Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2011, 10:37   #1
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[Świat Dysku] Straż Popołudniowa

-TO MOŻE PRZYDARZYĆ SIĘ KAŻDEMU-Rzekł swobodnie śmierć, gdy tylko krasnolud się uspokoił. Nie żył. Jak każdy kto spotyka się twarzą w twarz ze śmiercią, najpierw występuje niedowierzanie, a później akceptacja. Normalna kolej rzeczy, można by było rzec.
-N…no tak…-powiedział nerwowo krasnolud-Ale…ja nie mogę! Nie mogę odejść! Przecież Gildia, przecież Proszek Numer Jeden! On już…
-TO JUŻ NIE TWOJE ZMARTWIENIE. PROSZEK NUMER JEDEN…
-Ale nie rozumiesz! To coś groźniejszego!
Śmierć westchnął. Nie rozumiał. Zawsze fascynowało go to, jak ludzie i inne istoty rozumne 1) przejmują się wszystkim, losem każdego człowieka, szczególnie gdy giną. A ich wynalazki są w stanie dopomóc ginąć innym. W ilościach hurtowych.
Całe pomieszczenie zaczęło się powoli rozmywać, wraz z krasnoludem i po kilku chwilach nie było już tutaj nikogo.

Właśnie nastał świt nad miastem Anhk-Morpork. Rzeka powoli sunęła w kierunki bliżej nieokreślonym 2). Kapitan Marchewa właśnie wracał spokojnie ulicami miasta w kierunku swojego komisariatu. Nie śpieszył się. Schodził właśnie ze zmiany i choć był zmęczony jak nigdy to jednak… jednak coś nie dawało mu spokoju. A spacer pomagał mu myśleć. Wczoraj w Gildii alchemików zginął krasnolud, który chciał uzyskać…jakąś substancję. Niekoniecznie złoto. Jednak z drugiej strony, pracował nad kamieniem filozoficznym. I był krasnoludem.

Kolejne kroki pomagały pokonać nie tylko dzielącą go odległość ale i dać możliwość przemyślenia mowy wstępnej dla nowych rekrutów. W końcu Sierżant Colon odchodzi niebawem na emeryturę, a jeszcze zostało kilka stanowisk do obsadzenia.

Kilka chwil później przybył do Pseudopolis Yard, mijając napis nad nim. Fabircati Diem, Pvnc. Podobno nazwa oznaczała „Chronić i służyć”.

W środku siedział oddział złożony z kilku osób, Marchewa przeszedł obok sierżanta Colona i spojrzał się mierząc wszystkich zebranych wzrokiem jakim dowódca ogląda swoje oddziały przed bitwą
-Witajcie w Straży- powiedział dumnie i tylko mucha niedoceniała majestatu, lecąc gdzieś obok wplątując się w ciężkie, opuszczone kotary- Jesteście najlepszymi z najlepszych i wiem, że dacie z siebie wszystko-uśmiechnął się- A tu macie ku temu okazję! Bycie strażnikiem to ciężki kawał chleba! Tak, tak, nie ma co wierzyć pogłoskom, że nie nadajemy się do niczego. Moje słowa może potwierdzić pani Palm 3). Teraz jednak, niezależnie czy jesteście Trollami, czy krasnoludami, czy ludźmi, czy wampirami albo wilkołakami to nie ma znaczenia. Jesteście przede wszystkim strażnikami. Strażnikami, a my jesteśmy jedną rodziną! Tutaj jest Sierżant Colon i kapral Nobbs. Zaprawieni w bojach weterani!
-Tak, oczywiście, zaprawieni codziennie -mruknął ledwie dosłyszalnie Nobby.
-Oni was poinstruują…Sierżancie, moglibyście?- kontynuował Marchewa, niezrażony komentarzem Noobsa
-Tak jest, sir! Zatem! Wedle Listy!:
Regulaminowe wyposażenie straży to:
- kolczuga,
- hełm żelazno-miedziany,
- półpancerz żelazny,
- pałka dębowa,
- pika lub halabarda alarmowa,
- kusza,
- miecz krótki,
- klepsydra,
- odznaka miedziana,
Oraz w wypadku nieludzi Broń etniczna:
- dwuostrzowy topór do rzutów 4)
- balista 5)
Aczkolwiek zakazuje się wyposażenia "wszystko co damy radę unieść” 6)

Nastała chwila ciszy. Colon zaś westchnął i zwinął cały rulon
-No i dostaniecie trzydzieści dolarów pensji-powiedział Marchewa- Zasadniczo… jeżeli nadal jesteście pewni-pokiwał głową-To pozostanie tylko przysięga, wydobycie sprzętu i możecie ruszać na ulicę-uśmiechał się

A tymczasem gdzieś dalej ktoś robił i knuł coś niedobrego. Gdzieś w Mrokach, mimo komisariatu tam, w jednej z piwnicy siedziało kilka osób. Miało na sobie czarne skórzane pancerze, kusze, miecze, wedle uznania. Siedzieli i knuli 7)… A Krasnolud Dundy Kręcinoga miał być dopiero ich pierwszą ofiarą…

-No dobrze rekruci!- powiedział dumnie Marchewa
-Eeee… Klątwa?- Zapytał niepewnie Colon
-Tak jest sierżancie, teraz muszą odebrać klątwę! Bo to ważne jest-pokiwał głową z wyższym przekonaniem sprawy.
Marchewa wstał i zdjął hełm. Przygładził włosy. Uniósł prawą dłoń.
- Wy też podnieście prawe ręce – polecił- Powtarzajcie za mną...
Przymknął oczy i poruszył wargami, jak gdyby odczytywał coś zapisanego wewnątrz czaszki.
- Ja przecinek nawias kwadratowy imię rekruta zamknąć nawias przecinek...
Skinął na pozostałych.
- Powtarzajcie.
Zaczęliście chórem. Ci bardziej rozgarnięci usiłowała się nie roześmiać. Czyli na oko tylko połowa tutaj zebranych.
- ...uroczyście przysięgam na nawias kwadratowy bóstwo do wyboru rekruta zamknąć nawias przestrzegać Praw i Przepisów Porządkowych Miasta Ankh-Morpork przecinek nie zawieść publicznego zaufania i chronić poddanych Jego łamane Jej nawias kwadratowy niepotrzebne skreślić zamknąć nawias Wysokości nawias kwadratowy imię panującego Monarchy zamknąć nawias bez trwogi przecinek korzyści ani dbałości o własne bezpieczeństwo średnik ścigać złoczyńców i osłaniać niewinnych przecinek a w razie konieczności własne życie złożyć dla wspomnianej Sprawy przecinek tak mi dopomóż nawias kwadratowy wyżej wymienione bóstwo zamknąć nawias kropka Bogowie chrońcie Króla łamane Królową nawias kwadratowy niepotrzebne skreślić zamknąć nawias kropka.
Wyszło dość okropnie, ze względu na niewyraźną mowę gargulca. Tak też może się czasem…zdarzyć.
-Dobrze…-powiedział wilgotnym głosem Marchewa- Sierżancie Colon…wprowadźcie ich, ja idę do Komendanta. Wytłumaczcie im co i jak…. Jakie obowiązki na nich spoczywają, co mają robić…no jak być strażnikiem! I wydajcie im wszystko zgodnie z listy-pokiwał głową. Marchewa tylko spojrzał się na was i westchnął dumny z siebie, jakoby jego pierworodny miał teraz właśnie zostać królem. Widzieliście w jego oczach ten błysk pewności i dumę, dumę z tego powodu, że jesteście tutaj, wszyscy. Z powodu klątwy.
-Tak… Zatem… Kapralu, weźcie z magazynu pokwitowania i te… uzbrojenie jak kazał kapitan i ten… No i wydajcie im, później wdrożycie ich wiesz… no w ten cały system nasz… Co i jak wytłumaczycie
-Fred… Ale mieliśmy robić to razem!
-N…o dobrze, to jak tak to ech… Ja pójdę do Cheesa, zorganizować wieczorek integracyjny, rozumiesz… i dlatego
-A będą te kostki?
-Będą.
-Dobra… To… No to ja zaraz wracam- I zgodnie z tym co powiedział Nobby uciekł gdzieś przejściem za wami, zapewne po wasze rzeczy
-No dobrze-westchnął Colon- W mieście jest…no dużo się dzieje. Zawsze… No i ten. Musicie wiedzieć, że jak coś się dzieje to wasza broń, pancerz i co pokwitujecie niebawem się może zniszczyć, a wtedy wy to pokrywacie z własnej pensji. Tutaj jest Psudopolis Yard i macie warty od piętnastej do dwudziestej. Jesteście taką grupą… testową, bo inni strażnicy są przemęczeni 8 ) i nowe stanowiska, te rzeczy. Dobrze…-spojrzał się wyczekująco na drzwi, ale nic ani nikt nie wybiegł. Westchnął. Kontynuował- No…zasadniczo przekonacie się, że miasto jest jak typowa dziw…znaczy ta… -wyciągnął notatki-Znaczy Członkini Gildii Szwaczek-pokiwał głową-Najpierw odbierze wam godność, później zdrowie, a na koniec, będziecie jej pragnąć… czy jakoś tak mówił komendant…
Wtedy otworzyły się drzwi i wpadł Nobby wraz ze sprzętem
-No i mamy też czajnik i herbatę, robimy zbiórki dobrowolne w wysokości dziesięciu pensów i… Coś tak pobladł?
-Eeee… Ten… nie ma gildii Alchemików-powiedział Nobby
-Pewnie znowu się wysadzili albo to ci zawszeni magowie albo…
-Nie rozumiesz… Gildia Alchemików chce wyjechać z miasta i rozwiązać się!
-Eee… A to tak można?
-A bo ja wiem…- Nobby wzruszył ramionami- Lecę do Kapitana Marchew i zaraz wracam…a ten…przejmę ich wtedy-powiedział rozgorączkowany Nioby
-Tak…stanowczo… no dobrze, to tutaj…no pokwitujcie, a ja wam wydam sprzęt. Dla wszystkich starczy. I idziemy na patrol. Pytania?


1)Wszystkie istoty rozumne na przykład ślimaki. Ślimaki koło uniwersytetu po dziś dzień toczą wojnę wraz z tamtejszymi szczurami. W wyniku wycieku energii magicznej owe zwierzęta rozwinęły inteligencję wyższą. Właśnie rozszczepiają atom.
2)Jak to rzeka Ankh-Morpork. Była tak płynna jak płynna jest bryła piachu. Zasadniczo każdy zastanawiał się jakim cudem to w ogóle się porusza ale cóż. Bezpieczniej było pozostawić rzekę jak jest i niech sobie płynie.*
*Podobno muł na brzegu był w stanie rozpuścić wszystko, co znajdywało się tam dłużej niż około minuty.
3)Sławna osoba. Posiadała dom. Często za dnia dochodziły stamtąd dziwne odgłosy. Głównie z pokoju jej córek.
4)W wypadku krasnoludów
5)Oryginalnie machina oblężnicza, używana przez sierżanta Detrytusa zamiast regulaminowej kuszy (Piecemaker)
6)Pomysł nowelizacji regulaminu autorstwa kaprala Nobbsa, odrzucony przez Patrycjusza
7)A zastanawiało was, jak to jest, że każdy zły typ knuje w jakiejś jaskini, piwnicy albo innym tego typu miejscy jak ponure zamczysko? Jak lepiej się myśli w parku na ten przykład.
8 ) Po takich ilościach u Cheesa jakie przeciętny glina wypija, nie ma mowy, żeby nie być przemęczonym9)
9) Nie licząc przykładu z góry, który to o ile w ogóle to popija kryjąc się przed podwładnymi, tak, żeby nikt nie powiedział, że kadra oficerska także pije, tak jak na przykład młodszy funkcjonariusz.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 12-07-2011, 22:07   #2
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Póki co nawet nie ruszał się z miejsca, wieści o gildii alchemików faktycznie mogłyby sparaliżować kogoś, kto mieszkał w mieście od urodzenia, przecież była tu od zawsze, prawie regularnie w mniejszym lub większym stopniu wylatywała w powietrze. Równie szybko się przecież odbudowywała, dając zajęcie robotnikom, grabarzom i w niektórych przypadkach rybakom. Nie wspominając już że kamienne serca gargulców z zamiłowaniem do adrenaliny, mieszkających na dachu wzmiankowanej gildii, mogły pęknąć z tęsknoty. Tak, takie wiadomości mogłyby sparaliżować mieszkańca, ale to nie z tego powodu Haaeh Hesniczy stał jak skamieniały. On po prostu był z kamienia, gargulce tak już mają, to że w swojej naturze preferował raczej długie samotne tygodnie na dachu albo parapecie, gdzie mógł spokojnie filtrować deszczówkę i gapić się przed siebie. Nie za bardzo rozumiał skąd ten cały pośpiech, ale wyłapał z całej tej gadaniny jedną godną uwagi wzmiankę.
- Hyziesci holaróf, a ile ho holefi I hy hacie holczuge na mnie? - Wyprostował nieco swoją groteskową postać, był podobny, do niczego, a może właściwie do gargulca, no znaczy się spełniał rolę podstawową gargulców. Wyglądem odstraszyłby demona i to nawet gdyby był odstrojony w girlandy kwiatów. Jakikolwiek koncept stał za jego powstaniem, musiał się zrodzić w głowie trola po sporej działce slabu i dobrych kilku dniach w piaskach Suchego Morza, zmiksowanej w torbie z czarami maga i wrzuconej gdzieś do L-przestrzeni. Krótko rzecz ujmując wyglądał gorzej niż śniadanie na kacu. Jego prawa strona była nadmiernie umięśniona a lewa bardziej przypominała szkielet, nawet widać było zarysy czegoś na kształt kości, do tego szponiaste łapy, które mogłyby śmiało służyć za sztylety, całość dopełniały sporych rozmiarów stylizowane na nietoperze skrzydła. Zwinął się z powrotem w kłębuszek mierzący około metra sześćdziesiąt i wrócił do patrzenia przed siebie. Nie do końca wiedział o co chodzi z tym patrolem, ale miał nadzieję że nie trzeba będzie za daleko iść, w końcu jak zmiana miała być tutaj, to tutaj. Mógł się ewentualnie nawet przeprowadzić tutaj, okolica wydawała się znośna, no może poza strażą... ale teraz przecież teraz był ponoć jednym z nich, zaczynał się powoli zastanawiać czy dało się w tym mieście stoczyć jeszcze niżej, ale jednak chyba się dało*.



*Wizja świeżego trupa w rynsztoku zabieranego do gildii rzeźników i sprzedawana z rana jako mielone była jedną z niewielu jakie poprzedzały zaciągnięcie się do straży, ale jednak jakieś były.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 12-07-2011, 22:40   #3
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Ulice Ankh-Morpork wyglądały tak jak zawsze, śmierdziały tak jak zawsze i głosno było również jak zawsze. Jednak Maltea czuła że ten dzień będzie inny, może to pierwszy dzień jej nowego, udanego życia? W końcu praca w straży nie będzie chyba taka zła?

Zgłosiła się gdzie miała, pogadała z kim trzeba a potem nawet prawie udało jej się złożyć przysięgę. No coś tam powtarzała, w sumie nawet większość słów, ale nie do końca zrozumiała o co chodzi. Na szczęście nikt nie zauważył więc nie przejęła się zbytnio. Spojrzała na boki żeby zobaczyć kto jeszcze stoi obok niej. Była to zaiście dziwna mieszanka 1). Dziewczyna przyglądała im się chwilę i nie była zbyt zachwycona tym widokiem. I z nimi ma spędzać kilka godzin dziennie? To już chyba wolała towarzystwo swoich wiecznie pijanych rodziców 2).

Prze chwilę zastanawiała się jak oni postrzegają ją? Ot, jakaś dziewczyna, nawet nie brzydka choć też żadna piękność. Na pierwszy rzut oka raczej nie ma szans by ktoś wziął ją na poważnie jako strażniczkę z jej błękitnymi oczami, czerwonymi włosami i ogromnym uśmiechem, który nadawał jej wyraz... powiedzmy sobie szczerze... idiotki. A sama Maltea choć jak zwykle uśmiechnięta zaczynała już mocno myśleć nad tym jakby to zrobić, żeby nie musieć dźwigać tych wszystkich rzeczy, o których mówił ich przełożony. No dobra, jakaś broń zawsze się przyda, ale tachać na sobie kolczugę? O nie nie nie, zdecydowanie trzeba coś wymyślić.


1) O ile jakakolwiek mieszanka osób może być dziwna w Ankh-Morpork.
2) Wiecznie pijani, czyli spali 20h na dobę a przez pozostałe 4h pili w trupa.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 13-07-2011, 09:09   #4
 
Slywalk's Avatar
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Cedrik stał wśród innych rekrutów i czekał. Kiedy wszedł kapitan Marchewa, uśmiechnął się do niego spod kaptura. Wszyscy w Ankh-Morpork znali kapitana, a przecież przebywał tu bardzo krótko. Miał w sobie to coś. Znał kapitana prawie że osobiście, mianowicie Marchewa raz stołował w jego gospodzie, zanim smok ją spalił.* I tak, by Cedirk, arystokrata z Űberwaldu, nie wylądował na ulicy, musiał podjąć pracę w straży. Miało to swoje dodatkowe zalety, jako że będzie mógł realizować swoje obowiązki w Lidze Wstrzemięźliwości. Jako Czarnowstążkowiec, Cedirk ma za zadanie propagować Ligę oraz wampiry do niej należące. Uważny obserwator na komisariacie, mógł zaobserwować, że zaraz po wejściu Cedirka do Psedopolis Yard, na jednym z biurek pojawił się stosik ulotek.

Nowi rekruci mieli teraz odebrać Klątwę, kapitan Marchewa nakazał podnieść prawą rękę. Cedirka tak porwał głos kapitana podczas przemowy, że ochoczo podniósł prawą rękę. Był to błąd, ponieważ, gdy tylko ręka wysunęła mu się spod płaszcza, promienie słońca (naturalnego, czy też odbitego) spadły na jego dłoń, powodując na początku swędzenie (tym się nie przejął w pierwszej chwili), pieczenie (coś już go niepokoiło), gdy dłoń zaczęła skwierczeć, spojrzał na nią, ale gdy zajęła się ogniem, uznał że trzeba coś z tym zrobić. Jednak było już za późno i w chwili składania Klątwy, która notabene wywołałaby u niego napad śmiechu, gdyby nie twarz kapitana Marchewy, stał z podniesionym kikutem prawej ręki (pozbawionej dłoni i fragmentu nieosłoniętego przedramienia).

Nie za bardzo przysłuchiwał się rozmowie sierżanta Colona i kaprala Nobbsa, bardziej go interesowało by ktoś nieuważny, nie zrobił przeciągu przez komisariat, co zaowocowałby rozwianiem szczątków jego ręki po całym komisariacie.

-Tak…stanowczo… no dobrze, to tutaj…no pokwitujcie, a ja wam wydam sprzęt. Dla wszystkich starczy. I idziemy na patrol. Pytania? - powiedział sierżant Colon.
- Ja mam sir – odpowiedział Cedirk i by przykuć uwagę sierżanta do siebie, odruchowo delikatnie pomachał prawą dłonią,.... wróć przedramieniem – Czy nasze pancerze muszą być vypolerovane i czy można je nosić pod płaszczem? - w ostatnich słowach dało się wyczuć nutkę błagania.
 
Slywalk jest offline  
Stary 13-07-2011, 22:05   #5
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Igor zawahał się, kiedy przyszło mu podnieść prawą rękę. Zasadniczo można uznać za nią tę, która wystaje z prawej strony korpusu, ale w jego przypadku sprawa się komplikowała.
Obydwie ręce były dokładnie w pięćdziesięciu procentach prawe. Oznaczało to jednakże, że są dokładnie w tym samym stopniu lewe, więc nie było dobrego rozwiązania1)
Zdecydował się podnieść obie i wygłosił treść klątwy. Nikogo to nie zdziwiło, gdyż tutaj w Ankh Moropork zdziwienie budzi tylko coś co jest niewystarczająco dziwne. Wyrecytował klątwę. zajęło mu to nieco dłużej niż pozostałym, gdyż po tym, jak ostatnio próbując spytać się o drogę do Pseudopolis Yardu zamówił zupę rybną z soi starał się mówić wolno.

- Bogowie frońfie fróla famane frólową nawiaf kwafrafowy niefotfebne fkreflif famknąf nawiaf frofka.

Rozglądnął się. Nikt nie zadawał pytania, więc mógł się wtrącić.

- Frefrafam - Zaczął wychodząc zza pleców Marchewy - mam fyfanie. Fy jako froń efnifna mofna traftowaf fłoik na piofuny? I jefli tak to kolfuga mofłaby zmniejfyf befpiefeńftwo nafych fefrufów, fy mógłfym z niej frefygnowaf?

Zaczął nasłuchiwać, czy nikt nie zbliża się do drzwi3) i czekał na odpowiedź.

1)Igorowa wersja problemu czy szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta.2)
2)Igory nie znają tego problemu, gdyż po prostu dopełniają szklanki

3)Kulturalny Igor nigdy nie pozwala gościowi pukać. Zwyczaj ten wbrew obiegowej opinii nie bierze się z ich gościnności, lecz z pragmatyzmu. W dawnych czasach w Uberwaldzie zwyczajowe zapukanie dokonywane było taranem, więc Igory wykształciły zmysł czekania przed drzwiami z herbatką.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 14-07-2011, 11:52   #6
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Zoriana rozejrzała się po zgromadzonych w izbie rekrutach. Wow! Co za różnorodność ras i…. poszukała słowa, kiedy wampirowi odpadł kawałek ręki … stanów skupienia! Jakże żałowała, że nie zabrała ze sobą ikonografu!
„Spokojnie, Zori” – zmitygowała sama siebie „spokojnie. Na wszystko będzie jeszcze czas.. to przecież twój pierwszy dzień dopiero”

Kiedy kapral wyznaczył czas na zadawanie pytań, Zori nieśmiało podniosła rękę. Właściwie, nie było to nieśmiałe podniesienie sensu stricte. Było to podniesienie, które miało wyglądać na nieśmiałe. Takie powolne, lekko wahające. Z niejakim zakłopotaniem na twarzy podnoszącego. Zori nie chciała po prostu wydać się zbyt ekspansywna jak na pierwszy dzień. Zależało jej na wizerunku nieco zagubionej, nieśmiałej panienki*

- Mam tu takie jedno pytanie.. właściwie uwagę – zaczęła - odnośnie tekstu „Ja przecinek nawias kwadratowy imię rekruta zamknąć nawias” – moim zdaniem, każda osoba powinna tutaj wstawić swoje imię. Zwrot ten, jest tylko opisem procedury postępowania, nie tekstem klątwy. Analogicznie w tym przypadku – przymknęła oczy i wyrecytowała z pamięci - „na nawias kwadratowy bóstwo do wyboru rekruta zamknąć nawias” . Każdy rekrut powinien indywidualnie odbierać klątwę i wstawić tutaj imię bóstwa, które wyznaje. Choć nasuwa to też pytanie, jak postępuje się w przypadku rekrutów – agnostyków.

- Poza tym – kontynuowała nie dając kapralowi szansy na dojście do słowa - Jak dobrze pamiętam, klątwa jest to niezwykle śmiały – jak na czasy w których powstał - dramat, który dotyka nowych, ale palących zagadnień, przesądów i wierzeń chłopskich, zaczerpniętych z bezpośredniej obserwacji życia. Wyzyskane zostały w nim elementy konfliktu miedzy gromada wiejska a plebania. Plagę, która nawiedziła wieś łączą ze stanem grzechu, w jakim żyje ksiądz, tym bardziej, ze jego modlitwy o odwrócenie rujnujących skutków suszy – tytułowej klątwy - pozostają bez echa. Najważniejszą kwestią w tym konflikcie jest wiec zarówno perspektywa ruiny materialnej wsi, ale tez drażniące wykroczenia obyczajowe i obrażone uczucia religijne.

- Nie do końca rozumiem związek miedzy znaczeniem słowa „klątwa” a tym, co tu robimy. Może tylko ten kawałek o obrażonych uczuciach religijnych w kontekście bóstwa w nawiasie kwadratowym… Bardzo proszę o doprecyzowanie.

- Dziękuję – powiedziała, wbijając pytające spojrzenie w kaprala. Gdyby kapral miał choć teochę porzyzwoitości powinien był poczuć się pod tym spojrzeniem jak motyl przymocowany szpilką do tablicy korkowej.

*z równie dobrym skutkiem Wielki A’Tuin mógłby starac się przekonywać wszystkich, że zanim zajął się dźwiganiem dysku osiągnął oszałamiający sukces jako primabalerin w balecie mongolskim.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 19-07-2011, 23:11   #7
 
McHeir's Avatar
 
Reputacja: 1 McHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwu
Jeanne niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę dając do zrozumienia, że cała ta dramaturgia przyjęcia zniechęca ją do czegokolwiek. Tymczasem przemawiający sprawiał wrażenie, jakby to była jakaś kolonia karna, do której skierowano delikwentów za co najmniej niemoralne czyny. Popatrzyła na siebie ukradkiem, by nie wzbudzić zainteresowania zgromadzonych. Faktycznie, w pierwszej kolejności to właśnie ona mogła tutaj trafić za… no tak. Była ubrana w cokolwiek™, a to mogło rzucać się w oczy, za czym z pewnością poszłyby niewybredne komentarze starszych i szanujących się 1) obywatelek miasta. Rozejrzała się niepewnie dookoła, aby w odpowiednim momencie zmierzyć swoimi zdziwionymi, niebieskimi oczami postać, która w tym samym momencie wyliczała ekwipunek /cóż za refleks!/:

- Tak jest, sir! Zatem! Wedle Listy!:
Regulaminowe wyposażenie straży to:
- kolczuga,
- hełm żelazno-miedziany,
- półpancerz żelazny,
- pałka dębowa,
- pika lub halabarda alarmowa,
- kusza,
- miecz krótki,
- klepsydra,
- odznaka miedziana,
Oraz w wypadku nieludzi Broń etniczna:
- dwuostrzowy topór do rzutów
- balista…


… i jak na sygnał szczęka jej opadła. Ona, panna Co-Ja-Zrobię-Z-Ciuchami, zawsze miała problemy z zapamiętaniem kryjówki, w której umieszczała swoje ubranie przed przemianą, a co dopiero zostawić takie wyposażenie! Szkoda, żeby się zmarnowało lub wpadło w niepowołane ręce 2), a ona przecież może zawsze wyszukać cokolwiek™, co zakryje ją przed ciekawskim wzrokiem mężczyzn. Zaczęła gorączkowo myśleć, jak odpowiednio sformułować pytanie o ekwipunek. Jeśli oczywiście pozwolą im zadawać pytania… Nie przejęła się nawet tym, że nie wypowiadała ze wszystkimi treści klątwy, która brzmiała podejrzanie długo i mało naturalnie. W końcu nadszedł czas, by się odezwać.

- Pytania?

Jeanne podrapała się za uchem, walcząc z wściekłą pchłą, co okazało się być dostatecznie długą czynnością, by zostać na szarym końcu 3) w kolejce do pytań. I dowiedziała się, że jej przyszły kompan ze Straży wcale nie jest milczący jak głaz, chociaż na takiego wygląda /na głaz, oczywiście…/. Odskoczyła lekko, gdy gorący popiół ze spalonej ręki kolegi z prawej strony zasypał jej stopy. Przeżyła nawet cierpliwie słowociek kandydatki na strażniczkę prawa, która wydawała się być najbardziej inteligentną osobą w tym szemranym towarzystwie, a także zaśmiała się cichutko na dźwięk sepleniących sąsiadów. Cóż… z pewnością to będzie ciekawa grupa. Wreszcie nadeszła jej kolej:

- Przepraszam – wysunęła się nieco do przodu – czy jest możliwość rezygnacji z tak dużego ekwipunku? Lub przynajmniej jego części? Chciała...

Pchła przeskoczyła na ramię i natychmiastowo została znokautowana przez wilkołaka.

- … chciałabym poinformować, że zazwyczaj moje rzeczy mają kłopoty z trzymaniem się blisko właścicielki. Chyba że wymyślono już kolczugę dla wilka.

Wróciła do szeregu i z nieukrywaną satysfakcją spojrzała na podłogę, gdzie w konwulsjach dokonywał żywota znienawidzony od paru dni insekt.


1) Wymierający gatunek. Legendy głoszą, że widziano kiedyś szwaczki, które szyły również spódnice sięgające do połowy łydek.
2) Oh tak, odzywają się tutaj poczucie odpowiedzialności i sprawiedliwości. Tak trzymać!
3) Ale przecież szary kolor jest najładniejszy, jak powiadają bracia wilcy. Trzeba być dumnym z rodowych barw.
 
McHeir jest offline  
Stary 27-07-2011, 20:23   #8
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Colon podrapał się tylko po głowie i zamyślił
-Cóż… Zasadniczo pancerz jak i całe uzbrojenie powinno się nosić na wierzchu, no chyba…chyba, żeby z tajnej-pokiwał głową-I nie, nie szkodzi, może być pod szatą w przypadku…ten, szczególnym… 1) tak, ty możesz-pokiwał głową i westchnął. Staliście tak wszyscy kwitując pobieranie pancerzy i uzbrojenia. Każda jedna rzecz była na liście i każda jedna miała swoją cenę. W razie zguby, co głosił napis na końcu, małym druczkiem, ledwie czytelnym, jesteście zobowiązani do pokrycia kosztów naprawy lub zakupu nowych części wyposażenia.
Uwaga odnośnie kwadratów czy kropek została puszczona mimo uszu 2), ale ktoś jakby powiedział coś w stylu „Tradycja”. Po kilku chwilach byliście już przebrani w wasze nowe umundurowanie. Było gustowne. Na ile może być gustowny mundur Ankh-morporskiej straży.
Miecze wisiały przy boku i jednym słowem- byliście gotowi

-No dobrze… jutro będzie was szkolił sierżant Derytrus- powiedział Nobby, gdy byliście na zewnątrz-Znaczy wiecie, musztra, stanie na baczność…no wiecie, takie rzeczy na paradę albo na meldunki przed przełożonym. Zasadniczo jesteście w straży miejskiej i waszym obowiązkiem jest chronić i służyć, jak zresztą głosi napis na budynku „Fabricati diem, Pvnck”3). No…i ten, najważniejsze jest, żebyście sami się nie wpakowali po uszy…bo widzicie, tutaj mamy system gildyjny, ktoś kto jest z miasta wie o co chodzi, a ten kto nie wie i nie jest z miasta, szybko się nauczy-powiedział poważnie- Zasadniczo gildie mają licencje czy to na kradzież, czy to na zabójstwo i my zasadniczo pomagamy im nie wchodząc w drogę.
Szliście dalej ulicą i mostem, przez jedną z rzek
-I ten… Zasadniczo wiedzieć musicie, że tutaj jest pan Cheese- wskazał na jeden z barów- Tutaj jest jakby nasz lokal…znaczy przesiadują tutaj tylko gliny…i ten, no i odpoczywają. Oczywiście nie spożywamy alkoholu ani na służbie ani po niej, ale pan Cheese daje też na zeszyt jak coś. Tam dalej jest gildia Alchemików i tam zasadniczo idziemy, bo chyba jakiś tłum się zebrał… i ten, to tam, najwyżej to Niewidoczny Uniwersytet, magowie, jeden w drugiego, bestie podejrzane- Rozejrzał się nerwowo-Ten… No i zasadniczo… Jeśli macie pytania…aha i wiecie, to taka tradycja i w zasadzie zależy od was tylko, ale zawsze było tak, że niezależnie czy jesteście krasnoludem czy trollem, to integrujecie się razem…eee…znaczy ten, wieczorek zapoznawczy, rozumiecie- zawiesił się na kilka chwil-No Kapitan Marchewa tak zawsze mówi, że powinni się wszyscy z jednej zmiany zakolegować, bo to najważniejsze jest. Bo razem spędzicie resztę życia, aż do emerytury…- Przerwał swój wywód, a wy doszliście do Gildii Alchemików. Widzieliście jak jakiś alchemik wbijał jakąś tabliczkę w ziemię przed gildią i po chwili zobaczyliście napis na niej „Gildia nieczynna, zamknięta”. Górował nad resztą napisów, takich jak „Uwaga, wybuchy”, „Apage”, „Achtung Minen”. Tłum zaś był zaskoczony i wyraźnie zbity z tropu. Dziwnym to nie jest. Patrycjusz musiał odmawiać nie takim gildią4), jak alchemików, a tymczasem, jedna z nich likwidowała się właśnie. Zasadniczo ktoś, kto był przywódcą jakiejkolwiek gildii był całkiem dobrym kandydatem do herbu. Teraz to było modne i nawet ostatnia pchła na szlachetnym zadzie psa, gdyby mogła, wystąpiłaby z wnioskiem o nadanie herbu i rodowodu.
-Co się tutaj dzieje?- Zapytał się Nobby, którego najpierw było czuć, a później widzieć
-Gildia się rozwiązuje!- ktoś krzyknął
-Ktoś, kogoś zabił!- powiedział krzykiem ktoś inny
-To był krasnolud! – zawołał jeszcze ktoś
-!?-Zdziwiła się stokrotka
-Ten… ktoś medialny by się przydał…-powiedział Nobby- Ochotnik wystąp! Niech ktoś z nimi pogada bo…my się nie bardzo rozumiemy…


1)Szczególnie, że połowa zebranych mogła by być przypadkiem szczególnym, a jeżeli połowa by nie nosiła zbroi to połowa znowu, ta druga, też by nie chciała za bardzo pancerzy nosić.
2) Kapitan Marchewa dostał ataku kaszlu, Nobby koniecznie musiał wycisnąć tego wągra z cichym syknięciem, a Colon klepać Marchewę w plecy.
3)Choć tak naprawdę to było nic innego jak Make my day, punk.
4)Na przykład ktoś ostatnio chciał zarejestrować Gildię Psów. Nijaki Gospade, ale, choć pozwolenie uzyskał, nie miał mu kto, ani nie wiedział nawet gdzie, owo zezwolenie dostarczyć*
*Co bardzo rozgniewało Związek Wolnych Kotów, ale to długa i zawiła historia.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 30-07-2011, 13:12   #9
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Grupka nowych rekrutów, jakkolwiek barwna by nie była, i tak wyróżniała się na ulicach miasta. Po pogaduszkach z podwładnymi, szefo ruszył na miasto w stronę gildii alchemików, która to podobno miała się zamknąć. W drodze na miejsce Maltea zastanawiała się skąd ma wiedzieć kto może kraść i zabijać (bo jest z gildii) a kto nie? Oni mają jakieś plakietki, legitymacje czy coś? Postanowiła później o to zapytać kogoś mądrzejszego od siebie.

Gdy przyszli na miejsce dziewczyna miała już nawet jakiś plan na pozbycie się kolczugi ale niestety był możliwy do zrealizowania dopiero jutro i zakładał że ich szefostwo to idioci (1. Jakoś ten dzień musiała się przemęczyć, a były to istne katorgi. Przecież ta kolczuga ważyła chyba ze 100 kilogramów! Jak w tym w ogóle można walczyć? Baaa, jak w tym w ogóle chodzić? (2.

Grupka ludzi zebrana przed byłą gildią przekrzykiwała się jak tylko mogła. Dziwiła się że Nobby zrozumiał jakiekolwiek słowo z tych krzyków. I chyba oczekiwał, że ktoś z rekrutów z nimi porozmawia, jednak żaden z nowo przyjętych nie miał na imię "Ochotnik". Wyglądało więc na to że Nobby długo sobie poczeka na wystąpienie któregoś z nich. Maltea nie miała zamiaru się odzywać bez potrzeby, bo i po co? I tak nie bardzo na razie rozumiała o co tu chodzi. Najpierw posłucha, potem może coś powie, a i w końcu może coś zrozumie.



1. Założenie prawdopodobnie bardzo słuszne sądząc po sposobie ich wypowiedzi i toku rozumowania.
2. Nikt specjalnie się nie przejmował, że Maltea ledwo człapała na końcu oddziału.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 30-07-2011, 14:12   #10
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Igor nie znał co prawda słowa medialny1), ale przyzwyczaił się już, że wykonuje wszystkie prace, których nie chce wykonać nikt inny. Przeczesał włosy na głowie i na lewym biodrze, aby nie straszyć obywateli Ankh2).

Wystąpił do przodu. Zauważył że lekko znosi go w lewo i postanowił, że musi wymienić którąś z lewych nóg.

Kiedy już doczłapał przed szereg, stanął wyprostowany przed tłumem3) i postanowił porozmawiać z tłumem.

- Fy Ftof ma ofofę na herbatkę - zaczął.

Wyciągnął imbryk i słoik z piorunem, po czym użył starej Igorowej sztuczki aby zagotować wodę. Rozglądnął się czy w około nie ma dzieci. Żadnych nie zauważył, więc zaparzył Earl Greya.

Ktoś podniósł rękę. Igor szybko wyszedł mu zza pleców nalewając herbatki. Potem powtórzył to samo z trzema następnymi.

Przypomniał sobie słowa kaprala i wyciągnął szczypiorek. Czekał co dalej. Rozpierała go Igorowa duma.




1)kojarzyło mu się jednak ze szczypiorkiem
2)nigdy wcześniej nie był w Ankh
3) to jest gwoli ścisłośći zasadniczo wyprostowany
 
razdwaczy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172