|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
30-07-2008, 14:37 | #1 |
Reputacja: 1 | Zmierzch Katedr Koniec lata na północy Fearunu bywa chłodny, słońce coraz niżej, zimne wiatry wieją od potężnego oceanu. Najlepiej już szykować się na nadchodzącą zimę. W małych królestwach, które właśnie opuszczacie zima zawsze przychodzi wcześniej. Bywa tak, że pierwszy śnieg spada wraz z początkiem jesieni, a im dalej na północ tym zimniej. Wozy zakopują się w rozmoczonych traktach, jednak Was... Was to nie obchodzi. Rzeka jest ciepła i spokojna. Przystanek po przystanku zbliżacie się w stronę Neverwinter. Tam zimy są łagodne i to mimo bliskości mroźnego morza. Ciepłe źródła grzeją to miasto, jedno z najpiękniejszych w całym Fearunie. Rzeka płynie powoli, wraz z dwójką flisaków powoli spływacie, kucyk leniwie ciągnie tratwę po dość mocno zarośniętym nabrzeżu, brzegi rzeki porastają trzciny, a dalej ciągną się przepastne knieje, których nazwy zapomniano w pomroce dziejów, z miejscowych legend wynika, że duchy mieszkają w najciemniejszych jarach. Tu walczono nie raz, wiele z tych drzew widziało tysiące zabitych. Od tysięcy lat okolica była szarpana wojnami. Jeśli drzewa mogły by mówić nie jedno by opowiedziały. Odpoczywacie na tratwie, ostatnie tygodnie was nie oszczędzały, najpierw felerna wyprawa na smoka, zamek w skale, zamek w gobelinie, zamknięci. Oj za dużo tego, potem smok. Nie mieliście pojęcie że umiecie uciekać tak szybko. Na szczęście wszystko się skończyło. Teraz czeka was jedynie spokojna podróż... Dłuuuugo w dół rzeki... Bogowie!!! Tu nigdy nie było rozwidlenia!- Wrzasnął Bart, dowódca załogi barki, nurt nas ściąga. Jonas odetnij Klerę bo się potopi!!!- Wrzasnął do drugiego flisaka. Szybkie cięcie toporkiem, konik odbiegł w stronę lasu przestraszony hukiem łamanych desek. Trzymajcie się! To dopiero początek!- Wrzasnął ku zaskoczonej drużynie.-Znosi nas na środek. |
20-08-2008, 11:28 | #2 |
Reputacja: 1 | Potężna (jak na możliwości rzeki) fala rzuciła łodzią. Z pokładu zmyła wszystko co nie było dobrze przymocowane. Khrk! Dało się słyszeć dźwięk łamanego drewna. [Senigra] Tratwa zaczęła się pod tobą po prostu rozjeżdżać, pękają kolejne liny. Pomiędzy nogami widzisz spienioną wodę. Jesteś pewna, że kolejna fale zmiecie cię prosto w otchłań. [Altharis] Poprzednia fala zmiotła cię na tył tratwy, cały krajobraz nagle się zamglił a potem zaczął skakać jak szalony, do brzegów daleko, całe szczęście, że dużo trenowałeś w młodości. Nie czas o tym myśleć, zaraz cie zmyje! [Elendil] Zamknąłeś oczy, spokóóój, jesteś równowagą, uch... Fala! [Viliane] Siedzisz w nie dużym namiociku, jako jedyny masz szczęście, nic nie leje, nic nie pęka... Tylko kumple toną, raz w życiu życie nie daje ci w kość... Warto być lojalnym wobec przyjaciół... Bez przyjaciół można żyć, a bez życia... raczej nie. |
20-08-2008, 13:22 | #3 |
Reputacja: 1 | Pierwsza myśl: Ethera! Uciekaj do namiotu! Cholera jasna! Elendil padł na pokład z desek i przywarł do nich wczepiając palce w szczeliny. Żeby tylko się utrzymać na górze... Zamknął oczy. Jego dawny mentor zawsze powtarzał - co cię nie zabije, to cię wzmocni - to dobry znak. Póki co - żyję. Chwila! Mam zwój! Czarodziej szybkim ruchem wyciągnął zza pasa poprzecznie przewieszonego przez ramię lekko zmoczony zwój. Oddychanie pod wodą - drogie jak cholera, ale życie jest cenniejsze. Rozwinął zapisany arkusz i wyskandował zaklęcie wykonując jednocześnie skomplikowany gest jedną ręką... |
20-08-2008, 13:28 | #4 |
Reputacja: 1 | Viliane wypoczywał w leząc w namiocie, rozmyślał o przyszłość i przeszłości, zatoną w świecie wspomnień i marzeń, gdy nagle wyrwał go krzyk jednego z flisaków. - Bogowie!!! Tu nigdy nie było rozwidlenia! Jonas odetnij Klerę bo się potopi!!! Trzymajcie się! To dopiero początek!- Wrzasnął.-Znosi nas na środek.- Zaraz potem dało się słyszeć dźwięk łamanego drewna. Odczekał chwilę, aby zebrać myśli, następnie szybkim ruchem poderwał się na nogi, założył swój plecak i wyskoczył z namiotu. Zobaczył jak liny pękają pod Senigrą, jak belki zaczynają się rozjeżdżać, zobaczył Altarisa zmywanego z tyłu pokładu, on jest najbliżej. Szybkim ruchem wydobył z plecaka linę, obwiązał się jednym końcem, a drugi rzucił Altarisowi, krzycząc - Łap linę!!! - nie było może to zbyt bystre, ale chciał mieć pewność, że Altaris zauważy linę. Teraz szybko rozejrzał się wokoło, szukał jakiejś liny, najlepiej przywiązanej, tak, żeby mógł pchnąć zaklęciem do Senigry. |
20-08-2008, 13:47 | #5 |
Reputacja: 1 | Rzeka wyła coraz to głośniej, szybki nurt ciągnął was coraz to dalej i dalej w las, wielkie starożytne dęby przelatywały jeden po drugim, nikt na to jednak nie zważał, czuć było coraz to bliższe przeznaczenie, ta łódź musiała się rozpaść. [Elendil] Błękitny snop światła, trysnął z końca różdżki. Wszyscy usłyszeliście głęboki głos, tak nie podobny do delikatnego tonu maga. Woda w około się zaiskrzyła. [Elendil] Poczułeś się niesamowicie, tak lekko, bezpiecznie. Większość czarów poza efektami wpływa na psyche maga bądź ofiary, ten czar, był ideałem w tym miejscu, tego było trzeba... Flisacy wrzeszczeli do siebie, potężne uderzenie rozerwało łódź na dwie części. Paneki, magiki, ratujta się!- Wrzasnął sternik skacząc do wody. [Viliane] Lina rzucona w stronę Alta, trafiła, prosto w twarz... Jego wzrok mówił sporo i nie było to nic miłego. A Seni... W tej chwili znajdowała się już głęboko pod wodą. Należy mieć nadzieję, że umie pływać doskonale. Po flisakach nie było już śladu, przynajmniej na łodzi... Daleko daleko w oddali widać było wypływające ciała, nadto żywe... Przeżyli... [Viliane] Lewy brzeg się zbliża!!! Ostre jak brzytwy kamienie, za tym jakby murem ze skał (ustawionych chyba specjalnie by was o nie roztrzaskać), widać nieduże bagna, trzciny, ale nie na to czas! Kamienie są coraz bliżej. Wyglądają jakby żyły i ściągały was coraz to szybciej i szybciej. |
20-08-2008, 13:55 | #6 |
Reputacja: 1 | Udało się! - krzyknął mag. Rozejrzał się wokół. Czar potrwa parę godzin... Wystarczy. Elendil skoczył do wody, aby złapać Senigrę... |
20-08-2008, 14:06 | #7 |
Reputacja: 1 | - Nie , znowu ten pech , prześladuje nas cały czas na miłośc Ehlonny kiedy to sie skonczy - Powiedział sam do siebie Altharis . Nagle usłyszał Viliane - Łap linę!!! Elf szybko złapał linę wsadził sobie ją za pas . - Co dalej ? Myślał . -Postaram się dopłynąć i przywiązać ją o jakieś drzewo ,aby tratwa się zatrzymała . Masz może jakieś zaklęcie które by mi w tym pomogło ? Jeśli tak to użyj go teraz - Krzyknął do Viliane i w tym momencie właśnie wziął rozbieg i odbił się z ciągle rozjezdzających się desek . Probował złapać jedną z tych które już się odczepiły od tratwy , po to żeby łatwiej się płyneło . |
20-08-2008, 14:43 | #8 |
Reputacja: 1 | - Pomocne zaklęcie? zaryzykuje, może się uda. - powiedział do siebie, sięgną do plecaka i wydobył mały czerwony woreczek, wyjął z niego kulkę futra, schował woreczek i rzucił kawałek futra przed siebie na pokład. Oby to był niedźwiedź dodał w myślach. |
20-08-2008, 15:24 | #9 |
Reputacja: 1 | Senigra, będąc pod wodą, modliła się do swej Bogini o ratunek. Zabardzo nie umiała pływać, więc machając niezdarnie rękoma i nogami, próbowała wypłynąć na tyle szybko, aby jej powietrza niezabrakło. Nie mogła wydostać się spod wody, nurt rzeki był zbyt rwący, a powietrza coraz bardziej jej brakowało... Niech się już to skończy.-Pomyślała, czując coraz większą panikę. Ostatnio edytowane przez Szaine : 20-08-2008 o 18:33. |
20-08-2008, 16:35 | #10 |
Reputacja: 1 | [deMaus] Rzuciłeś futro na pokład. Błysnęło zielonym światłem, pomimo huku i smrodu rzeki, poczułeś delikatną nutkę piżmowego zapachu. Niedźwiedź zaczął się powiększać i powiększać... Coraz większy. Cholera! Czarny! W tym momencie tratwa wyleciała w powietrze, a ty razem z nią. Ciemny pień dębu zbliżył się szybko i boleśnie. Au... Powoli osunąłeś się w bagno... [Altharis] Nie zdążyłeś, się przywiązać, potężne uderzenie wyrzuciło cię nad brzeg. Przelatując nad kamieniami czułeś się dziwnie... Twarzą w bagno... Wśliznąłeś się pod powierzchnię, minąłeś płynącą żabę. I tyle zapamiętałeś z przelotu. Wyhamowałeś pod wielkim dębem. Lekko go musnąłeś. Nie minęła sekunda... A z drzewa zsunął się na ciebie znajomy i bardzo wykończony zaklinacz. |