|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-07-2007, 15:49 | #101 |
Reputacja: 1 | Carthan patrzył to na Ercekiona to na mężczyznę, który właśnie wybudzał się ze snu. Bredził coś o otrutej żonie i prosił o pomoc. -Dobra robota Paladynie-rzekł z niesmakiem. -Dałeś mi kolejne zadanie. Dziękuję za wspaniałomyślność-powiedział sarkastycznie, a następnie zwrócił się do "chorego". -Powiedz gdzie dokładnie jest ten domek. Jest jakiś charakterystyczny punkt okolicy i jak mamy niby przeprawić się przez tą przeklętą rzekę?-zapytał zbliżając się do mężczyzny na tyle, by tamten widział swojego rozmówcę, lecz nie aż tak blisko, by czuł emanujący od Lisza chłód. -Powiedz przy okazji kto otruł, jak wyglądał co mówił lub mówili szantarzyści-poprosił cierpliwie, a po chwili dodał cicho: -Zajmę się nim, a przy okazji napełnię Laskę Salvadora-był na tyle daleko, że Paladynowi lub "pacjentowi" ciężko było cokolwiek usłyszeć, jeżeli było to możliwe. |
05-07-2007, 17:43 | #102 |
Reputacja: 1 | Ercekion krotko strescil slowa mezczyzny tak by elfka wiedziala o co chodzi. Musimy przedostac sie na druga strone rzeki. O ile dobrze pamietam byla tu jakas lodz. Pytanie tylko czy ktos potrafi sie nia poslugiwac?Po chwili namyslu palladyn dodal Dobrze by bylo gdyby ktos zostal z nim. Wracie gdyby to na co ma on czekac sie pojawilo. Moze ty Draco. Jestem pewien ze poradzisz sobie sam z kazdym problemem ktory moze sie tu przytrafic. |
05-07-2007, 18:04 | #103 |
Reputacja: 1 | -Myślę, że przedostanie się na drugi brzeg nie sprawi problemu. Salvador mógłby jakimś potężnym zaklęciem popchnąć łódź na drugą stronę. A jeśli nie, to wykorzystamy siłę naszych mięśni. Nie widzę jednak tej łódki. Trzeba będzie chyba zapytać jeszcze raz przewoźnika, o ile oczywiście jeszcze będzie w stanie myśleć i coś nam powiedzieć. |
07-07-2007, 11:04 | #104 |
Reputacja: 1 | Salvador przyglądał się otrutemu mężczyźnie z niejakim zaciekawieniem, a słysząc Aramila, rzekł: -Może mógłbym przenieść wszystkich przez rzekę bez łodzi, ale tego czaru użyję jak nie będzie innego wyjścia-rzekł tak, by wszyscy go słyszeli. -Jednakże nie mogę zagwarantować, że zaklęcie się uda-powiedział, po czym dodał cicho: -Tak jak z pozostałymi zaklęciami-skrzywił się z niesmakiem, bedąc wdzięcznym, że kaptur zasłania jego twarz. |
07-07-2007, 20:29 | #105 |
Reputacja: 1 | Gnom dalej opukiwał drewniane deski. Gdy usłyszał pytanie Sariel spojrzał na nią. - Jeżeli nie będzie łodzi, możemy oderwać deski ze ścian, uczepić się ich i wiosłować rękami. Dlatego też opukuje deski aby dowiedzieć się która będzie się do tego nadawała. - uśmiechnął się krzywo. Spojrzał zniechęcony na deski i powiedział - Albo lepiej przejde się po okolicy może znajdę łódź.
__________________ Ogień trawi mnie, Spala każdym dniem, Rośnie we mnie gniew, Ogień! Ogień! Spala mnie Stracony czas dzieciństwa, We łzach umkną mi, Wszystko płonie w głowie mej, Płomień, płomień.. Palę się |
07-07-2007, 20:52 | #106 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Sariel spojzala w niebo z mina wyrazajaca nieme blaganie o litosc i duza doze cierpliwosci. - Drogi Bigo, przyjacielu. Rozumiem, ze twoj dobytek, "wierzchowiec" i krolik nic dla ciebie nie znacza lecz ja niestety do moich rzeczy czuje pewne przywiazanie i nie chcialabym ich zostawiac po tej stronie rzeki dla jakis opryszkow. Zas co do odrywania desek, uczepiania sie ich i wioslowania dlonmi to niestety moje zeby sa jednak na takie przedsiewziecie za slabe i obawiam sie ze moga nie wytrzymac. Nie chcialabym was az tak szybko opuszczac szczegolnie ze tak jakos kocham jeszcze swoje zycie. Odwrociwszy sie do reszty obecnych w chacie rzekla rowniez nie kryjac lekkiego zirytowana. - Po jakie licho wy lodzi szukacie jak prom w najlepsze stoi przy brzegu?!
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |
07-07-2007, 21:08 | #107 |
Reputacja: 1 | Toc przecie mowilem iz wydawalo mi sie ze widzialem jakas lodz na brzegu. Proponuje bysmy nie zwlekali i ruszyli. Musze jednak prosic kogos o zostanie z tym mezczyzna. Dobrze by bylo gdyby byl to Draco, jako iz jest on wystarczajaco potezny by poradzic sobie z wiekszoscia tego co moze zagrozic owemu biedakowi. A po drugiej stronie rzeki moga nas czekac wieksze niebezpieczenstwa wiec wolal bym nie zmniejszac liczebnosci druzyny o wiecej niz jedna osobe. Mowiac do Ercekion uniosl sie z ziemi i spojrzal badawczo na towarzyszy, szukajac w ich wzroku zgody lub sprzeciwu. |
07-07-2007, 22:04 | #108 |
Reputacja: 1 | Draco wszedl do chatki. Rozejrzal sie po zebranych i rzekl: - Nie czas nam stac i opukiwac sciany. Zbierajmy sie na drugi brzeg. Prom odplywa na moment- Po ostatnim zdaniu usmiechnal sie delikatnie.- Mam w kopalni podobne mechanizmy. Jestem pewien ze przy pewnym szczesciu nawet brazowy kroliczek Bigo przewiezie nas i nasz dobytek na druga strone. Zebraliscie swoje rzeczy i przygotowani do dalszej wedrowki poprowadziliscie, parskajace nerwowo wierzchowce na platforme promu. Byla to calkiem spora platforma zbudowana z drewna. Prostokatna, po obu stronach dobudowane byly slupki drewniane do ktorych przymocowana byla lina calowej grubosci, stanowiaca swojego rodzaju barierke. Draco odcumowal platforme po czym stanal przy kolowrocie mechanizmu. Zakrecil i cala platforma lekko i powoli odbila od pomostu. Poczuliscie bryze od rzeki. Niosla ze soba zapach lata i swiezosci. Cichy plusk wody o burty promu niosl ukojenie. Dotarliscie mniej wiecej do polowy drogi i kazdy kto mial okazje spojrzec, mogl dostrzec dno tej krystalicznie czystej rzeki, mniej wiecej cztery metry nizej. Cicha, czysta i dajaca zycie a jednoczesnie potezna i wielka. Dotarliscie na drugi brzeg w stosunkowo krotkim czasie. Po przycumowaniu promu do pomostu zebraliscie sie w grupe i ruszyliscie dalej. Od brzegu rzeki trakt prowadzil w strone pobliskiego lasu, wznoszacego sie na skarpie. Nie trzeba bylo wiele i juz cala druzyna pograzyla sie w cieniu sosen i swierkow. Poczuliscie jak po lesie szaleje sobie w najlepsze wietrzyk, niosac ochlode w ten goracy letni dzien i zapach iglastego lasu. Doprawdy mile tereny. W pewnym momencie dotarliscie do rozstajow. W prawo wiodl glowny szlak, w lewo prowadzila wezsza sciezka. Na wasze szczescie pomiedzy rozstajami jakas rezolutna dusza wbila palik a na nim umiescila dwie tabliczki. Jedna, ta w prawo oznajmiala "Rikiki, stolica imperium" (dziwna megalomania u wiesniakow), druga zas znajmila "Dennis, przewoznik". Nie zastanawiajac sie dlugo zbiliscie sie po dwie persony w rzedzie i ruszyliscie przez las w strone chaty przewoznika. Po krotkiej wedrowce nagle jedno z drzew, z jekiem i strzelaniem pekanych wlokien przewrocilo sie na ziemie tuz przed wami. Z szybkoscia blyskawicy z kazdej strony, z lasu wyskoczyly ku wam scavengersi. Dzierzac krotkie mieczyki i niewielkie oszczepy jaszczurki, nie zostawiajac wam wiele czasu na myslenie rzucily sie, z dzikimi sykami, do ataku. Wasza kolumne otwieral lisz z Draco i oni tez zmuszeni byli reagowac najszybciej. Niemniej jednak nie tylko oni znalezli sie w klopotach jako, iz zewszad zdawalo by sie wyskakiwaly male zwinne stworki. - Dopomoz, tnij- Syknal Draco. Jedynie lisz mogl slyszec te slowa, kierowane do poteznego tasaka, ktory Draco dobyl z niesamowita szybkoscia. Elf o bialych wlosach zeskoczyl nastepnie z konia a jego rumak prawie w tym samym momencie polozyl sie na sciezce. Hmm.. Dobrze szkolony, bojowy rumak zawsze w cenie. Draco przyjal garde skupiajac kazdy swoj zmysl na niesamowicie zwinnych jaszczorkach. |
07-07-2007, 22:41 | #109 |
Reputacja: 1 | Aramil szybkim ruchem dobył miecza. Nie zsiadał nawet z konia. Ruszył ku scavengersom z podniesionym mieczem, którego ostrze błyskało w słońcu. -Pomóż mi teraz, Corellonie - zawołał do swojego opiekuna, i starał się ciąć najbliższego scavengersa, a potem, jeśli pierwszy atak by się powiódł, chciał uderzyć w głowę jego sąsiadowi, obezwładniając obydwu. |
07-07-2007, 23:22 | #110 |
Reputacja: 1 | Palladyn rowniez pozostal na wierzchowcu. Spial konia i ruszyl na najblizej stojaca grupe wrogow Ku Chwale Swiatlosci !Wykrzyknal i najechal rumakiem ( a jest to poteznej budowy kon bitewny ) w scavangersow, starajac sie stratowac jak najwieksza liczbe malych jaszczuroludzi i tnac mieczem w kazdego przeciwnika ktory unikna smiercioniosnych kopyt. Po kiego czorta puszczac maga przodem- zastanawial sie w trakcie rzezi,- zero strategi. Ostatnio edytowane przez Ercekion : 07-07-2007 o 23:34. |