Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-12-2009, 21:34   #21
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Odpowiedzi wiele nie wyjaśniły.
Można by powiedzieć - odrobinę rozwiały wątpliwości.

Pytań pozostało jeszcze dużo, ale po sposobie udzielania odpowiedzi widać było, że choćby i tysiąc ich zadano, zbyt wiele więcej się nie dowiedzą.
Tubylcy, którzy uszkodzili dwa okręty... A zapewne i zdobyli... Pospali się marynarzyki, czy też popili tęgo? A jeśli nie, to nieźli byli owi tubylcy. I ich grupka niewiele zdziała. nawet gdyby te matrosy, z admiralskim przydupasem, do nich dołączyły.
Albo też, co małe zacięcie w słowach pani Shili sugerowało, coś innego niźli tubylcy to byli. A być też i tak mogło, że wdzięki swe wystawiła na pokaz, by myśli innych od spraw z wyprawą związanych odwrócić.

- Rad bym wielce dowiedzieć się, ilu było tych tubylców i jak uzbrojeni byli. Co innego bowiem wyprawa zwiadowcza i lądu obcego badanie, co innego walka z plemieniem, co trzysta czy pięćset głów liczy. To chyba ktoś widział, bo skąd byście wiedzieli o zagładzie osady. I sprawa kolejna. Jakie warunki na wyspie tej panują? Zima, czy lato wieczne może? Bo od tego również zależy, czy złoto z zaliczki na ekwipunek pójdzie, czy na owe panienki, na zapas zaliczane.

- Kolejna rzecz, to nasz na statku status. Płyniemy jako pasażerowie, nie jako członkowie załogi. Bo, jak słyszałem, za pobyt na statku nam się nie płaci. Chyba że słuch mnie mylił.

- A jeśli kto - tu do Szarookiego się zwrócił - innych na wyprawę wysyła, a samemu zadek w domu płaszczy, to niech tych innych, co za niego karku mają nadstawiać, nie obraża.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-12-2009, 21:51   #22
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa Szarookiego elf położył podpisany dokument tuż przed nim i spojrzawszy w jego oczy dodał:
- Jakże drogi panie, ale czy posiadanie owego przyrodzenia zawsze musi się wiązać z jego wielką wartością? - wtedy elf obrócił się za siebie i przemawiając w kierunku półorka rzekł... - Czyż źle mówię o wielki... ekhem, gwałcicielu? - zakończył specjalnie akcentując ostatnie słowo z dokładnym nawiązaniem do niedawnej wypowiedzi krasnoludzkiego kupca.
"Gigancie..." - pomyślał Ilian z trudem tłumiąc śmiech w udawanym kaszlu, po czym z tym samym subtelnym uśmieszkiem, wyrażającym, nie jak uznawał krasnoludzki czarodziej, chęć bliższego kontaktu, ale szczerą pogardę do wszelkich objawów prostolinijnego i wręcz barbarzyńskiego, czy typowego dla krasnoludów, sarkastycznego myślenia.
Pokonując nieduży dystans między grupką kupców, a zgrają rekrutów elfowi po głowie chodziła, nie reakcja zielonoskórego na jego skromny docinek, gdyż był prawie pewien, że istota przynosząca ze sobą wyraz osoby w stylu "ciąć, miażdżyć i suczki chędożyć", nie wiele zrozumie z elfiego wywodu. Większy powód do rozmyśleń skupiał się wśród samego zadania, a nawet podróży morskiej, gdyż jak mniemał rejs pod wodzą obecnego tam kapitana nie będzie należał do najmilszych. Natomiast tajemniczy ląd na którym skupiona jest misja może kryć przerastające grupę wyzwania. "Nie teraz w głowie mi rozmyślanie nad sensem podróży... Obyśmy jak najszybciej mogli odbić od brzegu."
 
Elthian jest offline  
Stary 06-12-2009, 23:10   #23
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Uśmiechnął się i przez chwile przyglądał się ukazanym wdziękom pani kupcowej, ale zaraz odwrócił wzrok. Kiedy zaczęła mówić o osadzie i napadzie na nią, trochę się przejął. I wcale nie ucieszył się gdy usłyszał, że nie wiadomo z kim będą walczyć, ani czego się spodziewać. Prawdę mówiąc skrzywił się mocno kiedy usłyszał, że ich przyszły przewoźnik i kapitan zostawił towarzyszy, nawet nie dowiadując się co się tak naprawdę stało. Zastanowił się nad tym chwilę i postanowił że jaki by nie był należy z nim pogadać o tym co lub kto zaatakował osadę. Ale tak naprawdę to już nie miało znaczenia, musiał jechać i dowiedzieć co stało się z jego mentorem. Później zaczął swój wywód kapitan Hervel, swoją przemową mocno go zdenerwował. Spojrzał kapitanowi w oczy i odpowiedział:
- Jaki chojrak? Nie widzę tu żadnego. A i synkiem twoim nie jestem tak na przyszłość.
-A wiecie może panowie kupcy co się stało z Algenem? Żyje?, Czy nic nie wiecie? - Zwrócił się tym razem w stronę kupców.
"Co za szmata z tego Helvera, jak mógł zostawić tylu ludzi na pastwę jakiś tubylców?" Pomyślał o tym znowu, nie mogąc pozbyć się tych myśli. "Na pewno nie jest osobą której mogę zaufać, a już na pewno nie powierzyć swojego zdrowia i życia w jego ręce...."
- A i jeszcze jedno, zwracajcie uwagę panowie na swój język i tematy podejmowane, bo przy damie nie powinno się mówić o przyrodzeniach i gwałceniu dziwek. - Spojrzał karcącym wzrokiem po obecnych, jedynie Paul, zrobił na nim dobre wrażenie, na pewno wiedział czego chce i znał się na rzeczy, wiedział co robi.
Po wygłoszeniu przemowy podszedł do stolika i złożył swój podpis pod umową. Po czym uśmiechnął się i odszedł kawałek na bok, przyglądając się innym.
 

Ostatnio edytowane przez Xulux : 06-12-2009 o 23:14.
Xulux jest offline  
Stary 07-12-2009, 12:27   #24
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Im dłużej słuchał możnych tym bardziej miał ochotę się śmiać co jednak zręcznie maskował. Ich tłumaczenia były zasnute gęstą mgłą tajemnicy i Bronthion zdał sobie sprawę, że nie będzie to sielankowa wyprawa, będzie musiał użyć wszystkich swoich zdolności by przeżyć i by przeżyła cała reszta z jego kompanów, sam bowiem nic nie zdziała. Pod wpływem tych myśli uśmiechnął się drapieżnie patrząc przypadkowo na Panią kupiec co mogło mylnie wprowadzić ją na trop że to do niej, o zgrozo co też mogła pomyśleć, Bronthiona jednak myśli szanownej tak czy siak nie obchodziły.

W pewnym momencie padły bardzo celne pytania ze strony Paula o ile dobrze zapamiętał jego imię:
- Bardzo trafne pytania-kiwnął głową z aprobatą- Chętnie też poznam na nie odpowiedzi o ile je macie, przy okazji mam jedno swoje, to co tam zdobędziemy na tubylcach czy innym czymś oczywiście należy do nas ?

Jednym z ewidentnie ważnych elementów słownictwa jednego z ich pracodawców było przyrodzenie co musiało przecież skądś się wziąć, przykre doświadczenia z dzieciństwa czy leczenie kompleksów ? Ciężko stwierdzić, ale z pewnością była to świetna okazja na gierki słowne:
-Oh szanowny krasnoludzie mówiąc o tym, że przyrodzenie posiada jedynie nasz zielony przyjaciel twierdzisz, że sam go nie posiadasz i Twoi koledzy po fachu kupcy wraz z kapitanem także? Nie dziwi mnie to jedynie w wypadku szanownej Pani
-ukłonił się teatralnie w jej kierunku- bo wszakże złośliwością natury byłoby posiadanie zarówno tak dorodnych walorów kobiecych jak i przyrodzenia, ale jak każdy wie natura jest nieprzewidywalna -wzruszył bezradnie ramionami- Nie wydaje mi się również żeby mówienie o tak intymnych sprawach w tak szerokim gronie było dobrym pomysłem, żeby ktoś się urażony nie poczuł-Kończąc zdanie podszedł do stołu i podpisał umowę, odwrócił się jeszcze do swoich towarzyszy i szeptem powiedział- Swoją drogą ciekawe czy spod tego brzucha byłoby widać jakiekolwiek przyrodzenie.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 07-12-2009 o 13:37.
Bronthion jest offline  
Stary 07-12-2009, 13:18   #25
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Krasnoluda zdziwiła salwa dość ostrych odpowiedzi przyszłych kompanów w kierunku jednego z szefów. Stormak słuchał z boku odzewu pretensji. Mieli rację, ale czarodziejowi zdawało się, że kupiec zaraz wybuchnie i podrze nowopodpisane umowy. -Dobra, już dobra.- burknął unosząc rękę porozumiewawczo -Zrozumieli o co nam chodzi.- dodał po chwili. Nie bronił Szarookiego, wszak sam zaczął serię ciętych ripost, jednak wolałby płynąć w takim zestawieniu kompanów jak teraz, a jeśli dalej tak będą kupcowi pyskować to tamten poradzi jeszcze zerwać jeszcze świeże umowy. -Kiedy wyruszamy?- odezwał się do Gothura. -W umowie nie ma słowa, że każda zdobycz trafia do pracodawcy, więc sprawa dla nas oczywista.- wyraził swoje zdanie, po pytaniu Bronthiona. -No i ostatnie pytanie, panie szefie.- znów wejrzał na krasnoluda w zielonym wdzianku. -Zatem nie mamy określonego zadania? Uratować jak najwięcej zaginionych, zabić jak najwięcej tubylców, czy ktokolwiek narobił tego rozpierdolu, a może spróbować odbić cały towar z tamtych magazynów?- odpowiedź była mu znana. Krasnolud wolał się jednak upewnić. Czarodziej poprawił pasek i podparł się na kosturze.
 
Nefarius jest offline  
Stary 07-12-2009, 14:29   #26
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Jego drużyna podobała mu się coraz bardziej. Inteligenty i cięty dowcip, ogólna bojowość. Wiedział, że nie dadzą się wysłać na rzeź. I rad był z tego. Bo cóż z umiejętności gdy dowcipu jak ich użyć brakuje. A zginąc bezmyślnie nie miał zamiaru.

Szczególnie przypadła mu do gustu odpowiedź niejakiego Bronthiona i to jak guby krasnolud robi się coraz bardziej czerwony, jakby go wszyscy najemnicy w jednym momencie burakami obrzucili.
Żaden z tych cwaniaczków nie spodziewał się takiej hardości z naszej strony. Przynajmniej będą wiedzieć, że lepiej nas w pole nie wyprowadzić, bo srogo za to zapłacić mogą.

-Czuję, że kompanija to będzie zacna, i do kielicha i do bitki gotowa. Już się doczekać nie mogę kiedy w końcu nasz statek odbije od brzegu. - powiedział uradowany całą sytuacją Sorin. - Tylko żwawo panowie handlarze odpowiadajcie, bo nam spieszno nasze złoto zarobić!
 
Nathias jest offline  
Stary 07-12-2009, 15:18   #27
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
Spijając resztkę juchy z rany na dłoni, spoglądał na dysputujących kupców z rekrutami. Smak krwi pobudził go bardziej, niż niejeden narkotyk. Szarooki najwidoczniej pochlebił jego zdecydowanie do boju, jednocześnie potępiając z lekka niezdecydowania pozostałych. Jeden za drugim zwracał uwagę na to, na co on sam by nie zwrócił. Wśród całej tej wrzawy, tropiciel zwrócił się do niego w celu uzyskania aprobaty. Barbarzyńca spojrzał na niego z lekkim wzgardzeniem. Nie lubił tej rasy. Słabi, wątli, przebierający w językach które łatwo wiotczeją po ucięciu głowy. Nie chcąc dać mu ani trochę czczej satysfakcji, uśmiechnął się lubieżnie i odparł

-Dobrze mówisz, mój mały „Cwelfie”- wydął usta w teatralnym pocałunku- Przekonasz się o słuszności tych słów jeszcze nie raz. Przed nami długa wyprawa- Uciął nagle ripostę. Po chwili milczenia wybuchnął gromkim śmiechem, na reakcje tropiciela. „Już się dławi majonezem..” pomyślał, zginając się w pół ze śmiechu. Po krótkiej chwili jednak odzyskał panowanie nad sobą, spoglądając na resztę rozmówców w celu uzyskania sensownej odpowiedzi na pytanie „Co dalej…”. Nieodparcie, jawnie tłumiąc śmiech spoglądał ukradnie co jakiś czas w stronę jego przyszłego „Towarzysza”.

-Kiedy ruszamy?
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 07-12-2009, 17:40   #28
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Kiedy został poproszony o odejście parę kroków na bok by dać swobodnie porozmawiać ich pracodawcą, Mordimer chciał początkowo porozmawiać ze swoimi przyszłymi kompanami. Chciał się dowiedzieć co nieco o ich motywacji czy też faktycznych zdolnościach, ale w końcu stwierdził, że na pewno będzie jeszcze na to czas podczas długiej podróży morskiej, czy też kiedy już dotrą na wyspę.

Prowadzony z powrotem w stronę kupców, domyślał się już, że bez żadnych oporów zostają przyjęci w poczet tworzącej się wyprawy. Najwyraźniej nie mogli sobie pozwolić na profesjonalną armię czy też nie chcieli się zbytnio afiszować z przedsięwzięciem, by nie zdradzić swoich planów konkurencji. Mała grupka zdecydowanie nie rzucała się w oczy i mogła działać swobodniej. Tylko jakie ma to znaczenie? Nie obchodziły go utarczki pomiędzy kupcami. Mordimer chciał jedynie wiedzieć, kiedy wyruszą by móc wypełnić wolę bogini. Dlatego nie nasuwały mu się żadne pytania. Pragnął jedynie poczuć zew przygody. Pieniądze też grały rolę drugorzędną. Badanie nowego lądu, starcie z nieznanym. Świetnie, o to właśnie mu chodziło. Miał nadzieję, że się nie rozczaruje, ani nie zawiedzie Tymory. Wypełni tą misję na jej chwałę.

Ostre odpowiedzi kupców i admirała w pełni zadowoliły młodego kapłana, lekki niesmak wprawiły go tylko słowa krasnoluda. Jak śmiał zarzucać im tchórzostwo, kiedy sam bezpiecznie będzie siedział w Waterdeep. Przeklęty hipokryta.

- Także chętnie poznam odpowiedzi na pytania zadane przez pana White’a. Jeśli mamy walczyć z plemieniem liczącym 300 osób nie wróżę nam zbyt świetlanej przyszłości na tym świecie. Ale tak czy tak na wyprawę wyruszę. Tylko, że wtedy wolałbym mieć za plecami, a jeszcze lepiej, u boku jakąś małą armię, która spacyfikuje tubylców.

Kapłan sięgnął po pergamin z umową, złożył pod nią staranny podpis i czekał na odpowiedzi pracodawców.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 07-12-2009, 20:03   #29
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Krasnolud wysłuchiwał pyskówki kolejnych rekrutów z lekkim uśmiechem na ustach.
- Proszę , proszę ! Mam nadzieje, że machacie równie dobrze mieczem co tymi niewyparzonymi ozorami ! Wspaniale ! Macie szczęście, że nie mam zamiaru wam matkować i kolejno wam ich wyparzyć...- trzasnął ręką w stół rechocząc. Może i starali się go obrazić, lecz kim dla niego byli ? Mierne istoty, idące za złotem, niczym osioł za marchwią zawieszoną na wędce - tak ich spostrzegał. Złota mu nie brakowało i nie zapowiadało się aby kiedyś zabraknąć miało. To dawało mu pozycję, której oni szybko nie osiągną, a czy warto się przejmować docinkami kogoś z nizin społecznych ?

Shila zgromiła go wzrokiem.
- Panie Gothurze, wystarczy !- odgarnęła nerwowo kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. - Odpowiadając na wasze kolejne pytania... Nie wiemy ilu jest tubylców, co więcej nie wiemy też jakim sprzętem dysponują... Dzięki poczciwości Admirała Hervela...- ostatnie zdanie wycedziła niemal przez zaciśnięte zęby, zerkając w stronę marynarza, stojącego nieopodal stołu.

- Te ! Paniusia się uspokoi, bo tak wytrzeszczone ślepia zaraz na stół wypadną !- zerknął w kierunku pyskatych rekrutów. Przy grupie z
rekrutowanej wczoraj wypadali nieźle... Choć on by im gęby zaszył.
- Ja nie jestem żadnym tam piechurem bohaterem narodu ! Ci ginął najszybciej. Ja miałem ich tam dowieść i zabrać towar...A , że jakiś wasz "wykwalifikowany" zwiadowca dał dupy za mniej niż miedziaka , to nie moja wina ! Ja karku nadstawiać nie będę. - skrzyżował ręce na piersi.- Jeśli coś wam w tym doskwiera, śmiało ! Szukajta se innego pilota. Ale dam sobie własną armatę uciąć ! Żaden z tych statków już nie wróci...

Przez krótką chwile panowała cisza. Trójka kupców wymieniła niepewne spojrzenia. Hervel wiedział, że nie mogą sobie pozwolić na utratę czasu w postaci poszukiwania nowego kapitana.
Admirał widząc to uśmiechnął się wrednie.
- Tak myślałem...- sapnął dumnie, po czym zwrócił się do rekrutów.- Galeon to nie zasrany statek wycieczkowy ! A miejsca na tym większym, transportowym wiele nie zostało... Płyniecie ze mną, i mam gdzieś co oni wam powiedzą . Na moim statku nie ma nierobów, i każdy na michę smakowitej papki i pajdy chleba z bryndzą zapracować musi ! Tak więc jeśli będzie trza, szorować pokład będziecie. - uniósł palec wskazujący.- A ni radze pyskować... Na okręcie nie ma protestów. Są bunty, a ja im szybko ucinam łeb.

Anathan wymownie spojrzał w kierunku Hervela. " Prostak...". Jego słowa były jednak prawdą. Na okręcie, to kapitan był panem i władcą.
- Powracając do waszych inszych pytań- zaczął spokojnie. Wiele go to kosztowało wysiłku.- Wszystko co zdobędziecie w boju jest wasze. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do surowców maści wszelakiej. - spojrzał na kapłana Tymory.- Nie jesteście jedynymi rekrutami, Panie Mordimer. Mam nadzieję , iż do jutra będzie was setka- nie dodał jednak, iż reszta rekrutów wypada przy nich niezwykle blado. " Cóż poradzić...?"- Cele wasze... Wszystkim rozporządzać będzie pan Arin Sarebous... Na światło Lathandera, gdzież on się podziewa ?- spojrzał na swych towarzyszy, którzy jedynie pokręcili głowami.

W tym momencie do magazynu powrócił Tarev. Podbiegł zdyszany do swego pana i wyszeptał mu coś na ucho.
- Aresztowany ?! Jak to aresz...- sługa dodał coś szeptem.- Sytuacja nie prezentuje się zbyt dobrze...- usiadł widocznie zdruzgotany , tym co usłyszał.- Pan Sarebous został zatrzymany przez straż miejską, za pijackie rozboje na ulicy.- pomasował się po skroni.

- Za pijackie rozboje ?!- warknął Szarooki.- Znaczy, że jak ? Jak to możliwe ?! Dzień w dzień ochlapusy się na ulicach po mordach trzepią i nic ! A teraz nagle go spętali ?
Anathan pokiwał głową.
- Święto Księżyca... W tym okresie władze są bardzo uczulone na ład publiczny... Żeby to jasna cholera. Tarev, gdzie go trzymają ?
- We wschodnim posterunku, panie.
- To ten mały drewniany budynek w biedniejszej dzielnicy ? Wspaniale.
- wstał i skierował swoje kolejne słowa w kierunku rekrutów.- Sto pięćdziesiąt złotych monet do podziału, jeśli znajdziecie sposób aby go stamtąd wyciągnąć. Do jutra ukryjemy tego ochlejmordę w dokach...

Gdyby w Ponpette drzemał choć mały potencjał magiczny, zapewne teraz płomienie trawiły by wszystko wokoło.
Wstała i rzuciła na stół sakwę złota.
- Sto monet, na wydatki z tym związane. Idźcie do wschodniej dzielnicy i porozmawiajcie z Dranelem. To starszy szeregowiec straży miejskiej... Za odrobinę kruszcu pomoże wam rozwiązać sprawę. Który z was gotów złotem się zająć ? - popatrzyła po gromadzie. Oczywistym było, że potrzebują jednej osoby spośród nich, która wszystkim pokieruje. I choć z ich temperamentem , słowa te były niczym wkładanie patyka w mrowisko, nie można było pozostawić tego przypadkowi.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 07-12-2009, 21:10   #30
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud był zadowolony z tolerancji Szarookiego. Wszyscy bowiem znają krasnoludzkie poczucie humoru i sam nie wie jakby się na jego miejscu zachował. Brodacz wejrzał na czarnowłosego Bronthiona. -Dobra, wiem jak wydostać tego pijaka z aresztu.- rzekł do ogółu -Przyda mi się pomoc, twoja.- zwrócił się do najemnego złodzieja -Ty duży, też mi się przydasz.- odezwał się do półorka mrużąc brwi. -Do kiedy czas mamy wyciągnąć gamonia z pierdla?- spytał tym razem Szarookiego. -Do jutra wieczora macie czas!- zagrzmiał brodacz. Stormak skinął głową i zwrócił się do reszty. -Nie wiem jak wy, ale ja mam taki plan.- odezwał się znów do ogółu, zapraszając kompaniję gestem ręki, by zbliżyli się. -Żeby nie było, żem chamski. Jestem Stormak.- powtórzył swoje imię. -Jutro o świcie udamy się na posterunek. Znam pewien czar, który sprowadzi dywan szczurów, do środka budynku.- objaśniał swój plan -Tamte pacany pewnie wystrzelą z aresztu jak cnotka z łap napalonego zboka.- krasnolud nieświadomie wejrzał na drużynowego półorka. -Do środka wlezie Bron, który wartko uwolni naszego więźnia. W tym samym czasie, ja z panem "rozpierducha"- znów spojrzał na półorka -Dopilnujemy, by strażnicy nie wrócili do aresztu za wcześnie. Kiedy przywołane gryzonie już znikną, a nasz włamywacz wciąż nie wylezie, sprowadzę jaką bestię, która walką zajmie strażników.- rzekł. -To nie znaczy, że będziesz miał dużo czasu.- zwrócił się do Bronthiona. Krasnolud wyprostował się i poprawił pasek, na którym zawieszona była kusza. -Jak wam pasuje to jutro na tyłach aresztu o świcie. Jak nie pasuje... To słucham lepszych propozycji.- oznajmił chłodno. Pierwszy raz w życiu zdażyło mu się żałować, że porzucił szkołę iluzji w trakcie swej nauki. Żal trwał tylko chwilę, bo w końcu jego plan skutecznie ominął zapotrzebowanie na zaklęcia ukrycia i zmiany wyglądu...
 
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172