Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2010, 11:52   #21
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Shalia uśmiechnęła się drapieżnie, przyglądając się jak starzec przeszukuje trupa. To była dobra robota.
~ Piękne cięcie. - pomyślała, gładząc czule rękojeść Błysku.
Zaraz jednak spoważniała, rozglądając się po placu. Poza nią, jej wrogiem i napastnikami, był tu ktoś jeszcze. Zmrużyła lekko oczy, ale wiedziała, że jeśli był choć w połowie tak dobry jak ona, to trudno jej będzie dostrzec tę osobę. Znienawidzony Czerwony Czarnoksiężnik najwyraźniej znalazł coś pośród zwłok, ale skrytobójczyni miała to serdecznie gdzieś. Nic dobrego nie mogło z tego dla niej przyjść. Gdy szła za nim ku wielkim wrotom widok jego nienaruszonych pleców sprawiał jej niemal fizyczny ból. Dłonie świerzbiły, ale wiedziała, że nic nie zrobi. Gniew palił jej duszę, podgrzewany gorącą nienawiścią do całej społeczności Thayskich magów. Nie zamierzała jednak dać tego po sobie poznać. Mogła mieć jedynie nadzieję, że kiedyś odpłaci mu za to upokorzenie z porządną nawiązką.

Ledwie wkroczyli do oświetlonego magią korytarza, gdy z otwartych drzwi po lewej stronie dobiegł ją jakiś odgłos. Najwyraźniej starzec mimo wieku zmysłów zbytnio przytępionych nie miał, bo chyba i on to usłyszał. Przypadła do jednej ze ścian korytarza, klnąc w duchu na magiczny świetlik, który skutecznie pozbył się większości - jakże uwielbianych przez nią - cieni. Weszli do pomieszczenia. Ostrza pojawiły się w dłoniach Shalii, była gotowa do walki. Na obronną postawę orka - a może półorka? - zareagowała krótkim parsknięciem, ruszając w jego stronę. Uczyniła pierwszy krok, gdy odezwał się mag. Zatrzymała się, balansując niecierpliwie na nisko ugiętych kolanach. Przysłuchiwała się rozmowie mężczyzn, jednocześnie obserwując pomieszczenie. Gdyby nawet coś groziło jej skundlonemu oprawcy, to zapewne magia zaklęcia zareagowałaby od razu. W tej chwili nie zamierzała się przejmować dłużej postawnym wojownikiem. Dla niej zawsze informacja była towarem. Towarem wartym życia. Ale skoro można było mieć i jedno i drugie...
~ Czemu on go do cholery puścił? - pomyślała, niechętnie przepuszczając zielonoskórego ~ Zadziwiające, że jeszcze żyje.
Widok rany w jego twarzy, przypomniał dziewczynie o obecności tajemniczego osobnika. Przysłali kogoś, by ją pilnował? Może konkurencja? Albo jakiś inny wróg Czarokletów z Thay? Pierwsze dwa pomysły nie były szczególnie sympatyczne. Jednak ostatni... Ostatni byłby niemal błogosławieństwem.
~ Ta, i musiałabym zginąć w obronie tego starucha... - podsumowała w myślach. A nie ulegało wątpliwości, że nieznajomy był dobry, skoro jeszcze nie spostrzegła żadnych śladów jego bytności.

Udali się do komnaty po drugiej stronie korytarza. Shalia poszła przodem, czujnie rozglądając się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej zagrozić. Jedyną rzeczą, która zwróciła jej uwagę, było coś tkwiącego w kominku, co wyraźnie skierowane było w posadzkę przed nim. Najwyraźniej na razie nie zagrażało im to zbytnio. Pozwoliła sobie na przyjrzenie się sali jako pomieszczeniu. Wielka, elegancko urządzona komnata mimo warstw kurzu i zerwanego żyrandola poruszyła w jej duszy jakąś głęboko ukrytą strunę. Przez mgłę zapomnienia w jej wyobraźni zaczął wyłaniać się obraz podobnej komnaty. Wielkiej sali jadalnej, w której nieraz bywała. Obraz przesłoniony wydarzeniami późniejszymi i kolejnymi latami morderczej pracy.
~ I na cholerę? By służyć któremuś z nich?! - skomentowała w myślach, odpychając od siebie wspomnienie z przeszłości. Osoba, która to widziała, nie żyła od kilku lat, po co więc rozpamiętywać taką błahostkę.

Skupiła myśli, przyglądając się poczynaniom maga. Rzucone przez niego zaklęcie wywołało całkiem niespodziewane skutki. Rozległy się głosy, sala zaczęła się zmieniać. Zaczęła się recytacja jakiegoś wierszyka, dziewczyna parsknęła cicho, na poły rozbawiona, na poły zirytowana. Wydawało jej się to śmieszne.
~ Przedstawienie? Szopka? Mechanizm obronny? - drwiła sobie w duchu, czujnie wychwytując kolejne zmiany w wyglądzie pomieszczenia i przedmiotów znajdujących się w nim. W końcu jednak nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Machnęła na to wszystko ręką i idąc wzdłuż linii granicznej pułapki, ruszyła ku wyjściu. Ledwie uszła kilka kroków poczuła, że dalej nie zajdzie. Próbowała z tym chwilę walczyć, ale wszystkie jej ruchy były tak okropnie powolne i ciężkie.
~ No jaja sobie chyba robi z tym zaklęciem, starzec chędożony przez te wszystkie sługi jego...
Kiedy wyjaśnił jej, że to sala, przewróciła ze zniecierpliwieniem oczami. Tego jej brakowało. Nie dość, że służy jakiemuś starcowi, to jeszcze wszędzie wkoło tylko magia i magia. Choć sama znała kilka przydatnych zaklęć, to poza tym nie miała zielonego pojęcia o tym. Nie przepadała za magami w ogóle, a za łysymi, wytatuowanymi magami w czerwonych szatach najbardziej.
~ Piesku. Ja Ci jeszcze dam pieska. Jak Cię ten piesek kiedyś zagryzie, to już nic Ci nie pomoże...
Jedyną widoczną jej reakcją na jego słowa, było zmrużenie błękitnych oczu.

Odwróciła się od drzwi, bacznie obserwując sytuację. Jej wzrok padł na jedno z okien, które nieznacznie odcinało się od reszty. Mało kto byłby w stanie dostrzec tak subtelną różnicę. Ona była. Ktoś był za oknem, trzymając się jego ram. Najwyraźniej jednak wyczuł, że go zauważyła, bo po chwili nie było tam już nic. Dopadła do okna, ale wszystko było zupełnie normalne. Nie dostrzegła żadnych śladów obecności. Ale miała rację - ktoś im towarzyszył.
~ Jednak da się Ciebie zobaczyć. - uśmiechnęła się lekko. Nasunęła na twarz opuszczoną do tej pory maskę. Tak poczuła się zdecydowanie lepiej. Tym bardziej, że nie wiedziała, co ich spotka i kogo na drodze napotkają. Ostrożności nigdy za wiele. Odsunęła się od okna i stanęła na środku sali. Raz po raz zanosiła się śmiechem, słysząc bzdurną rymowankę. Miała gdzieś, czy ma ona jakieś znaczenie. Niech się łysy głowi nad tym. Kiedy wierszyk ucichł, rzuciła przez ramię.
- I co dalej? Tańce? Robienie nam portretów? Czy w końcu zacznie się dziać coś ciekawego?
 
Amanea jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172