|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-08-2008, 09:49 | #101 |
Reputacja: 1 | -Poczekać do końca?????????? Wtedy to może być już za późno. A co jeśli do ostatecznego rytuału poturbują naszej wewnętrznej energii? Jak chcesz im pomóc, jeśli będziesz martwy? Nie, na pewno nie możemy czekać. Pytając was o czarty nie miałem na myśli spiżarni, ale właśnie te podwójne wrota. Strażników jest tylko dwóch. Jeśli dobrze to zaplanujemy, to nie widzę żadnych problemów- Tu Łowca popatrzył wymownie na swoich towarzyszy. Nie po to wpakował się w tą maskaradę, żeby teraz siedzieć bezczynnie i czekać na koniec świata. |
04-08-2008, 23:18 | #102 |
Reputacja: 1 | - Nie wiem czy "szturm" jest dobrym rozwiązaniem. Nawet jeśli uda nam się pozbyć strażników bezgłośnie i przejść za bramę to nie wiemy czy tam też nie ma jakiejś straży. Możliwe że jest tam też najwyższy kapłan a ten na pewno nie będzie łatwym przeciwnikiem. Możliwe że będzie tam też jakiś mag lub większa ich liczba. Myślę że powinniśmy jeszcze trochę pociągnąć tą maskaradę - |
07-08-2008, 22:28 | #103 |
Reputacja: 1 | Lathandis westhnął. Twarze i słowa jego towarzyszy mówiły wszystko. Sam na pewno nie da sobie rady z tym problemem, jedyne co mógł zrobic to dostosowa się do większości. - No dobrze niech wam będzię, ale wiedzcie, że nie jest to po mojej myśli. Co więcej twierdzę, że bezczynne czekanie nie wyjdzie nam na dobre - Tu popatrzył jeszcze raz wymownie po obydwu towarzyszach poczym wyciągnął się na łóżku i zaczął rozmyśłac o tym co czekało go w dziczy poza mórami miejskimi |
07-08-2008, 22:50 | #104 |
Reputacja: 1 | - Nie mówię że mamy siedzieć i patrzeć w mur, ale otwarcie atakować też nie możemy. Trzeba wymyślić coś innego. - Spojrzał na Creda i zapytał - Może znasz jakiś czar który pomógł by nam dowiedzieć się czy dobrze zrobimy "forsując" tamto wejście ? - |
15-08-2008, 10:06 | #105 |
Reputacja: 1 | - Może znasz jakiś czar który pomógł by nam dowiedzieć się czy dobrze zrobimy "forsując" tamto wejście ? - zapytał kapłan swoim zwykłym lodowatym tonem. - Jest tako zaklęcie... ale problem polega drogi przyjacielu na tym, że jest ono dość skomplikowane nawet jak na mój umysł. - odpowiedział czarodziej otwierając jednocześnie kufer ze swoimi manatkami i wzrokiem szukając w nim księgi z zaklęciami - Nie sądzę, żebym mógł coś w tej sytuacji poradzić. Na twarzy czarodzieja wystąpił niewielki rumień zażenowania w efekcie przyznania się do własnej niemocy w kwestii zaklęcia, ale było ono faktycznie cholernie skomplikowane, nawet dla czarodziejów studiujących Splot dużo dłużej od Creada. -Jeśli zatem zdecydujemy się działać, działamy w ciemno. Sugerowałbym uzbroić się w cierpliwość. Jest tutaj cała masa ludzi, więc myślę, że jesteśmy w miarę bezpieczni. ~*~ - Pomimo niewygód i trudów ostatnich dni zebraliśmy się tutaj, aby doświadczyć oświecenia naszej bogini, aby dostąpić najwyższego błogosławieństwa Mystry, aby stać się elitą pośród wyznawzów - przebrzmiały słowa Fembrysa, które echo poniosło po całek sali zwielokrotniając siłę jego głosu oraz moc jaką niosły w sobie doniosłe słowa - Niektórzy z was okażą się niegodni dostąpienia dalszych łask, a przed wami ostatni test wiary. Zostaniecie napełnieni wiedzą i boskim natchnieniem, które nie dotrze jednak do wszystkich, a jedynie do tych najgłębszych w wierze i o najszczerszych intencjach. - głosił kapłan nadając chwili iście podniosłego patosu, godnego koronacji nowego władcy. Kapłan ubrany był w ceremonialne czarno fioletowe szaty, przetykane granatem, a towarzyszył mu jakiś niższy rangą ministrant, który niemal trząsł się z podekscytowania na myśl, że może towarzyszyć swojemu przewodnikowi w tym rytuale. Oprócz tej dwójki i, oczywiście w sali znajdowało się dwóch strażników, którzy pełnili swoje normalne obowiązku przy drzwiach do wewnętrznej świątyni. Słowa kapłana niosły się po sali dudniąc pomiędzy kolumnami, a tańczące wokół was pochodnie dodawały chwili mistycyzmu. - Zbierzcie się zatem tutaj przy ołtarzu i słuchajcie uważnie, bowiem cel waszej przeprawy przez pokłady własnej wiary dobiega końca, a chwila którą wszyscy wyczekiwaliście wreszcie nadeszła. - kapłan poprosił was wszystkich byście zebrali się pomiędzy kolumnami na środku komnaty, a kiedy wszyscy niemal podskakiwali z ekscytacji Fembrys podszedł do ołtarza i z ukrytej szuflady wyciągnął ciemną błyszczącą sferę wielkości grejfruta, której serce zdawało się odpychać od siebie wszelkie światło, poza kilkoma migoczącymi wewnątrz świetlistymi punkcikami emitującymi gwiezdne światło. Przyczajony w cieniu kolumny Lathandis obserwował to wszystko z rosnącą obawą o własnych towarzyszy. Tak jak uzgodniliście wczoraj elf miał udać, iż zrezygnował z udziału w rytuale uznając się za niegodnego dostąpienia łask i upozorować opuszczenie świątyni, w rzeczywistości jednak trzymać na was w jakiś sposób oko, tak żebyście sami za bardzo nie wiedzieli w jaki sposób. Staliście w białych tunikach, z wciąż mokrymi po kąpieli włosami, z których skapywały wam na twarz krople, pośród grupy wiernych wstrzymujących oddech, gdy tylko kapłan uniósł kryształową sferę. Miało okazać się cóż to za wielki kant przygotowuje świątynia. - Oto Sfera gwiazd... Alkeshowi zapaliła się w głowie ostrzegawcza lampka... gdzieś słyszał już tą nazwę... jednak nie w kontekście religii Mystry. Wlepił wzrok w kulę starając sobie przypomnieć, skąd kojarzy ten przedmiot i wtedy do niego dotarło... Już miał otworzyć usta, żeby krzyknąć do Creada i wtedy przemówił kapłan. - Wiedza leży POMIĘDZY gwiazdami... - gwiezdne punkciki wewnątrz sfery zawirowały, po czym zostały wchłonięte przez ciemne serce kryształu i zniknęły. Oboje poczuliście chłód powoli przesłaniający wasz umysł. Alkeshowi powoli zaczęło przyćmiewać umysł i paraliżować ciało. Całą swoją siłą woli kapłan wytężył się by odeprzeć pochłaniające go zaklęcie i ku jego uldze złowrogi efekt zaczął ustępować przywracając mu na powrót trzeźwość umysłu. Cread zaczął odczuwać dokładnie to samo uczucie zalewające mu trzeźwe spojrzenie na świat. Czarodziej nie miał najwyraźniej albo tak zdyscyplinowanej siły woli, albo po prostu miał mniej szczęścia, gdyż zaklęcie, czy co to było, rzucone przez Fembrysa pochłaniało go bez reszty całkowicie zniewalając umysł maga. Lathandis najwyraźniej za bardzo pozwolił sobie zbliżyć się do grupy stojącej po środku świątyni, gdyż i jego dotknął efekt zaklęcia [1, 2, 3]. Tropiciela nie opuszczało jednak szczęście i udało mu się przeciwstawić omamiającemu efektowi. Elf rozejrzał się po zebranych - wszyscy zdawali się pochłonięci całkowicie przez zaklęcie stojąc i wpatrując się bezmyślnie w kryształową sferę trzymaną w dalszym ciągu w dłoniach przez Fembrysa. Pozostało wam albo dalej ciągnąć tą szopkę, albo zacząć w końcu działać...
__________________ Wisdom of all measure is the men's greatest treasure. |
15-08-2008, 12:39 | #106 |
Reputacja: 1 | Cread odpowiadał na kolejne pytania swoich towarzyszy. Gdyby tylko odpowiedzi na nie prowadziły do rozsądnych wniosków… Niestety, było zupełnie inaczej. Elf proponował przepuszczenie „ataku” na świątynię, czyli wkradnięcie się do sanktuarium i spenetrowanie wszystkich jego zakamarków. Działanie w ten sposób na obcym terenie było niemożliwe. Nie znali komnat, nie mieli choć przybliżonego szkicu pomieszczeń i nie wiedzieli, na co mogą natrafić. Słowem- grupowe samobójstwo. Alkesh miał znacznie lepszy pogląd na sprawę. Chciał najpierw za pomocą magii dowiedzieć się, co powinni zrobić, a potem podjąć decyzję. Kapłan zapomniał jednak, że czar, o który prosił maga, należał do magii objawionej. To kapłani od zawsze rzucali „Przepowiednię”, „Wieszczenie” i „Obcowanie”. Oczywiście, Cread mógłby stworzyć odpowiednie zaklęcie lub poszukać już istniejącego odpowiednika, ale mogłoby to potrwać naprawdę długo. Nawet gdyby udało mu się przystosować zaklęcie do potrzeb magów, to i tak byłoby zapewnie trudniejsze do opanowania i bardziej wadliwe niż pierwowzór. Pozostawało im czekać i dalej ciągnąć swoje przedstawienie. ~*~ Rytuał przebiegał monotonnie. Oczyszczenie ciał, założenie czystych szat, modlitwy, uroczysta przemowa. Mimo to w powietrzu unosiło się coś złego, tajemniczego. Wielkie posągi rzucały złowieszcze cienie, a purpurowe szaty Fembrysa szeleściły złowróżbnie. Gryf był zaniepokojony. Fiolet i czerń z pewnością nie były kolorami Mystry. Biel, błękit i domieszka czerwieni owszem, ale fiolet? Było jasne, że Shar miesza w tym swoje palce. Mimo wszystko, gdyby teraz wkroczył do akcji, kapłani by się wyślizgnęli. Musiał mieć dowód na to, że prowadzą plugawy kult. A to oznaczało odsłonięcie się na wszelkie ataki. Nagle jeden element przykuł uwagę Gawryna. Piękna, kryształowa kula. W głębokiej czerni kropkowanej małymi iskierkami można było się dosłownie zanurzyć. Tak aksamitna, tak cudna, tak kojąca. Jej mrok zdawał się rozjaśniać ciemność wokół, zupełnie jakby chciała wchłonąć w swe serce zarówno cień jak i blask, pozostawiając doskonałą równowagę między nimi. - Wiedza leży POMIĘDZY gwiazdami… Cread, zapatrzony w kryształ, nagle zdał sobie sprawę, że coś się zmieniło. Iskierki światła zafalowały, po czym zgasły, czy też może zostały wchłonięte przez ciemny klejnot. Powiew zimnego powietrza musnął maga, zdejmując z jego barków ciężar ostatnich dni. Mięśnie rozluźniły się, kończyły stały się przyjemnie lekkie, a po skórze przeszedł przyjemny dreszcz. Ciało me Twe Gryf całkowicie oddał się temu błogiemu uczuciu. Chciał więcej. Wtedy też chłodna bryza ogarnęła wnętrze jego głowy. Niczym po wypiciu trunku, świat przyjemnie zakręcił się przed jego oczami, a komnata rozmyła się, błogo zakrywając tak ostre i wulgarne szczegóły. Umysł mój Twój I kiedy mag był u szczytu ekstazy, wiaterek stał się lodowatym wichrem. Mim prób wyrwania się z więzów, było już za późno- mroźne powietrze nieprzyjemnie zwinęło się wokół Creada, piekąc go z każdą chwila coraz mocniej. Wkrótce nie było już niczego- tylko zimno i wicher rozbrzmiewający zewsząd. Dusza ma Twa Za wichrem pogalopował mrok, zlewając się z zimnem i tworząc idealną pustkę. Cread nie wiedział już kim jest, gdzie się znajduje i co miał zrobić. Wiedział tylko, że na świecie istnieją dwie rzeczy- lodowaty mrok i on sam. A ciemność zawołała go kojącym głosem i obiecywała niezmierzoną siłę. Jeśli tylko będziesz ze mną… Tylko będziesz ze mną… Będziesz ze mną… Będziesz… Będziesz… Będę... Cały ja Twój |
17-08-2008, 21:13 | #107 |
Reputacja: 1 | Mimo pierwszego omamienia zaklęciem Lathandis zdołął się otrząsną z jego wpływu w ostatniej chwili. Częśc wiernych zdawała się zapaśc w sobie i całkowicie stracic kontakt z rzeczywistością, na nieszczęście był też wśród nich Cread. Z początku elf nie wiedział zbyt dobrze co ma teraz zrobic. Oczywiste było, że sam nie da rady, dwóch strzażników, kapłan i akolita. Zanim się z nimi upora dop sali przybędą posiłki. Westchnął z myślą o swoim cichym planie, ale ustalenia grupy były inne, miał ich osłańiac za wszelką cenę. Postanowił, że zaczeka jeszcze chwilę tak aby upewni się w jakim kierunku rozwinie się sytuacja.
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. |
23-08-2008, 22:16 | #108 |
Reputacja: 1 | Kapłan popatrzył po zgromadzonych z iście zadowolonym uśmiechem, który rozszerzył się z ojcowskiego uśmiechu aprobaty w szyderczy uśmiech szaleńca, gdy wyzwolone z Gwieździstej Sfery zaklęcie zaczęło działać. Kapłan przypatrzył się bacznie wszystkim zgromadzonym poszukując śladów 'upartych i silnych wolą', a gdy nie dostrzegł takowych roześmiał się jak szaleniec, a nieliczne zmarszki na jego twarzy rozciągnęły się, gdy usta wygięły się w zadowoleniu. - Lady Arthas będzie zachwycona! - ucieszył się kapłan - Doskonale moi drodzy, doskonale. Wszyscy okazaliście się godni dostąpienia zaszczytów Pani. Abyśmy mogli kontynuować waszą świętą drogę ku boskiemu błogosławieństwu proszę was, abyście udali się ze mną głębiej do świątyni celem kontynuacji tegoż wspaniałego dla nas wszystkich dnia. Zapewne już nie możecie się doczekać. Kapłan wskazał wam wszystkim drzwi wiodące głębiej w odmęty świątyni, nakazując skinieniem głowy strażnikom stojącym przy portalu otwarcie drzwi. Cread i Alkesh dając ponieść się tłumowi, bądź też pod wpływem zaklęcia również zaczęli podążać za klerykiem, ku wielkiemu zakłopotaniu ich elfiego przyjaciela. Glinthorowi nie pozostało zbyt wiele... musiał błyskawicznie zdecydować czy rzucić się niemal w samobójczy wir walki z kapłanem oraz dwoma strażnikami w ostatniej desperackiej próbie ratowania Creada i Alkesha, bądź też zaczekać i spróbować dostać się na niższy poziom inną drogą... Kiedy już w głowie elfa przebrzmiały ostatnie szmery próbującego wciąż przejąć nad nim panowanie zaklęcia i umysł się rozjaśnił, poczęły napływać nowe, dramatyczne myśli: ~Dostali się pod wpływ zaklęcia czy nadal działają wedle planu i własnej woli?~ Trzeba było działać szybko i zdecydowanie. |
25-08-2008, 09:29 | #109 |
Reputacja: 1 | Lathandis zmrużył oczy skupiając się na orszaku podążającym za kapłanem i strażnikami do wnętrza świątyni. W ułamku sekundy skoczył najciszej jak mógł w stronę dormitorium. Miał tylko kilka chwil na zrzucenie plecaka i przywdzianie szat. Złapał jeszcze broń Alkesha i wsunął ją sobie za pas. Miał cichą nadzieję, że obszerne szaty dobrze ukryją jego miecz i kapłańską buławę. W biegu rzucił utęsknione spojrzenie na łuk, którego nie miał jak zabrać i ostrym krokiem dołączył do grupy otępiałych wyznawców. Tropiciel z trudem powstrzymywał drżenie rąk. Jego krew buzowała a poziom adrenaliny osiągnął chyba maksimum. Miał tylko jedną szansę i brak możliwości na wycofanie się. Dłonie Elfa wyprostowały się, poczym serdeczne palce zgięły się do wewnątrz, dotykając ich wewnętrznej strony. Lathandis głęboko zaczerpnął powietrza, by za chwilę wypuścić je powolnym tempem. Ta stara metoda relaksacyjna działała zawsze. Umysł Elfa uspokoił się a mięśnie wróciły do posłuszeństwa. Teraz był już gotowy na wszystko, no może prawie wszystko, najważniejsze, że znalazł się w środku świątyni i zachował kontrolę nad sobą. Jego wzrok odszukał Alkesha i Creada, miał cichą nadzieję, że ich umysły zdołały się oprzeć magii kuli i, że obydwaj grają jak on. - Alkesh, to ty? Jak się trzymasz?- Wyszeptał Elf tuz przy twarzy kapłana .
__________________ Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem? Mag rzucający czary dla zabawy. |
28-08-2008, 17:14 | #110 |
Reputacja: 1 | Alkesh dochodził do siebie po zaklęciu. Czuł się jak by właśnie się obudził. Słyszał kapłana ale nie rozumiał co mówi. Po chwili kiedy już prawie doszedł do siebie usłyszał obok Lathandisa: "- Alkesh, to ty? Jak się trzymasz?-" -Tak, nic mi nie jest...chyba. Zaklęcie musiało być bardzo silne żeby wpłynąć na całą grupę. Co z Creadem ?? - Kleryk zaczął się rozglądać w poszukiwaniu towarzysza. |