Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-11-2011, 00:14   #71
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
No i stało się najlepsze, co w tej chwili mogło się stać. Justynka odprężyła się na myśl, że nie będzie już chyba musiała “zamykać” tego wielkiego faceta. Tak sobie myślała, że skoro “zamknięcie” malutkiej Melci bolało ją tak bardzo, to przy takim wielkim chłopie pewnie byłoby sto razy gorzej. O ile rozmiar miał tu cokolwiek do rzeczy. Może chodziło o coś innego?
Najważniejsze, że nie było już złego wilka. Zmierzyła wzrokiem leżącego, związanego jak baleron osiłka i mrużąc oczy wycelowała w niego wskazujący palec. Nie bardzo wiedziała, czy zrobiło to na nim jakieś wrażenie, ale na filmach czasem widziała taki gest. W sensie: “Jeszcze z tobą nie skończyłam” czy coś w tym rodzaju. Wykonała klasyczne “w tył zwrot” i pospiesznie podreptała do reszty towarzystwa, skupiającej się właśnie wokół Puśka i pochylającej się nad nim Meli. Miała nadzieję, że nie stało mu się nic bardzo strasznego.

- Mela nie tak! - zawyrokowała po krótkiej ocenie efektów starań dziewczynki, zmierzających do ulżenia psisku w cierpieniach. Melania zapakowała go w ten obrus jak w tobołek. Nic tylko wziąć go na kij i ponieść na plecach. Po kilku krokach wyglądałby jak panna młoda w sukni z trenem i albo zaplątałby się w ten obrus, albo zostawił go po drodze. O ile w ogóle mógłby w tym czymś machnąć łapą. I bez tego ledwo się ruszał, kulejąc i popiskując.
- No, Pusiek, zaraz będzie dobrze. - Pogłaskała psa po kudłatym łbie. - Obiecuję - dodała.
Sama nie wiedziała dlaczego, ale była pewna, że jej słowa spełnią się co do joty.

Mieli wprawdzie niewiele czasu i trzeba było się jak najszybciej stąd zwijać, ale nie mogła przecież zostawić bez pomocy przyjaciela, który stanął w ich obronie i o mało nie stracił przez to życia. To mu się od nich należało. Nie wiedziała czy dali by radę go nieść w razie czego. Jedno było pewne. Chociaż Mela zabrała się do tego niezbyt fachowo, pomysł z zatamowaniem krwawienia był dobry. Wystarczyło tylko podrzeć obrus na trochę poręczniejsze i łatwiejsze do założenia pasy. Już przymierzyła się do zabrania Tomkowi scyzoryka, gdy nagle wpadła na jeszcze lepszy pomysł.
- Zamknij się. - Przekręciła kluczyk tuż przy największej, otwartej ranie na psim grzbiecie. Ostrożnie i delikatnie, żeby czasem nie sprawić psu bólu.
Nawet się nie zdziwiła, gdy rana posłusznie się zasklepiła. Prawdę mówiąc byłaby bardzo zaskoczona i rozczarowana, gdyby stało się inaczej.

- Dalej, Pusiek - powiedziała z przekonaniem, gdy już skończyła “zamykać” co większe rozdarcia w jego futrzastej skórze. - Pokaż, że już się czujesz lepiej.

Z pewnym zaskoczeniem obserwowała minę Tomka, gdy ten podnosił z ziemi nieco przybrudzony kawal białego materiału. Czyżby jej przyjaciel wierzył w to, że obrus jest czarodziejski?
A zresztą... Może i miał rację? W każdym razie ugryzła się w język i nie rzekła ani słowa.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 10-11-2011, 07:36   #72
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Zwycięstwo nad wilkiem zostało okupione bardzo poważnymi ranami Puśka. Kto wie, co by się stało gdyby Mela nie wezwała innych piesków do pomocy. To właśnie dzięki temu podły wilk leżał martwy na piasku. Ujadania i wrzaski ucichły, a zamiast tego słychać było jedynie szum morskich fal.
Mela jako pierwsza doskoczyła do Puśka i dość niezręcznie zaczęła go opatrywać.
Tomek i Piotrek w tym czasie zastanawiali się w którą stronę powinni iść. Ten pierwszy twierdził, że należy iść do zielarki Welmy, która nie tylko może udzielić im ważnych informacji, ale także pomóc rannemu Puśkowi. Drugi z kolei uważał, że po tak bohaterskim zwycięstwie należy ruszyć na pomoc latarnikowi i małej dziewczynce. Żaden z nich nie chciał ustąpić i nie podjęto ostatecznej decyzji, gdyż reszta dzieci zajęła się pomaganiem Puśkowi.

Na szczęście kolejny raz okazało się, jak pomocne i użyteczne mogą być magiczne przedmioty, którymi obdarował ich Albin. Co prawda, jak się okazało należało je też umiejętnie wykorzystać, ale dzieciom nie brakowało pomyślunku.
Teraz to Justynka, która do tej pory żałowała, że przestraszyła Melę zamykając jej usta, postanowiła ponownie użyć magicznego kluczyka.
Zdziwienie Przemka i Meli na widok zamykających się ran było równie wielkie co ich oczy. Nie mogli wprost uwierzyć, że to działa. Rany zamykały się na oczach dzieci, a radosne poszczekiwanie Puśka pokazywało, że nie jest to żadna iluzja i pies faktycznie zdrowieje.
Gdy wszystkie rany były już uleczone pies podniósł się i z radości zaczął lizać po buzi najpierw Justynkę, a później swoja właścicielkę.
Sielski nastrój zepsuł jednak dźwięk, który przeszył powietrze. Głośne zawodzenie wilków przerwało dotychczasową ciszę. Zapewne odgłosy walki dotarły do uszu umięśnionych barbarzyńców, którzy ruszyli w pościg. Być może, gdyby nie opieszałość dzieci w podjęciu decyzji, co dalej udało by się im uciec.
Teraz jednak było za późno. Trzeba było bez wahania podjąć jakąś decyzję. Zwlekanie mogło się źle skończyć dla całej piątki.

Pierwszy zauważył go Piotrek, gdyż dziwna istota pojawiła się tuż koło niego. Był to piaskowy ludek sięgający chłopcu do pasa. Spojrzał on na Piotrka i choć zamiast oczu miał on tylko dwie grudki mokrego piasku, chłopiec poczuł nagle ogromny strach.
Nie dość, że szarżują na nich mięśniaki na potężnych wilkach, to jeszcze teraz pojawia się kolejny magiczny stwór.
- Nie....bóójjj......sięęę - rzekł piaskowy ludek, jego głos był powolny i bardzo cichy. Brzmiał jak szelest piasku przesypującego się w klepsydrze.
- Chooodźcieee..... zaaaa....mną....- dodał po chwili.
Po czym obrócił się na pięcie i ruszył w stronę pobliskiej wydmy. Piotrek z zdziwieniem pomieszanym ze strachem obserwował, jak piaskowy ludek po prostu znika wewnątrz wydmy. Przeszedł przez nią, jakby w ogóle nieistniała.
Zawiał nagle mocny wiatr i wszystkie dzieci usłyszały niosący się wraz z nim szept:
- Chooodźcieee..... zaaaa....mną....

Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni. Nikt nie potrafił wyjaśnić tego co się stało. Jasne jednak było, że to nie czas i nie miejsce na dyskusje na temat magicznych właściwości tego świata.
Trzeba było podjąć decyzję uciekać, czy walczyć.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 10-11-2011, 22:55   #73
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
A mieli po prostu iść na bagna, do wiedźmy. Do zielarki, poprawił się w myślach Tomek. Zapewne nawet najprawdziwsze wiedźmy nie lubiły, gdy ktoś się tak do nich zwracał. Jeśli zacznie tak myśleć o Welmie, to jeszcze coś mu się wymsknie i zrobi się awantura, a to nikomu do niczego nie było potrzebne.
Po raz kolejny okazało się, że za dużo czasu tracą na rozmowy, a za mało działają. I nagle czas się zaczął szybko kończyć, o czym świadczyło zbliżające się wycie wilków.
Czy Piotrek miał rację mówiąc, że należało iść ‘za ciosem’ i pokonać pozostałych osiłków tudzież ich wilki? Tomek tak nie uważał. Z jednym wilkiem ledwo sobie dali radę, a pocisk z procy Piotrka wilkowi nic nie zrobił. Mieli tam iść, narażać siebie i Puśka? Pewnie po to, by barbarzyńcy łatwiej ich wszystkich wyłapali.
Dyskusja, co było wyraźnie słychać, nagle stałą się bezprzedmiotowa. Szansa, że zostaną bohaterami (choćby z musu, jeśli nie z własnej woli) zbliżała się z każdą sekundą. Czy piaskowy stwór dał im szansę odwleczenia starcia z bandytami?
- Pusiek! Idź za nim - powiedział szybko Tomek. - Zaprowadź Melę w bezpieczne miejsce.
Pies, tubylec jakby nie było, powinien móc odróżnić przyjaciela od wroga. Gdyby nie chciał iść za piaskowym ludem, to pozostałaby walka.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 12-11-2011, 22:53   #74
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Piotrek uznał, że piaskowy krasnoludek wygląda przyjaźniej niż barbarzyńcy ze swoimi wilkami. Bez większego namysłu machnął ręką by reszta pobiegła za nim
-Chono ludziska!- wrzasną do reszty. Był najbliżej toteż czekał aż dobiegną, ewentualnie pobiegnie do Meli albo Przemka by pomóc w pokonaniu tej trasy
 
Arvelus jest offline  
Stary 17-11-2011, 11:53   #75
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela – z szeroko rozdziawioną ze zdumienia buzią – patrzyła jak rany na grzbiecie i całym ciele psa zamykają się. „Mieć taki kluczyk – przemknęło jej przez myśl – wszystko bym sobie pozamykała.. . słodycze przed braćmi, pokój, żeby mi nie wchodzili, jak oglądam telewizor.. „ Ale potem pomyślała, że jednak lubi, ktoś ogląda z nią telewizor. Bracia, tatuś.. a najbardziej mamusia.

-Jaki mama dziś dzień? Wtorek? – zapytała, i nie czekając na odpowiedź zaczęła coś zliczać na palcach, marszcząc zabawnie czoło i wystawiając koniuszek języka.
- Pusiek! Idź sobie, przeszkadzasz – powiedziała do psa, który zaczął oblizywać ją po dokładnym wylizaniu Justynki – liczę!

Liczenie nie było łatwe, ale Mela pamiętała grafik mamusi w Tesco – rano, wolne, popołudnie, wolne, noc, wolne, rano… ostatnio szła na popołudnie, to było dwa dni temu, pojutrze, wiec dziś powinna iść dopiero na noc! Jak się pośpieszy, to sobie obejrzą razem dobranockę. A potem M jak miłość, jak mamusia się zgodzi. Do Welmy nie musieli już iść, Pusiek był zdrowy i mogli wracać do mamusi, bo tak naprawdę, to Mela już miała dość tej plaży i wszystkiego. Wilków, panów w skórzanych majtkach, niedobrej Justynki, przemądrzałego Tomka , Piotrka, co strzelało wszystkich i Przemka też. Choć nie wiedziała, dlaczego. Piaskowych ludków też miała dosyć… piaskowych ludków?! Piaskowy ludek był mniejszy pod Meli, i wcale nie wyglądał groźnie.

Ale Mela była mądrą dziewczynka – wiedziała, że piaskowe dziadki chodzą po nocy i sypią dzieciom piasek w oczy, żeby spały. A Mela nie chciała spać. Chciała iść do mamusi, bo już tak długo jej nie widziała, i mamusi na pewno tęsknił i potrzebuje, żeby Mela dała jej całuska i przytuliła, zwsze tak chciała, jak szła do pracy, albo wracała, bo przecież bardzo kochała swoją mała córeczkę, tak zawsze mówiła.. i.. i.. Mela poczuła, że już ją oczka szczypią, choć stworko-dziadek jeszcze nie sypnął jej pisku. Pociągnęła nosem. Broda zaczeła jej się trząść.

- Nie idę do żadnego piaskowego dziadka – oznajmiła z kamienną determinacją, dostepną tylko siedmioletnim, stęsknionym za mamusiami dziewczynkom - idę do mamusi. Mamusi się martwi i jest jej smutno. Choć Pusiek! Zaprowadź mnie do lasu, tam gdzie przyszliśmy z podwórka. Chodź piesku. – odwróciła się i zaczeła biec po plaży w stronę – jak się jej wydawało – lasu, z którego przyszli.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 21-11-2011, 08:04   #76
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie i na nieszczęście znowu niezgodnie z planem.
Nagłe pojawienie się piaskowego ludka dość mocno zdziwiło wszystkie dzieci. Barbarzyńcy, jadący na potężnych wilkach, zbliżali się w wielką szybkością. Nie było, więc czasu na dyskusje, debaty, ani naradzenie się. Każdy musiał sam podjąć decyzję, co zrobić.
Tak też się stało, ale nikt nie mógł spodziewać się jak dramatyczne będzie to mieć konsekwencje.

Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
Tomek, Justynka i Piotrek wbiegli za piaskowym ludkiem prosto w wydmę. Nie zastanawiali się, jak to możliwe, że przeniknęli przez piasek, jakby go tam w ogóle nie było. Magiczny świat rządził się swoimi prawami, a oni te prawa zaakceptowali już jakiś czas temu.
Wnętrze wydmy przypominało małą lepiankę. Prawdopodobnie piaskowy ludek tylko na czas pojawienia się gości stworzył to małe pomieszczenie. Było ono tak małe, że dzieci by nie zahaczyć głową o sufit musiały, albo usiąść, albo się schylić.
Piaskowy ludek stał naprzeciw nich i gdyby nie to, że wcześniej widzieli jak się porusza uznaliby, że to piaskowa rzeźba.
Bardziej niż milczenie ludka niepokojący był fakt, że Mela i Przemek nie dotarli do wydmy. Nie do końca było wiadomo, co się stało. Mela krzyczała coś do Puśka, żeby zaprowadził ją do domu. Natomiast Przemek rozpłakał się i mimo, że biegł za resztą nie dotarł do wydmy.
- Cieeeeszeee sięęęe - przemówił w końcu piaskowy ludek - żeee waasss spoootkaaałeeemmm. Tooo wy jesteście bohaterami, którzy mają odnaleźć królową. Nasz król chciałby was zobaczyć i wesprzeć was w tym dziele. Chodźcie za mną.
Nie czekając nawet na odpowiedź ze strony dzieci, piaskowy ludek obrócił się na pięcie i zaczął schodzić w dół po schodach, które nagle pojawiły się za nim.

Przemek Ziembiński
Przemek bardzo się przestraszył. Miał dość wilków, potwornej ciemności i całego tego magicznego świata. Chciał być w domu, w swoim pokoju, a nie na jakieś paskudnej plaży.
Łzy ciekły mu po policzkach obfitym strumieniem.
Nagłe pojawienie się kolejnego magicznego stworka, wcale nie poprawiło mu nastroju. Tomek, Piotrek i Justynka zaczęli biec za tym dziwnym stworem. Przemek wcale nie miał ochoty tam iść, ale za nic na świecie nie chciał zostać sam. Spojrzał jeszcze tylko na Melę i jej wiernego Puśka. Biegli oni w zupełnie innym kierunku niż reszta.
Przemek tak się zapatrzył na psa i swoją koleżankę, że przewrócił się o wyschnięty patyk.
Barbarzyńcy byli tuż, tuż i chłopiec wiedział, że nie zdąży dobiec do swoich kolegów, którzy właśnie znikali we wnętrzu wydmy.

Melania Bałucka
Mela, jako jedyna nie zaufała piaskowemu ludkowi. Miała w pamięci słowa Albin, by nie ufać nikomu, a poza tym chciała być już w domu i przytulić się do mamusi.
Mela wiedziała, że Pusiek zaprowadzi ją do domu. Wrócą na polankę w lesie, a tam znajdzie ten magiczny wir i przeniesie się do domu.
Biegła co sił w nogach, a bok niej jej wierny Pusiek. Poszczekiwał radośnie, a jego długi jęzor falował niczym wstążka.
Dziewczynka nie uciekła daleko, gdy usłyszała przeraźliwy krzyk.
- Raaatuuuunkuuuu!!! Pooooomooooocyyyy!!! - wrzeszczał rozpłakany Przemek - Poooomooocyyy!
Melania odwróciła się i ujrzała, jak jeden z barbarzyńców trzyma jej kolegę za ubranie i kładzie niczym worek kartofli na siodle.
Na szczęście żaden z barbarzyńców jej nie zauważył. Pokręcili się oni jeszcze chwilę po plaży i odjechali w stronę latarni.
Mela zdała sobie sprawę, że została sama.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 22-11-2011, 11:48   #77
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Za późno się zorientował, że ich utrapienie znowu zrobiło coś szalenie głupiego i pobiegło sobie w świat, zabierając Pusia ze sobą. Gdyby ruszył za nią... Zanim by ją przekonał, straciłby mnóstwo czasu, a zabrać na siłę? Musiałby pewnie walczyć z psem, który zapewne by nie pojął, że chodzi o ratowanie jego pani. Z pewnością nie zdążyliby wrócić do wydmy przed przybyciem poruszających się na wilkach barbarzyńców. A to by znaczyło, że nie tylko Mela, ale i on wpadliby w łapy tych osiłków.
A może jednak...
Odwrócił się, ale za nim nie było widać plaży, morza i nieba, tylko zbudowaną z piasku ścianę. I chyba już było z późno na zmianę decyzji. Czy dałoby się zrobić w tej ścianie dziurkę, by zobaczyć, co się dzieje tam, na zewnątrz?
Ostrze scyzoryka wbiło się w ścianę jak w masło. W pierwszej chwili Tomek przestraszył się, że cała ścianka runie i barbarzyńcy ich zobaczą, ale tak się nie stało. Za to on ich zobaczył, osiłków łapiących Przemka, odwiązujących swego kompana, na koniec odjeżdżających. Bez Meli.
- Meli się udało uciec - powiedział cichutko, odwracając się do pozostałej dwójki - ale złapali Przemka.
Chciał jeszcze raz rzucić okiem na plażę, czy czasem nie zobaczy Meli, ale dziurka zdążyła już zniknąć. A na robienie drugiej w zasadzie nie miał już czasu.
- Kolejny król? - mruknął zaskoczony. Nie bardzo wiedział, jak należy się zachować w obecności króla. W ich świecie nie było zbyt wielu królów czy królowych, a on nie miał okazji z żadnym się spotkać. Ponoć były jakieś protokoły zachowań... Trudno. Postara się być grzecznym i to musi wystarczyć.
- Chodźmy - powiedział.
Z twarzy Justynki łatwo było wyczytać, że wolałaby wrócić na plażę i poszukać Meli, a potem uratować Przemka...
- Słyszałaś, że chcą nam pomóc - powiedział. - Wtedy łatwiej damy sobie radę.
Piaskowe ludki powinny mieć swoje oczy i uszy wszędzie tam, gdzie było chociaż troszkę piasku. Przynajmniej teoretycznie.
A gdyby czasem to byli sprzymierzeńcy złej macochy? Justynka zdoła otworzyć każde drzwi i po prostu uciekną.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-11-2011 o 11:18.
Kerm jest teraz online  
Stary 23-11-2011, 13:38   #78
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela biegła najszybciej jak potrafiła. Szkoda, że Tomek i Justyna nie widzieli, jak szybko potrafi biegać! Pokazałaby im! Pusiek był koło niej, wiec miała pewność, ż biegnie dobrze. Nie chciała, żeby dopadł ja ten paskudny stworek. Nie wiedzieć czemu, wydawał się jej bardziej przerażający niż ci panowie od reslinku.

Do czasu jednak… wrzask Przemka był wyraźnie słyszalny, Melę wmurowało w piach. Odwróciła się i zobaczyła, jak jeden z niedobrych panów (teraz już nie miała wątpliwości, że są niedobrzy) łapie Przemka za koszulkę i kładzie na siodle. Wyglądało, że chce mu dać lanie. Przemek wierzgał i krzyczał, ale jego dzielność nie powstrzymała niedobrego pana. Zamiast jednak stłuc chłopca pojechał dalej przed siebie, w stronę latarni chyba.

Mela patrzyła przez chwile, myśląc gorączkowo.
Doskonale wiedziała, co trzeba zrobić – w Przyjacielach z kieszonkowa poszli by śledzić niedobrych panów i sprytem wydostali Przemka. Melka nie miała wątpliwości, że chłopca nie można zostawić samego, zawsze ją uczono, ze trzeba sobie pomagać. A mamusia mówiła, że tatuś jest głową o ona szyją. ( Dokładnie Melka nie wiedziała, co to znaczy, ale chyba chłodziło o to, że mamusia jest ważniejsza niż tatuś, bo jest chudsza. Melka też była chudsza od Przemka, wiec powinna się nim opiekować, jak mamusia tatusiem).

Teraz jednak nie mogła śledzić z Puśkiem panów, bo musiała wracać do domu. Zamknęła oczka i wyciągnęła zza bluzki gwizdek. Włożyła go do ust i zamyśliła się. Jaki to był pies.. miał łaty, za dużo skóry, takie długie uszy do zamiatania piachu, żeby złapać trop i nie mógł sam robić szczeniaków, bo nie mógł trafić w suczkę. (Mele intrygowało, skąd wobec tego biorą się małe pieski, bo skoro pies – tata nie trafiał, to plemniczki nie miały szansy dojść do jajeczka u mamusi, ale we Wszystko o rasach psów, tego nie wyjaśnili. Pewnie sami nie wiedzieli. Jak zapytała Makarego, to powiedział że jest głupia i coś się jej pomyliło, bo jakby nie było szczeniaków, to by nie było też dorosłych psów i baskety by wymarły, jak dinozaury).

Basket! Zagwizdała.


Pies – a właściwie suczka – podbiegła do Melki, która kucnęła, żeby ja przywitać.
- Bafi – powiedziała (bo tak nazwała basketkę) – Musisz teraz pójść za niedobrymi panami co zabrali Przemka. On jest mały i – poszukała słowa – niezadojrzały emocjonalnie i sobie nie poradzi sam. Jak go puszczą, to zaprowadź go do … - zawahała się, no właśnie dokąd, do Tomka chyba nie, bo on się nie potrafi zajmować młodszymi, jak Makary i Metody potrafią. I ich zgubił. Ją i Przemka. Do Justynki tez nie, bo ona jest niedobra i chciała udusić Melę (no, ale tez trochę dobra, bo uratowała Puśka – podpowiedział dziewczynce wewnętrzny głos). Hmm, niby tak. Piotrek na pewno nie, bo jeszcze by nie poznał, że Bafi jest przyjacielska i chciał do niej strzelać! Do samej Melki też nie, bo przecież już jej tu nie będzie, jak basketka odnajdzie Przemka – zaprowadź go w bezpieczne miejsce. Do domu – zdecydowała.

Bafi oblizała Melę, a potem delikatnie wyswobodziła się z jej objęć i pobiegła z nosem przy ziemi w kierunku, gdzie odjechali mężczyźni.

Mela westchnęła i wstała. Bafi była taka śliczna i kochana! Miło by było mieć dwa pieski, a na dodatek – myśl uderzyła Melę jak piorun, powodując rozbłysk szczęścia na buzi - one przecież by mogły mieć szczeniaczki! Pusiek nie jest basketem i by trafił. Mela przez chwilę rozkoszowała się wizją dziesięciu ślicznych szczeniaczków bawiących się z nią w jej mieszkaniu i na podwórku. Potem ciężko westchnęła jeszcze raz i spojrzała za Bafi - ale nie było już jej widać.

-Biegniemy Pusiek – zaordynowała – wracamy do lasu, bo jak mamy zdążyć na dobranockę, to musimy się pospieszyć.

I pobiegli.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 23-11-2011 o 15:19. Powód: zdjęcie
kanna jest offline  
Stary 05-12-2011, 13:49   #79
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Stop! - warknął Piotrek - Nie możemy ich zostawić! Przynajmniej nie Melę! Przemka uratujemy później, ale skoro po nią możemy wrócić to trzeba tak zrobić! Czekajcie na mnie - stwierdził uderzając głową w piaskową ścianę. Dosyć mocno. - Au! Co jest!? - zaprotestował - Przecież przed chwilą ta ściana była na niby! O co tu chodzi piaskowy ludku? - zdenerwował się gdy zobaczył, że istota już schodzi i go zignorował. Co miał zrobić? Poszedł w dół, razem z resztą.
 
Arvelus jest offline  
Stary 04-01-2012, 19:04   #80
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
Ponoć wizyta u króla to wielki zaszczyt i przywilej. Jednak ani Tomek, ani Justynka, ani Piotrek nie mieli wcale ochoty na spotkanie z królem piaskowych ludków. Niestety w obecnej chwili nie mieli specjalnie innego wyjścia. Ruszyli, więc gęsiego za swoim piaskowym przewodnikiem.

Schodzili po wąskich schodach, które prowadziły coraz bardziej stromo w dół. Z każdym kolejnym krokiem robiło się coraz zimniej i zimniej. Dzieci ubrane w letnie stroje jedno po drugim zaczęły szczękać zębami. I już po chwili rytmiczne,zębowe staccato wypełniło podziemia.
Podróż na szczęście nie trwała długo, a w rozległej sali do jakiej dotarła grupa było troszkę cieplej.
Komnata piaskowego króla nie zachwycała ani wystrojem, ani bogactwem, ani rozmachem. Dla dzieci była to zwykła piaskowa jaskinia. Sądząc jednak po powadze z jaką zostali potraktowani przez piaskowe ludki musiało być zupełnie inaczej. Być może piaskowym ludkom podoba się coś innego niż dzieciom.
Piaskowy król także nie był nikim specjalnym, przy najmniej z wyglądu. Jedynym co go odróżniało od innych była piaskowa korona na jego głowie i piaskowe berło w jego dłoni.
Piaskowy herold zapowiedział przybycie dzieci:
- Oto nadchodzą wybrańcy, bohaterowi którzy uratują nasz świat i wyzwolą nas spod władzy tyranii.
Król popatrzył na stojące przed nimi dzieci, wstał ze swego piaskowego tronu i przemówił wolno basowym głosem, który brzmiał niczym przesypujący się żwir.
-Witajcie wybrańcy! Cieszę się niezmiernie, że mogę was ujrzeć na własne oczy. Misja która została wam powierzona jest niezwykle ważna i wierzę, że uda się ją wam wypełnić. Wiedzcie jednak, że czeka was wiele niebezpieczeństw i przeszkód. Zła królowa zrobi wiele, by wam utrudnić wypełnienie misji. Pamiętajcie jednak, że jest wiele istot które choć żyją w strachu i lęku, to zrobią wszystko, by wam pomóc. Także ja i mój lud wspomożemy was tak, jak tylko będziemy mogli. Niestety nie wiemy, gdzie uwięziona jest nasza królowa. Jedyne co możemy zrobić to ofiarować wam ten oto woreczek z piaskiem. Gdy tylko będziecie potrzebować naszej pomocy rozsypcie garstkę piasku, a zjawimy się. Walczyć, jak widzieliście raczej nie umiemy, ale zapewnić dobrą kryjówkę zawsze.
Wiem, że osiłki złej królowej depczą wam po piętach. Jeżeli tylko chcecie jeden z nas wyprowadzi was daleko od plaży, tak by wilki zgubiły trop i więcej was nie dręczyły.
Król skończył swoją przemowę, a jeden z jego sług wręczył Piotrkowi niewielki woreczek z piaskiem.
Wyglądało na to, że piaskowy król zaspokoił swoją ciekawość i audiencja dobiegła końca.
Żadne z dzieci nie znało dworskich zwyczajów i etykiety, więc nie wiedzieli czy mogą o coś spytać, czy poprosić. Pozostawało tylko być grzecznym i liczyć, że to wystarczy.

Melania Bałucka
Melania była dumna z tego co zrobiła. Nie tylko uciekła złym osiłkom, nie tylko posłuchała rady Albina, nie tylko pomogła Przemkowi, ale jeszcze była, a może przede wszystkim, właścicielkom dwóch pięknych psów - Puśka i Bafi.
Mała Melania wiedziała, że pies zaprowadzi ją do domu i dlatego tak bardzo upierała się przy swoim. Przecież pieski są bardzo mądre i wiedzą, gdzie jest ich dom.
Melania biegła ile miał tylko sił w nogach, a jej niestrudzony przyjaciel tuż obok z wywieszonym prawie do ziemi jęzorem.
Biegli tak długo, bardzo długo. Melanię zaczęły boleć już nogi, a i oddech było jej bardzo ciężko złapać.
Zwolniła.
Obejrzała się za siebie i na szczęście nie zobaczyła złych mięśniaków, którzy porwali Przemka. Była bezpieczna.
Zatrzymała się i popatrzyła na Puśka. Wierne psisko zaległo u jej stóp i ziajało niczym smok. Psi jęzor leżał tuż obok swego właściciela niczym jakiś czerwony robak. Pusiek spojrzał na Melę, a w jego dużych oczach wypisiana była tylko jedna prośba.
- Wody!
Niestety Mela nie miała wody. Wszystkie zapasy miał Tomek, a ten jak na złość poszedł w inną stronę. Mela musiała jakoś poradzić sobie sama. Rozejrzała się wokół i zamyśliła się.
Dookoła była tylko równa niczym stół łąka i nic ponad to. Nigdzie nie było choćby kałuży z której Pusiek mógłby się napić. Wiedziała, że musi coś szybko wymyślić, by zmusić Puśka do dalszego marszu do domu.
Nagle...
…Melania poczuła dziwny chłód na ciele, choć słońce nadal wisiało wysoko na niebie. Dziewczynka poczuła się tak, jakby ktoś bardzo zły obserwował ją z ukrycia.
Rozejrzała się jeszcze raz wokół, ale nic nie dostrzegła. Wszędzie tylko łąka i wysoka trawa.
Melania poczuła się bardzo samotna i bezradna. Chciała być już w domu przy mamie.Niestety w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Mogła liczyć tylko na siebie.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172