Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2009, 17:33   #11
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zastanawiając się nad zachowaniem nowych członków drużyny ruszył za nimi, ale po paru zaledwie krokach ponownie się odezwał.
- Reszta milczy, tak bardzo wstydzicie się tego co umiecie, czy macie duże wyroki, że wolicie milczeć. - Zapytał z ironią w glosie. - Jeden nawet własnego imienia się wstydzi. Powiedz mi jak mam do ciebie mówić, osobiście mogę coś wymyślić, ale pewnie nie będziesz zachwycony. - Powiedział, do mężczyzny, który zabrał mapę. Osobiście d'Aglo nie potrzebował takowej. Raz, że wolał podróżować na wyczucie, a dwa zawsze wolał popytać ludzi o drogę. Mówiąc to wiedział, że robi sobie wrogów w drużynie, ale cóż, jeśli zjednoczą się w gniewie do niego, to po jego odejściu będą pewnie zgraną ekipą, a na czas w którym jest w drużynie zgranie ma kluczowe znaczenie dla przeżycia.
- Wybacz mi te słowa, ale jesteś głupcem, myśląc, że uda nam się cokolwiek zdziałać, jeśli nie poznasz nawet imion sowich tymczasowych towarzyszy. Tylko idioci podróżują z przypadkowymi istotami, a prawdziwy idioci ruszają, do walki z tymi, których możliwości nie znają. Patrząc na ciebie, nie sądzę abyś przydał się w ataku frontalny, na zwiadowcę ani na maga również nie wyglądasz, co potrafisz, bo w przeciwieństwie może do ciebie ja mam zamiar wrócić żywy. Dlatego muszę wiedzieć na co moge liczyć z twojej strony. -
 
deMaus jest offline  
Stary 11-05-2009, 22:31   #12
 
mamra22's Avatar
 
Reputacja: 1 mamra22 ma wyłączoną reputację
Azrael o mało nie roześmiał się na słowa żołnierza z namiotu. Skoro wykurzenie kilku goblinów z nory było dość trudnym zdaniem to łowca przestał się dziwić dlaczego miasto znalazło się w tak trudnym położeniu. Diablę z obawami wkraczało w świat wielkiego miasta, ale wyglądało na to że ludzie tutaj są tak samo tchórzliwi jak ci z jego wioski. Jedynym pozytywem zaistniałej sytuacji była ilość osób w ich kompani. Im więcej różnych charakterów, tym bardziej zadowolony był tropiciel. W końcu im więcej ludzi tym więcej chaosu. Diablę widziało już w wyobraźni kłótnie przy podziale ich drobniutkiej zapłaty na tyle osób, zwłaszcza znając zachłanność większości ludzi.
~Oczywiście nie wszyscy muszą wrócić z tej wyprawy. W końcu w otoczonej przez orki dziczy często zdarzają się wypadki. Myśl ta ponownie wywołała półuśmiech na twarzy łowcy.
Wyglądało na to że pierwszy konflikt niedługo wybuchnie z pełną mocą. Wcale nie zdziwiło go że punktem zapalnym są przedstawiciele ludzkiej rasy. Jak ponownie przekonało się diable to oni byli najbardziej łasi na władze, tytuły i zaszczyty. Choć najłatwiej byłoby teraz stanąć z boku i obserwować rozwój sytuacji, łowca, słysząc słowa Recco, wolał wtrącić swoje trzy grosze.

- W takim razie jesteśmy bandą idiotów bo większej zbieraniny przypadkowych istot jeszcze nie widziałem i nie sądzę żeby udało się to tak szybko zmienić, choć twoje próby są naprawdę imponujące. Porządny miecz musi być wykuty w ogniu, jeśli rozumiesz co mam na myśli. A co do imion może ich znajomość nie jest taka ważna, przynajmniej będzie mniej problemów z ryciem nagrobków.
Uśmiechnął się i klepnął lekko człowieka w ramię.
- Podziel się swoimi pomysłami na nazwanie naszego tajemniczego przewodnika, może uda się rozbawić trochę tego pompatycznego rycerzyka. Mówiąc wskazał lekko głową na Arto.

Na razie nie przejmował się mapą czy kierunkiem w jakim zmierzają. W końcu skoro tajemniczy człowiek chce prowadzić, tropiciel nie miał nic przeciwko temu. Prędzej czy później, nieależnie od przewodnika, trafią na jakieś orcze łby do rozwalenia, a to, na razie, całkowicie tropicielowi wystarczy.
 
mamra22 jest offline  
Stary 12-05-2009, 00:22   #13
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Ejże! Czekaj! - krzyknął Menkauhor za oddalającym się osobnikiem w kapturze. - Czy ty w ogóle wiesz gdzie idziemy? I masz pojęcie jak czytać ten skrawek papieru, zwany mapą? I, na ogon Setha, jak ty się w ogóle nazywasz?

~ Co za kompania? Z kim przyszło mi żyć? Ale sam tego chciałem, taka praca. A z czegoś trzeba żyć. Na szczęście ci dwaj wyglądają na konkretnych. Spojrzał na diablę i pana d'Aglo. ~Z nimi może być wesoło. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył za oddalającym się osobnikiem, przyspieszając kroku tak aby się z nim zrównać i chociaż pobieżnie mieć możliwość przyjrzenia się mapie.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 12-05-2009 o 00:26.
xeper jest offline  
Stary 12-05-2009, 17:27   #14
 
Jeremiasz16's Avatar
 
Reputacja: 1 Jeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znanyJeremiasz16 nie jest za bardzo znany
Człowiek przemierzał obrzeża miasta w porywczym humorze. Wraz z nim a raczej kilka kroków za nim reszta drużyny głośno krytykowała rozpędzonego człowieka na czele. Niektórych nawet bawiła zaistniała sytuacja i atmosfera.
Zen pokornie wysłuchiwał narzekań i pytań towarzyszy w milczeniu.
Gdy tylko zapadła chwila ciszy człowiek raptownie się zatrzymał obrócił napięcie i zbliżył do drużyny. Szybkim krokiem podszedł do Recca łamiąc jego przestrzeń życiową tak że ich twarze były oddalone o kilka centymetrów. Ułamek sekundy mierzyli się wzrokiem po czym mnich:
-Waż słowa - powiedział stanowczo. Następnie odchylił się do tyłu troszkę i wsadził pod nos kolegi pięść, też w odległości paru centymetrów.
- A to... są moje umiejętności -kontynuował dalej. Po chwili cofną się
kilka kroków rozglądną po kamratach, rozłożył dłonie niczym kapłan w świątyni o głośno oznajmił:
-Nazywam się Zen! z zakonu płonącej pięści!-
Nieczekająca na niczyją reakcję podszedł do Nimatara, po drodze dobył mapy i wręczył ją mu przykładają pergamin do jego piersi.
Odszedł od człowieka i kontynuował podróż do bramy.
 
Jeremiasz16 jest offline  
Stary 12-05-2009, 17:47   #15
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Gdy człowiek z mapą zatrzymał się i ruszył w stronę Recca, ten nie czekając na to co się wydarzy, wyćwiczonym ruchem poluzował zapinkę sztyletu. Ręce trzymał opuszczone, ale to nawet lepiej dla tego co zamierzał, z takiej postawy nikt nie spodziewa się pchnięcia.
Zen podszedł blisko, stanowczo za blisko i powiedział.
- Waż słowa - A po chwili podsunął pięść pod nos d'Agla i dodał
- Nazywam się Zen! z zakonu płonącej pięści! - To powinno mu wystarczyć, ale nie mógł niestety pozwolić, aby dowodził nim jakiś mnich, dlatego wysunął sztylet, przykładając ostrze delikatnie do krocza Zena, ale tak aby tamten poczuł ostrze i szepnął.
- Pięści nie zawsze są najlepszą bronią, zwłaszcza kiedy niema czasu na zamach. - po czym cofnął sztylet i głośniej dodał - Słowa ważę w każdym momencie, jak widzisz nawet tak dumnego mnicha zmusiły do wyjawienia imienia. Ale wcześniej się śpieszyliśmy, więc nie wiem czemu nagle urządzasz postój, chyba nikt jeszcze nie dostał zadyszki - dodał z rozbawieniem. - Tak w ogóle to głupio jest straszyć kogoś pięścią jeśli nie zamierza się jej używać. Łatwiej było powiedzieć czym się zajmujesz.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 12-05-2009 o 17:49.
deMaus jest offline  
Stary 14-05-2009, 05:11   #16
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Esiyanne Bae`tanesh

Esiyanne po przybyciu do Silverymoon skierowała swe kroki do gospody „złoty kwiat” gdyż jak powiedziano jej przy bramie była ona najbliżej oraz stanowiła nieoficjalne miejsce zbiórki „Wybranych”. Po wejściu do środka jej oczom ukazał się znajomy widok, sala była bowiem pełna ucztujących głośnych i pijanych istot a każda z nich albo cieszyła się że wróciła cała z misji albo piła aby dodać sobie odwagi przed czekającym ją zadaniem. Przypomniało jej to dawniejsze dni na służbie gdy reszta oddziału a nierzadko i ona odreagowywała w ten sposób bitwę. Poczuła się jakby wróciła na swoje miejsce, w pewien sposób był to jakby dom. Zamówiła niewielki pokoik na poddaszu, gdyż tylko takie zostały, bardziej przypominający zresztą większą szafę niż pokój ale zapewniał on prywatność i odrobinę spokoju której potrzebowała. Następnego dnia zgłosiła się do rekrutujących ludzi odpowiedziała na kilka pytań co do tej pory robiła, co potrafi i została przekazana następnemu oficerowi do przydzielenia do jednego z tworzonych oddziałów. Po chwili przyszedł jakiś mężczyzna któremu towarzyszył krasnolud, jak się okazało również czekający na przydział do jednej z grup.
–Poczekajcie tu, bez kłótni i bójek zrozumiano? Jak będziecie potrzebni to gwizdnę, przekażecie to następnym jakby się pojawili.
–Jestem Esiyanne Bae`tanesh miło mi poznać. –Orric.-Odparł krasnolud zwięźle. Krótko potem pojawił się młody oficer który wyjaśnił im ich zadania i którego Esi zasypała pytaniami: Przybliżona liczebność wroga, miejsce jego zgrupowania, teren operacyjny, ile maja informacje wywiadowcze, metoda komunikacji i potwierdzenia wykonania zadania, czy mają dostać się na miejsce pieszo czy będzie jakiś transport, w razie niepowodzenia gdzie mają się wycofywać, punkty o znaczeniu strategicznym, czy priorytet ma zwiad czy eliminacja? W pewnym momencie krasnolud wręcz parsknął śmiechem widząc minę oficera którego elfka maglowała o informacje. –Właśnie ze względu na braki w wywiadzie wysyłamy tam was, jeśli spotkacie siły przeciwnika zbyt wielkie na wasze możliwości wycofacie się jeśli uznacie że dacie rade zlikwidujecie ich. W tym momencie rozległ się gwizd wiec razem z krasnoludem elfka udała się do pobliskiego namiotu. W środku czekało kilku ludzi jeden elf oraz diablę jeśli nie myliły jej oczy. Zauważyła że obecni również lustrują ją wzrokiem, ~Jeśli liczyli na jakąś egzaltowaną panienkę w tiulowej sukni to się pewnie zawiedli~ pomyślała patrząc na swój strój podróżny. Owszem miała rude, płomieniście rude włosy, które rozpuszczone teraz wyglądały naprawdę uroczo, miłą trójkątną twarz z wysoko osadzonymi kośćmi policzkowymi i naprawdę piękne oczy. Owszem była jak większość elfek szczupła i drobna ale miała bardziej zaokrąglone biodra niż dopuszczały elfie kanony piękna. A brak makijażu i przedkładanie w ubiorze wygody nad efektowność stroju sprawiało że wyglądała zwyczajnie. Całości dopełniały ruchy nie powolne i pełne gracji lecz energiczne i dość szybkie. To wszystko w jednej chwili przeszło jej przez głowę lekko ją denerwując.~Przecież nie wybrałaś tej roboty żeby się mizdrzyć przed lustrem od poranku po zmierzch dziewczyno, więc weź się za to co masz robić.~ Zdjęła więc z ramienia lekką kuszę zrobioną specjalnie na jej zamówienie, oraz plecak i oparłszy dłoń na rękojeści miecza przedstawiła się. –Witam, jestem Esiyanne Bae`tanesh, jestem czarodziejką, to jest Hirri mój chowaniec. –Wskazała na łasiczkę która wydostała się z jej plecaka i oparła łapki na prawym bucie swej pani domagając się wzięcia na ręce.
-Czy poczyniliście jakieś ustalenia w sprawie organizacji wyprawy?-Ewentualnej odpowiedzi przeszkodziło pojawienie się mężczyzny z mapą po czym jeden z obecnych szybko zabrał ją i poszedł, wywiązała się drobna sprzeczka i mężczyzna nazywający siebie Zen poszedł dalej. Mapę przejął z kolei wysoki mężczyzna z przerośniętą szablą i włosami zaplecionymi w dziwaczny jak dla niej sposób. ~Hmm zręczny jest z tym kawałkiem żelaza~pomyślała widząc szybki, prosty ruch który umieścił ostrze sztyletu D`aglo na strategicznej pozycji gdyby mnich chciał zademonstrować swoje „umiejętności”.~Przynajmniej wiadomo, że wie jak wykończyć kogoś znienacka i bez zbędnego hałasu.~
-Jak rozumiem, nie ustaliliście jeszcze kto tu dowodzi?-Powiedziała elfka z krzywym uśmiechem patrząc w stronę oddalającego się mnicha i podnosząc Hirri na ramię.-Cóż udało mi się dowiedzieć ze obóz który mamy obejrzeć jest 2 dni drogi konno od Silverymoon i w momencie zebrania wywiadu który posiadamy był tam tylko posterunek informujący o tym co dzieje się w okolicy. O ile nie dostali wsparcia powinno tam być kilku-kilkunastu goblinów i może paru orków, chyba sami wiecie ile przez dwa dni mogło się tam pozmieniać... Przekazano nam ustny rozkaz mówiący o eliminacji jeżeli uznamy to za wykonalne, inaczej wycofać się zmniejszając straty własne i raportować, zaznaczam że jesteśmy teraz częścią armii Silverymoon ze wszystkimi wadami i zaletami tej sytuacji więc jeżeli ktoś dotąd nie był w wojsku to mogę wyjaśnić różnice miedzy cywilem w czasie drogi. Ustalenie dowodzenia na misję zostawiono nam, jest ono i tak czasowe więc może się to zmienić jak wrócimy ale doradzałabym ustalenie ze dwóch zastępców w razie jakiegoś wypadku.W każdym razie ja idę teraz zrobić niewielkie zakupy, wiecie jedzenie,transport i tym podobne drobiazgi, nie zajmie mi to długo tylko dodam do tego co już mam. Co najmniej 4 dni zajmie nam sama podróż tam i z powrotem minimum jeden dzień na miejscu jeśli spotkamy tylko kilku goblinów. Albo wersja mniej optymistyczna: Nie uda się kupić koni w mieście, jako wojsku powinno się udać ale sami wiecie jak jest, wiec siedem dni w obie strony a na miejscu przeważające siły orków i możliwe że jakieś wsparcie w rodzaju ogrów lub wręcz giganci. Do tego powiedzmy zasadzka i kluczenie po lasach z pościgiem na plecach, radzę kupić przynajmniej jakiś suchy prowiant i trochę soli, może nie być możliwości polowania albo palenia ognia.-Tu elfka uśmiechnęła się lekko-Jeżeli ktoś chce się przyłączyć, zapraszam. Ach przy okazji macie jakieś konie albo inne zwierzęta wierzchowe?
 

Ostatnio edytowane przez Rudzielec : 14-05-2009 o 22:46.
Rudzielec jest offline  
Stary 14-05-2009, 21:15   #17
 
mamra22's Avatar
 
Reputacja: 1 mamra22 ma wyłączoną reputację
Diablę obserwowało całe zajście błyszczącymi oczami. Wyglądało na to że konflikt nie będzie tak łatwo zażegnany i przyniesie jeszcze sporo rozrywki. Na razie obyło się wprawdzie bez rękoczynów ale czy wiadomo co będzie w przyszłości? Łowca troszeczkę żałował że nie zobaczył mnicha w akcji. Jeszcze nigdy nie widział żeby komuś za całą broń wystarczały pięści, więc taki pojedynek z uzbrojonym przeciwnikiem mógłby być nie lada widowiskiem. Niestety wyglądało że na jakiś czas obie strony odłożyły broń więc pozostawało tylko cierpliwie czekać.

Wtedy do akcji wkroczyła elfka, a łowca z niekłamanym uznaniem słuchał jej tyrady. Dla nieprzyzwyczajonego do tak wylewnych słowotoków, Azrael mógł tylko zazdrościć krasomówczych talentów. Znacznie mniej podobało mu się to co przekazywała rudowłosa. Zupełnie nie przypominała jego byłego przyjaciela, elfa. Mówiła raczej jak zwykły weteran któremu zachciało się ponownie bawić w wojnę. Myśl dawnym towarzyszu pogorszyła tylko jego humor, więc kiedy elfka skończyła, diablę ostentacyjnie powolnym gestem zaklaskało kilka razy.
- Naprawdę piękna przemowa, tu z uznaniem kiwnął głową,-Wywarła na mnie spore wrażenie dlatego przykro mi że akurat ja muszę sprowadzić cię na ziemię. Nie jesteśmy żadną armią. Chcesz stosować te wszystkie bezużyteczne nawyki i wykonywać rozkazy jak jakiś pies podwórkowy to idź umierać gdzieś na jakimś placu boju. Z tego co usłyszałem do tej pory, gobliny ukrywają się w kryjówce Wywern. Nie wiem ile wiesz o tych stworzeniach, ale większość woli raczej lasy lub góry na swoje kryjówki. Wątpię żeby wierzchowce były nam przydatne w takim terenie, chyba że myślisz że do tej kryjówki prowadzi jakiś wygodny trakt. A może chcesz żebyśmy spokojnie jechali sobie przez okupowany przez orków las, z końmi które słychać na kilometr i wpakowali się w pierwszą lepszą zasadzkę. Ostatecznie zawsze możemy zostawić jakiegoś samobójcę żeby czekał przy koniach, a my sobie spokojnie wejdziemy w las albo powspinamy się na góry, żeby po powrocie zobaczyć truchła nie tylko koni.

Dyplomacja była obca Azraelowi, dlatego wywalił wszystkie swoje zarzuty, nie przejmując się napastliwością swoich słów. Ostatecznie nie miał zamiaru umierać tylko przez to że jakiejś damulce nie chciało się podróżować pieszo.
 
mamra22 jest offline  
Stary 14-05-2009, 21:36   #18
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- A może jeszcze szanownej pani czarodziejce do tych koni zaprzęgniemy karocę? - dodał na zakończenie Menkauhor, bawiąc się trzymaną w rękach mapą.

~ Na rogi Hathor, ale tyrada. Ciekawe czy ona tak zawsze, czy tylko jak poznaje kogoś nowego. Tak tytułem zachęty do bliższej znajomości – pomyślał i bacznie zlustrował elfkę od stóp do głowy, zatrzymując wzrok na dłużej w okolicach piersi i bioder. Zupełnie nie krył tego spojrzenia.

-No dobra – rozglądnął się po twarzach towarzyszy. - Jak już wiemy jakie pani czarodziejka ma zamiary, to może inni też przedstawią swoje. Ja na ten przykład zapoznam się najpierw z mapą...
Co powiedziawszy rozwinął zwój i zaczął go dokładnie oglądać, cały czas mrucząc coś pod nosem. W tym czasie kocur Xeper ostrożnie zbliżył się do zwierzaka Esiyanne i zaczął go obwąchiwać wydając przy tym niezbyt przyjazne mruknięcia i wysoko podnosząc ogon w geście zaniepokojenia.
 
xeper jest offline  
Stary 16-05-2009, 12:03   #19
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Elvith z mieszaniną rozbawienia i pewnej swoistej pogardy patrzył jak mężczyzna, który w końcu przedstawił się jako Zen, otwarcie grozi Recco. Kiedy mnich zbliżał pięść do twarzy łotrzyka elf dostrzegł błysk sztyletu, który nie wiadomo kiedy znalazł się w ręce d’Aglo. Już zaczął się zastanawiać, który z nich wyjdzie zwycięsko z zdawałoby się nieuniknionej konfrontacji, kiedy Zen cofnął się i znów ruszył przed siebie.

Wtedy swoje racje zaczęła wygłaszać przedstawicielka jego rasy. Jej mowa byłaby całkiem przyjemna dla ucha, gdyby nie treść, którą ze sobą niosła. Oni mieli by stanowić teraz część armii Silverymoon? Elf rozejrzał się i dokładnie przyjrzał się swoim towarzyszom. Przecież to śmieszne. Byli tylko i wyłącznie przypadkową bandą osób, które chciały albo zarobić albo wsławić się jako pogromcy Zielonoskórych. Elvith na razie nie potrafił inaczej myśleć o otaczających go ludziach. Zresztą sam postanowił dołączyć do wyprawy z powodu sławy, której będzie mógł zaznać. Dlatego już miał wyprowadzić czarodziejkę z błędu, kiedy odezwał się Azrael i zrobił to za niego. Co prawda jak na gust elfa zrobił to trochę zbyt bezpośrednio. Jednak Elvith nie byłby sobą, gdyby mimo wcześniejszej wypowiedzi tropiciela nie wtrącił paru słów od siebie.
- Moja droga Esiyanne niestety muszę się zgodzić Azrael’em . Konie podczas naszej wyprawy będą jedynie nam przeszkadzać. Co prawda na płaskim terenie ich szybkość okazałaby się pomocna jednak faktycznie gobliny raczej napotkamy w górach lub w jakimś lesie. A wtedy wierzchowce będą nam jedynie zawadzać. Dlatego myślę, że będziemy musieli zrezygnować z luksusu konnej jazdy i powinniśmy polegać raczej na własnych nogach. W dodatku może i stanowimy część armii tego niewątpliwie wspaniałego miasta, jednak jak tylko stracimy mury miejskie z zasięgu wzroku, ten fakt nie będzie nic znaczył. Oczywiście masz trochę racji w sprawie naszego wyposażenia. Ja sam właściwie posiadam przy sobie trochę prowiantu jednak nie wiem jak inni. Możliwe jednak, że problemów z polowaniem nie powinniśmy mieć, zważywszy na fakt, że w naszej drużynie znajduje się tropiciel. Jednak jest to tylko moje zdanie i powinniśmy wysłuchać także opinii pozostałych członków naszej kompani. – zakończył swoją przemowę Elvith uśmiechając się lekko.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 18-05-2009, 13:08   #20
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
-Zgadzam się z moimi przedmówcami, konie to nie najlepszy pomysł. Byłby dobry, gdybyśmy mieli po drodze obóz armii lub miasto, gdzie można by je sprzedać, w ten sposób, zaoszczędzilibyśmy dużo czasu, ale w innym wypadku niema to sensu. Wyposażenie, i prowiant powinniście załatwić szybko, nie mamy za dużo czasu, a lepiej podróżować za dnia, o ile to możliwe. Za kilka dni stracimy tę możliwość. A co do dowódcy, to zgadzam się z naszą Panią elfką i jednocześnie nie zgadzam. Dowódca byłby wielce wskazany, tak jak i zastępcy. Było by na kogo zwalić odpowiedzialność za błędne decyzję, ale mówiąc poważnie, to za duża z nas banda indywidualistów. Lepiej jak będziemy wiedzieli na co możemy liczyć od pozostałych, mówię tu o umiejętnościach, ale każdy będzie liczył i odpowiadał za siebie. Jak przeżyjemy i będziemy znali się lepiej, wtedy być może dowódca sam się nam ukaże. -
 
deMaus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172