Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-12-2009, 20:46   #11
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Stał w miejscu z rękami zawieszonymi na piersi. Nigdzie mu się nie spieszyło. Wszak spokój to podstawa w aspekcie magii. W końcu nikt na prędce nie wymyślił Kuli ognia, ani na szybko nie uważył żadnego eliksiru. Raz jeszcze poprawił skórzany pasek, do którego przywieszona była ciężka kusza, nie spuszczając wzroku w rozprawiających na osobności przyszłych pracodawców. Miał nadzieję, że przyszłych. Debatowali długo i burzliwie. Krasnolud przewrócił oczami i pokręcił głową. Po co te skryte i potajemne gadanie. Mogli na głos powiedzieć co im nie leży, a co się podoba w rekrutach. To była jedna z rzeczy, które Stormak sobie cenił. Szczerość i prostota. Gruby krasnolud w zielonym wdzianku wydarł się lekko pesząc swoich wspólników. Mag wejrzał kątem oka na stojącego obok elfa, lecz nawet usta mu nie drgnęły. Milczał. No i w końcu zapadła decyzja. Kamienna Pięść uniósł nieznacznie prawy kącik swych ust słysząc, że wszyscy zostali zatrudnieni. Nie smuciłby się, jakby coniektórzy się nie zakwalifikowali, ale i taki stan rzeczy go nie martwił. Zdziwił go natomiast rozmiar zapłaty, jaki im zaoferowano. Pięć złotych monet za dzień roboty, śmierdziało z daleka podstępem.

Stormak przez chwilę chciał skomentować, lecz powstrzymał się. Pieniądze były mu potrzebne. Jak z resztą każdemu. Przydadzą się na składki w gildii i na nowe komponenty. I w końcu usłyszał to, co go najbardziej intersowało. Zezwolenie na otwarcie gęby. Sam niepytany się nie odzywał zgodnie z ojcowskimi nakazami, jeszcze przed opuszczeniem Adbaru. -Ja mam jedno. Chyba najważniejsze, jakie ktokolwiek z nas może tu zadać.- odezwał się swym donośnym, lekko zachrypniętym głosem. -Jakie jest nasze zadanie, że płacicie nam – nie oszukujmy się – dość wielkie pieniądze?- spytał, otwierając szerzej powieki. -Nie wiem, jak inni, ale mi jeszcze nikt nie udzielił informacji, na czym polega nasza misja. Nie zrezygnuje.- zapewnił -Nie ważne jak trudna ona będzie - no chyba, że nam smoczy łeb każecie przynieść.- zażartował aż samemu się sobie dziwując. Krasnolud podszedł biorąc do ręki swój egzemplarz umowy. Nie spojrzał na niego, interesowała go odpowiedź szefostwa.
 
Nefarius jest offline  
Stary 05-12-2009, 21:01   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Paul oparł się o ścianę, lekceważąc chwilowo umieszczone na skrzyni trunki. Przez moment przyglądał się swoim przyszłym, prawdopodobnie, kompanom.

Była to niezła zbieranina.
Zielonoskóry miłośnik rabowania, palenia i gwałcenia. Oby w walce był tak samo dobry, jak się przechwala.
Kapłan. Takiego dobrze mieć u boku, gdy człekowi rana na przykład się trafi.
Złodziej. Złodzieje zawsze byli przydatni. Nie miał nic przeciwko złodziejom. Pod warunkiem, że po sakiewki kompanów nie sięgali.
Krasnolud. I to nie wojownik, a mag. Zaskakujące nieco. Ale dobry mag nie jest zły, bez względu na rasę.
Elfy... Jeden tropiciel zapewne, a i miłośnik kobiecego piękna, drugi - kolejny kapłan. Tymory dla odmiany. Wyglądający na... Paul wolał nie kończyć myśli. Wygląd mógł mylić. Poza tym najważniejsze jest, by jego Pani sprzyjała wyprawie.
Na końcu matros. Admirała znajomek. Albo potrafi coś i wartościowym się okaże, albo w charakterze szpicla ma dołączyć.
Zaiste, ciekawa zbieranina.

Przeniósł wzrok ku stołowi, gdzie kupcy siedzieli i ze spokojem obserwował burzliwą, co i z daleka było widać, dyskusję między przyszłymi pracodawcami. Czy kłócili się o to, ile zapłacić najemnikom, czy też o to, czy ich zatrudnić wreszcie... Niewiele go to obchodziło. Podobnie jak wybuch Szarookiego.
Albo go zatrudnią, albo i nie. Miał jeszcze dość złota w kieszeni, by z głodu nie umrzeć gdyby go nie przyjęli.

- Podpisać łatwo - powiedział, na garść papierów wskazując - trudniej niekiedy dotrzymać. Tak jak i inni wolałbym się dowiedzieć, na jaki hazard się decyduję. Skakać na oślep nie każdy lubi. Dlatego też, nim podpis złożę - poparł Stormaka - wolałbym wiedzieć, co nas tam czeka. Choćby w przybliżeniu.
- Zobowiązać się do zachowania tajemnicy mogę już teraz, jeśli to jakiś problem stanowi.


Kwestii finansów nie chciał na razie poruszać. W końcu mogło się okazać, że za mało dają, biorąc pod uwagę trudność zadania i głupio by się potem czuł.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-12-2009, 21:59   #13
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy „możni” oznajmili, że muszą porozmawiać na osobności skrzywił się z niesmakiem „Ciekawe kto im aż tak nie pasuje, że gadać o tym muszą po kryjomu. Swoją drogą nie dziwie się, mi także ta „drużyna” źle się widzi.” Nie ma co ukrywać, Bronthion kapłanów nie darzył sympatią, zresztą oni jego tak samo. Ich poglądy, świętoszkowate gadanie cały czas i chwalenie Pana po codziennej kupie doprowadzało go do szewskiej pasji(Co jednak starał się ukrywać). Całe szczęście Ci kapłani, z którymi zapewne przyjdzie mu podróżować byli dosyć młodzi, więc może nie mieli mózgu do końca przesiąkniętego fanatycznym bełkotem kościoła, oby. Krasnolud mu się nie podobał, nie potrafił powiedzieć dlaczego, miał dziwne przeczucie co do jego osoby, przeczuwał kłopoty, a jak to bywa z magami kłopoty zwykle wiązały się z ogniem, który raczej mało miał wspólnego z radośnie skwierczącym żarem pod piekącym się mięsiwem, ale jak to będzie wyjdzie w trakcie. Do reszty nie miał jakichś wielkich zastrzeżeń.

Kiedy możni wrócili i oznajmili o przyjęciu każdego Bronthiona naszły złe przeczucia. „Dziwne… musi tu być całkiem spory haczyk skoro biorą każdego, myślałem że odrzucą co najmniej dwóch albo trzech, muszą być nieźle zdesperowani” Niektórzy z jego towarzyszy zażądali informacji co dowodziło tego, że nie są dziećmi dającymi się nabijać łatwo w butelkę i idącymi na rzeź z zawiązanymi oczyma baranami, postanowił sam dodać trzy grosze od siebie:

- Również chętnie dowiem się szczegółów, ponadto wydaje mi się że zaczęliśmy nie od tej strony co trzeba. To powinno wyglądać tak: dowiadujemy się, że potrzebujecie ludzi do wykonania pewnego zadania, z zainteresowaniem udajemy się na miejsce spotkania, wy cieszycie się że znalezliście całkiem liczną grupą osób, opowiadacie o zadaniu i zapłacie i dopiero teraz następuje nasza wspólna zgoda lub niezgoda, ewentualnie negocjacje. Wydaje mi się że nie tylko ja tak sądzę nieprawdaż ?*Zerknął po swoich kompanach w poszukiwanie aprobaty*
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 05-12-2009 o 23:19.
Bronthion jest offline  
Stary 06-12-2009, 09:52   #14
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Kiedy kupcy, poszli się naradzać, podszedł razem z nowymi towarzyszami nieco dalej, przynajmniej miał nadzieję że nowymi. "O czym oni tak dyskutują?" Pomyślał, a kiedy krasnoludzki kupczyna się zdenerwował, przez chwilę wystraszył się że mogą go nie wziąć na wyprawę. A to nie było by zbyt miłe, marzył mu się wyjazd z miasta, a na kolejną okazję mógł czekać naprawdę długo. Był tak zajęty rozmyślaniami, że nie za bardzo nawet zwrócił uwagę na stojących z nim ludzi i nie tylko. Jego myśli przerwał w końcu sługa, który znów poprowadził ich do kupców. Po momencie wyczekiwania usłyszał, że zostali zatrudnieni wszyscy. "To znaczy że ja też." Od razu na jego twarzy zagościł uśmiech. Znikł kiedy usłyszał dalsze szczegóły. Zdziwiła go mocno suma jaką miał zarabiać za dzień, do tego jeszcze taka zaliczka. Oczywiście nie to żeby mu to przeszkadzało, w mieście zarobiłby 5 sztuk złota nie w dzień, a w miesiąc. Był wdzięczny kiedy kompani zaczęli zadawać pytania, zupełnie takie jak zadałby on sam.
-Dołączam się do pytań nowych kompanów, a poza tym mam jeszcze jedno. Jak długo ma trwać ta podróż morska? A tak oczywiście na dyskretność możecie liczyć panowie....i pani - Dodał po chwili jakby sobie przypomniał o Pompette. Na razie nie sięgnął po umowę, czekając na odpowiedź kupców.
 
Xulux jest offline  
Stary 06-12-2009, 10:34   #15
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Najwyraźniej mieli jakieś wątpliwości, co do zbieraniny jaka się tu zgromadziła, skoro musieli kilka spraw przedyskutować. Kiedy on, wraz z resztą został odprowadzony na bok, Gerax stanął bokiem, by mieć po swojej prawej drużynę, a po lewej pracodawców. Natura wyposażyła go w czulszy słuch, niż inne istoty. Czasem było to nad podziw przydatne. Starając się nie wydać swoich intencji, więc wbił wzrok w ścianę, a sam nasłuchiwał. Usłyszał kilka szczegółów co do jego własnej osoby, że niby ograniczony i typowy. Nie uważał się za wielce mądrego jak sam szaman Jaron, lecz nie był bezmózgi jak większość tych, z którymi dorastał. Była to sprawka zapewne krwi ludzi, która także płynie w jego żyłach. Resztę komentarzy zbył, nie chcąc słuchać bezmyślnej narady. Po pewnym czasie, kiedy to wielmożni skończyli swą naradę, nakazali by kompanie znów podeszła.

Wieści jakie mieli teraz, były bardziej interesujące. Zapłata jaką mieli otrzymać była kusząca. „W końcu uzbieram sobie na lepszy tasak” pomyślał. Wymagali tylko wierności słowa, i jakiegoś podpisu. Tutaj pół ork wiedział o co chodzi, tylko zbytnio nie wiedział jak to ma zrobić. Kiedy reszta zaczęła zadawać pytania, od sam zbliżył się do stołu, by przyjrzeć się temu zwojowi. Rozwinął go, lecz to i tak nie wyjaśniło mu zawartości. Jakieś ciągi szlaczków i różnych bazgrołów. Nie namyślając się nad tym wiele, wyprostował się i powoli odgarniał pazuchę ubrania, by ukazać sztylet. Chwycił za niego lewą ręką, i wyciągnął go powoli, by nie wzbudzać zgrozy. Następnie ostrze sztyletu włożył sobie w otwartą prawą dłoń, którą zacisną. Jednym szybkim ruchem wyszarpnął sztylet z dłoni, a potem lekko zakrwawiony z chował na swoje miejsce. Zaczekał chwile, aż krew napłynie mu do dłoni.

-Zobowiązuje się... –Po tych słowach uderzył otwartą, zakrwawioną dłonią na arkusz papieru. Stół wydał z siebie tylko głuchy odgłos rąbnięcia.
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 06-12-2009, 16:35   #16
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Kiedy wszyscy skończyli swoje przechwałki kupcy postanowili się naradzić. "Wcale im się nie dziwię." pomyślał Sorin. Widział, że są bardzo zdesperowani. To dobrze i źle. Kiedy ich poproszono o oddalenie się, udał się razem z resztą w głąb pomieszczenia. Gdy Tarev otworzył skrzynie z rumem, Sorin bez zastanowienia złapał dwie. W jednej wziął korek między zęby i głośno ją odkorkował. Wrócił do Admirała Harvela i wręczył mu drugą butelkę, po czym obaj stuknęli się nimi i pociągnęli sobie od serca.

Narada kupców trwała w najlepsze. "Długo jeszcze?" pomyślał Sorin zerkając na zapas rumu w butelce. Nagle uwagę wszystkich przykuła spadająca misa z mięsiwem.
-Popatrz no, jaka ta zielona baryła jest wylewna... Z chęcią upchałbym go w armacie i wystrzelił w kierunku wroga. To by była salwa ! - szepną Admirał do Sorina. "Zaiste to by była salwa." uśmiechną się do siebie. I zaraz do głowy przyszło mu co innego. "Tylko gdzie by znaleźli odpowiednie działo na tego spaślaka?". Mało nie zachłysną się łykiem rumu który właśnie przełykał.

Po chwili Anathan powstał i oznajmił, że wszystkich zatrudnią. Wyjaśnił też szczegóły płatności. Sorina bardzo to zaintrygowało.
-Dużo – szepną do admirała ukradkiem.
Tarev przyniósł kilka niewielkich zwojów, po jednym dla każdego. Sorin dopił pozostałości rumu, podszedł do stołu i chwycił jeden egzemplarz umowy.
"Mało szczegółów" pomyślał. Nie wróżyło to za dobrze na przyszłe rozliczenie z kupcami.
Chwilkę później zaczęły się pytania od przyszłych towarzyszy podróży. Dlaczego tak dużo i jak długo. Sorin słuchał tego wszystkiego raczej pół uchem wpatrując się w pergamin. Wiedział, że nie mówią im wszystkiego, ale tak było z każdym kupcem, który wynajmuje ludzi do tajnej misji i nie miał zamiaru zbytnio się tym teraz przejmować.
Z zadumy wyrwał go huk. To ów olbrzym uderzył dłonią w stół. Jak się po chwili okazało zapieczętował krwią pergamin.
-Poza tym – podją Sorin – Do czego możemy się posunąć w zadaniu które jak mniemam za chwilę, nam wyjaśnicie. Nie chcemy, żeby były między nami jakieś niejasności. Myślę, że reszta się ze mną zgodzi.
 
Nathias jest offline  
Stary 06-12-2009, 18:57   #17
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Stojąc już naprzeciw umownego zwoju Ilian wpatrywał się w jego treść i słuchał ostatnich słów swoich pracodawców. W tym momencie miał już mniej więcej wizję drużyny. Nikt mu nie wadził, nie potrzebował wrogów, wręcz przeciwnie, doskonale wiedział iż to doskonała okazja by w podróży zyskać sojuszników. Kapłani potrafili być przydatni, a ich postawa to już drugorzędna sprawa. Złodziej i półork wzbudzili w elfie pewne obawy, lecz trzymał się zasady, że póki zielonoskóry trzyma się od jego dwórki, a łotr od jego sakwy z daleka, póty mogą pić, bawić się i walczyć u boku bez najmniejszego problemu. Skupiając wzrok na pergaminie wyczuł spojrzenie krasnoluda, spojrzał w bok, prosto w jego oczy i obarczył maga subtelnym uśmieszkiem.
Tak, pewnym było, że krasnolud będzie ponurym, humorzastym, aczkolwiek przydatnym kompanem, mimo to brak najmniejszego poczucia humoru u długobrodych jedynie przyprawiał elfa o śmiech.
Pewien niepokój spowodowała u Iliana tylko wzmianka o zapłacie. Myśli o bogactwie przyćmiła możliwość, że w ogóle nie powróci z tej wyprawy. Mimo wszystko elf machnął szybki podpis na umownym zwoju, gdyż i tak wiedział, że jakkolwiek zadanie by go przerastało i tak stawi mu czoła.
Słysząc pytania reszty przyszłych kompanów elf postanowił nie dołączać swojego, podzielającego pozostałe, zdania.
Oczekując na odpowiedź kupców rzucił, miał nadzieję ostatni widząc trudny do określenia, aczkolwiek nieprzyjazny wzrok urodziwej damy, wzrok na biust Ponpette.
 
Elthian jest offline  
Stary 06-12-2009, 20:51   #18
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Ponpette, Anathan , Gothur ... Każde z nich spojrzało na innego najemnika, który zadał pytanie. Teraz to nie oni zadawali pytania. Sytuacja w zabawny sposób się odwróciła. Kolejno zadawane pytania uniemożliwiały odpowiedź na poprzednie. Przez chwilę kupcom nie pozwolono dojść do głosu. Popatrzyli pomiędzy sobą porozumiewawczo. Shila powstała, opierając ramiona na stole, i lekko nad nim się nachylając. Nieświadoma tego, jakie piękne widoki zafundowała teraz uszatemu tropicielowi.
Skierowała swoje spojrzenie Bronthiona. Spojrzenie pełne stanowczości.
- To w jaki sposób odbyło się to spotkanie, zostało dokładnie przemyślane, Panie... Jakiś tam.- machnęła teatralnie ręką, jakby zbywając łotrzyka.- Co do dalszych pytań... Nie umiemy wam dokładnie wyznaczyć celu ekspedycji. Nasza założona tam osada, została zaatakowana...- zerknęła w kierunku Hervela.- przez tubylców. Dwa okręty pana Gentrasha zostały uszkodzone i musiały zostać u wybrzeży wyspy. Nie wiemy w jakim stanie jest osada. Ile osób zginęło, czy cenne materiały zebrane tam w ciągu ostatnich miesięcy zostały wykradzione z magazynów...- wyprostowała się, kryjąc swe wdzięki przed elfem.- To wszystko może być ważne. Co więcej, chcemy się również dowiedzieć czegoś o tym miejscu. Tylko niewielki fragment wschodniego wybrzeża tego miejsca został zbadany. Dlatego...Dlatego proponujemy tak sowitą zapłatę. Nie wiemy w jakich warunkach przyjdzie wam tam działać.

- Jakiś chojrak pytał ile płynąc będziem... A co ? Bebechy ci wywraca na morzu, a?!- Głos Hervela rozpruł ciszę, jak rapier ciało. - Z morzem bywa różnie synku. Raz płyniesz jak z procy wystrzelony, a raz jakby ci się za gruba dziwka na szyi uwiesiła !- wyszczerzył się ukazując nieco poczerniałe zęby. - Rok i osiem miesięcy. Tyle może zając to w najgorszym wypadku. Zatem radze chędożyć do bólu pókiście na lądzie... Na mojej łajbie sodomię karzę surowo ! A dam, dziwek, chłopek, służek ... Wszelkiej maści samic na pokład nie wpuszczę !

Anathan nieco się skrzywił, słuchając jakże inspirującej mowy admirała.
- Na morzu Admirał Hervel jest dowodzącym. Po zejściu na ląd dowodzić będzie Arin Sarebous...- rozejrzał się po sali, po czym zatrzymał wzrok na
Szarookim.- Swoją drogą... Powinien tutaj być z nami, od pewnego czasu. Tarev, idź i dowiedz się co się dzieje z panem Arinem.
Sługa wypełnił polecenie niemal natychmiast.

Szarooki trzasnął w stół.
- No to jak ?! Gardzicie złotem i sracie po gaciach, a?! Czy podpiszecie te cholerne papierzyska !? Czy tylko ten Półork nie zapomniał z domu przyrodzenia ?!
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 06-12-2009 o 20:55.
Mizuki jest offline  
Stary 06-12-2009, 21:08   #19
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Byli bardziej zdesperowani niż Sorin myślał. I tak jak przypuszczał wiedzieli w tej chwili niewiele więcej niż on sam. Zerknął ukradkiem na pozostałych. "Żeglarze to raczej z nich marni, ale będzie komu przynajmniej pokład zmywać." pomyślał w duchu. Brak odpowiedzi na swoje pytanie uznał jako brak ograniczeń jakichkolwiek działań z ich strony. Z tego akurat bardzo się cieszył. Dawało to niewątpliwie większe pole manewru. Nie miał się już nad czym zastanawiać. Sięgnął po jedno z piór ciągle sterczących z kałamarzy, umoczył i naskrobał swoje nazwisko na pergaminie. Pióro odłożył na bok a pergamin zwiną i położył bliżej Anathana. Gdy się wyprostował widać było na jego twarzy uśmiech. Odwrócił się od swoich obecnych pracodawców, staną naprzeciw Admirała, oparł dłoń na rękojeści swojego kordelasa i powiedział
- To kiedy odbijamy Admirale?
 
Nathias jest offline  
Stary 06-12-2009, 21:29   #20
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
"Co jest kurwa?..." spytał się w duchu krasnolud widząc umiech elfa -"Do mnie się ten tempy chuj tak szczerzy?" rozważał czarodziej "Może wpadłem mu w oko?..." Stormak pokręcił głową, próbując pozbyć się tych głupich myśli. Gorszym uczuciem od strachu przed sztormem w czasie żeglugi byłby strach przed napalonym elfem, który będzie chciał potajemnie wejść mu do pryczy. Stormak odsapnął sobie pod nosem i spojrzał na przemawiającą kobietę. "Specjalnie to robi? Może nieświadomie nie chce, żeby tamci jej słuchali?" nie przestawał się zastanawiać nad mentalnością osób, z którymi przebywał. W końcu jednak dowiedzieli się konkretów. Zapowiadało się ciekawie. Mag zastanawiał się też co mogło spowodować u kupców taką desperację, skoro chcą tak srogo płacić. Pewnie jeszcze nim ktokolwiek się zgłosił kupcy musieli być pewni, że będzie tam gorąco i część z tych, którzy ruszą może nie wrócić, a zatem nie będą musieli tyle złota wypłacać. Stormak poprawił swój pasek, trzymający kuszę i podszedł do stołu, by ostatecznie podpisać umowę. Żyje się raz, jeśli wróci to będzie oznaczało, że jest dobry w swoim fachu. Jeśli nie wróci to będzie oznaczało, że nie jest dobry w swoim fachu i w końcu coś by mu się stało. Ta wyprawa będzie świetną okazją do wypróbowania swoich umiejętności. -Kiedy wypływamy?- spytał, podpisując pergamin. Krasnolud wyprostował się, odłożył pióro do kałamarza, zwinął pergamin w rulon i odłożył na tacę. -Apropo przyrodzenia...- odezwał się jeszcze niespodziewanie -Ciekawie gdzie je miał ten, co zostawił na tamtej wyspie swych kamratów na pewną śmierć...- burknął chłodno patrząc na swego rasowego kuzyna w zielonym wdzianku.

***

-I pamiętaj synu! Nawet, jeśli byłbyś pewien, że cało z batalii nie wyjdziesz, nie opuszczaj przyjaciół. Nawet jeśli przypłaciłbyś to życiem. Krasnoludzki honor jest ważniejszy od życia i cenniejszy od złota.- tłumaczył stary wojak swemu młodemu potomkowi. -Nam nie tylko nie przystoi pozostawiać kompanów, nam tego nie wolno!- podkreślił gestykulując palcem. -Dobrze ojcze.- skwitował Stormak, którego twarz jeszcze była nieporośnięta nawet skrawkiem zarostu.
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 06-12-2009 o 21:31.
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172