Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-08-2008, 20:47   #91
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
- Tyfus, franca, świerzb i cholera! Ten matoł złamał mi nos - mówił do siebie Elendil macając zakrwawiony i zagięty pod dziwnym kątem narząd. Spostrzegł zbliżającego się krasnoluda.
- Elendil Amastacjon, kłaniam się - ukłon maga był dosyć niezgrabny z powodu bólu w kroczu. Rozejrzał się wokół i zauważył publikę rozchodzącą się powoli. Miał ochotę coś do nich krzyknąć, dopiec im. Nie są tego warci...
- Chciałem panu podziękować za pomoc. Widać panie, żeście człek honorowy - z doświadczenia wiedział, że krasnoludy lubią, gdy mówi się im o ich honorze.
Ciągle był zdumiony wydarzeniami, które miały miejsce przed chwilą. Kim jest ten krasnolud? To jakiś stróż prawa... Ale to kapłan. Pewnie miejscowy skoro go znają. Hmmm... Nie mogę pozostać w tym mieście zbyt długo. Gar będzie szukał zemsty. Na mnie. Kapłana nie tkną. Postanowił jutro rano wyjechać z Procambur. Była to bardzo szybka decyzja. Do tego czasu będę się trzymał blisko krasnoluda. A jeżeli ten zbir znów zacznie coś kombinować to zawsze mogę go postraszyć, że przyzwę potężnego demona. Chciałbym zobaczyć jego minę. Albo... Hmmm... Może uda mi się kupić pomniejszenie... Ciekawe co powie na to. Dalej będzie taki męski? Zaklinacz uśmiechnął się lekko. Potok jego myśli przerwał jego "wybawiciel".
 
Arcagnon jest offline  
Stary 27-08-2008, 23:40   #92
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Przestępując próg karczmy, Belegris upewnił się, że jego kaptur znajdował się tam, gdzie jego miejsce. Stawiał normalne kroki, w normalnym tempie, ale czas, którego potrzebował, żeby dotrzeć do karczmarza, wydawał się trochę przydługi, nienaturalnie przydługi. Dlaczego tak było, mógł zauważyć każdy, kto dostatecznie przyjrzał się trasie, jaką pokonał elf. Szedł on mocno poplątanym zygzakiem, mając dzięki temu kilka chwil na rozejrzenie się po gościach "Oka Cyklonu". Nie było to zbyt wiele, ale zawsze więcej, niż podczas podejścia do karczmarza po linii prostej. Belegris wyszukiwał najszerszych odstępów między meblami i przez nie przechodził, tak jakby nie mógł "przecisnąć się" między krzesłami, które dzieliły metrowe, wolne przestrzenie. Nie było w tym widać zbyt wiele sztuczność, zapewne ci, którzy przyglądali się elfowi, pomyśleli, że jest on po prostu pijany. Raczej nikomu nie przyszło do głowy, że Belegris otaksował także i jego sylwetkę.
- Można się będzie tu dziś przespać? - zapytał karczmarza, kiedy wreszcie do niego dotarł.
- W takim razie płacę za nocleg i dwie butelki najmocniejszego wina, jakie tutaj macie. - mruknął po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi. Zabierając wino i klucz do pokoju, Belegris skierował się do schodów prowadzących na górę, do wynajmowanych pomieszczeń. Ponownie wydłużył niemiłosiernie swoją drogę, tym razem udając, że nie chce zbić niesionych butelek. W obu rękach trzymał po jednej, a podnosząc je na wysokość szyi, kręcił się na wszystkie strony. Znakomita większość obecnych w karczmie nie przykuła jego uwagi na więcej niż sekundę, czy dwie, ale znalazło się dwóch ciekawszych gości. Belegris dokładnie przyjrzał się półorkowi, jego uzbrojeniu i zachowaniu. Kilka dłuższych spojrzeń posłał też drowowi siedzącemu samotnie. Starał się ocenić, czy aby i oni nie skupiają swojej uwagi na nim, i czy nie powinien zachować w stosunku do nich większej czujności. Wchodząc wreszcie do swojego pokoju, rozejrzał się po nim dokładnie, wyjrzał przez okno i postawił wino na szafce. Rozsiadł się wygodnie na łóżku i otworzył pierwszą butelkę...

Po pewnym czasie, wystarczającym, żeby opróżnić zawartość obydwu szklanych pojemników, do uszu Belegrisa dotarły jakieś wrzaski. Ktoś krzyczał... nie, to były dwa różne głosy. Coś się też chyba stłukło... I ten drugi głos zaklął... to chyba było do tego pierwszego... "Co za ludzie. Myślałem, że na górze, z dala od tych rechoczących krasnoludów, będzie trochę więcej spokoju. No ale niech im będzie, w końcu zapłaciłem za pokój, nie za ciszę." Tu akurat zadziałało wino, elf będąc trzeźwym raczej nie doszedłby do podobnego wniosku, najpewniej doszedłby do wniosku skrajnie różniącego się od tego o kupnie ciszy.
- Zaraz ja ci się odwdzięczę! - ryknął ten drugi głos.
"Dobra, nie będę tego dłużej wysłuchiwał. Może i nie mogę zapłacić za spokój, ale mogę sam go sobie zapewnić." Elf najwidoczniej nie był aż tak pijany, żeby dalej leżeć na łóżku i wpatrywać się w trzymaną pustą butelkę. Przeciągnął się, wydając przy tym ciche, osobliwe odgłosy, i zaczął wstawać. Biorąc pod uwagę jego stan, poradził sobie z tym zadaniem dość dobrze, nie zajęło mu ono też zbyt wiele czasu. Przetarł twarz dłońmi i mocno potrząsnął głową. Wykonał kilka głębszych oddechów. Skierował się w stronę miejsca, z którego dochodziły denerwujące wrzaski. Nie przyglądając się za bardzo otoczeniu, oraz tym, którzy te wrzaski wydawali, powiedział mocnym głosem:
- Po pierwsze - zamknijcie się natychmiast. Po drugie - zostaw ją.
Belegris stwierdził, że pierwszy z głosów należał do kobiety, którą właściciel tego drugiego chciał w jakiś sposób skrzywdzić. Nie miał co do tego pewności, nie przejmował się tym też zanadto, ale uderzenie, czy inna forma agresji w stosunku do kobiety była rzeczą, do której w przypływie poczucia sprawiedliwości nie miał zamiaru dopuścić. "O! to już jest na przykład co innego, niż tamto przed karczmą... Kobiet się nie bije!"
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 29-08-2008, 17:20   #93
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Brog

Krasnolud nie spodziewał się, że tak łatwo przyjdzie zakończenie bójki. Nie żeby był zaskoczony okazanym szacunkiem, ale po prostu chciał aby walka potrwałą dłużej, żeby mógł walnąć jszcze kilka razy. Poza tym, Brog od czasu do czasu starał się trzymać zasady jego dziadka - "Stalowej Pięści", który powtarzał, że " dzień bez bójki, jest dniem straconym. Może dlatego jest znany Brogowi tylko z opowieści ojca ?

- Prawda to, że krasnoludzka pięść najmocniejsza. - po usłyszeniu tych słów kapłan uśmiechnął się i w myślach rzekł do siebie:
- Prawda, prawda jak ktoś dostanie ode mnie, to przecie szybko się nie pozbiera.

Gdy podszedł do niego człowiek któremu pomógł, skupił na nim całą swoją uwagę. Chciał sprawdzić, czego może się po nim spodziwać.
- Elendil Amastacjon, kłaniam się.
- Brog "Pięść Moradina" - odpowiedział, lekko kinając głową.
- Chciałem panu podziękować za pomoc. Widać panie, żeście człek honorowy
- Po pierwsze, żaden tam pan, tylko Brog, po drugie to wiadomo żem honorowy, w końcu z honorowej rasy jestem.- krasnolud zaśmiał się i klepnął Elendila w reke.
- No ale nie stójmy tak długo tylko chodźmy do jakiej karczmy, skoro się już znamy z imienia, to wpada przecież się napić prawda ? - nie czekając na odpowiedź, kapłan ruszył do "Oka cyklonu".

Będąc w środku karczmy, krasnolud rozglądnął się w poszukiwaniu towarzyszy podróży. Zauważając Elrana, popędził do niego i nie pytając o zgodę przysiadł się.
- No ty tu sobie smacznie zajadasz, a ja poznałem właśnie jedego z uszestników tej bójki. - Nie zwracając uwagi na krwawiącego Amastacjona, Brog dalej prowadził "rozmowę" - oto Elran, a to Elendil - rzekł zamawijąc jednocześnie trzy piwa, po jednym dla każdego.
 
Van jest offline  
Stary 29-08-2008, 21:39   #94
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Ucieszony swoim nowym zakupem i odświeżony po ciepłej kąpieli Elran siedział, w milczeniu jedząc zamówiony posiłek. Znajdujące się w karczmie towarzystwo innym razem zapewne wzbudziłoby niechęć półelfa, ale tym razem był on w doskonałym humorze, więc nawet nie zwracał uwagi na pijackie przyśpiewki grupy krasnoludów. Dodatkowo nastrój poprawiał mu przyjemny ciężar srebrnego łańcuszka, o który wzbogacił się w domu rządcy, a który teraz bezpiecznie spoczywał w jednej z kieszeni. W kieszeni, gdyż rozsądniejszym wydawało się nie zakładać go, zanim nie upewni się czy nie jest obłożony jakimiś niebezpiecznymi zaklęciami.
Tymczasem do karczmy wszedł Brog razem z czarodziejem napadniętym niedawno na ulicy. Zgodnie z oczekiwaniami Elrana, krasnoludowi udało się nawiązać znajomość z mężczyzną.

- Witajcie, panie Elendilu. Jak widzę, pomoc mojego kompana oszczędziła wam problemów z tymi osiłkami na zewnątrz - rzekł wyciągając rękę na powitanie. - Muszę przyznać, że choć słynne ze swojej gościnności, Procambur nie było dla was szczególnie miłe - tu wymownie spojrzał na krew cieknącą z nosa rozmówcy. - Nie chcę mówić za moich przyjaciół, ale myślę, że moglibyście się do nas przyłączyć w naszej podróży. Broga, szacownego kapłana Moradnia, już znacie, wędruje z nami jeszcze elf Belegris, który teraz przesiaduje w jakiejś karczmie, ale spotkamy go niechybnie rano, kiedy będziemy wyruszać. A musicie wiedzieć, że ruszamy, że się tak wyrażę, w misji państwowej. Nic wielkiego, ot na pewną wioskę w okolicy mają zamiar napaść gobliny, ale już wcześniej zobowiązaliśmy się pomóc mieszkańcom i teraz mamy tam się udać razem z oddziałem wojska. A może tak wy byście do nas przystali? W Procambur pewnie nie będziecie chcieli póki co pozostać, więc ruszajcie z nami.
 
Makuleke jest offline  
Stary 30-08-2008, 18:28   #95
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil chwycił wyciągniętą dłoń Elrana i energicznie nią potrząsnął. Zdecydował się przystać na jego propozycję, gdyż już od dawna nie miał w życiu żadnego celu, nie wiedział dokąd zmierza. Tułał się w samotności... No, może z osłem. Ale kim było dla niego to zwierzę? Nawet nie miało imienia. Mag nigdy nie zmobilizował się, żeby nadać mu chociaż prostą nazwę. Nagle doznał olśnienia! Pegaz, mój osioł będzie się nazywał Pegaz! Wreszcie z uśmiechem, trochę zamroczony zwrócił się do rozmówców:
- Pegaz! O, przepraszam... Dziękuję, zgadzam się. I tak muszę się stąd ulotnić jak najprędzej. Wiecie może, gdzie tu jest sklep z... Hm... Artykułami magicznymi, jeśli mogę to tak nazwać?
Tu spojrzał pytająco na krasnoluda i półelfa. Widział w okolicy jakiś budynek z szyldem mówiącym coś o towarach egzotycznych, ale niczego nie był pewien. Zastanawiał się również złożyć donos na tych zbirów. Jednak szybko doszedł do wniosku, że prawo nie ukarze go za bójkę. Może gdyby spróbował przekonać przedstawiciela władz do tego, że Gar próbował oskarżyć go o kradzież, to mógłby coś wskórać, ale... Nie ma sensu tego rozdrapywać. Taki drań prędzej czy później i tak dostanie w kość.
 
Arcagnon jest offline  
Stary 14-09-2008, 16:29   #96
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Belegris

Właścicielami obydwu głosów okazała się być para ludzi. Pierwszy z nich, gruby, wysoki mężczyzna starał się uderzyć kobietę, którą rozpoznałeś jako jedną z dziewek karczmiennych. Byłeś pijany, ale nie tyle, żeby pozwolić na lincz bezbronnej kobiety! Dwa susy i znalazłeś się przy mężczyźnie. Po nim, na szczęście też widać było, że widział się niedawno z butelką. Złapałeś go za rękę, którą chciał uderzyć kobietę. Jego siła okazała się jednak większa niż twoja i po kilku chwilach szamotaniny znalazłeś się na ziemi przygniecionych sporym ciężarem jego ciała. Mimo twojego stanu jakimś cudem udało ci się wyślizgnąć z uścisku. Wtedy on wyciągnął sztylet i zaatakował. Kucnąłeś i również wyszarpnąłeś swoje ostrze z pochwy przy bucie. Nagle mężczyzna, który miał cię zaatakować zwalił się na ziemię. Kobieta, która teraz leżała zapłakana rozbiła mu butelkę na głowę. Sprawdziłeś stan kobiety i udałeś się na spoczynek. Byłeś tak zmęczony, że od razu usnąłeś.

Brog, Elendil, Elran

Piwo smakowało wybornie, zwłaszcza w takim towarzystwie. Na jednym oczywiście się nie skończyło, a po kolejnych rozmowa rozkręciła się na dobre. Grupa krasnoludów również przyłączyła się z wami do picia. Dowiedzieliście się, że poszukują jakiegoś skarbu w górach nieopodal. Na opowieściach minął wam czas. W końcu wynajęliście pokoje i udaliście się na spoczynek.

Wszyscy, ranek

Zjedliście śniadanie i wyszliście z gospody. Nie wyglądaliście zbyt dobrze, Belegris jeszcze się chwiał, gdy szedł, Elendil z przestawionym nosem, Elran również przesadził z alkoholem. Jedynie Brog szedł dziarskim krokiem na miejsce spotkania. Armia już tam czekała. Prezentowała się na prawdę imponująco stu ludzi w lśniących we wschodzącym słońcu zbrojach łuskowych. Uzbrojeni byli w tarcze i długie miecze. Konni również wyglądali świetnie. Czarne, dobrze odżywione rumaki, kryte pancerze, lance. Podeszło do was dwóch ludzi. Pierwszy z nich przedstawił się jako Sebastian Emmrel, oficer armii Procambur. Był to młody mężczyzna w koszulce kolczej, na plecach miał wielki miecz. Drugi z nich, Garmich Blau, dowódca trzeciego bataliony konnicy, to mężczyzna ogromnych rozmiarów. Aż dziw, że znaleziono na niego konia. W każdym razie po krótkiej wymianie zdań wyruszyliście. Pogoda była naprawdę piękna. Trzymaliście się z przodu, razem z dowódcami. Armia sprawnym krokiem postępowała na przód. Pospieszaliście wszystkich, bo wiedzieliście, że czas jest tu najważniejszy. Po kilku godzinach drogi ujrzeliście dym, który ścisnął wasze serca. Nie zdążyliście?
 
maciek.bz jest offline  
Stary 14-09-2008, 17:17   #97
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil wstał wcześniej niż inni. Przez okno gospody wpadało do środka miękkie światło słońca. Był świt. Mag wstał powoli, przeciągnął się. Pomacał nos. Cholera jasna! Przetrącony! Będę musiał znaleźć dobrego medyka. Nie mogę się tak pokazać przy ludziach! Poszedł w kąt izby i usiadł na zgiętych nogach. Skupił się starając się oczyścić swój umysł i zgromadzić energię do rzucania zaklęć. Przez prawie godzinę koncentrował się i przygotowywał swój umysł do wysiłku jakim jest czarowanie. Później wraz z nowymi towarzyszami zjadł śniadanie i wyszedł na zewnątrz. Jajecznica była wprost wyborna. Kto by pomyślał, że jajko może być takie smaczne... Zaklinacz szybko zapłacił właścicielowi, zabrał Pegaza i prowadząc zwierzę, które poruszało się strasznie powoli, z ociąganiem - Jak na rzeź... - szedł za Brogiem. Gdy znaleźli się na, jak się okazało miejscu spotkania, ujrzał coś bardzo dziwnego - armię. Żołnierze prezentowali się wspaniale, a na widok czarnych rumaków jego osiołek dziwnie prychnął. Do nowych kompanów podeszli dwaj mężczyźni. Zaczęli się przedstawiać. Okazało się, że byli to dowódcy oddziałów. Mag nie pozostał im dłużny i również się przedstawił. Po krótkiej wymianie zdań wyjechali w kierunku dla niego obcym, nieistotnym. Wraz z towarzyszami trzymał się z przodu, a po kilku godzinach jazdy ujrzał dym wzbijający się ponad okolicę. Nie pytał nikogo co to oznacza. Już wiedział.
Pośpiesznie wyciągnął z sakiewki przypiętej do pasa mały kawałek zakonserwowanej skóry, zaczął gestykulować i wypowiadać słowa w dziwnym, niezrozumiałym dla innych języku. Otaczał się niewidzialnym polem ochronnym zapewnianym przez czar nazywany powszechnie Zbroją maga. Komponent rozpłynął się w powietrzu nie pozostawiając po sobie śladu. Następnie ponownie się skupiając się zaczął wypowiadać inkantację zaklęcia bardzo popularnego, jak i słabego. Odporność zadziałała dobrze. Miniaturowa pelerynka zabłysła fioletowym światłem i zniknęła.
Oczy zaklinacza złowrogo błysnęły. Zsiadł z Pegaza i poprowadził do na ubocze gdzie przywiązał zwierzę do drzewa. Z juk wyciągnął flaszkę kwasu, a w lewej ręce ścisnął kuszę. Szybkim krokiem ruszył w stronę zabudowań. Gdy wyprzedził armię starał się dostrzec potencjalnych wrogów, a najchętniej rozglądał się za jakimś magiem, którego mógłby unieszkodliwić.
 
Arcagnon jest offline  
Stary 18-09-2008, 21:12   #98
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Elran z trudem przezwyciężył ból głowy po wczorajszym "świętowaniu", zwłaszcza, że w perspektywie dnia widział kolejną męczącą podróż i, najprawdopodobniej, walkę z armią goblinów. Mimo to wstał i udał się na miejsce wyznaczone na spotkanie z siłami Procambur. Widok dobrze uzbrojonego wojska napełnił go nieco lepszymi myślami co do przyszłości całej ekspedycji. Sam raczej miał zamiar unikać walki, a im większa liczba żołnierzy, tym większa była szansa, że mu się to uda. Przywitanie z dowódcami także zrobiło na nim dobre wrażenie - ci ludzie najwyraźniej wiedzieli, od kogo przyszły wieści o Maerstar i Elran miał nadzieję, że wiedzą również, że na posłannictwie jego rola raczej się kończy. Niemniej ruszał w drogę ze wszystkimi, choćby po to, żeby odebrać obiecaną nagrodę. Jadąc z przodu rozmawiał z Emmrelem o sytuacji politycznej w północnej części Morza Wewnętrznego, ale w pewnej chwili zamilkł, widząc wznoszący się od strony wioski słup dymu. Wojsko momentalnie przygotowało się do starcia, a półelf przesunął się bardziej na tyły, pozwalając zająć miejsce w pierwszym szeregu bardziej doświadczonym w walce. Zachowanie Elendila nieco go zdziwiło, ale pomyślał, że mag najwyraźniej wie co robi.
"Oby tylko gobliny jeszcze nie zaatakowały, bo ciężko się będzie wtedy z tego wyplątać" - dodał w duchu, z napięciem oczekując, kiedy pokonają ostatni etap drogi i zobaczą, co tak naprawdę stało się w Maerstar...
 
Makuleke jest offline  
Stary 21-09-2008, 22:19   #99
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
ŁUP! ŁUP! ŁUP!
"Co do...?"
Łup! Łup! Trach!
"Raaany... Co to ma być? Co się w ogóle dzieje?"
Jedna z dziewek karczemnych pokonała jeszcze kilka stopni drewnianych schodów za drzwiami pokoju Belegrisa i znalazła się na dole.
"Ech..."
Każdy jej krok wywoływał niebezpieczne wstrząsy sejsmiczne w całej okolicy i powodował pękanie bębenków w uszach. A przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy przyciskającego do głowy poduszkę elfa. Leżał on nieruchomo na łóżku z lewą nogą groteskowo zwisającą z boku. Po kilku minutach bezruchu i kolejnych trzęsieniach ziemi wywołanych przez niczego nieświadomych ludzi znajdujących się w karczmie, Belegris zebrał się w sobie i postanowił stawić czoła porankowi okraszonemu bezlitosnym kacem. Zaczął analizować swoją sytuację, biorąc pod uwagę położenie części garderoby, konieczność zjedzenia czegoś... wypicia czegoś, taaak... położenie pancerza, miecza i reszty ekwipunku. Po połączeniu faktów dotyczących usytuowania jego butów i sztyletu nasunęło mu się kilka myśli. Świtało mu w głowie coś na temat karczemnej dziewki ze stłuczoną butelką w dłoni. Przypomniał sobie jak jedna z nich usiłowała roztrzaskać schody... Ale ta ze stłuczoną butelką miała coś wspólnego z szamotaniną mającą miejsce zeszłej nocy... Belegris nie mógł sobie przypomnieć dokładnego przebiegu bójki, ale miał dziwne przeczucie, że dziewczynie nic się nie stało, a facet, który przyjął cios szklaną bronią spotkał się ze sprawiedliwością. W każdym bądź razie elf zaufał swoim szczątkowym wspomnieniom i nie miał zamiaru przejmować się więcej całym zdarzeniem. Ubrał się na tyle szybko, na ile pozwalały mu obolałe kończyny. Założył swoją skórznię, lekko już znoszoną, co widać było szczególnie po mocno powyszczerbianych ćwiekach, wciągnął buty i narzucił na siebie wyciągnięty spod łóżka płaszcz. Włożył miecz do pochwy zwisającej na plecach, a sztylet przymocował do cholewy na prawej nodze. Sprawdził czy bukłak z wodą i sakiewka są tam, gdzie ich miejsce i ruszył do drzwi. Już miał chwycić za klamkę, kiedy przypomniał sobie o rękawicach spoczywających tam, gdzie leżał płaszcz. Podniósł je więc, założył, kilka razy mocno i szybko zacisnął i wyprostował palce, a po chwili otworzył drzwi wynajętego pokoju. Każdy kto spojrzał na schodzącego po schodach Belegrisa wiedział, że ten koncentrował się na stawianiu kroków bardziej niż zwykle. Elf nie zjadł wielkiego śniadania, za to wypił chyba ze dwa litry wody. Nie rozmawiał z Brogiem i Elranem. Do tego maga, którego dzień wcześniej ktoś tłukł pod karczmą, a który teraz siedział razem z nimi też się nie odzywał. Po paru minutach któryś z nich wspomniał o spotkaniu z oddziałami mającymi wyruszyć do Maerstar. Wszyscy zebrali się i wyszli na zewnątrz. Belegris jęknął cicho na widok promieni słonecznych odbijających się od zbroi stojących przed nimi żołnierzy i przysłonił twarz dłonią. Wysłuchał z uwagą tego co mieli do powiedzenia Emmrel i Blau i ruszył wraz z resztą w stronę bram miasta. Przez całą drogę przysłuchiwał się rozmowom dowódców bynajmniej nie dlatego, że miał zamiar stosować się do ich planów, ale po to, żeby wiedzieć czego nie robić, aby w czasie walki nie wchodzili sobie w drogę. Elf postanowił wykorzystać swoja wiedzę i umiejętności aby walczyć w ukryciu. Światło dnia nie powinno być przeszkodą kiedy wokoło będzie szalała bitwa. Po kilku godzinach, podczas których Belegris opróżnił całkowicie swój bukłak, wszyscy ujrzeli dym unoszący się nad wioską. Elf miał wrażenie jakby jego ściśnięte serce powodowało parowanie z jego organizmu resztek alkoholu. Przestał zwracać uwagę na słabnący już ból głowy, jego ruchy stawały się pewniejsze. Adrenalina pompowana do żył zaczynała działać. Belegris zdjął płaszcz i rzucił gdzieś na bok, nie bardzo martwiąc się o jego dalsze losy. Szybkim ruchem wyciągnął miecz zza pleców.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 24-09-2008, 19:34   #100
Van
 
Van's Avatar
 
Reputacja: 1 Van ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputacjęVan ma wspaniałą reputację
Brog

Krasnolud nie czuł się źle po wczorajszej nocy. Owszem, troche zabalowali, jednakże brodata rasa ma mocną głowę, więc żeby poczuć jakieś efekty, Brog musiałby narzucić sobie o wiele większe tępo. Widząc rankiem jak przedstawiali się wszycy jego towarzysze, zarówno ci tarzy jak i nowi, krasnolud kolejny raz przekonał się, iż inne rasy są słabe. Po obfitym i pysznym śniadaniu, wyruszyli na spotkanie z oczekającym ich oddziałem. Brog oczekiwał, że sama wyprawa szybko się zakończy, a oni sami nie będą zmuszeni wykonywać kolejnych poleceń dla miasta, wioski i rządcy.
Brog, nieco zaskoczony wielkością Garmicha Blaua, przedstawił się wylewnie. Podczas podróży niewiele mówił, bo teżnie miał wiele do przekazania. Od czasu do czasu zadawał tylko nic nieznaczące pytania. Gdy tylko zauważył dym, unoszący się z okolic wioki, jego serce zabiło mocniej. Sięgnął ręką po swoją broń, w przeświadczeniu, że niedługo będą musieli tawić czoła Goblinom.

- Niech Moradin ma w opiece nas i niech ześle swój gniew na naszych wrogów. - wyszeptał tylko i czekałna dalszy rozwój wypadków.
 
Van jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172