Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2012, 23:04   #11
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Yngvar pochylił się, położył dłonie na udach i zaczął głęboko oddychać. Musiał podjąć szybką decyzję. Ucieczka lub atak na człowieka skrytego pod drzewem. Nie wiedział czego może się spodziewać. Nieznajomym mógł być zarówno doświadczony kusznik, który ustrzeliłby go po drodze jak kaczkę jak i bezbronna osoba. Ogień hulający kilkanaście metrów za jego plecami i wysiłek dokonany podczas ucieczki sprawiły, że najemnik cały lepił się od potu. Wytarł ręką słone kropelki potu, które spływały mu do ust. Obrażenie powstałe w wyniku spotkania ciała z ogniem jeszcze nie dawały o sobie znać. Minęło zbyt mało czasu. Starał się sprawiać wrażenie jakby tylko odpoczywał po wielkim wysiłku jednak cały czas obserwował postać. Niestety nie zauważył żadnego ruchu. Tętno, choć wciąż podwyższone, w końcu się uspokoiło i teraz było podobne jak przed pożarem . Podjął decyzję. Gwałtowna natura górala wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Yngvar pragnął zemsty za atak na gospodę. Miał gdzieś majątek stracony w pożarze i ludzkie życia, które strawił ogień. Interesowało go tylko chęć wzięcia krwawego i bolesnego rewanżu na sprawcy. Wyprostował się, sprawdził czy topór jest na miejscu gotów do użycia i ruszył biegiem w kierunku skulonej postaci.
 
Boreiro jest offline  
Stary 01-07-2012, 22:29   #12
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Thynn zatoczyła się, oszołomiona. Miała wrażenie, jakby w jej głowie rozdzwoniły się olbrzymie dzwony, walące zarówno o siebie nawzajem, jak i o wnętrze jej czaszki. Grunt, że przeciwnik chwilowo nie był dysponowany do dalszej walki... ale ile czasu było mu potrzebne, aby się pozbierał, zważywszy na to, ile przejęło go uporczywe dźgnięcie sztyletem?
Trzeba było go dobić. To brzmiało rozsądnie i pewnie właśnie dlatego Narsainka się zawahała. Może tylko udaje niezdatnego do bitwy? Może wstać i rzucić się na Yithnee, w której umyśle trwał bezustanny łomot dzwonów... tej kakofonii dźwięków nie sposób było nazwać melodią.
Zostawali jeszcze pozostali... jak ich nazwać? Towarzysze? Nie wiadomo... Grunt, że reszta także musiała zapewne walczyć z podobnymi napastnikami. Trzeba im pomóc, nawet jeśli zamieniło się z nimi tylko kilka słów. Ale co z tym napastnikiem?
Zawsze było jeszcze jedno wyjście... zwiać. Mogła wspiąć się na dach... albo mogłaby, gdyby te dzwony tak nie hałasowały... a wtedy szukaj wiatru w polu. Zręczna Narsainka z łatwością umknie ewentualnym prześladowcom, dachy są w teorii łatwiejsze od gałęzi drzew, by po nich biec, skakać czy walczyć. A wtedy będzie można znaleźć innych i jak grom z jasnego nieba spaść na napastników. Co zrobić, co zrobić... No dobrze, jeśli ten tutaj się ruszy, trzeba będzie go zabić. Jeśli nie, powoli się wycofać... tak, by cały czas widzieć powalonego... a następnie wskoczyć na jakąś rynnę czy coś w tym rodzaju i wspiąć się tak szybko, jak żaden Narsain gdziekolwiek kiedykolwiek. I biec aż do...
,,Do ognia... śmiercionośnych płomieni... oddechu burzy, iskier wypalających życie..."
Ale nie aż tak blisko, tylko tak, by zobaczyć towarzyszy, pomóc, jeśli oddalą się od pożaru...
Jej dłoń mimowolnie powędrowała w kierunku blizny na policzku. Nie powstała poprzez poparzenie, ale gdyby nie ogień, nie powstałaby... Ten lęk jej został, w Narselymie ludzie śmieli się, gdy szerokim łukiem omijała latarnie... Popatrz, to tylko ogień, coś jak piorun w słoiku... daje ciepło, światło... Ale Narsainom zaniósł kiedyś śmierć. Brali ją za dzikuskę, nieobeznaną z cywilizacją. Częściowo słusznie - jeśli cywilizacja niosła z sobą takie zniszczenie, nie chciała mieć z nią nic wspólnego.
Zawahała się. Biec do pożaru... to brzmiało prawie tak źle jak ,,rzucić się z urwiska". Wysokiego na setki metrów.
Musi im pomóc..
Ale jeśli ten tutaj drgnie... przerzuciła drugi sztylet z lewej do prawej ręki... zabije go. I musi odzyskać sztylet, źle by wyglądał jego brak. Przez życie zawsze należy iść z zapasowym sztyletem. To pomaga.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 02-07-2012, 17:25   #13
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
VONMIR
Mówi się, że pierwsza śmierć, jaką niesiesz, jest najtrudniejsza i brudna. Krew, nierzadko wypadające wnętrzności i smród uryny. Ci, którzy zabijają nie raz i nie dwa, z czasem przyzwyczajają się do owych nieprzyjemnych rzeczy towarzyszących ostatnim oddechom, wraz z którymi ucieka życie. Nigdy jednak nie są w stanie zapomnieć pierwszego razu. Niektórych prześladuje on po nocach, innych dręczy, a jeszcze innym głęboko w umyśle wypala twarz ofiary. Czerwień dominuje we wszystkich wspomnieniach. Właśnie zadałeś swą pierwszą śmierć. Ostrze z łatwością wbiło się w ciało, ocierając się jedynie o żebra i przebiło serce. Widziałeś i czułeś wszystko. Zwierzęce oczy zachodzące mgłą, ostatni oddech zabierający ze sobą życie i gorąc pulsującej krwi. Świat jakby zatrzymał się w miejscu, a wszystko wokół ucichło, by po chwili wrócić z podwójną siłą. Ryk szalejących płomieni zdawał się być jeszcze głośniejszy, lecz odgłosy walki ucichły. Gdy odwróciłeś się, zobaczyłeś Urvyna idącego w twą stronę z mieczem ociekającym posoką. Za nim dostrzegłeś ciało drugiego z napastników. A jeszcze trochę dalej, jego głowę. Dudnienie w twojej głowie przybrało na sile i chwilę później opróżniałeś swój żołądek na bruk ulicy.

rzut k100 na siłę: 48 - SUKCES

YITHNEE

Podczas gdy próbowałaś dojść do siebie i wymyślić plan działania, postać powoli podniosła się i stanęła na chwiejnych nogach. Może i nie czuła bólu, lecz sztylet wbity pomiędzy żebra skutecznie upuszczał z niej krew, osłabiając organizm. Natura rządzi się swymi prawami, a ty jako jej dziecko wiedziałaś o tym. Każdy musi zginąć w swoim czasie. Twój czas był jednak odległy. Twego wroga - bliski. Skoczyliście ku sobie. Ty szybko i zwinnie. On nie. Zanurkowałaś pod ostrzem i z rozpędu wbiłaś sztylet w miejsce tuż pod jego mostkiem. Nie namyślając się ani chwili, chwyciłaś rękojeść i pociągnęłaś w dół. Ta śmierć zdecydowanie należała do brudnych. Otworzyłaś brzuch napastnika od mostka aż po podbrzusze, a krew trysnęła, plamiąc twoje odzienie i barwiąc twe dłonie na czerwono. Postać padła na bruk, a ty odetchnęłaś głęboko, obserwując jak drga z każdą kolejną falą posoki. Po chwili, która zdawała się być wiecznością, znieruchomiało. Miałaś chwilę na oddech, lecz tańcząca wysoko łuna przypominała, że to jeszcze nie koniec. Twoi towarzysze mogli nadal mieć kłopoty.

rzut k100 na zręczność: 4 - NIESAMOWITY SUKCES

YNGVAR

Po chwili oddechu rzuciłeś się w stronę owej postaci, skulonej pod jednym z drzew. Z każdym krokiem dostrzegałeś coraz więcej szczegółów. Włócznia nieopodal jej stóp. Tarcza. Brązowe włosy. Drgające ramiona. Zielony płaszcz którym była owinięta. Kilka kroków od niego zauważyłeś jednak coś, co zatrzymało cię w miejscu. Dwa ciała. Jedno było ciałem któregoś z gwardzistów. Drugiego natomiast niemalże nie dostrzegłeś, gdyż było owinięte w czerń. Jednak światło odbijające się od miecza, który był w nie wbity, zwróciło twoją uwagę. Tymczasem postać w stronę której uprzednio się rzuciłeś, podniosła wzrok. Zapłakane oczy rozszerzyły się, rozpoznając cię. A i ty rozpoznałeś go. Jeden z gwardzistów. Najmłodszy. Podniósł się chwiejnie, plecami cały czas oparty o drzewo. Zauważyłeś, że jego płaszcz i ręce splamione były krwią. Jego ciałem wstrząsały dreszcze, a kiedy odezwał się, również jego głos drżał.
- Z-z-zabił Orrica. Ruszył na mnie, a j-ja musiałem się bronić. Z-zabiłem g-g-go.
Chłopak był kłębkiem nerwów, tyle było widać. Pierwsza śmierć, którą się niesie, zmienia. Gwardzista nie wyjąkał ani jednego słowa więcej. Nie był w stanie. Po prostu stał tam i cicho szlochał, ściskając płaszcz w pięściach.

VONMIR

Urvyn pomógł ci się podnieść i poklepał cię po plecach, chwaląc „piękny, czysty cios”. Sięgnąłeś po swój miecz i wyciągnąłeś go z ciała, podczas gdy najemnik rozejrzał się wokoło.
- A gdzie dziewka? - spytał się ze zdziwieniem.
Nie zauważyłeś tego w ferworze walki, ale rzeczywiście, Yithnee nie było nigdzie widać. Ulica była pusta, nie licząc was i dwóch ciał. Ty i Urvyn stanęliście przed wyborem. Wracacie do gospody, czy szukacie Narsainki?
 
__________________
"Information age is the modern joke."
Aro jest offline  
Stary 04-07-2012, 19:39   #14
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Ten dzień okazał się przełomowy w życiu Vonmira. Pierwsza zadana śmierć na pewno zmieni jego dotychczasowe życie, pewnie przyśni mu się wiele razy w nocy, ale stanowić będzie bazę do tego, czym zajmować się miał dalej. Dobrze, że pierwsza ofiara przytrafiła się w stosunkowo prostej walce, a za taką uznał obecną głównie z tego względu, że przeżył. Nie było póki co wokół niego gromu przeciwników, ba, nawet znacznie więcej sprzymierzeńców, gdy Urvyn zbliżył się do niego, za sobą pozostawiając odciętą głowę jego przeciwnika. Również i na to, dotychczas hulaka i pijaczyna, odpowiedział swemu kompanowi, chociaż nie było to tym, czym sobie w tej chwili życzył. Wsparcie starał się okazać mu właśnie Urvyn, klepiąc po plecach i chwaląc jego cios. W odpowiedzi usłyszał jedynie:
- Ta, takich żółtodziobów jak ja wzięliście... - Które zapewne nie wiadomo, co koniecznie miało znaczyć, bo Vonmir nie wiedział, jak dokończyć swoją myśl, a w dodatku przerywane było licznymi splunięciami, by pozbyć się tego okropnego uczucia w ustach. Zapewne mogłyby przyjść i dalsze rozterki na temat swego pierwszego pozbawienia życia istoty ludzkiej, gdyby nie fakt, że wszystko działo się makabrycznie szybko i trzeba było działać. Kompan zadał trudne pytanie, jakby pozostawiając mu w tej ciężkiej chwili głos. Ciężko mu było pomyśleć bardzo logicznie, ale rachunek wydał mu się prosty - dziewka była jedna, w płonącym budynku było więcej osób. Więc w tym wypadku to chyba im należało się pierwszeństwo. A dziewka, skoro wzięli ją na misję, to kimś zwykłym być nie mogła. Chociaż... w końcu i on się dostał na tą misję. Ale mimo wszystko, odezwał się do Urvyna:
- W budynku pewnie nie mają drogi wyjścia, trzeba im pomóc. - Po czym zaczął ponownie biec w stronę byłej już gospody. Jednak robiąc zaledwie kilka kroków, dodał. - Najwyżej się rozdzielmy. Jesteś lepszy w fechtunku, to bardziej jej się przydasz jak już.
 
Zara jest offline  
Stary 07-07-2012, 20:36   #15
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Yithnee odetchnęła z olbrzymią ulgą. Przeciwnika nie ma. Nie żyje. Nie trzeba się nim już martwić, ani trochę. Nie zaatakuje.
Nagle dotarło do niej, co właściwie zrobiła. Zabiła. Pozbawiła życia.
Jak się głębiej zastanowić, nie było to jakoś wstrząsające. Gdyby się rozejrzeć, wszystko zabijało. Dla pożywienia, przypadkiem, w złości. Póki śmierć miała ważną przyczynę, Narsaince to nieszczególnie przeszkadzało. Ochrona własnego życia była ważną przyczyną. ,,Konkurencja. Walka o byt. Okazałam się być lepsza w tym konkretnym momencie, więc zasłużyłam na dalsze życie". Patrząc z tej strony, śmierć mogła być konieczna i naturalna. ,,A jeśli coś jest naturalne, nie może być złe".
Reszta. Trzeba znaleźć resztę. Trzeba im mimo wszystko pomóc. Zapomnij o ogniu, zamknij się na trzask płomieni i smród ciała, które dzięki tobie leży na bruku. ,,Ulica" - zdecydowała. Dach byłby bardziej swojski, ale gdy zapłonął, nie byłoby drogi ucieczki. Trzeba teraz jak najszybciej pobiec ulicą w stronę gospody. Znaleźć resztę i im pomóc.
Dachem byłoby chyba bezpieczniej... ,,Nie. Nie chcę znów uciekać przed ogniem, skacząc w dół..."
Po namyśle Thynn postanowiła pobiec ulicą.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 07-07-2012, 23:11   #16
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Po rozeznaniu się w sytuacji po drzewem najemnik splunął. Chciał wziąć odwet na sprawcy pożaru, a zamiast tego dostał tylko przestraszonego chłopca, którego kolor ubrania w kroku był podejrzanie ciemniejszy od reszty. Przez chwilę ta mroczniejsza część Yngvara szeptała mu do ucha, żeby zabił chłopca aby choć trochę uspokoić chęć mordu lecz góral szybko odpędził te myśli. Życie szalonego rozbójnika miał już za sobą i takie akcje nie przyniosłyby mu niczego dobrego.
- Hej chłopcze, opowiedz mi wszystko co tutaj się wydarzyło - rozkazał.
- Ona … Ja, panie … Orric … z-zabity… ona … n-nie wiem - wyjąkał
Widać było, że z chłopakiem jest coraz gorzej i tylko kuracja szokowa mogła mu w tej chwili pomóc dojść do siebie. Yngvar chwycił gwardzistę za szyję, podniósł jak szmacianą lalkę i przycisnął mocno do drzewa. Topór zaś podniósł do wysokości pasa i przysunął do ciała.
-Gadaj jak było albo utnę ci ptaszka i dam go kaczkom na kolację. No więc chłopcze, opowiedz mi o wszystkim spokojnie i powoli – powiedział twardym, niosącym w sobie groźbę głosem.
Młody gwardzista spojrzał przerażonymi oczami najpierw na topór przebywający niebezpiecznie blisko jego męskości, a następnie na twarz Yngvara. Jednak dwie przygody jednego wieczoru to było zdecydowanie za dużo atrakcji jak na tak krótki czas. Oczy chłopaka bezwładnie uciekły do środka czaszki, a jego szyja przechyliła się na bok. Zemdlał. Yngvar potrząsnął nim kilka razy, po czym zrezygnowany puścił jego szyję. Ciało samowalnie osunąło się po drzewie i osiadło w pozycji siedzącej.
- Ech, ta dzisiejsza młodzież. Ani grama męstwa – mruknął.
Yngvar podrapał się po głowie. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Do gospody nie było za bardzo po co wracać, a jego towarzysze byli gdzieś na mieście i miał nikłe szanse ich znalezienia. Jego uwagę przykuło ciało owinięte w czarną szatę leżące obok martwego gwardzisty. Najemnik przykucnął w celu obejrzenia ciała i być może uzyskania paru cennych odpowiedzi.
 
Boreiro jest offline  
Stary 11-07-2012, 04:18   #17
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
YNGVAR

Chłopakowi starczyło emocji jak na jeden wieczór. Twoja groźba, miast rozwiązać mu język, miała skutek zupełnie odwrotny. Stracił przytomność, a ty puściłeś jego gardło. Bezwładne ciało osunęło się powoli po pniu drzewa i spoczęło u jego stóp. Zbliżyłeś się do tego ciała, które owinięte było czarną tkaniną. Chciałeś je obejrzeć w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek czy odpowiedzi, jednak nie wyróżniało się niczym szczególnym. No, może oprócz niecodziennej karnacji, niemal dorównującej kolorem odzieniu. Jednak nie licząc tego, trup jak każdy inny. Oczy wbite w gwiezdne niebo, ciepła krew uciekająca z ciała i smród, towarzyszący opróżnionym jelitom. Twoją uwagę zwróciło jednak znamię na wewnętrznej części nadgarstka, kolorem odstające od reszty ciała. Nim jednak miałeś szansę uważniej się mu przyjrzeć, usłyszałeś ruch za sobą. Odwróciłeś się. Chłopak odzyskał przytomność i wpatrywał się w ciebie szeroko otwartymi oczami. A w chwilę później poczułeś, jakby w głowę wbijały ci się tysiące szpilek. Próbując powstrzymać ból, chwyciłeś się za skronie, upuszczając topór na ziemię. Nadaremno. Z twoich ust mimowolnie wydarł się krzyk.

VONMIR

Czas nieubłaganie działał na waszą niekorzyść. Z każdą sekundą czuliście, jak szanse waszych towarzyszy topnieją. Nic więc dziwnego, że Urvyn jedynie skinął głową na twoją propozycję i obracając się na pięcie, ruszył niewieście na pomoc. Ty natomiast udałeś się w przeciwnym kierunku. Przekraczając bramę, twoim oczom ukazał się tłum mieszkańców miasteczka. Stojąc w bezpieczniej odległości od pożaru, obserwowali jedynie płomienie, podczas gdy strażnicy nieudolnie próbowali go ugasić. Ogień szalał w najlepsze, hucząc i tańcując wysoko przy akompaniamencie cichnących potępieńczych krzyków z wewnątrz budynku. Z niego samego nie pozostało wiele. Dach runął, pozbawiony kolumn go podtrzymujących, a i ściany wyglądały, jakby miały lada chwila się zawalić. Jeśli ktokolwiek pozostał w środku, ów gospoda będzie bądź już została jego grobowcem. Cało to zdarzenie było jednak dziwne. Ogień nie zachowywał się jak powinien. Nie był dziki, nieokiełznany. Większość miast budowana była z drewna i jeśli jeden budynek stanął w płomieniach, w kilka chwil cała dzielnica płonęła. Teraz jednak, mimo że iskry strzelały nad murem i sięgały dachów budynków, jedynym co płonęło była gospoda. Zupełnie, jakby... Ruch. Zauważyłeś postać odrywającą się od tłumu gapiów i kierującą się na tyły budynku. Nie zdążyłeś się jej przyjrzeć, jednak było w niej coś znajomego. Ruszyłeś do przodu, torując sobie drogę łokciami i przekleństwami.

YITHNEE

Ruszyłaś biegiem w kierunku, z którego przybyłaś wraz z towarzyszami. Ciszę przerywał jedynie odgłos twoich kroków. Starałaś nie myśleć się o płomieniach. Nie mogłaś. Inaczej strach przejąłby kontrolę. Musiałaś myśleć. Znaleźć wyjście. Pomóc towarzyszom. Po raz kolejny jednak strach wbił cię w ziemię, tuż przed kolejnym zakrętem. W twych myślach zagościł ogień. Buchający wysoko ponad zielone korony, pożerający drzewa, rośliny. I twą rodzinę, twój klan. Zwierzęta uciekające w popłochu, jak najdalej od płomieni i dymu. Od śmierci. Uderzenie. Poszybowałaś do tyłu, szorując o bruk. Z myśli pełnych wspomnień wyrwał się głos.
- Yithnee? - Urvyn. Z wyraźną ulgą w głosie. - Niech mnie, psia jego mać, żyjesz. - Zaśmiał się, pomagając ci podnieść się z ulicy.

VONMIR

Wyminąłeś ostrożnie płomienie, kierując się na tył budynku. Oferowały one wystarczająco dużo światła, byś widział, co miało miejsce. A nie wyglądało to za ciekawie. Yngvar na kolanach, drący się wniebogłosy z paznokciami wbitymi w czaszkę. Jeden z młodych gwardzistów nerwowo ściskający płaszcz i wpatrujący się w najemnika. I wreszcie owa znajoma postać, za którą szedłeś.
- Po prostu nie chcecie umrzeć. - Odezwała się, dobywając miecza. Znałeś ten głos. Jeszcze nie tak dawno temu, na książęcym trakcie podzielił się z wami planem podróży. Teraz jednak, byłeś pewien, nie będzie tak kolorowo.

YITHNEE
Śmiech Urvyna zamarł nagle. Najemnik wyminął ciebie kilkoma szybkimi krokami, z mieczem w dłoni. Odwracając się, widziałaś dlaczego. W waszą stronę zmierzała postać. Przez cienie zalegające na ulicy, nie mogliście dojrzeć, kim ona była. Utykała lekko i z tego, co było widać, była nieuzbrojona.
- Powinnaś biec. - Urvyn rzucił przez ramię. - Zajmę się tym tutaj.
Wpatrywałaś się w plecy najemnika. Chciałaś pomóc swoim towarzyszom, biegnąc na spotkanie z płomieniami. Jeden z nich był jednak tutaj i bardzo możliwe, że będzie potrzebować pomocy. On albo inni. Walka z kolejnym zamaskowanym zabójcą, bądź z własnym strachem. Wóz albo przewóz. Konieczność wyboru.

VONMIR & YNGVAR
Ser Coriag tr'Estyn w swej własnej osobie stał właśnie pomiędzy wami, z mieczem w dłoni i niewątpliwie niekorzystnymi dla was planami. Rycerz Zakonu spojrzał się przez ramię, słysząc kroki Vonmira. Uśmiechnął się lekko.
- Kolejny, który nie wie, kiedy umrzeć.
I nim ostatnie słowo przebrzmiało, jego lewa dłoń strzeliła ku płomieniom, których część przeskoczyła z budynku wprost do niej. Coriag obrócił się, biorąc zamach. Ogień zawirował, tworząc coś na kształt bicza, który pomknął w stronę Sunveryjczyka. Zanim ten zareagował, płomienie uderzyły, tnąc niczym miecz jego ramię. Ból jednak był zdecydowanie gorszy aniżeli cięcie stali.
Yngvar w końcu przestał czuć ból w czaszce. Mógł swobodnie oddychać i myśleć. Oddychał ciężko. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czuł. Ból, który uniemożliwiał działanie. Zagłuszał myśli i sprowadzał do parteru. Teraz jednak przeminął. Mógł znowu działać. A sądząc po widoku, musiał działać szybko. Vonmir potrzebował pomocy. Sam nie da rady rycerzowi Zakonu, który najwyraźniej nie miał tak czystych intencji wobec nich, jak myśleli jeszcze kilkanaście minut temu.

Vonmir: test k100 na zwinność 79: PORAŻKA
 
__________________
"Information age is the modern joke."
Aro jest offline  
Stary 11-07-2012, 11:52   #18
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Yithnee zawahała się. Urvyn prawdopodobnie poradzi sobie z tym tutaj, ale reszta może potrzebować pomocy. Z drugiej strony, mimo prób logicznego myślenia, pierwotny strach powoli brał górę. Gdy miała do wyboru wbiec w płomienie, które w jej wyobraźni urastały do niebotycznych rozmiarów, albo załatwić kolejnego przeciwnika, wybór był chyba oczywisty. Tym bardziej, że już raz poradziła sobie z takim przeciwnikiem, a teraz był z nią Urvyn.
- Pomogę ci - powiedziała niepewnie, nie do końca ufając własnemu głosowi. - Yngvar wyglądał mi na kogoś, kto sobie poradzi, Vonmir zresztą też. Sama nigdzie nie idę, póki więcej takich się tu czai.
Delikatnie podniosła prawą rękę zaopatrzoną w sztylet, w płonnej być może nadziei, że zdoła zamachnąć się i rozpłatać także tego napastnika. Albo przynajmniej ubezpieczy Urvyna.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 12-07-2012, 01:18   #19
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Wzrok wciąż nie wrócił do swojego normalnego stanu. Obraz był rozmazany i wydawało się, że cały świat znajduje się za grubą szybą. Zamknął oczy. W głowie wciąż mu huczało, a w ustach czuł mocno gorzki posmak. Lecz sytuacja stawała się coraz bardziej stabilna. Jeszcze parę sekund i będzie mógł działać. Nie był pewny, ale w tym momencie jego, już raczej były, szef zajmuje się młodym najemnikiem, którego imienia Yngvar nie pamiętał. Muszę się streszczać. Ten młody nie wyglądał mi na twardziela. W przeciwieństwie do tego parszywego zdrajcy – pomyślał. Wiedział, że to przeciwnik jest w tym starciu faworytem. Najwyraźniej był wspólnikiem lub podwładnym czarownicy i dzięki temu posiadł tą diabelską umiejętność panowania nad ogniem. Mógłby zaryzykować i spróbować zaatakować go w konwencjonalny sposób. Jednak rycerz mógłby strzelić go swoim biczem podczas pokonywania odległości jaka ich dzieliła. Ta opcja jest zbyt ryzykowna, więc odpada. Najemnik chciał zaskoczyć przeciwnika i postawić wszystko na jedną kartę. No prawie wszystko bo zostałyby mu jeszcze gołe pięści. Ostatnim razem, gdy tego próbował, a działo się to podczas rozróby w karczmie, parę osób na stale pożegnało się ze swoimi kończynami i życiem. Teraz! – pomyślał niemal krzycząc w myślach. Otworzył oczy. Teraz widział wszystko znacznie lepiej. Podniósł najpierw swój topór, potem siebie i zamachnął się swoją bronią . Topór opuścił jego dłonie i z całą siłą jaką przekazały mu mięśnie ramienia i grzbietu Yngvara pomknął w kierunku Ser Coriaga tr'Estyna.
 
Boreiro jest offline  
Stary 14-07-2012, 11:24   #20
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Vonmir nieco zdziwił się, gdy Urvyn zastosował się do jego polecenia, mimo, że to raczej jego kompan był osobą bardziej doświadczoną, a nawet wyższą tu stopniem. Widocznie może jednak myśleli podobnie, więc niezwłocznie świeżo upieczony wojownik pobiegł w stronę palącej się gospody. Dosłownie, tylko gospody, bo było w niej coś strasznie dziwnego. A jeszcze dokładniej, w ogniu trawiącym budynek i ciała znajdującej się tam wcześniej kompanii. Vonmir zobaczył jednak osobę, przemieszczającą się z tłumu gapiów na tyły budynku. Nie było czasu na zastanawianie się i analizowanie sytuacji, ruszył czym prędzej przed siebie. Za budynkiem znalazł się koleś, z którymi już rozmawiali w trakcie podróży. Cóż, jak słyszał, na wojnie nie można mieć do nikogo zaufania, a to, co się tutaj działo, zdecydowanie zakrawało już na coś w tym rodzaju. Zwłaszcza, gdy został smagnięty ognistym biczem. Ból był nie do zniesienia, dlatego wolał nawet nie patrzeć na ranę, a drugą ręką, tą, której ramię nie zostało zaatakowane, starał się dobyć miecza. Widząc Yngvara zamachującego się toporem, będzie mógł wykorzystać okazję i zaatakować go, gdy będzie robił jakiś unik, czy dobić, jeśli będzie leżeć na ziemi. Jeśli mimo bólu zdoła. Ale ten przeciwnik raczej nie należał do tych, z którymi należy walczyć sam na sam. Był za silny na tradycyjną, honorową walkę.
 
Zara jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172