Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-05-2011, 21:36   #71
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wczesny Wieczór – 13 Mitrul 1385

Kiedy Sairus podszedł do sfinksa, Mokku zatrzymał się w miejscu gdzie wcześniej stał zabójca. Dla Sevryka oznaczało to utrudniony ewentualny dostęp do towarzysza. Sfinks tymczasem uśmiechnął się szeroko na salwę pytań Sairusa.

-Tyle pytań… niektóre z nich dość cenne, trzeba przyznać…- odparł szczerząc kły.

-Zacznijmy od tych najmniej cennych zatem… - sfinks zaczął się zastanawiać gładząc swoją brodę łapą.

- Czy szuka cię ktoś z twojej gildii? To pytanie masz za darmo, gdyż nie znam odpowiedzi.- głos miał łagodny, spokojny, wręcz usypiający, hipnotyczny.

-Czy można mnie zabić lub unieszkodliwić?- zaczął się śmiać- Za to pytanie chcę twoje imię, nazwisko i miejsce urodzenia. To chyba niezbyt wiele?- dodał.

-Co to za miejsce? Za to pytanie chcę wiedzieć jak znalazłeś się w tych ruinach?

-Co o nim wiem? Za to pytanie chcę abyś wyjawił mi czy kiedyś kogoś zabiłeś lub uratowałeś?

-Czy znajdziesz tu cenne, przydatne przedmioty? Za to chciałbym wiedzieć co cenisz w życiu najbardziej?

-Jakie dokładnie przedmioty tu znajdziesz? Za to pytanie chcę abyś wyjawił mi datę swoich narodzin.

-I wreszcie… jak się stąd wydostać…. Za to pytanie chcę abyś wziął mnie i Mokku ze sobą.

Sfinks spojrzał głęboko w oczy Sairusowi. Minę miał tym razem poważną.

-Możesz się oczywiście pokusić na zagadki… jednak nic nie ma za darmo, przyjacielu. A zagadki to kolejno:

Kształtu mu brak
Lecz nadaje kształt wszystkiemu
Z oczu twoich zrobi jednak wrak
Gdy przyglądać się będziesz tylko jemu

Wolna i dzika
Lecz całkowicie uległa
W jej gniewie życie znika
Lecz w jej pobliżu większość miast się wylęgła

Dla jednych zbawieniem
Dla drugich tragedią
Dla jednych zwieńczeniem
Dla drugich klęską

Każdy się niemal go boi
Lecz to w jego ramiona się oddaje
Każdego wojownika rozbroi
Lecz kochankowi okazję daje

Opowiada będąc niemową
Jest delikatna lecz może zranić
Niezmienna lecz zmienić może sobą
Dodaje skrzydeł, ale może powalić


-Szóstej zagadki do pytania o wyjście nie ma. To moje ostateczne ultimatum.

Tymczasem Sevryk skoncentrował się na księdze, starając się znaleźć cokolwiek przydatnego w ich sytuacji. Mimo wszelakich inkantacji i prób nie był jednak w stanie odczytać niczego przydatnego. Odszyfrował jedynie pojedyncze słowa na końcu „przewodnika”: ścieżka, obsługa, blisko. Nic szczególnego. Jeśli Sevryk miałby zrobić coś jak Sairus był blisko to było na to już niestety za późno, a Mokku obecnie blokował wszelkie możliwe próby dotarcia do łotrzyka.

Wtedy przybiegła Sybilla wraz z Nadią. Obydwie ciężko dyszały, wyrocznia oparła się o kolana próbując złapać oddech. Kiedy w końcu jej oddech się uspokoił rozejrzała się po okolicy.

Podeszła bliżej Sevryka.

- Więźniem zajmuje się Antara, jego stan jest stabilny, choć nadal jest nieprzytomny…- spojrzała w stronę Sairusa i sfinksa, lekko się skrzywiła.

Jej wzrok skoncentrował się na sfinksie, przez chwilę Sevryk poczuł jakby ciarki na karku. Miał też wrażenie, że sfinks przez sekundę spojrzał bezpośrednio w stronę wyroczni, odrywając wzrok od Sairusa.

-Jest sposób, ale w tej sytuacji… trzeba chwycić Sairusa za dowolną część ciała czy ubrania, cokolwiek, stojąc jednocześnie na ścieżce. Dzięki temu powróci on na ścieżkę.- grymas na jej twarzy wyrażał lekką irytację, i niepokój.


~*~


Wczesny Wieczór – 13 Mitrul 1385

Tymczasem dwójka innych bohaterów zastanawiała się nad dalszym przebiegiem ich misji. Ptak kopnięty przez Ricry rozprysnął się w chmurze czarnych piór nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

W pomieszczeniu nic się nie zmieniło po zniknięciu Naberiusa, jedynie odrobinki kurzu wzbiły się w powietrze nieśmiało. Pytanie Constantino wciąż wisiało w powietrzu. Okrąg do rozpoczęcia rytuału już się znajdywał na kamiennej posadzce, tam gdzie zniknął Naberius. Wszystko było gotowe, brakowało tylko chętnego.

Na zewnątrz wiał mocny wiatr, lecz to nie on zaniepokoił dwójkę poszukiwaczy przygód. Coś zaczęło drapać o drzwi. Trwało to zaledwie parę sekund, ale dźwięk ten, choć niezbyt głośny, rozniósł się echem po całej wieży. Po paru minutach spędzonych w ciszy drapanie wciąż nie wróciło, wyglądało na to że już nie powróci… przynajmniej na razie.

Sprawa paktu była wciąż aktualna, wiązał on tylko na jeden dzień, a Constantino zapewniał Ricry że ewentualny wpływ Naberiusa będzie minimalny, ale kto wie…

Można było też samemu spróbować poszukać i uruchomić urządzenia czy rytuały, które znajdowały się w wieży, księgi, a było ich całkiem sporo, mogły w tym pomóc. Jednak przejrzenie ich wszystkich zajęłoby co najmniej parę dni. Próby na chybił trafił mogły okazać się niebezpieczne… mogli mieć jednak szczęście i natrafić akurat na tę księgę czy urządzenie, które jest im potrzebne.
 
Qumi jest offline  
Stary 17-05-2011, 16:56   #72
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Sairus spokojnie wysłuchiwał wszystkiego, co miał mu do powiedzenia sfinks. Właściwie to jego rozmówca wcale nie wymagał wiele za odpowiedzi na wszystkie pytania. W końcu podanie daty narodzin, imienia, nazwiska i miejsca narodzin lub powiedzenie, czy kogoś się zabiło lub uratowało, nie były niczym trudnym do zrobienia. Przecież wszystko będzie słyszał tylko sfinks i niedźwiedź, a raczej tak się wydawało zabójcy, który teraz zastanawiał się dokładnie nad wszystkim. Mimo że przysługi nie były wymagające, poza tą ostatnią, mógł też wykorzystać zagadki. Było ich pięć i na pewno coś mu przyjdzie do głowy. Stał spokojnie, powtarzając sobie dokładnie każdą zagadkę w głowie. Nie chciał się pomylić, więc musiał mieć pewność, co do prawdziwości odpowiedzi. Jednak nie miał wieczności na zastanawianie się nad tym. Podejrzewał, że pozostali szukają sposobu na wydostanie go stąd. A jeśli chciał poznać odpowiedzi na pytania, musiał tutaj zostać dopóki ich nie otrzyma. Wydawało mu się, że znalazł odpowiedź na każdą z zagadek. Wziął głęboki oddech i spojrzał wprost na rozmówcę.

- Coś mi się wydaje, że nie postarałeś się, co do tych wszystkich zagadek. Spodziewałem się czegoś trudniejszego. Teraz podam odpowiedzi, które, moim zdaniem, są prawidłowe.

Kształtu mu brak
Lecz nadaje kształt wszystkiemu
Z oczu twoich zrobi jednak wrak
Gdy przyglądać się będziesz tylko jemu

To będzie zapewne ogień

Wolna i dzika
Lecz całkowicie uległa
W jej gniewie życie znika
Lecz w jej pobliżu większość miast się wylęgła

Za to odpowiedź na to, jest całkowitym przeciwieństwem. Woda.

Dla jednych zbawieniem
Dla drugich tragedią
Dla jednych zwieńczeniem
Dla drugich klęską

Dla mnie byłaby to raczej klęska. Śmierć.

Każdy się niemal go boi
Lecz to w jego ramiona się oddaje
Każdego wojownika rozbroi
Lecz kochankowi okazję daje

Czyżby chodziło o... sen?

Opowiada będąc niemową
Jest delikatna lecz może zranić
Niezmienna lecz zmienić może sobą
Dodaje skrzydeł, ale może powalić

Tutaj chodzi o miłość.

- Może mnie przechytrzyłeś i nie mam racji. Jednak, jeśli się pomyliłem, odpowiem na pytania na które chcesz poznać odpowiedzi po odpowiedzeniu na moje pytania. Jeśli chodzi o to ostatnie pytanie, zgadzam się. Zabiorę was ze sobą, mimo że nie wiem, dlaczego chcesz, abym to zrobił – oznajmił po jeszcze krótkiej chwili zastanowienia. Co do odpowiedzi na zagadki, nie miał całkowitej pewności, ale wydawało się mu, że większość będzie dobra. Nawet jeśli nie, nie przejmował się tym zbytnio, bo mógł bez problemów odpowiedzieć na pytania sfinksa i nic przy tym nie tracić. Teraz po prostu oczekiwał, aż rozmówca potwierdzi prawdziwość odpowiedzi na zagadki lub im zaprzeczy.
 
Saverock jest offline  
Stary 18-05-2011, 02:09   #73
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Sfinks uśmiechnął się szeroko gdy Sairus zaczął odpowiadać za zagadki. Przeciągnął się lekko na kamieniu i powiedział:

- Czyli jednak zaryzykowałeś? Nie postarałem się? Nie jesteś zbyt grzeczny... szczególnie że tylko 2 zagadki zgadłeś. Pierwsza odpowiedź to światło. Ogień ma kształt jak się pali, płomienie są dość specyficzne, światło natomiast jest wszędzie, nie ma formy, rozlewa się.- sfinks nie krył swojego uradowania.

-Druga odpowiedź jest prawidłowa, to woda. Zapewne podpowiedzią była dla ciebie poprzednia zagadka gdyż myślałeś, że dam po sobie zagadkę o sprzecznej naturze?

-Trzecia jest również prawidłowa, to śmierć. Tylko bogowie wiedzą czy byłaby to klęska czy zbawienie...

-Tu jednak kończy się twoja passa. Czwarta odpowiedź jest zła. Odpowiedź to mrok, ciemność, ewentualnie cień. Wielu się go boi, wielu przeklina, ale przecież gdy zmęczenie pada na powieki to jemu właśnie oddajemy się we władanie, w nim znajdujemy ulgę, i możemy zasnąć.

-Piąta też jest zła. Odpowiedź to księga. Księgi nie mówią, ale zawierają historie, łatwo je zniszczyć, ale kartki mogą zranić, tak samo jak wiedza w niej zawarta. Zawartość księgi się nie zmienia, co najwyżej nowa ją zastępuje, ale to co w niej się znajduje zawsze nas w jakiś sposób zmienia. Dodaje też skrzydeł, potrafi zmotywować do działania, czasami jednak sprawia że wiedza którą nam przekazuje jest tylko ciężarem.

-Czekam teraz na twoje odpowiedzi, o ile chcesz uzyskać informacje.- sfinks wstał. Rozpostarł skrzydła przysłaniając promienie słońca i oblewając twarz Sairusa cieniem. Oczy bestii nieustannie wpatrywały się w oczy mężczyzny.
 
Qumi jest offline  
Stary 19-05-2011, 16:39   #74
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Sairus nie był zbyt zadowolony z tego, że tylko dwie odpowiedzi były poprawne. Pewnie gdyby pomyślał trochę o tym, to wpadłby na dobre odpowiedzi. Jednak teraz już niczego nie mógł zmienić. Dużo nie stracił, bo odpowiedzi na pytania nie należały do skomplikowanych. Gorzej by było, gdyby musiał coś zrobić, zamiast odpowiadać. W końcu było tyle innych możliwości na przysługi, a sfinks wybrał takie łatwe. Zabójca nie miał najmniejszego zamiaru przekonywać go do zmiany zdania, więc po prostu zaczął odpowiadać na pytania. Przypomniał sobie tylko, na które pytania będzie musiał odpowiedzieć i mógł mówić.
- Tym razem mnie przechytrzyłeś, ale wątpię, aby to się często powtarzało. Teraz przyszła kolej na moje odpowiedzi. Imię, nazwisko, miejsce i data urodzenia. Sairus Van Drake, Neverwinter, dwudziesty Eleasias – udzielił odpowiedz na dwa z pytań i nad ostatnim się trochę zastanawiał. Tamto nie było już takie oczywiste. Największa wartość w życiu? Szczerze, to Sai sam dokładnie tego nie wiedział, ale coś powiedzieć musiał.
- Potęga – odparł krótko. Po podaniu odpowiedzi trochę się nad tym zastanowił i przyszła mu na myśl miłość. A to dlatego, że właśnie przez to uczucie już wiele razy niemal zginął i nic się z tego nie nauczył. Po chwili to odrzucił. Przecież sfinks i tak nie mógł mu udowodnić kłamstwa. Dlatego już się nie przejmował. Po prostu oczekiwał już odpowiedzi na pytania, które zadał wcześniej.
 
Saverock jest offline  
Stary 25-05-2011, 13:57   #75
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
- To dobrze - odparł mag, na stwierdzenie o bezpieczeństwie pojmanego. Jego mina co prawda rozchmurzyła się tylko na chwile, ale dobitnie widać było że poprawiło mu to samopoczucie. Teraz przynajmniej mogli działać swobodniej, nie obawiając się o 'plecy'
- Myślę że w takim przypadku, pozostaje nam jedynie czekać na rozwój wydarzeń. Na dziś dzień jestem wypłukany z sił, by użyć jeszcze jakiegokolwiek zaklęcia. Ostatnie zostawiam na czarną, czarniejszą godzinę - odrzekł wyroczni.
Zawadiacko splatając ręce na piersi, wpatrywał się niczym sokół całemu zajściu. Osobiście czuł dyskomfort tego, że nie może w jakikolwiek sposób pomóc, ale to nie jego wina. A sam nie zamierzał narażać własnej rzyci.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
Stary 06-06-2011, 18:34   #76
 
Retarded_Hamster's Avatar
 
Reputacja: 1 Retarded_Hamster nie jest za bardzo znanyRetarded_Hamster nie jest za bardzo znany
Widząc, iż jego towarzysz może nigdy się nie zdecydować Constantino postanowił podjąć ryzykowne działania. W wieży nie było bezpiecznie i ghoul źle się czuł musząc czekać bezczynnie. Mógł co prawda zacząć z uwagą studiować wszystkie tu zawarte woluminy, jako że jemu nie potrzeba było ani jedzenia, ani snu jednakże mogło okazać się to całkowicie bezcelowe, zaś nieumarły i tak nie miał pewności czy zawarta w księgach wiedza będzie prawdziwa.

Nie ufał ani Naberiusowi ani w mądrość swojego towarzysza. Drow zaślepiony żądzą posiadania miecza mógł zgodzić się na niekorzystny pakt z dziwaczną bestią, to zaś dodałoby kolejną niewiadomą do i tak już skomplikowanych nici przeznaczenia. Bogowie czasem zsyłali mu wizje, jednakże nigdy nie były one łatwe do zrozumienia ani jednoznaczne. Tajemniczy Naberius prawdopodobnie pogorszyłby tylko sytuację, zaś ponieważ nie można było w żaden sposób przekonać się czy nie kłamie prawdopodobnie wyrządziłby więcej złego niż dobrego. Poza tym zaś wydawało się, iż mroczny elf w pewien sposób zmuszony został by zaufać wizjom Constantino, gdyż to one prowadziły go do upragnionego oręża, duch szepcący w jego głowi mógłby osłabić ten zaczątek zaufania i tym samym pozbawić nieumarłego potencjalnego sojusznika. Bardziej opłacało się zaryzykować.

Ghoul odmówił krótką modlitwę do bóstw zmarłych prosząc ich o zdolność widzenia magii. Naturalnie wieża pełna była przeróżnych aur magicznych i wiele przedmiotów było nimi spowitych. De Gasperi postanowił zacząć od tych o średniej mocy. Pomimo tego, iż broń szukana przez drowa miala być niezwykle potężna Constantino nie chciał ryzykować od razu kontaktu z najsilniejszymi zaklęciami wiedząc, iż mogą one być niebezpiecznie także dla nieumarłego. Chciał aktywować dowolny z magicznych przedmiotów następnie zaś odczekać kilka minut by przekonać się o efektach.
 
Retarded_Hamster jest offline  
Stary 07-06-2011, 20:54   #77
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wieczór – 13 Mitrul 1385

Sfinks uśmiechnął się szeroko pokazują ostre zęby.

-Bardzo dobrze… słuchaj zatem odpowiedzi na twoje ostatnie pytanie i to jaką cenę za to zapłacisz. Wydostać się stąd bardzo łatwo… gdy ma się pomoc z zewnątrz, a mniemam, że takową masz. – zaczął sfinks zeskakując z kamienia i ruszając powoli w stronę Mokku.

-Chodź za mną.- zbliżył się do łotrzyka na odległość ręki.

-Ceną jest to, że pomożesz mi i mojemu towarzyszowi się stąd wydostać, nie martw się, nie zrobimy ani tobie ani twoim towarzyszom krzywdy.- wciąż szedł w stronę niedźwiedzia, ponaglając spojrzeniem Sairusa.

-To naprawdę proste… wystarczy, że ktoś z zewnątrz chwyci ciebie za dowolną część ciała czy ubrania, wtedy staniesz się częścią rzeczywistości, która istnieje na ścieżce. Dlatego zanim podejdziemy do ścieżki będziesz trzymał mnie i Mokku.- było coś w dziwnego w głosie sfinksa, brzmiał raczej jak rozkaz… rozkaz, który ku zdziwieniu Sairusa wydawał się być nie do odmówienia. Łotrzyk położył dłoń na grzbiecie sfinksa i gdy byli blisko Mokku położył dłoń na jego grzbiecie, dziwiąc się samemu że jest tak praworządny i honorowy.

Temu wszystkiemu przyglądała się reszta grupy w postaci Nadii, Sybilli i Sevryka. Sairus i jego nowi przyjaciele byli już przy ścieżce gdy znowu przemówił sfinks.

-Chwyćcie jednego z nas za dowolną część ciała lub ubioru, a będziemy wolni. Nie martwcie się, nic wam nie zrobimy.- zaintonował szczególnie słowa „nie martwcie się.”

Nie czekając na reakcję reszty Nadia chwyciła łotrzyka za rękaw, on i reszta weszli spokojnie na ścieżkę. Sfinks spojrzał z zadowoloną miną na drużynę.

- Dziękuję, tak jak obiecaliśmy odchodzimy w pokoju… ale… - spojrzał prosto w oczy Sairusowi - choć wiele mi pomogłeś to byłeś zmuszony do tego. Wiedz, że to co miałeś za zwykłe pytania takimi nie były. Dzięki nim poznałem twoje sekretne imię.

Sfinks wypowiedział serię dziwnych odgłosów, których nikt z obecnych nie potrafił ani powtórzyć, ani zapamiętać, ale Sairus wiedział instynktownie co znaczą i poczuł ich moc. To było jego prawdziwe imię, sam nie wiedział gdzie słyszał o nich, ale gdy tylko słowa zostały wypowiedziane… wiedział.

- Kiedyś przyzwę cię abyś mi służył, być może nawet zapracujesz sobie na to, żebym zapomniał je… do tego czasu możesz jednak robić co chcesz. Bywajcie. – wraz ze swoim kompanem sfinks zniknął w błysku błękitnego światła.

-Bardzo źle.- stwierdziła Sybilla - Musisz nauczyć się ostrożności… masz szczęście że żyjesz i „na razie” jesteś wolny.- odwróciła się w stronę sali prowadzącej do wieży z której tu weszli, wyglądała i brzmiała jakby było mocno zirytowana i zawiedziona.

Sybilla zniknęła w drzwiach do poprzedniej komnaty, tymczasem grupa ruszyła dalej. Nie zbaczając już ze ścieżki dotarli do następnych drzwi, również wolnych od pułapek. Nadia otworzyła je, choć wymagało to nieco wysiłku bo nie były one w najlepszym stanie.

Przed grupą ukazała się duża sala, bez ścieżek tym razem. Wewnątrz pełno było piedestałów z mosiężnymi tabliczkami pokrytymi runami. Na piedestałach natomiast znajdowały się różnego rodzaju przedmioty: lutnie, grzebienie, sztylety, dywany, miecze, łuki, monety, rogi, i tak dalej. Każdy przedmiot znajdował się za szklaną kopułą.

-Psssst. Hej! Tutaj! - głos zaczął rozbrzmiewać w sali. –Halo? Jest tam kto? Tutaj!- głos był o tyle dziwny, że jakby chciał krzyczeć, ale jednocześnie szeptać.

-Zamknij się Lilarcor, nie mamy ochoty na twoje kolejne peany.- odezwał się kolejny głos.

-Sam się zamknij Farqual! Myślisz, że z kim masz czelność gadać?! Zaraz cię sieknę i potnę na kawałeczki te twoje piękne struny. Co ty na to dziewczyno? Masz ochotę na małe rąbanko! – odparł entuzjastycznie Lilarcor.

-Hahaha, że też przez tyle lat nie straciłeś entuzjazmu… wszyscy i tak tu kiedyś wrócimy, zaklęcie nas trzyma, a twój boski bękart na pewno z chęcią się ciebie pozbył, nawet nie próbując rozproszyć zaklęcia!

-Wolałbym żeby jednak postarał się… Lilarcor to kiepski towarzysz w wieczności. – rozległy się śmiechy w sali, przy akompaniamencie obelg i gróźb Lilarcora. Zorientowaliście się w końcu, że dyskusję tę prowadzą przedmioty w swoich gablotach.


~*~



Zarówno Constantino jak i Ricry woleli uniknąć kontaktu z Naberiusem, zamiast tego zaczęli przeglądać magiczne aury miejsca i przyglądać się maszynerii w wieży. Tylko maszyneria była magiczna, na niej różne drążki i gałki, przy nich odpowiednie opisy w nieznanym im języku… jednak po swojej wizji Constantino zdołał rozszyfrować część z nich. Ku powszechnemu zdziwieniu pierwsza kombinacja, którą spróbował okazała się właściwa. Urządzenie zamigotało kolorami tęczy, pokój natychmiast zaczął się zmieniać. Kurz zniknął, półki, stoły, kamienie, drzwi, wszystko zaczęło się naprawiać, odnawiać.

Dźwięk śnieżycy zniknął, a wraz z nim odgłosy bestii na zewnątrz. Było jednak coś jeszcze. Zarówno Ricry jak i Constantino poczuli się nagle bardzo zmęczeni. Coś było nie tak…

-To coś zabiera nam naszą energię… wykorzystuje ją do napraw. - próbowali zatrzymać maszynę, ale kolorowa poświata, choć piękna, paliła żarem tak ostrym, że gdy tylko Ricry spróbował sięgnąć po jedną z gałek jego ręka została mocno poparzona, a ubranie zaczęło się palić. Zaczął się turlać po ziemi, gasząc przy tym ogień i krzycząc.

-Arghhhhh! Zrób coś z tym bólem! – krzyczał, ghoul niechętnie zużył jedno z prostszych zaklęć i uleczył jego rękę uśmierzając ból.

Po chwili byli tak zmęczeni że ledwo mogli wstać. Wtedy proces się zakończył, a w pieczęci Naberiusa znowu pojawił się pies i kruk.

-Trzeba było mnie przyzwać to wiedzielibyście, że najpierw trzeba było wymienić baterię, schowaną w skrytce za regałem z księgami. A tak urządzenie musiało szukać innego zasilania… szkoda, szkoda… - odparł zawiedziony.

-Możemy jakoś… odzyskać… siły… ?- spytał drow. Duch parsknął.

-Owszem, jestem zobowiązany odpowiedzieć na te pytania… ehhh… szkoda, szkoda… Na stole jest zielony i fioletowy płyn w flakonikach. Ty wypij zielony, twojemu koledze daj fioletowy. Nie odzyskacie wszystkich sił, ale sporą część. – drow sięgnął ostrożnie po flakoniki, powąchał ich zawartość, wstrząsnął i wypił swój. Drugi podał ghoulowi. Drow od razu wyglądał lepiej, wyprostował się, normalnie oddychał, choć wciąż zdawał się zmęczony. Wyrocznia wypiła swój flakonik.

- Dzięki.- rzucił drow.

- Nie ma za co. – odpowiedział duch i miał chyba dosłowne znaczenie tych słów na myśli.

Razem opuścili wieżę. Krajobraz zmienił się ogromnie. Ścieżka była widoczna i jakby nowa. Śnieg dookoła tylko lekko prószył. W oddali widać było różne zwierzęta, rogate króliki, gryfy a nawet lodowe nimfy. Następne drzwi stały przed nimi otworem. Za nimi wielka sala wypełniona piedestałami, na których stały gabloty z mówiącymi przedmiotami… oraz grupa innych podróżników przygód.
 
Qumi jest offline  
Stary 07-06-2011, 22:08   #78
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Stało się naprawdę wiele. Sairus był zadowolony, że w końcu powrócił do towarzyszy. Jednak to zadowolenie szybko zniknęło, gdy tylko usłyszał słowa sfinksa. Że też się wkopał w coś takiego. Mógł po prostu zapytać o sposób wyjścia stamtąd i byłoby po kłopocie. Niestety musiał się dać nabrać na to wszystko i teraz jego sytuacja nie należała do najlepszych. Niby był wolny, ale nie mógł mieć pewności, jak długo to będzie trwało. W każdej chwili mógł zostać wezwany przez sfinksa, co nie było zbyt miłe. On, typowy indywidualista, nie słuchający właściwie nikogo, miałby spełniać rozkazy jakiegoś sfinksa. Coś czarno to widział, oj czarno. Bez słowa ruszył do kolejnych drzwi. Nawet nie garnął się już tak do ich otwarcia. Myślał po prostu o tym, co się stało. Reszta dla niego nie była już taka ważna.

Wszedł powoli do kolejnej komnaty. Naprawdę ciekawa była ta komnata, gadające przedmioty, nie należały do codzienności. Były bardzo rzadkie i nie trzeba było być wielkim uczonym, aby o tym wiedzieć. Sai rozejrzał się właściwie obojętnie po sali, słuchając rozmów przedmiotów.

- Co się tutaj do cholery dzieje? - zadał pytanie, kierując je raczej w powietrze niż do kogoś konkretnego. Już chciał ruszyć, aby przyjrzeć się tym przedmiotom. Jednak nagle dostrzegł na drugim końca sali dwie osoby.

- Znowu walka? - zapytał sam siebie, wysuwając swe ukryte ostrza. Szczerze, walka, czy nie walka, nie robiło mu to wielkiej różnicy. W końcu jego życie i tak w większości znajdowało się w łapach tamtego sfinksa. Jeśli zginie, to przynajmniej nie będzie musiał nikomu usługiwać. Właściwie już całe życie straciło dla niego sens. Nie mógł być już pewien kolejnego dnia. To było gorsze niż świadomość tego, że jako zabójca mógł zginąć właściwie w każdej chwili. Dużo gorsze. Mimo wszystko, nie rzucał się do walki. Postąpił o dwa kroki do przodu i po prostu czekał na jakiś ruch nieznajomych.
 
Saverock jest offline  
Stary 08-06-2011, 15:11   #79
 
Retarded_Hamster's Avatar
 
Reputacja: 1 Retarded_Hamster nie jest za bardzo znanyRetarded_Hamster nie jest za bardzo znany
Naberius znów się pokazał. Z psich pysków nie dało się nic wyczytać, Constantino przekonany był jednak, iż duch odczuwa swego rodzaju złośliwą satysfakcję związaną z tym, że bez jego pomocy zrobili sobie niemałą krzywdę. Jednocześnie został bystrym pytaniem drowa zmuszony do pomocy im w odzyskaniu energii. Tym razem to nieumarły uśmiechnął się z zadowoleniem, Naberius wcale nie był aż taki sprytny za jakiego chciał uchodzić.

Tymczasem jednak przed nimi stanął kolejny problem. Nieznajomi i do tego uzbrojeni, właściwie śmiało można to było zaliczyć jako dwa problemy. De Gasperi znał chytrą sztuczkę pozwalającą mu rozgrzać broń przeciwnika, który pewnie w efekcie puściłby ją, jednakże nieumarłemu nie paliło się wcale do walki. Było mało prawdopodobne by tylko on miał jakiegoś asa w rękawie. Poza tym nie widział jeszcze swego towarzysza w walce, więc nie wiedział na co może z jego strony liczyć.

- Nieznajomi! Jestem Constantino Federico De Gasperi, pochodzę z Nyth chociaż od paru lat już tam nie byłem. Moja siostra Angelica, całym sercem kochała Marco i była szansa, że za niego wyjdzie. Teraz gdy on jest martwy ja poszukuję jego morderców by wywrzeć na nich zemstę w imię mojej pięknej siostry. – Zdradzając tak wiele informacji ghoul nie ryzykował praktycznie wcale. Gdyby okazało się, iż spotkani przez nich nieznajomi byli mordercami Marco nieumarły z chęcią zabiłby ich tu i teraz, odciął głowy i pożarł zwłoki, gdyby zaś nie mieli nic wspólnego z całą sprawą De Gasperi mógł ich spróbować zainteresować, wiedząc że ojciec Marco wyznaczył sporą nagrodę za schwytanie przestępców. – To jest zaś mój towarzysz Ricry, proszę was nie wyciągajcie pochopnych wniosków na podstawie koloru jego skóry, jest on bowiem kompanem dzielnym i uczciwym. Czy wolno zaś mi zapytać kim jesteście i jaki jest cel waszego pobytu tutaj?

Głos pożeracza zwłok był wyraźny i miły. Constantino świetnie nad nim panował, a ponieważ wspaniale radził sobie zarówno z kłamstwem jak i sztuką dyplomacji wszystko to tworzyło zdumiewający efekt. Zdawało się, iż sam dźwięk wydobywający się z krtani ghoula sugeruje, iż jest on osobą dobrą i pokojowo nastawioną do obcych. Wcale nie był pewien czystości serca swego kompana, jego zaś własne było martwe ale z pewnością też czarne. Jednakże bycie miłym, dobrym i uczynnym jeśli miało pomóc jego siostrze było niską ceną dla nieumarłego.
 

Ostatnio edytowane przez Retarded_Hamster : 08-06-2011 o 19:29.
Retarded_Hamster jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172