścicielce wilczycy. Szybko jednak otrząsnął się i przypomniał sobie co jest jego celem w tej chwili. ~~Chyba ja będę musiał się za to zabrać.~~
~~Towarzysze. Czy ktokolwiek wie co może nas spotkać po drodze? Jeśli dojdziemy pod mury i magia zadziała to nie widzę przeszkód w przedostaniu się do zamku. A jeśli okaże się, że nie będziemy tam mile widziani to już inna sprawa.~~


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:58.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172