Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2007, 20:22   #11
 
Legion's Avatar
 
Reputacja: 1 Legion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znany
"- Główna rozgrywka jeszcze się nie zaczęła i ci już się kłócą." - myślał czart przyglądając się swoim pożal się się boże sojusznikom. Znając życie gdyby nie brak magi w tym miejscu spotkanie już dawno temu zakończyłoby się śmiercią wszystkich spiskowców. Piekielnego ten scenariusz nie przerażał. Doskonale wiedział że tu i teraz jest w stanie pokonać ich wszystkich. Przez sekundę w umyśle Xar'nasha ciążyło pytanie
"- Jak Mefistofeles by go wynagrodził... i czy darowałby mu życie". Szybkim ruchem głowy odpędził od siebie tę myśl. Zbyt wiele do stracenia, dużo za mało do zyskania.

Poza tym baranina była wyśmienita. W zasadzie tylko pojawienie się Mephistian spowolniło żołądek diabła. Na szczęście wino szybko uspokoiło nerwy piekielnego i ten mógł dalej zająć się jedzeniem, przysłuchując się jednocześnie jałowej dyskusji.

- Hmm... Słyszałem też pogłoski o jego związku z Fierną, Xar’nashu... Lepiej byłoby jednak nie angażować arcydiabłów w naszą małą intrygę...
Te słowa troszkę wybiły czarta z rytmu i spowodowały zakrztuszenie się ością jakiegoś pomniejszego drowa.
- Czemu niby miałoby mnie to interesować - odburknął wyraźnie zbity z tropu i speszony.
-Czy to nie jest przypadkiem szynka z ettina - stwierdził radośnie starając się zmienić temat.

Rozmowa robiła się już trochę pogmatwana i skomplikowana. Dochodzono już do etapu w którym prognozowano jak władca piekła zareaguje na zdrajce zdrajcy zdradzającego zdrajce. Na całe szczęście włączył się rakszasa. Wymienione przez niego imiona nic nie mówiły Xar'nashowi.
- Nikt nie mówi że muszą oni nam służyć - stwierdził z uśmiechem - Wystarczy że będą oni tak mili i ulegną jakimś tajemniczym wypadom. A o to już chyba będziemy się mogli postarać.
 
__________________
Nothing else
Legion jest offline  
Stary 13-07-2007, 14:23   #12
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Sephiroth z powrotem podleciał do jednego z małych okien. Jego spojrzenie leniwie przesuwało się po górzystym krajobrazie. Przez moment wydawało się, że nie usłyszał słów Alsenuemora, albo celowo je zignorował. Dopiero gdy Xar'nash zgłosił swoją prostą i niezbyt sprecyzowaną propozycje, Sephiroth ponownie odwrócił się w kierunku reszty spiskowców. Belizigal, poprzedni Najwyższy Egzekutor, bardzo często korzystał z metody tajemniczych wypadków i Sephiroth musiał przyznać, że była ona całkiem skuteczna, jednak nie w tym przypadku.

- Chyba jednak wypadki nie... nie będą możliwe. Szczególnie w przypadku Testarona. Najlepiej będzie jeśli swoją opowieść zacznę od niego, gdyż tu sprawa jest o wiele prostsza. Widzicie drodzy „przyjaciele”, Testaron jest nowym gościem na dworze Mefistofelesa, wiec nie zdołałem zdobyć na jego temat zbyt wielu informacji. Wiem, że ten stary, czerwony smok, który przybył z jakiegoś nieznanego mi Planu Materialnego, jest tu, by za astronomiczne sumy, wylegiwać się w sali tronowej Mefistofelesa i przerażać gości Władcy Ósmej. Jak przystało na gada o czerwonych łuskach, jest okropnym egocentrykiem, chciwym i zarozumiałym. Szacunek okazuje tylko Władcą Dziewięciu, Tiamat i być może jej samcom. Większość czasu spędza w sali tronowej swojego nowego pana, jednak raz na jakiś czas otrzymuje pozwolenie na jej opuszczenie, w celu rozruszania masywnych łap i ogona. Oczywiście latać raczej nie ma gdzie, ponieważ Mefistar jest zbyt ciasne, a zdanie się na łaskę lodowatych wiatrów Canii, byłoby dla niego samobójstwem. Jednak uprzedzając wasze pomysły, może i jest próżny, a długie lenistwo przytępiło mu umysł, ale wątpię, żeby udało nam się go wybawić poza Mefista. Co jeszcze mogę o nim dodać... jak większość smoków uwielbia się obżerać i wielokrotnie w ciągu dnia, do sali tronowej Mefistofelesa przyprowadzane są grupy jeńców z Wojny Krwi, śmiertelników schwytanych na Planach Materialnych, a także zdrajców i nieposłusznych diabłów, właśnie po to, żeby Testaron mógł zaspokoić głód. Wyda je mi się, że to wszystko, co o nim wiem.

Sephiroth przerwał swój monolog, żeby dokładnie przyjrzeć się reakcji pozostałych spiskowców. Co do Testarona miał już pewne plany i zastanawiał się, czy warto się nimi podzielić z sojusznikami, jednak ostatecznie doszedł do wniosku, że to może poczekać, aż wpierw pozna ich pomysły.

- No dobrze, przejdźmy więc do Antili. Tu sprawy mają się jeszcze gorzej niż w przypadku Testarona. Trudno powiedzieć, coś pewnego na temat pochodzenia Antili. Z całą pewnością jedno z jej rodziców było czartem, a drugie elfem. Co gorsza jestem w posiadaniu pewnej bardzo niepokojącej informacji, jednak niestety nie jestem wstanie zweryfikować jej prawdziwości. Z tego, co wiem, Antilia jest córką Mefistofelesa, jednak pewność tej informacji, jest co najmniej wątpliwa.

Najwyższy Egzekutor przerwał na moment, chcąc dać czas swoim „towarzyszą”, by przemyśleli słowa, które właśnie padły. Gdy uznał, że każdy mógł już poukładać w swojej głowie, właśnie uzyskane informacje, powrócił do swojego monologu.

- Większość swojego czasu Antilia spędza w sali tronowej Mefistofelesa, śpiewając pieść pochwalną ku jego czci. Mogę was zapewnić, że głos ma cudowny i uwodzicielski. Kontynuując, z całą pewnością jest zaufaną Mefistofelesa i wie o większości jego planów. Jako sojusznik byłaby niezastąpiona, ale obawiam się, że jest zbyt oddana wobec swojego pana. Na dodatek jest doskonałą intrygantką i świetnie manipuluje informacjami, osobami i zdarzeniami. Gdyby nawet udało nam się pozyskać ją dla naszej sprawy, nigdy nie mielibyśmy pewności, czy rzeczywiście jest po naszej stronie, czy tylko szpieguje nas dla Mefistofelesa. Na dodatek, jeśli prawdą jest, że Antilia to córka Władcy Ósmej, to wystarczy, że spadnie jej włos z głowy, a Mefistofeles nie odpuści, dopóki nie dokona zemsty. To wszystko, co mogę wam powiedzieć o Antili.

Sephiroth ze spokojem czekał na ewentualne pytania.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 13-07-2007 o 14:25.
Markus jest offline  
Stary 17-07-2007, 08:02   #13
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
Gdy Mephistian wyłonił się z cienia, zmysł estetyczny czarodzieja zaczął domagać się, by przybysz ponownie w nim zniknął. Niestety, maszkara najwidoczniej nie miała takiego zamiaru, gdyż zaczęła wydawać z siebie dźwięki. Venifi’cus przymknął oczy i słuchał nowych propozycji pozbycia się Władcy Ósmej, gdy nagle coś złapało go za twarz. Odruchowo otworzył oczy i o mało co nie zwymiotował. Gdy zdeformowany gargulec już go puścił, a mag ocknął się z osłupienia, skoczył na nogi opierając się rękoma o stół i wypowiedział kilka pierwszych słów prawie sycząc.

- Po pierwsze, jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz to potraktuję ciebie ”małym cackiem nekromancji”! – Czarodziej zorientował się, że emocje trochę go poniosło i wrócił do swojego normalnego, pełnego entuzjazmu, żywotności i beztroskości tonu. - Po drugie strzelanie do Mefistofelesa z czegoś, co ma co najmniej małą szansę chybienia jest kiepskim pomysłem, biorąc pod uwagę, że mamy tylko jeden strzał. Po trzecie, Mefistofeles jako potężne stworzonko, ma nieprzyzwoicie dużą odporność na czary, więc trafienie go jakimkolwiek zaklęcie wychodzi poza nasze możliwości.

Venifi’cus ponownie usiadł na swoim krześle, a nogi położył na świeżo co zwolnionym przez Sephirotha. Wziął nóż ze stołu i zaczął się nim bawić, gotowy dźgnąć Mephistiana, gdyby tylko ten do niego podszedł.

Kiedy Alsenuemor zapytał się o pachołków Mefistofelesa, mag spojrzał z zaciekawieniem na szatę przy oknie. Jednak nagle stało się coś dziwnego - mlaskanie ustało. Czarodziej zerknął zdziwiony na stół, czy aby przypadkiem jedzenie się nie skończyło. Xar’nash przemówił, nie trwało to zbyt długo i nie wnosiło wiele do dyskusji, ale skłoniło Sephirotha do podzielenia się swoją wiedzą (oraz dostarczyło informację, iż większość półmisków z potrawami jest już pusta).

Gdy Naczelny Egzekutor Canii zakończył krótką charakterystykę dworu, na którym żyje, nastała krótka cisza. Przerwał ją Venefi’cusa, który zakończył zabawę swoim nożem wbijając go w stół, po czym zabrał głos.

- Z tego co powiedziałeś, to smokiem chyba nie musimy się martwić. Po zlikwidowaniu Mefistofelesa, wystarczy posyłać mu dalej złoto i papu, a nawet nie zauważy, że zmienił mu się pracodawca. Problem natomiast jest z Antilią, jest tak cwana jak mówisz. Belzebub uważa, że przekabacił ją na swoją stronę, jednakże jak na kogoś położonego tak blisko Władcy Ósmej, jej informacja są aż zadziwiająco niedokładne i fałszywe. Świadczy to albo o jej bezużyteczności, albo o tym że jest podwójnym agentem i zrobiła ślimaka w balona (osobiście obstawiam drugą opcję). Jest ona jednak w połowie elfką. Elfką ze słabą wolą, więc jeśli będzie nam niezmiernie potrzebna zawsze możemy potraktować ja geasem lub dominacją. Najbezpieczniej będzie chyba, jeśli jej żywot zakończymy mniej więcej w tym samym czasie co żywot jej Pana-Tatusia. Dzięki temu unikniemy dobrze zaplanowanej zemsty, ze strony tego co dłużej pożyło.

Mag, wypowiadając ostatnie słowa, wyciągnął ostrze ze stołu i powtórnie zaczął się nim bawić, czekając na kolejną falę zachwytu.
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...
Mettalium jest offline  
Stary 17-07-2007, 18:37   #14
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gdy Naczelny Egzekutor Canii zakończył krótką charakterystykę dworu, na którym żyje, nastała krótka cisza. Przerwał ją Venefi’cus, który zakończył zabawę swoim nożem wbijając go w stół, po czym zabrał głos.

- Z tego co powiedziałeś, to smokiem chyba nie musimy się martwić. Po zlikwidowaniu Mefistofelesa, wystarczy posyłać mu dalej złoto i papu, a nawet nie zauważy, że zmienił mu się pracodawca. Problem natomiast jest z Antilią, jest tak cwana jak mówisz. Belzebub uważa, że przekabacił ją na swoją stronę, jednakże jak na kogoś położonego tak blisko Władcy Ósmej, jej informacja są aż zadziwiająco niedokładne i fałszywe. Świadczy to albo o jej bezużyteczności, albo o tym że jest podwójnym agentem i zrobiła ślimaka w balona (osobiście obstawiam drugą opcję). Jest ona jednak w połowie elfką. Elfką ze słabą wolą, więc jeśli będzie nam niezmiernie potrzebna zawsze możemy potraktować ja geasem lub dominacją. Najbezpieczniej będzie chyba, jeśli jej żywot zakończymy mniej więcej w tym samym czasie co żywot jej Pana-Tatusia. Dzięki temu unikniemy dobrze zaplanowanej zemsty, ze strony tego co dłużej pożyło.
- To prawda, smok wydaje się małym zagrożeniem dla spisku. - stwierdził rakszasa, po czym usiadł przy stole i kontynuował. - Ale nie lekceważyłbym Antilii. Bo jeśli rzeczywiście jest córką samego Mafistofelesa, to wpływ krwi ojca rekompensuje z naddatkiem słabość matczynej krwi. Jednoczesna likwidacja zarówno jej i Mefistofelesa, wymagałaby rozdzielenia naszych skromnych sił. A może ty dostojny czarodzieju masz już jakiś plan jak bezpiecznie się jej pozbyć?
Alsenuemor przyglądał się siedzącym dookoła osobom. Oceniał ich słabości, wiedział bowiem że kładzie głowę na szali razem z nimi. A bardzo cenił swoją głowę i nie chciał się z nią rozstawać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-07-2007 o 21:27.
abishai jest offline  
Stary 17-07-2007, 21:42   #15
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
Mag wycelował sztyletem w Alsenumemora, jak wcześniej kurczakiem. Otworzył usta by coś powiedzieć, jednak żaden dźwięk się z nich nie dobył. Po kilku sekundach jednak przemówił.

- Nie twierdze że Antillia jest pierwszym lepszym impem, którego można powiesić za własny ogon. Sądzę jednak, że nie odziedziczyła wysokiej odporności na magię, jak i niezłomności ojca. Czyni ją to podatną na nasze ataki uszkadzające ją, jak i nią sterujące.Venefi’cus odchrząknął i kontynuował. – Mówiąc „mniej więcej w tym samym czasie” miałem na myśl, aby zlikwidować ich po kolei. Np. pierwszego dnia Mefistofelesa, zregenerować siły i na Antillię, lub odwrotnie. A czy mam jakiś plan bezpiecznego pozbycia się jej? – Czarodziej pogładził się po brodzie i zamyślił na chwilę. – Z odległości i bezpiecznie to jeszcze nie. Można w jej przypadku oczywiście użyć „małego cacka nekromancji”, ale jak już mamy ją zaklinać to wolałbym dominację, przynajmniej mogła by nam do czegoś jeszcze posłużyć.

Czarodziej powrócił do zabawy nożem i zaczął ryć swoje inicjały w poręczy krzesła. Niezbyt mu to wyszło i zamiast "V.E." na drewnie pojawiło się "U.#.".
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...

Ostatnio edytowane przez Mettalium : 21-07-2007 o 06:27.
Mettalium jest offline  
Stary 20-07-2007, 16:48   #16
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czas.. nieubłagany demon, ścierający w pył armie ambicje i marzenia. Niektórzy są mu w stanie się oprzeć, innym tylko się wydaje że mu się opierają. Ale NIKT, nikt nie jest w stanie władać czasem. On podąża swoją droga niezmienny i nieubłagany...Dla czwórki "bohaterów" czas już się kończył. Byli oni potężni i sam ich widok wzbudzał strach wśród wrogów. Ale mimo swej potęgi , byli tylko sługami istot o sile większej niż oni sami.
Niewolnikami zdającymi sobie sprawy ze swych okowów, i próbującymi je zerwać...A może tylko wymienić na wygodniejsze?


Flegestos, komnata odpraw Gazry

Potężny czart patrzył na równy szereg diabłów. Czujne oczy diabła wypatrywały w sługach słabości. Hamatule stały bezruchu, świadome że wszelkie uchybienie może oznacza bolesną karę. Trzy czarty z przodu Cassius, Gertimor oraz Ywalak prężyły się przed najwyższym generałem czwartej warstwy.
- Znacie już me rozkazy. Rozejść się .- rzekł Gazra.
Trzej genrałowie Gazry, potężne czarty służalczo pokłoniły się i wyszły ze swymi osobistymi świtami.
- A teraz kolejna sprawa...-rzekł Gazra do siebie, spoglądając na pismo od Asmodeusza, podbite pieczęcią Beliala, na dowód że je poznał i aprobuje. Nie, żeby Belial mógł sprzeciwić się Asmodeuszowi. Pieczęć od Beliala była zwykłą formalnością.
- Ty..- wskazał na najbliższego diabła.
- Tak panie.- hamatula niemal padł na twarz przed Gazrą.
- Udasz się do siedziby Xar'nasha, ma się tu zjawić natychmiast.- rzekł Gazra.
-Tak panie.- rzekła hamatula i znikł w błysku teleportacji.
Gazra przymknął oczy i pomyślał o tym co zaplanował wcześniej...A na jego twarzy wykwitł złowieszczy uśmiech.

Minauros, rozlewiska na południowym brzegu miasta

- Czy nawiązałeś juz kontakt z moim bezskrzydłym pieszczoszkiem?- rzekł Mammon swym oślizgłym od nadmiaru słodyczy głosem.
- Nie panie.- odrzekł ilithid, jeden ze świty która zawsze otaczała Mammona.
- Szkoda, doprawdy szkoda, gdyby okazało się , że nie jesteście tak przydatni jak sądzicie, prawda? - rzekł arcydiabeł, a ilithid zadrżał. Mammona uważano za najbardziej uprzejmego z diabłów. Ale za ta pozorną uprzejmością kryła się zdrada i złośliwość, oraz okrucieństwo.
- Panie musi przebywać, poza Minauros.- rzekł inny łupieżca umysłów.
-No cóż moja kochana, musisz się niestety pofatygować i poszukać mojego słodziutkiego Mefistiana, by przekazać mu moją wolę.- rzekł Wicechrabia Mammon do postawnej kapłanki w zbroi okrywającej się płaszczem, jakby w obronie przed bagiennymi oparami.
- Zrobię jak każesz wicehrabio Mammonie.- rzekła kobieta kłaniając się czartowi.
- I tym razem Zbavro, niech się wam powiedzie. Dobrze wiesz, że nie lubię porażek.. Denerwują mnie, a wiesz jak ja nie lubię się denerwować. - rzekł Mammon posyłając jej całusa.

Cania, sala tronowa.

Mefistofeles był wściekły.. Jego oczy przesuwały się po linijkach raportu. A jego tekst nie napełniał bynajmniej arcydiabła optymizmem. Nawet pieśni śpiewane przez urodziwą elfią pólczartkę nie studziły jego gniewu.
- Sephiroth, dawać mi tu Sephirotha!! - ryknął na całą salę.
- Nie ma go w Canii panie, wybrał się gdzieś z niewielką świtą.- rzekła Antilia.
-Oby miał dobry powód na wycieczki, bo akurat nie czas na wędrówki.- syknął władca Canii.
Mefistofeles wstał z tronu i przemaszerował kilka kroków, płomienie oplatające jego sylwetkę wybuchły z olbrzymią siłą.
Ryknął do najbliższego sługi kryjące się przed furia swego pana. - Posłać jakiegoś impa na poszukiwania, Sepiroth ma tu się zjawić jak najszybciej. W innym przypadku stanie się najkrócej rządzącym egzekutorem w historii Canii!

Maladomini, plac budowy, jeden z wielu...

-A tu postawimy fontannę, z motywami kwiatowymi, owadzimi i oczywiście różanym zapachem. - rzekł architekt wypluwając z trudem te słowa. Belzebub choć stał się dawno stał się diabłem, w sprawach sztuki zachował gusta archonta którym był przed wiekami.
-Taaak, interesujący pomysł, akceptuje wstępnie.- rzekła pokraczna istota będąca Belzebubem.
-Panie wybacz, że ci przeszkadzam.- z nieboskłonu nadleciała erynia i wylądowała przed pokraczna sylwetką Belzebuba. Starała się mimiką nie zdradzić odrazy jaką napawał ja smród otaczający arcydiabła.
Rozwinął raport, przyniesiony przez erynię i rzekł we wzburzeniu.- Schwytany?! Jak to może być możliwe. Jakim cudem?! Toż to obraza.
-Co radzisz uczynić.- spytala erynia.
- Kto jest wolny obecnie? - spytał Belzebub.
- Venefi’cus Euxin.- rzekł Vashaak Ratoth Bruu, przeglądając księgę z która nigdy się nie rozstawał.
-Tak, pamiętam go, ten śmiertelnik aspirujący do bycia diabłem.- rzekł po Belzebub. Następnie zwrócił się do erynii.- Znajdź go, a jak znajdziesz, wtajemnicz w sprawę.
- Tak panie.- rzekła erynia i wzniosła się powietrze.
- A teraz pokaż plany pałacu, który postawimy koło placu z fonntanną.- rzekł arcydiabeł do architekta.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 20-07-2007 o 16:55.
abishai jest offline  
Stary 23-07-2007, 20:28   #17
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Sephiroth znów zamyślił się na moment. Czuł się dziwnie zmęczony i ospały, co pewnie było wynikiem przebywania w pobliżu Osi i całkowitego braku magii. Słowa towarzyszy dochodził do niego, jakby z oddali, przenikając przez grubą zasłonę. Tak, stanowczo to miejsce nie sprzyjało Najwyższemu Egzekutorowi, który z każdą sekundą czuł się tu coraz bardziej nieswojo. Na szczęście szata całkowicie skrywała jego niepokój i złe samopoczucie, dzięki czemu pozostali spiskowcy nie mogli dostrzec jego chwilowej słabości.

Przez chwile Sephiroth starał się skoncentrować na słowach Venefi'cusa, ale jego myśli ciągle wracały do tej samej chaotycznej i bezwładnej formy. Jeszcze nigdy Najwyższy Egzekutor nie był tak rozkojarzony. W końcu Sephiroth uznał, że dłuższe przeciąganie tego wszystkiego nic nie da i postanowił zabrać głos.

- Towarzysze, wygląda na to, że nie jesteśmy właściwie przygotowani. Za wiele informacji...

Sephiroth urwał w pół zdania. Przez chwile szata unosiła się w powietrzu, patrząc się prosto przed siebie. Wyglądało na to, że Najwyższy Egzekutor znowu się zamyślił, choć tym razem było to szczególnie dziwnie. Po chwili milczenia Sephiroth kontynuował, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło.

- ...pozostaje w sferze domysłów, a zbyt mało jest pewnych. Jeżeli chcemy pokonać Mefistofelesa potrzebny nam jest doskonały plan, a nie da się takiego ułożyć w oparciu o plotki i niesprawdzone wiadomości. Proponuje, żeby na razie zakończyć to spotkanie. Rozejdziemy się i wrócimy na właściwe nam warstwy, by spotkać się tu ponownie za jakiś czas. Oczywiście nie zmarnotrawimy tej przerwy. Mephistianie ty postaraj się zdobyć jakiś przedmiot, który byłby w stanie osłabić Mefistofelesa na tyle, żeby stał się podatny na małe cacko nekromancji. Jeżeli nie uda ci się odnaleźć czegoś takiego, to chociaż postaraj się zdobyć informacje, gdzie konkretnie znajduje się taka rzecz, a wtedy wspólnie pomyślimy, jak to zdobyć. Twój plan nie jest idealny, ale możemy go wykorzystać nie przeciwko Mefistofelesowi, ale komuś innemu kto stanie na naszej drodze. Zapewne będzie wiele takich osób i celów nam nie zabraknie. Euxinie ty postaraj się dowiedzieć, czy Belzebub wie o Antili, że jest ona podwójną agentką. Jeżeli nie, być może zdołasz nakłonić swojego pana, żeby sam zajął się półelfką. W końcu, jeśli powiesz mu o jej zdradzie i o tym, ze jest córką Mefistofelesa, z całą pewnością zechce ją wykorzystać w swoich planach. Natomiast, jeżeli uważasz, że mogłoby to sprawić, że Belzebub zainteresuje się twoimi sprawkami, a tym samym narazi to nasz spisek... wtedy zawsze pozostają nam ambitne diabły, które chciałyby przypochlebić się Władcy Much, choćby chwytając podwójną agentkę, a przy tym córkę jednego z największych wrogów Belzebuba. Tak, czy inaczej, w tej kwestii zdajemy się na twoją wyobraźnie i pomysłowość. Alsenuemorze ty jako spec od zdobywania informacji, przypuszczalnie będziesz miała najwięcej pracy. Po pierwsze musisz dowiedzieć się gdzie znajdziemy artefakt zdolny zranić Mefistofelesa. W miar możliwości odnajdź taki, który znajduje się na Planie Materialnym. Przydałoby się też poznać ochronę i zabezpieczenia, które będą go strzegły. To jest priorytet, ale może warto będzie dowiedzieć się czegoś więcej o matce Antili? Jeżeli wystarczy ci czasu, postaraj się zdobyć o niej, jak najwięcej informacji. Szczególnie gdzie można ją znaleźć, o ile jeszcze żyję. Ja natomiast, postaram się dowiedzieć kto jeszcze może przeszkodzić naszym planom i w jakiś sposób pozbyć się takich osób. Czy to poprzez przekupstwo, czy poprzez wypadki, albo w jeszcze inne sposoby. A co do ciebie Xar'nashu… powiem szczerze, że nie mam pojęcia do czego mógłbyś się przydać. Najlepiej będzie, jak postarasz się nie zwracać na siebie uwagi i zajmiesz się tym co zawsze.

Sephiroth zakończył swoją mowę i teraz czekał na zdania innych spiskowców. Miał nadzieje, że zdecydują się szybko i spotkanie dobiegnie końca. Każda kolejna sekunda w czasie której Najwyższy Egzekutor przebywał tak blisko Iglicy, kosztowała go coraz więcej sił.
 
Markus jest offline  
Stary 26-07-2007, 20:28   #18
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Harmonijna Domena Zewnętrza, Karczma Oko Zapomnienia
- Tak i mi się wydaje ekscelencjo.- rzekł rakszasa. - Panowie, myślę, że czas zakończyć nasze spotkanie, postaram się jak najszybciej zdobyć potrzebne informacje i osobiście lub poprzez zaufane sługi przekazać.
Sięgnął po szkatułkę w której znajdowały się cztery pierścienie.
- To są obręcze empatii, wystarczy skupić na nich wzrok, a myśli na mym imieniu, a będę wiedział, że mnie wzywacie bez względu na odległość i przebywanie na innych planach egzystencji.
Rozdawszy obręcze dodał. - Może teraz wyjdziemy na poza karczmę. Alsenuemor wyszedł pierwszy i gwizdnął przenikliwie. Z nieboskłonu osi zleciało bardzo duże ptaszysko(coś pomiędzy krukiem a orłem) o piórach barwy adamantytu, spod skrzydeł wyrastały mu żylaste ramiona, a na ciele zawieszone miał uprzęże. Czarne oczy patrzyły przenikliwe na zebrane przed nim osoby.


- I jak patrol?- spytał Alsenumeor.
- Na To nikogo nie te wielkie natrafiłem , a osobistości szkoda piekła? . Nikt Nie was nie wyglądają śmiał zbyt podsłuchiwać imponująco. - chronotyrym otworzył dziób i z jego gardła rozległy się jednocześnie dwa głosy.
- Pozory mylą.- rzekł do stwora Alsenuemor, po czym zwrócił się do zebranych mówiąc.- Na mnie już pora.
- Zobaczymy Do, jeśli którego zawiodą, portalowego marny miasta mam ich los cię zabrać? - rzekł stwór.
- Powiem ci po drodze.- rzekł rakszasa wdrapując się na grzbiet. Chronotyrym oderwał się od ziemi mocno machając skrzydłami i po kilku chwilach byli juz kropką niknąca na horyzoncie.

Cania, sala tronowa.

Mefistofeles rozłożył się niedbale na tronie, a jego gniewne oczy spoglądały na lewitującą szatę. Jedna nogę położył na oparciu tronu, zaś na drugim oparciu położył łokieć. Wyglądał niezbyt imponująco przy dużym cielsku smoka za tronem, ale był od smoka dużo silniejszy.



W tle pobrzmiewała śpiew bardki, arcyczart spojrzał po swej sali tronowej, dumie jego fortecy. Była ona wielka jak wnętrze katedry, jej łukowate zwieńczenie niknęło w mroku, a przez ażurowe ,lecz niezwykle, mocne okna wpadało do sali światło z zewnątrz. Marmur ścian o barwie śniegu był pokryty misternie rzeźbionymi scenkami opowiadającymi o prawdziwych ( oraz zmyślonych.. jak mówili zazdrośnicy, zawsze z dala od uszu Mefistofelesa)zwycięstwach. Oprócz świtała zapadającego przez okna blask dawały ustawione na trójnogach puchary pełne piekielnego ognia, wynalazku władcy Canii.
- Sługo, mam dla ciebie zadanie, udasz się na Gehennę i dowiesz czemu spadła wydajność mojej kopalni i przywrócisz wydajność karząc kogo trzeba.- rzekł nie znającym sprzeciwu głosem Mefistofeles.
Sephirothowi to wystarczyło.. Wiedział o tym sekrecie władcy Canii, który zbudował tuż pod Kresem Nadziei, olbrzymią kopalnię wydobywającą tamtejszą cenną rudę żelaza.
Jakim cudem ukrył ją przed Melifem , bądź też jakim cudem Melif przymykał oko na ten rabunek?.. nie wiedział w Canii nikt...Zresztą o samej kopalni wiedzieli tylko nieliczni.
Tak czy siak kopalnia działała dotąd bardzo sprawnie, a nieumarli z Kresu Nadziei stanowili dodatkową ochronę przed szpiegami.
- Zanim pójdziesz egzekutorze, może powiesz mi gdzie na tak długo zniknąłeś? -spytał zimnym niczym stal głosem Mefistofeles.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 26-07-2007 o 21:08.
abishai jest offline  
Stary 31-07-2007, 21:49   #19
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
Harmonijna Domena Zewnętrza
Karczma Oko Zapomnienia

Sephiroth dość zgrabnie podsumował spotkanie. Venefi’cus zastanawiał się nawet przez chwilę, czyby nie dorzucić swoich trzech miedziaków, ale nie wyczuł takiej potrzeby. Czarodziej spojrzał na Xar'nasha rozmyślając, czy aby na pewno nie ma dla niego żadnego zajęcia. Odpowiedź wydawała się być tylko jedna, a zarazem oczywista. Problem polegał jednak na tym, iż mag nie miał zielonego pojęcia jak przekonać muskularnego diabła do noszenia kamieni na placach budowy Maladomini. Zostawiwszy tą sprawę na później, człowiek odebrał swój pierścionek od gospodarza. Niestety zbadanie go również musiał odłożyć na potem. Schował więc nową biżuterię do kieszeni i z ulgą powitał zakończenie spotkania. Przebywanie w tej strefie martwej magii zaczynał go już powoli irytować.

- Może teraz wyjdziemy poza karczmę.

Czarodziej wstał zaciekawiony, zastanawiając się co takie jest na dworze, czym chce pochwalić się rakszasa. Odpowiedź dość szybko spadła z nieba i przemówiła do właściciela. Jej „wielogłos” zaskoczył Venefi’cusa, więc, w przeciwieństwie do właściciela, nie zrozumiał ani słowa z tego co powiedziała.

Mag spojrzał na odlatującego ptaka, a następnie skierował wzrok na swojego wierzchowca i z zrezygnowanie ruszył w jego kierunku. Trasę przeciął mu jednak piekielny czart. Człowiek rzucił okiem na jego wielkie skrzydła oraz muskularną sylwetkę i porównał je w myślach do tych jakie miało ptaszysko. Euxin przerwał pośpiesznie te rozważania i dodał kolejny element do listy rzeczy, które trzeba zrobić po powrocie – zakupić tresowanego koszmara.

- No to „słodkiej wody i radosnego uśmiechu, aż do czasu następnego spotkanie”. – Człowiek pozdrowił swoich kompanów tradycyjnym elfim pożegnaniem i odjechał na swoim rumaku.

Harmonijna Domena Zewnętrza
W drodze do Baatoru

Gdy Venefi’cus oddalił się od karczmy wystarczająca daleko, by mieć pewność, że nikt go nie podsłucha powiedział. – Gerd, gdy wrócimy przypomnij mi, żeby kupić koszmara czy jakiegoś innego cauchemara. Pyzatym przekaż Aselowi, by zdobył mi listę agentów na dworze ósmej, oraz pełny spis wpadek Antili.
- Dobrze. A skoro już jesteśmy przy pamiętaniu, zapomniałeś powie…- Odpowiedział mu skrzekliwy głos.
- Gerd… już to przerabialiśmy, nie JA zapomniałem tylko TY mi nie przypomniałeś. Więc o czym mi nie przypomniałeś? Venefi’cus przerwał słudze łagodnym głosem, jakby tłumaczył dziecku czemu nie należy rzucać jedzeniem po ścianach.
- Żeby posłać kogoś, kto miałby szpiegować Kyrsa. – Rozległ się ten sam skrzekliwy głos, choć teraz dało wyczuć się w nim więcej pokory.
- Hmm… nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Głupek poczuje się bezpiecznie i powinien coś spaprać. – Czarodziej zamyślił się i nachwalę zapanowała cisza zakłócane jedynie przez stukot kopyt. – A co myślisz o naszych nowych znajomych?
- Pytasz o zdanie mnie? – Skrzekliwy głosik był teraz wyraźnie zdziwiony.
- Tak, też mi się to niezbyt podoba. Jednakże przez najbliższe kilkaset kilometrów będziesz jedynym dostępnym rozmówcą… Chyba że nauczę mówić tego koni… A pro po ciebie szybciej! – Ostatnie słowa mag wykrzyczał do ucha wierzchowca i kopnął go kilka(naście) razy.
- W takim razie… niezbyt podoba mi się ta latająca szmata, na pewno coś knuje.
- Jakiś ty bystry… - Odpowiedział mag lekko zobojętniałym tonem.
- Ale za to uważam, że ten piekielny czart jest w porządku, wygląda na całkiem inteligentnego.
- Wiesz… zapomnij, że coś o pytałem. – Zrezygnowany Venefi’cus zakończył rozmowę i poprzysiągł sobie w duchu, że więcej na to zadupie nie wróci. W takiej oto miłej i uroczej atmosferze galopował sobie czarodziej wraz z towarzyszem, pokonując setki kilometrów.

Harmonijna Domena Zewnętrza
W drodze do Baatoru (trochę dalej)

Venefi’cus właśnie przejeżdżał koło niewielkiego jeziorka, gdy kolejna, piąta już, fala magii w niego uderzyła. Nowe zaklęcia powróciły do umysłu maga, zawirowały i w nim osiadły, doprowadzając go tym samym do małej ekstazy. Człowiek zamachał wesoła skrzydełkami oraz ogonkiem, zsiadł z konia i rozprostował kości.

Na tą chwilę Euxin czekał odkąd opuścił Oko Zapomnienia. Wreszcie można się było dostać do Planu Astralnego, a co ważniejsze podróżować nim. Pośladki czarodzieja miały już zdecydowanie dość konnej podróży.

Mag przerwał rozczulanie się nad sobą i podszedł do brzegu zalewu. Następnie rzucił na siebie prostą iluzję, spojrzał na efekty w lustrze wody i poprawił parę elementów. Gdy zakończy, z zadowoleniem oglądał „swoje” nowe odbicie. Ujrzał wysoką postać ubraną w szarą, nie rzucającą się w oczy szatę z głębokim kapturem zasłaniającym do połowy czarną twarz uzbrojoną w zielone kły. Na plecach miał wielki miecz dwuręczny ozdobiony licznymi złotymi runami.

Zadowolony z uzyskanego efektu, czarodziej podszedł do konia, który chłeptał sobie wesoło świeżą wodę kawałek dalej. Mag złapał go za uzdę i poderżnął gardło sztyletem mówiąc - wybacz przyjacielu, za dużo widziałeś. Następnie wypłukał nóż w wodzie i schował do rękawiczki. Potem wypowiedział kilka słów mocno przy tym gestykulując. Zaświeciła, zatrzeszczało, pykło, szarpnęło w okolicach brzucha i już dało się słyszeć, choć jeszcze nie widzieć, odgłosy mieszkańców Żeber.

Harmonijna Domena Zewnętrza
Żebra

Tajemniczy wojownik wszedł do miasta. Jeśli któregoś z mieszkańców zaniepokoił jego wygląd, obawiając się kolejnego wysokiego rangą czarta, szybko się uspokajał. Postać poruszała się bokami dróg, trasą niegodną kogoś wpływowego lub potężnego. Czarodziej skierował się do portalu prowadzącego do Baatoru.

Tam jednak czekała go niemiła niespodzianka. Tłum czartów wszelakiej maści stał w kolejce do przejścia. Euxin rozejrzał się w około, zobaczył pełno dodatkowych straganów i kupców przekrzykujących się w promocjach. Dopiero teraz dotarła do niego wiadomość, że dzisiaj musiał być jakiś dzień targowy i masa podrzędnych diabłów zleciał się by kupić towary z innych planów. Na domiar złego, strażnicy targowali się wyjątkowo zaciekle w sprawach łapówek.

Zrezygnowany człowiek wcisnął się w tłum czartów oczekujących na powrót do piekła. Po kilku minutach bezowocnego stania w gromadzie, mag schował ręce pod szatę i zaczął mamrotać. Otaczające go postać stwierdziły, że to kolejny osobnik sfrustrowany obecną sytuacją, który zaczął przeklinać pod nosem. Po dziesięciu minutach „bluzgania” (niektórzy zaczęli się patrzeć na niego jak na niedorozwiniętego emocjonalnie wariata) Venefi’cus zakończył rzucanie zaklęcia i wysłał posłanie do swojego chowańca.

„Asel, jestem w Żebrach. Trochę tu tłoczno, ale niedługo będę w domu. Działo się coś ciekawego lub ważnego?”
„TAK!!!” – Piskliwy wrzask impa rozległ się w głowie czarodzieja. – „Jakaś Erynia Belzebuba siedzi w salonie, twierdzi, że ma dla ciebie od niego jakieś zadanie. Próbowałem czegoś się dowiedzieć, udało mi się jednak jedynie…” – Wiadomość urwała się równie nagle jak się rozpoczęła, gdyż imp nie wziął pod uwagę limitu dwudziestu pięciu słów.
„Na cycki sukkuba! No to mamy problem.” – Nowy głos, który pojawił się w umyśle maga był zachrypły.
„Tyle to ja wiem Gurd, pomóż mi go rozwiązać. Na pewno przynajmniej jeden osobnik z tego tłumu przejrzał moją iluzję. Jeśli teraz, od tak sobie zmienię plan czekając w kolejce do portalu, może kogoś tym zainteresować, a wtedy cała zabawa z kamuflażem będzie na nic.” – Odpowiedział szybko Euxin, oglądając się przez ramie. – „A z pośród tej hołoty to już raczej nie wyjdę, a obecne przebranie nie uwzględnia skrzydeł.”
Dzień targowy czarodzieju, na pewno jesteś w stanie rzucić iluzję jakiejś wspaniałej oferty handlowej na którą rzucą się wszyscy.”
„Taaaaaak, np. tanie dusze niewiniątek!” – Gerd niespodziewanie dołączył do dyskusji.
„Wiesz co Gurd, on jednak nie jest taki skrajnie głupi.”

Z jednej z bocznych wyszedł kupiec z kilkoma niewolnikami niosącymi towar i zajął jedno z ostatnich wolnych miejsc. Wyciągnął coś w rodzaju megafonu i wydarł się tak, że jedynie kilku kupcom udało mu się go przekrzyczeć.

- Uwaga! Uwaga! Dusze zacnej jakość! Niemowlęcia arystokratycznych rodów, nie spaczone żadnym grzechem! Już za 5 sztuk złota sztuka! Za 7 sztuk złota od razu przerobione w talerze! Twoich gości ściśnie z zazdrości! Uwaga! Towar limitowany!

W ogólny poruszeniu i zachwycie wspomagany magicznie (a chwilę później oburzeniu oraz rozżaleniu) magowi udało się wyrwać z okowów tłumu i wcisnąć w pierwszą lepszą pustą uliczkę, znikając chwilę później.

Plan Cieni
Gdzieś

Tym razem nic nie zaświeciła, nic nie zatrzeszczało, nic nie pykło i nic nie szarpnęło w okolicach brzucha. Czarodziej przeszedł gładko z jednego planu do drugiego. Kolorowy i żywy krajobraz Żeber, zmienił się powoli w czarno-biały i wymarły (na pierwszy rzut oka) teren. Gdzieś w oddali jakaś góra wybrała się na spacer, a prąd rzeki zaczynał zawracać. Venefi’cus wziął głęboki wdech i mimowolnie się uśmiechnął – był u siebie.

„Szefie, chyba mieliśmy skoczyć do piekła, a nie na wycieczkę rekreacyjną.” – Gurd wyrwał maga z małego rozmarzenia.
„Nie do końca. Asel powiedział, że szanowna wysłanniczka szanownego Belzebuba właśnie bada mi salon i zżera te przepyszne eklerki. Idziemy więc na skrót. Teleportujemy się do portalu prowadzącego do pokoju dla gości.”

Euxin zrzucił iluzję, która wcześniej się okrył i zaczął skandować kolejne zaklęcie. Zaświeciła, zatrzeszczało, pykło i szarpnęło w okolicach brzucha.

Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini, Rezydencja Venefi’cusa Euxina

Erynia rozglądała się po pokoju. Był głównie usiany fotelami i sofami. Ściany z jakiegoś czarnego kamienia zdobiły obrazy i gobeliny bliżej nie określonych epickich walk, oraz świecące kamienie. Na prawej ścianie od drzwi znajdował się kominek, w który huczał ogień, a nad nim wielki portret właściciela domu. Czyli zwyczajny tandetny salon jakich wiele, w których Erynia była już niezliczone ilości razy. Choć było kilka elementów, które ją zaskoczył. Jak na przykład to, że cała „rezydencja” składa się jedynie z tego pokoju i piwnicy. Albo to, że niektóre cienie w tym domu zdawały się poruszać i ją obserwować. Ale najbardziej intrygującym detalem było wielkie czarne lustro zawieszone na ścianie, naprzeciwko kominka. Diablica oglądała swoje oblicze i poprawiła włosy, gdy nagle jej odbicie zmieniło się w gospodarza, który wyszedł ze zwierciadła.

- Witam, czym mogę służyć? – Zapytał uprzejmy tonem mag, na którego widok z jednego z foteli poderwał się z ulgą imp.
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...
Mettalium jest offline  
Stary 01-08-2007, 00:54   #20
 
Legion's Avatar
 
Reputacja: 1 Legion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znany
Harmonijna domena zewnętrzna, Knajpka

A więc spotkanie dobiegło końca. Pielielny dawno nie objadł się do tego stopnia. Lot w stron Żeber wydawał się dla niego straszliwą perspektywą. Na szczęcie ukształtowanie terenu zdecydowanie sprzyja swobodnemu szybowaniu(a w jego przypadku spadkowi) więc wszystko powinno pójść w miarę sprawnie. Gadająca peleryna w bezczelny sposób zaczęła się pod koniec rządzić i wydawać innym rozkazy. Na szczęście dla niej, nie odważyła się ona wydać żadnego rozkazu Xar'nashowi. Ucieszony, że na razie "jego ludzie" zajmują się wszystkim czart ruszył w stronę wyjścia. Na zewnątrz czekała na niego kolejna niespodzianka.
"- Kurczak ?" - pomyślał diabeł spoglądając na nowo przybyłe ptaszysko. Niestety nie był to pieczołowicie skrywany deser lecz gadający środek transportu ich gospodarza. Na pożegnanie każdy dostał "Pierścień małego spiskowca" za pomocą którego miał komunikować się z rakszasą. Nie czekając na reakcje innych czart rozłożył skrzydła i powoli poszybował w stronę Żeber (lub gdzieś indziej, ale na pewno daleko od osi).


Harmonijna domena zewnętrzna, daleko od osi... i od miasta też


Lot dłużył się i ciągnął. Dzięki wykorzystaniu przychylnych warunków czart zostawił swoich współspiskowców daleko w tyle(a przynajmniej tak mu się wydawało). Przez całą drogę Xar'nash próbował rozgryźć towarzyszy. Karłowaty ludzik ze skrzydłami, fruwający i (co gorsza) gadający fragment materiału i zamaskowany brzydal to nie była normalna kompania. Ich nie można było kontrolować za pomocą rozkazów i poleceń. Tu trzeba było finezji. Niestety w piekielnym było tyle finezji co w stadzie gorgon pędzących przez pole. No i jeszcze ten Mefistofeles.
-Może by tak wyzwać go na pojedynek 1 na 1 ? - zastanawiał się głośno czart.
Z zamyślenia wyrwała go kolejna fala mocy jaka ogarnęła jego ciało.
- Może teraz uda mi się teleportować - powiedział diabeł... i znikł.


Harmonijna domena zewnętrzna, Żebra, stragan, dzień targowy - chyba

Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku po teleportacji piekielny rozejrzał się po mieście. Uporządkowana zabudowa cieszyła oko diabła. I nagle wszytko znikło. W mieście się zakotłowało i wszyscy rzucili się na jeden stragan. Chaos był spowodowany bardzo ciekawym i atrakcyjnym ogłoszeniem:
- Uwaga! Uwaga! Dusze zacnej jakość! Niemowlęcia arystokratycznych rodów, nie spaczone żadnym grzechem! Już za 5 sztuk złota sztuka! Za 7 sztuk złota od razu przerobione w talerze! Twoich gości ściśnie z zazdrości! Uwaga! Towar limitowany!
"- Dla mnie pewnie już nie starczy."- pomyślał z żalem czart patrząc na kotłujące się stanowisko. Lekko zmachany ruszył w stronę bramy.


Flegetos, Home sweet home

Nagły powrót Xar'nasha do domu wywołał dziwne poruszenie. Wszyscy zaczęli biegać w kółko i krzyczeć. Pierwszy podszedł do niego Triam.
- Witaj Panie - powiedział kłaniając się - dobrze że jesteś jest tu...
- MILCZ, ja teraz mówię, mam ważne rozkazy.
- Ale panie jest u nas
- POWIEDZIAŁEM ZAMKNIJ SIĘ !!! Gdzie jest Parras. Musze natychmiast z nim mówić
- Podejmuje on wysłannika Gazry w sali konferencyjnej.
- Czemu odrazu mi nie mówiłeś !?!
- Ale Panie...
- MILCZ BŁAŹNIE. Masz szczęcie że muszę ratować swoją skórę. Inaczej ty mógłbyś stracić swoją.

Sala konferencyjna była dość obszernym pomieszczeniem. Na środku znajdował się stół zawalony mapami różnych planów, na ścianach wisiały trofea wojenne i wyjątkowe okazy broni. Gdy Xar'nash wszedł posłaniec oglądał właśnie bardzo cenną kuszę. Uważnym, martwym wzrokiem obserwował go licz oraz magiczny obraz przedstawiający piekielnego w pozycji bojowej.
- Parrasie - zawołał piekielny już od samego progu.
- Tak Panie.
Czart spojrzał z lekkim obrzydzeniem na licza
- Mówiłem ci żebyś starał się nie przyjmować gości, to takie... nieestetyczne." Triam przekaże ci moje polecenia a teraz wyjdź"
- Dobrze panie


Widząc że nikt już nie przeszkadza czart zwrócił się do przybysza.
-Czego twój pan oczekuje ode mnie ?
 
__________________
Nothing else

Ostatnio edytowane przez Legion : 01-08-2007 o 01:35.
Legion jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172