Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-01-2011, 08:59   #101
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Elf przysłuchiwał się kolejnym zadawanym pytaniom. Uśmiechnął się pod nosem, widząc jak krasnolud pęcznieje z dumy. Zastanawiał się nawet przez chwilę, czy nie dojdzie do tego, że pęknie, jednak udało mu się przetrwać. Puszył się niemiłosiernie i drażnił coraz bardziej wszystkich w około, to też Jamfire potraktował go ponownie magią, tworząc w około jego głowy magiczne ptaszki, które skutecznie przykuły uwagę wojownika, co pozwoliło reszcie na spokojną rozmowę z elfami.

Sam czarodziej układał sobie w głowie wszystkie możliwe scenariusze spotkania. Oczywiście nie mógł mieć pewności, iż nie spotka ich nic ponadto, jednak miał już pewien pomysł. Jeśli udałoby się niepostrzeżenie podejść pod jaskinię, istniała szansa pozbycia się zarówno smoka, jak i orków.
-Jak duża jest ta jaskinia? Ile posiada wyjść?- zadał kolejne pytania, które nasunęły mu się w trakcie rozmyślania nad najskuteczniejszą metodą rozprawienia się z bestią. Sinthel miał rację, mówiąc o zielonych smokach. Praktycznie nie było możliwości porozumienia się z takim osobnikiem, walka wydawała się być nieunikniona. Mimo wszystko Jamfire nie chciał walki, która mogła się okazać ostatnią dla nie jednego z grupy, która wyruszy.
Na pytania Ravarath elf ponownie uśmiechnął się do siebie. Jak zawsze starała się zjednać sobie kolejnych ludzi i pomóc tym, którym mogła. Nie zmieniła się praktycznie w ogóle przez te wszystkie lata..
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 18-01-2011, 08:53   #102
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Dwójka arcymagów spoglądała z boku z lekkim rozbawieniem na nieokrzesanego krasnoluda. Jak widać za ich czasów brodacze zdawały się być bardziej ogarnięci i nie tak napaleni na każdą możliwą okazję utoczenia krwi. Gdy do głosu doszła Ravarath mężczyźni spoważnieli i wzięli się za odpowiadanie.
-Trudno mi to powiedzieć. Moje rytuały wieszczące nie są aż tak dokładne. Już samo dotarcie do smoka było nie lada wyzwaniem.- rzekł czarnowłosy mag.
-Co do orków to jeśli wasz gadatliwy kompan nie będzie zbyt głośno, to powinno wam się udać przejść bokiem. Z resztą mam dla was zwój masowej niewidzialności...- wyciągnął pergamin i wręczył go Jamfire'owi.

-Dzięki temu wejdziecie do leża niezauważeni. Oczywiście problemem pozostaje fakt, że orkowie na rozkaz smoka mogą wtargnąć do leża by go wspomóc, ale na to już nic nie poradzimy. Możemy tylko mieć nadzieję, że gad będzie miał tak wielkie ego, że nie zniży się do wzywania na pomoc orków.- dodał Starian.
-Jaskinia ma jedno wejście, tak przynajmniej powiedziała mi magia. Nie wykluczone iż smok ma gdzieś drugie wejście ukryte, jednak tego niestety nie wiem. Wejście do jamy znajduje się pod ogromną sekwoją. Na waszej drodze będzie ciągnął się kilkudziesięciometrowy korytarz zaś na końcu znajdziecie jamę z leżem gada.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 20-01-2011, 14:11   #103
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Elf skinął jedynie lekko głową odbierając zwój. Czar był niewątpliwie przydatny, kwestią do rozpatrzenia pozostawało kiedy mają go użyć. W grę wchodziło dotarcie do smoka podczas działania czaru bądź użycie zwoju, jeśli negocjacje, o ile takowe będą miały miejsce, nie pójdą po myśli towarzyszy. Jamfire odłożył podjęcie tej decyzji na później. Musiał też przedstawić tą sprawę innym.

Kiedy zadano wszystkie pytania, i udzielono wszystkich odpowiedzi, grupa opuściła wieżę. Czarodziejowi nie podobało się to wszystko. Nie dość, że wyglądało na to, iż znają wszystkie tajemnice każdego z nich, to na dodatek nie wierzyli w ich pomoc i kazali pozbyć się smoka. Co jakiś czas długouchego nachodziły myśli o opuszczeniu miasta i nie mieszaniu się w sprawy historii, jednak postać Ravarath niwelowała te pomysły. Nie pozostawiłby jej na pastwę demonów.

Nie wiedząc zbytnio co może zrobić przed wyruszeniem, ani kiedy reszta planuje to zrobić, pożegnał się krótko z resztą i ruszył przed siebie. Szukał biblioteki bądź innego zbioru ksiąg, gdzie miał nadzieję natknąć się na pisma traktujące o zielonych smokach. Miał nadzieję na odnalezienie ich słabego punktu bądź czegokolwiek, co mogło być pomocne w wykonaniu najbliższego zadania. W jego głowie wciąż kołatała myśl o zawarciu z potworem sojuszu, bowiem o przejęciu kontroli nad nim nie było nawet mowy.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 20-01-2011, 14:41   #104
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Rozbawiły go słowa o hałaśliwym towarzyszu, zwrócił się do Moonshadowa, który nędznymi i starymi jak świat sztuczkami starał się odwrócić uwagę krasnoluda
- Patrz, mówią o tobie musisz być w końcu cicho.
To jednak była smutna prawda. Elfowi gęba się nie zamykała. Musi nauczyć się nad sobą panować. Inaczej nici z ich dalszej współpracy. Jak tak można? Gadać i gadać. To nawet sensu nie miało.

Oczywiście magowie okazali się wcale nie tak fajni jak krasnolud myślał. Zaraz zaczęli knuć plany jak "ominąć" orki! To bez sensu! Chciało mu się krzyczeć o pomstę do nieba.

Nastał czas opuszczenia wieży. Krasnolud wyszedł ostatni z lekkim opóźnieniem i zobaczył, że Moonshadow gdzieś idzie.
- Stój! Stój mówię!
Gdy już go dogonił, był zdezorientowany.
- Gdzie mnie prowadzisz? Nie możemy normalnie iść do smoka?- Miał nadzieję, że chociaż on wykaże się rozsądkiem.
Elf pokiwał głową z rezygnacją słysząc słowa krasnoluda.
- Rozumiem że twój umysł nie przyjmuje do wiadomości wielu rzeczy, ale spróbuj pojąć to co ci powiem. Smok to nie goblin czy ork. Nie podejdziesz do niego i nie dasz mu w łeb od tak.
- Jak nie? Czemu? To istota żyjąca, a co żyje można ściąć
. - Elf znowu bredził.
- Czy rozmiarem topora rekompensujesz sobie rozmiar mózgu?
- To tasak! Po prostu wolę tradycyjne metody, taki już jestem. Ale gdzie w końcu idziemy?
- Do biblioteki.

Przystanął na chwilę w miejscu, z dziwnym wyrazem twarzy, pełnym niewiedzy
- Gdzie?
- Do biblioteki. To miejsce gdzie zgromadzone są liczne księgi i zwoje. - odparł nie zatrzymując się elf
Ruszył znowu po chwili i po rozmyślaniach dodał:
- W sensie żeby poczytać?
- Brawo. Czyżbyś zaczynał samodzielnie myśleć?
- Staram się mądralo. Co będziemy czytać?
- Księgi i zwoje.
- Na temat smoka, mam rację?
- Rozmowa stała się całkiem dynamiczna i krasnolud ledwo wyrabiał
- Zadziwiasz mnie. Może niedługo nauczysz się czytać i pisać? Chociaż nie, nie przesadzajmy.
- Też tak myślę, ale potowarzyszę ci. Jeśli będą opisane jakieś specjalne... no takie jak mu łeb urżnąć to mnie poinformujesz, heh?
- Nie omieszkam tego zrobić
.- odparł Jamfire.

Czasami wiedza mogła być użyteczna. Jednak jak się miało okazać, niewiarygodnie nudna.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 20-01-2011, 18:04   #105
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Ravarath pokiwała lekko głową na odpowiedzi elfów. Rozumiała, że mimo całej swej wiedzy nie muszą być wszechwiedzący. I tak miło z ich strony, że chcieli ich wspomóc choćby zwojem. Tak naprawdę jeśli chcieli sprawdzić grupę, nie musieli robić nawet tego. Podziękowawszy za gościnę, grupka opuściła wieżę arcymaga.
- Mamy jeszcze sporo czasu. Możemy wyruszyć dziś, ale chyba lepiej byłoby jakoś tę całą wyprawę na smoka zorganizować... - zaczęła.
Jamfire postanowił udać się we własną stronę, nawet specjalnie nie informując pozostałych o swoich zamiarach. Nie mieli okazji ani się umówić co do miejsca spotkania, ani przedyskutować kwestii co należałoby teraz zrobić.

Ravarath przewróciła tylko oczami i już miała się odezwać, gdy również Hordyanki opuścił ich, biegnąc za magiem.
~ Świetnie.
Wzruszyła zatem ramionami i spojrzała na pozostałych towarzyszy.
- Możemy rozejrzeć się za jakąś pomocą. Może - jak wspominałam - trafilibyśmy na kogoś, komu smok dał w kość? Trzeba byłoby również zaopatrzyć się w jakieś mikstury czy zwoje, które byłyby nam wsparciem, gdy dojdzie już do walki. Czy poza tym ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? - spojrzała na elfich braci, unosząc lekko brew - Bo jak się tak wszyscy rozejdziemy bez celu jak ta dwójka... - wskazała dłonią za siebie - ...to nic nie zdziałamy.

- Ja równie dobrze mogę tu po prostu zostać. Nie muszę wracać, bo i nie mam specjalnie do czego.
~ Nie dramatyzuj.
Machnęła ręką, jakby odganiała natrętną muchę.
- Wy za to chyba potrzebujecie pomocy tych magów. Zatem mam nadzieję, że chociaż z Wami będę mogła normalnie współpracować. Udajmy się do jakiegoś sklepu może, sprawdźmy czy w ogóle mamy czym zapłacić. Kto wie jakie ceny mają w tych czasach. I przy okazji zapytajmy czy ktoś słyszał coś o tym smoku, hm? - wejrzała na mężczyzn pytająco.
 
Amanea jest offline  
Stary 29-01-2011, 13:32   #106
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Elf i krasnolud idący ramię w ramię w tych czasach było rzeczą normalną, nie budzącą podziwu, śmiechu, ani obaw. Elf z krasnoludem mogli współpracować i to z korzyścią dla obu. Podczas, gdy krzepkiego brodacza reprezentowała muskulatura, siła i w pewnym stopniu nieokrzesanie, to elf cechował się finezją, zręcznością, czystością umysłu i niespotykaną u żadnej innej rasy cierpliwością.
Jamfire i Hordyanki zaś nie byli zwykłym duetem. Choć byli wobec siebie zgryźliwi, złośliwi, a z ust elfa nie raz padała obraźliwa ironia w stronę krasnoluda, to jednak istotnie łączyły ich podobne pobudki. O ile krasnolud kipiał żądzą mordu, deptania ciał powalonych wrogów, utoczenia ich krwi, to elf mógł konsekwentnie wykorzystywać ów pobojowisko i trupiarnię do swoich niecnych, znanych chyba tylko jemu celów.

Podróż do biblioteki minęła szybko. Mieszkańcy Myth Drannor czytali wiele i bibliotek było tutaj od zatrzęsienia. Choć ta, do której dotarli nie była imponująco wielka, to jednak pozycji na temat smoków znaleźli wiele. Brodaty wojak w swoich poszukiwaniach kierował się głównie rycinami na okładkach, to też kilka książek, które ułożył na dębowym stoliku nie dotyczyło bezpośrednio nieśmiertelnych gadów. Jamfire, choć szukał intensywnie i z pomyślunkiem, znalazł nie wiele więcej książek. Każda jedna przekartkowana pobieżnie opowiadała w taki sam, lub podobny sposób o temacie smoków. Epitety w stylu "złe", "złośliwe", "parszywe", "fałszywe" były tylko wierzchołkiem góry, określającej zielone smoki. Niestety mag nie znalazł kompletnie nic, co mogłoby im w jakikolwiek sposób pomóc. Musieli liczyć na swoją pomysłowość.

***

Ravarath w towarzystwie elfich braci miała łatwiej. Sklepów z miksturami i magicznymi przedmiotami było tutaj tak wiele, że nie sposób by ich było zwiedzić przez kilka dni. Wybór jak się szybko okazało nie był tak spory jak za czasów, w których grupka żyła do niedawna, jednak odbijało się to na znacznie mniejszych cenach towarów, które sięgały nawet trzydziestoprocentowych zniżek względem cen z dalekiej przyszłości. Mogli śmiało zaopatrzyć się w to co było im trzeba. Gdy kobieta w towarzystwie Sinthela opuściła jeden z sklepów dostrzegła drugiego z elfich braci, który rozmawiał z jakimś mężem. Ten miał na sobie płytową zbroję, opartą o nogę stalową tarczę, przy pasie zaś wyczekiwał ciężki buzdygan. Kilka metrów za nim stał zaś spokojnie, bojowy rumak, również opancerzony, w odpowiedni sposób.

Mężczyzna dysponował kilkoma włóczniami, oraz halabardą, co sprawiało wrażenie iż jest on wszechstronnym wojownikiem i dobrym jeźdźcem. Jego dziwaczna fryzura pasowała do nietypowej twarzy. Głowa była zgolona wszędzie po za tylną jej częścią, gdzie znajdowały się trzy długie warkocze, opadające na napierśnik. Widząc brata i towarzyszącą mu kobietę Salarin zawołał ich do siebie.
-To Rex. Przypadkiem spytałem go czy nie wie gdzie możemy znaleźć pomoc w naszej sprawie... - rzekł elf wskazując dłonią mężczyznę. Rex pochylił się przed Sinthelem i ucałował dłoń Ravarath.
-Mój ojciec zginął z rąk plugawych sług gada. Jeśli waszym celem jest uśmiercenie bestii, to wiedzcie, że chętnie wam pomogę.- rzekł człek.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 30-01-2011, 19:15   #107
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Elfka była zaskoczona różnorodnością magicznego wspomagania, jakie można było dostać w tutejszych sklepach. Choć może nie tyle różnorodnością, co raczej ceną! Większość z tych rzeczy dostępna była w jej czasach, ale na pewno nie po tak niskiej cenie. Znała też kilka eliksirów czy mikstur o działaniu silniejszym lub łączącym różne efekty tych, które można było zakupić w Myth Drannor. Nie zamierzała jednak wybrzydzać. Skupiła się głównie na zakupie napojów leczących a także wzmacniających konkretne aspekty osób walczących. Na pewno elfom przyda się coś zapewniającego większą grację ruchów, a i nikt nie pogardzi miksturą ochronną. Kobieta pamiętała też o zakupie większej ilości jedzenia na drogę, bowiem zawsze lepiej było mieć coś w zapasie w razie nieudanych łowów. Po opuszczeniu sklepu, od razu rzucił się w jej oczy potężny mężczyzna z całkiem pokaźnym arsenałem broni. Dopiero potem zorientowała się, że rozmawia z jednym z jej towarzyszy. Wraz z Sinthelem podeszli do Salarina i jego rozmówcy. Wyglądał groźnie i nieco nieokrzesanie, ale okazał się uprzejmym i dobrze wychowanym osobnikiem.

- Me imię brzmi Ravarath i służę Mystrze, zarówno własną magią jak i jej. - przedstawiła się, kłaniając się nieznacznie.
- Chętnie przyjmiemy Twoją pomoc, Rexie. Miałam nadzieję, że uda nam się znaleźć kogoś, komu bestia zawiniła. Nie sądzę, by było inne wyjście niż jego śmierć. Zielone bestie są jednymi z tych co bardziej paskudnych. - uśmiechnęła się - Zasiądźmy może w karczmie jakiej, znanej najlepiej. Jest z nami jeszcze pewien mag i nieokrzesany, dziki krasnolud. Z góry przepraszam Cię za ich zachowanie. O ile z czarodziejem da się rozmawiać, o tyle krasnolud poza alkoholem i bitką nie widzi żadnego sensu. - wyjaśniła Rexowi - Zostawili nas bez choćby słowa informacji na temat dokąd się udają i nie zdążyliśmy omówić kiedy ruszymy... Sądzę jednak, że z rana będzie najlepiej. Jeśli wybierzemy dużą karczmę, jest szansa, że i oni tam trafią. Ja za nimi nie będę biegać po mieście. Zatem jeśli już każdy ma wszystko czego będzie potrzebował na drogę, chodźmy spocząć i się posilić.
- Zechcesz nam wskazać jakieś odpowiednie miejsce tutaj? Jesteśmy raczej... nowi... w okolicy. - dodała z niejakim zakłopotaniem.
 
Amanea jest offline  
Stary 03-02-2011, 10:54   #108
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- To jak, słabo nam poszło. Ta całą biblioteka to jeden wielki przekręt! -Powiedział krasnolud ziewając i bekając jednocześnie.
Elf nie skomentował słów swojego towarzysza, szedł dalej przed siebie rozmyślając nad znalezieniem sposobu pozbycia się smoka.
Krasnal natychmiast pogonił za elfem.
- Uparty dureń. Kupmy większe tasaki i po sprawie. Po co jakieś "techniki"?
Czemu wszystkie spiczastouche durnie był również uparte i wiecznie obrażone?
- W sumie chętnie zobaczę jak przejmuje nad tobą kontrolę. Będę mógł cię przynajmniej własnoręcznie zabić.- odparł beznamiętnie Jamfire.
Hordyanki trochę poczerwieniał
- Kontrolę? Mam niewiarygodnie silną wolę! Nic i nikt nie przejmie kontroli nade mną! - Wrzasnął krasnolud w bibliotece, która sama prosiła się o hałas.
Miała świetną akustykę. Najwyraźniej innym spodobał się głos Robhuna bo obrócili się w jego stronę.
- Jeśli nie chcesz skończyć w lochu to racz być nieco ciszej. - upomniał go całkiem spokojnie czarodziej.
- Jeśli tak uważasz, to droga wolna. Zabiję cię szybko, nie będziesz się męczył. Przydasz mi się bardziej martwy.- dodał z paskudnym uśmiechem na twarzy.
Miarka się przebrała. Czarodziej był dziś za bardzo opryskliwy.
- Och ty! Dobra, nie to nie. Ja idę się napić. Będę w jakiejś większej karczmie. Wszystko na twój koszt. ŻEGNAJ! - Krzyknał po czym wylazł z biblioteki stąpając tak głośno jak się dało, by zwrócić uwage na siebie i swojego
towarzysza.
- Stój śmierdzący przyjacielu.- zatrzymał go.
- Co tam znowu kobieto? - Krzyknął stojąc przy drzwiach biblioteki, udając, że nie czuje na sobie wzroku uczonych elfów.
- Jutro musimy zmierzyć się ze smokiem. Nie pozwolę, by nasza...Siła ofensywna była niedysponowana. - A więc jednak, zależało mu.
- Żadne z tych ich trunków mnie nie wydesponuje... czy jak ty to tam nazywasz. Jeden kufel, jako rozgrzewka. Jak chcesz to chodź ze mną, popilnujesz mnie.
- Ale ja wybieram miejsce.- po czym ruszył przodem
Gdy elf się zbliżył dodał
- Widzisz? Jestem charyzmatyczny i przekonujący. - Po czym otworzył drzwi i wyszedł na ulicę tego cuchnącego miasta.

Większymi krokami zbliżała się jego pierwsza walka ze smokiem. Rodzice byli by z niego dumni, gdyby nie zbzikował. Słyszał o tym, że smoki zbierają skarby od kiedy tylko umieją latać. Ten miał lat... dużo. Więc jakieś pieniądze musiały być. Pozłacany tasak... to jest to.
Na ulicy mijał się z kolejnymi krasnoludami i elfami, to dziwne, że tak swobodnie ze sobą żyły. Oczywiście nie podejrzewały, że za ileś lat nie będą się tak lubić. Elfy to jednak były straszne durnie i nie ważne jak mocno Hordyanki nie lubił własnych braci, to i tak nawet oni nie powinni się zadawać z istotkami o długich uszach i nikłej muskulaturze. Trzeba było mieć coś nie pokolei w głowie by się z elfami trzymać.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 13-02-2011, 11:38   #109
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ano pewnie. Sam zatrzymałem się w Kwiecie Słońca.- odrzekł Rex uśmiechając się. Szybki ruch głową poruszył jego dziwaczną fryzurą, lecz jak to się mawia, książki po okładce oceniać się nie powinno. Drab wskazał gestem ręki kierunek, by przypadkiem nie zrobić tego palcem, co oznaczało, że znał podstawy kultury i dobrego wychowania.
-Tam. Właściwie, to zaprowadzę was i tak nie mam co do roboty.- rzekł, po czym ruszył na przód. Kompania maszerowała za nim. To raczej on w towarzystwie trójki elfów wyglądał na gościa w Myth Drannor.
-Mój ojciec był kupcem i najemnikiem. Zginął wraz z większością swoich kompanów, gdy przeprawiali się do Myth Drannor z swej podróży, przez teren orków. Z dwudziestu chłopa przeżyło tylko troje.- zamyślił się.

-A skąd wiedzieli, że to orkowie smoka?- spytał Salarin. Ten elf zawsze wiedział, w którym kierunku się pokierować jeśli chodzi o pytania.
-Ano najsilniejszy -przynajmniej według opowieści tamtej trójki- ork nosił na pancerzu symbol z łbem zielonego smoka. Po za tym, żadni inni orkowie tak blisko miasta się nie zapuszczały.- wyjaśnił drab.
-A kiedy to się przytrafiło?- Salarin kontynuował przesłuchanie.
-Kilkanaście dekadni temu. Dotarłem tu najszybciej jak się dało, jednak żaden z moich kamratów nie chciał brać udziału w boju ze smokiem i jego sługami. Gdy im powiedziałem, o co się rozchodzi wyśmiali mnie. Na szczęście Myth Drannor to miasto bohaterów i wielkich herosów. Miałem nadzieję, że mi ktoś z miejscowych pomoże.- znów się uśmiechnął.

-A Wy właściwie skąd jesteście?- rzucił po chwili w stronę grupki.
-Właściwie to...- elfi mag zamyślił się na krótką chwilę -Właściwie to długa historia.- dodał. Być może nie chciało mu się opowiadać, by rozmówca nie uznał ich za szaleńców. Po za tym dowódczyni strażnicy przed Myth Drannor prosiła by nie rozpowiadać, kim grupka jest i skąd pochodzi. Rex na szczęście wykazał się wyrozumiałością i skinął tylko głową na znak, że rozumie.
-To tutaj.- rzekł po chwili wojak wskazując karczmę. Jedna z licznych w stolicy Cormanthoru, przedstawiała się raczej przeciętnie. Ot szynk dwoma piętrami, z masą pokoi do wynajęcia.
-Zostańcie tutaj. Ja muszę udać się jeszcze do pewnego osobnika, który mógłby nam dodatkowo pomóc radą. Chyba, że ktoś chce iść ze mną?- spytał ogółu.

***

Nieokrzesany, krasnoludzki gbur i tajemniczy, owiany aurą smutku i mroku elf maszerowali ulicami metropolii. Ich poszukiwania niestety poszły na marne. Stracili oni wiele czasu na daremno, jednak Hordyanki w końcu mógł przyjrzeć się smokom na licznych obrazkach, które widział w książkach. Kto mógłby przypuszczać, że umysł krasnoludzkiego rozpruwacza wrogów, który jest nastawiony jedynie na techniki w bitce wpadnie na genialny pomysł, który mógłby pomóc w całej sprawie.
-Nie lepiej zajebać ogień ogniem?- rzucił nawet bez zastanowienia, drapiąc się po tyłku. Jamfire stanął w miejscu jakby zobaczył samego Velsharoona.
-Co powiedziałeś mój śmierdzący przyjacielu?- spytał.
-Że elfy to wątłe pederasty, które strzelają do kaczek z krzaków, ubrani w prześwitujące firanki?- odrzekł kpiąco krasnolud. Jamfire nie zwrócił uwagi na głupią docinkę. Przyszła mu do głowy myśl, o zwróceniu się o pomoc do innego smoka. Wszak aż roiło się od nich w okolicach.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 15-02-2011, 18:10   #110
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Po towarzystwie wojowniczego, nieokrzesanego krasnoluda, obecność wojowniczego, ale posiadającego podstawy kultury mężczyzny była Ravarath tym milsza. Rex miał też porządny powód, by być solidnym wsparciem dla drużyny. W końcu chciał pomścić śmierć ojca, a nie po prostu zabawić się z legendarnym gadem. Swoją drogą, elfka zastanawiała się czy w tych czasach smoki były równie rzadko spotykanymi istotami jak w kilkaset lat później. Musiała przyznać, że planowanie czegokolwiek, z tak nikłą wiedzą na temat czasów świetności Myth Drannor, było utrudnione.

Karczma, do której wkrótce dotarli, nie powalała tak jak wieża arcymaga czy ogólne wrażenie, jakie budziło w kobiecie miasto. Nie musiała natomiast obawiać się, że to jakaś dziura. Na takie nie było tu miejsca. Biorąc zaś pod uwagę miejsca, które przyszło jej odwiedzać podczas podróży po Faerunie, to i tak było lepsze od niejednego z nich.
- Salarinie, Sinthelu... - zwróciła się do elfów - Zostańcie proszę tutaj, ja pójdę z Tobą, Rexie. Może uda się Wam wypatrzeć naszą zakochaną parę... - parsknęła cicho.
- A co dwie głowy to niejedna. Każda rada i pomoc się przyda... - uśmiechnęła się do wojownika.
 
Amanea jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172