Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2011, 08:23   #11
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Midnight i Kerm

Cassiel obdarzyła gospodarza miłym uśmiechem, który miał za zadanie skryć niepewność, która wkradła się w jej serce. Zdecydowanie bardziej wolałaby siedzieć teraz w zatłoczonej sali głównej, z której zawsze można by znaleźć jakieś wyjście, niż w tej zacisznej i śmiertelnie niebezpiecznej salce. Usiadła jednak posłusznie i odczekała aż Michael zajmie swoje miejsce.

- Mamy nadzieję iż może nam pan udzielić pewnych informacji, które z kolei doprowadzą nas do człowieka zwanego Orfarem. - Zaczęła bez owijania w bawełnę. - Zaś z tego co słyszeliśmy interes w odnalezieniu owego człowieka były w tym przypadku obopólny, mam rację?

Mężczyzna obserwował was uważnie, bardzo uważnie. Nie mieliście żadnych wątpliwości, że nie jest to zwykły złodziejaszek, oprych lub osiłek jakich pełno było w Zaułku - Egaton był ich królem, władcą i szefem. Cokolwiek działo się w Zaułku zależało od jego woli.

Kącik ust właściciela “Czerwonego karła” lekko drgnął, gdy Cassiel wypowiedziała imię “Orfar”, jednak po chwili mięśnie twarzy wróciły do wyuczonej pozy - obojętnej, niewzruszonej, skupionej.
- Owszem mam interes w znaleziony Orfara... martwego - powiedział Egaton, a jego głos był zimny niczym lód. - Nie rozumiem jednak dlaczego miałbym ubić interes z wami... Nie znam was i nie ufam wam, bo niby czemu miałbym wam ufać? Nie jesteście stałymi klientami “Czerwonego karła”, ani do “Towarzystwa”... Nie wprowadził was tutaj żaden z moich zaufanych, ani nie zostaliście przez nikogo poleceni. Proszę, powiedz mi, dlaczego nie miałbym wypruć flaków twojemu towarzyszowi, a ciebie nie zatrzymać jako... zabawki. Wiele osób dużo by zapłaciło za noc z taką kobietą jak ty - dodał szybko.

Pytanie nie do Michaela było skierowane, więc nie zamierzał na nie odpowiadać. Widać było, że Egaton ma o sobie bardzo wysokie mniemanie i nauczka udzielona mu przez Orfara niczego go nie nauczyła. Albo niewiele.
Poza tym ktoś, kto musi zaczynać rozmowę od gróźb... Wygląda na to, że Egaton dysponuje bardzo kiepskim zestawem argumentów. Albo uważa ich za niedorostków. Zapewne też nie słyszał, co spotyka tych, którzy nie potrafią uszanować kapłanki Sune.
- Mam się od razu rozebrać czy wolisz bym poczekała aż zabawisz się w rzeźnika? - Delikatny uśmiech wciąż błąkał się na ustach Cas, jednak nie sięgał oczu które na poły z gniewem, na poły z pogardą świdrowały gospodarza. - Doprawdy, a mówiono nam że z rozsądną osobą mieć do czynienia będziemy. Czy tobie się zdaje, że my sami działamy? Och.. to doprawdy rozkoszne... Masz nas zatem za idiotów którzy pchają się w paszczę lwa nie myśląc o jego kłach? Nic dziwnego, że do tej pory nie złowiłeś Orfara...
- Niewiele obchodzi mnie dla kogo pracujecie. Nie ma to zresztą znaczenia w tym miejscu. Nie zamierzam się jednak z wami kłócić, nie zamierzam też pozwalać się wam obrażać przed swoimi ludźmi. Chcecie znaleźć Orfara... dobrze, Xara i Sheria zaprowadzą was do miejsca w którym zgubiliśmy jego trop, jeśli właśnie tego chcecie. Jeżeli nie to wynoszcie się i nigdy tu nie wracajcie. Oferta jest jednorazowa.
- Zgoda - tym razem głos zabrał Michael. - Mam jeszcze pytanie... Ponoć zniknęła wraz z nim pewna dziewczyna. Nie znaleziono czasem jej ciała? Istnieje możliwość, że nie chodziło tu o wielką miłość, tylko że dowiedziała się za dużo. Czy moglibyśmy zamienić kilka słów z ….? Może jednak coś wie, a nawet nie zdaje sobie z tego sprawy?
- Owszem zniknęła wraz z nim pewna dziewczyna, ale nie znaleziono jej ciała. Jeżeli zginęła to na pewno nie z ręki Orfara. Możesz wierzyć lub nie bardzie, ale Orfar zakochał się w głupiej dziwce, która przegrała swoje życie przez uzależnienie. Co do rozmowy z Molly to obawiam się, że dzisiejszej nocy jest raczej - mężczyzna się uśmiechnął - zajęta. No chyba, że macie przy sobie pieniądze...

Michael pokręcił głową.
- Nie na tyle pragnę ją ujrzeć - oznajmił. - A to znaczy, że możemy... Od czego jest uzależniona? - spytał. - Coś co można wytropić?
- Jest uzależniona od hazardu, narkotyków... ale niczego szczególnego, co łatwo by było wytropić. Poza tym na niewiele się to zda w miejscu w którym ukrył się Orfar - stwierdził Egaton. - Jeszcze jakieś pytania? - zapytał się nieco podirytowany.
- Nie, to wszystko - odparł Michael. - Dziękujemy za pomoc i przewodniczki.
- Tak, dziękujemy... - Cas sprawiała wrażenie nieco nieobecnej. - Dlaczego sądzisz, że w miejscu w którym ukrył się Orfar jej uznależnienie nie będzie miało znaczenia? - zapytała wstając ze swego miejsca.

Woltron

- Tego dowiecie się na miejscu – odpowiedział Egaton, uśmiechając się przy tym złowieszczo. – Xara i Sheria was zaprowadzą, a teraz przepraszam – dodał wstając i poprawiając marynarkę – ale mam jeszcze parę innych spraw do załatwienia dzisiejszej nocy – po czym wyszedł z sali. Zostaliście sami z Xarą, Sherią i niziołkiem.
- Chodźmy – powiedziała Sheria o hebanowych włosach i kocich ruchach wstając. Dopiero, gdy kobieta wstała zauważyliście, że kobieta ma przy pasie przypięty pas i dwa długie noże. – Tędy – dodała prowadząc was przez drugie z wyjść z sali. Wyjście prowadziło do wąskiego korytarza i schodów prowadzących w dół. Bez słowa ruszyliście za kobietą, Xara zamykała pochód.
Chwilę później byliście z tyłu „Czerwonego Karła”, w jednej z bocznych uliczek, która ku waszemu zaskoczeniu była pusta, nie licząc dwóch czarno-burych kotów, które przypatrywały się wam, gotowe uciec gdybyście zechcieli podjeść bliżej. Nie zechcieliście. Zamiast tego posłusznie podążaliście za Sherią, wchodząc w głąb Zaułku.
Po kilku kolejnych minutach dotarliście do zniszczonej kamienicy. Budynek, sądząc po zachowanych zdobieniach, musiał być kiedyś siedzibą kogoś bogatego. Szczególnie imponujące były dwa kamienne gargulce, które stały na rogu bacznie obserwując ulicę.
- Za mną – rozkazała, przekraczając próg domu i kierując swe kroki w dół ku piwnicy. Nie zdążyliście odliczyć do dwudziestu a staliście w niewielkim pomieszczeniu, które nie zostało zasypane. Nie było tu nic ciekawego oprócz ciężkich, drewnianych drzwi na jednej ze ścian. Sheria i Xara stanęły przed nimi. Zaskoczeni spojrzeliście po sobie.
- Dokąd prowadzą te drzwi? – zapytała Cassiel.
- Do kanałów Waterdeep – odpowiedziała Xara o delikatniej, białej cerze. – Właśnie tam uciekł Orfar z swoją ukochaną.
Teraz zrozumieliście słowa, które pół godziny wcześniej wypowiedział Egaton. Rzeczywiście uzależnienie ukochanej Orfara nie miało znaczenia w takim miejscu. Otwartym pozostawało pytanie, dlaczego Orfar wybrał taką drogę ucieczki – wszak musiał zdawać sobie z niebezpieczeństw jakie czekają go na dole. Czy zmusiła go sytuacja w jakiej się znalazł, czy też było to częścią planu, tego nie widzieliście...

*

Stukot kobiecych kroków niósł się echem po opustoszałych salach i korytarzach zamku, jedynie w cieniu kryli się najwierniejsi słudzy Cyrica, dziwne, pokręcone istoty, które nie opuściły swojego pana nawet po jego klęsce. Kobieta nie zwracała na nie uwagi, bo choć przerażające, nie stanowiły dla niej zagrożenia.
W końcu dotarła do celu swojej podróży, ogromnej hali na środku której stał, pokryty czerwonym materiałem koloru krwi, tron pana mordu.
- Przybyłaś cieszyć się moją klęską Lerune? – zapytał się mężczyzna siedzący na tronie.
- Wiesz dobrze Cyricu, że nie – odparła kobieta.
Cyric uśmiechnął się, odsłaniając przy tym białe, ostre niczym u rekina zęby.
- Czemuż więc zawdzięczam twoje odwiedziny w moich skromnych progach?
- Przybyłam cię ostrzec Cyricu byś nie mieszał się w ziemskie sprawy.
- Czyżbym słyszał groźbę w twoim głosie? O piękna Lerune, która służysz najpiękniejszej i najmądrzejsza z bogiń Sune, cóż mógłbym uczynić, zamknięty w tym miejscu?
- Nie przybyłam tu słuchać twoich żalów, przeklęty.
- Nie... Nie? – powtórzył głośniej, a w jego głosie dało się słyszeć szaleństwo trawiące boga.
- Nie – odpowiedziała spokojnie Lerune. – Zostałeś ostrzeżony, a teraz żegnaj – dodała i odwróciła się.

Po chwili Cyric został sam w hali. Mężczyzna siedząc pochylił się, chowając głowę w rękach, a potem zaczął się śmiać by nagle przestać. Nie rozglądając się powiedział na głos:
- Czy wszystko idzie zgodnie z planem?
- Tak mój panie – odpowiedział cichy, spokojny i melodyjny głos.
- Świetnie... świetnie... – stwierdził Cyric. – Nie zawiedź mnie Alavari.
- Nie zawiodę mój panie, obiecuję – stwierdził cień o kobiecych kształtach.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172