Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2009, 21:57   #1
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wojenna Ścieżka (3.5ed. FR) Sesja

Wojenna ścieżka

Rozdział pierwszy


-Czasami, kiedy przechadzam się uliczkami Silvermoon, wracają wspomnienia z tamtych złych i mrocznych dni. Pamiętam jak bardzo Jaśnie oświecona pani Alustriel, przeżywała każdą wieść o śmierci jej poddanych, o stratach w liczbie wojsk, czy o kolejnej napaści goblinoidów. Nikt nie wiedział, nawet jej syn, tylko ja miałem świadomość, że ona siedzi samotnie w swojej komnacie i płacze wieczorami. Płacze za duszami poległych żołnierzy i niewinnych mieszkańców Srebrnych Marchii. Tak bardzo było mi jej żal, lecz nic nie mogłem poradzić. Co można było zrobić już zrobiliśmy. Wiedzieliśmy, że oblegana twierdza Adbar i Mithrilowa Hala nie udzielą nam pomocy, bo sami jej potrzebują. Fellbar obawiał się ruszyć swoje wojska zza murów miasta, bo w każdej chwili i ich mogli zaatakować orkowie.
Rozmawialiśmy z każdym kto mógłby pomóc. Każdy znamienity mag z Silvermoon, wielu gości z Eveermeet, oraz Evereski, a nawet Czarnokit, brał udział w debatach nad jakimkolwiek planem działa, który mógłby nas uratować. Orkowie działali, niczym świetnie zorganizowana armia, prowadzona przez jednego wodza, któremu oddaliby wszystko. Nikt z nas nie miał pojęcia jak to się stało, lecz jedno było jasne. Musieliśmy coś zrobić by zwyciężyć w tej wojnie. W końcu doszliśmy udało nam się dojść do wspólnego zdania…
-
Taern Ostroróg




Późny okres roku 1372, mroźne śniegi zasypują większość ziem mroźnej Północy. Życie toczyło się tutaj jak zawsze. Ludzie żyli z handlu, upraw oraz przeróżnych wypraw. Pewnego dnia bohater z Neverwinter zabił Oboulda Wiele Strzał. Cywilizowani mieszkańcy północy odetchnęli z ulgą na tę wieść. Wszyscy byli przekonani że z tym zdarzeniem wiąże się koniec ataków oraz najazdów orków. Wszyscy byli przekonani, że to właśnie zdarzenie wprowadzi ogromny chaos wśród zielonoskórych. Minęły jednak dwa miesiące a orkowie znów zaczęli najeżdżać, pomniejsze wioski Północy. Wszyscy zastanawiali się, kto teraz dowodzi armią zielonoskórych. Mało tego ataki były dużo bardziej zorganizowane niż za życia Oboulda. Orkowie posuwali się coraz to dalej, ich ataki były „boleśniejsze” dla ludów Srebrnych Marchii. Największe miasta Północy połączone sojuszem Ligi Srebrnych Marchii zebrały się w Silvermoon. Jedynie Adbar i Mithrillowa Hala nie uczestniczyły w rozmowach, gdyż oblegane przez orków same potrzebowały pomocy. Niewielka armia połączonych sojuszem miast, na niewiele się zdała. Gdyż z każdą wygraną Orków jakby ciągle przybywało.

Wielka rada Srebrnych Marchii zebrała grupę najlepszych strategów jakich tylko dało się sprowadzić. Po kilkudniowych obradach zarządzili oni o wprowadzeniu w życie pewnego planu. Armie Północy miały tworzyć kilku osobowe grupki żołnierzy, którzy będą mogli przedrzeć się przez linie obrony orków i niszczyć ich od środka, pozostając niezauważonymi. Z początku obawiano się że słono opłacane grupy nie wypalą lecz ich sprawna walka i sumienne wykonywanie rozkazów połączone z odwagą i patriotycznym powołaniem zaowocowało przechylaniem szali zwycięstwa w tym konflikcie na stronę Srebrnych Marchii. Takie grupki liczące około dziesięciu osób miały za zadanie przede wszystkim dostać się na teren gdzie stacjonują oddziały wrogiej armii. Następnie drużyny musiały robić wszystko by zniszczyć wrogów od środka. Projekt był bardzo kosztowny, lecz opłacalny. Widząc poświęcenie chętnych, w mieszkańcach Północy odzywały się patriotyczne uczucia, podsycane dodatkowo poematami bardów. O dzielnych bohaterach powstawały pieśni i legendy.

Na Północ przybywało coraz więcej chętnych do walki i zdobycia sławy. Mimo takich obaw, w Silvermoon nie dochodziło do żadnego kryzysu. Handel toczył się nadal, lecz już nie między miastami Srebrnych Marchii. Miasto oferowało za każdą orczą głowę sztukę złota więc i zwykli ludzie, którym na niczym nie zależało ruszyli do walki. Pierwsze grupki maruderów powróciły do Silvermoon by meldować o siłach orków. Jedynie nieliczni byli informowani na ten temat. Wśród tych drużyn panowała zasada „Chcesz zarobić? To rób, co Ci każą i o nic nie pytaj”. I to skutkowało. Żądza pieniądza przysłaniała oczy co raz to nowym bohaterom. A tych w Silvermoon z każdym dniem przybywało. Brukowanymi uliczkami maszerowali dzielni wojacy rodem z legend, śmiertelnie precyzyjni łucznicy i kusznicy, opancerzeni rycerze na swych wiernych wierzchowcach. Mimo ciężkiej sytuacji pieniężnej miasta, to poszukiwacze przygód i ich sakwy stali się ratunkiem dla nadszarpniętego skarbca Silvermoon.

Ci, którzy choć raz przysłuchiwali się trubadurskim opowieścią mogli rozpoznać na ulicach miasta takie persony jak Gunlak, syn Dunina. Krasnolud, zarażony likantropią, znany z tego, że potrafi kontrolować swoją chorobę i przemianę. Ten spokojny u milczący mąż, wędrując po traktach nie raz bronił przypadkiem napotkanych wędrowców przed bestiami Północy. Arvelia „szepcący wiatr” to strażniczka przyrody, stacjonująca na obrzeżach Wysokiego Lasu. Był także i Alfred Mortimer Vostren rycerz i wojak w służbie lady Obarskyr. W mieście roiło się od różnorakich awanturników i niezwyczajnych zjadaczy chleba.

***

Późnym wieczorem, dzień przed zapisem na listy do „Wybranych” –bo tak nazywano członków grup specjalnych- poszukiwacze przygód trwonili czas i pieniądze, oraz resztki swobody w szynku Złoty kwiat, prowadzonym przez elfiego kapłana Hutanei. To właśnie ta gospoda stała się miejscem harców i zabawy przyszłych bohaterów, ze względu na swoje położenie. Znajdowała się ona bowiem przy południowej bramie, przy której kilka dekadni temu powstały koszary i organizowały się wojska Silvermoon. Zabawa była przednia, a gospodarz korzystał jak mógł z faktu, że awanturnicy ostatni dzień spędzają w mieście i jeszcze płacą. –Zdrowie nas! Bohaterów tych żywych i martwych! Ha!- krzyknął pijany człowiek o zarośniętej twarzy w szarych łachmanach. Mężczyzna wychylił napój z kufla, podobnie jak wielu towarzyszy w piciu, którzy zareagowali na toast. Mieli ostatnie chwile by się zabawić.

Jedni pili, inni jedli, kolejni łączyli te dwie przyjemności. Byli i tacy, którzy nie ruszali niczego. Jedni chcieli zachować trzeźwość umysłu, innym nie odpowiadał gatunek trunków i dań. Takich jednak wielu nie było. Pojedyncze osoby tańczyły żwawo do muzyki dwójki trubadurów, grających na bębenku i fujarce. Wielkim powodzeniem cieszyły się również służki, przeciskające się między stołkami i pełnymi stołami, nosząc na ręku drewniane tace, z różnoraką zawartością. Późnym wieczorem, w sali biesiadnej nie było już zbyt wiele osób. Większość udała się na spoczynek, gdyż chętni do służby mieli stawić się na zapisy tuż po świcie następnego dnia. Tylko nieliczni, wytrwali wciąż zasiadywali przy stolikach, dopijając resztki trunków i dojadając ostatki mięsa z talerzy.

***

-Gdzie się kurwa pchacie!? Do kolejki!- krzyknął wysoki mąż o czarnej czuprynie, w białym mundurze, narzuconym na kolczugę. –Powoli kurwa! Przecież mówię!- dodał po chwili, widząc niesfornych chętnych, stojących w kolejce do wielkiego namiotu, stojącego na środku koszar pod murami miasta. W środku stało wielkie biurko, za którym siedział łysiejący wojownik w srebrnej zbroi. Mężczyzna wypisywał coś ciężkim do rozczytania pismem, na zawiniętych pergaminach. –Jeszcze jeden.- rzekł do stojącego przy wyjściu mężczyzny, który kiwnął głową i wyszedł na zewnątrz, wprowadzając do środka kolejnego z wielu chętnych. Przed obliczem łysiejącego dowódcy stała siódemka osób. –Recco d’Algo…- przeczytał dowódca, szukając wzrokiem właściciela nazwiska, które odczytał. –Menkauhor…- kontynuował –Artemis, Will, Azrael, Elvith i Viktor.- Człowiek zapisał imiona, na liście, zawijając ją w rulon i odkładając na bok.

Człowiek wstał i odszedł od biurka, podchodząc do dębowego regału, na którym leżały inne zawinięte w rulony papirusy. Mężczyzna złapał za jeden i otwarł go, zapatrując się w jego zawartość. Po chwili odwrócił się i wejrzał na zebraną grupkę –Zanim powierzymy wam odpowiedzialną robotę chcemy sprawdzić jak poradzicie sobie w boju i czy się dogadacie.- rzekł chłodno wracając do biurka. –Dwa dni drogi, na północ od miasta, nasi zwiadowcy dostrzegli niewielki oddział goblinów. Te małe skurwiele, obrały sobie stare legowisko wywern za kryjówkę. Wyruszycie tam natychmiast, dokonacie zwiadu a jeśli napotkacie jakiekolwiek gobliny na swej drodze to…- zamilknął na chwilę –Nie bierzcie jeńców.- dodał chłodno, spuszczając wzrok na blat biurka. –Wasz żołd to sztuka złota na pięć dni. Za łeb każdego goblina dostajecie pięć srebrników, za łeb każdego orka złotą monetę…- kontynuował –Ale to wiecie. Za wykonaną misję dostaniecie pięćdziesiąt złotych monet.- wyjaśnił. –Nie traćcie czasu, ruszajcie natychmiast.- dodał po chwili.
 
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172