Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2011, 11:51   #1
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
[Skyrim, Storytelling] Łowcy Skarbów

Solidute, karczma "The Winking Skeever",
godzina 15, wtorek



Anunak Atalaj:
Do tej karczmy przybyłeś, aby ukraść trochę monet bogaczom. Do twojej sakiewki powędrowało tysiąc monet oraz mały, zielony kryształ, warty niecałe pięć monet. Gdy chciałeś ukraść pewien miecz z czarnej stali, twoją uwagę przykuło ogłoszenie:
Łowcy Skarbów
Każdy osiłek, potrzebujący monet złotych, wstawi się w tej karczmie o godzinie piętnastej we wtorek. Chętni mają się udać na pierwsze piętro, do pokoju numer siedem.
Biegnąc po schodach niechcący uderzyłeś w plecy topornika-norda...


Ulfgar Krwawy Widłobrody:
Jak codziennie, o drugiej po południu przybyłeś się napić. Spędziłeś godzinę na przepijaniu zapłaty za wykucie miecza z czarnej stali. Po jakimś czasie, zorientowałeś się, że jest już piętnasta. Po chwili przypomniałeś sobie, że masz pewne spotkanie na pierwszym piętrze. Bez pośpiechu ruszyłeś po schodach, a w pewnym momencie, w twoje plecy walnął zielony Argonianin. Z twojej perspektywy, wyglądał jakby uciekał przed strażą po niezdarnej kradzieży...


Maksymilian Alexander de'Vires:
O godzinie w pół do piętnastej przybyłeś do karczmy, aby po raz sto dwudziesty sprawdzić swoją głowę. Właśnie wypijałeś trzecie piwo, gdy obok ciebie usiadła jasnoskóra Altmerka. Była miła, a o jej ciało musiało się zabiegać co najmniej gromadka mężczyzn. Nagle zagadała do ciebie:
-Cześć przystojniaku. Wiesz co? Ahh, pewnie, że nie. Taki siłacz jak ty, na pewno byłby zainteresowany pracą u mojego taty. Co ty na to?- Elfka, mówiąc zbliżała się do ciebie coraz bardziej...
 

Ostatnio edytowane przez Dimitrej Dreamix : 28-12-2011 o 12:22.
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 30-12-2011, 22:18   #2
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Max trafił do jakiejś małej wioski, o nazwie Solidute, nie był zadowolony ale nie był też z tego powodu załamany.
Nie przybył do tej krainy w celach turystycznych, a zawodowych. Żeby być bardziej ścisłym, szukał ryzyka, a o to tu najłatwiej. Tamriel i Hammerfall, były za małe, za ciasne, zbyt poukładane, aby znaleźć to czego szukał. W tamtych krainach ktoś jego pokroju nie znajdzie końca.

Trafił do gospody, aby napić się wina, znaleźć nocleg i może pracę, albo informację. Okazało się, że nie ma wina, no i nie ma pracy. Będąc niezadowolonym zamówił piwo i jadło. Zastanawiał się, czy nie użyć swojej magii, aby stworzyć wino, ale uznał, że skoro przybył tu pod przykrywką to niech tak zostanie.

Prawie 900 lat życia potrafi nauczyć cierpliwości i pokory, zwłaszcza życia takiego jakie on prowadzi, albo ściślej prowadził. Spadkobierca i pierworodny wielkiego Altmerskiego rodu, szermierz, mag, zdrajca krwi, podróżnik, kapitan pirackiej fregaty, właściciel winnicy, mąż, wykładowca na magicznym uniwersytecie w Cesarskim mieście, ojciec, wdowiec, awanturnik, błędny rycerz, a najgorsze to, że jego życie będzie trwało jeszcze długie lata. Długie lata w samotności, bez Marii. Setki lat czekania na śmierć. Dopił piwo i skinął na oberżystę, aby podał mu następne, kiedy ją zauważył.

Piękna Altmerka, o smukłej talii i szyi, w niebieskiej sukni z dużym dekoltem. Skóra zbyt blada, aby mogła być czystą Altmerką, ale z pewnością miła wiele krwi wyższych elfów.


Wieku nie dało się ustalić, ale to w tej rasie nie było nic niezwykłego. On sam miał 890lat, ale patrząc na jego gładką, chłopięca wręcz twarz, delikatne dłonie, czy ciało godne nastolatka można by powiedzieć, że ma równie dobrze 20, co 1000lat. Max zazwyczaj nosił praktyczne ubranie podróżnika, do jazdy i walki. Lubił ciemne błękity, szarości i zielenie. Dziś miał na sobie ubranie w odcieniach bladego błękitu i szarości, przy pasie katanę w czarnej pochwie, z czarną rękojeścią, ale z tsubą i dwoma wstążkami w kolorze krwi. Miał także swoją dwemerytową laskę, z czarnymi kryształami. Laska wyglądała iście demonicznie, ale była luźno oparta o kontuar. Miał też inną broń, i sprzęty, ale nie rzucały się w oczy tak jak katana i laska.





Kiedy elfka usiadał obok niego i przemówiła przez chwilę milczał i nie patrzył w jej kierunku. Zastanawiał się, nad tym co powiedziała, po pierwszych słowach mógł sądzić, że jest z tych altmerek, co poza wyglądem nie mają nic do zaoferowania, ale zaraz się zreflektował. Reszta nie była przypadkowo, bo nikt kto by spojrzał na jego fizyczną postać, nie mógł go nazwać siłaczem. Określenia cherlawy, chuderlak, chuchro pasowały o wiele bardziej. Max nie był siłaczem, ale słaby też nie był. W końcu ponad 800lat regularnych treningów szermierki i ćwiczeń akrobatycznych nie pozostają bez śladu, a choć jego ciało wolało nie tworzyć atletycznej rzeźby to ścięgna i te mięśnie, które miał była rozwinięte do granic. Wątpił aby elfka była tak wytrawnym magiem, aby wyczuć jego moc i mówić o niej. Lata nauczyły go dobrze maskować swoją magiczną potęgę, poza tym nie wyczuł żadnego sondowania. Uznał, że mogła albo słyszeć, że szuka pracy dla najemnika, albo po prostu zgadywała po stroju. Którakolwiek wniosek byłby prawdziwy, postanowił mieć się na baczności, uznał elfkę za niebezpieczną, albo idiotkę. A wolał być ostrożny niż wpaść w prostą zasadzkę i dać się zabić. Obiecał w końcu Marii, że nie popełni samobójstwa, w żaden sposób, a wejście w pułapkę z powodu bezmyślności w jego mniemaniu podpadało pod samobójstwo.

- Ile, co, kiedy i dlaczego? - zapytał nie siląc się na grzeczność, bo uznał, że im mniej da siebie poznać, tym lepiej dla niego. Poza tym takie odpowiedzi, mogły sugerować, że jest młokosem, próbującym zgrywać profesjonała, a nie profesjonałem zgrywającym amatora.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 30-12-2011 o 22:24.
deMaus jest offline  
Stary 31-12-2011, 00:00   #3
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
Ulfgar Widłobrody,
zwany również
Ulfgarem Krwawym

Ha, to było coś! Pokazał cesarskim zbrojmistrzom, że nordowskie płatnerstwo ma się całkiem nieźle – i miejscowi kowale nie potrzebują żadnych fikuśnych altmerskich doradców czy pomocników z Orsimeru! I jeszcze zdołał zgarnąć za to zapłatę... rzadko ostatnio dostawał pieniądze. Los rzucił go do placówki cesarskiej, z dala od rodzinnej kuźni. O dostęp do cudzych narzędzi nawet nie próbował prosić – ryzyko, że ktoś pozna go jako Ulfgara Krwawego, mordercę i banitę, było zbyt duże. Tutaj wróżdy nie były tolerowane, a cholerne pachoły Cesarstwa gotowe były go posłać wprost na szafot. Gdyby tylko usiedział w Windhelmie...

Ale dość mu było użalania się nad sobą. Tego poranka jego nerwy już nie wytrzymały i odpowiedział na gromkie przechwałki jednego z tutejszych kowali. „Najlepsze cesarskie żelazo! Z dobrych kuźni, z praktyką, której nie ma nikt w Skyrim”! Dobre sobie!, musiał chyba nigdy nie słyszeć o Eorlundzie Szarogrzywym. Ale nie trzeba było starego kowala z Białej Grani, aby odeprzeć jego przechwałki – wystarczył jeden oburzony Ulfgar...

I dzięki temu ten dzień przyniósł mu trochę urobku. Miał za co jeść, chlać i spać przez następne dni... lecz spokojne rozmyślania nad kuflem piwa przerwała natrętna świadomość tego, że miał spotkanie. I musiał się udać w drogę na spotkanie. Jakby wszystkiego było mało, na schodach potrącił go jakiś przybłęda z Czarnego Mokradła. I złodziej, sądząc z zachowania...

Złodziej?! – chciał zakrzyknął gniewnie, a nawet w pierwszym impulsie sięgnął do topora... ale wnet się pohamował. To nie była jego sprawa. Larum nikt nie podniósł, a on nie zamierzał być pierwszy. Zbyt wiele ryzyka. Mógł nie wyróżniać się spośród synów Skyrim - jasne włosy, niebieskie oczy, muskularna sylwetka i kilka blizn były powszechne - lecz strażnicy i ich zwierzchni biurokraci potrafili być aż nazbyt uparci małostkowi, jeśli chodziło o wywlekanie dawnych spraw. Sprawa nie była warta świeczki.

- Uważaj, gdzie leziesz... – odwarknął więc, mierząc plecy jaszczurki wrogim spojrzeniem, lecz kontynuował swoją spokojną wspinaczkę na górę.
 

Ostatnio edytowane przez Velg : 31-12-2011 o 00:08.
Velg jest offline  
Stary 31-12-2011, 17:04   #4
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
-Ahh, dziki tygrysek - Prawie wyszeptała dziwica obok ciebie, a potem zaczęła normalnie. - Ile? Tyle ile uniesiesz. Co? Kiedy? Dlaczego? Chodź i sam się przekonaj. Hi. Hi.
- Potrafię wiele unieść. Prowadź. - opowiedział wstając, i podnosząc kostur. - grzeczność jednak wymaga, aby odpowiadać na pytania, zwłaszcza, kiedy przychodzi się z ofertą. - Rzucił na ladę należność, powiększoną o napiwek, zresztą całkiem duży.
-Przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Alma, a ty tygrysku? Jak się zwiesz?
Alma spospoliciałe imię, nie odznaczające się ani godnością, ani typową wyniosłością Altmerów, albo kłamstwo.
- Maksymilian Alexander de’Vireas, ostatni z wymarłego klanu de’Vireas z Vivec - odpowiedział kłaniając się.
-Dla mnie i tak jesteś tygryskiem. Chodź za mną, jeśli dalej jesteś zainteresowany.-Dziewica wstała, po czym powoli ruszyła w kierunku schodów.
-No rusz się, tygrysku.


Max ruszył spokojnym krokiem za nią, co prawda nie podobała mu się bezpośredniość kobiety, ale szansa na zlecanie była, więc i należało wysłuchać. Doszli do pokoju numer 5, w środku było już kilka osób, więc mag skinął im głową, po czym zajął miejsce z boku, tak, aby mieć większe pole widzenia.

Obejrzał dokładnie norda i argonianina, ewidentnie ktoś zbierał drużynę, pytanie do czego.

Zakładając, że wiedzieli kim jest Max, mieli wtedy maga, nord wyglądał na silnego wojownika, co zresztą nie było dziwne, bo jego plemie, czy też rasa była znana z odważnych mężów, a i kobiet. Jaszczurołak nie wyglądał na wojownika, ani na maga, być może złodziej, ale Max wolał nie obstawiać. Sam do czynienia z kultem Pajęczej bogini, czy Mrocznym bractwem, i wiedział, że argonianin może tylko sprawiać wrażanie, lekkiego i szybkiego, a w rzeczywistości być doskonałym wojownikiem.
Sam de'Vireas także sprawiał pozory słabszego niż był, na pewnym etapie profesjonalizmu to normalne. Uznał, że poczeka z dalsza oceną, aż się czegoś nie dowie.
 
deMaus jest offline  
Stary 01-01-2012, 00:12   #5
 
secutor's Avatar
 
Reputacja: 1 secutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumny
Anunak zamyslil sie biegnac po schodach. Praca rodzila jego nowe nadzieje.
Az walnol w plecy jakiegos norda. Zachwial sie na nogach ale podparl instynktownie ogonem.
Argonianin obserwowal jak reka ssaka dotknela topora.
Adrenalina sprawila wrarzenie jakby czas zwolnil tepo.
Reka w naglym skurczu sama obrala droge do miecza, ale juz na starcie w pelni swiadomie wychamowal ja
Instynktowne dzialania jak mrugniecie powieka, czy sieganie po miecz, moga byc zgubne, bo nieprzemyslane.
- Uważaj, gdzie leziesz... – powiedzial czlowiek.
Argonianin przypomnial sobie przyslowie, ale to w ustach pijanego czlowieka niemoglo znaczyc to samo co ich
mimo wszystko powiedzial je:
- Uwazaj gdzie idziesz - powtorzyl jakby za czlowiekiem klaniajac sie, jakby na znak przeprosin.
- Niezrozumial, - pomyslal Argonianin, - napewno niezrozumial.
Czlowiek juz dawno odstapil od topora i ignorujac Anunaka ruszyl dalej.
Uwazaj gdzie idziesz wypowiedziane bardziej jakby w sensie - patrz gdzie idzie/zmierza ludzkosc - wsrod Argoninianow
bylo przestrzeganiem przed zmierzaniem do konfliktu. Anunak ustapil mu miejsca i wskazal reka pierwszenstwo.
Gdy zobaczyl plecy ssaka usmiechnol sie do siebie przypominajac czule punkty. Od szyi w dol, w strone serca.
Grunt to umiejetnosc zachowania zimniej krwi.....
 

Ostatnio edytowane przez secutor : 01-01-2012 o 05:33.
secutor jest offline  
Stary 01-01-2012, 14:48   #6
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
Doszliście wszyscy do pokoju numer siedem. Na środku stał duży okrągły stół, przy którym zasiadło by co najmniej dziesięć osób, ale krzeseł było tylko sześć. Ostatni wszedli Maks wraz z Almą. Każdy usiadł na losowym miejscu, przy czym między Almą, a Ulfgarem było wolne miejsce, na które po minucie od 15:00 usiadł tajemniczy gość. Ubrany był w długi, czarny płaszcz z wielkim kapturem, który po chwili ciszy ściągnął. Ukazała się wam męska twarz, idealna, aby nazwać ją twarzą czystego Altmera. Istota, po chwili się odezwała grubym głosem:
-Witajcie. Ja jestem Kambussa, a to jest moja córka, Alma. Naszych nazwisk nie poznacie, bo nie musicie ich znać. Przyszliście tutaj, bo chcecie zdobyć trochę pieniędzy. Północny-wschód, w tym kierunku jest latarnia morska Solidute. Kilka metrów na północ od niej powinien być grób niejakiego Dariusa de'Vires. Podobno pogrzebali go wraz z jego majątkiem. Cokolwiek znajdziecie, jest wasze, ale ja potrzebuję złotego naszyjnika, zwanego Armuzz. Jakieś pytania?...


(rozmowy, pytania, oraz akcje rozegramy w doc'u)
 
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 06-01-2012, 17:59   #7
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Tak. - Powiedzial Anunak, - jezeli znajdziemy naszyjnik, ale nie znajdziemy zadnych monet dla siebie, czy zaplacisz nam z wlasnej kieszeni? Czy chodzi Ci oto ze mamy sie sami utrzymywac z grabiezy, bo jesli tak to po co nam jestes potrzebny? Bez Ciebie i Twoich rozkazow bralibysmy i monety i artefakty bez podzialu z Toba. Musisz zaoferowac cos jeszcze.
-Nie martwcie się. Znajdziecie coś dla siebie, a oprócz tego, dostaniecie jeszcze co najmniej trzy tysiące na głowę. Zapłata zależy od stanu naszyjnika. Jakieś jeszcze pytania?
- Ja mam jedno pytanie, mości panie. Czy mam rozumieć, że zbierałeś ludzi przez ogłoszenia? Do rabunku grobów? Nie wiedząc, kto przyjdzie?[/i] – w Ulfgarze odezwał się rozsądek, po raz pierwszy od dłuższego czasu zresztą. Cała sprawa wyglądała nawet nie na bezczeszczenie grobów, a na źle przeprowadzoną prowokację...
- O to, to wy się nie martwcie. To już moja sprawa kto przyjdzie, ale za zdradę różnego rodzaju was... Hmm. Zabiję?
- gdybysmy mieli w planie zdrade, nigdy bysmy tu nieprzyszli i nieanalizowali otwarcie ewentualnych komplikacji, ale raczej klamali Cie ze takich niema. Niemartwie sie o nikgo z tu obecnych, ale o tych nieobecnych.
Moze sie okazac ze wszyscy mamy ,,ogon”, jesli wiecie co mam namysli.
Trzeba sie jakos zabezpieczyc.
-No dobrze. Muszę wam powiedzieć, to że tu jesteście, nie jest przypadkiem. Moje córki celowo rozwieszały ogłoszenia, oraz robiły inne rzeczy, aby was tu sprowadzić.
Max nie brał udziału w dyskusji, nie traktował groźby zbyt szczerze, znał swoją mocą, i wiedział, że ktokolwiek będzie próbował go zabić, stanie przed nie lada wyzwaniem. Przyjrzał się jednak uważniej merowi, i spokojnym głosem powiedział.
- Szczerze wątpię, żebyś miał tyle władzy, aby całkowicie poza naszą - użył słowa “naszą”, ale ewidentnie miał na myśli “moją” - wiedzą, sprowokować do przybycia tu, na to spotkanie. Pomijając więc fakt, że na początku próbujesz nas zwieść swoją wszechmocą, brzmi conajmniej śmiesznie, ponieważ skoro możesz, skompletować celowo ludzi, na których ci zależy w taki sposób, aby myśleli, że są tu dzięki przypadkowi, to musisz być bardzo potężny. Gdyby tak, było nie potrzebowałbyś nas do zadania tak, prostego jak plądrowanie grobowca. Gdyby jednak założyć, że jesteś poprostu bogaty, ale niezbyt potężny, całość nabiera więcej sensu, ale w takim razi groźba, że w wypadku zdrady nas zabijesz jest śmieszna. - zrobił pauzę, ale po chwili kontynuował, tym samym monotonnym tonem. - Idąc dalej tą logiką, można przyjąć inne założenie, co zrobisz, jeśli ktoś z nas odrzuci propozycję? Pozwolisz odejść, i zaryzykujesz, że zdradzi? Wtedy musiałbyś go odnaleźć i zabić, inaczej byłbyś kłamcą. Najlogiczniej było zabić od razu, aby zniwelować szansę zdrady, wtedy jednak byłbyś bezwzględnym sukinsynem, jakich pełno na świecie, i logiczne było by, że nic nie powstrzymało by cię przed zabiciem, nas po wykonaniu zadania. Wszak dla bezwzględnych sukinsynów, coś takiego jak dane słowo nie mają znaczenia. Nieprawdaż? Podsumowując, albo jesteś kłamcą, albo większym kłamcą, ponieważ, kłamiesz albo na temat swojej mocy, albo na temat nagrody. Kłamstwo na temat twojej mocy nic ci właściwie nie daje, bo jedyne co możesz osiągnąć to właśnie to, że ktoś cię zdradzi. Wszak jak mówi przysłowie “złodziej nie boi się kary, ale strażnika”, a suche gadanie, to tylko kara. Dlatego jeśli chcesz liczyć na moją współpracę, proszę o podanie większej ilości szczegółów, a konkretnie kim był owy de’Vires, dlaczego jego grób jest tu, a nie w okolicach Vivec, jak groby reszty z jego rodu. Czym dokładnie jest naszyjnik, jakimi mocami dysponuje, co możemy zastać jako straż naszyjnika, i coś więcej o tobie. Zacznij od nazwiska i kontynuuj, kiwnę kiedy będę usatysfakcjonowany, lub wyjdę, jeśli nie będę. -
- Niepowinnismy wiedziec zbyt wiele, zeby na torturach niewyjawic tajemnic.
Ale byc moze faktycze jest cos co powinnismy wiedziec.
Na torturach...? Ulfgar spojrzał na Argonianina jak na krańcowego idiotę. Zupełnie inaczej niż na drugiego elfa - mógł nie być 'swój', ale doskonale wiedział, co gada. Wiedzieli już dostatecznie dużo na temat ich przygłupiego pracodawcy, żeby narobić mu poważnych kłopotów. Ot, gdyby teraz krzyknął „Straż!”... no, zabiliby go? Wybornie.

- Powinniśmy wiedzieć - zwrócił się zimno do osobnika. Zrobił pauzę, po czym kontynuował, patrząc na pracodawcę - I nawet nie próbuj straszyć nas śmiercią. Jeśli usłyszę o tym następny raz, zawołam straż. A bardzo chętnie zobaczyłbym, jak się tłumaczysz z obecności trupa w tym zacnym gronie – powiedział ironicznie. No, mógł przeszarżować. Ich rozmówca mógł być z Thalmoru... szkoda, że w takim wypadku na jego miejscu nie sprawdzałby, czy miejscowi żołnierze nie chcieliby złożyć raportu o przypadkowej śmierci Altmera.
- Sskau, jak chcesz wiedzec to Twoja sprwa. Ja wole niewiedzec nic ponad to co powinienem.
Dlatego nic niewyjawie, mozecie byc tego pewni, Ci co beda wiedziec sa niepewni.
Pracodawca wyglda na amatora ale nalezy mu sie lojalnosc do samego konca.
Naszego lub jego. Bo chyba nikt z was niemyslal ze przyszlsmy tu do cioci na imieniny.
Jestesmy tu z racji misji, a te zazwyczaj bywaja niebezpiecze
- W takim razie rozumiem, że ty akceptujesz misję już teraz. To miło z twojej strony, możesz w takim razie wyjść, i poczekać na dole. Jeśli uzyskamy satysfakcjonujące informacje to do ciebie dołączymy. - odpowiedział z ironicznym uśmiech do jaszczura.
- Amatorszczyza, -pomyslal Anunak, - rozlam juz na samym poczatu. Dlugo niepozyjemy.
A nieprzedstawil jeszcze reszty ewentualnych zagrozen.

- Czekam na dole. Odpowdzial i wyszedl.
Kiedy argonianin już wyszedł mag pokiwał lekko głową i powiedział w stronę drzwi.
- Idiota. - po czym odwrócił głowę, w stronę Altmera i dodał - Skąd go znalazłeś? o ile znalazłeś. Teraz jednak nie będzie nam już chyba nikt przeszkadzał, więc możesz bez przeszkód odpowiedzieć na pytania. -
 
deMaus jest offline  
Stary 06-01-2012, 19:16   #8
 
secutor's Avatar
 
Reputacja: 1 secutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumnysecutor ma z czego być dumny
Kilka metrów od drzwi pokoju numer siedem, podbiegła do ciebie jakaś dziewczyna, ale zanim zorientowałeś się kto to, albo jaką ma twarz, wzrost, czy nawet ubiór, ona przyłożyła ci nóż do gardła, a kopniakiem w piszczel położyła cię na kolana. Odezwała się cicho i do twojego ucha:

-No i jak się podoba? Masz pół minuty, aby się rozmyślić i wrócić do sali. Zrozumiano?
Anunak z kolan padl nizej podpierajac sie jedna reka. Ale potem zwinol sie jeszcze bardziej i padl na twaz. Ogon podkulil miedzy nogi jak pies i zwinol w pozycje embrionalna. Cos jeczal cicho i niezrozumiale. W myslach pewne klnol glosno.
- Co tam jojńczysz?! Wstawaj gadzie, i do sali mi masz wracać!-

Zauważyłeś, że kobieta ma niewiele ponad (na oko) półtorej metra, oraz że jest bardzo młoda. Po skończeniu mówienia, mocno przydeptała ci nogę, ból był mocny i wiedziałeś, że przez długi czas go niezapomnisz.

Anunak ledwo lapal powietrze, ale sprobowal potajemnie wyciagnc jeden wytrych i zaciac sie nim upusczajc krwi.
Krew nie lała się litrami, ale to nadawało się na zasadzkę, czy udawanie. Kobieta nad tobą, zawołała:
-Alka! Chodź no tu.- Po chwili przyszła tu jeszcze młodsza kobieta od tej stojącej nad tobą.
-Co tu robi ta jaszczurka?-Młodsza tak się odezwała po chwili.
-Weźmiesz szmatę i tu posprzątasz, ale teraz weź go za nogę i ze mną go weź do sali siedem.
 

Ostatnio edytowane przez secutor : 09-01-2012 o 04:30.
secutor jest offline  
Stary 07-01-2012, 15:31   #9
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
- Za dużo mówicie, a ja niezbyt lubię gaduł. Ale odpowiem, na tyle pytań, ile zapamiętałem. No więc tak, ten de ’Vires to był stary dziadulek. Przyjechał do Solidute z dalekich krajów, a podobno był wampirem, czy wilkołakiem, coś na “w”, ale na pewno nie był wiedźmą. - Tutaj postać się przez kilka sekund śmieje, ale po chwili wraca do bardzo przyjaznego tonu.- Co do waszej śmierci, to faktycznie wydaje się to śmiesznie, ale teraz możecie popatrzeć na prawdę tego przesłania. -
Waszym oczom ukazał się oszałamiający widok pokrwawionego argonianina wciąganego na krzesła przez dwie młode dziewczyny.

Wysoce, ale to bardzo wysoce kompetentne. Pobić akurat tego członka wyprawy, który był ślepo posłuszny. Przez chwilę milczał - chciał sprawdzić, czy ktoś na dole zechce już podnieść wrzawę. Nie zechciał. Widać takie rzeczy uchodziły mu na sucho...

Dziwne, bardzo dziwne. Nawet Thalmor nie powinien mieć władzy, aby wykorzystywać w ten sposób immunitet... oczywiście, poza swymi siedzibami. Ale to nie był dom prywatny - to była zwyczajna karczma!

Oczywiście, demonstracja mocy pokazała przede wszystkim monstrualną głupotę ich pracodawcy. Wręcz zachęcał ich do wbicia noża w plecy - pokazując, że niezbyt obchodzi go ich wierność. A mógł przecież lekkim nakładem środków zorganizować całe spotkanie... Ale cóż, przynajmniej nie była to prowokacja - zbyt duży nakład środków. W takim razie, na razie będzie musiał robić dobrą minę do złej gry.
- Nie udzieliłeś nam podstawowych informacji. Wciąż nie wiemy nawet, jak rozpoznać ów naszyjnik. - stwierdził, próbując powstrzymać emocje - Nie mamy żadnych podstaw, żeby zakładać, że w krypcie będzie tylko jeden. Dalej - jak niby mamy zrabować kryptę, jeśli ktokolwiek będzie w pobliżu latarni? Już same drzwi mogą być ciężkie i wydawać straszne hałasy przy otwieraniu, a odgłosy walki...

de’Vires siedział spokojnie wspierając się na lasce, ale po chwili uśmiechnął się, skinął z aprobatą nordowi, i powiedział.
- Słyszałeś towarzyszu, pan anonimowy nie lubi gaduł, toteż chodźmy, czym prędzej do grobowca, znajdziemy naszyjnik i wrócimy, aby dostać to co nam się należy - specjalnie z ironią, nie wspomniał o obiecanej nagrodzie. - Teraz nie pozostaje nam nic innego jak ruszać czym prędzej. Ostatnie pytanie tylko panie anonimowy, gdzie ci dostarczyć naszyjnik? Bo śmiem twierdzić, że to dość istotny szczegół naszego zlecenia, ale raczyłeś go pominąc.

Anunak podniósł do góry palec, jak dzieci, gdy chcą coś powiedziec.
- Jeśli można, to ja mógłbym zdjąć straże po cichu, ale z obolalą nogą to będzie trudne.
Ale Twoje corki niezle sobie radza w podchoach, moze one nam pomoga.

Powiedzial z udawana powaga, ledwo powstrzymujac od smiechu.
- Kto by stawiał straże przed kryptą? - żachnął się Ulfgar. Nie chciał nawet dopuszczać do siebie myśli, że ktoś mógłby tak ochoczo wymordować latarnika, czy jego rodzinę dla zarobku... mógł być banitą, ale swoją godność miał – I jak rozumiem, ta latawica idzie z nami, by skomplikować sprawy i odebrać naszyjnik. - odniósł się do pytania Altmera. Spojrzał przy tym na Almę, wzrokiem wyrażając tylko zimną furię – Inaczej nigdy nie pozwoliłby nam dojrzeć swej córki, boć to dla nas zbędna informacja.
-Naszyjnik poznacie po wyglądzie.
- Tutaj mężczyzna się szeroko uśmiecha, ale po chwili wraca do normalnego tonu.- Zaraz będziecie wyruszać, tylko jest jedna sprawa. Mania, curusiu, użyj lęczących rąk na Anunaku.

Ta sama dziewczyna, która cię terroryzowała Anunaka, podeszła do niego. Chwilę mruczała jakieś słowa, a gdy skończyła, jej obie ręce zapłonęły zielonym ogniem. Najpierw przyłożyła je do “zgniecionej” nogi. Leczony poczuł się jak w niebie, a ból w nodze, natychmiastowo znikł. Później uleczyła ranę po zacięciu się wytrychem. Rana niknęła w oczach, a (ku zdziwieniu Argoniana) krew też. Wreszcie, dziewczynie przestały płonąć na zielono ręce, a Anunak został całkowicie wyleczony. Tymczasem pracodawca cały czas mówił:
-Jakieś pytania zanim pójdziecie? Tylko szybko.
- Tak, bo masz problem z odpowiedziami. Gdzie dostarczyć naszyjnik? - zapytał z lekką irytacją.
-Tutaj ma być naszyjnik. Najpóźniej pojutrze.
- W takim chodźmy, bo nic więcej już nie usłyszymy...
- Ulfgar wzruszył ramionami, rzucając pracodawcy jeszcze bardziej wściekłe spojrzenie niż zazwyczaj. Zleceniodawca odpowiadał jedynie piąte przez dziesiąte, a nawet gdy odpowiadał, plótł trzy po trzy, więc...
- Pojutrze - dodał Anunak. - Ja się muszę uchlać przed misją, bo to moze być moja ostatnia misja. - zrobil pauzę, po czym powiedział jeszcze:
- Panowe! Kto idzie się ze mna napić? - i mrugnął do Maximiliana znacząco. Tak, żeby inni nie widzieli.

- Brednie... - na dźwięk słów „ostatnia misja“, ulfgarowa uwaga się wyłączyła. Na Talosa, skąd on się urwał, z Mrocznego Bractwa? Ale tam chyba nie mieli takich kretynów, wykrzykujących o misjach i zleceniach.
- Zakładam, że chcecie się przygotować - kontynuował cicho - Więc, jeśli wciąż w tym jesteście, proponuję, byśmy się spotkali jutro o zmroku przed północną bramą. W nocy powinniśmy być mniej widoczni. Bądźmy wtedy gotowi... A wy, jeśli chcecie, możecie przygotować jakiś wóz lub inny transport. Na łupy. Ja z nich rezygnuję - to złoto martwych, nikomu nie przyniesie nic dobrego... - wzruszył rękoma, jakby chciał odegnać od siebie takie myśli. I oczekiwał reakcji.
 

Ostatnio edytowane przez Velg : 07-01-2012 o 18:19.
Velg jest offline  
Stary 15-01-2012, 21:19   #10
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po zakończeniu przedmowy Max miał w głowie plan, ale do jego realizacji potrzebował być wypoczęty, więc skoro zamierzali ruszyć jutro uznał, że należy iść spać.
- Nie zamierzam dziś pić, wolę mieć przytomny umysł jutro. Wam radzę to samo. Nazywam się Maxymilian Alexander de'Vireas, jestem magiem, ale i mieczem niezgorzej macham. Życzę dobrej nocy, i do zobaczenia rano. -
Ruszył na dół, zamówił kolację do pokoju, który wynajął wcześniej, zamówił też śniadanie, i przygotowany prowiant na drogę.


Uznał, że opuścić kompanię, i tego szalonego altmera może w każdej chwili, ale obecnie chciał zobaczyć, czy grobowiec tego de'Vireasa jest przypadkową zbieżnością nazwisk, czy to ktoś z rodziny. Kiedy dotarli do celu szedł z tyłu, dlatego też nie zdążył złapać telekinezą norda.
- Wybacz, - powiedział kiedy zajrzał do tunelu. - Chyba musimy zmienić szyk naszej drużyny. Proponuję Anuaka, jako najzręczniejszego na przód, potem ja, a nasz najsilniejszy towarzysz na koniec. -

Za pomocą telekinezy, którą uniósł podeszwy swych butów, opadł delikatnie i majestatycznie na dno.
- Pozwól mi spojrzeć na te drzwi i zamek. - podszedł dotknął zamka dwoma palcami, i używają telekinezy dźwignął zapadki na swoje miejsce. - spróbuj teraz pchnąć. - powiedział do norda.
 
deMaus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172