Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-08-2011, 19:16   #1
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
[Grimm] - "Nie tak wcale dawno temu..."

Cała piątka stała na niewielkiej polanie. Zdziwienie i strach trzymały ich małe serduszka w żelaznym uścisku. Jeszcze przed sekundą bawili się na podwórku w chowanego, a teraz stali samotni pośrodku ogromnego i budzącego grozę lasu.
Wysokie, smukłe sosny przesłaniały niebo swoimi rozłożystymi koronami. Przez gałęzie przebijały się ostatnie promienie zachodzącego właśnie w oddali słońca. Długie cienie rzucane przez drzewa budziły lęk i przywodziły na myśl nocne koszmary.
Gdy się dłużej na nie patrzyło, zaczynały one lekko falować i przybierały potworne kształty. Włochate łapy zakończone ostrymi pazurami, olbrzymie zębiska lub widły beboków
Na szczęście wesołe, ptasie trele przepędzały złe myśli i maluchy nie bały się aż tak bardzo..
Dzieci stały na środku polany rozglądając się uważnie. Nie martwiły się tym, gdzie są, ani co się stało. Z wielkimi oczami i otwartymi buziami podziwiały zupełnie nowy świat, jakie je otaczał.

Wtem... z krzaków i zza drzew wybiegło kilkadziesiąt niewielkich włochatych istot. Wyglądały jak futrzaste kulki na długich patykowatych nogach. Miały szpiczaste, żółte dzioby i małe jak guziki, czarne oczy.
Otoczyły dzieci i biegały w koło nich głośno pokrzykując, swoimi piskliwymi głosikami:
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
Rwetes był niesamowity. Włochate stworki biegały pod nogami dzieci i lekko szturchały je dziobami, nie przestając krzyczeć:
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
- Dziiii... dziii... dziii... dziiiiiiiwoooolągiiiiii!!!
Nagle z drzewa sfrunął czarny, jak smoła kruk. Zakołował nad głowami maluchów kilkakrotnie. Dzieci stały jak zahipnotyzowane. Z zadartymi głowami wpatrywały się w szybującego ptaka.
Niespodziewanie zniżył on lot i usiadł na ramieniu, Justynki. Przerażona dziewczynka zamarła w miejscu. Tomek szybko zauważyła, że ptak ma do pleców przyczepiony jakiś zwój.
- Wiiijjjja..... wiiijjjja.... wiiiijjja.... wiiiijjjjadoooomoooość! - zaszczebiotała jedna z włochatych kulek.
- Wiiijjjja..... wiiijjjja.... wiiiijjja.... wiiiijjjjadoooomoooość! - powtórzyło radośnie całe stado.
 

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 25-08-2011 o 07:28.
Pinhead jest offline  
Stary 15-08-2011, 09:28   #2
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek zamknął oczy, mocno zacisnął powieki, a potem ponownie otworzył oczy. I nic. Żadnej, najmniejszej nawet zmiany. Wciąż widział las.
Obejrzał się za siebie, ale nie zobaczył kolorowej dziury, przez którą trafili do tego świata.
- Ja chyba śnię - powiedział cicho. - Uszczypnij mnie...
I syknął, gdy dziewczynka nad wyraz chętnie spełniła jego prośbę. Wyglądało na to, że nie śpi. A jeśli śni, to sen jest dziwnie realistyczny.
- Gdzie my jesteśmy? - zadał zgoła retoryczne pytanie. - I czemu już jest wieczór?
Wyciągnął z kieszeni komórkę. Działała, chociaż fakt, iż nie ma w tym miejscu zasięgu był aż za dobrze widoczny. Za to godzina była ta sama, co w chwili, gdy schodzili do piwnicy. Mniej więcej ta sama.
Spojrzał dokoła. Z pewnością nie znajdowali się na skwerku, niedaleko ich podwórza. Tam nie było nawet połowy tych drzew, co tutaj. No i tamte, na skwerze, wyglądały jakoś bardziej cywilizowanie, a te, co rosły wokół polanki, kojarzyły mu się bardziej ze Starym Lasem, przez który Frodo i jego kompani wędrowali, by w końcu trafić do Starej Wierzby.


Poczuł się co najmniej nieswojo. Ma to traktować jako wspaniałą przygodę, czy też jako najgorszy koszmar? Na szczęście ptasie śpiewy przepędziły ponure myśli, zanim te zdołały na dobre rozgościć się w głowie Tomka. Cienie przestały być groźne, a las stał się normalny.

Włochate kuleczki, które całą gromadą wysypały się spośród krzewów, stanowiły oczywisty dowód na to, że z normalnością w tym lesie jest coś nie tak. Kłębki z futra nie powinny biegać na dwóch nóżkach i nie powinny dziobem stukać w cudze nogi. No i nie powinny wykrzykiwać na całe gardło, że ktoś jest dziwolągiem, skoro same wyglądały jak dziwadła.
- Sam jest dziwoląg - mruknął Tomek, gdy jeden z kłębków wskoczył mu na but i poczęstował go kolejnym “Dziiiiwoooooolągiem”. Przez moment zastanawiał się, czy nie zlapać jednego włochaczka i nie przyjrzeć mu się z bliska, ale w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Dostać takim dziobem w nos lub w oko... to by była średnia przyjemność.

Poruszający się dość szybko cień skłonił Tomka do podniesienia głowy i spojrzenia w niebo. Nad ich głowami krążył ptak. Kruk zapewne, ale głowy za to Tomek by nie dał. Czarne ptaszydło okrążyło ich kilka razy, a potem, jakby nigdy nic, usiadło na ramieniu Justynki.
- Ptasia poczta - zdziwił się nieco Tomek. Nie powiedział ‘gołębia’, bowiem nie wiadomo, czy kruk by się nie poczuł czasem dotknięty porównaniem. - Nie ruszaj się przez moment - powiedział. Nie do końca było wiadomo, czy te słowa są skierowane do Justynki, czy do upierzonego listonosza. Wyciągnął rękę i chwycił znajdujący się na plecach kruka zwój. Odwiązał sznurek przytrzymujący rulonik. Kruk natychmiast rozwinął skrzydła i odfrunął na najbliższe drzewo, by stamtąd obserwować stojące na polance dzieci.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-08-2011, 20:49   #3
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Sytuacja wydawała się Justynce tak absolutnie nienormalna, a miejsce tak niewyobrażalnie nierzeczywiste, że bez najmniejszego wahania uszczypnęła Tomka. Dość mocno uszczypnęła. Aż podskoczyła, trochę przestraszona jego oburzonym syknięciem. No, ale przecież sam chciał. Skąd miała wiedzieć, że to dzieje się naprawdę. Dla pewności uszczypnęła także siebie. Głupio było syczeć na samą siebie, więc zacisnęła zęby. Tylko oczy robiły się jej coraz większe i bardziej okrągłe. Kulminacja zaokrąglania nastąpiła jednak dopiero w chwili, kiedy z zarośli dobiegła kakofonia ostrych pisków, po których dzieciom ukazali się posiadacze owych dziwnych głosików. Jeszcze dziwniejsi, niż można byłoby się tego spodziewać po dźwiękach, jakie z siebie wydawali. Justynka niemal podskoczyła z wrażenia, kiedy chmara stworków dopadła ich pogwizdując i popiskując w bardzo... ludzki sposób, trykając ich co rusz po nogach długimi, ciekawskimi dziobami. Nie trwało zbyt długo, by dzieci przekonały się, że puchate istotki raczej nie mają wobec nich złych zamiarów. Wyglądały nawet dość sympatycznie i przestępująca z nogi na nogę Justynka już chciała wyciągnąć rękę, by pogłaskać jedną z długonogich kulek, gdy kątem oka dostrzegła jakiś ciemny, sunący na nich z góry cień. Chwilę kołował nad ich głowami, by po chwili zanurkować ostro i załopotać wielkimi, czarnymi skrzydłami tuż przy uchu Justynki.

Dziewczynka zamarła w bezruchu, odruchowo chowając głowę. A kysz, a kysz - błagała w myślach czarnego ptaka.
Ruszać się? Nie miała najmniejszego zamiaru. Jeszcze rozeźlone ptaszysko dobrałoby się do jej ucha lub oka. Dziób miało imponujący. Szpony też pokaźne. Oj! I w dodatku ostre. Poczuła to aż za bardzo przez dość cienką bluzeczkę. Przez chwilę dziewczynka i nastroszony ptak zezowali na siebie niezbyt przyjacielsko. Jakby na coś czekał. Tylko na co? Jakoś nie miała ochoty dociekać. Spojrzała błagalnie po kolei na swoich kolegów z podwórka. Może by tak coś z tym w końcu zrobili?
Pierwszy ocknął się Tomek.

***

- Daj, ja przeczytam - powiedziała uwolniona od kruczych szponów Justynka, sięgając po zwitek czegoś, co Tomek zauważył i zdjął z grzbietu ptaszyska i co raczej nie wyglądało na zwykły papier.
- Czy ma być jakaś odpowiedź? - rzucił Tomek w stronę kruka. Jedyną reakcją było krakanie, któremu towarzyszyły podobne do śmiechu popiskiwania włochaczków.
- No czytaj, czytaj - Tomek zaczął popędzać dziewczynkę, która stała z rulonem w ręku i, z wzajemnością, wpatrywała się w kruka.


Jutynka oderwała wzrok od ptasiego listonosza i rozwinęła rulon. Na trawę wypadła niewielka kartka, którą natychmiast podniósł Tomek.



Wasz Albin?! Potwory?! - Justynka nie znała żadnego Albina. Potworów też nie. I nie zamierzała ich poznawać.

Gdy tylko skończyła czytać Tomek rozłożył niewielki, złożony na czworo kawałek postrzępionego, pożółkłego ze starości papieru.


Przez moment wpatrywali się w mapę.
- Musimy iść tam. - Tomek wskazał kierunek przeciwny do tego, który wskazywało zachodzące słońce. - Dojdziemy do skraju lasu. - Pokazał na mapie miejsce, do którego powinni dotrzeć - potem pójdziemy w lewo, w stronę morza. Bo skoro tam jest latarnia, to te kreski oznaczają morze.
- Idziemy? - spytał, by się upewnić, czy reszta dzieciaków nie ma nic przeciwko temu planowi.
Justynka energicznie pokiwała głową na potwierdzenie, że nie uśmiecha się jej nocleg w lesie i eweltualne zawarcie znajomości z tutejszymi potworami.
- Wiecie, gdzie jest domek plażowy - Tomek zwrócił się do włochaczków. - Może z nami pójdziecie? I jak wy się właściwie nazywacie? - zapytał.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 27-08-2011, 19:10   #4
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela rozejrzała się dookoła, bardziej zaciekawiona, niż przestraszona. Las.. jak to las. Właśnie wróciła od babci z Pisza, przedwczoraj, w niedzielę, lub piątek. Tam też był las. I jezioro. I malutkie kotki, puchate, takie słodkie… Mela chciała zabrać jednego do Warszawy, ale babcia powiedziała, że kotki lubią mieszkać u niej, a w Warszawie będzie im za ciasno. I będą tęskniły do swojej mamy. To było dla Meli jasne, ona też tęskniła do mamy w Piszu. Ale tylko trochę, bo była już duża, i szła do szkoły.

Puchate ptaszki – tak podobne do kotków babci – wbiegły na polanę. Mela pisnęła z zachwytu.
- Uuuu …ale słodziutkie – powiedziała klękając – chodźcie, nie bójcie się, cip cip.. wyciągnęła do ptaszków rączkę i czekała.
Ale nie przyszły, tylko biegały wkoło i krzyczały. Dziwolągi, dziwolągi. Rzeczywiście, były dziwne, niepodobne do ptaszków, co Mela znała.
- To chyba takie papugi – stwierdziła autorytarnie, zwracając się do innych dzieci. Oglądała program o mówiących ptaszkach na diskowery – albo gwarki. Mimo… mimetyki. No wiecie. Mówią.

Kruka rozpoznała od razu. Usiadł na ramieniu Justyny. To było nie fer! Mela wyciągała do niego rączkę a on nic! Obrażona na Justynę i kruka obróciła się plecami, i wcisnęła dłonie do kieszonek szortów. Nie to nie! Króliczek ją pocieszy. Zacisnęła palce rączki i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że zamiast znajomego kształtu petszopa trzyma materiał kieszonki. Wyciągnęła rękę i włożyła ją znowu do kieszonki. Dalej nic. Zaczęła rozglądać się dookoła, i rozgarniać trawę wokół swoich nóg. Nie zwracała już uwagi ani na dzieci, ani na ptaszki.

Jej petszop, z limitowanej edycji z pocztówkami, zniknął ! Zginał. Nigdzie go nie było. Zacisnęła mocno powieki, żeby nie płakać. Była dużą dziewczynka. Miała już siedem lat i szła do szkoły. Dostała od mamusi różowy plecak z księżniczką. Duże dziewczynki nie płaczą. Nie chciała już iść do tego głupiego lasu! Może króliczek został w domu? Chociaż była prawie pewna ze tak jak zawsze, od trzech dni, chowała go do kieszonki spodenek…

- Nie chcę nigdzie iść! – powiedziała do Tomka – chcę do domu!
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 27-08-2011 o 19:46.
kanna jest offline  
Stary 27-08-2011, 20:26   #5
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Aaleee... fajne- tylko tyle wykrztusił Piotrek nim dotknął.. czegoś. Błekitne, pulsujące... jakby przeźroczyste. Może jest z wody? Chciał sprawdzić czy jest mokre i nagle... sruu... Zmarszczył brwi zastanawiając się czy to nie było brzydkie słowo. Ale stwierdził, że jego myśli i tak nikt nie czyta więc nie ma się czym martwić... Ale zaraz... zasnął? Chyba tak skoro znalazł się w lesie, a był w piwnicy... ale kiedy? Przecież wcale ni był zmęczony... i co tu robi reszta? Mama mówiła, że nie ma wspólnych snów. Może to tylko jego wyobraźnia?
Z zamyślenie wyciągnęło go syknięcie Tomka gdy Justynka go uszczypnęła... Potem nadbiegły... jakieśą włochate cosie

-Ja dziwoląg?! Ja dziwoląg?! Ja ci dam dziwoląga...- zakrzyknął naciągając na procy kamyczek wielkości pół kciuka. Zamkną jedno oko celują i strzelił. Jednak pocisk poleciał do nieba, bo najmłodszy z rodu Sikora stracił koncentrację, gdy inny wskoczył mu na stopę. Ze złością machną nogą posyłając pseudo-ptaka w jego pierwszy lot zakończony w koronie drzewa
-No!
Wtedy nadleciał kruk. Już prawie go zestrzelił, ale zaczął krążyć wokół Justynki... Tomek mówił by nie strzelać w kierunku ludzi bo można zrobić im krzywdę... z zawodem opuścił procę i schował okrągły kamyczek do woreczka przy pasku. Rozwiązał z pasa czarną bluzę Pitbula i założył ją na siebie, bo zaczynało się robić chłodno, a mama zawsze kazała zakładać bluzę pod wieczór. Nie chciał by była zła...

* * *

Piotrek wzniósł w górę palec, co uświadomiło wszystkim, że zaraz zacznie się mądrzyć
-Tomek ma kolegę albinosa. Taki strasznie strasznie blady, z białymi włosami i strasznymi oczami... tylko czemu on chce byśmy się z nim spotkali? Nie znam go... mama zabrania się spotykać z obcymi... Ale ale... tam jest plaża! Uwielbiam plaże! Ostatnio byliśmy w wakacje na Helu. Fale były większe niż ja! Chodźmy tam!
 
Arvelus jest offline  
Stary 28-08-2011, 00:53   #6
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Przemek rozdziawił usta na widok stworków które radośnie tańczył wobec grupki dzieci. Nie miał pojęcia gdzie był ani jak się tu znalazł - pamiętał tylko, że zszedł do jakiejś piwnicy szukając kolegów, którzy jakoś długo się chowali, zauważył na ziemi króliczka - zabawkę Meli, schylił się, żeby ją podnieść i... już. Przez chwilę Przemek pomyślał, że uderzył się w głowę podczas zabawy tak mocno, że zapadł w śpiączkę czy coś w tym rodzaju. Czytał gdzieś, że takim wypadkom mogą towarzyszyć wyglądające na prawdziwe sny.

Chłopak postanowił jednak nie zakładać najgorszego. Zbladł mocno kiedy usłyszał o potworach w lesie. Nie miał pojęcia, jakie konkretnie stworzenia mogą żyć w puszczy i, szczerze mówiąc, nie miał ochoty się dowiedzieć. Spuścił nos na kwintę. Czuł się strasznie zagubiony i przestraszony i, szczerze mówiąc, najchętniej wróciłby do domu. Włożył rękę do kieszeni dżinsów i wyczuł znajomy kształt szkła powiększającego. Uspokoiło go to nieco, choć nadal był roztrzęsiony.

Gafy Meli i Piotrka pomogły chłopakowi jeszcze bardziej otrząsnąć się z oszołomienia.
- To nie mogą być papugi, bo nie mają skrzydeł. Wyglądają bardziej na przerośnięte ptaki kiwi - oznajmił rzeczowym tonem Przemek - chociaż one nie mówią i nie tańczą, ale to może jakieś, no, mutanty.
- Poza tym, to Albin, takie imię, a nie albinos - kontynuował - chociaż oba znaczą mniej więcej to samo, chyba, więc mogą się łatwo pomylić. - dodał pospiesznie, żeby nie zdenerwować zbytnio Piotrka. Sikora potrafił dać niezłą fangę jeśli się zeźlił, a wkurzał się dość łatwo.

Zajrzał przez ramię Justynce i przeczytał notatkę.
- Poza tym tu nie jest napisane Albin, tylko Albtin. - zaakcentował dodatkową literkę w wyrazie - Brzmi jak wymyślone imię. W ogóle mi się to nie podoba. Ale skoro alternatywa - wymówił długie słowo nieco wolniej, żeby reszta zrozumiała - to noc z potworami, to chyba nie mamy wyboru.
 

Ostatnio edytowane przez Storm Vermin : 28-08-2011 o 02:16.
Storm Vermin jest offline  
Stary 28-08-2011, 01:56   #7
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Justynka jeszcze raz zerknęła na podpis. A faktycznie, tam było napisane Albtin, a nie Albin.
- Myślałam, że się przeliterówkował - powiedziała. - Wyraźnie widać, że to jakieś dziecko pisało. Gdzieś wyżej z kolei brakowało jednej literki. I kreseczki nad "c". Zresztą nie ma takiego imienia "Albtin". Znam tylko "Albin". Chyba, że to jakieś "zagraniczne" imię - zastanowiła się głośno dziewczynka.

Przez chwilę jeszcze wpatrywała się w kartkę. Wiedziała, że chciała coś jeszcze powiedzieć i przez Przemka zapomniała na śmierć.
- Wiem! - powiedziała nagle.
Oczy dzieci zwróciły się na nią w niemym pytaniu: ‘CO?!’
- Nie wstyd ci Piotrek kopać małych, ślicznych zwierzątek?! - Brewki na piegowatym czole dziewczynki zbiegły się niemal w jedną, srogo zmarszczoną nad nosem kreskę. - Jak jesteś taki odważny, to sobie popstrykaj z tej swojej procy do tych potworów. - Potrząsnęła przed nosem Piotrka pergaminem z wiadomością od Alb...tina. - Albo kopnij tego pierwszego, którego spotkasz po drodze, bohaterze!

Tomek uśmiechnął się pod nosem.
- Chodźcie już, zanim faktycznie zrobi się ciemno i się okaże, że nie tylko Piotrek będzie miał kogo kopnąć - powiedział. - Albo przed kim uciekać.

Justynka rozejrzała się wokół, podejrzliwie przypatrując się niektórym cieniom. A potem szybko chwyciła za rączkę najmłodszą z nich.
- Chodź Melanka. Musimy się trochę pospieszyć. - Pociągnęła za sobą opierającego się ciut malucha. - A Piotrek - powiedziała głośniej - jak chce, może tu sobie zostać z potworami i poćwiczyć strzelanie i kopanie.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 28-08-2011 o 02:00.
Lilith jest offline  
Stary 28-08-2011, 11:46   #8
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela poszła z Justynką. Była przyzwyczajona do tego, że starsze dzieci decydują i mówią, co robić. Dodatkowo dziewczyna złapała ją za rękę i zdecydowanie pociągnęła, jak mamusia. Mela wiedziała, że Justynką wie, co robić. Pewnie zabierze ją do domu.

- co za glupol z tego Przemka - pomyślał , ale nie powiedziała tego głośno, bo wiedziała, że mógłby ją walnąć.- choć on raczej nie, prędzej ten drugi, Piotrek... widziała kiwi w Tesco, mamusia kiedyś je kupiła, ale nie były dobre...

- Kiwi to owoc - pouczyla Przemka - nie ptaszek.

- A jak będziesz niedobry dla ptaszków, to przyjedzie Policja dla zwierząt, zobaczysz - zagroziła Przemkowi, ale cichutko.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 28-08-2011, 12:41   #9
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Piotrek udał, że się nie przejął tym, że Justynka go skrzyczała
-Nie kopnąłem go a rzuciłem nim! Tylko nogą. I jeszcze zobaczycie, że się przyda- powiedział podrzucając procę tak by się zakręciła i ledwie ją łapiąc
-Z resztą ja idę na plażę. Możecie iść ze mną jeśli chcecie- zakomunikował dumny z siebie i wyszedł na czoło grupy... byle tylko nie wyszło, że to on idzie za nimi...
 
Arvelus jest offline  
Stary 28-08-2011, 15:54   #10
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Gdy pierwszy strach i szok wywołany nową sytuacją minął, dzieci zaczęły zastanawiać się co dalej. Po krótkiej kłótni stwierdziły, że trzeba iść przed siebie i przede wszystkim wyjść z lasu. Wzmianka o potworach czających się w mroku, nawet w pozującym na twardziela Piotrku wywołała niepokój. Cała sytuacja z tym lasem i kudłatymi stworkami była na tyle dziwna, że żadne z dzieci nie potrafiło jej wytłumaczyć. List jaki otrzymały od kruka też niewiele wyjaśniał. Jakiś Albin, czy Albtin zaprosił ich tutaj i chciał się z nimi spotkać. Żadne z nich nie znało nikogo o takim imieniu. A skoro chłopiec chciał się z nimi spotkać, to dlaczego nie zrobił tego tu i teraz tylko chciał, by tułały się samotne po lesie.
Justynka złapała Melanię za rączkę i ruszyła przed siebie. Szybko wybiegł przed nich Piotrek i to on zaczął prowadzić. Pochód zamykali Tomek i Przemek.
Gdy tylko dzieci ruszyły, kruk siedzący na gałęzi zakrakał głośno i wzbił się w powietrze. Zakołował kilka razy nad dziećmi i odleciał energicznie machając skrzydłami.
Włochate kulki, co do których natury dzieci nie były zgodne, całą gromadą ruszyły za nimi. Nadal przekrzywiły się i biegały pod nogami maluchów. Jednak to co krzyczały nie było ani miłe, ani przyjemne.
- Idzie noc, idzie noc.
naciągnij koc, naciągnij koc,
w nocy stwory paskudne wychodzą
i krzywdę dzieciom robią hi, hi, hi, hi...
Okropna rymowana zmroziła dzieciom krew w żyłach i sprawiała, że ich małe serduszka zaczęły bić dwa razy szybciej.
- Idzie noc, idzie noc.
naciągnij koc, naciągnij koc
w nocy stwory paskudne wychodzą
i krzywdę dzieciom robią hi, hi, hi, hi - piszczały paplingi, biegając wokół i poszturchując dzieci po nogach.
Drzewa rzucały coraz dłuższe cienie i wydawało się, że zaraz któryś z nich zaraz wyciągnie pazury po jednego z maluchów.
Na domiar złego Piotrek wybrał chyba zły kierunek marszy, gdyż z każdym kolejnym krokiem otaczało ich coraz więcej drzew, a krzaki były coraz gęściejsze.
A może to tylko złudzenie wywołane przez te potworne cienie.
Złowieszczy śmiech paplingów niósł się doniosły echem po coraz ciemniejszym lesie, wywołując ciarki na całym ciele.
 

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 28-08-2011 o 17:27.
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172