Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-12-2007, 18:11   #511
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Rasgan tylko milcząco pokiwał głową, że zgadza się na wszystko co zaproponują towarzysze. Elf wyraźnie nie był sobą ostatnimi czasy. Księga siała zwątpienie w jego głowie, a jedyny "przyjaciel" jakiego miał w drużynie chyba był zainteresowany chłopcami skoro tak mu zależało na druidzie. Przyjął więc z sobie dotychczas nieznaną pokorą całą sytuację i postanowił oddać dowodzenie Ammanowi.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 14-12-2007, 08:03   #512
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- O panowie, są i ślady. Pora ruszać.
- No to ruszamy. Przecież nie będziemy tutaj tak stać i gapić się na te ślady.
Po tym słowach ruszył w stronę śladów.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 14-12-2007, 23:45   #513
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wioska Enyalie ,gabinet Olorkiona

- Skoro nie otrzymałeś żadnych wieści z Hyalieonu, mój Panie, zapewne nie dotarły do ciebie żadne wieści z Miasta Mglistych Wież?- zapytała Gwaen.- To mój dom...
- opuściła smutno głowę.-
Chciałam poznać losy mojego ludu, mojego rodu...moich rodziców i braci... Dlatego podróżowałam przez Hyalieon
- Z tego co wiem zaangażowały się w walkę z Pirackimi Wyspami, wykorzystując to, że ich sojusznik, król czarodziej Arsivius zaangażował się w Wojnę Magów. Chodziło chyba o jakieś zadawnione konflikty czy coś w tym rodzaju. Aczkolwiek nie wiem jak potoczyły się losy tej wojny.
Gwaen znała ta historię, Mgliste Wieże zwalczały Pirackie Wyspy od wieków. Mieszkańcy Pirackich Wysp trudnili się rabunkiem. Ukryte wśród klifów miasta rządzone były przez kapłanów i koterie magów- mistycznych wyznawców Lewiatana- boga morskiej furii. Ich statki łupiły okręty na szlaku do miast Zachodniego Wybrzeża, jak i same Zachodnie Wybrzeże. A choć Mgliste Wieże nigdy nie ucierpiały od łupieżczych zapędów piratów, to wioski i osady nadmorskie uznające protekcję Mglistych Wież, już tak.
Elfka rzekła głośno wściekła i zdesperowana.-
Lordzie Olorkion...
Wzrok Olorkiona, jak zwykle beznamiętny spoczął na rozgniewanej kobiecie.
-Elfka uśmiechnęła się łagodnie, ale w jej zielonych oczach paliły się gniewne ogniki. Robiła dobrą minę do złej gry.
-Podróżuję sama po Tais od ponad dekady. Potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuję NICZYJEJ protekcji...- jej głos był głęboki, stanowczy i aksamitny.- Jeśli nie możesz mi udzielić informacji, których poszukuję, daj mi możliwość zdobycia ich samodzielnie. Pozwól mi wyruszyć na następny zwiad razem z twoimi ludźmi. Nie należę do twojego rodu i nie jesteś odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo. Nie mogę dłużej korzystać z gościnności twojej i mieszkańców Enyalie...Nie chcesz chyba zatrzymać mnie tutaj wbrew mojej woli, prawda?-
- To już inna Tais, niż zapamiętałaś, lady Gwaenhvyfar. Skoro jednak nie chce pani słuchać głosu rozsądku, to...- tu elf zrobił melodramatyczną przerwę. - ...proszę się przygotować do podróży. Wieczorem przyjdzie do pani przewodnik który wyprowadzi panią z królestwa Hyalieonu, na szlak prowadzący na zachód. Tylko tyle niestety mogę zrobić w obecnych czasach. Niech dalej Wielki Ojciec cię prowadzi.

Wioska Enyalie ,wieczór

Przewodnik czekał przy studni na głównym placu. Był to pospolity elf tropiciel, w skórzanej zbroi, uzbrojony jedynie w łuk, miecz i długi sztylet.
Spojrzał na elfkę z pewną rezerwą. Ocenił przydatność jej stroju do przeprawy przez leśne ostępy. I rzekł.- Gotowaś pani wyruszyć ?

Zniszczona wioska Gairwild

- Dzielna wojowniczka siedząca naprzeciw ciebie Mac'Baethcie nazywa się Shiatsi, to jest Urienna Herbu Czerwony Dąb z Kiranor, obok mnie natomiast siedzi Mordraghor z Minas-Irein, ja nazywam się, Akramed Magus - po przedstawieniu swoich towarzyszy Akramed przerwał na chwilę, aby rozpalić fajkę – Ścigamy pewną pięcioletnią dziewczynkę opętaną przez złego ducha potrafiącego animować zwłoki. Mamy zamiar uwolnić to dziecko od złej mocy. Może widziałeś niedawno to dziecko lub coś o nim słyszałeś?-
- Nie, nie widziałem...Ale nie trzymałem się utartych szlaków. W dzisiejszych czasach...to niebezpieczne.- rzekł Mac'Baeth.
-Mówiłeś, że byłeś najemnym magiem.- rzekła paladyni. - Po której stronie walczyłeś?
- Po najlepszej, tej która regularnie płaciła żołd.- odparł enigmatycznie gnomi mag, po czym dodał.- Ja nie wypytuję was o wasze tajemnice, więc i swoje chcę zachować dla siebie.
Akramed sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej buteleczkę z miksturą leczącą. Podszedł do Mac'Baetha i wyciągnął w jego kierunku rękę podając mu flakonik- Gdy siadałeś dało się zauważyć, że sprawiło ci to trochę bólu, nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale mam tutaj miksturę leczącą może ci się przyda, weź proszę.-
-Dziękuję chłopcze, jeśli zdarzy się okazja odpłacić za ten dar, możesz liczyć na mą pomoc.- odparł Mac'Baeth i wypił zawartość buteleczki.
-Znasz może sytuację na Północy?- pytał Mordragor.- Granscull ocalało?
-Nie wiem...Wiem, że górski łańcuch Imperium się przebudził, dosłownie. Krążyły plotki o żywych strumieniach lawy i bestiach zbudowanych z magmy które zaczęły nękać Fortece Imperium Młota. Nie wiem jaka jest sytuacja w poszczególnych twierdzach.- odparł gnom.
Akramed wrócił na miejsce i zwrócił się do VilgitzaVilgitz ,nie chciałem cię obrzucić ziemią, gdybym wiedział, że byłeś w środku na pewno bym tego nie zrobił, jeżeli nadarzy się okazja zapłacę u najlepszego płatnerza za twoje czyszczenie.
-Wreszcie ktoś mnie docenił mistrzu!- rzekł metalicznym głosem miecz.
- Nie przejmuj się pojękiwaniami Vilgitza Akramedzie, jest znacznie twardszy niż udaje. Zwykła szmatka z wodą wystarczy by go oczyścić.- dodał gnom.
- Chociaż szmatka z najczystszej njordzkiej wełny byłaby lepsza.- wtrącił Vilgitz.
Akramed pyknął kilka razy fajkę i zwrócił się do Mac'Baetha- Widać, że jesteś potężnym magiem Mac'Baethcie, dodając do tego twoją wiedzę na temat demonologii, sądzę, że twoja pomoc w naszej misji by się bardzo przydała, dlatego proszę cię abyś do nas dołączył i pomógł nam ocali opętane dziecko i pozbyć się nieumarłych, których stworzył zły duch. Mam nadzieję, że do nas przystaniesz.
Gnom przymknął oczy i pogładził dłonią po swej brodzie, jak to zwykle krasnoludy miały w zwyczaju.
- Czemu nie...I tak pewnie będzie mi po drodze. Mogę dla odmiany popracować charytatywnie.- rzekł po chwili zastanowienia.
-Późno już, czas odpocząć.- rzekła Urienna.- Shiatsi bierzesz pierwszą wartę, ja drugą, Akramed trzecią. Starcy niech wypoczną.Diablę tylko skinęła głową.

Zniszczona wioska Gairwild, początek trzeciej warty

Szarpnięcie za ramię zbudziło Akrameda...Zobaczył skupioną twarz Urienny, paladyni rzekła.- Twoja kolej magu...I niech cię twa wiara nie zwiedzie Akramedzie. Nie każdy ma dobrą naturę. A ten gnomi czarownik, jest niebezpieczny. Trzeba na niego uważać.
Akramed rozejrzał się dookoła...Poza kucającą nad nim Urienną ,wszyscy spali. Przed Mac'Baethem wbity był Vilgitz.

Phalenopsis, Dom Turama

-Najwyraźniej sami sobie poradzą beze mnie. Na cmentarzu nic nie znaleźli.... przynajmniej chwilowo-
po tych słowach Beriand rozgląda się dookoła- A macie tu coś do roboty?
Zanim krasnolud zdołał coś rzec, nieformalny lider drużyny zaczął wypowiedź.
- Mało ci było wrażeń na cmentarzu? - Aydenn odpowiedział nieco rozbawionym głosem czarodziejowi - Dobrze więc. Chodź, odprawimy małe egzorcyzmy. -
-Nie chodzi mi o wrażenia, tylko o jakieś zajęcie. Zresztą na tym cmentarzu to nic nie było...
-Przydałoby się zrobić posiłek na rano.- wtrącił Turam, wątpiąc jednak w kucharskie zdolności elfiego czarodzieja. I tak zrobienie śniadania spadnie na barki krasnoluda.
Elf ruszył do pokoju, gdzie nie daleki czas temu, mieli swoją małą schadzkę Rasgan z Mi Raazem. A za nim ostrożnie Turam.
- No, to było łatwe. -Mruknął pod nosem, zbliżając się do woluminu. Przykucnął nad upuszczoną na podsadzkę księgą. Ukrytą w rękawiczce z jeleniej skóry dłoń dotknął okładki, przejeżdżająca po jej powierzchni palcami.
- To ta? -
Zapytał trochę nie obecnym głosem Turama.
- Tak, ta sama. Wój mówił, ze jest zła... -
Inżynier mówił mocno niepewnym głosem.
- Dobrze więc. -
Odezwał się mocnym głosem, jakby właśnie postanowił coś wyjątkowo ważnego.
- Chodźcie obaj ze mną. -
Rzekł do pozostałej dwójki i skierował się do głównej sali. Tam podszedł do kominka i poprosił Turama, o jedną buteleczkę wody poświęcenie z jego zapasów. Turam wybrał buteleczkę i podał elfowi.
- Jak to szło... A tak... -
Elf ostrożnie wylał jej zawartość na odpowiednio podsycony wcześniej kominek, uważając przy tym, aby nie zagasić ognia. Pod wpływem wody, ogień wybuchnął w górę niebieskim płomieniem...to chyba dobry omen.
- Jeśli Rasgan ma iść z nami, to potrzebny nam jest w pełni władz umysłowych. Lub chociaż taki jak zwykle. Myślę więc, że mi wybaczysz mości Turamie. -
Stwierdził na koniec elf i po chwili, jakby z wahaniem wrzucił księgę w płomienie.
Turam wzruszył tylko ramionami i dodał.- A po co komu zła księga?
Aydenn patrzył jak płomień szybko ogarną księgę, która zamiast płonąc jak typowy wolumin rozgrzała się do czerwoności i kruszyła jak źle zahartowane żelazo.
Po chwili z księgi została kupka rozpalonych do czerwoności drobinek. A płomień zmienił barwę na zieloną.
Wtedy to Beriand spytał:
-O co w tym wszystkim chodziło? Co to za księga? I przede wszystkim- co było z Rasganem?
- Hmmmm...? -
Aydenn dopiero po chwili odpowiedział czarodziejowi, nieobecnym głosem, wpatrzony w efekt swoich poczynań.
- Aaa, księga. No cóż, sam przeczytaj. - rzekł podając list od życzliwego po czym dodał.- A co do wrażeń, to wiem, że wy młodzi lubicie nocne życie i takie tam schadzki na cmentarzach, ale ja jestem już stary. No, a przynajmniej czuje się stary. No, przynajmniej dzisiaj. -
Elf szybko pczytał list...Turam szepnął zaś do czytającego Berianda.- A nie wygląda na starego.
Potem Beriand rzekł:
-Możesz mi wierzyć że ja nie lubię nocnego życia, szczególnie cmentarzy. Mam złe wspomnienia związane z nekromantą. A chciałem pomóc tylko młodemu, przyda się nam druid. Wracasz do spania? Cóż.... ja może cos poczytam- tu zwrócił się do Turama- masz może tu jakieś ciekawe książki o historii lub magii? Spać mi się chwilowo nie chce, zresztą zaczekałbym na nich.
-To zależy, lubisz historię inżynierii lądowej, ksiązki o architekturze lub poradniki ogrodnicze? Mam też annały miejskie !- dodał krasnolud.
Głos najemnika znów przybrał wesoły ton, jak przy powitaniu młodego czarodzieja.
- No, a skoro mówisz, że z hulanek na cmentarzu nici, to cóż wracam to tego co mi przerwano. Zbije tylko okna deskami. -
Po tych słowach, wojownik spojrzał raz jeszcze, czy księga nie sprawia żadnych niespodzianek to udałby się na spoczynek. Oczywiście, gdyby nie to, że Turam znowu go zaczepił pytając.- A co z resztą?
- Resztą?- zdziwił się Aydenn.
- No, resztą. Złym kielichem i złą szkatułką. Był jeszcze zły klejnot, ale ktoś go ukradł. -dodał krasnolud.

Phalenopsis, Cmentarz w Dzielnicy Żebraczej

- Śnieg padał gdy szliśmy na cmentarz. Teraz już nie pada. A to oznacza, że trop musi być świeży. W innym wypadku zakryłby go właśnie śnieg. Czyli, jeżeli się pospieszymy to możemy jeszcze dopaść nasze ghule. Wydaje mi się to lepszym pomysłem niż rozkopywanie grobów i animowanie zwłok po to tylko aby obcinać im głowy. Wydaje mi się, że nie to jest celem Twojej inicjacji. Czyli zdaje się ruszamy w pościg, mam rację? - Mi Raaz pytanie kierował głównie do Ammana. Mi Raaz omiótł cmentarz wzrokiem. Dopiero po dłuższej chwili zauważył ślady o których mówił Eudaimonion.
- O panowie, są i ślady. Pora ruszać.
Rasgan tylko milcząco pokiwał głową, że zgadza się na wszystko co zaproponują towarzysze.
- No to ruszamy. Przecież nie będziemy tutaj tak stać i gapić się na te ślady.
Po tym słowach Amman ruszył w stronę śladów czterech istot, trzech ghuli i czwartego..jakby ludzkiego, acz nie do końca.
- Czas rozprawić się z wrogiem!- ryknął Yokura, nie wskrzeszając jednak dużego entuzjazmu w drużynie.
Jak na przywódcę, przyszły druid wykazał niewiele entuzjazmu. Czwórka przyszłych dzielnych pogromców ghuli ruszyła po śladach łatwych do wytropienia, w żółtym śniegu.
Nie tylko zbroja Mi Raaza powodowała, że byli widoczni. Także skrzypiący pod ich stopami śnieg czynił ich łatwo zauważalnymi. Poruszali się w milczeniu...Wyglądało, że tylko Mi Raaz i ork cieszyli się z nadciągającej bitwy. Zarówno Amman , jak i Rasgan byli dziwnie markotni.
Wkrótce cała trójka doszła do starego rozsypującego się budynku. Kamienica już swoje najlepsze lata miała za sobą. Ale drzwi wejściowe wyglądały na dość solidne. W oknie na parterze dwupiętrowego budynku, zaś paliło się światło.
Nagle Rasgan upadł na ziemię i zaczął tarzać się po śniegu, wijąc się z bólu...Jego głowę bowiem wypełnił rozpaczliwy wrzask księgi. PANIE JA SIĘ PALĘ, TO TAK BOLI! PANIE , JAK MOGŁEŚ DO TEGO DOPUŚCIĆ?! TO JUŻ KOLEJNY RAZ, GDY KTOS Z KIM SIĘ ZWIĄZAŁEŚ, GINIE PRZEZ CIEBIE. PANIE, JA PŁONĘ! TO TAK BOLI! PANIE, RATUJ! UMIER...Ale tego słyszeć inni nie mogli...Wydzieli jedynie wijąca się w śniegu sylwetkę Rasgana. Dopiero po chwil głos księgi huczący w głowie elfa umilkł, jak się miało okazać, na zawsze.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-12-2007 o 21:05.
abishai jest offline  
Stary 15-12-2007, 01:19   #514
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Resztą?- zdziwił się Aydenn.
- No, resztą. Złym kielichem i złą szkatułką. Był jeszcze zły klejnot, ale ktoś go ukradł. - dodał krasnolud. Elf zastanowił sie chwile nad odpowiedzią, po czym rzekł
- Cóż, jeśli dobrze zrozumiałem, to stanowią one swego rodzaju zabezpieczenia przed kradzieżą. No, a przynajmniej przykrą niespodziankę dla złodzieja. Myślę, że ten kto ukradł klejnot, raczej nie skończył zbyt szczęśliwie, jeśli to cię pocieszy. Na twoim miejscu, jeśli nie są zbyt ciężkie zabrał bym je ze sobą i umieścił w pobliżu najcenniejszych z punktu widzenia ewentualnych rabusiów przedmiotów. Co prawda świat się kończy, ale oni niestety nie robią sobie z tego powodu wolnego od pracy. Mogą sie też przydać w innym celu. Jest wielu łatwowiernych głupców, pragnących potęgi za wszelką cenę, którzy z łatwością wpadną w ich sidła. -
Aydenn zamilkł nagle, jakby zastanawiając sie nad tym co właśnie powiedział. Mroki kaptura skryły uśmiech jaki pojawiał się na twarzy najemnika.
- A my będziemy mogli to w odpowiedni sposób wykorzystać. -
 
malahaj jest offline  
Stary 15-12-2007, 01:44   #515
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~Pięknie. Zwariował.~~ Mi Raaz zakrył prawą dłonią oczy i przeklął cicho pod nosem i pomachał głową w geście z którego można było wyczytać jego myśli: ~~Nie, to się nie dzieje naprawdę~~ Szybko podszedł do wijącego się z bólu Rasgana, przyklęknął przy nim Przycisnął mu swoją dłoń do ust na tyle silnie, że ten nie tylko nie mógł krzyczeć, ale nawet oddychać przez usta, po czym szeptem dodał:
- Ciii, na bogów, pewnie już wiedzą, że tu jesteśmy, więc może nie pogarszaj naszej sytuacji. Nie krzycz, nie szarp się nagle. I w ogóle zachowuj się jak na profesionalistę przystało. -
Dopiero po chwili kapłan zorientował się, że znajduje się w pozycji w której mógłby z łatwością skręcić kark elfowi. Gdy ten przestał się szarpać w konwulsjach Mi Raaz rozluźnił chwyt. A zaraz po tym puścił Rasgana. Spojrzał za siebie obserwując reakcje towarzyszy. Bał się, że zachowanie Elfa wzbudzi nieufność Yokury. Wyprostował się i wyciągnął dłoń, żeby pomóc wstać Rasganowi.

Kapłan podszedł bliżej Ammana i Yokury. Ściszonym głosem powiedział:
- Moja propozycja jest następująca: Rasgan i Yokura wbiegają i robą hałas. Może coś zabiją przy okazji. Ja w tym czasie wymodlę łaskę mego pana tak, żeby Amman stał się jego czempionem. I natychmiast po rzuceniu czaru wchodzimy my. Najpierw zabijamy, później zadajemy pytania. - Na odsłoniętej od jakiegoś czasu twarzy kapłana wykwitł uśmiech na myśl o nadchodzącej bitwie. Po czym dodał:
- Jeżeli ktoś ma inne propozycje, to chętnie posłucham.
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 15-12-2007, 14:32   #516
 
Beriand's Avatar
 
Reputacja: 1 Beriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemuBeriand to imię znane każdemu
-Może i nie wygląda...- odszeptał elf Turamowi.
Potem gdy dowiedział się, jakie księgi ma tutaj krasnolud rzekł:
-Annały miejskie mogą być. A co do tych złych przedmiotów... wolałbym zostawić innym decyzje, ale nie wiesz o nich nic więcej? Tylko tyle że są złe? A jeśli już je bierzemy, to dobrze schowajmy. Lepiej żeby nie widział ich ani Mi Raaz, ani Rasgan...
Potem zamyślił się.
 
Beriand jest offline  
Stary 17-12-2007, 19:36   #517
 
Achmed's Avatar
 
Reputacja: 1 Achmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znanyAchmed nie jest za bardzo znany
Akramed rozejrzał się dookoła...Poza kucającą nad nim Urienną,wszyscy spali. Przed Mac'Baethem wbity był Vilgitz.

- Idź spać Urienno.

Akramed przetarł twarz ręką i ziewnął. Aby nie zbudzić śpiących, najciszej jak to tylko było możliwe wstał. Nie był przyzwyczajony do trzymania wart. Zawsze, gdy miał do wykonania jakieś zadanie, wymagające postojów na terenie wroga, bezpieczeństwa w trakcie odpoczynku pilnowali wojownicy z jego komandorii.~ Może rzucę czar ~pomyślał, jednak w porę się opamiętał ~ i dzięki dzikiej magii spalę wszystko dokoła ~.Porzucając pomysł rzucenia czaru Akramed odszukał miejsce, które jak mu się wydawało będzie najlepiej nadawać się na obserwacje najbliższej okolicy. Gdy stał w ciemnościach i bacznie obserwował czy nie zbliża się jakieś niebezpieczeństwo, przypomniały mu się słowa Urienny ~I niech cię twa wiara nie zwiedzie Akramedzie. Nie każdy ma dobrą naturę. A ten gnomi czarownik jest niebezpieczny. Trzeba na niego uważać~. ~Paladyni może mieć rację, może zbyt pochopnie poprosiłem Mac'Baetha o pomoc. W końcu nic o nim nie wiem, poza tym, że jest najemnym magiem i studiował demonologię~ w trakcie rozmyślań zaburczało Akramedowi w brzuchu ~ rano musze znaleźć jakiś kociołek i zobaczyć czy moja łyżka działa~. Czarodziej przestał rozmyślać, złapał mocniej laskę i skupił całą swoją uwagę na pilnowaniu czy nie dzieje się nic złego.
 
Achmed jest offline  
Stary 18-12-2007, 21:53   #518
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Elf padł na ziemie zupełnie nie znając przyczyny tego stanu. Dopiero po kilku chwilach zrozumiał co się z nim dzieje, ból jednak był nie do opanowania. Pokonując nadlódzkie zdolności elfa, ból powoli opanowywał jego umysł skutecznie przeciwdziałając jakimkolwiek zamiarom szlachcica. Rasgan całkowicie stracił panowanie nad swoim ciałem, o ile nie nad umysłem, gdyż właśnie w chwili gdy ciało walało się w śniegu, w jego umyśle rozchodził się głos księgi. Krzyczała coś o umieraniu, lecz elf zwrócił uwagę tylko na jedno zdanie:
TO JUŻ KOLEJNY RAZ, GDY KTOS Z KIM SIĘ ZWIĄZAŁEŚ, GINIE PRZEZ CIEBIE.
Myśli przelatywały jedna za drugą, ból był nie do zniesienia, lecz elf wciąż i wciąż słyszał w swej głowie słowa księgi. Mimowolnie sięgnął pamięcią do czasów, gdy nie był tym kim jest. Przypomniał sobie czasy gdy był jeszcze zwykłym elfem, gdy nie był Wygnańcem.
- Czy to możliwe, że moja ukochana zginęła z mojego powodu? Czy to moja wina? – raz zasiane ziarno zwątpienia teraz zaczynało kiełkować. Rasgan zastanawiał się nad słowami księgi. Z perspektywy czasu nie mógł ocenić wydarzeń z tamtej nocy. Nie mógł absolutnie nic zmienić w swoim zdaniu na temat postępowania jego rodu i dobrze wiedział, że ta katastrofa była nieunikniona. Problem jednak leżał gdzie indziej, lecz opanowany rządzą zemsty elf nie potrafił tego zrozumieć. Dla niego istniała tylko zemsta na bogach za wygnanie, za tęsknotę oraz za utratę ukochanej. Teraz, gdy minęły dziesiątki lat od tamtej pamiętnej nocy pragnienia elfa nie zmieniły się, lecz tylko osłabły. On wciąż pragnął tego, czego chciał od zawsze – rzucić wyzwanie bogom i pokazać im, że jest lepszy niż go oceniają. Lecz ból nie mijał.
Kolejne spazmy ciała, śnieg oklejający twarz, błoto i woda wdzierające się pod tunikę i broń dotkliwie uwierająca w bok. Każda dawka bólu przybliżała elfa tylko do jednego, do wspomnienia Aeris. Każdy palący nerw szkicował kolejną linię na obrazie jej wspomnienia. Elf widział piękne kruczoczarne włosy otulające go gdy spali razem pod gwiazdami. Wspominał brązowe oczy, patrzące na świat z taką miłością. Jakże on chciałby być dobry jak Aeris. Będzie, będzie tak samo dobry, tylko najpierw musi zniszczyć bogów. Kolejny spazm, kolejne wspomnienie. Tym razem perfumy, słodkie i nieuchwytne jak duszki leśne, lecz coś wciąż burzyło ich zapach.
Elf powoli otwierał oczy. Ktoś do niego mówił, czegoś chciał. Nie, nie… to z pewnością Aeris, jego ukochana budzi go ze snu. Musiał iść na nauki, musiał się udać do swych nauczycieli.
- Ciii, na bogów, pewnie już wiedzą, że tu jesteśmy, więc może nie pogarszaj naszej sytuacji. Nie krzycz, nie szarp się nagle. I w ogóle zachowuj się jak na profesionalistę przystało.
- Na śmierdzących bogów, co się dzieje?
– zapytał półprzytomny elf.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline  
Stary 22-12-2007, 15:55   #519
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Amman w rzeczywistości był wręcz szczęśliwy, że w najbliższym czasie zostanie druidem, lecz ponury klimat wszystkich cmentarzy na świecie nie pozwalał mu na okazywanie tej radości. Zawsze na tego typu miejscach przypominał sobie, że w końcu każdy kiedyś umrze i skończy jako wypełnieniem trumny przykrytej nagrobkiem.

Kiedy doszli do walącego się budynku, Rasgan zaczął tarzać się po ziemi. Z jego twarzy wyczytać było można, że doznaje okropnego bólu - tylko od kogo? Amman rozejrzał się wokół szukając napastnika, lecz nikogo takiego nie znalazł.
~~Czy o takim dziwnym zachowaniu mówił Rasgan? ~~ pomyślał młody elf patrząc, jak Mi Raaz podbiega do tarzającego się w błocie i śniegu Rasgana i uspokaja go. Druid podbiegł do wojownika zaraz za nim, lecz dotarł do nich, gdy już Rasgan wstawał.
- Nic ci nie jest? - zapytał elfa otrzepując go z brudu.

- Moja propozycja jest następująca: (...)Najpierw zabijamy, później zadajemy pytania.
- Mi to pasuje...
Lecz z tonu jego głosu można było wyczytać coś zupełnie innego. Zgodził się na to tylko i wyłącznie z jednego powodu - nie miał lepszego planu, a ten wydawał się w pewnym sensie bezpieczny. W pewnym sensie. Młody druid bał się, co z nim sie stanie, gdy zostanie "czempionem" boga takiego strasznie wyglądającego człowieka jakim był Mi Raaz. I czy będzie mógł z powrotem do tej postaci, jaką jest teraz?
- A jesteś pewny swojej modlitwy? - zapytał ze strachem nienaturalnie wręcz uśmiechającego kapłana.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 24-12-2007, 01:04   #520
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- Mój pan jeszcze mnie nie zawiódł. ale jeżeli nie czujecie się ze mną pewnie to daj mi chociaż pobłogosławić swój kostur. - Kapłan chyba jeszcze nigdy nie zachowywał się tak przyjaźnie w obecności zebranych. O ile ktoś taki jak Mi Raaz w ogóle zachowywał się przyjaźnie.
- Uważam, że to ty powinieneś podjąć decyzję. Ja jestem tylko kimś, kto zastępuje twojego nauczyciela w czasie inicjacji. Wiedz, że mój pan nie zostawia swoich wyznawców bez pomocy, tak jak to zrobił krąg druidów. - Mi Raaz nie na darmo szkolił się przez kilka lat w sztuce retoryki. Wiedział dokładnie jak akcentować poszczególne wyrazy. Chciał za wszelką cenę wzbudzić nieufność w młodym Ammanie. Nieufność wymierzoną w druidów.
- Nawet w procesie inicjacji uczestniczy jednocześnie pięciu naszych kleryków. ~~Tylko nie wypytuj o szczegóły chłopcze, bo za młody jesteś~~ Zatem proszę, chcesz, żebym się po prostu za nas pomodlił, a może chcesz aby twój kostur stał się zabójcą ghuli?
 

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 02-01-2008 o 16:54.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172