Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2009, 11:35   #81
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Riviella:

Czuła jakby serce podskoczyło jej do gardła, przez chwilę to co usłyszała kompletnie ją zatkało. Jak napuszona kocica cofała się lekko w stronę ściany.
Drżące palce dyskretnie obracały coś w dłoni.
~zdradzieccy ludzie.. wyjdziemy z tego mała, wyjdziemy prawda? Ahh głupia...~ - jej wargi zadrżały gdy plecy zetknęły się ze ścianą domu, po chwili jednak usta zaczęły współpracować.

Pieprzyć się! - syknęła, lekko złamanym głosem w dodatku niepoprawnie kilka zasłyszanych "zakazanych słów" które udało się jej zasłyszeć podczas nauki co musiało wyglądać nieco zabawnie na pewno nie była w stanie nikogo w ten sposób przestraszyć. Spięła się i cisnęła trzymaną w dłoni fiolkę ognia alchemicznego pomiędzy oba hobgobliny tak by stanęły w płomieniach. Dała susa w ich stronę z nadzieją iż przed ucieczką nie spróbuje powstrzymać jej nikt kto aktualnie walczy z płomieniami.

Pomocy! - krzyknęła rozpaczliwie biegnąc w kozaczkach i marząc o tym by się nie wywalić.
 
Kata jest offline  
Stary 21-03-2009, 19:51   #82
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja
Świetlista Dzielnica


Hobgobliny osaczały zdobycz, podczas gdy ork i człowiek załatwiali porachunki. Amulet na ręku Axrila zmienił się w tarczę wielkości pawęża utworzoną z czystej mocy unoszącą się tuże przed człowiekiem. I pomagającą mu blokować zaciekłe ataki wielkiego orka.
Tak więc pozostały hobgobliny, osaczające ją i w bezpośredni sposób komentujące jak wprowadzą Rivellę do „zawodu”. Zważywszy na hobgoblińsko-ludzki pełen wulgaryzmów, a przez to trudny do zrozumienia slang, jakim się posługiwały przy opisie, zaklinaczce ciężko było się zorientować w szczegółach. Niemniej domyśliła się, że to będzie sposób bolesny, brutalny i poniżający.
Na jej wulgaryzm hobgobliny zareagowały śmiechem, natomiast na fiolkę z ogniem alchemicznym o wiele mniej wesoło. Oba zajęły się ogniem i zaczęły tarzać po ziemi by ugasić płomienie.
Dało to czas dziewczynie na zyskanie pewnej przewagi, jako że ork i człowiek byli bardziej zajęci próbą pozabijania się nawzajem. Niemniej poparzone hobgobliny, szybko pozbierały się i ruszyły za elfką by zemścić się za bolesne poparzenia. Riviella czuła ich oddech (nie dosłownie, na szczęście) na swoich plecach. A stylowe kozaczki, w których tak pięknie prezentowały się stopy elfki, utrudniały oddalenie się od wrogów.
Błagała więc o pomoc, ale ci których napotykała na swej drodze, odwracali twarz na widok ścigających ją hobgoblinów.
Nagle drogę zastąpił mężczyzna z rasy ludzi, skrywający swą twarz pod kapturem czarnego płaszcza, z pod którego wystawały przedwcześnie posiwiałe włosy.
Chwycił krzyczącą i biegnącą elfkę w pasie i przycisnąwszy do siebie, głośno rzekł.- Tutaj jesteś kochanie.
Zanim zdążyła zareagować, przycisnął swe usta do jej ust i pocałował ją. Następnie puściwszy Riviellę, spojrzał na nadbiegających hobgoblinów i sięgając po dość spory miecz, krzyknął zawadiackim głosem.- Czy te brutale ci zawadzają skarbeńku? Zaraz zetnę im te paskudne łby.



Hobgobliny spojrzały na jego miecz, potem na swe zakrzywione noże...potem na jego miecz. Potem rzuciły się do ucieczki.
Zaś wybawiciel spojrzał na Riviellę mówiąc.- Skoro to już rozwiązane, to pozwól że odprowadzę cię na główne ulice dzielnicy. Tam ci nic nie grozi, poza kieszonkowcami i dwuznacznymi propozycjami...oczywiście.
Uśmiechnął się, a następnie kontynuował.- I nie martw się, ani mi w głowie, nastawać na twą cześć, pani.-
Wskazał palcem na symbol, tuż przy kapturze...Paladyński krzyż.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 21-03-2009, 22:29   #83
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
- Uff - westchnął ciężko Maahr, kiedy już stanęli przed wejściem do „Pijanego Satyra”. - Mam tutaj wynajęty pokój do końca tygodnia, i póki co nie mam zamiaru taszczyć tego ciała przez cały ten tłum - powiedział, wciągając jednocześnie zwłoki do środka. Tam jednak, ledwo zdążył przekroczyć próg, został natychmiast wyproszony przez karczmarza.

Zaśmierdzał, też coś... Nie dość, że dookoła miasta leży bagno, to co powiedzieć o tych tłumach, jakie się tu przetaczają - wszystko razem śmierdzi dużo bardziej, a jakoś nikt nie wprowadził przymusowych kąpieli. Cóż, to chyba kwestia przyzwyczajenia...”

Mimo, że nie zgadzał się z opinią gospodarza, siv nie sprzeciwiał się, tylko posłusznie podążył za kelnerką do tylnego wyjścia i małego ogródka znajdującego się za budynkiem. Kiedy już blondynka o baranich rogach przygotowała dla niego balię, wetknął Inglorinowi koniec prowizorycznego worka ze zwłokami.

- Maahr, Wykąp się jak najszybciej, bo będę potrzebował Twojej pomocy. Trzeba ją dokładnie umyć, a potem zdezynfekować. I wiesz co, chyba należałoby znaleźć dla niej jakieś szaty.

- Postaram się wrócić jak najszybciej - odrzekł siv. - A co do szat, to spytam karczmarza, czy nie ma jakich niepotrzebnych rzeczy.

Zanim jednak mógł pomóc swojemu nowemu wspólnikowi w przygotowywaniu ciała, Maahr musiał skorzystać z kąpieli. Początkowo obawiał się, że będzie to oznaczało również korzystanie z mydlin i innych wymysłów wielkiej cywilizacji, z którymi dotychczas zetknął się tylko raz i na samo wspomnienie ostrego, kłującego w oczy zapachu mydlin skóra mu cierpła. Na całe szczęście, Laureen zaczerpnęła czystą, naturalną wodę prosto z małego stawu. W takim wypadku obmycie zmęczonego ciała w chłodnej wodzie i pozbycie się wszystkich brudów wydało się całkiem przyjemne. Kiedy już uporał się z szorowaniem i opłukiwanie, pełen energii wyskoczył z balii i z prawdziwą rozkoszą wystawił odsłoniętą skórę na jaskrawe słońce.

„O tak, najpierw chłodna woda a potem ciepłe promienie słońca, mógłbym tak stać cały dzień...”

Przez chwilę więc po prostu stał z zamkniętymi oczami, przyjmując jak najwięcej światła i dopiero, kiedy usłyszał za sobą głos satryki, pytającej się, czy może już wylać wodę z balii, zabrał się do ubierania.
Kiedy wrócił do środka, do głównej sali i miał już zapytać się o jakieś ubrania dla oczyszczanej przez półelfa zombie, nagle przypomniał sobie, że zostawił w swoim pokoju Szajbusa.

„Mam nadzieję, że ten stary narkoman nie narozrabiał, kiedy mnie nie było” - pomyślał z obawą. Na wszelki wypadek wolał jednak zacząć od rzeczy dla swojej „klientki”.

- Przepraszam, nie ma pan jakichś zbędnych ubrań pasujących na człowieka? Tak się składa, że chciałbym pożyczyć jakąś suknię czy szatę na jakiś dzień czy dwa, a potem zwróciłbym ją bez żadnego szwanku.


- A jak tam sprawował się Morgan? Poszedł już czy jednak został? - zapytał siv, kiedy dostał odpowiedź w sprawie ubrania.

„Jeśli został, to niech sam za siebie płaci, a jeśli sobie poszedł, to chyba wiem, gdzie go znajdę, kiedy już będę miał dla niego pieniądze.”
 
Makuleke jest offline  
Stary 22-03-2009, 13:23   #84
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja
Świetlista Dzielnica


Poczuła jak mężczyzna w czarnej szacie obejmuje ją, wpadającą w jego dłonie rozpędzona niczym mucha w pajęczynę. Gdy jego usta niespodziewanie zetknęły się z jej wargami drgnęła zaskoczona. Przez chwile wyglądali jak para, jej dłonie oparte na jego barkach.. lecz była to tylko chwila. Elfka była wyraźnie spłoszona. Zuchwały paladyn puścił ją i spłoszył przypieczone hobgobliny prezentując swój wielki oręż.
Riviella zrobiła dwa kroki w tył i otarła usta paluszkami dłoni. Pierwszy raz pocałował ją człowiek, pierwszy raz w ogóle ktoś ją całował w taki sposób.
Uniosła wzrok i swoje pełne oczy zawiesiła na nim nie wiedząc czy wymierzyć mu policzek czy dziękować. Z trudem łapany oddech, obolałe mięśnie i kropelka potu spływająca po szyi przypomniały jej jak zmęczona jest. Miała dość przygód na dziś. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale żadne słowo się nie wydobyło. W końcu zebrała się w sobie, patrząc na niego ostrożnie.

- dziękuję, poradzę sobie już sama... - wymusiła delikatny uśmiech i odgarnęła dłonią włosy z twarzy. Serce wciąż waliło jej jak szalone, choć próbowała wyglądać na opanowaną nie udało się to. Potrzebowała snu, spokojnego snu, ciepłej kołdry by wszystko przemyśleć. Poczuła się jakby weszła w gniazdo os, a może się myliła. Nieśmiało, nie ukrywając zakłopotania
cała sytuacją elfka przyłożyła dłoń do skroni. Gdy tylko upewniła się że Pchliczke dalej ma przy sobie po kurczowo wbitych w jej kark pazurkach, wybrała losowy kierunek oby nie w stronę z której przybyła i ruszyła tam pośpiesznie.
 

Ostatnio edytowane przez Kata : 22-03-2009 o 13:27.
Kata jest offline  
Stary 24-03-2009, 17:59   #85
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja
Świetlista Dzielnica


-Dziękuję, poradzę sobie już sama... – rzekła elfka opanowawszy drżenie głosu. Paladyn cierpko się uśmiechnął dodając.- Nie ma za co dziękować, milady.
Ruszyła nieco chwiejnym krokiem w wybranym na chybił trafił kierunku, gdy dotarł do niej okrzyk paladyna. –Na twym miejscu wybrałbym inną trasę, pani. Nie wszystkie miejsca w tej dzielnicy są bezpieczne.
Riviella mogła go nie posłuchać, mogła uparcie podążać tą trasą. Ale przecież nie chodziło jej o to, by robić swemu kontrowersyjnemu wybawcy na złość.
Zmieniła więc uliczkę na inną losowo wybraną. Po chwili wyszła z ciemnych wąskich zaułków dzielnicy na bardziej uczęszczaną trasę. Zaroiło się wokół niej od istot różnej rasy i obu płci. To miasto w znacznym stopniu różniło się od miast rodzinnego kraju.
Było tu tłoczno, a różnorodność wręcz oszałamiała. W elfich miastach, zwłaszcza tych w głębni kraju żyły elfy, przede wszystkim. Owszem było też trochę półelfów i fairfolk.
Ale gnomy, krasnoludy, ludzie czy niziołki stanowiły rzadkość. A tu napotkała na swej drodze tak egzotyczne istoty jak diablęta czy aasimary. A to i tak były najmniej wyróżniające się tu stworzenia. Sama dzielnica była...krzykliwa. Idąc przez nią Riviella widziała po obu stronach budynki pomalowane w krzykliwe barwy, ozdobione zakotwiczonymi iluzjami, rzeźbami, malunkami i płaskorzeźbami. Sama architektura budowli była ekstrawagancka i miała przykuwać oko. Co prawda boczne uliczki, już takie jaskrawe nie były, ale główne ulice i budowle już tak. A były to kasyna gier wszelakich, bary, zamtuzy i sklepy z drobiazgami za horrendalną cenę. A przed każdym tego typu przybytkiem był naganiacz lub naganiaczka w jaskrawym stroju zapraszająca do środka.
Nad całą zaś dzielnicą górowały śnieżnobiałe iglice Domu Kości, wskazujące niejako drogę, do najważniejszej świątyni w mieście.
Idąc przez dzielnicę Riviella miała wrażenie, że jest śledzona...I rzeczywiście tak było, jej wybawiciel podążał za nią, trzymając się dyskretnie z tyłu, w biezpiecznej odległości od elfki.

Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”, ogród.


- Droga Laureen, czy byłabyś tak uprzejma i przyniosła butelczynę białego wina i dwa antałki najgorszego piwa jakie macie, proszę – Inglorin uśmiechnął się do niej, patrząc na nią tak jak by była najpiękniejszą kobietą świata. Półelf musiał jednak przed sobą przyznać, że najbrzydszą na pewno nie była.

Laureen miała bowiem subtelną twarz, pełną dziewczęcego uroku i śliczne włosy.
Dygnęła z pewną gracją w ruchach.- Ale ktoś będzie musiał za to zapłacić.Z góry.
Po czym oddaliła się by zapewne przynieść zamówiony przez półelfa alkohol.
Przez chwilę siv i półelf zostali pozostawieni samym sobie i mogli zając się zwłokami.
To znaczy, póki co Inglorin musiał się zająć, bo Maahr zaczął medytować, w bezruchu. W czym przypominał półelfowi jaszczurkę wygrzewającą się na słońcu. Laureen pojawiła się obciążona alkoholem i przez chwilę zamarła obserwując działania półelfa z odrazą na twarzy.
- Wuj mówił, cobyście wylali wodę po zakończeniu kąpieli, i wraz zamówionym towarem, jesteście winni gospodzie 2 sztuki złota i 5 pięć sztuk srebra. Co daje 25 sztuk srebra.- rzekła dziewczyna.- I zapłacić należy z góry. A poza tym... wylać już wodę?
Usiadła na antałkach czekając na zapłatę i z ciekawością w głosie spytała.- Słyszałam o takich co umawiają się na randki z umarłymi, ale to już przesada... Kąpać martwe zwłoki?

Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”, sala jadalna.

Siv od razu skierował się do satyra władającego tym lokalem i bez ogródek wyjaśnił o co chodzi.
- Przepraszam, nie ma pan jakichś zbędnych ubrań pasujących na człowieka? Tak się składa, że chciałbym pożyczyć jakąś suknię czy szatę na jakiś dzień czy dwa, a potem zwróciłbym ją bez żadnego szwanku.-
Kraxus Tenebra zaś odparł.- Nie wiem jak tam u was na bagienku jest, ale my mężczyźni, sukienek nie nosimy. Czemu Laureen nie spytasz, a w ogóle po co ci sukienka?
Maahr jednak nie był w nastroju do tłumaczeń, gdyż od razu spytał o kolejną sprawę.- A jak tam sprawował się Morgan? Poszedł już czy jednak został? –
-Poszedł...szukać działki, to już nie ten tropiciel co kiedyś.-
westchnął satyr.- Leeegenda tych bagien. Ale opium sprawiło że całkiem upadł i już się nie podniesie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 29-03-2009, 22:55   #86
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Wuj mówił, cobyście wylali wodę po zakończeniu kąpieli i wraz z zamówionym towarem, jesteście winni gospodzie 2 sztuki złota i 5 pięć sztuk srebra. Co daje 25 sztuk srebra.- rzekła dziewczyna.- I zapłacić należy z góry. A poza tym... wylać już wodę?
Usiadła na antałkach czekając na zapłatę i z ciekawością w głosie spytała.
- Słyszałam o takich co umawiają się na randki z umarłymi, ale to już przesada... Kąpać martwe zwłoki?

Inglorin udał, że niedosłyszał ostatniego zdania.
- Aż tyle za troszeczkę alkoholu? Mhhryy, no dobrze, proszę oto należność, dwieście pięćdziesiąt sztuk miedzi. - Wręczając kelnerce dwie i pół sztuki złota, staną przy niej bardzo blisko, patrząc jej głęboko w oczy.
- Co robisz dziś wieczorem Prześliczna Laureen?
- Na pewno nie kąpię trupów...fuj, jak można się zajmować - odpowiedziała kobietka. Po czym spojrzała na półelfa pytając. - A właściwie po co to panu wiedzieć?
- Skarbie, po pierwsze to nie trup, a uszkodzony nieumarły, po drugie chciałbym spędzić wieczór w tak wybornym towarzystwie jakim niewątpliwie jesteś, Pani.
- Taa...i zaciągnąć do łóżka. Znana w tych stronach śpiewka.- odparła Laureen.- A jakiż to wieczór planujesz na uwiedzenie mnie?

"Iść do łóżka z baranimi rogami! Chyba oszalałaś dziecino. Nie jesteś brzydka jak na swoją rasę, ale baranie rogi i bujny zarost, niczym sierść deklasują cię. Skoro ma tak bujną czuprynę na głowie to jak strasznie musi byc zarośnięta poniżej, blehhh. I pewnie musi się golić na twarzy."

Spojrzał na nią z niedowierzaniem. - Pani raczy żartować, widzę, że w Allracji wystarczy być uprzejmym i od razu jest się posądzanym o próbę zaciągnięcia do łożnicy. Niedorzeczne. Choć może to Twoja rasa, panienko jest taka ... rozpustna, bo jeśli odrobina uprzejmości wywołuje u ciebie takie skojarzenia.

"Tak naprawdę potrzebuję informacji, a kto inny wie o wszystkim jak nie służka karczemna. Spróbuję jednak grzecznie wyciągnąć informacje, jak nie, to wspomogę się magią."

- Jakbym nie wiedziała, co sobie myślą o służkach w karczmie.- zaśmiała się Laureen.- Proponowanie komuś wspólnego wieczoru kawalerze, to już nie uprzejmość, a podryw...Co nie znaczy, że się nie zgodzę.
- Ehh, naprawdę nie staram się ciebie poderwać, jak to nazwałaś. Na tle tego zwariowanego miasta wypełnionego nekromancjom jesteś jak kwiat na spalonej łące. Nie lubię samotnie jadać posiłków dlatego pomyślałem, że miło by było gdybyś mi zechciała towarzyszyć. Tym bardziej by to było miłe po brudnej robocie, której jeszcze nie skończyłem. Myślisz, że grzebanie się w gnijącym ciele w poszukiwaniu ukrytych runów to miła zabawa?
- Wydawałeś się podekscytowany - odparła dziewczyna. - Podczas tych poszukiwań. Są tu miłe knajpki, gdzie można przyjemnie spędzisz czas..we dwoje. Ale trochę kosztują.
- Mógłbym być podekscytowany gdybym był nekromantą, a nie jestem nim, jestem alchemikiem. - Po chwili namysłu dodał - myślę, że znajdziemy coś miłego i dostępnego dla mojej skromnej sakiewki. Czy znaczy to, że się zgadzasz zjeść ze mną kolację?
- Zgadzam się pójść.. zobaczyć jaką restaurację wybierzesz. Jeśli mi się spodoba, to tam zjem z tobą kolację. Jeśli nie... zawsze możesz wziąć ze sobą siva - odparła Laureen z ironicznym uśmieszkiem na ładnej buzi.
- Więc do zobaczenia wieczorem. Teraz nie zatrzymuję więcej, bo zapewne twój wuj potrzebuje twojej pomocy w karczmie.


Gdy tylko zniknęła za rogiem karczmy, pozostawiając półelfa i siva samych, Inglorin wrócił do nieumarłej. Na początek obmył ją piwem dla zabicia zapachu, a także aby choć w minimalnym stopniu odkazić skórę nieumarłej. Tak gotowe ciało rozpoczął dokładnie oglądać kawałek po kawałeczku. Szukał rytualnych nacięć, run, czego kolwiek co mogłoby mu pomóc określić zaklęcia rzucone na nieumarłą. Znalazłszy jedynie oczywiste ślady, jak odciski na palcach po pierścieniach i głębą ranę pomiędzy łopatkami, ślady krwii opadowej świadczące o pozycji w jakiej leżało ciało choć mające żadne znaczenie gdyż jest to nieumarły.
- Maahr, jeśli umiesz walczyć to bądź gotów, postaram się wybudzić ze snu nieumarłą, może nas zaatakować.
Nałożył na trupa obmyte szaty, nie chciał rozgniewać truposzki jej nagością następnie wyszeptał formułę zaklęcia 'szybki odwrót'. Powoli i bardzo dokładnie rozpoczął oglądanie naszyjnika, następnie delikatnie zaczął go przesuwać, odpiął i z ogromną ostrożnością zaczął go ściągać/zsówać na ziemię. Wciąż miał rękawiczki skórzane na dłoniach, które powinny chronić go przed większością ładunków magicznych.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 29-03-2009 o 23:12.
Manji jest offline  
Stary 31-03-2009, 01:17   #87
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
-Poszedł...szukać działki, to już nie ten tropiciel co kiedyś.- westchnął satyr.- Leeegenda tych bagien. Ale opium sprawiło że całkiem upadł i już się nie podniesie.

"Cóż, może przynajmniej będzie potrafił wskazać mi drogę do Siedliska, kiedy już uzbieram dla niego to całe opium. I lepiej dla niego, żeby faktycznie miał tą mapę..."

Mimo pewnych obaw, Maahr nie kłopotał się w tej chwili Morganem, gdyż czekały go znacznie bardziej naglące obowiązki. Bez słowa wyjaśnienia wziął od Kraxusa starą, znoszoną szatę i wrócił do Inglorina, kończącego oczyszczanie nieumarłej na podwórzu. Pomógł mu ubrać ją w przyniesione rzeczy i stanął obok półelfa, ciekawy, co ten zamierza dalej robić. Myślał raczej, że teraz przeniosą ciało w jakieś bezpieczne, zacienione miejsce i udadzą się na poszukiwania kupca, a tymczasem czarodziej zrobił coś zupełnie innego.

- Maahr, jeśli umiesz walczyć to bądź gotów, postaram się wybudzić ze snu nieumarłą, może nas zaatakować.

Siv w pierwszej chwili po prostu spojrzał na Inglorina z pewnym niedowierzaniem, jeszcze szerzej otwierając wyłupiaste oczy, ale nie zaprotestował.

- W końcu ty pewnie wiesz lepiej, jak się do tego zabrać. Tylko uważaj, to prawdziwa wariatka - mruknął, niechętnie wyciągając zza pasa swój siangham i przybierając postawę gotowości. Szeroko rozstawił nogi, lekko je uginając i pochylił się do przodu, gotowy do skoku. Rękę z krótkim drzewcem odciągnął za plecy i wziął głęboki wdech. Zobaczył, że półelf najpierw próbuje ściągnąć kobiecie naszyjnik, co przywołało nieprzyjemne wspomnienie z kanałów, kiedy sam chciał sięgnąć po cenna ozdobę. Miał nadzieję, że jego towarzysz wie, co robi i że tym razem nie będą musieli stawiać czoła rozwścieczonej truposzce. Fakt, że tym razem nie miała w zasięgu rąk żadnego niebezpiecznego przedmiotu tylko trochę pocieszał Maahra.

"Może i nie ma żadnej broni, ale to i tak jest nieumarły. Jak walczyć z czymś, co już nie żyje? I co zdziała moja broń, jeśli przeciwnik nie ma żadnych czułych punktów, w które można by wbić ostrze? Oby ten czarownik miał w zanadrzu jakiś czar obezwładnienia albo coś innego, co by ją powstrzymało..."
 
Makuleke jest offline  
Stary 04-04-2009, 21:38   #88
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja

Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”, ogród.


Półelf obejrzał naszyjnik kunsztownie i ze smakiem wykonany.
Na jego oko ze srebra i ozdobiony szmaragdami. Pozbawiony jednak symboli i znaków sugerujących magiczne zapisy runy lub chociaż "podpis" wykonawcy. Podobnie jak ciało nieumarłej, także naszyjnik wydawał się być "anonimowy".
Inglorin wziął od siva jakieś stare zniszczone łachy za których wypożyczenie Maahr musiał zapłacić 20 miedzianych monet! Rozbój w biały dzień!
Jak tylko zdjął naszyjnik, trup kobiety otworzył oczy. I spojrzał wprost na Inglorina.- Na co ty sobie pozwalasz zboczeńcu. Łapy precz ode mnie.
Kobieta odepchnęła Inglorina energicznie i wstała, a spojrzawszy na siebie krzyknęła piskliwie.- Co to za łachy, to obraza mojego gustu. Co wy żeście ze mną robili, jak spałam?! ...Ale ja nie spałam.

Kobieta utkwiła spojrzenie w przyczajonym sivie i syknęła wściekle.- To ty! To twoja wina! To ty przytargałeś mnie tutaj bym nieprzytomna zaspokoiła chore chucie twego kolegi! Rzuciłeś na mnie czar co...usypiasz mnie za pomocą naszyjnika. O ja biedna ofiara, któż mnie uratuje przed tymi złoczyńcami!
Nieumarła każde słowo wykrzykiwała coraz głośniej, popadając w coraz większą histerię.
A co gorsza, jej głośne krzyki mogły zwrócić uwagę bywalców karczmy.
Sama jednak nie stosowała żadnego rodzaju przemocy... poza werbalną.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-04-2009 o 21:41.
abishai jest offline  
Stary 15-04-2009, 03:29   #89
 
Wissereth's Avatar
 
Reputacja: 1 Wissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodze
Vanyred
Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”

~A ten co? Pijany? A może coś kombinuje? ~Pomyślał Elf obserwując zachowanie nieznajomego i najwyraźniej pijanego człowieka. ~Tsu , mogłabyś zerkać na tą kobietę która się tak na nas gapi? Mam nieprzyjemne wrażenie że traktuje nas jak zdobycz.~

-Hmm Może w to nie uwierzysz panie ale nie jestem tym.. jak mu było... Ale możliwe, że jesteśmy podobni do siebie i stąd ta pomyłka, może napijemy sie czegoś żeby uczcić nową znajomość? Jestem Vanyred N`althis... resztę wypowiedzi przewał kobiecy krzyk dochodzący od strony podwórza gospody gdzie mieścił się niewielki ogród~Co do diabła? ktoś napada w biały dzień kobietę i to tuż koło gospody gdzie pełno świadków? Albo amator albo szaleniec~ O dziwo nie wszyscy klienci gospody zdawali się słyszeć głos dochodzący z ogrodu zaś niektórzy z tych którzy z pewnością słyszeli zerknęło tylko i ostentacyjnie zignorowało sprawę. Elf wstał i jak zauważył nie był jedynym idącym się przyjrzeć sprawie, obok niego szła jego rozmówczyni i kilka osób zdecydowanie rozbawionych i najwyraźniej uważających zajście na zewnątrz za dobrą zabawę. Gdy mag zobaczył sytuację w ogrodzie po prostu nie mógł nie parsknąć śmiechem, oto niski żaboczłek i chyba półelf byli oskarżani przez przyniesioną przez siebie wcześniej truposzkę w niedopasowanej kiecce o próbę gwałtu niczym w jakiejś komedii teatralnej, miny obu mężczyzn wyrażały jednocześnie obrzydzenie samym pomysłem, zakłopotanie sytuacją i pewną dozę strachu przed nieumarłą, choć ta nie uczyniła żadnego groźnego gestu w stronę swych "oprawców". Najwyraźniej jednak"biedna ofiara" dopiero się rozkręcała.

-O żesz ty, nie wiedziałem że ten satyr wynajął komediantów!-Krzyknął jeden z podpitych nieco widzów trącając swego sąsiada.- A ty chciałeś iść "Pod Jaszczura"

-Czego ten cwany cap nie wymyśli żeby klientów ściągnąć pod swój dach!-odpowiedział jego towarzysz kręcąc głową ze zdziwieniem.

~To chyba jakiś tutejszy zwyczaj, przedstawienia bez ostrzeżenia, w sumie całkiem ciekawe a na pewno bardziej interesujące od tego co zwykle prezentują kuglarze.~ Pomyślał elf nabierając pewnego dystansu do sytuacji, kątem oka zauważył że towarzysząca mu do tej pory elfka poszła na górę~Pewnie wróciła do pokoju.~przeszło mu przez myśl. Zauważył też, że mężczyzna który się do niego dosiadł śmieje się jak opętany aż ledwo może ustać na nogach. ~No nic Van pośmiałeś się z tych nieboraków to teraz rusz głową i zabieraj się za swoją sprawę zanim ten przerośnięty kociak którego szukasz zdechnie ze starości.~Zganił się w myślach i przeczesał wzrokiem wnętrze gospody nigdzie nie znajdując jednak kapłana z którym rozmawiał wcześniej. Rozejrzał się więc za Kraxusem aby wypytać go czy nie zna kogoś kogo można by wziąć do pomocy przy poszukiwaniach.
 
Wissereth jest offline  
Stary 10-05-2009, 15:50   #90
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
„Tego się obawiałem. Trzeba było spalić to truchło, kiedy jeszcze się nie ruszało, a nie słuchać jakichś przypadkowych nekrofilów-amatorów...” Siv poczuł, że wzbiera w nim ochota, żeby rzucić się na tego rozkrzyczanego zombie i zakończyć jego nienaturalną egzystencję, szybko jednak powstrzymał się od tak pochopnego działania. Nieumarła była teraz bezbronna i jedyne, co im z jej strony groziło było wyrzucenie z karczmy za zakłócanie spokoju. Jeśli jednak Inglorin mówił prawdę co do handlu zwłokami, to ciągle istniała szansa, że za uda się na niej zarobić. A pieniądze były jedynym, czego obecnie potrzebował do szczęścia Maahr. No, może poza tym, żeby ich „podopieczna” wreszcie zamilkła...

- To ty! To twoja wina! To ty przytargałeś mnie tutaj bym nieprzytomna zaspokoiła chore chucie twego kolegi! Rzuciłeś na mnie czar co...usypiasz mnie za pomocą naszyjnika. O ja biedna ofiara, któż mnie uratuje przed tymi złoczyńcami!

Siv aż cofnął się przed wybuchem tak silnej histerii. Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli i mnich nie chciał powtórki z Dzielnicy Reprezentacyjnej. „Muszę szybko wymyślić coś, żeby ona wreszcie się zamknęła, bo nie mam ochoty znowu tłumaczyć się straży z jej humorów.” W tym momencie przyszedł mu do głowy pomysł, że może warto by wypróbować na nieumarłej znane mu techniki uspokajające. Nie wiedział, czy podziałają na obumarłe ciało, ale zawsze istniała szansa, że przynajmniej zajmie czymś jej uwagę.
Wskoczył między rozwrzeszczaną zombie a półelfa i uniósł ręce w uspokajającym geście.

- Spokojnie - powiedział powoli. - Zaraz wszystko ci wyjaśnię, proszę cię tylko, przestań tak krzyczeć, bo zakłócasz wypoczynek gościom tej zacnej karczmy. Rób tylko to, co ja i zaraz poczujesz się lepiej...

- Niech tylko ten...elfi erotoman trzyma się z dala ode mnie- wysyczała w gniewie nieumarła przyglądając się jednak temu, co robił siv.

Mnich wziął głęboki wdech i powoli, podnosząc ręce wysoko nad głowę, odchylił się do tyłu, a następnie wykonał głęboki skłon, powtarzając swój ruch od tyłu. Zmrużone oczy świadczyły, że jest teraz we własnym, niedostępnym świecie i nie zwraca uwagi na otoczenie. Po jeszcze kilku skłonach oddech Maahra był już całkowicie pod jego kontrolą i przez dłuższą chwilę siv zamarł w bezruchu, wstrzymując powietrze w płucach. Następnie zaczął wykonywać płynne, hipnotyzujące ruchy rękami, na zmianę prostując się i niemal siadając na ziemi, obracając się jednocześnie dookoła. Nieumarła kobieta patrzyła na to wszystko ciekawie, ale nie przyłączyła się do niego, tak jak prosił. Kiedy jednak siv na chwilę przyspieszył a potem znowu zatrzymał się w miejscu, zombie zaczęła bić brawo i głośno się śmiać.
Było to tak nieoczekiwane, że Maahr otworzył oczy i omal nie stracił równowagi stojąc na jednej nodze.

- C-co? Miałaś przecież... - urwał, zdezorientowany. Do oklasków kobiety przyłączyły się głosy od strony karczmy. Ćwiczenia siva najwyraźniej wzbudziły spore zainteresowanie obecnych.

- Dalej, nie przerywaj. Pokaż coś jeszcze - zachęciła go zombie. Tylko przez chwilę błysnęła w głowie siva myśl, że dopiero co kobieta rozpaczała i histeryzowała po swoim „przebudzeniu”, a teraz beztrosko podziwia jego gimnastykę. Jednak to spostrzeżenie szybko zostało zastąpione przez zupełnie nowe dla Maahra uczucie, że znajduje się w centrum uwagi i, co wydało mu się najdziwniejsze, wszyscy zdają się być z tego zadowoleni. Ich dobry humor udzielił się również i jemu i tylko rzucił niepewne spojrzenie Inglorinowi, ale zaraz wrócił do przerwanego ćwiczenia.
Ciągle stojąc na jednej nodze, pochylił się do przodu, aż dotknął rękami ziemi. Pozwalając, by jego płaszcz spływał mu swobodnie po plecach, podniósł najpierw jedną a potem drugą nogę, stając na rękach. Opadający płaszcz odsłonił jego baryłkowaty korpus i nieproporcjonalne nogi, przez co wyglądał teraz nieco śmiesznie, ale rozlegające się z karczmy śmiechy nie peszyły go już w ogóle. Czuł się wspaniale. Podróżując od swojego domu aż do tego miasta wszędzie czuł się obco, a tutaj miał wrażenie, że ktoś docenił jego umiejętności. To było coś niesamowitego. Nawet pośród współplemieńców nie doświadczył czegoś takiego, nikt nie oklaskiwał jego umiejętności. Zachęcony okrzykami widowni, postanowił nieco zmienić spokojny, jednostajny rytm ćwiczeń i spinając mięśnie w krótkim, silnym ruchu, wybił się z rąk wysoko w powietrze, ponownie pozwalając, by jego płaszcz zafalował. Już opadając wykonał obrót i spadł w przyklęku, wzbijając mały obłoczek kurzu. Wiedziony dziwnym impulsem skłonił się gościom z karczmy i powiedział głośno:

- Narazie to wszystko, mam bardzo ważne sprawy do załatwienia - po tych słowach wziął na stronę półelfa, żeby zapytać, co powinni dalej zrobić z kłopotliwym zombie, który narazie trochę się uspokoił.
 
Makuleke jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172