|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-05-2007, 23:46 | #11 |
Reputacja: 1 | "Walczmy razem i znajmy się"... Matko, czy wszystkie chodzące konstrukty do zabijania i picia piwa muszą rzucać tak bezdennie głupimi tekstami? Poza tym wybrał intrygujący moment na pogawędkę... Czy tylko ja widzę ironię tej sytuacji? Rozmyślając z surowym wyrazem twarzy Elethrian rozejrzał się po sali. Co my tu mamy... Dziką półelfkę z imponującym pupilkiem zdecydowaną bronić tego... starca. Dwóch krasnoludów prowadzących swobodną pogawędkę tuż przed bitwą z istotami które właśnie wysadziły główną bramę tego przybytku... Gnoma który jako jedyny pomyślał o zajęciu dobrej pozycji zapewniającej osłonę przed atakami... Reszta sparaliżowana strachem... Bogowie, jeśli dane jest mi umrzeć, to przynajmniej nie w tym towarzystwie. Człowiek podszedł szybko do jednego z pozostałych stołów, przyklęknął szukając choć częściowej osłony, po czym powrócił do wpatrywania się w drzwi. |
21-05-2007, 07:44 | #12 |
Reputacja: 1 | Rose siedziała przy stoliku i co jakiś czas spoglądała na kupców. Już miała do jakiegoś zagadać, lecz usłyszała huk. Spoglądnęła w stronę okna, nic nie było widać, choć musiało to być coś okropnego, skoro nawet krasnoludy sie tego bały. Dziewczyna szybko wstała od stolika i po ciuchu ulotniła się na poddasze karczmy, gdzie znajdowały sie pokoje gościnne, skąd mogła chyba bezpiecznie obserwować przebieg sytuacji. Ostatnio edytowane przez Mroczusia : 22-05-2007 o 17:50. |
21-05-2007, 10:43 | #13 |
Reputacja: 1 | Mamy też gadającego głupoty człeczynę! - Warknął krasnolud w stronę mężczyzny - Jeśli nie chcesz pomóc to zajmij się przynajmniej elfką - Varulv począł nasłuchiwać odgłosów z zewnątrz budynku
__________________ Ain't Got No Cash Ain't Got No Style, Ladies Vomit When I Smile, But I Don't Worry, I'm Happy! |
21-05-2007, 13:48 | #14 |
Reputacja: 1 | -Eberk, ten oto wielki wojownik zwie się Rurik. Krasnolud zdenerwował się słowami człowieka. Ignorant. Nie dość, że zaraz albo my go zabijemy albo tamci, on jeszcze kąśliwe uwagi w naszą stronę śle. I niby my tego nie słyszymy. Gdyby nie powaga sytuacji, Eberk z chęcią rozpłatałby jegomościa. Teraz jednak czekał w pozycji gotowej do zadania śmiertelnego ciosu.
__________________ "Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi Będą umierać powoli Tak znacznie bardziej boli Więc zastanów się co wolisz" |
21-05-2007, 14:07 | #15 |
Reputacja: 1 | Luinehilien Pół-elfka stała cały czas przerażona, ale (jak jej się wydawało) gotowa do obrony. Nigdy jeszcze nie była w takiej sytuacji. Jedyne walki jakie staczała, to były nauki walki sejmitarem. Gdyby się uspokoiła, zapewne próbowałaby przez okno dojrzeć osoby zbliżające się, lub przynajmniej przygotowałaby się do rzucenia jakiegokolwiek czaru. Jednak była tak sparaliżowana strachem, że nie potrafiła trzeźwo myśleć. Spojrzała na wilczycę. Ta była najeżona - wyczuwała napięcie obecne w sali. Luinehilien próbowała usłyszeć cokolwiek poza gadaniem paru osób na sali. Coś, co pomogło by jej przynajmniej określić kim będą napastnicy. Ostatnio edytowane przez Odyseja : 21-05-2007 o 19:53. |
21-05-2007, 20:23 | #16 |
Reputacja: 0 | ...czarnowlosa kobieta wymknela sie zwinnie z glownej sali zaraz za ostatnim uciekajacym z przerazenia kupcem i udala sie pietro wyzej ku komnatom sypialnym... ...siedzacy w rogu starzec zdawal sie nie zdawac sprawy z zaistnialej sytuacji... ...rozczochrany krasnolud skonczyl mamrotac dziwne i niezrozumiale dla wszystkich slowa po ktorych jego mlot zajasnial bialo-zoltym swiatlem... ...karczmarz z mina grymasu siegnal pod szynkwas i wyciagnal spod niego wspanialej roboty rusznice kierujac sie ostroznie do uchylonego okna... ...po chwili dalo sie slyszec odglosy prowadzonej walki na placu pod oberza... -straznicy jescze zyja!! - wykrzyknal wlasciciel przyklekajac przy oknie i miezac do najblizej znajdujacej sie postaci... -nie mozemy pozwolic im dostac sie do srodka!! - wykrzyknal po chwili pociagajac za spust. W komnacie rozlegl sie gromki huk a w powietrze uniosl sie zapach prochu... Karczmarz nie chybil! Kula trafila zakapturzona postac prosto w piers... Lecz co!!!??? Kula przebila sie na wylot a tajemnicza postac nie wydajac zadnego odglosu i wydajac sie nawet nie poruszona tym co przedchwila ja trafilo poczela biec w strone wejscia do oberzy... Jej sladem ruszyly dwie kolejne istoty nie zajete walka z ledwo ocalalym straznikiem... ...kazdy z na tyle odwaznych ktorzy potrafili zebrac sie w garsc i wyjrzec przez otwarte okno zaowazyl jak dosc rosly straznik zamachnal sie posadnie swoim dlugim mieczem starajac sie celnac wroga w okolice szyi. Zakapturzona postac jednak okazala sie na tyle zwinna iz postapila krok do przodu lapiac dlonia za zmierzajace w jej kierunku ostrze... Twarz kazdego kto widzial ta sytuacje oblal grymas zdziwienia i zarazem strachu. Jak to mozliwe!!?? To cos powstrzymalo wlasna dlonia sile miecza... Straznik spojrzal z niedowierzaniem. Instynkt gwaltownie podpowiedzial mu aby wykonal kolejny cios lecz nie mogl on uwolnic swojej broni z uscisku przeciwnika... W jednej chwili tajemnicza postac wyciagnela spod plaszcza krotki miecz i precyzyjnie pchnela straznika w podbrzusze... Miecz przeszedl na druga strone... ...w tej samej chwili dalo sie slyszec kroki zmierzajace schodami ku gorze... - Na Mlot Moradina!!! - wykrzyknal kudlaty krasnolud i przeskoczyl zwinnie przez komnate stajac naprzeciwko drzwi wejsciowych... ...lecz kroki minely glowna komnate kierujac sie ku gorze... ...Rose obserwowala wszystko z okna jednego z wolnych pokoi goscinnych. W pewnej chwili doszedl ja odglos krokow niosacy sie z klatki schodowej. W jednej chwili zwrocila ona swoj wzrok w strone nadchodzacych osob. Do przedpokoju wskoczyly dwie zakapturzone postacie z pozoru budowa ciala wygladajace na szczuplych ludzi odzianych w dlugi, szary, workowaty plaszcz przewiazany przez pas sznurem, a glowe calkowicie skrywal kaptor...
__________________ In The Darkness Of Futures Past The Magician Longs To See One Chants Out Between Two Worlds Fire, Walk With Me |
21-05-2007, 20:47 | #17 |
Reputacja: 1 | Trochę prawdy spowodowało tyle zamieszania... No dobrze, wygląda na to że mam tą niewątpliwą "przyjemność" współpracować z nimi, więc komentarze powinienem zatrzymać dla siebie. Krasnolud sprawił że młot zajaśniał Hmm, magia. Objawiona na ile mogę stwierdzić bez dokładniejszej ekspertyzy. Może nasze szanse nie wyglądają tak źle jak myślałem... W tym momencie karczmarz wyjął rusznicę. Na bogów, taka broń tutaj? Muszę przyznać, karczmarz wzbudził mój szacunek. Ciekawe tylko, czy używa jej za pozwoleniem wyznawców Gonda, czy... Karczmarz oddał strzał. Uhh, co za huk. Przypomina mi się sala wykładowcza... Chwila, czemu on jest przerażony? Spudłował czy coś? No cóż, wygląda na to że zaraz się dowiemy Strażnik krzyczy Dłonią powstrzymało siłę miecza? No więc albo oni postradali zmysły w walce, albo ja chcąc pozostać tutaj. Ta czarnowłosa mogła jednak mieć trochę racji ewakuując się... Cholera, jeden magiczny pocisk i moje życie będzie w krasnoludzkich rękach... Na to nie mogę pozwolić. Tylko gdzie ja zostawiłem moją kuszę... tak, powinna być w torbie. W tym momencie mężczyzna w czerwieni podniósł się lekko, po czym ruszył biegiem w stronę swojego pozostawionego ekwipunku, chwycił kuszę oraz tyle bełtów ile udało się zebrać jednym ruchem ręki, po czym zbliżył się do pozycji gnoma załadowując ją, po czym odkładając przed sobą aby łatwo było ją ponownie chwycić. |
21-05-2007, 22:05 | #18 |
Reputacja: 1 | Całą akcje gnom oglądał z niedowieżaniem ... Czy tylko on pomyślał o przygotowaniu?? Wszyscy którzy pozostali na dole i objawiali jakikolwiek heroizm chodzili bez sensu albo stali w miejscu... To smutne... W pierwszej chwili Zook myślał o podjęciu walki na zewnątrz , ale kiedy zobaczył jak kula z rusznicy (fajna rzecz) przelatuje na wylot zakapturzonej istoty jego zapał osłabł... Widząc jak postaci wpadły do izby ,a potem nie patrząc na zgromadzenie wbiegły (?? może wleciały) na górne piętra gnom otworzył usta ze zdziwienia , a dopiero potem powitał kompana zza barykady. -Witaj nieznajomy, jestem Zook, jak Cie zwą?? -Ciekawe kto to?? - dodał, mówiąc szeptem do noża... Gnom czekał na odpowiedź (od nieznajomego) i rozwój wydażeń... |
21-05-2007, 22:26 | #19 |
Reputacja: 1 | Teraz ten... Planuje urządzać sobie miłą pogawędkę tuż po tym jak okazało się że miecze strażników nie są w stanie zranić naszych przeciwników. -Elethrian Tak, biorąc pod uwagę możliwe wyniki tego starcia sądzę, że jest zbyt duże prawdopodobieństwo przegranej aby odmówić choć tak krótkiej odpowiedzi. |
22-05-2007, 18:00 | #20 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna spojrzała na obu mężczyzn, wola nie wdawać się z nimi w bójkę. Szybko wskoczyła na parapet okiennicy. Była przygotowana do skoku w razie gdyby potencjalni napastnicy nie wycofali się. Serce jej okropnie dudniło, niestety widok brukowanego chodnika na którym parę brytanów zabija ludzi jak muchy nie był za przyjemny. Czarnymi oczami spojrzała na ludzi. Nagle w jej głowie zaświtał pomysł. Był on szaleńczy i praktycznie nie mógł on się udać, lecz lepsze było to niż rozciapciać się o posadzkę. Zmieniła ona przede wszystkim swoją postawę, usiadła na otwartej ramie okna i podtrzymała się rękami. - Cóż ode mnie chcecie mili panowie? - Zapytała i odgarnęła włosy.Teraz jej fale mózgowe przekazywały tylko wiadomość że ci mężczyźni mogą być bogaci. Na szczęście nie traciła ona koncentracji, była w każdej chwili przygotowana do wyskoczenia przez okno, a raczej upozorowania tego, gdyż odpowiednio wcześniej zauważyła rynnę biegnącą koło okna. Pomóc mógł jej w tym dym i krzyk unoszący się nad placykiem. Zdenerwowana czekała na odpowiedź. |